Schody
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Schody
Konstrukcja usytuowana tuż przed głównym wejściem. Na ścianach znajdują się liczne obrazy oraz portrety przedstawicieli rodu Carrow.
Cóż za absurd.
Stojąc przed lustrem w korytarzu, sir Lord Carrow wytrzeszczał oczy na surrealistyczny obrazek swego odbicia. Przebieranki nigdy nie były jego rzeczą. Ostatni raz udało się komuś go namówić na coś podobnego jeszcze za czasów szalonego kawalerstwa, kiedy w domu tym znajdowało się więcej dam niskiego pochodzenia, niż jakikolwiek Carrow mógłby znieść. Ale to było nieodłącznym elementem ich jestestwa, którego młody Deimos uwielbiał zbierać owoce. Często, gęsto. Można tylko się cieszyć, że więcej podobnych rzeczy nie robi, ale jako małżonek - to nawet by nie mógł.
Wyszalał się, a teraz poważnie.
Powaga musiała ulec, kiedy Megara tak pięknie prosiła. Słowami, które przekonały go, że TAK będzie lepiej, że to jej na prawdę poprawi humor, że będzie tak bardzo szczęśliwa. Może użyła każdej ze swoich kobiecych sztuczek, ale osiągnęła cel. Deimos zgodził się.
I właśnie z tego powodu, stoi właśnie w korytarzu i idzie ku schodom. Przebrany za wielką ośmiornicę. Wokół ramion ma fejkowe macki, nie dwie, ale osiem, ile Bozia dała. Od pasa w dół ubrany jest TOGĘ, natomiast już ktoś się na pewno zacznie cieszyć, że w kieckę. Nienienie. Jego głowa jest ozdobiona czymś, co nie powinno nigdy wyjść spod ręki krawca, komika, czy czegokolwiek. To kapelusz, którego rondo odgina się nie tak, by chronić przed deszczem, ale tak, żeby połączyć sie z kołnierzem stroju. I w ten sposób, głowa Deimosa ewoluowała w głowę ośmiornicy.
- Wyglądam kretyńsko i absurdalnie - znudzonym i zblazowanym tonem przywitał się z Megarą, która właśnie wyszła ze swojego pokoju. - Zaraz, a gdzie twój strój? - zdenerwował się, bo nagle... chyba odkrywa wielki przekręt żony.
Stojąc przed lustrem w korytarzu, sir Lord Carrow wytrzeszczał oczy na surrealistyczny obrazek swego odbicia. Przebieranki nigdy nie były jego rzeczą. Ostatni raz udało się komuś go namówić na coś podobnego jeszcze za czasów szalonego kawalerstwa, kiedy w domu tym znajdowało się więcej dam niskiego pochodzenia, niż jakikolwiek Carrow mógłby znieść. Ale to było nieodłącznym elementem ich jestestwa, którego młody Deimos uwielbiał zbierać owoce. Często, gęsto. Można tylko się cieszyć, że więcej podobnych rzeczy nie robi, ale jako małżonek - to nawet by nie mógł.
Wyszalał się, a teraz poważnie.
Powaga musiała ulec, kiedy Megara tak pięknie prosiła. Słowami, które przekonały go, że TAK będzie lepiej, że to jej na prawdę poprawi humor, że będzie tak bardzo szczęśliwa. Może użyła każdej ze swoich kobiecych sztuczek, ale osiągnęła cel. Deimos zgodził się.
I właśnie z tego powodu, stoi właśnie w korytarzu i idzie ku schodom. Przebrany za wielką ośmiornicę. Wokół ramion ma fejkowe macki, nie dwie, ale osiem, ile Bozia dała. Od pasa w dół ubrany jest TOGĘ, natomiast już ktoś się na pewno zacznie cieszyć, że w kieckę. Nienienie. Jego głowa jest ozdobiona czymś, co nie powinno nigdy wyjść spod ręki krawca, komika, czy czegokolwiek. To kapelusz, którego rondo odgina się nie tak, by chronić przed deszczem, ale tak, żeby połączyć sie z kołnierzem stroju. I w ten sposób, głowa Deimosa ewoluowała w głowę ośmiornicy.
- Wyglądam kretyńsko i absurdalnie - znudzonym i zblazowanym tonem przywitał się z Megarą, która właśnie wyszła ze swojego pokoju. - Zaraz, a gdzie twój strój? - zdenerwował się, bo nagle... chyba odkrywa wielki przekręt żony.
Nowe zasady a dworze lorda Carrowa! Władzę przejęła jego ukochana żona ze swoimi wielkimi niebieskimi oczami i jeszcze większym brzuchem! Czego Megara sobie zażyczyła musiało zostać spełnione. Jak nie prośbą to innymi sposobami.
W dzień urodzin Bertiego mało tego, że od rana czuła się po prostu fatalnie. Spróbujcie nosić na brzuchu coś co z każdym dniem robi się coraz cięższe i uwielbia ściskać wszystkie twoje ograny. To jeszcze gdy ubrała się we wcześniej przygotowany strój stwierdzała, że wygląda w nim grubo i nigdzie nie pójdzie. Nie ważne, że jej stan tłumaczyłby wszelkie mankamenty wyglądu. Nie i koniec! Ona nie pokaże się publicznie bo i tak pasowałoby dla niej tylko przebranie płetwala błękitnego a nie sukienka imitująca pianę morską. Obiecała sobie, że przeprosi Beriego za swoją nieobecność na przyjęciu i obieca, że jej syn dostanie drugie (albo trzecie) imię po swoim szalonym wujku. Deimosa jakoś się przekona do tego pomysłu. Skoro już przekonała go do założenia kostiumu ośmiornicy nic nie będzie stanowiło dla niej problemu. Słysząc kroki Deimosa na korytarzu powoli wygramoliła się z ciepłego łóżka i narzuciła na siebie szlafrok. Mimo kiepskiego samopoczucia nie mogła przestać się uśmiech. Deimos nie chciał przy niej przymierzyć kostiumu a ona nie mogła sobie darować okazji by trochę się z niego ponabijać. Oficjalna wersja jednak jest taka, że po prostu ktoś za służby zapomniała przekazać iż nigdzie się nie wybierają.
Podeszła do męża wyraźniej tamując wybuch śmiechu. Żałowała tylko tego, że nie ma przy sobie aparatu ale czegoś takiego Deimos nigdy by jej nie wybaczył. - Wyglądasz cudownie! - uśmiechnęła się od ucha do ucha komentując jego narzekania. - Taka wspaniała z ciebie meduza - klasnęła w dłonie wciąż nie mogąc się pozbyć rozbawionego wyrazu twarzy. - Przytuliłabym cię ale żal byłoby zniszczyć takie piękne wdzianko. - dodała jednocześnie zupełnie ignorując pytanie o jej własny strój.
W dzień urodzin Bertiego mało tego, że od rana czuła się po prostu fatalnie. Spróbujcie nosić na brzuchu coś co z każdym dniem robi się coraz cięższe i uwielbia ściskać wszystkie twoje ograny. To jeszcze gdy ubrała się we wcześniej przygotowany strój stwierdzała, że wygląda w nim grubo i nigdzie nie pójdzie. Nie ważne, że jej stan tłumaczyłby wszelkie mankamenty wyglądu. Nie i koniec! Ona nie pokaże się publicznie bo i tak pasowałoby dla niej tylko przebranie płetwala błękitnego a nie sukienka imitująca pianę morską. Obiecała sobie, że przeprosi Beriego za swoją nieobecność na przyjęciu i obieca, że jej syn dostanie drugie (albo trzecie) imię po swoim szalonym wujku. Deimosa jakoś się przekona do tego pomysłu. Skoro już przekonała go do założenia kostiumu ośmiornicy nic nie będzie stanowiło dla niej problemu. Słysząc kroki Deimosa na korytarzu powoli wygramoliła się z ciepłego łóżka i narzuciła na siebie szlafrok. Mimo kiepskiego samopoczucia nie mogła przestać się uśmiech. Deimos nie chciał przy niej przymierzyć kostiumu a ona nie mogła sobie darować okazji by trochę się z niego ponabijać. Oficjalna wersja jednak jest taka, że po prostu ktoś za służby zapomniała przekazać iż nigdzie się nie wybierają.
Podeszła do męża wyraźniej tamując wybuch śmiechu. Żałowała tylko tego, że nie ma przy sobie aparatu ale czegoś takiego Deimos nigdy by jej nie wybaczył. - Wyglądasz cudownie! - uśmiechnęła się od ucha do ucha komentując jego narzekania. - Taka wspaniała z ciebie meduza - klasnęła w dłonie wciąż nie mogąc się pozbyć rozbawionego wyrazu twarzy. - Przytuliłabym cię ale żal byłoby zniszczyć takie piękne wdzianko. - dodała jednocześnie zupełnie ignorując pytanie o jej własny strój.
Cóż, jakoś jej słowa go nie pokrzepiają. Jeżeli już źle czuje się w zaciszu domowym, o jak ma przeżyć kolejne godziny imprezy? Faktem jest, że na osiemdziesiąt procent nikogo tam nie spotka znajomego. Ale któż może zgadąć, czy na pewno nie spotka!
- OŚMIORNICA - obruszył się, chyba jak każdy inny kalmar by się obraził. - To jest ośmiornica a nie jakaś tam meduza. Nikt cię nie uczył geografii morskiej, lady Carrow? - obruszył się i zakłopotał, a zakłopotana ośmiornica nie wygląda ni krztę mniej zabawnie niż możecie sobie to wyobrazić. - Megaro, obawiam się, że nie tylko ja będę wygladał tak komicznie. Adrien najpewniej przedłoży lokalny patryiotyzm ponad wszystko, ale postara się połączyć to z zadanym tematem i zjawi się w pończochach przypominając KONIKA MORSKIEGO grubego jak beczka wina - biadoli, coby pokazać co go tak męczy i dręczy, bo właściwie, to chyba nagle dociera do niego, że jego żona wcale nie jest przebrana, bo ma ku temu jakiś powód.
- Proszę, powiedz, że pod tym szlafrokiem kryje się jakaś wspaniała kreacja, bo zaraz zacznę się czuć jeszcze bardziej zażenowany - oby żaden ze służżacych właśnie nie przechodził korytarzem, bo jeżeli ktokolwek parsknie śmiechem na jego widok, to chyba Deimos złapie jeden z wiszących na ścianach ieczy i mu glowę odetnie.
- OŚMIORNICA - obruszył się, chyba jak każdy inny kalmar by się obraził. - To jest ośmiornica a nie jakaś tam meduza. Nikt cię nie uczył geografii morskiej, lady Carrow? - obruszył się i zakłopotał, a zakłopotana ośmiornica nie wygląda ni krztę mniej zabawnie niż możecie sobie to wyobrazić. - Megaro, obawiam się, że nie tylko ja będę wygladał tak komicznie. Adrien najpewniej przedłoży lokalny patryiotyzm ponad wszystko, ale postara się połączyć to z zadanym tematem i zjawi się w pończochach przypominając KONIKA MORSKIEGO grubego jak beczka wina - biadoli, coby pokazać co go tak męczy i dręczy, bo właściwie, to chyba nagle dociera do niego, że jego żona wcale nie jest przebrana, bo ma ku temu jakiś powód.
- Proszę, powiedz, że pod tym szlafrokiem kryje się jakaś wspaniała kreacja, bo zaraz zacznę się czuć jeszcze bardziej zażenowany - oby żaden ze służżacych właśnie nie przechodził korytarzem, bo jeżeli ktokolwek parsknie śmiechem na jego widok, to chyba Deimos złapie jeden z wiszących na ścianach ieczy i mu glowę odetnie.
- Oczywiście, oczywiście -pokręciła przecząco głową już ledwo powstrzymując wybuch śmiechu. - Jesteś wyjątkowo urodziwą ośmiornicą - poprawiła się zmieniając ruch głowy na potakujący. - Biologii morskiej, nie geografii - tym razem to ona go poprawiła nie przestając się uśmiech jak głupia. Usiadła na stopniach schodów opierając plecy o szczeble balustrady. - No już, już moja ośmiorniczko. Już się nie gniewaj za te drobną pomyłkę - starała się przybrać przepraszający wyraz twarzy ale w tej sytuacji było to naprawdę nie możliwe. W końcu parsknęła głośnym śmiechem. Całe szczęście, że jej głowa jest święta i nie wolno jej nikomu ruszyć. - Nie wyglądasz komicznie tylko cudnie! - odpowiedziała gdy w końcu zdołał opanować śmiech. Niestety wizja Adriana przebranego za konika morskiego po prostu ją dobiła. Jej wesoły śmiech szybko wypełnił cały korytarz przedostając się w najdalsze zakątki domu. W końcu musiała złapać oddech i to zmusiło ją żeby się opanować. Otarła łzy które naleciały jej do oczu. - Chwalebny ten jego patriotyzm - udało jej się w końcu z siebie wydusić.
Jej dobry humor trochę przygasł gdy Deimos ponownie zwrócił uwagę na brak stroju. Nie mogła powiedzieć mu prawdy bo role bardzo szybko by się odwróciły. Już niemal słyszała śmiech Deimosa gdy oznajmia mu, że jej za gruba i nigdzie nie idzie. Owinęła się mocniej swoim szlafrokiem starając się przybrać możliwe chorowity wyraz twarzy na jaką było ją stać. - Źle się czuje, nie dam rady nigdzie iść - oznajmia spokojnie po czym dodaje z udawanym zaskoczeniem - Ktoś miał ci to przekazać. - przygryzła dolną wargę starając się powstrzymać chichot. - Uroczo ci z tym zażenowaniem. Skromny lord Carrow. Kto by przypuszczał - wracała do naśmiewania się z męża machając przy tym stopami. Może to głupi tak go traktować bo nie wstanie z tych schodów jeśli jej nie pomoże.
Jej dobry humor trochę przygasł gdy Deimos ponownie zwrócił uwagę na brak stroju. Nie mogła powiedzieć mu prawdy bo role bardzo szybko by się odwróciły. Już niemal słyszała śmiech Deimosa gdy oznajmia mu, że jej za gruba i nigdzie nie idzie. Owinęła się mocniej swoim szlafrokiem starając się przybrać możliwe chorowity wyraz twarzy na jaką było ją stać. - Źle się czuje, nie dam rady nigdzie iść - oznajmia spokojnie po czym dodaje z udawanym zaskoczeniem - Ktoś miał ci to przekazać. - przygryzła dolną wargę starając się powstrzymać chichot. - Uroczo ci z tym zażenowaniem. Skromny lord Carrow. Kto by przypuszczał - wracała do naśmiewania się z męża machając przy tym stopami. Może to głupi tak go traktować bo nie wstanie z tych schodów jeśli jej nie pomoże.
- Muszę dbać o honor moich pobratymców - zadziera nosa i dalej w te przepychanki słowne ze swoją uroczą blond kulką gra. Ona pewnie nie może poznać go, ale to dlatego, że mało znała go przed ślubem. Zresztą przed ślubem nie dowiedziałaby się też, że on chętnie sobie odgrywał jakieś scenki ze swoimi przyjaciółeczkami . Także generalnie, musiała zaakceptować, że on czasami tak ma właśnie, że sie przeistacza z tego potwora w to coś.. tego monstrm, który jest aż do porzygu znośny.
Ale i z niej okazuje się być przyjazna istota, która potrafi się śmiać i ze śmiechu płakać. NONO.
- Mam nadzieję, że w niego nigdy nie wątpiłas
A później okazuje sie, że wykręciła mu numer stulecia. POTWÓR. Nagle ten cały strój ośmiornicy zdaje sie że parzy godność lorda Carrow. Patrzy z wytrzeszczem na żone.
- Megara Carrow, kpisz sobie ze mnie? - jest taki poważny, aż nagle pozbywa się tej maski i zaśmiewa z własnej głupoty. A później porywa ją w ramiona i odnosi do pokoju (sama i tak nie wstałaby z tych schodów, prędziej się sturlała) grożąc, że tak bardzo przesadziła w tym momencie.
I szybko pozbywa się tego przekomicznego stroju. Do spalenia niech idzie, w ogień!
Ale i z niej okazuje się być przyjazna istota, która potrafi się śmiać i ze śmiechu płakać. NONO.
- Mam nadzieję, że w niego nigdy nie wątpiłas
A później okazuje sie, że wykręciła mu numer stulecia. POTWÓR. Nagle ten cały strój ośmiornicy zdaje sie że parzy godność lorda Carrow. Patrzy z wytrzeszczem na żone.
- Megara Carrow, kpisz sobie ze mnie? - jest taki poważny, aż nagle pozbywa się tej maski i zaśmiewa z własnej głupoty. A później porywa ją w ramiona i odnosi do pokoju (sama i tak nie wstałaby z tych schodów, prędziej się sturlała) grożąc, że tak bardzo przesadziła w tym momencie.
I szybko pozbywa się tego przekomicznego stroju. Do spalenia niech idzie, w ogień!
//koniec//
Strona 2 z 2 • 1, 2
Schody
Szybka odpowiedź