Wydarzenia


Ekipa forum
Targ uliczny na Portobello Road
AutorWiadomość
Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]17.02.16 3:36
First topic message reminder :

Targ uliczny na Portobello Road

★★
Targ przy Portobello Road otwarty jest w każdy dzień tygodnia. Można natknąć się tutaj na różnych artystów i lokalnych, mocno ekstrawaganckich, mieszkańców, choć bez wątpienia nie uświadczy się tłumów. Zainteresowanie oferowanymi towarami czy usługami jest dużo mniejsze niż niegdyś, gdy stolicę zamieszkiwali nie tylko czarodzieje, a na targu można było znaleźć głównie wytwory mugoli. Stragany rozlokowane są po dwóch stronach wąskiej, aczkolwiek długiej, bo prawie dwumilowej ulicy Portobello Road, biegnącej do samego serca kolorowego Notting Hill; część z nich jest pusta i porzucona, część została rozebrana, wszak po przejściu targu w ręce czarodziejów nie ma tutaj aż tylu wystawców, by zajęli wszystkie stanowiska. W zależności od dnia pojawiają się tu różni wystawcy - przykładowo w każdy piątek odbywają się wyprzedaże magicznych rzeczy używanych, w tym szat najróżniejszych krojów i barw, natomiast w soboty odnaleźć tu można całe narzecza antyków, począwszy od mebli, a kończąc na mniejszych szpargałach. W powietrzu unosi się zapach świeżego pieczywa i wypieków, curry i pomarańczy, a także kredek i farb nielicznych artystów, którzy akurat tworzą coś na chodniku.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:32, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]02.05.16 8:38
Tempo z jakim wszystko się potoczyło było zaskakujące dla kogoś, kto ostatnie dni spędzał w spokojniejszej atmosferze. Stan ten trwałby nadal gdyby nie przymus opuszczenia gmachu Ministerstwa na rzeczone spotkanie. Niestety nawet on musiał załatwiać tego typu sprawy w Londynie, gdyż nie każdy miał ochotę odwiedzać jego miejsce pracy. Czasami pokierowano to było prywatnymi animozjami, tudzież chęcią stworzenia kolejnej politycznej gierki, jednak organizacja spotkania na dwa tygodnie przed świętami... Nieważne. Uporanie się z biurokratycznym bajzlem powinien zostawić na później. Tak czy siak, na mugolskim targu zmagał się ze znacznie poważniejszym problemem.
Mugole naprawdę nie potrafili zachować się w miejscach publicznych. Z ciekawością spoglądali na wypadki czy różnego rodzaju wydarzenia zamiast zająć się organizacją pomocy. Cassius musiał z wielkim trudem stłumić w sobie chęć rzucenia na każdego z nich jakiejś klątwy za tak aroganckie i nieodpowiednie zachowanie. Cóż, nie liczył, że ktokolwiek z tego tłumu będzie umiał zająć się rannym czarodziejem. Ba, on sam nie miał zbyt wielkiego pojęcia na temat udzielania takiej pomocy, toteż różdżka wyłaniająca się z rękawa płaszcza nie była dla niego niczym zaskakującym. Przygotowywał się na każdą ewentualność, choć doskonale wiedział, że nie mógł rzucić żadnego zaklęcia. Tak jakby mugole potrafili patrzeć.
Kiedy już udało mu się dotrzeć do źródła problemu, nie zdołał opanować jawnego szoku wypisanego na twarzy oraz wyrazu obrzydzenia na widok wciąż obecnej tu świni. Merlin mu świadkiem, że te okropnie niemagiczne zwierzęta obrzydzały go tak bardzo, iż przez kolejne kilka dni będzie miał koszmary, ale co miał powiedzieć o tym biedaku, który najwyraźniej cierpiał z ich powodu dużo bardziej dotkliwie. Jego znajome rysy twarzy nie mogły zostać tak zignorowane. Gdyby na jego miejscu leżała jakaś szlama, zignorowałby wypadek i odszedł w swoją stronę, ale od tego tutaj wyraźnie biła aura towarzysząca komuś, kogo musiał znać, a to oznaczało tylko — nie mniej, nie więcej — że ten ktoś pochodził z odpowiedniej rodziny. Pomijając jednak tę pokrętną logikę (tudzież sposób rozumowania całej sytuacji), Cassius, wziąwszy głęboki wdech, zdołał przykucnąć i nachylić się nad mężczyzną w taki sposób, aby mieć jak najmniejszy kontakt ze świnią. Starał się szybko przeanalizować sytuację, dostrzegając po chwili, że ta okropna bestia czegoś chciała i to coś znajdowało się w kieszeniach czarodziejskiej szaty, dlatego też od razu zabrał się za obmacywanie materiału z taką desperacją jakby problem świni dotyczył jego samego. Cóż, filantropem na pewno nie był, ale podczas próby znalezienia tego dziwnego obiektu pożądania przez świnię dotarła do niego świadomość, kim była ofiara ataku. A przynajmniej mgliste wspomnienia nierozkopywanej przeszłości dały o sobie znać.
Na śluz gumochłona, gdzie to wsadziłeś?! — warknął, rzucając czarodziejowi wściekłe spojrzenie. — I czym to nawoziłeś, że ten potwór się na ciebie rzucił?! — Ale dając upust swojej złości wcale nie przyspieszał ratowania sytuacji. Z niejaką desperacją zerknął na mężczyznę, chcąc wymusić na nim jakąkolwiek reakcję, która pomogłaby wydobyć to, czego pragnęła świnia. Jednocześnie miał też okazję przyjrzeć się bliżej komuś, kto całkiem nieźle zapisał się w jego życiu. Dlaczego więc nie rozpoznał go od razu?


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]10.05.16 19:35
Gdzie to schowałeś.. ? Odpędzając się ramieniem od różowego potwora, od którego zaczęła nachodzić go coraz mocniejsza wysypka, a tchu brakowało mu już zbyt długo, nagle pojął, że czarodziej musiał mieć rację, świnia wyraźnie u niego czegoś szukała. Czego? Trybiki w głowie Thibauda przeskakiwały powoli, nim stanęły na właściwym stanowisku: ach tak, to przeklęte jabłko. Z miną jakkolwiek niewyraźną, przepełnioną grymasem obrzydzenia wobec świni, ciężkim ruchem ręki wyjął w końcu nadtłuczone jabłko z szaty. Kwik świnki wystarczył, żeby upewnić się, że rzeczywiście o to jej chodziło, Thibaud niewiele myśląc cisnął owoc krótki rzut przed siebie, najdalej pół metra, na więcej nie starczyło mu sił. Miał świniowstręt, chorobę właściwą arytokratom: świnie nie tylko brzydziły go i napawały niechęcią do nieczarodziejskiego świata, ale swoją bliskością mogły wręcz zadusić go na śmierć. Zaczął wstawać, wspierając się łokciami o ziemię, a z jego gardła wydobył się chrapliwy kaszel, od którego przez dłuższą chwilę nie mógł się uwolnić. Odczołgał się tylko szybko kawałek od potwora w obawie, że zbyt szybko pochłonie jabłko i, co gorsza, będzie mogła chcieć kolejnego, a kolejnego już nie miał. Co gorsza, wciąż znajdowała się blisko.
- Skończ się wydzierać i wyrzuć to dalej – rzucił z wyraźnie wyczuwalną w głosie pretensją, kiedy powrócił mu głos i znów mógł się odezwać, kaszel przedzierał się przez poszczególne sylaby. Wysypka na jego ciele wciąż była widoczna, będzie musiał podskoczyć do apteki po jakąś maść, psia mać, wyglądał jakby przez tydzień chorował na groszopryszczkę. Dobrze, że to wszystko wydarzyło się przed jego arcyważnym spotkaniem, nie dopiero po, nie przyszedł robić za klauna.
- Nie wiem, może po prostu był żądny krwi – mruknął z niesmakiem, odetchnąwszy głęboko, odwracając twarz od prosiaka, wciąż brakowało mu powietrza. Thibaud Rosier, pokonany przez świnię na mugolskim targu, nie było to godne położenie, ani tym bardziej godna śmierć. Ciekawe, czy by go za nią wydziedziczyli... Wokół roiło się od niemagicznych, ale w tym momencie i tak nie zdoła się stąd teleportować – potrzebował kominka podłączonego do sieci Fiuu. Albo podejdzie na Pokątną? I czy naprawdę nigdzie tutaj nie było właściciela tej cholernej świni?! Miał ochotę potraktować go kilkoma nieprzyjemnymi klątwami... Mruknął coś pod nosem niewyraźnie, zapewne kolejne przekleństwa.
- Dobrze cię widzieć, Nott – oświadczył w końcu, jakkolwiek zabawnie by to nie wyglądało w podobnej sytuacji: Thibaud wciąż znajdował się w pozycji półleżącej, jego skóra obsypana została swędzącą wysypką, utulał się w kurzu i błocie, a na domiar złego wciąż miał trudności ze złapaniem oddechu. Koniec żartów, jeśli ta świnia podejdzie bliżej, poprzysiągł sobie w głowie, ze pozbędzie się jej raz na zawsze nie zważając na otaczających ich ludzi, musiał przecież ratować ŻYCIE. - Ale Paryż jednak podobał mi się bardziej... – dodał  wciąż z niesmakiem.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]10.05.16 22:04
Obserwowanie postępujących skutków ataku wieprza było w oczach Cassiusa dość drastycznym widokiem; wystarczającym na tyle, by widok dawno niewidzianego kompana obrzydził go do tego stopnia, iż bał się przeniesienia objawów na niego samego. Jednakże zdołał pokonać granice dotyku nieco wcześniej, toteż nie dało się uniknąć potencjalnych skutków. Poza tym nie był obok byle kogo, bo możliwość towarzyszenia Rosierowi została mu odebrana długi czas temu, a odświeżenie znajomości potraktowałby jako bardzo miłą odmianę. Jak już tylko zdoła doprowadzić go do stanu użyteczności publicznej.
Chwyciwszy wyrzuconego przez mężczyznę jabłko, wyciągnął je w stronę świni dając jej owoc do obwąchania, po czym wyrzucił w wolną przestrzeń między mugoli, byle dalej od nich. Następnie przyjrzał się uważnie Rosierowi, z trudem powstrzymując wzdrygnięcie się na widok plam zdobiących jego twarz. Sądząc po nagłym ataku kaszlu mógł tylko podejrzewać, że sytuacja nie należała do najprostszych, a wyłapywanie słów czarodzieja stało się nieco uciążliwe. Wiedząc też, a raczej widząc z jakim trudem Thibaud radził sobie ze skutkami zwierzęcej napaści, postanowił (choć Merlin świadkiem, że nie myślał o tym przez choćby sekundę) pomóc mężczyźnie podnieść się na własne nogi. Przebywanie z nim w spionizowanej postawie było znacznie łatwiejsze, choć Cassius był gotów w każdej chwili mu pomóc. Jeśli Thibaud da jakikolwiek sygnał, co nie oznaczało, że pozwoliłby mu upaść, gdyby stracił dech w piersiach tudzież przytomność.
Ciebie również — odparł w ramach powitania nieco cierpkim tonem — choć żałuję, że okoliczności nie są lepsze. — Gestem ręki wskazał Rosierowi kierunek, w którym wcześniej podążał celem deportacji z targu, chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce.
Chciałbyś udać się z tym do Munga? — spytał półgębkiem, rzucając gapiącym się na nich mugolom, dla których cała sytuacja musiała być nader dziwna. Ale już z niej wybrnęli. Prawie, pomyślał, zerkając na Thibauda.
Paryż rzeczywiście miał swój nieodparty urok... — wyrzucił z siebie nieco głośniej, co by nikt nie wziął ich za jakieś szemrane towarzystwo polujące na świnie. Tak, mugole mogliby w coś takiego uwierzyć. Gdyby rzucić na nich wystarczająco skutecznego Confundusa. Albo inne zaklęcia.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]11.05.16 1:35
Thibaud natomiast, zupełnie nieświadomy obaw swojego druha, kiedy Cassius pomógł mu wstać, dłużej przytrzymał dłoń na jego ramieniu, usiłując odnaleźć równowagę. W żadnym razie nie robił tego złośliwie, dobrze wiedział, że alergia nie była zaraźliwa – osłabiony i zajęty nieprzerwanym kaszlem, który powracał do niego jak bumerang, miał kłopoty ze staniem na równych nogach. Oddychał ciężko, głęboko, rozpaczliwie walcząc o każdy kolejny haust powietrza, w duchu wdzięczny Cassiusowi za pomoc w oddaleniu tej parszywej bestii. Świnie: najgroźniejsza mugolska broń. Miał nadzieję, że gęsta obecność mugoli uchroni go przynajmniej od reporterskich upierdliwości – w ostatniej Czarownicy mile połechtano jego ego i wolałby, żeby prasa nie zmieniała linii, w której go opisywała. Westchnął, w końcu ruszając w kierunku wskazanym przez mężczyznę, wciąż oddychając głęboko: tak głęboko, jak głęboko potrafił. To cholerne prosię prawie go udusiło.
- Uwierz mi, że ja też – mruknął pomiędzy oddechami, powoli przywracając ich rytm, zupełnie nie słysząc cierpkości w jego głosie. Był też na tyle zajęty sobą i swoim stanem, że nie przejmował się zupełnie otaczającymi ich mugolami – błędnie, tak bardzo błędnie – mijając ich jak powietrze i nie ściszając głosu, kiedy zaczynał mówić o rzeczach, jakie dla mugoli mogły brzmieć... przynajmniej dziwnie. Nie dostrzegł też spojrzenia mijającego go mężczyzny, spojrzenia, jakim darzy się tylko wariatów. - Apteka wystarczy – rzucił, lekko wysuwając przed siebie dłonie, przyglądając się niemożliwie swędzącej wysypce, przed rozdrapaniem której wciąż powstrzymywał ręce. - Gdzie znajdę najbliższą? Dopiero się tu sprowadziłem i wciąż nie znam tego miasta zbyt dobrze, potrzebny mi łyk eliksiru – skrzywił się z niesmakiem. - To świniowstręt – dodał tonem wyjaśnienia, na wypadek, gdyby Cassius sam się tego nie domyślił. - Okropna alergia, mogłem przypłacić atak tej bestii życiem  - oznajmił wciąż w szoku, oglądając się przez ramię na zwierzę, z jednej strony pragnąc obrzucić jej właściciela nienawistnym spojrzeniem, z drugiej – chcąc także upewnić się, czy świnia nie pobiegła za nim po pochłonięciu jabłka.
- Przez całe moje życie żaden wieprz mnie nie zaatakował ani w Paryżu ani w Marsylii. Ledwie się tutaj przeprowadziłem, i... Merlinie, często tutaj trzymają tak niebezpieczne stworzenia na wolności? – Spojrzał na Cassiusa z czymś pomiędzy szczerym zdumieniem a wyjątkowym niedowierzaniem. - Inaczej pamiętałem Londyn...
Gość
Anonymous
Gość
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]11.05.16 22:28
Obserwował Thibauda z uwagą nie chcąc narazić go na jakieś niemiłe konsekwencje w związku z niedanym atakiem. Wbrew pozorom, wbrew chłodnemu sposobowi towarzyskiego obycia potrafił okazać współczucie oraz chęć pomocy innym. Co prawda nie mówił o tym głośno i, prawdę mówiąc, wolał zachować to dla siebie. Nie każdy musiał wiedzieć, co właściwie tutaj zaszło. Ba, był przekonany, że nikt poza nimi samymi nie zamierzał rozpamiętywać owego incydentu. Sam Cassius pragnął zapomnieć o nim jak najszybciej przy pomocy dobrego kieliszka wina w jakiejś restauracji, jednak nadal czekały go obowiązki, które musiał wypełnić. Oczywiście opóźniał ich wykonanie przez wzgląd na Rosiera, co jeszcze bardziej było mu na rękę.
Polecam wizytę na Pokątnej — wymamrotał, rzucając ostrzegawcze spojrzenie mijanej mugolce — albo Śmiertelnego Nokturna, jeśli wiesz, jak nie stracić tam różdżki i sakiewki pełnej galeonów.
O nieobjętym ministerialnym dekretem Nokturnie mógłby mówić całkiem długo. Cóż, na jego szczęście żaden z aurorów nie tryskał wystarczającym wigorem, by podskoczyć do kogokolwiek poruszającego się tamtymi uliczkami, choć nie raz miał styczność z ciekawskimi, nazbyt długimi nochalami pewnym promugolskich osobników. Jednakże uciszenie ich, a raczej przegonienie z ulicy było zbyt łatwe i zbyt przyjemne, choć nie zdarzało się już zbyt często. Takie już były koleje losu. Raz rzucały pod nogi kłody, a innym razem świnie.
Brzmi okropnie — skwitował krótko wieść o chorobie. Fakt, nie miał pojęcia, że Thibaud cierpiał na cokolwiek, tak jak on sam nie dzielił się informacją o swojej traumie krwi, dlatego też zdecydował się nie poruszać tego tematu. Wyprowadzenie Rosiera z targu stanowiło jedyny priorytet, lecz rozmowa o Paryżu i Marsylii zdawała się nabierać większego znaczenia.
Doskonale pamiętam nasze wycieczki — niemal westchnął na jedno ze wspomnień z pobytu we Francji. — Byłoby bardzo miło, gdybyśmy mieli okazję odświeżyć sobie pamięć, nie sądzisz? Z dala od świń, oczywiście. Londyn coraz bardziej ulega presjom maluczkich. Nawet nasze dzielnice nie są już do końca bezpieczne. Ale o wszystkim chętnie opowiem ci, jak już uporamy się z twoim małym problemem. — Rzucił nieco wyzywające spojrzenie w stronę dłoni Thibauda, podejmując się roli przewodnika po mieście na poważnie.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]18.06.16 0:12
| połowa grudnia?

Mimo przedświątecznej hogwarckiej gorączki udało mu się znaleźć czas, żeby w sobotę wybrać się do Londynu i spotkać się z przyjaciółką. Prosto ze szkoły przetransportował się kominkiem do swojego domu i stamtąd, po pospiesznym ogarnięciu się i zmienieniu szaty na zwykłe mugolskie ubranie, teleportował się w okolice ulicznego targu na Portobello Road. Obiecał w końcu Cynthii pomoc w zakupach, zresztą, bardzo chciał z nią porozmawiać, szczególnie po tym napiętym okresie, jaki przyniosło ze sobą ich dołączenie do tajemniczej organizacji zwanej Zakonem Feniksa. Sam wciąż wielu rzeczy nie wiedział i na co dzień musząc znosić presję utrzymywania całego przedsięwzięcia w tajemnicy, pragnął porozmawiać z kimś, kto również tkwił w tym wszystkim razem z nim.
Niewielki odcinek między zaułkiem, gdzie się aportował a targiem pokonał pieszo, rozglądając się uważnie dookoła. Na ziemi leżała cienka warstewka śniegu, trochę zimnych kryształków lodu sypało się z nieba, zmuszając go do ciaśniejszego owinięcia się mugolskim płaszczem i wsunięcia dłoni do kieszeni. Było to jednak nic w porównaniu z zimą w Hogwarcie, gdzie o tej porze śnieg sięgał po kolana i było znacznie zimniej niż w Londynie.
Przechadzał się po obrzeżach targu, doskonale wtapiając się w tłum mugoli załatwiających przedświąteczne sprawunki. Był tu już kilkukrotnie z którąś z sióstr, i mimo że miejsce należało do mugoli, miało w sobie coś, co przypadło mu do gustu i przyjemnie kojarzyło się z czasami dzieciństwa, kiedy z mamą i rodzeństwem spacerował po mieście, pałaszując lody, ciastka i inne smakołyki kupowane na ulicznych stoiskach. Zewsząd było słychać odgłosy rozgardiaszu i nawoływań sprzedawców chcących zachęcić klientów do kupowania wystawionych przez nich przedmiotów. Ale Michael miał zamiar przyjrzeć się owym szpargałom bliżej dopiero gdy już pojawi się Cynthia. Może uda mu się kupić coś dla Meagan i reszty swoich bliskich?
Kiedy już udało mu się dostrzec jej sylwetkę, natychmiast ruszył w jej kierunku, zauważając, że utykała. Obiło mu się o uszy, że uczestników listopadowej misji Zakonu spotkały niezbyt przyjemne komplikacje, ale nie miał okazji dowiedzieć się więcej szczegółów tej z pewnością niezbyt przyjemnej sprawy. Zmarszczył lekko brwi, znowu zaczynając nad tym myśleć, ale wciąż miał nadzieję, że jego przyjaciółce nie stało się nic poważnego.
- Witaj – powiedział cicho, uśmiechając się do niej pokrzepiająco i jednocześnie lustrując ją uważnym wzrokiem. – Wszystko w porządku?
Michael T. Tonks
Michael T. Tonks
Zawód : nauczyciel zaklęć
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1856-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t2738-poczta-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f213-lavender-hill-124 https://www.morsmordre.net/t2884-skrytka-bankowa-nr-448 https://www.morsmordre.net/t2154-michael-tonks
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]19.06.16 0:57
| może być, precyzyjniej 15/16? XD

Na szczęście zbliżały się święta Bożego Narodzenia oraz planowano już również imprezy noworoczne i miałam więcej zamówień, co wiązało się z większą ilością pracy, a jako że chwilowo wysłano mnie w Mungu na urlop, to zamierzałam się zająć ulepszaniem receptur na wybuchowe sylwestrowe ciastka czy pierniki. Musiałam zaplanować wszelkie zamówienia, dekoracje ciast, receptury, wszystko, więc robiłam początkowe przymiarki, an bieżąco wypiekałam do cukierni i właściwie nie miałam za wiele czasu myśleć o innych sprawach. Co prawda oczekiwałam wezwania Zakonu, sprawdzając co jakiś czas pierścionek, jak gdybym miała obsesję na jego punkcie i to zbędną, ale pragnęłam działać w świetle ostatnich wydarzeń. To co, że kulałam, bolało mnie to, co się działo, zaś nowe przepisy nie były mnie w stanie wystarczająco wciągnąć, bym kompletnie przestała o tym myśleć.
Poprawiłam włosy, których nie spinałam dnia dzisiejszego, poprawiłam mugolskie odzienie, po czym wkroczyłam na targ, mając na ręce zawieszony koszyk na produkty. Michael na szczęście już przybył, więc nie musiałam się obawiać, że nie dam w razie czego rady z ta nogą.
Witaj! Świetnie wyglądasz! – odparłam na powitanie, oczywiście kuśtykając w jego stronę. Uśmiech pojawił się na mych wargach w momencie, kiedy go dostrzegłam. Zdecydowanie zbyt rzadko spotykałam się z bliskimi sobie ludźmi.
Tak, wszystko w jak najlepszym porządku – odparłam wesoło, choć przez myśl mi niemal natychmiast przeszło, że raczej nie wszystko pozostawało w najlepszym porządku. Niestety, nie byłam w stanie tego naprawić w tej chwili. Teraz mogłam bardziej umocnić swoją relację z Michaelem, poświęcaj mu swój czas, przy czym również zanudzając go zakupami.
Jedynie skoczyłam wiwernie na szyję – dodałam jeszcze ściszonym głosem, niby to żartując, choć mówiłam jak najszczerszą prawdę. By mnie usłyszał, nieco bardziej zbliżyłam się do niego, mając nadzieję, że przez to nie poczuje się jakoś skrępowany… Czasami po prostu nie myślałam, gdy coś robiłam.
Wbił mi się kolec w nogę i będę kulała jakiś czas, ale jest już lepiej… Ale dobrze, że przyszedłeś, bo bałam się, czy aby na pewno dam radę. Wiesz, z tym koszem i zakupami – odparłam, wzdychając ciężko. To nie do pomyślenia, by Cynka nie mogła biegać między ludźmi jak wariat, nieprawdaż? Chwała, że na miotłę mogłam wsiadać. Gorzej miał chyba Garrett, no on lewitował jeszcze kilkanaście dni temu, zamiast kuśtykać. – Cóż, żyję i chodzę – to najważniejsze. Kupiłeś prezent Meagan? Myślisz, że to nie byłby problem, gdybym wysłała jej sową pudełko smakołyków? Robię próbne ciasta na święta i raczej wszystkiego nie sprzedam… Tobie również wyślę, ale nie wiem, czy w tej francuskiej szkole tolerują takie duże ilości cukru – odparłam roześmiana. Mogłabym jeszcze okazać się zagrożeniem dla tamtejszych lokalnych cukierni, bo kto nie chciałby wypieków Cynki? Chyba jedynie zazdrośnik.


» Ratujmy Ziemię! «
To jedyna planeta, na której występuje czekolada.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]20.06.16 17:50
Michael uśmiechnął się do kobiety, zadowolony, że w ogóle mogli się zobaczyć i że udało jej się jakoś dojść do siebie. Co, jeśli misja skończyłaby się jeszcze gorzej i teraz mógłby co najwyżej porozmawiać z nią przez kraty, albo w ogóle nie wyszłaby z tego plugawego miejsca żywa, jak tamci nieszczęśnicy, których próbowali odnaleźć? Nie wiedział o szczegółach misji prawie niczego, ale parę rzeczy obiło mu się o uszy i dlatego w ostatnim czasie często był zmartwiony. Nowe i piękne przedsięwzięcie, w którym i jemu przyszło wziąć udział, już w początkach swej działalności zaczęło zbierać krwawe żniwo w postaci martwych lub poranionych członków Zakonu. A to wszystko przez te nowe dziwaczne decyzje ministerstwa, które z jakiegoś powodu zaczęło podążać w niepokojącym kierunku.
- Ty również – powiedział. – Czujesz się lepiej? Mam nadzieję, że twoja noga szybko dojdzie do siebie – znowu na nią zerknął, nie dało się nie zauważyć, że utykała. Na wzmiankę o tym, w jaki sposób nabawiła się rany, jedynie lekko wywrócił oczami. – Wiesz, że to było bardzo lekkomyślne posunięcie, prawda? – Pomijając już fakt, jak dziwaczna była obecność wiwerny w podziemiach Tower, to rzucanie się własnym ciałem na tego rodzaju stworzenia zdecydowanie nie było szczytem rozsądku. A on, jak przystało na przyjaciela, po prostu się martwił. – Czy te pogłoski, które słyszałem, były prawdziwe?
Mógł teraz porozmawiać z osobą, która naprawdę tam była, ale jednocześnie czuł pewne obawy przed tą rozmową, z pewnością trudną dla Cynthii. Słyszeć o czymś a widzieć to na własne oczy to dwie różne sprawy.
- Może chcesz, żebym poniósł ci koszyk? Nie powinnaś się teraz przemęczać – zaproponował. Nie byłby z niego dobry mężczyzna, gdyby pozwolił kobiecie, zwłaszcza poranionej, samodzielnie taszczyć ciężkie zakupy. – Później pomogę ci dostarczyć zakupy do domu. I nie przyjmuję żadnego wykręcania się i wymówek.
Chociaż tyle mógł dla niej zrobić, poza, oczywiście, zaoferowaniem swojego towarzystwa i rozmową.
- Jeszcze nie, ale muszę się spieszyć, niedługo wraca na święta do domu – powiedział, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech na samą myśl, że już niedługo zobaczy swój największy skarb po kilku miesiącach rozłąki. – Jestem jednak pewien, że będzie zachwycona, mogąc spróbować twoich nowych wypieków. Oboje chętnie się nimi uraczymy w tym świątecznym czasie.
Michael już wyobrażał sobie święta spędzone z córką i cieszył się na tę myśl, chociaż wiedział, że musiał wykroić też trochę czasu na planowane świętowanie z członkami Zakonu Feniksa, z których większości jeszcze nawet zbyt dobrze nie poznał. Będzie mieć jednak wolne od Hogwartu, więc z pewnością da radę jakoś to pogodzić.
- Swoją drogą, pojawisz się na świętach zakonu? – zapytał cicho, tak, by nikt prócz niej nie mógł tego usłyszeć. Wydawało się, że otaczali ich sami mugole, ale ostrożności nigdy za wiele, zwłaszcza w takich czasach.
Michael T. Tonks
Michael T. Tonks
Zawód : nauczyciel zaklęć
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1856-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t2738-poczta-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f213-lavender-hill-124 https://www.morsmordre.net/t2884-skrytka-bankowa-nr-448 https://www.morsmordre.net/t2154-michael-tonks
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]25.06.16 0:49
Westchnęłam ciężko i skinęłam głową.
Zapewne prawdziwe, o ile słyszałeś o zlinczowanych na śmierć więźniach, zaginięciu w podziemiach jednego z nas, wiwernie i rannym Fredericku, choć on akurat został ranny przez swą głupotę – stwierdziłam ściszonym głosem, wzruszając ramionami. – Lekkomyślne, ale skuteczne… Jakimś cudem, tylko przez moją ranę został ranny Frederick i to tak. Nie wiem, co by było mniejszym złem. Upieczony Alexander czy pocięty Frederick, choć ten znowu… Nieważne! Ja zawsze staram się pomagać potrzebującym. Znasz mnie. Nie mogłabym nie i wyobraź sobie, że nie mam wstępu do Świętego Munga jako uzdrowiciel, bo podejrzewano mnie o kradzież eliksirów – zakończyłam już z uśmiechem, bo faktycznie ukradłam eliksiry, o czym wiedział teoretycznie każdy członek Zakonu. Walka niemal na pięści z wiwerną to lekkomyślne posunięcie, a wykradanie mungowych eliksirów to…?
Cóż, by mnie powstrzymać przed lekkomyślnością, musiałbyś mnie przemienić w jakieś mądre i rozważne zwierzątko, a to już, niestety, działka Herewarda, którego tu nie ma i który nie ma chwilowo pojęcia, co narozrabiałam. Chyba… Przynajmniej tak myślę – dodałam jeszcze w tej sprawie, po czym oddałam mu grzecznie koszyk. Co nieco wiedziałam już o męskiej dumie i wiedziałam, że moje uparcie nie zawsze powinno z nią wygrywać, ponadto właśnie dlatego tu wezwałam Michaela. Po to, by czuł się potrzebny i by mnie odciążyć, czyż nie? Och, czasami i ze mnie była niezła bestyjka…
Odetchnęłam po raz kolejny. Tym razem bardziej lekko, po czym zwędziłam pierwsze produkty do koszyka, płacąc za nie mugolskimi monetami. Miałam niezłe oko dzięki uzdrowicielstwu. Latałam wzrokiem to tu, to tam i analizowałam, co i gdzie w jakiej kolejności, przez co bestia była ze mnie zorganizowana, nierozważna i też szalona. Niektórych nawyków z dzieciństwa można było się pozbyć, ale niektórych nie, stąd też Cynka była taka, jaka była. Dorosła, ale nadal nieokiełznana i głupiutko odważna.
Już mi tak nie chwal, bo wiem, że są przepyszne – odparłam nieskromnie, oczywiście się drocząc z Michaelem, bo jakiegoś szczególnie ogromnego ego nie miałam. Prawdopodobnie, choć czasami miałam wrażenie, że jest ono dosyć pokaźne. – I owszem, pojawię się, i owszem, zaopatruję stoły w swoje wypieki, więc będziesz mógł mnie chwalić przed innymi – zażartowałam, oglądając jakieś cukierki po drodze. Może by tak je wykorzystać do ciast…? Wydawały się być strasznie twarde na pierwszy rzut oka.
Odnośnie tego spotkania, to wymyśliłam całkiem zabawnego – aż nazbyt ruchliwego! – piernika w przebraniu Świętego Mikołaja. Mogę podobnego upiec dla Meagan pod choinkę, choć może potrzebuje czegoś praktycznego…? Może o czymś marzy? – Najwyraźniej wpadłam na plan kupienia córce Michaela prezentu pod choinkę, a w tym przypadku nie było zmiłuj, szczególnie, że nie miałam za bardzo kogo obdarowywać w te święta, podobnie jak w poprzednie i jeszcze wcześniejsze, a jako że zaniedbałam przez ostatnie lata przyjaciół, to powinnam też kupić coś Michaelowi! Ale co?


» Ratujmy Ziemię! «
To jedyna planeta, na której występuje czekolada.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]25.06.16 18:38
Michael skrzywił się. Niestety słyszał. I ani trochę mu się to nie podobało, bo takie rzeczy nigdy nie powinny mieć miejsca, zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy zostali schwytani z tak niedorzecznego powodu – złamania dopiero co uchwalonego dekretu, o którym nikt nawet nie wiedział. Zdał sobie sprawę, że on sam również mógł podzielić ich los, każde z nich, które podążało wtedy do miejsca spotkań. To naprawdę zmuszało do zastanowienia nad tym, co się działo w ministerstwie i czy aby na pewno ktoś nie manipulował decyzjami pani minister, która tak nagle zaczęła uciekać się do tak drastycznych metod, jak dekrety i zamykanie ludzi w Tower.
- Słyszałem i wciąż trudno mi wierzyć, że to się dzieje naprawdę – rzekł tylko, znowu się rozglądając. – I boję się, że to może nie być koniec. – Co jeszcze wymyśli ministerstwo? Co pewnego dnia może spaść zarówno na głowy członków zakonu, jak i zwykłych czarodziejów? – To rzeczywiście brzmi nieciekawie, ale dobrze, że chociaż wam udało się stamtąd wydostać. – Zakonnicy wyszli stamtąd poranieni i z dwoma martwymi kompanami, których nie zdołali uratować, ale przynajmniej żyli ani nie zostali schwytani. – I skąd te podejrzenia? Oby sprawa jakoś się wyjaśniła. Przecież wiem, jak zależy ci na tej pracy. – Tonks domyślił się, że Cynthia naprawdę je ukradła, ale miał nadzieję, że nie poniesie za to konsekwencji. Może złamała zasady, jednak Michael rozumiał jej dobre chęci i stawiał przyjaźń ponad zasadami, zwłaszcza że zniknięcie kilku fiolek było bez wątpienia błahostką w porównaniu z tym, że kilkoro członków zakonu, a może i innych czarodziejów schwytanych po dekretach straciło życie w ponurych celach.
Uśmiechnął się jednak pod nosem, patrząc, jak kobieta dokłada do koszyka kolejne produkty. Michael dzielnie niósł za nią rzeczy, uważając to za coś całkowicie oczywistego, bo nie czułby się pełnowartościowym mężczyzną, gdyby szedł z pustymi rękami obciążając kobietę. Zakupy szły jej całkiem sprawnie, sam również w międzyczasie kupił kilka rzeczy, które wpadły mu w oko, w tym kilka używanych mugolskich książek dla siebie i Meagan.
- Oczywiście, że są – rzekł, uśmiechając się szerzej; to była przyjemna zmiana tematu po wcześniejszej przygnębiającej rozmowie. – Na pewno nie omieszkam cię pochwalić. Jestem pewien, że twoje wypieki wspaniale uświetnią ten dzień. W końcu co to za święta bez dobrych ciast?
Sam Michael również miał zamiar pomóc w organizacji całego przedsięwzięcia, dlatego też planował zaraz po uczcie pożegnalnej w Hogwarcie wrócić do Londynu, żeby w spokoju przygotować się do świąt: i tych własnych z córką, i zakonnych.
- To ciekawy pomysł, aż jestem ciekaw, jak wygląda. Cóż, niedługo się przekonamy – powiedział; to interesujący pomysł, łączenie wypieków z magią. – Ale, prawdę mówiąc, mam pewien problem z wyborem własnego prezentu. Prawie nie znam większości z was, ale na pewno coś wymyślę. – Jeśli nic nie kupi w Londynie, miał do dyspozycji jeszcze Hogsmeade. Kupowanie prezentu dla nieznajomej osoby nie było łatwym zadaniem, ale też na pewno nie takim, z którym nie mógłby sobie poradzić.
Zamyślił się przez chwilę. Czego potrzebowała Meagan? Po kilku miesiącach rozłąki, i to tak przełomowej, jak początek nauki, trudno było mu odpowiedzieć jednoznacznie, tym bardziej, że sam nigdy nie był małą dziewczynką rozpoczynającą edukację w zagranicznej szkole. Jeśli jednak pobyt w Beauxbatons nie odmienił jej znacząco, rzekłby, że jego córka uwielbia wszelkiego rodzaju słodycze, książki i materiały do rysowania.
Michael T. Tonks
Michael T. Tonks
Zawód : nauczyciel zaklęć
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1856-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t2738-poczta-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f213-lavender-hill-124 https://www.morsmordre.net/t2884-skrytka-bankowa-nr-448 https://www.morsmordre.net/t2154-michael-tonks
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]28.06.16 21:42
Położyłam dłoń na ramieniu Michaela. Nie chciałam, by się tym przejmował, ale nie można było tego wyrzucić z jego głowy, z niczyjej głowy. Najnormalniejsza reakcja na to, co się działo, na tę całą nieuczciwość i agresję władzy. Sama nie byłam w stanie jeść, kiedy uziemiono mnie na dwa dni w szpitalu w związku z tą nogą, a nawet dziś śniadanie jakoś mi nie wchodziło.
Wiesz, że faktycznie ukradłam te eliksiry? – zapytałam ściszonym głosem. Nie chciałam, by się to wydało, bo wtedy naprawdę wyleciałabym ze Świętego Munga z nieodwołalnym zakazem wykonywania zawodu. Co prawda miałam teraz swoją cukiernię, ale nadal chciałam leczyć, bo to sprawiało mi radość i dawało jakąś wartość na tym świecie.
Nie mam pojęcia, skąd podejrzenie spadło na mnie, ale może ktoś mnie widział. Tylko nie było rzeczowych dowodów…? – zapytałam, sama nie wiedząc, skąd taki, a nie inny wyrok. Jedynie teoretyzowanie. Nie chciałam jednak brnąć w to, bo jeszcze znalazły by się dowody albo moja dociekliwość stałaby się wyrokiem sądu.
W międzyczasie dalej wodziłam wzrokiem pomiędzy Michaelem, koszem, a straganami. Sama nie wiedziałam, czego dziś szukałam, więc brałam to, co wpadało mi do głowy i co mogło się przydać w eksperymentach. Plus kilka produktów do Słodkiej Próżności.
Ja bez słodkości nie byłabym w stanie żyć! Co dopiero święta bez nich! – zawyrokowałam tuż po jego słowach odnośnie niezbędności wypieków na świątecznym stole, przerażona jakąkolwiek wizją bez, pełnych cukru i nie tylko, przekąsek.
A ten ciastkowy malec jest strasznie irytujący, dlatego jego czar ograniczyłam do północy. Nie chciałbyś widzieć tego uparciucha w akcji – zaśmiałam się, wspominając pierwszego ciastka, bo ten drugi miał dopiero powstać i zostać ulepszony. – Wiesz, ja miałam straszną zagwozdkę z tym prezentem, aż w końcu zadecydowałam, że dam coś, co znam jak własne kieszenie, czym są oczywiście ciasta. Nie chciałam też wymyślać zanadto i postawiłam na prostotę, bo nie wiem, czy mój prezent otrzyma czarownica czy czarodziej – przyznałam, mając nadzieję, że tymi słowami jakoś naprowadzę Michaela na coś odpowiedniego.
Może książkę? – dodałam zaraz, bo ujrzałam jakieś egzemplarze zakupione przez Michaela, na które nie omieszkałam wskazać. – Wybacz wścibskość, którą niestety złapałam już w dzieciństwie i tak została, ale co to za tomy? Niegdyś – podobnie jak teraz – byłam uzależniona od czytania. Znam pełno czarodziejskich i mugolskich opowiastek, ale to nic w porównaniu z ploteczkami, które przechodzą przez szpitalne sale i przez Słodką Próżności. Aż czasami uszy więdną – przyznałam rozchichotana. Szczególnie żywe i ŻWAWE bywają ploteczki dotyczące szlachetnie urodzonych. Ja to nie wiem, co to za obsesje z tymi tytułami i celebrytami!


» Ratujmy Ziemię! «
To jedyna planeta, na której występuje czekolada.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]02.07.16 21:51
Trudno było się nie przejmować. To co się stało było złe i niesprawiedliwe. Ale nie cofną przeszłości, mogli iść do przodu i spróbować zrobić cokolwiek, by nie powielić tych samych błędów.
- Tak przypuszczałem. Ale jestem chyba ostatnią osobą, która mogłaby cię za to skrytykować. Chciałaś dobrze – powiedział, dochodząc do wniosku, że to całkiem prawdopodobne, że ktoś w jakiś sposób wykrył braki. Oby tylko udało się uniknąć kłopotów. Chociaż właściwie każde z nich je ryzykowało, wstępując do takiej organizacji. Gdyby tak Grindelwald dowiedział się, co w wolnym czasie wyprawiał nauczyciel zaklęć, zwolnienie z posady byłoby chyba najmniejszym problemem. Dlatego mimo wszystko czuł stres i obawy, jak długo uda mu się ukrywać w Hogwarcie zainteresowanie tego rodzaju działalnością.
- Najlepiej po prostu pozostawić tę sprawę, robić wszystko tak, jak zawsze i udawać, że nie wiesz, o co chodzi – dodał jeszcze. Nadmierne interesowanie się tym mogłoby pogorszyć sytuację.
Ale później zaabsorbowały go już zakupy i bardziej optymistyczne myśli o świętach.
- Przed samymi świętami muszę jeszcze zajść do Miodowego Królestwa, tamtejsze słodycze to wspomnienia mojej młodości – rzekł. Gdy wspomniała o swoim czarodziejskim ciastku, coś innego przyszło mu właśnie na myśl. – Będę też nadzorować wykonywanie dekoracji w Hogwarcie. Skoro już tutaj jestem, może porozglądam się za jakimiś drobiazgami, które mogą się do tego przydać... Tak sobie pomyślałem, że dobrze byłoby zaangażować uczniów. Zaproponować im naukę poprzez zabawę w robienie dekoracji przy pomocy magii i drobnych przedmiotów, a później pomogliby nam w urządzeniu zamku.
Był ciekaw, co Cynthia myśli o tego typu inicjatywie, próbie wyjścia naprzeciw uczniom i uczynienia ich rzeczywistości w tym zmienionym Hogwarcie bardziej barwną i beztroską. Zaczął więc rozglądać się za jakimiś ciekawymi szpargałami i w jego koszyku wylądowało kilka przedmiotów, które mógł podsunąć uczniom. O ile ktoś przyjdzie na te dodatkowe zajęcia, ale liczył, że znajdą się tacy, którzy ucieszą się z czegoś innego niż normalne lekcje.
- Chyba też będę musiał wybrać coś prostego – stwierdził, gdy była mowa o prezentach. Książka nie byłaby najlepszym rozwiązaniem na święta zakonu, skoro nie wiedział, do kogo trafi i co ten ktoś lubi czytać, więc najlepiej będzie wybrać coś neutralnego. Ale dla córki jak najbardziej mógł podarować coś do czytania.
Zerknął na kilka książek w swoim koszyku.
- To? Ach, to książki mugoli. Z czasów dzieciństwa pozostał mi spory sentyment do ich kultury, chcę ją pokazać także Meagan, by była świadoma, na uboczu jakiego świata egzystuje nasz mały magiczny światek... Chociaż, swoją drogą, mugole często lubią snuć wyobrażenia, jak według nich wyglądałaby rzeczywistość, gdyby istniały w niej czary, niezwykłe istoty i tak dalej... – Uśmiechnął się lekko; to zawsze go zadziwiało, ale i fascynowało. Mugole nie znali magii, nie wierzyli w jej istnienie, ale jednak lubili snuć fantastyczne historie o niej. Niektórzy bali się tego, co obce i nieznane, ale jednak nie mógł odmówić im ciekawości... i wyobraźni.
- Spodziewam się. Mnie to nie interesuje, ale również Hogwart nie jest wolny od plotek. Szczególnie wśród uczennic – rzekł. Sam był mężczyzną, więc nie interesowały go tego typu pogaduszki, ale w niektórych kręgach było to powszechne, zarówno wśród czarownic, jak i mugolek.
Michael T. Tonks
Michael T. Tonks
Zawód : nauczyciel zaklęć
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1856-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t2738-poczta-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f213-lavender-hill-124 https://www.morsmordre.net/t2884-skrytka-bankowa-nr-448 https://www.morsmordre.net/t2154-michael-tonks
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]08.07.16 21:29
Brzmi dobrze. Bardzo dobrze – zapewniłam, słysząc pomysł z zaangażowaniem uczniów do urządzania Hogwartu. Zamek zawsze na święta wyglądał oniemiająco, a kiedy włożyłoby się jakąkolwiek pracę w jego wystrój, to jestem pewna, że zachwyt i świąteczne podniecenie wzrosłoby jeszcze bardziej. Brakowało tego naturalnego szczęścia w ostatnim czasie. Miałam wrażenie, że częściej słyszę o nieszczęściach, niźli o szczęściach… No, stąd między innymi powstała ma cukiernia, by osłodzić czarodziejom smutne życie.
Właściwie organizacja tych zakonowych świąt również była świetnym pomysłem, dlatego może to dobrze, że ostatecznie postanowiłam wziąć w nich udział, zaangażować się, zaś nie spędzać całych świąt w swoim mieszkaniu? Miałam je spędzić nie tylko z Zakonem, ale również z przyjaciółmi, których było niemało w nim. Między innymi Michael zaliczał się do bliskich mi ludzi.
Ach, bo ty się wywodzisz z mugolskiej rodziny, prawda? – olśniło mnie, choć z pewnością wcześniej miałam okazję już o tym słyszeć. Nie przeszkadzało mi to, oczywiście. Bardziej intrygowało. – Faktycznie, wyobraźnia to wielka rzecz – stwierdziłam zaraz na potwierdzenie słów Tonksa. Światy i istoty przedstawione przez ludzi często były niesamowicie niemożliwe i zaskakujące, podobnie jak podziemia Tower, podobnie jak wszystko w naszym czarodziejskim świecie.
Zdecydowanie bardziej wolę zaprzątać sobie głowę fikcją, gdyż jest mniej skomplikowana – zaśmiałam się, wspierając na moment na ramieniu Michaela. Musiałam nieco odsapnąć, bo takie kuśtykanie niemożliwie męczyło. – Zróbmy ostatnie zakupy i zbierajmy się powoli, bo trochę mi ciężko… Tobie pewnie również – pragnęłam zauważyć, wskazując na koszyk, który, tak nawiasem, dostałam w prezencie od Polly. Miewał się dobrze, lepiej od mego starego.


» Ratujmy Ziemię! «
To jedyna planeta, na której występuje czekolada.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]10.07.16 23:56
Michael ucieszył się, że jego inicjatywa przypadła kobiecie do gustu. W Hogwarcie sam nie był pewien, jak ten pomysł zostanie odebrany w Hogwarcie, czy nie zostanie uznany za zbyt śmiały. Ale, wychowując Meagan, wiedział, że dzieciaki uwielbiają brać udział w tego typu zadaniach. Gdy jego córka wróci ze szkoły, zapewne uprze się, by ozdobić cały dom, a Tonks zapewne pozwoli jej na to, zadowolony z jej szczęścia.
- Zobaczymy, jak zareagują sami uczniowie, kiedy im to zaproponuję. Ucieszę się, jeśli przyjdzie choć garstka – rzekł, rozglądając się po stoiskach. Kolejnych kilka przedmiotów wylądowało w koszyku.
- Ojciec jest mugolem, matka mugolaczką, więc zasadniczo tak – przyznał. W jego dzieciństwie było właściwie więcej mugolskich akcentów niż magicznych, bo matka nie mogła zbyt wiele czarować, by ktoś z mugolskich sąsiadów nie zobaczył niczego podejrzanego. Jednak mimo tego małżeństwo jego rodziców do tej pory żyło razem szczęśliwie, lecz Michael obawiał się, że w obecnych niespokojnych czasach ich bezpieczeństwo i spokój mogą zostać zakłócone. – Wiem o mugolach wystarczająco dużo, aby wiedzieć, że są bardzo kreatywni i potrafią wyobrażać sobie oraz tworzyć różne zaskakujące rzeczy – uśmiechnął się lekko, mimo spędzania w świecie magii większości swojego czasu wciąż pełen sentymentów. – Ja również. Żałuję tylko, że nie zawsze da się zaabsorbować umysł samą fikcją. Czasem wydarzenia życia codziennego bywają zbyt... dojmujące by można tak łatwo od nich uciec – podsumował. Kiedy utracił Annabeth, nic nie dawało mu pełnego ukojenia. Gdyby nie konieczność zajęcia się córką pewnie zwariowałby z beznadziejnej tęsknoty i samotności. Rzucił jednak nielubianą pracę w ministerstwie (skąd pewnie chętnie się go pozbyto) i zajął się własnymi badaniami nad zaklęciami. I powoli zaczął odbudowywać swoje szczęście.
- Tak, przejdźmy jeszcze ten ostatni kawałek i zbierajmy się – powoli zbliżali się do końca targowiska. Michael wciąż wytrwale niósł oba koszyki. Poczekał, aż kobieta dokona jeszcze ostatnich zakupów, po czym zaczął prowadzić w stronę zaułka, skąd mogli się teleportować. – To co, zabieramy to do ciebie? – zapytał, trzymając oba koszyki. Jemu w końcu groziło mniejsze prawdopodobieństwo rozszczepienia lub utraty zakupów po drodze, więc mógł je bezpieczniej dostarczyć do domu Cynthii, w którym już przecież kiedyś był.
Michael T. Tonks
Michael T. Tonks
Zawód : nauczyciel zaklęć
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1856-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t2738-poczta-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f213-lavender-hill-124 https://www.morsmordre.net/t2884-skrytka-bankowa-nr-448 https://www.morsmordre.net/t2154-michael-tonks
Re: Targ uliczny na Portobello Road [odnośnik]14.07.16 21:42
Zdawałam sobie sprawę, że Michaelowi mogło być znacznie ciężej z powodu pochodzenia niż mi, choć sama nie miałam, jak to zwano, szlachetnej krwi. Oczywiście doskonale znałam ambicje kierujące arystokracją, ale w żaden sposób nie rozumiałam utrzymywanie tych twardych reguł, które jedynie utrudniały im życie. Jak na przykład ten ślub Deimosa z tą młodą dziewczyną… Ponadto z tego całego ambarasu z utrzymywaniem czystości krwi, wychodziły jeszcze inne problemy, jak choćby te związane z coraz częstszą skłonnością do chorób genetycznych.
Przez moment zastanawiałam się, jak to jest się urodzić jako mugolaczka. Miałam okazję zasmakować szlacheckiego życia podczas spędzania tygodnia w domostwie Deimosa, nigdy jednak nie miało być mi dane pomieszkiwać przez tydzień wśród mugoli. Z drugiej strony, kto wiedział, co ma mi do zaoferowania przyszłość? Mogłam ponownie wylądować u Deimosa, choć ten był już zamężny, jak i… W sumie już miałam okazję poznać mugolskie życie! Jak mogłam o tym zapomnieć? Moja kulinarna mistrzyni przecie była mugolem!
Michaelu, ależ przestań! Nie pragnij zatopić się w świecie fikcji, gdyż potem wyjdzie z ciebie taki diabelski pomiot jak ja! Jestem zdania, iż ojciec powinien mi zabierać za życia co drugą czytaną książkę – odparłam rozbawiona – zamiast zachęcać do czytania kolejnych tomów. Teraz potrafię chodzić jedynie z głową w chmurach – pragnęłam zauważyć roześmiana. Czasami faktycznie czułam się, jak gdybym wirowała gdzieś indziej, zdecydowanie nie dotykając stopami ziemi. Oczywiście wtedy, kiedy nie przezywałam na nowo utraty Fredricka, nie stąpałam w pobliżu dużych zbiorników wodnych, w których mogłyby się znaleźć trytony czy też nie zwiedziałam powojennej Europy – doprawdy przykry obrazek.
Jako że nasze zakupy dobiegły już końca, pozwoliłam Michaelowi poprowadzić się do bezpiecznego zaułka. Stamtąd przeteleportowaliśmy się do mnie, gdzie zamierzałam przesortować swoje zakupy i namówić go jeszcze na herbatkę i słodkie ciastko, nim ucieknie do domu.

| z/t x2


» Ratujmy Ziemię! «
To jedyna planeta, na której występuje czekolada.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Targ uliczny na Portobello Road - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity

Strona 2 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Targ uliczny na Portobello Road
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach