Wydarzenia


Ekipa forum
Magiczne zbiory
AutorWiadomość
Magiczne zbiory [odnośnik]10.02.16 14:59
First topic message reminder :

Magiczne zbiory

Wystrój utrzymany jest w zgodzie z architekturą budynku. Z wejścia zaskakują swoimi mocarnymi wielkościami wysokie regały z książkami. Aby ułatwić znajdowanie odpowiedniej lektury, co rusz ustawiono bezpieczne drabiny z podestem otoczonym barierką, umozliwiając czarodziejom poruszanie się wzdłuż wyższych kondygnacji półek, przesuwając się po szynach drabiny z pomocą magicznego zaklęcia: Depulso, popychającego podest dalej.  Wstępu mugolom do tego miejsca broni magiczne zaklęcie otaczające pobliskie korytarze, wywołujące w mugolach poczucie, że czegoś zapomnieli zrobić i natychmiast powinni opuścić teren wokół katedry, udając się w inną lokalizację. Zaczarowane księgi znajdują się również w innych częściach sali, tutaj jednak są zgromadzone ich największe zbiory.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:06, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Magiczne zbiory [odnośnik]22.02.20 22:29
Na wyrazy współczucia Ås tylko lekko wzruszył ramionami i skinął czarodziejowi głową. Było jak było, świat rządził się własnymi prawami. Nauczył się tego dość wcześnie w dzieciństwie i byłby o tym zapomniał, gdyby tym razem życie nie kopnęło go w najczulszy punkt. Alchemia to była jego najprawdziwsza pasja, którą zakorzeniła w nim matka od pierwszych dni jego życia – uderzanie w jego kunszt miało na niego zdecydowanie większy wpływ niż wyzwiska.
Dziękuję – odpowiedział w końcu, lekko się czerwieniąc. Rzadko słyszał wyrazy uznania pod swoim adresem. W Zakonie mało kto chyba w ogóle dostrzegał fakt, że coś robił poza siedzeniem na spotkaniach jak na tureckim kazaniu. Z ust Ollivandera pochwała wydawała się jednak szczera, więc Ingisson po cichu wliczył go do grona osób, które wyróżniały się na tle innych.
Pogrążony w pracy zostawił lorda samemu sobie. Kiedy skończył z zielnikami, co zajęło mu dobrą chwilę, przeniósł się do atlasów. Nawet nie brał tych dotyczącej ludzkiej anatomii: wiedział zbyt dobrze, że cokolwiek nie zostałoby wyjęte z człowieka z białą magią nie będzie współpracowało. To były ingrediencje używane do klątw, należało im się w tych badaniach tylko i wyłącznie odrzucenie. Zaczął od zwierząt szlachetniejszych niż ludzie: hipogryfów. Pieczołowicie notował wszelkie spostrzeżenia, które łączyły się z ich sprawą. Uzupełniał swoją część raportu z ich poszukiwań bardzo skrupulatnie. Po hipogryfach przeszedł do kolejnych istot, przechodząc przez smoki. Nie znalazł tam jednak zbyt wielu obiecujących informacji. Co znalazł wynotował jednak z uwagą, dodając własny komentarz dotyczący ilości magii w częściach smoka. Jeżeli połączyć by którekolwiek z nich ze smoczą krwią to eliksir najprawdopodobniej mógł stać się bardzo niestabilny i doprowadzić do wybuchu kociołka, alchemika i pracowni. Wierzył, że ta uwaga przyda się osobie, która podejmie się doboru ingrediencji zwierzęcych. Lady Prewett odmówiła Ingissonowi, podobno z żalem. Nie roztrząsał tego nadto: skupił się na dalszych poszukiwaniach. Minuty mijały, zamieniając się w godziny i sztywność karku. Jakoś na niecałe pół godziny przed zamknięciem biblioteki Ingisson stwierdził, że ma już wszystko. Zapisaną rolkę papieru obrzucił badawczym spojrzeniem, nim nie skierował oczu na Ulyssesa.
Jak tam? – zapytał, zerkając na zapiski. I z samego tego rzutu oka był w stanie stwierdzić, że było dobrze. Serce w alchemiku zabiło mocniej, oczy rozjaśniły się, a na ustach pojawił się nieznaczny uśmiech. Podobała mu się ta współpraca.
Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]26.02.20 14:51
Ollivander podobnie traktował niepowiązane z różdżkarstwem, których na swojej drodze także zdołał trochę zgromadzić. Podniesienie się po niektórych wymagało trochę czasu, ale zazwyczaj radził sobie z tym poprzez pracę nad czymś nowym, zakopując się eksperymentach i licznych próbach. Nie sądził, by dokonał jakiegoś przełomowego odkrycia, ale miał na to czas - nie ustawał. Najtrudniejszą częścią pracy były początki, gdy jeszcze nie miało się pomysłu i celu - po nakreśleniu go i zabraniu się za praktykę, przynajmniej jakoś szło.
Pochłonięty zadaniem nawet nie zauważył, kiedy zrobiło się tak późno. Dla pewności przejrzał wszystkie swoje zapiski, analizując je jeszcze raz, choć wiedział, że najprawdopodobniej nie wyłapie wszystkich błędów - mimo wszystko zaczynało łapać go zmęczenie i głód, poza tym widział te rzędy liczb już parokrotnie w ciągu tego dnia. Kiwnął spokojnie głową na pytanie Asbjorna, zerkając w ostatnie strony, po czym podniósł spojrzenie na alchemika.
- Dobrze, skończone - oznajmił, czując satysfakcję z wykonanego zadania - tym bardziej, że w trakcie pracy pojawiło się parę wyzwań. Eliksiry były budowane zupełnie inaczej niż zaklęcia. - Musiałem trochę zmodyfikować sposób, zaproponowane sploty sprawiałyby trochę problemu, ale udało się to obejść - wyjaśnił spokojnie, podsuwając Norwegowi wszystkie notatki i wstając z krzesła. Nie robił przerw - musiał trochę rozchodzić nieruchome przez długi czas ciało.
- Dołączyłem raport - chyba można ruszać projekt dalej - dodał, przeciągając się nieznacznie - przecież nie będzie się gimnastykował w Bibliotece Londyńskiej! Rozmasował lekko kark, oparł się dłonią o krzesło i zerknął w zapiski jeszcze raz. Ach, te nawyki i potrzeba upewnienia się, że wszystko gra.
- Gdyby coś było niejasne dla kogokolwiek z grupy, proszę się ze mną niezwłocznie kontaktować - wspomniał, choć wydawało mu się, że wszystko jest przejrzyste i zrozumiałe - dbał o to, bardzo mocno. - Dziękuję za możliwość wzięcia udziału, to bardzo ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że badania zakończą się sukcesem - pakował się powoli, zgarniając dodatkowy stos notatek, który poczynił sam dla siebie - przydadzą się w przyszłości. Uprzejme pożegnanie zwieńczyło spotkanie, mogli wrócić do domów zadowoleni z dzisiejszej pracy.

| zt x2


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]20.08.20 4:12
15.05 - zgłębianie specjalizacji

Steffen łaknął wiedzy niczym powietrza, a dzisiejszy dzień miał być poświęcony zaspokajaniu nękającego go głodu. Głód klaryfikował się od kilku miesięcy, odkąd młody łamacz klątw stykał się z coraz to nowszymi sytuacjami i zagrożeniami. Choć zdawało mu się, że zgłębił wiedzę o runach niemal wyczerpująco, to coś nadal mu umykało, nadal wykazywał się zbyt małym refleksem bądź zwyczajnie nie dawał sobie rady z niektórymi klątwami.
W końcu Cattermole znalazł wspólny mianownik dla spraw, które spędzały mu ostatnio sen z powiek, jedną przyczynę niepokoju. Powiązawszy z sobą sytuacje związane z klątwami, które napełniły go poczuciem bezsilności bądź strachu, zrozumiał wreszcie, co łączy je wszystkie. Wszystkie wpływały na psychikę poszkodowanego lub poszkodowanych - choć zdawały się zupełnie innymi od siebie klątwami. Steff wyjął kawałek papieru i zapisał przykłady trzech klątw, z którymi zetknął się ostatnio, oraz własnych doświadczeń z nimi:
Klątwa Eris - wrogość, paranoja, ofierze nie da przemówić się do rozsądku
Klątwa To - obezwładaniający strach. Nawet, gdy wiedziałem, że działa na mnie klątwa, mój rozsądek i umysł nie mogły okiełznać emocji.
Klątwa Opętania -
odłożył na moment pióro, wzdychając nad losem biednego Archibalda nasila się z upływem czasu (do maja trwałem w błędnym przekonaniu, że są to dni i tygodnie - ale byłem świadkiem sytuacji, w której paranoja postępowała z każdą minutą), może być na krótko okiełznana zaklęciem Amicus, ale siła klątwy zdaje się je przełamywać...
Zmarszczył czoło na wspomnienie zaklęcia, a potem przygryzł wargę, zerkając na przykłady reszty klątw. Skoro Alexander (przypadkiem, bądź dzięki własnej ekspertyzie z białą magią) wpadł na pomysł z Amicusem, to może istniały inne zaklęcia z dziedziny OPCM, które mogłyby przełamać działanie pozostałych klątw wpływających na ludzką psychikę? Czy musiałyby zostać dobrane do każdej z osobna?
Amicus? - napisał z pewnym wahaniem przy klątwie Eris. To mogłoby zadziałać, choć musiało by być rzucone przez osobę z zewnątrz.
Nie mógł za to dopisać tego zaklęcia przy klątwie To, której działanie nie wywoływało wrogości, a strach. Może tutaj należałoby sięgnąć po magię leczniczą? Musi dopytać Alexandra, Idy, albo Isabelli o zaklęcia uspokajające. Przygryzł wargę, szukając jeszcze innych możliwości. Skoro zaklęcia nie przełamywały klątwy, a jedynie ją łagodziły, to powinny być rzucane przez ludzi pracujących w terenie, a nie każdy z nich umie władać magią leczniczą. Sam Steffen nie potrafił.
Poeksperymentować z Feliseri - dopisał za to, chcąc zająć się czymś z własnej dziedziny. Kojarzył, że czarodzieje transmutowani we fretki potrafią uciekać równie panicznie jak ci, którzy padli ofiarą klątwy To. Może powinien kogoś (lub siebie) przemienić i spisać potem jego wrażenia, a następnie porównać je z tymi wywołanymi przez klątwę? Mógłby wtedy pracować nad magicznym strachem bez konieczności wystawiania żadnego królika doświadczalnego na działanie klątwy, której sam zresztą nie potrafiłby nałożyć. Westchnął, ubolewając trochę nad tym, że chciałby badać naturę klątw, ale zarazem nie miał dostępu do samych klątw. Te groźne były wszak zawsze jak najprędzej zdejmowane, zanim zdążyły wyrządzić komukolwiek jeszcze większą szkodę.
Steffen zaś panicznie bał się wszystkich trzech klątw, nad którymi pracował dzisiaj. Dawno nie był tak zestresowany jak podczas misji w Irlandii z Marcellą, zlecenia dla Ministerstwa w Płonącym Lesie, a szczególnie podczas naprędkiego odczarowywania lorda Prewetta. Świadomość, że omal nie przeklął wtedy jego żony, Lorraine, nadal napawała go wstydem. Zdawał sobie sprawę, że aby skuteczniej zdejmować klątwy, powinien siedzieć dziś nad podręcznikami Obrony Przed Czarną Magią, albo ćwiczyć zaklęcia z białej magii na żywo. Nie chciał jednak tylko ich zdejmować, chciał je zrozumieć, poświęcając się badaniom nad starożytnymi runami. Przekuł własny strach w głód, licząc, że nabyta wiedza pozwoli mu oswoić się z lękiem. I już nigdy nie stawać naprzeciw takiej sytuacji ze strachem. Wiedział, że emocje są wrogiem łamaczy klątw, przeszkadzając w należytym skupieniu i utrudniając pracę. Liczył na to, że wyspecjalizowana wiedza pomoże mu nabrać pewności siebie, zapanować nad ludzkimi odruchami i skuteczniej przyjąć maskę profesjonalisty.
Oderwał się na moment od notatek i otworzył ciężki słownik starożytnych run (który znał niemal na pamięć, ale wciąż warto było się z nim konsultować, szczególnie w sprawie niuansów) oraz książkę poświęconą historii związanej z klątwą Opętania. Przeważnie Steffen nie lubił czytać o historii magii, ta zwyczajnie go nudziła. Wyjątkiem były historie czarodziejów związanych z lub dotkniętymi klątwami. Szczególnie czytanie o ofiarach lub - jeszcze lepiej! - o porażkach łamaczy klątw (o ile ci przeżyli i je spisali), było fascynujące. Nie ma lepszego sposobu na naukę, niż wyciąganie lekcji z cudzych katastrof i unikanie podobnych wpadek we własnym życiu!
Steffen zanurzył się zatem na kilka godzin w coraz bardziej upiornych i krwawych historiach Opętanych. Zaczął od klasycznego przypadku średniowiecznego rycerza, który po powrocie z krucjaty zabił własną żonę i dzieci. Schwytany (Steffen zanotował: klątwa zdawała się nie dotyczyć miejskich strażników, którzy byli mu obcy ) utrzymywał przed swoim królem, że żona go zdradziła i że jego dzieci były bękartami... i mówił tak przekonująco, że monarcha na moment mu uwierzył, dopóki lojalny wcześniej wobec niego wasal nie rzucił się na niego z gołymi pięściami. Dotknięty klątwą Opętania rycerz chciał podczas przesłuchania zabić własnego króla i zginął od ciosów gwardii zanim został dokładnie przebadany. Steffen zanotował czas, który minął od postawienia rycerza przed władcą do rozbudzenia się w nim morderczych instynktów. Wyglądało na to, że rycerz zdążył opowiedzieć królowi o własnych paranojach zanim odczuł nienawiść również względem monarchy. A. również próbował najpierw udusić własną żonę, a dopiero po kilku minutach przeniósł nienawiść na kuzyna. Do mnie zdawał się odczuć niechęć jako do ostatniego, ponieważ wcześniej znał mnie tylko przelotnie. - zanotował Cattermole w ramach własnej refleksji na przypadek średniowiecznego rycerza. Lord Prewett zachowywał się wszak podobnie, tak jakby szepty wzbudzały w nim nienawiść jedynie stopniowo.
Ile czasu mija, zanim osoba staje się niebezpieczna? - notował dalej przy klątwie Opętania, dodając strzałkę również do klątwy Eris. Jak duży wpływ ma na to odporność magiczna ofiary? - dopisał, przypominając sobie, że on i Marcella wcale nie chcieli się pozabijać już od razu. Klątwa Eris najpierw wzbudziła w nich chęć do prowokowania siebie nawzajem. Na ile wynikało to z natury bądź słabości run, a jak bardzo pomogła im ich własna odporność?
Po skończeniu średniowiecznej opowieści, Steffen przekartkował książkę w tył, do historii czarodziejki Medei (dla mugoli mitycznej, dla czarodziejów jak najbardziej historycznej), która zabiła własne dzieci. Cattermole zgodził się w myśli z autorem książki o runach, który wysnuł hipotezę, że Medea wcale nie planowała takiej zemsty i nie chciała skrzywdzić własnego potomstwa. Prawdopodobnie dzieciobójstwo było straszną konsekwencją nieudolnego nakładania klątwy Opętania. Medea chciała ją rzucić na swojego wiarołomnego męża, Jazona, będąc w końcu w posiadaniu jego krwi. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, wpadłby w szał i zabiłby swoją nową żonę. Najwyraźniej Medea popełniła zgubny błąd przy zapisywaniu run i aktywacji klątwy, sama padając jej ofiarą i obracając gniew przeciw dzieciom. Jej samobójstwo mogło wskazywać na to, że pod koniec uświadomiła sobie, co się stało i zabiła się z poczucia winy. Na ile ofiary są świadome tego, że zostały przeklęte? - zapisał Steffen, przypominając sobie ośli upór Archibalda. Ten uparcie nie wierzył w to, że jest ofiarą klątwy, tak jakby klątwa uniemożliwiała mu posłuchanie słów Steffena. Czy zawsze działała właśnie tak?
Steffen rozpoczął kolejny rozdział, tym razem o grupie poszukiwaczy artefaktów, którzy padli w Egipcie ofiarą klątwy Eris - stając się przestrogą dla mugoli, którzy zgodnie z prawdą uwierzyli, że piramidy są przeklęte. Zafascynowany, odłożył pióro. Jego notatki były dobrym wstępem do pracy, pozostawało mu więc poświęcić się lekturze.

/zt
~1270 słów


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]15.10.20 17:59
15 sierpnia 1957 roku

Praca dla profesora Lacework przerastała największe marzenia eterycznej alchemiczki. Była zabiegana, nie raz nie miała czasu aby zjeść posiłku bądź zostawała długo po ustalonych godzinach pracy… Nadal jednak nie mogła uwierzyć w to, jak wielki zaszczyt ją spotkał. W końcu mogła poświęcić się temu, co najbardziej ją interesowało, jednocześnie zyskując niepowtarzalną możliwość pełnego rozwinięcia skrzydeł. Wiedzy, jakiej poszukiwała, nie dało się znaleźć w księgach, a bez mentora nie dałaby rady wykonać kolejnych kroków w świecie eliksilarnych tajemnic. Praca, będąca głównie nauką sprawiała jej przyjemność, a towarzystwo odrobinę ekscentrycznego profesora powoli przestawało razić, stając się nawet przyjemnym. W życiu panny Burroughs do tej pory brakowało męskiej figury będącej wzorem. Odnalazła ją dopiero w starym Aegisie.
Z odrobiną smutku przyjęła dzisiejsze zadanie. Pogrążona w pracy nad badaniami, o których nie wolno było jej wypowiadać się głośno, liczyła, że cały dzień przyjdzie jej spędzić w bezpiecznych ścianach pracowni przełożonego. Ten jednak miał inne plany.
Czarna sukienka delikatnym woalem przysłaniała delikatne ramiona, a delikatne rozcięcie na plecach eksponowało blade łopatki. Z dnia na dzień, do tej pory nieśmiałe dziewczę czuło się coraz pewniej w swojej skórze, co odbijało się na jej wizerunku. W towarzystwie subtelnego stukotu obcasów przemierzała kolejne ścieżki wytyczone między wielkimi regałami pełnymi ksiąg. Biblioteka była istotnym elementem ich pracy, zwłaszcza, iż nie wszystkie dzieła udało się zebrać Aegisowi. Księgi, zwłaszcza te, odpowiednio zaawansowane nie raz osiągały zawrotne ceny.
Przyjemna cisza otulała, szaroniebieskie tęczówki wodziły po stolikach w poszukiwaniu przygotowanych dla niej, zamówionych wcześniej ksiąg... I kogoś jeszcze, tego jednak sama przed sobą nie potrafiła przyznać. Szybko odnalazła stolik, przy którym naszykowano dla niej zamówione dzieła, nadal jednak nie potrafiła zrozumieć metod działania biblioteki. Zajęła miejsce przy stole, by sięgnąć po pierwszą z ksiąg... I już była pewna, że coś jest nie tak, jak powinno. Złote litery wytłoczone w czarnej oprawie głosiły jasno, iż księga została poświęcona artefaktom. Nie minerałom, nie ingrediencjom alchemicznym bądź samej alchemii. Smukłe palce ostrożnie przesunęły stosik wielkich ksiąg, wodząc spojrzeniem po spisanych tytułach... Nie mających nic wspólnego z tym, nad czym obecnie przyszło im pracować. Ciche westchnienie opuściło kobiece usta. Musiała to wyjaśnić, z tych ksiąg nie mogła zdobyć informacji, jakie były jej potrzebne, aby dokończyć zlecone przez profesora zadanie. Ostrożnie wyjęła jasne drewno różdżki, by odpowiednim zaklęciem unieść księgi i w ich towarzystwie udać się w poszukiwaniu pracownika biblioteki.
- Dzień dobry. - Przywitała się ciepło, a przyjazny uśmiech przyozdobił malinowe wargi. Miała nadzieję, że starsza czarownica w wyciągniętej szacie oraz nieułożoną fryzurą, nie będzie robić jej większych wyrzutów. Co musiało stać się w jej życiu, że zapomniała być kobietą? - Nazywam się Frances Burroughs, jestem asystentką profesora Aegisa Lacework. Wysłaliśmy ostatnio sowę, z prośbą o przyszykowanie kilku ksiąg. Nastąpiła jednak mała pomyłka i otrzymałam zupełnie inne księgi, czy byłaby pani tak miła i... - Rzeczowo, lecz ciepłym tonem wyjaśniała naturę swojego problemu. Nie było jej jednak dane dokończyć zdania, gdyż czarownica za kontuarem prychnęła pod nosem.
- Jak się pani nie podoba, proszę samej sobie znaleźć książki. - Odpowiedziała głosem przepełnionym złośliwością oraz niechęcią, by wstać od kontuaru, postawić na nim niewielką tabliczkę z napisem "zaraz wracam" i odejść od swojego miejsca pracy.
Na Merlina, co za dzień!


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]15.10.20 20:33
Londyn, miasto, w którym kakofonia dźwięków potrafiła ogłuszać. Teraz jednak Londyn był innym miastem niż pamiętała. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że się zmienił, a jej ciężko było stwierdzić czy na lepsze lub gorsze. Ubrana w jedwabną sukienkę w kolorze  miedzi, z narzuconym szalem w kolorze grantowym na ramiona spiętym zdobną broszą oraz ciemnymi puklami zebranymi atłasową wstążką przemierzała ulice w kierunku biblioteki. Pantofelki stukały miarowo obcasami o płyty chodnikowe. Nie miała czasu na powolny i dostojny krok. Przechodnie schodzili jej z drogi, a gdy mijała kogoś znajomego uśmiechała się do niego delikatnie i przepraszającym gestem wskazywała masyw budynku biblioteki tłumacząc, że się spieszy. Pogaduszki o tym jak była ubrana lady Rosier na ostatnim pikniku muszą poczekać na inną okazję (na pewno wyglądała zjawiskowo, jak zawsze). Z każdym krokiem coraz lepiej czuła to miasto. Przypominała sobie czym Londyn ją fascynował i przyciągał. Co było w nim takiego uwodzicielskiego i kuszącego. Zapach niezależności i swobody, jednak wiedziała, że najwięcej swobody miała w Durham, gdzie nikt jej nie oceniał, nie zadawał zbędnych pytań. Wręcz przeciwnie zachęcana i pchana do ciągłej nauki zgłębiała wszelkie tajniki wiedzy, do której przeciętny zjadacz chleba nie miał dostępu. Jednak nawet przepastne biblioteki rodzinnej posiadłości oraz zaplecze sklepu nie miało wszystkich ksiąg, które by ją interesowały. Musiała wysłać FitzRoya z prośbą o przygotowanie konkretnych woluminów. Czekają ją mozolne godziny nad starymi zapiskami, ale wierzyła, że odnajdzie odpowiedzi chociaż na część pytań, które ją zajmowały.
Wreszcie, przekroczyła progi biblioteki i odetchnęła głęboko. Ten zapach starych woluminów, szelest kartek. Była w raju. Nie miała czasu jednak rozkoszować się atmosferą jaka panowała wewnątrz. Miały na nią czekać książki, udała się więc do stolika gdzie leżały woluminy. Sięgnęła po pierwszy z nich i westchnęła z dezaprobatą. Jak trudne może być przygotowanie paru książek? Podała tytuły i nazwiska, nie kazała pracownikom myśleć przy doborze lektur. Alchemia i składniki alchemiczne, jakkolwiek było to fascynujące i w innej sytuacji zatopiłaby się w lekturze, nie to było celem jej wyprawy do Londynu. Teraz musi zmierzyć się z upartym i często opryskliwym systemem bibliotecznym czyli pracownikiem. Wykonując odpowiedni gest ręką zaopatrzoną w różdżkę uniosła zestaw ksiąg i ruszyła do kontuaru. Jak widać nie tylko Prim miała podobny problem. Przed nią dotarła smukła blondynka, a panna Burke była właśnie świadkiem jak pracownika biblioteki, wylewając własne żale i frustracje prawie opluła kobietę i zatrzasnęła jej na nosie okienko.
-Doprawdy – mruknęła Primrose. - Powinna przeczytać zasady dobrego wychowania i dopiero zacząć pracę w ośrodku kultury jakim jest biblioteka.
Uniosła do góry jedna brew w pełnej dezaprobacie dla tego co właśnie zobaczyła. Spojrzała na książki, które przyniosła Frances.
-Jestem przekonana, że ten zestaw winien być przygotowany dla mnie. - Zagadnęła ze spokojem w głosie i wskazała książki, które trafiły w ręce blondynki.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]16.10.20 16:50
Chwilowy wyraz niezadowolenia przemknął przez twarz eterycznej alchemiczki, na widok zachowania czarownicy. Dwie, zupełnie różne emocje nawiedziły bystry umysł. Pierwszą była złość, wynikła z chamstwa czarownicy, odmówienia naprawienia jej błędu oraz sprawnego załatwienia sprawunków. Drugą emocją było dziwne współczucie. Pracownica biblioteki wyglądała, jakby przechodziła przez coś naprawdę ciężkiego, sprawiającego, że nawet nie ułożyła fryzury… A panna Burroughs musiałaby być umierająca, aby nie być w stanie zadbać o ułożenie złotych pukli okalających jasną twarz. Ciche westchnienie wyrwało się z jej piersi. Nie przyszło jej jednak długo rozmyślać nad całą, zaistniałą sytuacją, gdy do jej uszu doleciał dźwięk słów kobiety, której przybycia nie zauważyła, pogrążona w rozmowie z pracownicą biblioteki. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie powiodło po jej sylwetce, zatrzymując się na twarzy. Znajomej, to z pewnością, lecz dopasowanie do niej imienia oraz nazwiska zajęło jej chwilę.
- Dzień dobry. - Zaczęła, na chwilę unosząc kąciki malinowych warg ku górze. Nie zwykła omijać powitań, niezależnie z kim przyszło by jej rozmawiać. Chwilę później, szaroniebieskie spojrzenie powędrowało w kierunku, w którym zniknęła pracownica biblioteki. Daleka była do rzucania oceń, bez poznania dokładniejszego spektrum całej sytuacji, zapewne przez wszystkie choroby matki, z jakimi przyszło im się mierzyć. - Och, wydaje mi się, że powód jej zachowania leży gdzieś indziej, niż w wychowaniu. Gdy kobieta wychodzi z domu bez ułożonej fryzury, z pewnością musi czuć się tragicznie. - Współczucie przekradło się w tony delikatnego głosu. Widywała kobietę w podobnym stanie niemal codziennie, gdy pani Burroughs przechodziła przez najgorsze momenty po stracie męża. I blondynka nie życzyłaby podobnego stanu nawet najgorszemu wrogowi.
Szaroniebieskie spojrzenie powędrowało w kierunku ksiąg, jakie przyniosła, by po chwili przenieść się na buzię stojącego przed nią dziewczęcia.
- Och, w takim razie proszę, weź je. - Odpowiedziała, posyłając w kierunku dziewczyny ciepły uśmiech. Zaciekawienie błysnęło w jej oczach, a w ramach potwierdzenia swoich słów, przesunęła delikatnie księgi po kontuarze. - Zajmujesz się artefaktami? - Spytała, z wyraźnym zaciekawieniem. Pamiętała dziewczynę z pokoju wspólnego Krukonów, gdzieś w środku będąc ciekawą, jakie kierunki obrały inne, znajome twarze z hogwarckiego domu.
- Nie widziałaś może zestawu ksiąg, poświęconemu zaawansowanej alchemii? Skoro ja otrzymałam Twoje książki, może zauważyłaś gdzieś te, które były przyszykowane dla mnie? - Spytała z zaciekawieniem, uważnie lustrując spojrzeniem jej twarz. Nie była na tyle wścibska, by na siłę próbować przeczytać tytuły książek, jakie przyniosła ze sobą do kontuaru. Miała nadzieję, że księgi się odnajdą, a ona nie będzie musiała spędzić kolejnych godzin na wyszukiwaniu odpowiednich tomów.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]16.10.20 18:03
Nie ważne jakie były powody niezadowolenia danego dnia, nie należało wynosić tego poza progi własnego domu. Obowiązywały pewne zasady i gdyby wszyscy się do nich stosowali życie byłoby znacznie łatwiejsze. Primrose była uczona, że niezależnie jakie burze przechodzisz w życiu nie należy się z tym afiszować ani tym bardziej pozwolić aby emocje wzięły górę. Od tego jest dom aby tam przerabiać wszelkie tragedie życiowe. Prim musiałaby mieć nóż na gardle aby pozwolić by obcy ludzie mieli wgląd w jej życie prywatne. Żadne wytłumaczenie nie miało racji bytu. Pracownica biblioteki mogła przechodzić ciężki okres w życiu, a jeżeli nie radzi sobie z nim nie powinna przychodzić do pracy tylko wszystko załatwić w zaciszu własnych czterech ścian. Bądź ubrać maskę profesjonalistki i wykonywać swoją pracę należycie.
Panna Burke nie zlustrowała Frances od góry do dołu, gdyż nie wypadało, za to skupiła się na jej twarzy. Kojarzyła to spojrzenie jeszcze ze szkoły. Chwilę jej zajęło, ale już pamiętała z kim ma do czynienia.
-Frances? Prefekt Krukonów, prawda? - Zapytała i uśmiechnęła się delikatnie. - Dzień dobry. Miło cię widzieć. Przepraszam, nie poznałam w pierwszej chwili. Primrose Burke, byłam rok wyżej.
Wyciągnęła dłoń kiedy się przedstawiała celem uściśnięcia dłoni blondynki w geście powitania. Następnie spojrzała na księgi, które sama przyniosła.
-Myślę, że pomylono nas. Otrzymałam pozycje o zaawansowanej alchemii, które zapewne miały być dla ciebie. Proszę. - Księgo wylądowały na blacie, a sama kobieta sięgnęła po te, które przyniosła Frances.  Przejrzała tytuły i już wiedziała, że to są te o które prosiła w swoim liście. Kiedy blondynka zadała pytanie spojrzała na nią szaro – zielonymi oczami i kiwnęła powoli głową.
-Zajmuję się artefaktami, badam je by poznać ich naturę oraz zastosowanie. - Przyznała po chwili, uprzejmy uśmiech nie schodził z jej twarzy, ale też nie zdawała się być poirytowana pytaniami. Wskazała na książki z alchemii. - Przyznam, że parę tytułów mnie zaintrygowało, nie są to pozycje dla tworzenia wywarów w zaciszu domowym. Czy dobrze wnioskuję, że zajmujesz się pracą naukową?
Spotkanie innego naukowca było zawsze dla Prim cennym wydarzeniem w życiu. Uwielbiała prowadzić długie i niezwykle intrygujące rozmowy na temat najnowszych odkryć czy badania, a gazeta Horyzonty Zaklęć była stałą lekturą do popołudniowej herbaty. To spotkanie zaś wydawało się jeszcze ciekawsze zważywszy na fakt, że miała do czynienia z innym Krukonem. Nie jest tajemnica, że dom Roweny Rawenclaw wypuścił na świat wiele tęgich umysłów i niezliczone rzesze ciekawskich świata i jego tajemnic. Sama osoba Frances tym bardziej ją zainteresowała i Prim była bardzo ciekawa nad czym pracuje dawna koleżanka ze szkoły.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]17.10.20 13:53
Uśmiech widoczny na buzi eterycznego dziewczęcia poszerzył się, gdy dziewczyna ją rozpoznała. Nawet, jeśli dla Krukonów z okolicznych jej roczników nie powinno być to większym problemem, zawsze czuła się mile połechtana, a wrażenie niewidzialności w tamtych czasach przyjemnie się zacierało.
- Prawda. Pamiętam Cię, Primrose. - Odpowiedziała, wyciągając dłoń w jej kierunku, by delikatnie ją uścisnąć. Nie ciężkim zadaniem było zapamiętanie twarzy, gdy przez kilka lat było się prefektem, a później prefektem naczelnym. Stanowiska poważne, sprawiające, że należało przykuwać uwagę do niektórych twarzy, zwłaszcza tych pochodzących z domu Roweny.
- Och, to fantastycznie! Obawiałam się, że przyjdzie mi ich szukać po całej bibliotece. - Odpowiedziała, robiąc dwa kroki w bok, aby dokładnie przyjrzeć się zebranym księgom. Zadania wyznaczane przez Aegisa rzadko były jasne, Frances zwykła jednak wypełniać je dokładnie, bez większych protestów, doskonale wiedząc, że prowadzą do czegoś większego.
Panna Burroughs wyciągnęła z niewielkiej torebeczki skrawek pergaminu, na którym miała spisane wszystkie, potrzebne jej tytuły. Uważnie wodziła wzrokiem po księgach, chcąc sprawdzić, czy posiada wszystkie pozycje, o których przygotowanie poprosiła w liście.
Szaroniebieskie spojrzenie z zaciekawieniem uniosło się znad woluminów.
- Och, to brzmi naprawdę interesująco. Specjalizujesz się w jakimś konkretnym ich dziale? - Temat wydawał jej się interesujący, głównie przez znajomość z pewnym poszukiwaczem artefaktów. Czasem słyszała co nieco o jego pracy, nie miała jednak okazji spotkać naukowca, zgłębiającego ich arkana. Frances rozpoczęła sortowanie książek, kilka z nich odkładając na bok. Czarodziej, który przygotowywał pozycje musiał być wyjątkowo roztargniony.
Ciepły uśmiech przyozdobił malinowe usta, a ekscytacja błysnęła w oku alchemiczki.
- Och, oczywiście, że nie są. Wymagają bardzo głębokiej znajomości alchemii. Asystuję profesorowi Lacework, prowadzimy badania nad różnymi aspektami alchemii. Próbuję również sił w tworzeniu autorskich receptur. - Po krótce wyjaśniła, czym przyszło się jej zajmować. Alchemia już od pierwszych lat nauki w hogwardzkich murach była jej największą pasją, nie wydawało jej się więc dziwnym, iż postanowiła związać z nią swoją karierę zawodową. Jej palca nie zdobiła obrączka, rodzina odsunęła się, posiadała więc sporo czasu na zgłębianie eliksilarnych tajników.
- Sprawdziłaś, czy masz wszystkie tytuły? W zbiorze dla mnie, jest kilka braków. - Spytała, kończąc segregowanie książek na dwie grupki. Brakowało kilku pozycji, bez których nie mogła wypełnić zleconego przez profesora zadania. - Jeśli będzie Ci czegoś brakować, możemy poszukać ich razem, pójdzie sprawniej. - Zaproponowała. Chętnie wdałaby się w dłuższą rozmowę z kobietą, której również przyszło mierzyć się z naukowym światem.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]17.10.20 18:25
-Profesor Lacework ? - Prim zamyśliła się na chwilę. - Zdaje mi się, że czytałam parę jego artykułów.
Na pewno nie było to brzmiąco obce nazwisko. Wiedziała, że musiała kiedyś się z nim spotkać. Sięgnęła po książki, które podsunęła jej blondynka i dokładnie sprawdziła czy są wszystkie, które zamówiła. Miała szczęście niczego nie brakowało, ale nic nie stało na przeszkodzie aby znaleźć jeszcze parę dodatkowych skoro już była na miejscu. Nigdzie się nie spieszyła, miała czas, a krążenie między półkami i szukanie ksiąg było czymś co zawsze lubiła. Nigdy nie wiadomo na co można natrafić. Doświadczyła już parę razy sytuacji kiedy coś trafiło w jej dłonie przez czysty przypadek, a zawierało w sobie wiedzę i informacje, które bardzo pomogły w jej pracy. Kiedy Frances zapytała czym dokładnie zajmuje się w badaniu artefaktów kąciki ust Primrose zadrżały ledwo widocznie. Tyle pytań, a  nie mogła zdradzić wszystkiego. Jej nazwisko mówiło samo za siebie, dla tych którzy wiedzieli. Panna Burroughs zdawała się być młodą i uroczą kobietą, która żyła w świetle, a Primrose wkraczała w świat nauki, w którym czasami należało się pobrudzić.
-Przede wszystkim badałam łączenia elementów, które wywołują odpowiednie efekty, czyli zależnie od tego jak się je połączy oraz jakie to będą elementy działanie artefaktu będzie inne niż zakładamy pierwotnie. - Odpowiedziała w końcu kiedy znalazła odpowiednie słowa. - Czasami okazują się być czymś zupełnie innym niż sądziliśmy na początku.
Obserwowała jak blondynka segreguje książki i uniosła do góry jedną brew.
-Mam wszystkie książki, ale kusi mnie aby znaleźć jeszcze parę innych tytułów skoro już tu jestem. - Przyznała Primrose zabierając swoje zamówienie. - Nad jakimi recepturami pracujesz, jeżeli to nie tajemnica?
Zagadnęła gładko i nie było to pytanie czysto grzecznościowe. Realnie była zainteresowana tym nad czym pracuje Frances. Prim sama interesowała się eliksirami, ale to było czysto hobbystyczne, oderwanie się do codziennych zajęć i rutyny. Sama kiedyś miała ambicje, że stworzy nowe receptury, ale to jednak była domena jej starszego brata, który godzinami potrafił siedzieć w pracowni alchemicznej, a ona z zafascynowaniem przyglądała się jego pracy. Zadawała wiele pytań czym nie raz go drażniła, ale jednak odpowiadał na nie. Czasami pół słówkami aby się odczepiała, ale w większości wypadków tłumaczył bardzo dokładnie co robi i dlaczego. Uważała wtedy, że brat ma odpowiedź na dosłownie każde jej pytanie.
Ona sama zaś znalazła swoje powołanie w odkrywaniu tajemnic starych artefaktów oraz w tworzeniu talizmanów. Łącznie materii ze sobą, wykorzystywanie ich właściwości i materializowanie ich w działaniu było tym co czuła i rozumiała. Gdy dotykała tworzyw była przekonana, że czuje ich wibracje oraz do czego są powołane. Ciężko było to wytłumaczyć, ale nie raz działała intuicyjnie, jakby elementy mówiły do niej.
-Powiedz czego szukasz, we dwie szybciej znajdziemy brakujące pozycje. - Zaproponowała i wskazała na listę w dłoni w blondynki.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]17.10.20 23:30
Panna Burroughs kiwnęła delikatnie głową, a pasmo złotych pukli osunęło się na jej twarzy.
- Och, z pewnością. To wybitny naukowiec, nawet nie wiesz jak się cieszę, iż mogę się u niego szkolić. -  Odpowiedziała radosnym, pełnym zadowolenia tonem. Znany z niechęci do przyjęcia jakiegokolwiek ucznia, wybitny naukowiec zaproponował jej współpracę; wybrał na swoją następczynię i dla eterycznej alchemiczki z pewnością był powodem do dumy. Zwłaszcza po kilku miesiącach pracy w szpitalu, gdzie współpracownicy wiecznie próbowali wbić ją w poczucie, iż nie jest wystarczająco mądra oraz zdolna. Nawet jeśli swoją wiedzą i zdolnościami szybko przerosła większość z nich.
Frances nigdy nie była zainteresowana polityką, będąc przekonaną iż niewiedza w tej materii może zapewnić jej bezpieczeństwo. Dopiero ostatnie miesiące powoli obalały tę teorię, do tej pory jednak nie miała okazji dowiedzieć się więcej, a rody szlacheckie… Cóż, stanowisko alchemiczki w tej kwestii, dla wielu mogłoby być oburzające.
Uważnie słuchała słów, jakie padały z ust towarzyszącej jej kobiety, a zaciekawienie błyskało w szaroniebieskim spojrzeniu. W swym krótkim życiu, nie spotkała jeszcze kogoś, kto zgłębiałby tajniki artefaktów, samej wiedzę na ich temat posiadając niewielką.
- Sprawdzasz to jedynie w teorii, czy również i w praktyce? Doszłaś do jakichś ciekawych teorii, które nie są tajemnicą? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew ku górze. Doskonale wiedziała, że wszelcy badacze uwielbiają tajemnice. Aegis nie lubił, gdy wyjawiało się co dzieje się za zamkniętymi drzwiami pracowni, sama Frances nie mówiła o wszystkich rzeczach, nad którymi by pracowała. I podejrzewała, że Primrose również posiada podobne podejście.
- To, czym obecnie się zajmuję musi pozostać tajemnicą. Profesor Lacework zdarłby ze mnie skórę, jeśli bym coś wyjawiła. - Odrobina rozbawienia wdarła się w delikatne tony jej głosu. W rzeczywistości czekałby ją zapewne los o wiele gorszy, od oddzielenia bladej skóry od reszty wątłego ciała. - Z moich prywatnych projektów… - Zaczęła, przenosząc spojrzenie szaroniebieskiego spojrzenia ku buzi dziewczyny. - Udało mi się opracować recepturę eliksiru, który po podaniu wzbudza w drugiej stronie zaufanie. To bardzo przydatna mikstura, choć jestem niemal pewna, że minie kilka lat, nim czarodzieje zauważą jej potencjał. Opracowałam również miksturę, która po podaniu sprawia, że wspomnienia nie zapisują się w pamięci. A z końcem lipca zakończyłam pracę nad eliksirem, który wskazuje, czy zatrucie podchodzi od czynnika magicznego. Widzisz, większość zatruć wygląda bardzo podobnie, inaczej jednak leczy się trucizny a inaczej zwykłe problemy żołądkowe. Ta mikstura przyspiesza proces diagnozy, a co za tym idzie, pacjenci mogą szybciej otrzymać pomoc. To istotne, zwłaszcza przy niektórych truciznach. - Odrobinę ściszonym głosem, wyjawiła Primrose czym do tej pory zajmowała się w ramach swojej pracy naukowej. Zapewne nie było to wiele, dla panny Burroughs jednak było to wielkim krokiem naprzód. Krokiem, który pozwalał jej dalej się rozwijać w wybranej  przez siebie dziedzinie.
Słysząc pytanie, wyjęła z kieszeni niewielki ołówek, by skreślić pozycje, które już znajdowały się na blacie.
- O te książki, wydaje mi się, że powinnyśmy szukać ich w alejce numer cztery. - Odparła, pokazując dziewczynie zanotowane tytuły. Chwilę później różdżką uniosła książki, by powoli ruszyć we wskazanym kierunku. - Pracujesz z innymi naukowcami, czy póki co działasz samotnie? - Kolejne pytanie uleciało z jej ust, gdy dwie panienki kierowały swoje kroki w kierunku alejki poświęconej dziełom naukowym.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]18.10.20 0:04
Nie kryła zainteresowania słowami Frances na temat eliksirów nad którymi aktualnie pracuje.
-Eliksir, który wzbudza zaufanie to fantastyczny pomysł. Myślę, że potencjał zostanie zauważony wcześniej niż sądzisz. - Prim była wręcz przekonana, że w toczącej się wojnie taki eliksir pomógłby nie jednemu czarodziejowi. Poza tym często nie siła decydowała o zwycięstwie, a spryt. Wykorzystanie czegoś innego niż różdżka i zaklęcie mogło przeważyć nad zwycięstwem drugiej strony, która nie spodziewa się fortelu.  Sama przecież pracowała nad amuletem, który mógłby mocno zdezorientować wroga, ale na razie prace były na etapie testowania i eliminowania błędów.  Musiała przyznać w duchu, że była pod wrażeniem prac jakie poczyniła koleżanka z lat szkolnych. Trzy eliksiry, każdy o zupełnie innym spektrum działania. To było coś imponującego i intrygującego. Frances musiała ciężko pracować. Nie zdziwiłaby się, gdyby ta drobna blondyna o uprzejmym uśmiechu spędzała całe noc nad swoimi projektami i jednocześnie z wielką werwa realizowała prace z profesorem. Była zapewne jedną z tych osób, które pracę przedkłada nad życie towarzyskie i prywatne.
-Zachęcam abyś opublikowała swoje prace. Robią niezwykłe wrażenie i nawet jeżeli na początku przejdą bez echa, to myślę, że z czasem świat doceni twój wkład w naukę. - Nie były to czcze pochwały. Prim wierzyła w to co mówiła. Nie jest łatwo w świecie naukowym się przebić i udowodnić swoja wartość, a tym bardziej kobiecie. Jednak do wytrwałych i odważnych świat należy. Jeżeli będą się bać wyrażać własne zdanie i wahać się w pokazywaniu co osiągnęły to wtedy nigdy nie zrobią kroku na przód. Pionierzy zawsze mają ciężko, a osoby takie jak Frances należy wspierać.
Zerknęła na karteczkę z tytułami i wraz z blondynką skierowała się w alejki pełne książek, aby znaleźć odpowiednie tytuły.
-Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie – zaczęła Prim spokojnie. - Badam je również w praktyce. Czasami muszę skorzystać z pomocy innych aby dokładnie rozumieć ich działanie. Ciężko mówić o teoriach, ale na pewno doszłam do ciekawych wniosków, odnośnie tego jakie efekty wywołuje połączenie danych elementów artefaktu i w jakiej proporcji. Badanie artefaktów pomaga mi w tworzeniu amuletów, czym również się zajmuję.
Nie było tajemnicą, że panna Burke zajmuje się talizmanami i amuletami. Sama komponuje ich skład i łączy elementy chcąc wywołać odpowiedni efekt.
-Aktualnie pracuję nad talizmanem, który ma wywołać strach i odrętwienie w przeciwniku. Nie wyrządza żadnej krzywdy fizycznej, ale oddziałowej na umysł.
Skręciły w odpowiedni dział i Prim zaczęła szukać odpowiednich książek starając się nie przeszkadzać tym, którzy przeglądali swoje pozycje. Widziała skupienie na ich twarzach, nie raz zaskoczenie kiedy coś znaleźli lub zawód, gdy informacje nie okazywały się tym za co je mieli.
-Zdarza mi się współpracować z innymi naukowcami. Choć częściej prowadzę z nimi korespondencję na różne tematy i wymieniam się uwagami na temat pracy.
Prim tak jak myślała Frances też miała pewne tajemnice, który nie mogła zdradzać, więc gdy wspomniała o tym, że pewnych rzeczy nie może mówić, nie zdziwiło jej to. Skomentowała zaś słowa delikatnym uśmiechem pełnym zrozumienia. Sama zaś panna Burke miała w rodzinie osoby, które spotykały się z różnymi artefaktami więc wiedziała, że jeżeli ma z jakimś problem wystarczy, że poprosi o pomoc. Co nie stało na przeszkodzie aby rozmawiała z innymi znawcami na ten temat. Uważała, że warto posłuchać też innych aby mieć szerszy pogląd na dany aspekt.
W ręce panny Burek wpadła jedna z książek z listy Frances więc skierowała się dalej aby szukać kolejnej.
-Co cię skusiło aby podjąć się pracy jako naukowiec? - Teraz ona zadała pytanie ciekawa motywów Frances.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]18.10.20 17:26
Uśmiechnęła się. Szczerze i wdzięcznie, słysząc pierwsze słowa, jakie uleciały z ust towarzyszki. Docenienie jej pracy zawsze było przyjemnym czynnikiem, zwłaszcza w momencie, gdy jej rodzina zdawała się nie popierać naukowych zapędów. Woleliby aby znalazła męża oraz założyła rodzinę, zamiast spędzać długie godziny w pracowniach alchemicznych, próbując dokonać wielkich odkryć.
- Och, mogę Ci kiedyś pokazać raporty z testów, są…. Cóż, zachwycające. - Eliksir był stworzony, udało jej się również zarobić sprzedając recepturę pewnej instytucji, mogła więc pokazać zainteresowanej, jak to wszystko przebiegło. Bądź podać jej specyfik, jeśli chciała praktycznie zobaczyć, jak funkcjonuje.
- Recepturę eliksiru zaufania udało mi się sprzedać. Wiesz, potrzebowałam funduszu na kolejne działania, ale… Ale trochę obawiam się dalszych publikacji. Nie chcę ściągnąć na siebie nieodpowiedniej uwagi… - Przyciszonym głosem wypowiedziała swoje obawy, kątem oka zerkając w kierunku panny Burke. Czasy były niepewne, wielu czarodziejów wątpliwej moralności przechadzało się ulicami. I nawet jeśli panna Burroughs nie rozumiała do końca natury tego całego konfliktu, który zapanował w czarodziejskim świecie, wolała wykazać się choć odrobiną ostrożności… Baź chociaż zachować jakiekolwiek jej pozory. Zwłaszcza teraz, gdy pracowała pod okiem wybitnego profesora.
Z wyraźnym zaciekawieniem na buzi słuchała słów, jakie padały z ust Primrose. Jej obiekt badań również wydawał się być niezwykle interesujący, choć jakże inny od pracy panny Burroughs.
- To brzmi fascynująco. Znasz się więc dobrze na numerologii? - Spytała, z wyraźnym zaciekawieniem w głosie. Sama skrupulatnie pracowała nad zebraniem odpowiedniej wiedzy z tej materii, aby móc rozwinąć skrzydła w kolejnych aspektach powiązanych z badaniami. Im dalej w eliksiry oraz projekty, tym więcej wiedzy musiała posiadać, aby być w stanie efektownie pracować.
- Chcesz manipulować mózgiem, czy jedynie oddziałać na niego przy pomocy magii? - Ekscytacja błysnęła w szaroniebieskich tęczówkach. Manipulowanie umysłem było tematem, który niezmiernie ją interesował. Lubiła sprawdzać, jak bardzo da się zmanipulować umysł za pomocą eliksirów. - Jeśli będziesz potrzebować pomocy alchemika wyślij mi sowę. Z wielką chęcią ci pomogę. - Zaproponowała z uśmiechem na malinowych ustach. I ona rozpoczęła poszukiwania odpowiednich pozycji, delikatnie wodząc opuszkami palców po grzbietach książek, znajdujących się na bibliotecznych regałach. Szaroniebieskie spojrzenie wodziło między buzią towarzyszki, a tytułami tłoczonymi na okładkach.
- Och, to wspaniale. - Odparła, słysząc kolejne słowa. Smukłe palce wyciągnęły z regału jedną z książek, by dołączyć ją do lewitującej przed nią kupki. Sama nie miała okazji do wielu współprac, zwłaszcza po tym, jak nieprzyjemny był dla niej profesor Vane.
Z uśmiechem przyjęła książkę, jaką powędrowała w jej kierunku i ją dokładając na stosik. Zamyślenie pojawiło się na jasnej twarzy dziewczęcia, gdy usłyszała pytanie kierowane w jej stronę.
- Zawsze chciałam odkryć coś wielkiego. Po szkole miałam trochę problemów, moja mama chorowała… Ukończyłam kursy w Ministerstwie i załapałam się do pracy w szpitalu. Szybko jednak zaczęłam mieć dość. Wiesz, współpracownicy robili mi przytyki, że jestem kobietą mimo iż przewyższałam ich wiedzą. Wtedy zebrałam się na odwagę, aby rozpocząć pierwszy projekt, szybko zauważyłam, że tam już się nie rozwinę. Chciałam więcej, poznać wszelkie sekrety, osiągnąć coś więcej… No a gdy propozycja padła z ust profesora Lacework, nie mogłam odmówić. - Przyciszonym głosem odpowiedziała na pytanie, nie będąc jednak pewną, czy dobrze sformułowała odpowiedź. Kariera którą podążyła wydała jej się oczywista oraz naturalna. - A Ty? - Spytała z wyraźnym zainteresowaniem. Chwilę później podsunęła jej jedną książkę o artefaktach, która wydała się jej interesująca.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]18.10.20 19:19
Przyjęła książkę od Frances i ją przekartkowała sprawdzając czy może się jej przydać w pracy. W oczy rzuciły się jej dwa, może trzy rozdziały, nad którymi mogłaby się pochylić więc odłożyła ją na swój stosik. Ruszyła w głąb alejki szukając kolejnej pozycji z listy blondynki. Zmarszczyła lekko brwi nie widząc tego czego szukała. Skupiła ponownie wzrok wpatrując się w wyblakłe litery i wytarte grzbiety książek.
-Pójście drogą naukową było dla mnie naturalne. Moja rodzina mając sklep z odpowiednimi produktami poniekąd wymuszała zainteresowanie nimi. -Sięgnęła po pozycję, która wydawała się tą, której szukała, ale szybko zorientowała się, że to jednak nie to. Szukała dalej. - Bracia zresztą popychali mnie abym szukała informacji i rozwijała swoje zainteresowania.
Oczywiście, to nie było poszukiwanie informacji w zaciszu domowej biblioteki. Nie raz musiała mierzyć się ze swoimi lękami, z obawami udowadniając odwagę i niezłomność ducha. To ją ukształtowało i pchało do przody. W szkole kończyło się szlabanami za przesiadywanie w Dziale Ksiąg Zakazanych, co wiązało się z ujemnymi punktami dla domu o czym Frances na pewno wiedziała i mogła mieć pannie Burke za złe. W domu zaś objawiało się szperaniem po kątach oraz w pracowni na tyłach sklepu i w pracowni alchemicznej gdzie Quentin miał swoje miejsce ucieczki, a ona w nie wtargnęła gwałtownie niczym wichura. Zerknęła z ukosa na blondynę z lekkim zaciekawieniem i iskrą w oczach.
-Powiedzmy, że chodzi o kontrolę, pełną kontrolę umysłu. Zamknięcie przeciwnika w poczuciu strachu i beznadziei, co wręcz doprowadza do paniki, a czasami... targnięcia się na własne życie? Jest to amulet, nie może być silniejszy niż zaklęcie ofensywne, ale może spowodować, na parę chwil, atmosferę, która narusza nawet najspokojniejsze umysły? - Czyżby testowała rozmówczynię? Sprawdzała jak wiele w imię nauki jest w stanie poświęcić. Jak bardzo można ingerować w życie innych, wręcz nim manipulować z użyciem odpowiednich narzędzi.
Kiedy Frances wspomniała o tym jak była traktowana w szpitalu cień grymasu pojawił się na spokojnym i gładkim do tej pory obliczu Primrose. Trwało to krótka chwilę, ledwo mgnienie, ale na pewno się pojawiło.
-Bycie kobietą... -mruknęła pod nosem i ponownie skupiła się na poszukiwaniu książek. - Wydaje się, że jedna pozycja została wypożyczona i nie jest dostępna.
Przeszła jeszcze parę kroków aby się upewnić, że nie przeoczyła pozycji.
-Numerologia na początku zdawała mi się ciężkim przedmiotem. Nadal twierdzę, że jest jednym z najcięższych, ale z czasem bardzo go polubiłam. Oczywiście wtedy jak zrozumiałam. Bardzo mnie irytowało to, że czegoś nie wiem albo nie rozumiem. - Uśmiechnęła się na wspomnienie z lat szkolnych. Zauważyła, że Frances mówiła pewne rzeczy przyciszonym głosem, ale prawda jest taka, że jeżeli ktoś chciał je podsłuchać to zrobiłby to niezależnie jak cicho by rozmawiały. Ciężko było określić jakie poglądy ma kobieta, ale prawda była taka, że każdy naukowiec chciał być neutralny i nie opowiadać się po żadnej ze stron, gdyż nauka ich nie wybiera. Jednak mało kto mógł sobie pozwolić na taki luksus.
-Sądzę, że musimy liczyć się z tym, że kiedyś każdy wynalazek, każde odkrycie trafi do rąk najmniej odpowiedniej osoby.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]19.10.20 19:31
Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc słowa, jakie padały z jej ust.
- To musi być przyjemne, posiadać wsparcie w rodzinie. - Odpowiedziała z wyraźnym zamyśleniem. Jej rodzina nie popierała naukowej drogi, nie wydawało jej się to jednak na tyle istotną informacją, aby przekazywać ją towarzyszce. Pamiętała jej chęć zdobycia wiedzy ze szkolnych lat, nie mogła jednak mieć jej tego za złe. Również spędzała długie godziny w bibliotekach bądź sali eliksirów, nigdy jednak nie łamiąc zasad, jakie obowiązywały w szkolnych murach. Należenie do Klubu Ślimaka nie raz ułatwiało jej dostęp do odpowiednich ksiąg, zwłaszcza, że profesor eliksirów zawsze darzył ją sympatią.
Zamyślenie pojawiło się na buzi eterycznego dziewczęcia, gdy dziewczyna wysnuła swoją teorię. Ciekawą, lecz odrobinę nierealną, przynajmniej z punktu widzenia alchemiczki. Frances przystanęła na chwilę, zmniejszając dystans, jakby chciała, aby jej słowa doleciały jedynie do uszu panny Burke.
- Pełna kontrola umysłu jest piekielnie ciężka do osiągnięcia… Nie sądzę, aby udało się ją osiągnąć amuletem, a jeśli już, czekają Cię długie lata badań. - Zaczęła, przyciszonym głosem. - Co jednak można zrobić, to wpłynąć jedynie na część umysłu. Widzisz, różne części mózgu odpowiadają za różne rzeczy. Aby osiągnąć Twój cel musiałabyś w odpowiedni sposób wpłynąć na odpowiednią część mózgu, aby wywołać poczucie strachu… Z targnięciem się na życie… To może być bardziej skomplikowana sprawa. - Wypowiedziała swoje zdanie głosem balansującym na granicy szeptu. Nauka nie raz przekraczała granice, wymagała odpowiednich poświęceń, jakie musieli czynić naukowcy, aby osiągnąć szczyty w swojej dziedzinie. Panna Burroughs wyzbywała się moralności w tej kwestii, zauważając rzeczywistość na swój własny, oryginalny sposób. Od dawna patrzyła na świat przez pryzmat okularów bezpieczeństwa, jakie zwykła nakładać, aby przeżyć długie lata spędzone w dokach.
- Och, to nie dobrze. Która została wypożyczona? - Spytała, z zaciekawieniem unosząc brew ku górze. Brak jednego z podręczników nie napawał zadowoleniem, miała jednak nadzieję, że i bez niego uda jej się jakoś sobie poradzić. Szaroniebieskie spojrzenie napotkało na kolejną książkę z listy. Ostrożnie, smukłymi palcami, wyciągnęła tomiszcze z półki, przez chwilę uważnie przyglądając się okładce. Wydanie zdawało się być tym, o którym powiedział jej mistrz Lacework, to też odłożyła książkę na kupkę.
- Ja dopiero wkraczam w jej świat. Do tej pory skupiałam się na alchemii, udało mi się osiągnąć tytuł mistrza. Teraz pracuję nad wiedzą z innych zakresów… Nie chciałabyś, wyjaśnić mi kilku zagadnień któregoś dnia? Ja chętnie wyjaśnię Ci w zamian alchemię bądź astronomię. - Zaproponowała, zerkając z zaciekawieniem w kierunku dziewczyny. Obie były kobietami w pełnym mężczyzn świecie nauki. I panna Burroughs nie widziała nic przeciwko, aby udzielić niewielkiej pomocy w zamian za inną pomoc.
- Wiem. Bardziej jednak obawiam się zagrożenia mojej osoby, w tych niepewnych czasach. - Odpowiedziała, uciekając na chwilę wzrokiem. Czasy były niepewne, Ministerstwo walczyło z jakimiś buntownikami… To nie był czas, aby ściągać na siebie uwagę, przynajmniej w jej mniemaniu.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Magiczne zbiory [odnośnik]19.10.20 21:42
Pokiwała głową w zamyśleniu, uważnie słuchając słów blondynki. Zgadzała się z nią i nie mogła zaprzeczyć jej słowom. Miała rację, że pełna kontrola była ciężka do osiągnięcia, może nawet nie możliwa za pomocą amuletu. Jedno jednak Primrose była pewna:
-Jeżeli nie spróbuję, jeżeli nawet tego nie sprawdzę nigdy się nie dowiem czy moje pomysły, moje podejrzenia są prawdziwe czy oparte na błędnych założeniach. - Ciekawość naukowca nie miała granic. Zwyczajnie musiała wiedzieć, zadając pytania, wątpiąc, szukając odkrywała nowe elementy układanki jaką był świat, który je otaczał.  Panna Burke musiała przyznać sama przed sobą, że ta eteryczna blondynka zaczynała jej imponować coraz bardziej. Jednocześnie jakby poczuła nić sympatii do niej.
-Też myślałam o tym,  że trzeba skupić się na odpowiedniej części umysłu. Amulet nie zwiąże na długo przeciwnika w stanie strachu czy otępienia, ale na te parę chwil może kupić czas drugiej stronie. - Również pochyliła się w stronę Frances jakby udzieliła się jej cała atmosfera szeptania i dzielenia się myślami, które niekoniecznie pochwalała by osoba trzecia. W końcu mówiły o naginaniu woli, łamaniu drugiej strony, oszukiwaniu jej. Mówiły o czymś co mogłoby się stać bronią i zmienić oblicze toczących się starć. Jednocześnie były kobietami, które próbowały wejść w świat, który nie był przygotowany na wtargnięcie płci pięknej.
-Jestem bardzo zaintrygowana i z ogromną przyjemnością podzielę się swoją wiedzą.
Zdecydowanie powinny trzymać się razem i wspierać. W ten sposób mogły coś osiągnąć, a ta rozmowa w bibliotece sprawiła, że Prim wiedziała iż nie ma przed sobą zwykłej asystentki profesora. Na pewno Frances nie była ślicznotką, która przynosiła książki i pomagała naukowcowi. O nie, sama może go kiedyś przerosnąć. Przebywanie w otoczeniu takiej osoby tylko rozwijało jej skrzydła i popychało do dalszych badań. Słysząc obawę w głosie Frances w pełni ją rozumiała. Prim miała ochronę, jej nazwisko już dawało zabezpieczenie, a co dopiero członkowie rodziny. Nie każdy jednak mógł cieszyć się takim luksusem.
-Sądzę, że jeżeli odpowiednio to przedstawisz, odpowiednim osobom, to twoja osoba będzie nietykalna – Panna Burke doskonale wiedziała jak ważne są koneksje i znajomości, a ona sama mogłaby szepnąć słowo lub dwa do odpowiednich uszu, które na pewno byłyby zainteresowane jej pracą.
-Czy mamy już wszystko? - Zapytała spokojnie jakby rozmawiały o pogodzie i  zerknęła na listę książek, których brakowało w stosie blondynki.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
zbiory magiczne - Magiczne zbiory - Page 9 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Magiczne zbiory
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach