Vance Parys Goyle
Nazwisko matki: Carrow
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta
Zawód: Pracownik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów - dyplomata, wysyłany w wiele delegacji i podróży, przy ich okazji udało mu się zbić fortunę na byciu międzynarodowym przedsiębiorcą; Dorywczo Obrońca Sokołów i nielegalny handlarz
Wzrost: 191 centymetrów
Waga: 86 kilogramów
Kolor włosów: Ciemne złoto
Kolor oczu: Jadowita zieleń
Znaki szczególne: Wzrost, blizna przecinająca ramię
12 i 1/2 cala, Dość sztywna, Ostrokrzew, Pazur Nundu
Smoki/Slytherin
Lis
Samotność
Jesienny deszcz, wrzosy
Siebie samego, podróżującego lub osiągającego wielki sukces
Podróże
To skomplikowane
Quidditch, Szermierka, Jazda Konna, Łucznictwo, Żeglarstwo i wiele innych
Różnej muzyki
Daniel Bederov
Wybacz mi, Heleno.
Dziś nie potrafię sobie niemal wyobrazić, jak wyglądały moje dni, zanim Cię poznałem. A jednak istniały, chociaż dla mnie odeszły w zapomnienie. Urodziłem się w Szkocji, bo moi rodzice postanowili odpocząć od Londynu i od wszystkich swoich problemów. Alistair Potter, bogaty i wpływowy pracownik Ministerstwa Magii poślubił swego czasu Astorię Carrow, wdowę, która nie pozostawiła po poprzednim małżeństwie żadnego potomka. Jako szlachcianka już nie do końca młoda i piękna, musiała szukać sobie kolejnego partnera wśród niższej warstwy społecznej. Nie było to jednak małżeństwo z przymusu - wręcz przeciwnie. Mój ojciec był przystojny, czarujący i do tego bogaty, a ona nie potrzebowała niczego więcej. Może tylko władzy i poczucia, że świat nigdy nie zapomni jej imienia, że ludzie będą wyśpiewywać je nawet tysiące lat po jej narodzinach. Po kilku latach z tego związku zrodziła się moja starsza siostra, Freya, o której nie raz jeszcze tu wspomnę. Trzy lata później na świat przyszedłem także ja, jedyny syn - dziedzic, który nie potrafił należycie spełnić swojej roli. Już za młodu przejawiałem ogromne tendencje do buntowania się przeciwko wszystkiemu - jedynie dla samej idei buntu. Wczesne dzieciństwo upłynęło mi na nauce dosłownie wszystkiego, wielu narzekaniach rodziców i wygórowanych oczekiwaniach. Nie raz zamykałem się w pokoju, czytając zakurzone pisma z biblioteki albo studiując uważnie księgi zaklęć, choć były one dla mnie wtedy jedynie słowami. Pakiet mojego wykształcenia nie zamykał się jednak w byciu prymusem, musiałem również ćwiczyć przeróżne sporty, po których zdarzało mi się wracać poobijanym. Inteligencja była mi pokazana jako broń, niezwykle ostra i niezwykle precyzyjna, powtarzano mi także, że słowa mają ogromną wagę. Nikt nie robił sobie nic z mojej niechęci czy sprzeciwów. Nie miałem wyboru - powoli, krok po kroku, stawałem się tym, o kim tak marzyli. Czy dziś nim jestem? Nie sądzę. Z pewnością zmieniłem się od czasu, kiedy jako kilkulatek chciałem gonić po lasach i porzucić całe swoje życie. Mimo to, żal mi niezmiernie, że moja siostra nie urodziła się mężczyzną, jest bowiem idealnym odbiciem chorych ambicji mojej rodziny. Wiem przecież, że w porównaniu z Tobą, miałem lekkie życie. Ty zaś wiesz, że nie patrzę na to przez pryzmat tego, co mogłoby się zdarzyć. A mógłbym urodzić się zadufanym szlachcicem i pewnie wszystko przebiegałoby dziś inaczej. Mógłbym też być mugolem, nie mieć nawet pojęcia o tym, że machając różdżką, mogę zmienić świat. Ale Ty mnie znasz, nie muszę więc Ci o tym mówić. O mojej małej obsesji, odziedziczonej przez matkę. Chcę zasypiać z poczuciem, że ta planeta zyskała coś z ramienia Vance'a Pottera, że moje imię będzie niesione przez wiatr, ćwierkane przez ptaki. Lata mijały, a ja nie mogłem uwolnić się spod wpływu innych osób - szansa na to przyszła wraz z moją przeprowadzką do Francji i rozpoczęciem mojej nauki w tamtejszej szkole.
[..]
Skąd w ogóle wziąłem się we Francji? Najwyraźniej rodzice mieli dość wychowywania mnie, bowiem wysłano mnie do ciotki, tłumacząc się tym, że Beauxbeatons jest o wiele lepszą szkołą niż Hogwart. I tak zamieszkałem z ciotką, Vasylissą Vanity, jej mężem oraz z sporo starszym ode mnie kuzynem. Mimo sporej różnicy wieku, ja i Frederick dogadywaliśmy się bardzo dobrze, był dla mnie niemal jak brat.
Akapit bardzo
Akapit bardzo
Wybacz mi, Heleno. Wszystkie moje słabości. Wszystkie moje błędy. Także to, że nigdy nie wyślę tych listów.
Wspomnieniem z jakiego niegdyś korzystałem była konna przejażdżka z moimi przyjaciółmi oraz wspólne uczty we francuskiej szkole magii. Dziś tylko czasami sięgam po nie, częściej używam jednego z moich podróży.
18 | |
0 | |
0 | |
0 | |
5 | |
1 | |
10 |
Różdżka