Charles "Charlie" Seth Naifeh
Nazwisko matki: Lovegood
Miejsce zamieszkania: z mamusią
Czystość krwi: półkrwi
Wzrost: 120 centymetrów
Waga: dumne 20 kilogramów
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: piwne
Znaki szczególne: ma kręcone włosy, których nikt nie rozprostuje, na lewej ręce najczęściej maluje sobie czerwoną głowę smoka, który zieje ogniem
mam nadzieję, że będę w Gryffindorze, bo kocham wszystko, co ma czerwony kolor
chciałbym, aby to był smok, a najlepiej czerwony smok, ale cokolwiek innego też może być - poza końmi
konie
czekolada,
On latając na dużym czerwonym smoku razem z mamą i tatą
smoki
Drużyna Szukania Domowych Łakoci [DSDŁ]
bieganie po całym domu
Odgłos naczyń i garnków
August Maturo
Mama mi zawsze powtarza, że nie powinienem być niegrzeczny. Ale jak? Ja nie umiem siedzieć spokojnie na tyłku. Muszę latać i biegać wszędzie, dotknąć każdej rzeczy, wywąchać każdą rzecz do zjedzenia, wylizać talerze po pysznym obiadku i latać na miotełce, którą czasem wykradam ze schowka. Czasami puszczam swoją fascynującą figurkę smoka, abym mógł razem z nią latać, tyle że smoczek lata na własnych skrzydłach, a ja na miotle. Tego smoczka dostałem od swego ojca na moje urodzinki. To był najcudowniejszy prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć. Chociaż wolałbym dostać duuuużego, prawdziwego smoka. Chciałbym kiedyś móc latać na nim i poznać cały świat. Bym wtedy zaczarował drzewka w słodkie ciasta, abym nie padł z głodu po drodze. A wodę to bym pił z oceanu, bo ocean to woda, prawda? A każdą wodę się pije, więc bez różnicy, czy wypiję z oceanu, z morza czy z kranu.
Wie ciocia co? Ja się boję strasznie koni. Raz poszedłem z rodzicami do takiego wujka, który ma całą masę koni. Kilka z nich było w stajni, więc poszedłem z nimi się przywitać. Po drodze wziąłem garść marchewek, które zamierzałem sobie zjeść. Podszedłem do pierwszego konika, przy którym był wujek. Ten konik spojrzał na mnie, jakby chciał mnie zjeść. Zaraz przytuliłem marchewki do siebie i cofnąłem się. Usłyszałem prychnięcie, a potem stukot kopyt, które zanikły po kilku sekundach. Zaciekawiony tym konikiem, udałem się jego trasą. Zobaczyłem chłopczyka, nieco starszego ode mnie, który usiadł na koniu. Wspiąłem się na belki i usiadłem na nich chcąc widzieć, co ten chłopiec będzie robić z koniem. Koń przeszedł kilka kroków, po czym zrzucił chłopczyka na ziemię, a sam udał się w galop przed siebie. Nie wiem dlaczego, ale mocno się przestraszyłem. Podbiegłem do chłopca widząc, jak leży biednie na ziemi. Zawołałem głośno wujka, który zaraz przybiegł i zabrał jego do domu. Od tej pory boję się wsiąść na konika, bo mnie zrzuci tak samo, jak tamtego chłopczyka. Mama próbowała mi tłumaczyć, że konik nadepnął na coś ostrego i spanikował, ale dla mnie on specjalnie tego chłopczyka zrzucił.
Może i mam tylko cztery lata, ale jestem już d u ż y m czarodziejem. Nie rozumiem, dlaczego zawsze mama powtarza, że jestem słodkim szkrabem, co to właściwie znaczy? I nie chce dać mi różdżki. Lecz boję się przyznać do jednej rzeczy - czasem gdy mama z tatą śpią, a ja mam koszmary, to idę do sypialni. Boję się spać, gdy śnią mi się brzydkie rzeczy, a gdy jestem z rodzicami, to jest mi o wiele lepiej. Boję się o tym mówić przy wszystkich, bo to jest w s t y d spać z rodzicami. Tak mi ktoś powiedział, ale nie chcę powiedzieć kto, bo zaraz mama jakimś cudem się dowie.
Mówię za dużo ciociu? Rodzice strasznie na to narzekają, a nie chcę cioci zamęczyć. Bo wie ciocia co jeszcze takiego strasznego zrobiłem? Ukradłem mamy różdżkę, ale tylko na kilka minut, słowo! Chciałem zobaczyć, jak oni to robią przy pomocy różdżki. Jak ja spróbowałem, to okna w kuchni pękły. To było straszne, ale też i fascynujące. Jednak zaraz ojciec mnie nakrył, że trzymam mamy różdżkę w dłoni i dostałem karę. Ale też i bez tej różdżki umiem niszczyć rzeczy. Gdy byłem sam w łazience i próbowałem rzeczy, które były na półce, to nagle broda zaczęła mnie piec. Nie wiem jak ani czemu, ale wraz z tym bólem nagle pękło lustro w łazience. Od mamy się dowiedziałem, że to był jakiś balsam czy coś dziwnego do golenia brody. Nie wiem - ale mocno piekło.
Niech ciocia obieca, że nie powie o tej rozmowie rodzicom. Już są wystarczająco dziwni, że nazywają mnie drugim imieniem, ale już do tego przywykłem. Wszyscy tak mówią, ale mama zawsze powtarza, że powinienem znać swoje pierwsze imię i gdy się zdenerwuje, to je wymawia. W ogóle... ciocia też czuje ten dziwny zapach? Chyba coś się pali... W kuchni...
Miotełka, 5 łajnobomb