Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]16.01.16 12:33
Salon 5fefa4c7979f9c60bcdd49cd2944cccd
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]16.02.16 13:49
Ostatnio wszystko działo się tak szybko. W pracy chaos i panika związana z nowymi poczynaniami gabinetu Minister, które kompletnie nie miały sensu. Udawała, że coś robi, a tak naprawdę była tylko kobietą. Logiczne myślenie płci pięknej nigdy nie szło dobrze. Jakby nie było tego już wystarczająco dużo to musiał się zaręczyć i to z kuzynką, którą kochał jak siostrę. Ledwie się zdołał pogodzić z myślą, że niedługo będzie ona jego żona i zaczęła być mu jeszcze bliższa niż wcześniej jej choroba dała o sobie znać mocniej niż zazwyczaj i zmarła. Pierwszy raz od ukończenia Hogwartu wziął urlop w pracy. Nigdy nie robił problemów dobrze wiedząc jaki jest powód jego niedyspozycji. Miał wszystko gdzieś. Teraz nawet Tom Riddle nie wyciągnąłby go z domu. Na stole stała do połowy pusta butelka whiskey, szklanka, w której było więcej alkoholu niż wypadałoby nalać kulturalnemu czarodziejowi, a Nick siedział na kanapie w pogniecionej koszuli i potarganych włosach. Taki dzień pierwszych razów. Pierwszy raz nie pojawił się w Ministerstwie, pierwszy raz wyglądał jak chodzące nieszczęście. Widać było, że w nocy nie spał, a blada skóra i podkrążone oczy upodabniały go do wampira. Z każdą godziną coraz bardziej nic go nie obchodziło. Myślał o Beatrice, która była takim jasnym promyczkiem w jego życiu. Od kiedy pamiętał. Znali się od zawsze i widział w niej ,nawet bardziej niż piękną kobietę, po prostu esencję lekkości i spokoju. Wiedział, że jest chora. Wiedział, że są elementy życia, na które nigdy nie będzie mogła sobie pozwolić. Że nie będzie żyła długo. Ale 25 lat. Była jeszcze taka młoda i jedyne, co zdążyła zrobić to opiekować się jednorożcami. Miał wyrzuty sumienia. Jakby podświadomość mówiła mu, że mógł coś więcej zrobić i jej pomóc. Z drugiej strony wściekłość na jej lekarza, że dopuścił do takiej sytuacji. Nie myślał teraz racjonalnie. Po prostu obwiniał cały świat o śmierć Beatrice, a jego nowy przyjaciel Johnny Walker potwierdzał, że jego teorie są prawdziwie.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]20.02.16 20:24
18 listopada

Wiadomość przyniesiona przez nieznaną śnieżnobiałą sowę była niczym tępy nóż rozdzierający serce cal po calu - świadomość utraty tak bliskiej osoby była przerażająco wręcz paraliżująca. Po dwudziestu pięciu latach spędzonych razem nie wyobrażał sobie świata bez  n i e j. Była stałym elementem jego życia, bardziej ukochaną siostrą niźli kuzynką. Razem stawiali pierwsze kroki, uczyli się nowych umiejętności, poznawali świat i wkraczali do Hogwartu. Dzielili jeden dom, zainteresowania i znajomych. Była jego wsparciem, a on jej wiernym powiernikiem. Mimo tego, że z czasem mieli dla siebie coraz mniej czasu ich relacja była czymś stałym i zdawać się mogło nierozerwalnym. Przełykając głośno ślinę, uniósł spojrzenie zaczerwienionych oczu na drzwi prowadzące do mieszkania znajdującego się na Cromwell Street 8. Pojawienie się tutaj było dla niego istną walką z wrodzonym egoizmem; największym jego pragnieniem było zaszycie się w Wiltshire z dala od wszystkich i wszystkiego, przeczekanie tego na końcu swojego świata. Jednakże czy mógł zostawić Nicholasa w tej sytuacji zdanego na siebie samego? Odpowiedź była prosta i jednoznaczna; nacisnął klamkę od drzwi wchodząc do mieszkania przyjaciela jak do siebie, kątem oka złowił swoje spojrzenie w lustrze i westchnął prawie bezgłośnie. Czy rzeczywiście był najlepszą osobą do roli... pocieszyciela? Oczywiście, że nie. Potrafił jednak zrozumieć Notta, postawić się w jego sytuacji i nie tracić czasu na puste nic nie znaczące słowa - kondolencje. Szybkim krokiem przemierzył korytarz prowadzący do salonu, w którym jak przypuszczał zastanie Nicholasa. Uchylając cicho drzwi upewnił się w swoich domysłach. Spojrzenie jasnych oczu zatrzymało się na postaci czarodzieja siedzącego na kanapie, przesunęło się po szklance pełnej whisky i na wpół opróżnionej butelce, po czym wróciło z powrotem do mężczyzny. Zawsze nienaganny Nott prezentował się... cóż, jak pomięta szmata nasiąknięta alkoholem, czyli mniej więcej tak jak Fabian jeszcze ledwie kilka godzin temu.
- Było otwarte - odezwał się, zastanawiając się przy tym czemu jego głos brzmi tak obco i dlaczego wypowiada tak durne słowa. Wszystko to co chciał powiedzieć uleciało mu z głowy niczym za sprawą obliviate pozostawiając za sobą jedną wielką pustkę. W kilku krokach pokonał odległość dzielącą go od Notta i usiadł na przeciwko niego, wyciągając przed siebie długie nogi i machnięciem różdżki przywołując pustą szklankę, którą szybko napełnił zawartością na wpół opróżnionej butelki.
Fabian Malfoy
Fabian Malfoy
Zawód : Pracownik Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
czasem
chciałbym zostawić to wszystko
i
ta głupia nadzieja
że
mam coś jeszcze
do zostawienia
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2043-fabian-malfoy https://www.morsmordre.net/t2070-poczta-malfoya#31139 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2777-skrytka-bankowa-nr-583#44887 https://www.morsmordre.net/t2615-fabian-malfoy#41614
Re: Salon [odnośnik]20.02.16 23:52
Tak. Upił się, w dodatku na smutno i gdyby ktoś teraz na niego spojrzał prędzej widziałby w nim żula, który nie wiedzieć czemu siedzi w arystokratycznym salonie, a nie arystokratę, który nie dość, że jest Nottem, to jeszcze spokrewniony jest z Parkinsonami. To połączenie wręcz idealne jeśli chodzi o wymagania dotyczące prezencji. Ktoś wszedł do mieszkania. Skrzat domowy, który już zapewne nie mógł z nim wytrzymać, bo dostawał prawdziwy ochrzan nawet za oddychanie raczej nie wpuściłby do domu kogoś obcego. Jednak Ottowi było dokładnie obojętne, kto zaraz pojawi się w drzwiach salonu. A może w ogóle tylko mu się wydawało, że ktoś wchodzi. Po chwili jednak usłyszał znajomy głos. Może i pocieszycielem Malfoy najlepszym nie był jednak na pewno nie był też najgorszym. Gdyby przyszedł do niego ktoś, kto będzie klepał go po ramieniu i mówił, że będzie dobrze to jego stan zapewne zdecydowanie by się pogorszył. Fabiana nie miał zamiaru wyrzucać stąd w tym momencie właśnie dlatego że nie spodziewał się głupkowatych, nic nie wartych kondolencji. Lepiej w ciszy się upić tym alkoholem, który jeszcze pozostał. Wiedział, że Beatrice nie była mu obojętna. Przyjaźnili się. Byli ze sobą blisko od zawsze. Możliwe, że Fabian czuł to samo, co on dlatego też był chyba najodpowiedniejszą osobą, która mogła się tutaj pojawić. Nie podniósł wzroku na Malfoya: - Wyglądała okropnie – rzucił chłodno upijając łyk whiskey. Nie przejmował się tym jak wyglądał, nie przejmował się tym, że powinien wstać i się przywitać z przyjacielem. Nie przejmował się właściwie niczym oprócz tego, że ona nie żyje. I bynajmniej nie była to lekka śmierć. A on jej nie pomógł. Nie było go przy niej. A obiecał Bastanowi, że będzie się nią opiekować. Zapewne, jeśli jeszcze kiedykolwiek go zobaczy to będzie to ostatnie, co zrobił w życiu. – Cierpiała. Bardzo – dodał po krótkiej chwili i podniósł wzrok na Fabiana. – A ja byłem wtedy w Ministerstwie i nawet nie kiwnąłem palcem. Znalazł ją martwą skrzat domowy – rzucił jeszcze jakby ponuro rozbawiony tym faktem, że przecież gdzie miał być? Taki zwykły dzień on przejmuje się jakimiś bzdetami, a jego kuzynka-narzeczona umiera. No nie było innej opcji.
- Nie powinna zginąć tak młodo. To moja wina. Albo wina Carrowa, który dawał jej złe leki. Nie wiem – mówił i to do Fabiana i to do siebie. Właściwie średnio ogarniał, co się wokół niego dzieje. Gdyby go ktoś w tym momencie zapytał kiedy ma zamiar wrócić do żywych i wyjść z domu w odpowiedzi usłyszałby zapewne, że nigdy.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]29.02.16 15:54
Usta przylgnęły do krawędzi szkła, gdy raczył się głębokim łykiem ognistej, a spojrzenie jasnych oczu błądziło gdzieś ponad głową siedzącego na przeciwko mężczyzny. Ciężko było mu widzieć Nicholasa w takim stanie, upewniał się jednak w słuszności swojej decyzji - dłuższe zostawienie Notta na pastwę jego własnych myślami i litrów alkoholu byłoby czynem, po którym według siebie samego nie zasługiwałby na miano przyjaciela. Beatrice była dla Nicka nie tylko rodziną i przyjaciółką, ale także kobietą, z którą miał spędzić resztę swojego życia. Skoro jej strata była dla Fabiana tak ogromną to co dopiero musiał odczuwać Nott? Na Salazara. Pokręcił głową, słysząc pierwsze słowa przyjaciela. Dwa krótkie wyrazy, które równie dobrze mogły być dwoma sztyletami wbijanymi pod żebra. Kolejne wcale nie były lepsze, lecz czego innego mógł się spodziewać? Oderwał znieruchomiałe spojrzenie ze ściany znajdującej się za Nicholasem, kierując je na jego zgnębioną postać. Wyrzuty sumienia, czy jest coś gorszego z czym człowiek może się mierzyć w podobnej sytuacji? Nie, chyba nie.
- To nikogo wina, była chora - doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak nijak brzmią te słowa, jak małą mają wartość. Nie powiedział na głos tego co naprawdę myśli, że jedynym który naprawdę może czuć się winnym w tej sytuacji jest Bastian. Może gdyby nie wyjechał, nie pozbawił swojego oparcia to serpentyna nie zebrałaby aż takiego żniwa? Może, gdybanie. Zacisnął mocniej palce na szkle, wspierając się w siedzenie fotela. Nie chciał nikogo osądzać, chociaż słowa Nicholasa na temat Carrowa zwróciły jego uwagę - śmierć Nottówny mogła wywołać nieprzyjemne napięcie pomiędzy dwoma rodami. Dopił zawartość swojej szklanki i uzupełnił ją na nowo, dolewając również Nicholasowi. Wszystko wskazywało na to, że nie szybko opuści Nottingham, a Leandra nie prędko ujrzy go w formie. Na myśl o żonie zacisnął palce na nasadzie nosa; okazała się dla niego wsparciem większym niżby się początkowo spodziewał. Gdyby nie ona noc po stracie Beatrice byłaby jeszcze bardziej... przerażająca. Teraz jednak czas było odepchnąć własny ból na bok, skupiając się na Nicholasie i bieżących sprawach, problemach. Nie pyta jednak jeszcze o pogrzeb czy też powrót Bastiana (bo przecież przyjedzie?) z zagranicy, zamiast tego ponownie przepłukuje gardło piekącym przełyk alkoholem.
- Bałem się tej chwili odkąd pierwszy raz byłem świadkiem jak zemdlała po ataku serpentyny, wiesz? Chyba dopiero wtedy uświadomiłem sobie czym to może się skończyć - słowa padają z jego ust zanim zdąża nad nimi zapanować, a przed oczami staje chwila sprzed lat. Potrafił zrozumieć Beatrice i jej bliskich, ich strach przed możliwe zabójczą chorobą. Byli dla siebie wsparciem, jako jedna z niewielu wiedziała również o jego chorobie, która w przeciwieństwie (sic!) do jej była nieodwołanym wyrokiem. To nie on z ich dwójki miał stać nad trumną.
Fabian Malfoy
Fabian Malfoy
Zawód : Pracownik Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
czasem
chciałbym zostawić to wszystko
i
ta głupia nadzieja
że
mam coś jeszcze
do zostawienia
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2043-fabian-malfoy https://www.morsmordre.net/t2070-poczta-malfoya#31139 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2777-skrytka-bankowa-nr-583#44887 https://www.morsmordre.net/t2615-fabian-malfoy#41614
Re: Salon [odnośnik]24.03.16 9:21
Zdawał sobie sprawię z tego, że nie polepsza sytuacji. Właściwie to wiedział też, że etykieta wymagała zajęcia się gościem, a nie siedzenia jak się siedziało i nie robienia niczego, co w tym momencie wypadało robić. Po prostu dalej pił. Niby w genach miał dobre zachowanie i zabawianie gości, ale teraz zdecydowanie nie był sobą. Nawet nie obchodziło go, co Fabian o nim pomyśli, ale nie byłoby to na pewno nic złego. Znali się bardzo dobrze, poza tym on też był przywiązany do Beatrice. Do JEGO Beatrice. Właściwie dopiero kiedy umarła uświadomił sobie, że to w sumie nie był już Beatrice Bastiana, którą miał się opiekować po jego wyjeździe, ale jego narzeczona i on miał do niej największe prawa. Kochał ją bardziej jak siostrę niż jak swoją kobietę, ale była jego partnerką i nic tego nie zmieni. Jego ból z tego powodu był jeszcze silniejszy. Zdał sobie sprawę, że czuł się dumny chodząc pod rękę z kruchą blondynką, mimo że od zawsze był zatwardziałym kawalerem. Może gdy pierwszy raz oficjalnie pojawili się gdzieś razem czuł się dziwnie. Jakby ten związek był co najmniej kazirodczy. Ale po jej śmierci to wyglądało zdecydowanie inaczej. Miał już obraz wspólnego życia. Pogodził się z tym, że ani nie będzie dłużej wolnym kawalerem ani nie będzie miał w przyszłości potomka, bo to niebezpieczne i nawet przestawało mu to tak bardzo przeszkadzać. W końcu miał spędzić życie z najlepszą przyjaciółką. Mało któremu arystokracie dane było przeżyć życie z kimś kogo chociaż lubi.
- Nie musisz mi kłamać, Malfoy – syknął w odpowiedzi. To były puste słowa. Teraz wszyscy tak mówili. Wypadało tak mówić, a nie pozwalać się obwiniać facetowi, który nie potrafił odpowiednio zaopiekować się swoją własną narzeczoną i zostawił ją na bolesną śmierć w samotności. Będzie to sobie wypominał do końca życia. Powinien to przemyśleć i nie zapominać o tym, że jest chora spędzając całe dnie w Ministerstwie.
- Wiedziałem, że jest chora... Że jest taka krucha.. delikatna.. Ale pozwoliłem jej umrzeć. – stwierdził kręcąc głową z dezaprobatą. Westchnął i dopił kolejną szklankę whiskey. Następnie już trochę drżącą ręką dolał sobie więcej. Chciał, żeby alkohol uśmierzył jego ból. Chociaż jakimś niewielkim stopniu, ale teraz był on nie do zniesienia. Spojrzał Fabianowi w oczy swoimi błyszczącymi zapijaczonymi oczami.
- Na świecie jest tyle czarownic i dlaczego akurat ona musiała być chora? I trafić na takiego narzeczonego, który nie potrafi się nią zająć... – tak, unikał wszelkich słów związanych z tym, że są zaręczeni, ale teraz sytuacja wyglądała inaczej. Kochał ją jak siostrę. W głowie kłębiły mu się miliony myśli. Jeszcze nie wypił tyle, żeby się jeszcze bardziej uzewnętrzniać.
- Muszę się zająć pogrzebem – rzucił i napił się jeszcze. - I się ogarnąć, bo nestor mnie wydziedziczy za pokazywanie się w takim stanie – syknął i pokręcił głową z dezaprobatą. Nie wiedział jak się ma do tego zabrać, ale wiedział, że rodziny to nie będzie obchodzić. Powinien się czymś naćpać i przyjmować kondolencje.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]30.03.16 2:35
 Etykieta była ostatnią rzeczą, o której w tym momencie myślał Malfoy. Było mu zupełnie obojętne czy Nott przyjmuje go w odświętnej szacie, czy też zmemłanej wczorajszej koszuli poplamionej alkoholem. Sam nie prezentował się dużo lepiej, bezsenna noc i na nim odcisnęła piętno - zaczerwienione oczy, rozczochrane włosy, pobladła jakby wymięta twarz. Nawet mu do głowy nie przyszło żeby tego dnia rano zjawić się w Ministerstwie, zasiąść za masywnym biurkiem i przez kolejne kilkanaście godzin zajmować się kruczkami prawnymi oraz roszczeniowymi petentami. Chociaż rzucenie się w wir pracy i obowiązków było tylko kwestią czasu; departament zawsze świetnie sprawdzał się przy odwracaniu myśli od bolesnych czy też niewygodnych tematów – może to właśnie z tego powodu kariera Malfoya nie zwalniała tempa, a wręcz je zwiększała, co skutkowało nowymi awansami i własnym wygodnym gabinetem, w którym kawę parzyła mu osobista asystentka. Teraz jednak jedyne na co miał ochotę to wyłączenie się za pomocą alkoholu. Prawdę powiedziawszy do Nicholasa nie przyszedł całkowicie bezinteresownie, chciał mieć przy sobie kogoś kto rozumie co przeżywa po stracie najbliższej mu kuzynki, kto czuje to samo co on – Nott wydał mu się wyborem jak najbardziej naturalnym.
- Pieprzysz głupoty – skrzyżował spojrzenie z mężczyzną, pozornie bardzo spokojnie przyjmując jego słowa. Nie zamierzał wdawać się z nim dyskusję na temat tego czy mówi całkowicie szczerze czy też karmi go banałami, którymi raczy się osoby pogrążone w żałobie, ponieważ tak wypada. Przekręcił lekko głowę w bok, spoglądając na Nicholasa pod innym kątem, jakby to miało mu w jakikolwiek sposób pomóc w zrozumieniu tego co dzieje się w zapijaczonej głowie przyjaciela. Zamilkł na chwilę, mocząc wargi w alkoholu, którym metodycznie zwilżał przełyk. Pozwolił dalej mówić Nottowi, choć każde jego słowo było jak kolejne uderzenie w twarz. Nie wiedział co powiedzieć, prócz kolejnego „to nie twoja wina, nie miałeś na to żadnego wpływu”. Milczał, więc nieco zbyt długo, wpatrując się tępo przed siebie. Nie sprawdzał się w roli pocieszyciela, nie miał do zaoferowania niczego prócz własnej obecności i bliskości, choć czy sam właśnie nie tego pragnął od drugiej osoby? Dopiero na wzmiankę o pogrzebie drgnął, przesuwając lekko zesztywniałą dłonią po twarzy. Bastian był poza granicami kraju, a ciotka Emmanuelle po starcie męża straciła kontakt z rzeczywistością stając się dla rodziny, a szczególnie syna kapryśnym ciężarem – na Merlina, nie chciał nawet w tym momencie myśleć co czuć musiał brat Beatrice na wieść o jej stracie; czy już wiedział? Nicholas jako kuzyn i narzeczony mógłby podjąć się obowiązku przygotowania pożegnania Nottówny, jednak Malfoyowi przyszła do głowy jeszcze jedna osoba, która sprawdziłaby się w tej roli bez zarzutu. Na myśl o ojcu chrzestnym Beatrice skrzywił się nieprzyjemnie i dokończył zawartość swojej szklanki, którą ponownie uzupełnił.  
- Nie musisz się tym martwić, Nick. Nikt nie będzie miał ci tego za złe, jeśli przygotowaniami zajmie się mój ojciec – chociaż z całego serca nie cierpiał Euphemusa to ten wydawał mu się najlepszą osobą do pełnienia roli organizatora uroczystości. Wątpliwe było, aby Bastian zdążył zjawić się w domu w ciągu dwóch najbliższych dni, a Nicholas przedstawiał sobą w tym momencie jedynie obraz nędzy i rozpaczy. Beznamiętny i rzeczowy lord Malfoy idealnie nadawał się załatwiania wszelakich spraw związanych z pogrzebem i stypą. Fabian pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że byłoby mu do twarzy również w roli grabarza, jednak nie podzielił się tą myślą z Nottem, parskając tylko cicho do swojej szklanki, której wcześniejsza zawartość coraz mocniej zaczynała szumieć mu w głowie.
Fabian Malfoy
Fabian Malfoy
Zawód : Pracownik Urzędu Niewłaściwego Użycia Czarów
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
czasem
chciałbym zostawić to wszystko
i
ta głupia nadzieja
że
mam coś jeszcze
do zostawienia
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2043-fabian-malfoy https://www.morsmordre.net/t2070-poczta-malfoya#31139 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-wiltshire-dworek-malfoyow https://www.morsmordre.net/t2777-skrytka-bankowa-nr-583#44887 https://www.morsmordre.net/t2615-fabian-malfoy#41614
Re: Salon [odnośnik]03.04.16 23:48
Właściwie najchętniej w ogóle nie przyjmowałby u siebie Lorda Malfoya udając, że go po prostu nie ma w domu. Gdyby zapukał do drzwi nie mógłby liczyć na otworzenie ich przez właściciela domu. Nick miał w tym momencie zapędy autodestrukcyjne i czyjeś towarzystwo krzyżowało jego plany. To był już ten stan, w którym gdyby nie to, że jest straszliwym tchórzem mógłby zrobić sobie jakąś krzywdę. Bał się śmierci i w tych trudnych chwilach szczególnie zastanawiał się nad tym, czy jest coś „po” a jeśli jest to co i czy nie jest tam przypadkiem jeszcze gorzej niż tutaj. Możliwość, że jedyną perspektywą na życie po śmierci jest jakaś wieczna kaźnia skutecznie wyganiała z jego głowy wszelkie myśli samobójcze. O pracy w tym momencie właściwie nie myślał. Pierwszy raz od dziesięciu lat. Skupiał się tylko i wyłącznie na własnym cierpieniu, a alkohol chyba nie pomagał tylko wręcz przeciwnie coraz bardziej go dołował. Upił się na smutno i teraz miał jeszcze większe pretensje do siebie niż przed tym, gdy sięgnął po złocisty trunek. Najbardziej bolała go własna bezsilność. Nie mógł nic zrobić i nie dopuszczał do siebie tej myśli. Próbował znaleźć rozwiązanie, którego wcześniej nie widział. W którym momencie zawalił.
- Twój ojciec? – no tak, nie pomyślał wcześniej o ojcu chrzestnym dziewczyny, a to chyba była najlepsza opcja. Mimo tego, że jego umysł do końca trzeźwy nie był wiedział, że w tym stanie nie nadaje się do organizowania pogrzebu. Bastian jest daleko i będzie musiał się sprężać, żeby w ogóle zdążyć na pogrzeb, a co dopiero z organizacją. Nick nie miał teraz do tego głowy. Kompletnie. – Napiszę do niego – stwierdził. Już chciał dodać, że „jak wytrzeźwieję”, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie planuje trzeźwieć przez najbliższy czas. Wmawiał sobie, że alkohol zabija jego negatywne emocje. Mimo że nie do końca tak było. Niestety. Nick dopił szklankę whiskey w zastraszająco szybkim tempie. Właściwie już nie czuł smaku alkoholu. Rozejrzał się po pokoju i zawołał domowego skrzata, który szybko przybiegł do salonu wyraźnie przestraszony. To na nim odbijały się frustracje Nicka, gdy tylko dowiedział się o śmierci kuzynki. A ona nawet nie mógł zaprotestować.
- W barku jest burbon –rzucił chłodno wlewając do swojej szklanki ostatnie krople szkockiej. – Ale pośpiesz się ty darmozjadzie – warknął w stronę sługi i po chwili spojrzał znów na Fabiana i napił się znów. Miał wrażenie, że schodziło już z niego, a tego jak najbardziej nie chciał w tym momencie.
- Bastian tu przyjedzie i mnie zabije. Miałem się nią opiekować – wrócił to narzekającego tonu – Myślałem, że Ty też będziesz planował mord na mnie. Byliście ze sobą bardzo blisko – westchnął. - A jeszcze kilka dni temu… - zaczął ale nie skończył. Pokręcił tylko głową z dezaprobatą. Śmierć zmienia wszystko.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]31.10.16 15:32
5 marca (?) może być?

Dzisiejszego dnia przez jeden moment zastanawiał się, czy nie powinien wyrwać się wcześniej z pracy i jeszcze przed zmierzchem pojawić się w domu. Może spędzić trochę czasu z żoną, poznać ją trochę lepiej. Przecież to była osoba, z którą miał dzielić życia, a nie jakaś zabawka, którą się bawiło tylko, gdy miało się czas. Miał wyrzuty sumienia związane z tym, że po ślubie nigdzie nie wyjechali na dłużej tylko od razu zaczął ją zdradzać ze stertą papierów. Z dwojga złego lepiej ze stertą papierów niż z młodą sekretarką, ale jednak nie patrzył na to w ten sposób. Marzec sprawił, że dzień nieco się wydłużał, ale jednak nie udało mu się dotrzeć do domu wcześniej. Właściwie ta myśl odpłynęła jeszcze szybciej niż się pojawiła, bo on po prostu nie lubił zostawiać niedokończonej pracy. Poza tym to już było przyzwyczajenie wypracowane przez lata. Spędzał w pracy dużo więcej niż osiem godzin, a następnie teleportował się do domu, gdzie skrzat już szykował dla niego szklaneczkę whiskey. Dzisiaj nie było inaczej. Wszedł do domu i od razu rzucił się na kanapę rozpinając pierwsze guziki koszuli i kładąc nogi na stoliku. W końcu tutaj groźny wzrok ojca czy macochy nie sięgał i mógł sobie tak robić od kiedy wyprowadził się z domu. Skrzat, jak zwykle lekko przestraszony jego obecnością, przyniósł mu drinka, z którego od razu upił małego łyka. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Mógł sobie odpocząć. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że przecież nie jest teraz w domu sam, więc nie powinien zachowywać się w aż tak rozluźniony sposób. Właściwie nie wiedział jak powinien się zachowywać, ale na pewno musiał zrobić na niej dobre wrażenie, a nie wyglądać na ostatniego pijaka. Dlatego też, gdy tylko usłyszał kroki, które wskazywały, że postanowiła przerwać to, co akurat robiła i się z nim przywitać. Ściągnął nogi ze stołu i zaczął dość nerwowo dopinać koszulę. Przemęczy się jeszcze trochę w pełnej krasie. Przecież nie chciał, żeby zaczęła go traktować jak jakiegoś...  w każdym razie nie-arytokratę. W końcu szlachcicem się jest a nie bywa. Jego matka była z Parkinsonów i pewnie w grobie by się przewracała, gdyby przestał troszczyć się o swój wygląd.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]31.10.16 23:56

    | 5 marca


Kolejny dzień. Stała w jednej z komnat, która przez ten krótki czas zdążyła stać się jej ulubionym miejscem. Biblioteka. Zbiór książek, w których mogła się zaczytywać i zabijać jakoś wolny czas, którego teraz miała chyba jeszcze więcej, niż zwyczajnie. Chyba dopiero teraz rozumiała parcie szlacheckich kobiet na posiadanie dzieci. Przynajmniej ten czas, kiedy same siedziały w domach był wypełniony płaczem, śmiechem potomstwa. Co robiła Astoria? Siedziała przy stoliku z zapalonymi świecami, które rozświetlały pomieszczenie, chociaż kobieta z entuzjazmem zaobserwowała, że promienie słońca coraz później chowały się za horyzontem, zwiastując noc. Pozytywna rzecz, warto odnotować. Wracając jednak do tematu, ślęczała nad jednym z tłumaczeń, które zapewne dostała od lady Lestrange. Spokojnie, nie marzyła jej się wielka kariera tłumacza. Robiła to raczej hobbystycznie. Dla zabicia czasu. Przyjmowała zamówienia od znajomych. Albo znajomych znajomych. Siedząc w bibliotece, całkowicie dała się pochłonąć temuż właśnie zajęciu. Była przygotowana na to, że Nicholas znowu w godzinach wieczornych. Podczas tego ich jakże krótkiego małżeństwa zdążyła się dowiedzieć się kilku rzeczy na temat swojego męża. Bardzo przejmował się swoją pracą. Wszystko musiało być skończone i dopięte na ostatni guzik. Dlatego, kiedy wstawała, on chwilę później wychodził do pracy. A kiedy zapadał wieczór, dopiero wracał. Czy mogłaby mieć mu to za złe? Miała wymagać, aby zmieniał dla niej swoje życie, tylko i wyłącznie dlatego, że od około miesiąca był żonaty. Na przykładzie swojego ojca, a także starszego brata zdawała sobie sprawę z tego jak wielki wpływ miało to na męską dumę. Dlatego nie odzywała się. Nie prosiła, nie narzekała. Nadal była za bardzo skrępowana i niepewna całej sytuacji. Nie wiedziała jak ma się zachowywać, co ma mówić. Co jej wolno, a czego nie. Siedziała wygodnie na krześle, chwilowo jedynie przerywając pracę, kiedy jeden z domowych skrzatów, ze skruchą pojawił się w pomieszczeniu, jakby od samego początku wiedział, że tej drobnej arystokratki o niepozornej urodzie. Skinęła jedynie głową, odkładając wszystko, a następnie wyszła z biblioteki. Po chwili stanęła w wejściu do salonu. Ubrana schludnie, jakby nawet w domu musiała wyglądać perfekcyjnie. Uśmiech sam wślizgnął się na jej twarz.
-Dobry wieczór.-powiedziała delikatnym głosem, jednakże na tyle głośno, aby mógł ją usłyszeć. Podeszła oczywiście bliżej, zajmując miejsce obok, a jej nogi niemalże od razu skrzyżowały się ze sobą i ułożyły pod odpowiednim kątem. Jakby to wszystko było jak najbardziej naturalne zachowanie. Bo było. - Jak minął dzień w pracy?-zagadnęła, pewnie nie pierwszy raz. Astoria nie miała dobrego wzorca do naśladowania. Jej matka każdego traktowała z dystansem. Nawet ojca. Astoria nie chciała tego robić, nie chciała przez całe życie być nieszczęśliwą.
Astoria D. Nott
Astoria D. Nott
Zawód : Dama
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Hidden feeling of power is sometimes infinitely more delicious
than overt power.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Stylowi_pl_inne_20269960
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1380-astoria-d-malfoy https://www.morsmordre.net/t2273-skrzynka-astorii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-wiltshire-dwor-malfoyow
Re: Salon [odnośnik]01.11.16 10:40
Chciał odrobiny spokoju, ale już powinien się przestawić na to, że samotne wieczory z whisky i książką to już przeszłość. Jasne mógł teraz jej powiedzieć, żeby dała mu spokój i na pewno by to zrobiła. Miał wrażenie, że ona się po prostu jego boi. Nie chciał, żeby tak wyglądało to małżeństwo. Miał naprawdę szczere chęci, co do tego, że chce się z nią dogadać. Nie chciał spotykać się z nią tylko wtedy, gdy akurat będzie miał ochotę zaciągnąć ją do łóżka. To akurat był obowiązek, który w pewnym stopniu rekompensował utraconą wolność. Trochę się bał jednak myśli, że w najbliższym czasie powinien zostać ojcem. Niby nie on pierwszy, nie on ostatni, ale jednak nie wiedział czy poradzi sobie w tej roli. Do roli męża miał wrażenie, że jeszcze nie dojrzał. Tak, mężczyzna pod trzydziestkę uważał, że jest jeszcze na to za młody.
- Witaj – odpowiedział i delikatnie się do niej uśmiechnął. Może i dobrze, że przyszła. Przez lata kawalerskiego życia przyzwyczaił się do tego, że jest sam, ale czy to na pewno była lepsza dla niego opcja? Nie mógł tego stwierdzić, jeśli nie próbuje tej drugiej opcji. Gdy znalazła się obok niego przysunął się bliżej i objął ją ramieniem. W końcu była jego kobietą, musiał jej jakoś okazywać uczucia nawet jeśli były one dyktowane rozsądkiem, a nie porywem serca. Następnie spojrzał na nią.
- Wiesz, że nie chcę Cię zanudzać polityką – odpowiedział i delikatnie ją pogłaskał po biodrze – Mamy nową stażystkę w departamencie – dodał po chwili, żeby jednak jakoś podzielić się z nią tym, co działo się w Ministerstwie – Jest tak tępa, że zamiast pomagać daje nam po dwa razy tyle roboty – westchnął i upił łyk whisky. - Naprawdę chciałem wrócić wcześniej. Przepraszam – dodał i zawołał skrzata, żeby dolał mu brunatnego trunku. - A Ty czym się zajmowałaś dzisiaj? – odpowiedział zastanawiając się jakby jej jakoś wynagrodzić tak długą nieobecność. Nie chciał jakby się czuła jak jakaś wdowa, a nie jak młoda męzatka. Naprawdę chciał jej dobra, ale już miał takie usposobienie, że zazwyczaj wydawał się chłodny i wyobcowany.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]01.11.16 23:21
Trudno powiedzieć, czy się go bała. Bała się nowej sytuacji. Tego, że coś zrobi nie tak. Musiała go poznać, w jakiś sposób. Było to trudne, bo przecież skoro wychodzić za kogoś za mąż, powinieneś w jakimś stopniu znać tę drugą osobę. Cóż, w tym wypadku było zupełnie inaczej. Malfoyowie nalegali na rychły ślub, nie chcąc, aby ostała im jedna stara panna, którą trudniej będzie wydać za mąż. Poza tym interesy. Interesy, interesy, interesy, które kompletnie jej nie obchodziły, ale była ich częścią. Poza tym czuła się tym wszystkim przytłoczona. Miała świadomość tego, że obydwa rody oczekują, że w najbliższym czasie wyda na świat męskiego potomka. A ona? Miała swoje obawy. Nie da się ukryć faktu, że choroba genetyczna mogła w tym przeszkodzić. Trauma krwi, nie powinna utrudniać jej życia, bo przecież od dziecka była uczona jak postępować z chorobą i tak dalej, ale mimo to bała się się nawet tego. Co oczywiście tworzyło błędne koło bo w sytuacjach stresujących choroba się nasilała. Oczywiście Nicholas musiał zdawać sobie sprawę z choroby swojej małżonki wcześniej, bo pewnie zatajenie tak ważnej informacji nie byłoby taktowne.
Kiedy poczuła jak ją obejmował, jakoś instynktownie oparła głowę o jego ramię, wpasowując się w jego sylwetkę. Uśmiechnęła się pod nosem, to dobrze, że nie musiała udawać, że chociaż trochę się na tym zna i się tym interesuje. Znaczy wiedzieć coś musiała, bo ojciec nie zważał na to, przy kim i w jakim momencie mówił o polityce. Westchnęła. -Aż dziwne, że zatrudniają takie osoby na jakimkolwiek stanowisku w Ministerstwie wyższym niż sprzątaczka.-właściwie to nawet nie udawała, że jej to nie przeszkadza, a na usta cisnęło jej się, że pewnie musiała być mugolskiego pochodzenia, ale te uwagi wolała zachować dla siebie. Nie daj Merlinie jeszcze by się okazało, że był krwi czystej. Wstyd! Nawet nie chciała o tym myśleć. Astoria została wychowana w atmosferze nietolerancji dla osób krwi mugolskiej. -Rozumiem, cóż być może następnym razem uda ci się wyrwać nieco szybciej.-odparła, spoglądając na niego z lekkim uśmiechem. Ależ ona wyrozumiała. Przynajmniej na razie, przecież nie było podstaw do tego, aby robiła mu sceny. Zdążyła już zauważyć, że Nicholas nie był zbyt wylewną osobą. Nie chciała jednak, aby czuł się w swoim własnym domu jak w więzieniu tylko dlatego, że ona tu była. -Odwiedziłam bibliotekę, zaczęłam powoli tłumaczenie dla lady Lestrange, obiecałam jej, że się tym zajmę.-odpowiedziała. Brakowało jej czegoś. Czegoś, co jeszcze niedawno było nieodłącznym elementem jej życia. Muzyka. Tęskniła za klawiszami fortepianu, który nadal stał w dworku Malfoyów. -Zastanawiałam się, czy miałbyś coś przeciwko, gdybym w najbliższym czasie zaprosiła do nas moją młodszą siostrę, Megarę.-zagadnęła. No co? Minęło już trochę czasu, z pewnością wizyta młodszej siostry dobrze by jej zrobiła.
Astoria D. Nott
Astoria D. Nott
Zawód : Dama
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Hidden feeling of power is sometimes infinitely more delicious
than overt power.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Stylowi_pl_inne_20269960
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1380-astoria-d-malfoy https://www.morsmordre.net/t2273-skrzynka-astorii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-wiltshire-dwor-malfoyow
Re: Salon [odnośnik]04.11.16 12:31
Traktował to małżeństwo jako obowiązek wobec rodu i jako nic więcej. Z jednaj strony mogliby teraz żyć sobie nie razem, ale obok siebie. Jednak miał jakieś skrupuły, co do tego jak powinien traktować swoją żonę. Chciał chociaż spróbować po prostu być z nią w związku, mimo że rodziny uznaly, że będą mieć wystarczająco dużo czasu by się poznać już po ślubie. Nie mówił jej tego, ale był całkiem zadowolony z tego powodu, że padło akurat na nią. Mógł w końcu mieć bardziej niepokorną żonę, za którą musialby się wstydzić na salonach. Natomiast Astoria była zawsze dobrze wychowana, raczej cicha i mająca poczucie taktu, które było niezbędne jeśli chciało się egzystować na salonach i nie przynosić wstydu rodzinie. Wydawało mu się nawet, że nowe nazwisko do niej jak najbardziej pasuje. Pewnie niedługo już zostanie prawdziwą lwicą salonową, bo w końcu teraz stała się Lady Nott.
Gdy przytuliła się do niego delikatnie ją pogłaskał. Może jednak miała do niego odrobinę zaufania. Chyba nie miała wyboru. Na szczęście nie trafił jej się mąż-tyran i chyba już dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Starał się jak mógł, żeby była zadowolona. Może nie był wzorowym mężem, który o piątej po południu wraca do domu i spędza wieczór na kanapie, ale jednak nie traktował jej jak damę tylko przy ludziach.
- Mam nadzieję, że jej staż skończy się szybciej niż się zaczął – odburknął tylko. W końcu nie miał zbytnio wpływu na to, ale jeśli ktoś zapyta go o zdanie na pewno jego opinia nie będzie pochlebna. Jeśli coś zaczynał musiał to skończyć zanim wybierze się do domu.
- Postaram się… – odpowiedział. Wypadało zwrócić się do niej w tym momencie jakimś pieszczotliwym określeniem, ale… zabrzmiałoby to bardzo nienaturalnie. Może kiedyś stanie się dla niego kimś więcej niż narzuconą przez rodzinę życiową partnerką.
- Zdolna jesteś – odpowiedział uśmiechając się. Według niego to było bardzo dobre zajęcie dla damy. Nie wymagało przecież nawet wychodzenia z domu. Mogła sobie tłumaczyć ile chciała. Gdyby chciała robić karierę zawodową to na pewno by protestował, ale coś takiego. Był zadowolony, że Astoria nie jest pustą laleczką.
- Naturalnie, że nie miałbym nic przeciwko – odpowiedział wyraźnie zadowolony, że zapytała go o zdanie, a właściwie o pozwolenie. - Jesteś Panią tego domu, a więc Twoje siostry są tu oczywiście mile widziane kiedy tylko chcesz – dodał jeszcze oglądając jej w oczy. - A jeśli chcesz ją bardziej oficjalnie zaprosić to daj znać tylko kiedy, to wyrwę się jednak z pracy – odpowiedział. Wiedział, że jeśli Megara przyszłaby do nich razem z mężem, to wypadałoby, żeby i on towarzyszył Astorii. Więc musiał dać jej znać, że zrozumie towarzyskie zobowiązanie. A w końcu po to brali ślub, żeby zbliżyć do siebie ich rody.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Re: Salon [odnośnik]05.11.16 17:06
Astoria nie chciała żyć tak, jakby Nicholasa w ogóle nie było. Był, był jej mężem i musiała żyć z nim, a nie obok. A przynajmniej tak jej się wydawało. Wiedziała, że małżeństwo było jedynie pewnego rodzaju umową pomiędzy rodami, ale jej małżonek tak jak ona nie miał na to wszystko żadnego wpływu. Musiała się z tym wszystkim pogodzić, bo przecież nie ona pierwsza i z pewnością, nie ostatnia. Ona sama kiedyś będzie również musiała oddać swoje dziecko. Być może córkę w ręce jednego z młodych szlachciców, tudzież syna w opiekę młodej damy. Ciekawe jak ona do tego podejdzie. Jako matka? Oczywiście tradycja była ważna, ale mimo to zastanawiało ją to. W końcu jej matki nie było przy niej, kiedy ojciec obwieścił jej, że wyjdzie za mąż za lorda Notta. Zresztą, Lamia Malfoy była kobietą o kamiennym sercu i nie darzyła swoich dzieci ciepłym uczuciem. Co najwyżej nienawiścią, którą pokazała Astorii, kiedy ta była jeszcze małą dziewczynką.
Uśmiechnęła się delikatnie. Nie wiedziała, czy deklaracja Nicholasa była szczera, czy raczej podszyta kurtuazją, ale chyba chciała wierzyć w to, że naprawdę kiedyś postara się szybciej wrócić z pracy, aby spędzić z nią trochę więcej czasu niż wieczór, który przecież był tak bardzo krótki. Chciała spędzać z nim czas. Poznać bliżej. Może był trochę oschły i jakby zdystansowany, ale mieli spędzić ze sobą całe życie.
-Zdolna? Cóż, dziękuję. Trzeba czymś zająć wolny czas. A język zdaje się być wiecznie żywy, nawet jeżeli starożytne runy od lat nie są używane.-odparła, trochę bardziej wylewnie, ale kiedy mówiła o tym co kocha, trudno było ograniczyć się do jednego słowa. A ona uwielbiała czytać i gdyby nie Abraxas, pewnie nie miałaby możliwości. Ojciec zawsze z ukosa patrzył na nią, kiedy siedziała w bibliotece z książką w ręku. Mężczyzna twierdził, że kobieta nie powinna być zbyt obeznana w świecie, ponieważ niedługo zacznie wtrącać się do polityki. Może to wydawać się dziwne, ale chociaż mniej więcej odnajdowała się w tym świecie, wiedziała co się dzieje, to naprawdę nie marzyła jej się posadka w Ministerstwie. Ona była damą. Jej nie przystoi. I nie tłumaczyła sobie tego w ten sposób, że jest gorsza. Nie, ona była ponad to. Ona nie musiała pracować. Któraż szlachcianka w średniowieczu brudziła swe rączki pracą? Zatem dlaczego Astoria miała obracać się wśród ludzi z Ministerstwa? Nie wspominając już o tym, że bardzo wiele osób, które śmiało nazywać się czarodziejami było krwi mugolskiej, lub mieszanej.
-W takim razie niedługo się z nią skontaktuję. Dowiem się jakie ma plany i czy lord Carrow będzie mógł zaszczycić nas swoją obecnością. Na pewno o wszystkim poinformuję cię wcześniej.- odparła, a na jej twarzy malował się uśmiech. Nawet w głosie było słychać maleńką nutkę zadowolenia.
Astoria D. Nott
Astoria D. Nott
Zawód : Dama
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Hidden feeling of power is sometimes infinitely more delicious
than overt power.”
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon Stylowi_pl_inne_20269960
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1380-astoria-d-malfoy https://www.morsmordre.net/t2273-skrzynka-astorii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-wiltshire-dwor-malfoyow
Re: Salon [odnośnik]06.11.16 21:06
Podobalo mu się to, że Astoria poza urodą ma coś jeszcze do zaproponowania, a przy tym wszystkim ciągle pozostaje bardzo kobieca i zna swoje miejsce w hierarchii rodu, w którym się obracali. On też znał swoje miejsce, więc wiedział, że musi o nią dbać i chciał, żeby czuła się dobrze u jego boku.
- Chyba jak każdy mężczyzna zawsze byłem pod wrażeniem uroku panien z rodu Malfoy i nie wątpiłem w ich dobre, arystokratyczne wykształcenie, ale nie spodziewałem się aż takiego zamiłowania do ksiąg i języków. Jestem pod wrażeniem – odpowiedział uśmiechając się zawadiacko do niej. Może i nie musiał jej komplementować. Nie musiał próbować jakiegoś flirtu. Była już jego, nosiła nawet jego nazwisko. Mógł po prostu wyciągnąć rękę i spodziewać się, że nie będzie protestować. Ale z jednej strony był po prostu dżentelmenem wychowanym w szacunku do kobiet, a z drugiej naprawdę chciał jej zapewnić chociaż namiastkę prawdziwego związku. Wszyscy od nich wymagali tego szybkiego ślubu. Teraz oczywistym było, że rodzina zacznie wypatrywać zaokrąglającego się brzucha Astorii. Ale mieli jeszcze trochę czasu. Przynajmniej mu się tak wydawało. Mogli chociaż spróbować się lepiej poznać. Zbudować jakąś relację opierającą się na wzajemnym zaufaniu a nie tylko umowie, którą był ten nieszczęsny ślub. Uważał, że Astoria była jakimś wygranym losem na loterii, więc naprawdę się starał, mimo że nie było tego po nim za bardzo widać. W końcu kurtuazyjne komplementy sprzedawał wszystkim damom dookoła. Ale właściwie teraz chyba powinien przestać.
- Twoja siostra Megara to urocza dama. Poza oczywiście oficjalnym zaproszeniem na kolację zapraszaj ją kiedy tylko chcesz. O ile oczywiście Lord Carrow nie będzie miał nic przeciwko, że podkradasz mu młodą żonę – odpowiedział ciągnąc temat skoro sprawiał jej radość. Skoro miała się cieszyć z takiego drobiazgu to dlaczego miałby jej tego odmawiać. Wiedział, że kobiety potrzebują kontaktu z innymi kobietami. Upił łyk swojej whiskey i popatrzył w szklankę.
- Wybacz, że Ci nie zaproponowałem. Paskudna gafa… Mam… mamy kilka butelek wina od ciotki… Jeśli miałabyś ochotę to możemy posłać po nie skrzata – zaczął, bo nawet nie śmiał proponować kobiecie whiskey. Uważał, że to męski trunek i Astoria z pewnością wolałaby napić się czerwonego wina.
- A wracając do zapraszania Lady Carrow… Są jeszcze jakieś kwestie, które Cię nurtują? Lepiej wszystko teraz wyjaśnić a może w jakiś sposób mogę Ci umilić czas spędzany w domu? – zapytał całkiem poważnie. Skoro tyle czasu dusiła w sobie pytanie o pozwolenie na zaproszenie siostry, to może dręczyło ją coś jeszcze? Chcial jej pokazać, że jak najbardziej nie jest jej wrogiem, ale wręcz przeciwnie.
Nicholas Nott
Nicholas Nott
Zawód : Urzędnik w Międzynarodowym Urzędzie Prawa Czarodziejów
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Dwa są sposoby prowadzenia walki: jeden - prawem, drugi - siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Może impreza?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11527-nicholas-nott https://www.morsmordre.net/t11529-black-jack#357518 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11530-n-nott#357520
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach