Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
panna Cassio, kapryśnica
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Nie umiem w kody, ale się nauczę. Z czasem. Raczej. Chyba.
W każdym razie - jeśli nie straszne Ci krnąbrne dusze, szalone kobiety i wszechobecny chaos, lub też cenisz długie, intensywne babskie ploty, a potrafisz przymknąć oko na niezbyt przejrzystą reputację - serdecznie zapraszam. ;)
W każdym razie - jeśli nie straszne Ci krnąbrne dusze, szalone kobiety i wszechobecny chaos, lub też cenisz długie, intensywne babskie ploty, a potrafisz przymknąć oko na niezbyt przejrzystą reputację - serdecznie zapraszam. ;)
Lyra WeasleyProtegowana z wyboru
Moja własna maskotka
Nie można powiedzieć, by Cassiopeia traktowała pannę Weasley w sposób wyjątkowo poważny. Ot, kolejne, niewiele znaczące, przypadkowe spotkanie. I zapewne na tym by się skończyło, gdyby niewinność, prostolinijność i naiwność rudowłosej dziewczyny nie zafascynowała panny Rowle, ciągnącej do wszystkiego, co inne od niej samej. Trochę z dziewczęcia podkpiwa, trochę ją testuje, ale potrafi docenić talent, łypiący sennym okiem z każdego dzieła młodej malarki. Być może dla zabawy, być może w ramach eksperymentu, delikatnie próbuje zachęcić ją do prób wywarcia wrażenia na Gabrielu - znany koneser sztuki, skłonny do wspierania zdolnych artystów, był doskonałym sposobem na skrócenie sobie drogi na szczyt
Megara CarrowNastępczyni
Moja mała kuzyneczka
Chociaż na początku mała dziewczynka biegająca za nią gdzie tylko by się nie ruszyła przy okazji każdej rodzinnej uroczystości doprowadzała Cassiopeię do szału, z czasem posłuch, jaki miała u Meg, jej nieskrywany podziw i całkowity brak krytyki wobec starszej kuzynki zjednały pannie Carrow pobłażliwe względy blondwłosej panny Rowle. A chociaż ich relacje rozluźniły się, gdy dorastającej Megarze hormony i fochy strzeliły do głowy - dwie wyjątkowo irytujące sprawy, na które Cass nie miała ni czasu, ni ochoty - bez wahania przyjęła pod swoje łaskawe skrzydła pełną skruchy dziewczynę, by z nieskrywaną satysfakcją zacząć odkrywać przed nią świat, o którym do tej pory nie miała pojęcia
Lennart RowleCholerny artysta
Mój brat zakała
Relacje z Lennym są, delikatnie mówiąc, dość skomplikowane by nazwać je niebywale złożonymi. Jednego dnia go nienawidzi, innego znów gardzi, by w kolejnym tygodniu bronić brata jak lwica i wychwalać jego obrazy. Nigdy nie miała z nim tak bliskich kontaktów jak z Gabrielem, ale w pewnym sensie żywi do niego siostrzaną miłość – wypaczoną, skrzywioną i dziwaczną – i swoiste przywiązanie. W końcu każdy obcy to wróg, a Lenny, jaki by nie był, zawsze będzie swój
Ostatnio zmieniony przez Cassiopeia L. Rowle dnia 10.02.16 1:55, w całości zmieniany 9 razy
Gość
Gość
To ja przychodzę z moimi postaciami ^^. Chociaż, z racji tego, że moje są raczej "dobre", to o pozytywne relacje będzie ciężko, ale może akurat?
Lyra; nasze rody niby mają neutral, ale pytanie, jaki Cassio miałaby stosunek do młodziutkiej, biednej malarki desperacko pragnącej pokazać się na salonach z dobrej strony i zostać artystką z prawdziwego zdarzenia? Widzę, że Cass jest chyba w tym samym wieku, co brat Lyry, Garrett.
Ale może byłyby szanse na coś z Luną? Jej matka była Ollivander, tu widzę w spisie że rody mają negatyw, ale Luna patrzy na świat w dość osobliwy sposób i w zasadzie docenia każdą znajomość, która ją zaciekawi, chociaż oczywiście możemy iść w niechęć. Bo przy Alice to raczej na pewno byłaby niechęć, ta postać jest zeszlamiona do granic możliwości i choć ma wywalone na podziały i na istnienie zakonu czy rycerzy, to jednak nie lubi, gdy ktoś gardzi nią za jej pochodzenie i jest bardzo cięta na takie osoby (też można fajny negatyw w sumie stworzyć).
A Michael, w sumie najbliższy wiekiem, nauczyciel zaklęć z Hogwartu, Cassio oczywiście nie uczył, bo dopiero uczy od czterech lat, ale może mieli ze sobą styczność we wcześniejszym czasie, np. kiedy jeszcze pracował w ministerstwie i zapewne miał na pieńku z niejednym czystokrwistym?
Może akurat wybierzesz którąś z moich postaci do relek <3. (Heh, ubolewam, że nie umiem grać czarnymi charakterami).
Lyra; nasze rody niby mają neutral, ale pytanie, jaki Cassio miałaby stosunek do młodziutkiej, biednej malarki desperacko pragnącej pokazać się na salonach z dobrej strony i zostać artystką z prawdziwego zdarzenia? Widzę, że Cass jest chyba w tym samym wieku, co brat Lyry, Garrett.
Ale może byłyby szanse na coś z Luną? Jej matka była Ollivander, tu widzę w spisie że rody mają negatyw, ale Luna patrzy na świat w dość osobliwy sposób i w zasadzie docenia każdą znajomość, która ją zaciekawi, chociaż oczywiście możemy iść w niechęć. Bo przy Alice to raczej na pewno byłaby niechęć, ta postać jest zeszlamiona do granic możliwości i choć ma wywalone na podziały i na istnienie zakonu czy rycerzy, to jednak nie lubi, gdy ktoś gardzi nią za jej pochodzenie i jest bardzo cięta na takie osoby (też można fajny negatyw w sumie stworzyć).
A Michael, w sumie najbliższy wiekiem, nauczyciel zaklęć z Hogwartu, Cassio oczywiście nie uczył, bo dopiero uczy od czterech lat, ale może mieli ze sobą styczność we wcześniejszym czasie, np. kiedy jeszcze pracował w ministerstwie i zapewne miał na pieńku z niejednym czystokrwistym?
Może akurat wybierzesz którąś z moich postaci do relek <3. (Heh, ubolewam, że nie umiem grać czarnymi charakterami).
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Cass od malarstwa preferuje muzykę, ale z racji tego, że jej młodszy brat jest malarzem, ma do tematu raczej naciągane, choć pozytywne w pewnym sensie podejście. Myślę, że gdyby Lyra zrobiła na niej dobre wrażenie, znalazłaby nawet pewnego rodzaju rozrywkę w próbie niesienia jej pomocy przy wynoszeniu się ze swoją sztuką na salony - Gabriel w tym duecie jest znawcą i koneserem, może udałoby jej się namówić go na patronat. Nie sądzę, żeby traktowała pannę Weasley w sposób wyjątkowo poważny, raczej jak maskotkę, coś, co pomaga odwracać uwagę od gorszego dnia, ale też nie musi być dla niej koniecznie niemiła. Trochę będzie ją testowała, trochę podkpiwała, ale szanse na pozytyw są. Cass jest nerwusem, ale w końcu babą. Baba z babą zawsze jakoś się dogada. ;)
Co do Alice - jeśli, jak mówisz, jest zeszlamiona do granic możliwości, nawet na negatyw szans nie widzę, bo Rowle zwyczajnie... nie będzie zauważała jej istnienia. Ewentualnie potraktuje w sposób dosyć obcesowy, ale raczej nie zobaczy w niej kogoś, na kogo warto tracić energię. Nawet tę złą.
Drobny negatyw, jakaś niechęć, coś nieznaczącego, ale istniejącego - Luna, czemu by nie? ;) Jestem otwarta na nawet najbardziej zakręcone i nieprawdopodobne zjawiska relacjopodobne między postaciami, bo im bardziej pogmatwane, im bardziej splątane i niejasne - tym ciekawiej.
Na Michaela w sumie nie mam pomysłu, choć byłoby łatwiej, gdyby uczył czegoś bliższego historii magii niż zaklęć. Albo run! xd . Cass pracowała jako łamaczka klątw dla goblinów, przez jakieś trzy lata, runy i historia magii to jej koniki, chyba, że faktycznie zetknęli się ze sobą w Hogwarcie i zaraz po nim, na stażu w MM.
Co do Alice - jeśli, jak mówisz, jest zeszlamiona do granic możliwości, nawet na negatyw szans nie widzę, bo Rowle zwyczajnie... nie będzie zauważała jej istnienia. Ewentualnie potraktuje w sposób dosyć obcesowy, ale raczej nie zobaczy w niej kogoś, na kogo warto tracić energię. Nawet tę złą.
Drobny negatyw, jakaś niechęć, coś nieznaczącego, ale istniejącego - Luna, czemu by nie? ;) Jestem otwarta na nawet najbardziej zakręcone i nieprawdopodobne zjawiska relacjopodobne między postaciami, bo im bardziej pogmatwane, im bardziej splątane i niejasne - tym ciekawiej.
Na Michaela w sumie nie mam pomysłu, choć byłoby łatwiej, gdyby uczył czegoś bliższego historii magii niż zaklęć. Albo run! xd . Cass pracowała jako łamaczka klątw dla goblinów, przez jakieś trzy lata, runy i historia magii to jej koniki, chyba, że faktycznie zetknęli się ze sobą w Hogwarcie i zaraz po nim, na stażu w MM.
Gość
Gość
O, to z Lyrą mogłoby tak być; jak Gabriel dostanie kolor i zrobi relki, i będzie miał ochotę na takie powiązanie, to w sumie można go tutaj wciągnąć. Lyra jak na ten wiek ma duży talent, tylko ograniczone możliwości rozwijania go. Maluje też na zamówienie, np. portrety czy pejzaże. I jest bardzo naiwna, prostolinijna, więc nawet nie zdawałaby sobie sprawy, że Cassio w taki sposób postrzega tę relację. Sama Lyra ogólnie ma raczej luźny stosunek do tego, z jakimi rodami powinna mieć dobre relacje, a z jakimi złe, więc znajomość z Rowlami nie będzie jej jakoś odrzucać, no chyba że jawnie okazaliby jej pogardę czy wyższość.
To Alice możemy zostawić i skupić się bardziej na Lunie, bo ona jednak ma czystą krew i choć mugole niewątpliwie ją ciekawią, to bardziej w jakimś naukowym aspekcie, i zdecydowanie nie jest zeszlamiona. I może miały do czynienia jakoś zawodowo? Luna pewnie jest wzywana do różnych przypadków kiedy trzeba zmodyfikować komuś wspomnienia. Tu mogłaby być właśnie jakaś lekka niechęć; może traktowanie jej pobłażliwie ze strony Cass, bo młoda i ambitna (a Luna nie lubi, jak ktoś powątpiewa w jej umiejętności), Luna z kolei z jednej strony może ją uważać za zimną i nieprzystępną, z drugiej podziwiać jej zaradność; można też wymyślić coś bardziej zawiłego.
No Michael niestety zaklęć, chociaż one w sumie do łamania klątw mogą być też przydatne. Może Tonks pisał kiedyś jakiś artykuł na temat klątw, czy inny, który akurat zaciekawił Cass i stąd go zapamiętała, nie wiedząc nawet o jego pochodzeniu, bo jednak pewnie nie każdy aż tak szczegółowo to wie. On jest, o ile dobrze liczę, 6 lat starszy, to był na ostatnim roku gdy ona dopiero zaczynała, więc pewnie bardziej by się mogli poznać już później.
To Alice możemy zostawić i skupić się bardziej na Lunie, bo ona jednak ma czystą krew i choć mugole niewątpliwie ją ciekawią, to bardziej w jakimś naukowym aspekcie, i zdecydowanie nie jest zeszlamiona. I może miały do czynienia jakoś zawodowo? Luna pewnie jest wzywana do różnych przypadków kiedy trzeba zmodyfikować komuś wspomnienia. Tu mogłaby być właśnie jakaś lekka niechęć; może traktowanie jej pobłażliwie ze strony Cass, bo młoda i ambitna (a Luna nie lubi, jak ktoś powątpiewa w jej umiejętności), Luna z kolei z jednej strony może ją uważać za zimną i nieprzystępną, z drugiej podziwiać jej zaradność; można też wymyślić coś bardziej zawiłego.
No Michael niestety zaklęć, chociaż one w sumie do łamania klątw mogą być też przydatne. Może Tonks pisał kiedyś jakiś artykuł na temat klątw, czy inny, który akurat zaciekawił Cass i stąd go zapamiętała, nie wiedząc nawet o jego pochodzeniu, bo jednak pewnie nie każdy aż tak szczegółowo to wie. On jest, o ile dobrze liczę, 6 lat starszy, to był na ostatnim roku gdy ona dopiero zaczynała, więc pewnie bardziej by się mogli poznać już później.
come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra zaakceptowana, tęcza i mroczne znaki, będziemy miały wesoło. ;)
Hm, właściwie, Cass mogłaby traktować ją nieco protekcjonalnie, z jakąś pełną politowania wyższością, zwłaszcza, że od kiedy wstąpiła do Brygadzistów, ego i samoocena wywindowały jej się w górę i na ludzi zajmujących się czymś tak prozaicznie nudnym jak modyfikacja pamięci zapewne spogląda z pewnym rozbawieniem. Stąd też mogłaby się brać ta niechęć, pieszczotliwie ugłaskiwana przy każdym kolejnym zetknięciu się obu pannic. Mimo wszystko może jednak wzbudzać w Lunie jakiś podziw, jakąś niewypowiedzianą zazdrość bo - właśnie - zaradna, samodzielna, bo KOBIETA wśród MĘŻCZYZN, parająca się typowo spodniowym zawodem.
Hm, właściwie mogliby się ze sobą zetknąć w tym krótkim okresie, kiedy Cass po Hogwarcie, tuż po ślubie zresztą, odbywała jeszcze po kątach jakieś drobne staże czy szkolenia w MM. Mógł ją uczyć odczyniania klątw na ten przykład.
Hm, właściwie, Cass mogłaby traktować ją nieco protekcjonalnie, z jakąś pełną politowania wyższością, zwłaszcza, że od kiedy wstąpiła do Brygadzistów, ego i samoocena wywindowały jej się w górę i na ludzi zajmujących się czymś tak prozaicznie nudnym jak modyfikacja pamięci zapewne spogląda z pewnym rozbawieniem. Stąd też mogłaby się brać ta niechęć, pieszczotliwie ugłaskiwana przy każdym kolejnym zetknięciu się obu pannic. Mimo wszystko może jednak wzbudzać w Lunie jakiś podziw, jakąś niewypowiedzianą zazdrość bo - właśnie - zaradna, samodzielna, bo KOBIETA wśród MĘŻCZYZN, parająca się typowo spodniowym zawodem.
Hm, właściwie mogliby się ze sobą zetknąć w tym krótkim okresie, kiedy Cass po Hogwarcie, tuż po ślubie zresztą, odbywała jeszcze po kątach jakieś drobne staże czy szkolenia w MM. Mógł ją uczyć odczyniania klątw na ten przykład.
Gość
Gość
Cass kochaj mnie
Jesteśmy rodziną. Co prawda matka zmarła przy narodzinach bliźniaków ale na pewno reszta Malfoyów naciskała na kontakt ze swoimi kuzynami. Żeby to wszystko tak ładnie umiejscowić w czasie to tak sobie myślę, że Cass mogła traktować małą Meg jako swoją lalkę i zaszczepiać w niej niektóre te mniej lub bardziej "chochlikowate" cechy. Nie bardzo wiem jak to dalej ująć w słowa ale wierze, że zrozumiesz :D
Megara była bardzo długo chorobliwie wręcz wierna starszej kuzynce. Widziała w niej swoją mentorkę, swojego guru i starała się postępować tak jak ona. W czasach szkolnych to uległo zmianie. Meg odwróciła się od wszystkich krewnych, których uważała za zagrożenie dla swojej wolności więc w tym i od Cass. Relacja uległa mocnemu rozluźnieniu. Kolejna zmiana przyszła w przeciągu ostatniego roku gdy Meg zdała sobie sprawę, że jak bardzo może nie tyle chce co potrzebuje być taka jak Cass o ile chce coś w życiu osiągnąć. Ponownie zwróciła się w jej stronę z prośbą o podanie dłoni i ukierunkowanie w odpowiednią stronę. Cass przyjęła ją niczym córkę marnotrawną już nie traktując jak podnóżka ale ucznia i następce.
Jesteśmy rodziną. Co prawda matka zmarła przy narodzinach bliźniaków ale na pewno reszta Malfoyów naciskała na kontakt ze swoimi kuzynami. Żeby to wszystko tak ładnie umiejscowić w czasie to tak sobie myślę, że Cass mogła traktować małą Meg jako swoją lalkę i zaszczepiać w niej niektóre te mniej lub bardziej "chochlikowate" cechy. Nie bardzo wiem jak to dalej ująć w słowa ale wierze, że zrozumiesz :D
Megara była bardzo długo chorobliwie wręcz wierna starszej kuzynce. Widziała w niej swoją mentorkę, swojego guru i starała się postępować tak jak ona. W czasach szkolnych to uległo zmianie. Meg odwróciła się od wszystkich krewnych, których uważała za zagrożenie dla swojej wolności więc w tym i od Cass. Relacja uległa mocnemu rozluźnieniu. Kolejna zmiana przyszła w przeciągu ostatniego roku gdy Meg zdała sobie sprawę, że jak bardzo może nie tyle chce co potrzebuje być taka jak Cass o ile chce coś w życiu osiągnąć. Ponownie zwróciła się w jej stronę z prośbą o podanie dłoni i ukierunkowanie w odpowiednią stronę. Cass przyjęła ją niczym córkę marnotrawną już nie traktując jak podnóżka ale ucznia i następce.
MÓJ MŁODY PADAWANIE (przepraszam, musiałam)
Wydaje mi się, że nie mam już w tej kwestii nic więcej do dodania. Duża różnica wieku ułatwi nam nawiązanie relacji mentor-uczeń, a Cass, całe życie kontrolowana przez ojca/brata/męża/opinię społeczną zapewne z chęcią, jeśli nie z entuzjazmem, w końcu sprawdzi samą siebie w roli kontrolującego, a nie ofiary.
Wydaje mi się, że nie mam już w tej kwestii nic więcej do dodania. Duża różnica wieku ułatwi nam nawiązanie relacji mentor-uczeń, a Cass, całe życie kontrolowana przez ojca/brata/męża/opinię społeczną zapewne z chęcią, jeśli nie z entuzjazmem, w końcu sprawdzi samą siebie w roli kontrolującego, a nie ofiary.
Gość
Gość
Jestem padawanem!
Jak będziesz sprowadzać moją siostrę na złą drogę, to nie będziemy się lubić
There is no end to my power.
Medi, moja droga, dlaczego od razu złą? Raczej... Właściwszą!
Gość
Gość
Bardzo nieidealna z Ciebie arystokratka, Cassio! Medea tak bardzo lubi ułożone panienki, które są śliczne i eleganckie! A ty się uganiasz za wilkołakami, jak jakaś chłopczyca. Starsza kuzynka pewnie załamuje nad Tobą trochę ręce. Ale poglądy masz słuszne i jak pomożesz przekabacić Meg na Rycerzy to może Ci wybaczy ten niegodny zawód :D
(zwłaszcza, że jak już Medi będzie w Rycerzach to będziemy po jednej stronie!)
(zwłaszcza, że jak już Medi będzie w Rycerzach to będziemy po jednej stronie!)
There is no end to my power.
Cass jest arystokratką kiedy jej to pasuje. Potrafi się zachować, mówi biegle w trzech językach, śpiewa, tańczy, czego tylko dusza zapragnie! Kompan z niej i do dyskusji o sztuce i do mordobicia (Co najprawdopodobniej nieco Medeę przeraża...)
Wydaje mi się, że delikatny szturchaniec tu, czy tam w zupełności wystarczy, by młodziutką Meg troszkę wypaczyć, odrobinkę zepsuć i kolejny Rycerz będzie gotowy do stąpania jedyną słuszną drogą, o to się nie martw!
Wydaje mi się, że delikatny szturchaniec tu, czy tam w zupełności wystarczy, by młodziutką Meg troszkę wypaczyć, odrobinkę zepsuć i kolejny Rycerz będzie gotowy do stąpania jedyną słuszną drogą, o to się nie martw!
Gość
Gość
Jeśli na przyjęciach nie będzie opowiadać o mordowaniu wilkołaków, tylko o sztuce to jest szansa na nić porozumienia! Pewnie większość nam wyjdzie w grze, bo Medi dopiero wróciła do kraju po 12 latach, ale zmierzamy do wspólnego celu: naprawienia Meg!
There is no end to my power.
Mnie pasuje, jak najbardziej. Babska komitywa to dobra komitywa.
Gość
Gość
Strona 1 z 2 • 1, 2
panna Cassio, kapryśnica
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania