Mortimer Bott
Nazwisko matki: Preston
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Zawód: bezrobotny
Wzrost: 179cm
Waga: 67kg
Kolor włosów: jasnobrązowy
Kolor oczu: niebieski
Znaki szczególne: podkrążone oczy, blada cera, parę blizn na ciele
12 cali, dość sztywna, drzewo różane, sierść psidwaka
Ravenclaw
zając
wilkołaka
burzą, pergaminem i kociołkowymi pieguskami
Siebie samego jako zwykłego człowieka
historią magii (naprawdę), legendami, urokami, klątwami
Strzałom z Appleby
pakuję się w kłopoty (i jestem Mistrzem Gargulków)
wszystkiego co mi akurat wpadnie w ucho
Dane Dehaan
Mortimer wszedł do mieszkania i jednym zamaszystym ruchem zrzucił wszystko z powierzchni stołu. Położył na nim pomięty pergamin, kałamarz, pióro i zaczął pisać.
Nie mam siły. Minęło dopiero pół roku, a ja już nie daję sobie rady z samotnością, strachem i ciągłymi kłamstwami. Kiedyś byłem zupełnie inny. Bez przerwy coś robiłem, z kimś się spotykałem. Zastanie mnie w domu graniczyło z cudem. Chciałbym wrócić do tych czasów, ale to nie jest możliwe. Właśnie to w tym wszystkim jest najgorsze - że tak ma być już zawsze. Nigdy nie pozbędę się tego dziadostwa. Zawsze będę wyrzutkiem, do końca życia będę musiał okłamywać ludzi i nigdy w pełni im nie zaufam. Nie tak wyobrażałem sobie swoje życie. W Hogwarcie ułożyłem całą listę życiowych planów. Miałem być najlepszym łamaczem klątw jaki kiedykolwiek pracował w banu Gringotta. Jak na Krukona przystało ślęczałem nad książkami i zgłębiałem swoją wiedzę z Zaklęć, OPCM, Historii Magii (tak, jestem tym legendarnym uczniem, który lubił ten przedmiot). Oczywiście uczyłem się też z innych przedmiotów, ale te lubiłem najbardziej. Moim alternatywnym planem było zostanie zawodowym zawodnikiem... gargulków! Ewentualnie grubym prezesem zarządu w Ministerstwie. Serio, zawsze lubiłem w to grać i nawet udzielałem się w szkolnym klubie. Miałem też podróżować, odkrywać tajemnice i nigdy nie narzekać na brak nudy. Miałem wziąć ślub z piękną dziewczyną i mieć z nią równie piękne dzieci. Miałem zrobić naprawdę wiele rzeczy, ale przez jeden incydent nigdy mi się to nie uda. Wszystko miało miejsce zaledwie pół roku temu w Szkocji. Pojechałem tam razem z innymi stażystami uczyć się o klątwach wikingów. Wtedy zrobiłem najgłupszą rzecz w moim życiu. Założyłem się z kolegami, że w nocy pójdziemy do lasu i spróbujemy tam coś znaleźć. Nocą, w lesie, na odludziu. Jestem synem brygadzisty. Wiecie jaki jestem na siebie wściekły? Jestem synem brygadzisty! Od dziecka słyszałem mnóstwo historii o wilkołakach. Powinienem był wszystko przewidzieć. Co ciekawe: reszta ostatecznie stchórzyła, a ja poszedłem dalej. Zawsze byłem ciekawski i dumny. Nie potrafiłem się cofnąć. PROSIŁEM SIĘ o to co się stało. Mortimer westchnął głęboko, przecierając zmęczoną twarz. Po chwili ponownie złapał za pióro i pisał dalej. Dokładnie nie pamiętam tego incydentu. Tylko jakieś urywki i niewyobrażalny ból. Długo leżałem w lesie, nie mając siły się podnieść. Potem równie długo myślałem jaką wersję przedstawić kolegom i opiekunom. Ostatecznie padło na jakiegoś wściekłego psa. O dziwo bez problemu w to uwierzyli, ale ja znałem prawdę i byłem p r z e r a ż o n y. Po powrocie do domu powiedziałem o wszystkim tylko jednemu ze swoich braci. Nie potrafił w to uwierzyć, ale ostatecznie postanowił mi pomóc zarówno pieniężnie jak i po prostu byciem po mojej stronie. W tej chwili tylko na nim mogę polegać i nie wiem jak mu się odwdzięczę za okazane wsparcie. Na pewno nie mogę o niczym powiedzieć ojcu. Dużo wycierpiał po śmierci mojej mamy. Zresztą jak my wszyscy. Byłem wtedy mały, ale doskonale pamiętam emocje, jakie mną wtedy targały. Ojcu na pewno było ciężko, ale stanął na wysokości zadania i opiekował się nami wszystkimi najlepiej jak tylko mógł. Nie chciałem dorzucać mu kolejnych problemów. Poza tym czuję, że go zawiodłem. Przez tyle lat swojego życia polował na te potwory, a teraz jego syn stał się jednym z nich. Byłem zmuszony do rezygnacji ze wszystkich ważnych dla mnie rzeczy. Rzuciłem studia i staż w banku, bo wiedziałem, że mój chorowity wygląd i tajemnicze znikanie w czasie pełni będzie mówiło samo za siebie. W ogóle mam wrażenie, że gdzie nie pójdę to wszyscy się na mnie patrzą i wszyscy wiedzą czym jestem. Rozsądek mówi mi, że wcale tak nie jest, ale to jest silniejsze ode mnie. Boję się, że zaatakują mnie brygadziści. Rzuciłem swoją dziewczynę, bo też wiedziałem, że z wilkołakiem nie uda jej się ułożyć normalnego życia. Postanowiłem zniknąć. Oficjalnie wyjechałem na ważne szkolenie, a tak naprawdę siedziałem zamknięty w swoim małym mieszkanku. Przez ten czas dużo czytałem. Sięgnąłem nawet po książki związane z czarną magią, po które zapuściłem się aż na Nokturn. Pierwsza wizyta nie była przyjemna, ale dzięki trzem kolejnym zaczynałem oswajać się z tym miejscem. Nawet podobało mi się, że mogłem (a wręcz musiałem) zasłonić się płaszczem z kapturem i nie wyróżniałem się z tłumu. Nie żałuję, że to zrobiłem, bo książki okazały się ciekawsze niż na początku mi się wydawało. Niestety nie znalazłem w nich żadnych rozwiązań, ale jeszcze nie tracę nadziei. Próbowałem zrozumieć, co się ze mną dzieje. Dalej próbuję. Uczę się na błędach. Cały czas mam największy problem z chowaniem się podczas pełni. Boję się przemian w lesie, żeby nie skazać kogoś na swój los. Co prawda znalazłem opuszczony budynek i właśnie w nim spędziłem ostatnią pełnię zabezpieczając się kilkoma zaklęciami, ale nie wiem czy nie uciekłem z niego właśnie przez te zabezpieczenia czy po prostu tej nocy miałem szczęście. Muszę jeszcze nad tym popracować. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się zaakceptować moje włochate alter ego. Nie wiem czy da się z tym wieść w miarę normalne i szczęśliwe życie. Mam wrażenie, że nie. Jednak m u s z ę coś wymyślić, bo naprawdę oszaleję. Nie mogę tak żyć. Jeżeli tak ma to wyglądać to byłoby lepiej, gdybym wtedy w lesie został zagryziony. Nie chcę tak myśleć, ale nie mam już siły.
Mortimer odłożył pióro i porwał pergamin na małe kawałeczki. Wydawało mu się, że przelanie wszystkich myśli na papier w jakiś sposób mu pomoże. Położył się na kanapie i po godzinie wiercenia się w końcu zasnął.
8 | |
4 | |
6 | |
0 | |
0 | |
1 | |
3 |
różdżka, sowa, umiejętność teleportacji, bezoar, czarodziejska taśma, komplet gargulków
[bylobrzydkobedzieladnie]
Tearing me away from the quiet
The silence of my soul, of my soul from the quiet
Witamy wśród Morsów
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see