Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia z jadalnią na parterze
AutorWiadomość
Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]31.01.16 1:29
First topic message reminder :

Kuchnia z jadalnią

Za niewielkim holem wejściowym, w którym mieszczą się także wąskie schody prowadzące na piętro, znajduje się jasna kuchnia wraz z jadalnią, skąd można wyjść również do niewielkiego ogrodu. Ponieważ Ed spędza tu niewiele czasu - - śniadanie zjada w pośpiechu, a sterty naczyń tylko rosną i rosną - wystrój wnętrza w zasadzie nie zmienił się od czasów poprzedniego właściciela.
Frederick Fox
Frederick Fox
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 34 (37)
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

fire is catching
and if we burn
you burn with us

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kuchnia z jadalnią na parterze - Page 3 Giphy
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2155-frederick-fox#32552 https://www.morsmordre.net/t2178-poczta-fryderyka#33148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f413-devon-lisia-nora https://www.morsmordre.net/t3769-skrytka-bankowa-nr-605#69393 https://www.morsmordre.net/t2332-freddie-fox#35856

Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]03.06.18 23:16
Czasem, a właściwie często, słowa to mi po prostu wylatywały z ust i zanim się zastanowiłam, już je na świat wypuściłam. Ale też jakoś nigdy się nie przejmowałam tym za bardzo, bo słowa zawsze dyktowało mi serce, a ono przecież nie mogło się mylić, prawda? Znaczy mogło, ale nie dla mnie. Ja wierzyłam dokładnie w to, co mówiłam i w to co wierzyłam, więc chyba nic złego, czy dziwnego, że jedno z drugim jakoś się tak potrafiło spleść i wychodziło z tego to, co z tych ust moich się wydobywało.
Obserwowałam czerwona Pana Lisa, ze zdziwieniem zauważając, że chyba i on jakiś czerwieńszy się stał. Uśmiech rozgościł się na mojej twarzy wielki. Taki od ucha do ucha aż. Bo przecież to coś niecodziennego było! Tak, że aż z lekką fascynacją na o patrzyłam.
- Nie wątpię! - odpowiadam więc, kiwając głową, że się zgadzam z tym stwierdzeniem. W ogóle miałam nadzieję, że to prawda była też przy okazji. Taka prawda najprawdziwsza. Bo jeśli tak, to i Brendan i Pan Lis, mieli takiego wieku dożyć. Bo w ich skuteczność i niezawodność to nie wątpiłam ani trochę.
Zaśmiałam się szczerze, trochę zdenerwowana tym kolejnym dobrym słowem, bo właściwie to nie byłam przygotowana do tego, by tak wiele ich za jednym razem słyszeć. Zwłaszcza od Pana Lisa, który przecież był taki dobry i przystojny i w ogóle najlepszy a teraz twierdził, że i ja jestem nietypowa i wyjątkowa.
- Wybaczam, Panie Lisie! - zapewniam go solennie, marszcząc lekko nos i zastanawiając się chwilę jeszcze. - Jednak chyba nie ma co zgadywać, prawda? - pytam go jeszcze zerkając na niego niebieskim spojrzeniem. - W sumie, jestem prawie pewna, że już niedługo się okaże jaki kształt przyjmuje mój patronus! - zapewniłam go, a wtedy na pewno wezmę i pierwsze co zrobię to napiszę kilka listów, no jeden do Pana Lisa, żeby mu powiedzieć, co też za zwierzę, potem na pewno do siostrzyczki Ri i do kuzyna Antka, i jeszcze kilka innych. Cóż, bądźmy szczerzy, pewnie z tuzin.
- U cioteczki i wujaszka mieszkałam już wcześniej i to do nich wracać miałam na wakacje. W sensie, ja go nawet rozumiem, bo jak mała byłam, to musiałby jeszcze nie tylko sobą, ale i mną się zająć. - przyznałam, ale przecież wtedy już, co tak po raz pierwszy poważnie i długo się kłóciliśmy, nie, rozmawialiśmy, wtedy to już dorosła właściwie byłam. - Bardzo dobrze, gdyby nie ja, pewnie nie raz jadłby tylko kawę. - mruknęłam marszczą lekko nos, bo byłam pewna też, że rację mam.
- O to ładna maksyma, zapamiętam ją. - zapewniłam jeszcze Pana Lisa, zanim wzięłam się za rzucanie kolejnych uroków. Raz z lepszym skutkiem, raz z gorszym.  Ale nie odpuszczałam nawet raz! Bo to nie o to chodziło, żeby sobie odpuszczać, tylko o to, żeby ciągle ćwiczyć i lepszym się stawać.

| zt :pwease:


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]13.08.18 22:54
|03.08.1956r


- Na pewno zaraz ich wypuszczą. Chcesz u mnie posiedzieć?
Nie martwił się. Absolutnie. W końcu Fox to tylko obcy człowiek, znają się ledwo chwilę, a już się czepia o wszystko o co się człowiek czepiać może, same zakazy daje i generalnie to pewnie znalazłoby się jego zdjęcie w encyklopedii pod hasłem zło konieczne. W sumie to nie było konieczne, w każdej chwili Oscar mógł się wynieść, tylko tego nie robił i nic o tym nie mówił, bo jeszcze by się wydało, że wcale nie chciał się wynosić.
Wcale też nie obchodziło go czy Fox wygra. Przyszedł na wzgórze popatrzeć, bo ponoć widowisko jest super i w sumie to było. Oscar absolutnie nie kibicował Fredericowi i jeśli ktoś oskarży go, że się uśmiechnął, jak temu dobrze szło to Oscar na pewno zaprzeczy. A fakt, że humor mu się popsuł, kiedy przestało Foxowi wychodzić - to paskudne pomówienia.
Tylko Neala się bardziej martwiła, to o nią chodziło, bo przecież jej starszego brata zamknęli, ona się na pewno koszmarnie martwiła, więc chciał ją jakoś pocieszyć. Ale w sumie to w drodze do domu jakoś tak myślał głównie o tym, że Fox dostał jakiegoś dziwnego napadu i cholera wie, co to było, te anomalie potrafią być koszmarne, jak go zabierali, był nieprzytomny. A jeśli ktoś przypomni Oscarowi, że próbował strażników dogonić jak go zabierali - na pewno z całą pewnością i takim pomówieniom zaprzeczy.

I ten człowiek ma mu dawać szlabany, kiedy sam żeby się popisać i panienkom spodobać, ryzykuje życie i walczy z jakąś cholerną ognistą bestią, kiedy każde zaklęcie wiąże się z ryzykiem. Nieistotne, że gdyby Oscar mógł iść, też by na tę konkurencję poszedł. Genów nie oszukasz, głupoty nie odsprzedasz, tak lubił mawiać dziadek. I chyba ma rację, dziadek z resztą zawsze ma rację.
Oscar otworzył drzwi, o tej porze w sumie jeszcze się po magicznym Londynie nie włóczył. Od razu na niego i na Nealę wyskoczyła wielka kulka miłości, kucnął więc i potarmosił psa, bo Orlok już tak działa, że póki nie dostanie swojej porcji uwagi to nie da człowiekowi spokoju.
- Jesteś głodna? - zapytał po chwili, kierując się do kuchni, bo sam w sumie zgłodniał, a skoro już się w ogóle nie martwi to może sobie coś zjeść. Ale iść spać nie musi, oczywiście żeby być wsparciem dla Neali która na pewno się martwi. - To głupota jedna wielka. - musiał jednak podsumować całe to zdarzenie. Bo przecież wszyscy wiedzą, że się z magią dzieją dziwne rzeczy! Tylko bardziej jakoś te drgawki i cała ta dziwna jakby padaczka bardziej go nie martwiły. - Widziałaś kiedyś żeby kimś tak rzucało?


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]02.09.18 20:41
Chyba coś krzyknęłam, jak na Wiklinowym Magu zobaczyłam jak Brendan i Pan Lis są zabierani przez służby. Chyba, bo z tego szoku, to niewiele słyszałam. Potem rzuciłam się pędem w dół, za nimi, jak najszybciej tylko mogłam. Ale gdy zbiegłam, nigdzie nie mogłam ich już dostrzec.
Zniknęli.
Serce biło mi nieprzyjemnie i szybko i nie wiedziałam za bardzo co ze sobą zrobić. Bo przecież nikt mnie nie wpuści do Tower, bo powiedzą to co zawsze, że za mała, że co ja tam wiem, że to sprawy dorosłych a nie berbeci jak ja. Więc stałam, patrząc jak Wiklonowy Mag się pali i jedynie jakaś dziwna żałość mi się do gardła cisnęła, bo po raz pierwszy od dawna nie wiedziałam co dalej.
I wtedy Oscar się zjawił, a ja z nim poszłam. Chyba o coś pytał, ale i tego nie słyszałam, czy też nie zwróciłam uwagi. Szłam, zaciskając dłonie w pięści, usta sznurując w wąską linie i marszcząc brwi do kompletu z nosem. Myślałam, tak mocno myślałam, jak nie myślałam już dawno, a jednak nic z tego myślenia nie wychodziło. Nic z niego też nie było jak dochodziliśmy do domu Pana Lisa w którym już byłam. Nawet Orlok nie zwrócił mojej uwagi za bardzo, choć normalnie pewnie bym się z nim przywitała, bo nawet lubiłam tego wielkiego psa. Weszłam do kuchni i stałam. Stałam dalej zaciskając dłonie w pięści, wzrok skupiając gdzieś na jakimś punkcie stołu. Gdy Oscar znów się odezwał jego głos dotarł do mnie jakby przez ścianę. Trochę stłumiony. Zamrugała kilka razy, jakby dopiero sobie uświadamiając gdzie się znajduje.
- Zrobię coś. - powiedziałam, zaczynając przeglądać szafki w kuchni. Kilka marchewek znalazło się zaraz na blacie. Obok tego jakaś miska i kilka innych warzyw, które znalazłam. Udało jej się też odnaleźć trochę mięsa. Wyciągnęłam też deskę i nóż już po chwili po kuchni rozchodził się dźwięk siekanych warzyw, zaraz po tym, jak je obrałam. Brwi na powrót marszczyły się, gdy z wprawą, ale i widoczną złością siekała warzywa. - To czarna magia. - powiedziałam z pewnością, choć nie miałam nic na potwierdzenie swojej tezy. Ale tak mówiła mi intuicja, a ja nauczyłam się jej słuchać uważnie. Brendan mówił mi czasem o czarnej magii, choć nigdy jej nie widziałam. Ale anomalie nie były dobre i możliwe, że to one właśnie zadziały się podczas wiklinowego maga. Nie miałam też innego powodu, dla którego mogliby ich aresztować. Widziałam przecież całość, nic nieprawidłowego się nie działo, do czasów węży i właśnie padaczki. Więc tak, każdy jeden wniosek, który rozpatrywała prowadził ją właśnie do tego wniosku. Złego wniosku. Wniosku który sprawiał, że na jej plecach i ramionach pojawiała się gęsia skórka. Nie chciała nawet myśleć, co mogło zdarzyć się dalej.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]16.09.18 14:34
Ludzie martwią się na różne sposoby. Jedni stają się nerwowi, inni raczej przerażeni. Oscar zamykał się w sobie i myślał co będzie, dwie emocje targały nim na przemian równie mocno, w jednej chwili docierała do niego niesprawiedliwość tego wszystkiego, w kolejnej myśl o tym, że może Foxa zamkną na stałe, bo coś na niego znajdą. I to już nie było łatwe, dochodziła jednak na to warstwa emocji związanych z całą ich sytuacją i tak szedł zagubiony. W mieszkaniu, do którego zaczynał się powoli przyzwyczajać siadł na jednym z krzeseł. Orlok łaził między nim a Nealą, przesuwając przy tym krzesła swoim wielkim cielskiem.
Neala w tym czasie gotowała. Jakieś warzywa chyba zostały po ostatniej nędznej próbie Foxa, który chciał zrobić gulasz. Okropieństwo nie do ruszenia z prawie surowym mięsem, gorzkie jakieś takie, warzywa ciapowate. W każdym razie nikt nikogo nie zmuszał do jedzenia tego dzieła, ale trochę jakichś warzyw czy kawałek mięsa gdzieś został, "gulasz" został wywalony.
- Powinni wiedzieć że to anomalie. - Oscar widział czarną magię - sporo jej było w Hogwarcie swego czasu, choć on sam zamykał się przed tą dziedziną. Jak z resztą większość jego znajomych. Mieli ogólny ogląd, widzieli jak ona wygląda, jednak nie były to zaklęcia w jakikolwiek sposób warte pamiętania. - To wszystko absurd.
Nie mogli być spokojni - dookoła krążyło dość dużo absurdów przez które obawy o zamknięcie niewinnych ludzi w Azkabanie były całkiem uzasadnione.
Ale hej, Oscar się przecież nie martwi. Na chwilę tylko zapomniał, że się nie martwi, ale już sobie o tym przypomniał. Choć jeszcze gorszą myślą było to, że ta dziwna choroba mogła wyrządzić Foxowi jakąś trwałą krzywdę.
- Ta cała konkurencja w ogóle była głupia. Kto idzie robić takie rzeczy. Walczyć z jakąś wielką, ziejącą ogniem kukłą tylko po to, żeby popisać się przed tłumem, jeszcze w chwili kiedy każde zaklęcie zagraża tobie i wszystkim dookoła. - dodał z pewną dozą irytacji. I nieistotne, że gdyby niepełnoletni czarodzieje mogli się zapisywać, Oscar popędziłby tam jako pierwszy, nie mogli się zapisywać więc nikt o tym nie wie, więc może część faktycznej winy zrzucić na Foxa i całą tę ferajnę, bo zachowali się jak kretyni. Jak jacyś nastoletni Gdyfoni co najmniej. Jak tak można? No koszmar jakiś.
Patrzył przez chwilę na marchewkę którą kroiła Neala, po chwili poczuł ciężar na udzie, kiedy Orlok oparł o nie swoją łepetynę nie pojmując najwidoczniej czemu jego obecność jest tak bezczelnie ignorowana. Możliwe, że wyczuwał kiepski nastrój dookoła. Oscar podrapał psa za uchem, po chwili też pod pyszczkiem.


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]25.09.18 11:58
Zmartwiona mina nie schodziła z mojej twarzy. Marszczyłam brwi nie przestając rozmyślać co dalej. I co właściwie ja, jako ja – Neala Weasley, lat piętnaście – jestem w stanie zrobić z tym wszystkim. I brutalnie za każdym razem docierało do mnie, że niewiele jestem w stanie zrobić. Nadal byłam niepełnoletnia i większość uznawała mnie zwyczajnie za gówniarę. Którą – broń panie centaurze – nie byłam. Ale postrzegania innych nie potrafiłam zmienić.
Musiałam się czymś zająć. Dlatego od razu zaczęłam przeglądać szafki, z początku nawet nie rejestrując gdzie poszliśmy. Kroiłam ze złością marchewkę, kompletnie zapominając, że to bez sensu od niej zaczynać. Gdy to zrozumiałam westchnęłam lekko, odnajdując w jednej z szafce miseczkę, do której wrzuciłam pomarańczową kostkę. Zabrałam się za mięso, które już po chwili zaczęło przyjmować nierówne, a jednak odrobinę , kwadratowe kształty.
Słowa Oscara sprawiły że westchnęła lekko, a potem pokręciła głową przygryzając dolną brew. Niby powinni, a jednak może uznali, że ktoś chciał wykorzystać anomalię i rzucić coś w ich trwaniu. Może uznali, że anomalii w ogóle nie było a jej brat i pan Lis – najlepszy, najmężniejszy, najpiękniejszy człowiek na świecie – postanowili sięgnąć po zakazaną dziedzinę. Pokręciłam raz jeszcze głową, rzucając ze złością patelnię na palący się już palnik. Pamiętałam dokładnie jak Brendan wrócił jednej nocy, cały poraniony. Pamiętam naszą rozmowę. Czy kazałaby mi obiecywać że nie zbliżę się do czarnej magii, gdyby sam z niej korzystał? Czy mówiłby mi jak zła i niegodziwa jest? Nie, wątpiłam w to.
Wrzuciłam mięso na patelnię, gdy olej osiągnął odpowiednią temperaturę. Mięso zaskwierczało, przesunęłam je drewnianą łopatką i spojrzałam ostro na Oscara.
- Sam jesteś głupi Oscar. Gdyby nam pozwolono oboje byśmy wzięli w tym udział. Dobrze wiesz. – powiedziałam widocznie zła. Bo nawet nie ukrywałam, że to jedno z całego festiwalu zdawało mi się pociągające. A – choć nie wiedziałam na pewno – i Oscar musiał podobnie myśleć. Zabrałam się za cebulę, nie przestając marszczyć brwi. Cebula już po chwili smażyła się razem z mięsem. Gdy zeszkliła się trochę zalała całość wodą i wróciła na swoje miejsce. Kroiła paprykę, gdy jej dłonie zatrzymały się w pół gestu. Rozejrzałam się powoli dookoła odkrywając nagle, że znałam tą kuchnie. Była w niej już wcześniej.
-Oscar… - zaczęłam spoglądając w końcu na niego. – Dlaczego jesteśmy w domu Pana Lisa? – jakoś, gdy szłam tak zmartwiona, nie patrzyłam dokładnie gdzie idę. I gdy myśli moje jedna sprawa zaprzątała, całkowicie inne pomijała. Ale teraz, gdy zaczęłam dostrzegać znajome elementy nie potrafiłam złożyć wszystkiego w jedno. Co Oscar miał wspólnego z Panem Lisem? Musiałam zapytać.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]26.09.18 14:18
- To, że byśmy wzięli to żaden argument, to było idiotyczne i nie powinni tego robić. - oznajmił zaraz, bo to że sam zrobiłby coś głupiego wcale nie umniejsza tej rzeczy głupoty, a w sumie to dodatkowo ją podbija, więc można powiedzieć, że ich drodzy dorośli są głupi razy dwa. Dodatkowy punkt dla okresu buntu, panie Reid! Tylko ten punkt jakoś wybitnie go nie cieszył. W sumie to Oscar cały czas się martwił i nie bardzo potrafił przestać nawet, jeśli sobie wmawiał, że jest inaczej. Siedział przy stole wcale nie jakoś mocno zainteresowany tym co robi Neala, a to sytuacja bardzo dziwna, bo zwykle bardzo się interesował wszelkim jedzeniem, szczególnie tym mięsnym.
Spojrzał na Nealę, kiedy ta zadała mu pytanie i w sumie to w pierwszej chwili się zdziwił. Jakoś tak trochę przywykł już to bycia tutaj i jakoś tak wydawało mu się to oczywiste, ale w sumie to wcale takie nie było dla kogoś komu nie marudził o dylematach swoich ostatnich miesięcy.
- Mieszkam tu. Od początku wakacji. I chyba zostanę.
Chyba, bo nic w sumie nie może być pewne, choć miał wrażenie że zostanie. Tylko jeśli Lis zostanie w więzieniu to on w końcu pójdzie do dziadków po prostu. Choć to też nie jest takie znowu po prostu bo oni nie potrzebowali nastolatka w okolicy, a raczej stałej pomocy ze strony kogoś kto umiałby zapanować nad tymi durnymi anomaliami.
- Chyba, że nagle się okaże, że Fox jest psychopatą czy coś. - wywrócił oczami. - Tylko wyjątkowo nieudolnym bo celującym różdżką w samego siebie.
Rany, jakie to było durne. Jeśli były podstawy żeby zamknąć kolesia który wyczarował węże albo tego co nimi sterował - mierne bo mierne, ale JAKAKOLWIEK logika w tym w sumie była, to nadal obecność Foxa w więzieniu to jakiś kompletny absurd.
- To jak zamknąć w Tower ofiarę pobicia, bo przecież była przy wydarzeniu.
Czemu tłumaczył jej, że to wszystko jest idiotyczne, skoro Neala doskonale o tym wiedziała? Cóż, może starał się wyjaśnić to światu, który najwidoczniej wcale nie pojmował spraw tak łatwo i prosto. I to nie tak, że już odpuścił Foxowi informację o tym, że ten ma się uczyć zaklęcia niewybaczalnego. A może już sobie z nim radzi? Na pewno nie raz mu to jeszcze wypomni, ale w tej chwili jego rozkapryszenie przeniosło się jednak w trochę inną stronę.


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]17.10.18 14:44
Spojrzałam na niego ostro, gdy odpowiedział na moje słowa. Zabrałam paprykę z deską i wrzuciłam ją do zalanego wrzątkiem mięsa, bulion był już gotowy na przyjęcie warzyw. Potem wróciłam i rzuciłam deskę na blat. Gulsz i tak musiał się trochę pogotować.
- Jesteś głupek, Oscar. - stwierdziłam wskazując w jego kierunku nożem. Zmarszczyła nos widocznie zła, teraz już na niego. Nie tylko na sytuację, którą się martwiłam. Ale próba zrzucenia winy na Brendana i Pana Lisa bez sensu była. Bo wiedziałam dokładnie, że gdybyśmy możliwość dostali sami w zawodach byśmy udział wzięli. I może to by nas teraz w więzieniu trzymali. Za nic. Bo nadal wątpiłam, by dwójka aurorów czarną magię mogła rzucać. Byli niewinni, ale nikt i tak nie posłuchałby tłumaczeń dwójki dzieciaków.
Zmarszczyłam brwi, słysząc taką nowinę, by zaraz unieść je i znów zmarszczyć. No niby dobrze,mieszkał tutaj, ale odpowiedzi nadal nie dostała. Bo nie rozumiała powodów. Nie wiedziała nawet, że Oscar zna się panem Lisem. Już miałam coś mówić, gdy takie oszczerstwa wypadły w stronę mężczyzny, którego tak podziwiałam. Uniosłam więc dłoń w jego kierunku, a dłoń nadal nóż zaciskała. Ale się tym nie przejmowałam przejęta. A z tego przejęcia, aż trochę czerowna się zrobiłam.
- Cóż ty za głupoty pleciesz, ghul ci na głowę upadł? Pan Lis to prawy i dobry człowiek. Język ci spuchnie od gadania takich rzeczy. - powiedziałam widocznie na niego zła, prychając pod nosem lekko. Odrzuciłam nóż i pokręciłam głową, bo coś jednak nie dawało mi spokoju. A ja nie chciałam dalej kontynuować rozmowy o bracie w Tower. Podeszłam do garnka w którym gotował się gulasz i zerknęłam na szafkę z przyprawami. Wrzuciłam do niego trochę ziela i doprawiłam, żeby mdły nie był a potem marszcząc brwi zwróciłam się z znów w kierunku Oscara.
- Oscar, ale dlaczego mieszkasz tutaj? - zapytałam nie odpuszczając. Bo coś mocno mi tu nie grało. Czy on nie mieszkał z dziadkami czy coś? Jakim cudem znalazł się nagle u Pana Lisa.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]21.10.18 0:37
Nie wyglądało na to, żeby przejmował się tym, że ją denerwuje. Ostatecznie lepiej że się na niego denerwowała, niż gdyby myślała o bracie, nie? Tak czy inaczej był na Foxa zły o to, że musiał się popisywać i, że tak to wyszło a fakt, że sam chętnie by na Maga poszedł wcale mu się z tą złością nie kłócił. Sprawa jest prosta - Oscar wolał być zły niż zmartwiony. To wychodziło mu łatwiej i w złości nie było nic szczególnego, nie musiał się przed sobą do niczego przyznawać, nie musiał się nad niczym zastanawiać. A myślał już i tak za dużo. Na słowa Neali więc jedynie wzruszył ramionami. Także później kiedy nie zauważyła ironii w jego wypowiedzi, choć przy obecnie nerwowej sytuacji w sumie nie mógł jej winić. Sam chyba cały świat odbierał inaczej.
- Prawy i dobry, powiadasz? - zerknął na nią. - Długo się znacie? Pewnie przez twojego brata?
Auror i auror, prosta sprawa. W sumie był ciekaw czy Neala coś mu o nim opowie. W sumie fajnie by było czegoś się o swoim ojcu dowiedzieć tak pomijając fakt iż nawet starał się go poznać. Przynajmniej kiedy ten był w domu, a nie znikał po raz kolejny na kilka dni, pozostawiając go ze świadomością że wyszedł wykonywać swój cholernie niebezpieczny zawód.
Zabawne, że potem wściekał się o jakąś głupią wycieczkę. Chociaż nie, wycieczka nie była głupia.
Odwlekał trochę odpowiedź na pytanie Neali. Trochę chyba dlatego, że znowu nie bardzo wiedział co powiedzieć. Bo najprostsza i najbardziej oczywista odpowiedź i tak od razu zrodzi pytania. Więc chyba nie ma sensu? Zerknął na nią i zastanawiał się czy gulasz robiony w takiej atmosferze może być zły. Nie chodziło o smak. W końcu tu jest magia, nie? Magiczne rzeczy są dziwne, więc i gulasz który wchłonął energię z powietrza i zyskał złego charakteru by go nie zdziwił.
Gulasz nienawiści.
- Jest moim ojcem. - odpowiedział więc spokojnym tonem, jednak decydując się na odpowiedź najprostszą z możliwych, nie wiedząc co innego mógłby powiedzieć. I choć jak na swój wiek był nawet niezłym aktorem, dało się wyczuć, że wypowiedzenie tych słów na głos było dla niego czymś dziwnym. Czuł się trochę tak, jakby znów słyszał to po raz pierwszy. Tylko teraz do tego dochodził mały bonus: ojcem obecnie zamkniętym w Tower. - Zniknął zanim się urodziłem. Profesor Bartius... można powiedzieć, że pomógł mi go znaleźć.
Czy raczej poinformował Lycusa vel Frederica, który postanowił go odwiedzić. Wychodzi na to samo.
- To jak, opowiesz coś o nim?
Rozłożył ręce na stole i osunął się, opierając o nie brodę. Przyglądał się Weasleyówinie ciekaw, co takiego zaraz usłyszy. Czy w ogóle Neala mu uwierzy.


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]23.10.18 20:01
Dobrze, że miałam co zrobić z dłońmi. A samo skupianie się na gotowaniu, chociaż odrobinę odciągnęło od zmierzania w ponure ścieżki wędrujące w kierunku mojego brata i Pana Lisa w jakiejś ciemnej celi Tower, którzy zostali tam wsadzeni właściwie za nic. A Oscar wcale sytuacji nie ułatwiał plotąc jakieś głupoty. Podeszłam znów do garnka z zadowoleniem dostrzegając, że gulasz właściwie jest już gotowy. A przynajmniej takim się zdawał. Nabrałam go trochę na łyżkę i podmuchałam, żeby przypadkiem nie poparzyć sobie niczego, jak będę go próbować. A potem spróbowałam. Zrobiony, gotowy. Zajrzałam do kilku szafek w końcu trafiając na miski. Wyciągnęłam dwie.
- Jakiś czas. - odpowiedziała Oscarowi wzruszając lekko ramionami. - Ostatnio ćwiczyłam z nim Expelliarmus. - Powiedziała, przypominając sobie ostatnie odwiedziny właśnie w tym miejscu. Sięgnęłam do garnka, by wielką łyżką nałożyć jedzenie sobie i oscarowi. I z nimi ruszyłam do stołu, jedną stawiając przed nim, a drugą przed sobą. Usiadłam na krześle spoglądając jak para unosi się znad ciepłej jeszcze potrawy, jakby sobie uświadamiając, że nie wiem czy właściwie to w ogóle chce mi się jeszcze. Złapałam za łyżkę i już unosiłam o ust trochę potrawy, gdy z ust chłopaka wybrzmiały słowa. Nie potrafiłam nic poradzić na to, że usta otworzyły mi się w zdziwieniu, a sama wyłyżka wyleciała z dłoni i wpadła znów do miski.
- C.. co? - zapytała jedynie to potrafiąc wydobyć z własnych ust. Siedziałam patrząc na niego marszcząc brwi kompletnie zbita z tropu. Bo oto okazywało się, że Pan Lis posiadał syna. Syna, którym był Oscar. No tego się nie spodziewałam. W końcu jednak zamknęłam jadaczkę, słuchając dalej. - Musiał mieć powód, może nie wiedział, Oscar? - zapytałam marszcząc lekko brwi. Odchrząknęłam nadal nie mogąc za bardzo przetrawić tego faktu, więc postanowiłam, że może trawienie pokarmu mi lepiej pójdzie. Złapałam znów za łyżkę i wrzuciła trochę jedzenia do ust.
- Nie wiem, co chciałbyś wiedzieć. - mruknęła zastanawiając się kilka chwil, przeżuwając mięso. W końcu westchnęła lekko. - To jedna z dzielniejszych osób, jakie przyszło mi poznać. o czystym sercu i czystej duszy. Trochę Brendana mi przypomina, bo o sobie też na końcu myśli. Czasem się zastanawiam, czy gdybym nie dawała Brendanowi jedzenia dla niego i Pana Lisa, to w ogóle jedliby w czasie pracy. - mruknęła marszcząc lekko nos.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]26.10.18 0:30
Przed nim pojawiło się jedzenie. Skinął lekko w podzięce. W sumie to dość dawno nie jadł, ale jakoś tak dużo się dzisiaj działo. I w sumie to teraz też nie bardzo miał ochotę na cokolwiek, bo jakoś tak żołądek mu się ściskał. Nie przyznałby się do tego, ale może jednak odrobinkę się martwił. Tylko trochę. Może się przywiązał. Może się bał. Jego wyobrażenie o więzieniach było co najmniej koszmarne, a w tej chwili wydawało mu się jeszcze gorsze. A jeśli go nie wypuszczą?
Nie dziwił go szok wymalowany na twarzy Neali. Wzruszył ramionami, bawiąc się łyżką w misce.
- Też byłem w szoku jak się dowiedziałem że on na prawdę istnieje. - postać z bajki. Mama opowiadała o nim inaczej. Ona widziała w nim coś więcej i Oscar starał się to zobaczyć, nie mógł jednak wyzbyć się uprzedzeń czy złości która może tak na prawdę nie zawsze jest związana z osobą Foxa. Czasami po prostu z tym jak działa świat. To jednak nieistotne, na pewno nie w tej chwili. To wszystko było za trudne żeby o tym gadać tak otwarcie. - Tak twierdzi.
Nie wiedział. Oscar był w stanie uwierzyć, że Fox nie wiedział o nim. Choć nie dziwiłoby go gdyby przeraziła go odpowiedzialność. I on i mama byli wtedy bardzo młodzi. Mógł jednak nie wiedzieć. To nie usprawiedliwia faktu, że porzucił ją. Tak po prostu zniknął z jej życia. Odciął się.
Znów jednak słowa nie padały, może było ich za dużo, może były zbyt prywatne, jedynie dystans Oscara dało się wyczuć bo Oscar choć chciał dać ojcu szansę, blokował się mimo wszystko przed zaufaniem mu i im bliżej był zrozumienia go, tym bardziej się dystansował.
- Nie wiem czy to coś dobrego nie dbać o siebie kiedy masz pomagać innym. W sensie jak padniesz z głodu to nikogo nie uratujesz. - nie rozumiał do końca czemu Neali tak się podoba, że ktoś siebie stawia na ostatnim miejscu. Jego to irytowało, bo też zdarzało mu się tę cechę zauważać. Wydawała mu się skrajnie nielogiczna. - I trudno mi uwierzyć w ludzi o całkiem czystym sercu i duszy.
Tacy ludzie nie istnieją. Każdy popełnia błędy, każdy ma wady. Nie chciało mu się jednak głębiej w to wchodzić. Neala chyba miała po prostu wizję Foxa. Podobnie jak mama, ona też widziała w nim kogoś magicznego, wyjątkowego, kogoś kto patrzy i słucha inaczej niż wszyscy. Kogoś kto czaruje słowem, nie wypowiadając zaklęć. Oscar na prawdę chciał to zobaczyć.
- On chyba ma jakiś talent do zauraczania sobą ludzi. - stwierdził jedynie. Szczególnie kobiet najwidoczniej, tego jednak nie dodawał. - Ciekawe, co się z nim dzieje.
Nie widział tego co Neala, nie widział tego co mama. I nie powie tego na głos. Ale na prawdę się martwił. I czuł się dziwnie skrępowany tym zmartwieniem, jakby było czymś nie na miejscu, czymś obnażającym.


Oscar Reid
Oscar Reid
Zawód : n/d
Wiek : 13
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4896-oscar-reid https://www.morsmordre.net/t5425-poczta-oscara#129109 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6228-oscar-reid#153621
Re: Kuchnia z jadalnią na parterze [odnośnik]02.12.18 0:00
Gdy już w końcu zrobiłam to jedzenie i postawiłam przed nami zrozumiałam, że właściwie wcale mi się nie chce jeść. Od jakiegoś czasu przecież zajadałam stres i choć wiedziałam, że tym się najeść nie da, to mimo że danie na pewno dobre było, jakoś na nie ochoty nie miałam. Zanurzyłam jednak łyżkę i tę łyżkę którą nabrałam włożyłam do ust zmuszając się niejako do jedzenia. Ale informacje które dostawałam zdawały się sprawiać, że całkowicie zapomniałam o tym że coś jem i prawie wszystko w szoku wyplułam. Zatrzymałam jednak odruch i połknęłam całość ciesząc się, że nie narobiłam tutaj rozgardiaszu wyplutym jedzeniem.
- A ty, Oscar? - zapytałam, trochę ciekawa, trochę zaniepokojona. Co on musiał czuć, jak się musiał czuć, co o tym wszystkim myśleć? Nie wiem, czy bym tak uwierzyła z dnia na dzień, jakby mi ktoś powiedział, że moim własnym ojcem jest. Ale mój własny nie żył. A Oscar, mimo wszystko, wychodziło a to, że miał okazję poznać swojego. W moim odczuciu powinien z tej okazji skorzystać, ale to nie były moje decyzje i moje życie, by je podejmować za niego.
- To taki typ, Oscar. Tak mocno i tak bardzo skupiają się na tym, co ich zdaniem ma rangę najwyższą, że zdarza im się ignorować te rzeczy trywialne. Od tego jesteśmy my. - powiedziała mu spokojnie wzruszając ramionami. - Gdyby nie oni, wielu ludzi nie wróciłabym już do domu. A myśląc o sobie za dużo i za bardzo, nie byliby w stanie znaleźć miejsca, na myślenie o innych. - dodała jeszcze marszcząc lekko nos. Wiedziałam, że trochę odchylali się w drugą stronę, ale chyba inaczej się nie dało jeśli chciało się ratować innych. W jakiś sposób nie mogli liczyć się z sobą, ale musieli liczyć na siebie. Wzruszyłam ramionami na kolejne słowa Oscara. - Mają wady, jak każdy. Popełniają też pewnie błędy. Ale ich zamiary są czyste i dobre. Chcą pomagać Oscar, tylko nieliczni są całkowicie się temu oddać. Może to nie do końca zdrowe, ale w jakiś sposób godne podziwu. - zawyrokowała ostatecznie. W końcu podniosła się z siedzenia i przeszła przez kuchnię. Zerknęła na chłopaka i uśmiechnęłam się lekko. Tak, pan Lis zdecydowanie zauroczył mnie, ale tego nie powiedziałam na głos. - Może zagrajmy coś, choć na chwilę odsuniemy od siebie myśli. - zaproponowałam bo nie byłam w stanie spać, wiedziałam, że i Oscar nie uśnie. Usiedliśmy więc, wygrzebując jakieś stare szachy czarodziejów. Noc miała być dla nas jeszcze długo.

| zt


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Kuchnia z jadalnią na parterze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach