Fleur Dolores Prewett
Data śmierci:11.09.1955
Okoliczności śmierci:Wypadek samochodowy
Nazwisko matki:Rosier
Miejsce zamieszkania: Czerwony Imbryczek
Czystość krwi: Czysta
Zawód: Psycholog
Wzrost: 165cm
Kolor włosów: rudy
Kolor oczu: Błękitny
Znaki szczególne: Ma kilka tatuaży na ciele. Prawy nadgarstek, plecy i za uchem.
Gryffindor
Pies (owczarek australijski)
Śmierć rodziny
skoszoną trawą, powietrzem po deszczu i pomarańczami
siebie biorąca wesele
Zwierzętami jak i muzyką
, ale drużyn nie znam
biegam za ludźmi, czytam, śpiewam
Indie
Emma Stone
Wiesz co Theo? Tak patrze się na tych ludzi, tutaj w tej herbaciarni i im zazdroszczę. Czego? Jak to czego? Życia… No spójrz. Mogą sobie chodzić, jeść, dotykać… a ja? Ja na szczęście jakoś koło ciebie siedzę. Nawet normalnie nie chodzę, tylko… Dobra nie będę się tutaj żalić. Napije się herb… Głupie!
Theo dlaczego mnie nie zatrzymałeś? Mogłam nie wsiąść do tego samochodu. Mogliśmy moje urodziny spędzić w domu. Nawet przed telewizorem, ale oczywiście wymyślili sobie jakąś imprezkę tutaj w tej cholernej herbaciarni. Ohhh Czerwony Imbryczku, nie gniewaj się, ale twoja zielona herbata jest cudowna. Był wypadek, szaleli w tym samochodzie, a ja nic nie mogłam zrobić. Przysięgam. Theo! Lekarze mnie próbowali ratować, ale na nic ich starania. Szkoda mi też moich rodziców, ale czasami ich widuje, tak jak rodzeństwo…
Proszę cię, moi rodzice nie byli aż tacy źli. Oczywiście, że chcieli bym wyrosła na porządną czarodziejkę. Robili co mogli. To moja wina! Kochałam ich mocno. Chciałam być samodzielna i potem ty mnie znalazłeś kiedy nie miałam, gdzie mieszkać. Ułożyło nam się. No nie do końca… Wiem, w Hogwarcie nie byłam jakoś zdolną uczennicą i za dobrze też się nie zachowywałam. Widać teraz, wszystko wyszło. To moje zachowanie. Powiem ci, że w dzieciństwie było bardzo fajnie, przed tym jak jeszcze nie wyjechałam do szkoły. Nie mogłam w to uwierzyć, że jest coś takiego jak magia. Wiesz nie chciałam być taka jak rodzice. Podglądałam czasami ukradkiem mugoli i robiłam to co oni. Jak to co? Wspinałam się po drzewach, a jaki wrzask był w domu kiedy wróciłam cała brudna. Nigdy tego nie zapomnę. Wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa.
Właśnie muszę ci podziękować za to, że mnie znalazłeś. Jak to dziękuje ci po raz setny? Tak?! Ale powiem ci, że miło z twojej strony, kiedy się do mnie przytuliłeś tam, pod tym budynkiem. Dzięki tobie potem znalazłam mieszkanie. Oj nie dziękuj! Słuchaj coś za coś, a to, że zgodziłam się byś zamieszkał ze mną to wiesz… Powiedz, że było fajnie. Spacery i to spanie razem. W ogóle miło, że tu przychodzisz i się nie spóźniasz. Co? Dlaczego tu jestem? Hm… Razem z tym moim chłopakiem bardzo się kochaliśmy i wiesz, że mieliśmy brać ślub! Nie dożyliśmy go oboje. Jestem tu by ktoś mnie znów mocno pokochał i wiesz… i chce znów ślub. Wiem, że to jest niemożliwe! Choć może jednak! Nie patrz tak na mnie! Theo… W dodatku nie opuszczę rodziny. Musze opiekować się rodzicami i resztą. Ekhem. Tak! Tobą też.
Wielka radość sprawia mi też to, że jako psycholog w świecie czarodziei jak i w świecie mugoli słucham ich wszystkich marudzeń, zażaleń i w jakiś tam sposób podrzucam im karteczki lub coś innego co mają robić. Takie wskazówki… Oj ja wiem, że tobie się to nie podoba! Niestety musisz to zaakceptować. Kocham cie!
Pogłaskała psa. Przez całą jej rozmowę. On się nie ruszał. Patrząc tak z boku wyglądało to, że Fleur mówiła do psa, ale on nic nie odpowiadał. Ucałowała go w nos, a on tylko kichnął. Widzieli się w imbryczku codziennie o tej samej godzinie. Theo wstał, a pewna kobieta go wypuściła. Fleur zastanawiała się teraz, co zamierza robić przez resztę dnia