Wydarzenia


Ekipa forum
Czekoladowa Perła
AutorWiadomość
Czekoladowa Perła [odnośnik]05.03.16 22:11
First topic message reminder :

Czekoladowa Perła

★★
Kawiarnia Czekoladowa Rzeka słynie przede wszystkim ze słodkości - obszerna sala przystrojona jest w marynarskie motywy, a za ladą najczęściej stoi starsza czarownica o potężnej duszy i szerokim uśmiechu, pani Hucklestone, ponoć wdowa po kapitanie jednego z największych czarodziejskich statków, jaki kiedykolwiek pływał po Tamizie. Pani Hucklestone serwuje w swoim przybytku słodkości stylizowane na podwodne stworzenia - najpopularniejsze są czekoladowe rybki, które wrzucone do mleka popisowo w nim nurkują, a następnie rozpuszczają się, dając pyszną pitną czekoladę. Wśród ciekawszych atrakcji można wymienić również śpiewające cukrowe kaszaloty, bułeczki w kształcie ośmiornic, które, jeśli zacznie się je jeść nie od tej strony, od której się powinno, tryskają jagodowym nadzieniem oraz unoszące się w powietrzu delikatne pyzy w kształcie meduz.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:10, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czekoladowa Perła - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]11.12.18 14:14
12 września
Współpraca ze skrzatem nie sprawdzała się w pisaniu tekstów publicystycznych. Mogła mu zlecać wyszukiwanie odpowiednich definicji, synonimów i znaczeń, ale stworzeniu brakowało niezależności. Czas, jaki poświęcała na dyktowanie mu jego obowiazków wynosił prawie tyle samo ile musiałaby go poświęcić żeby zająć się tym sama. Jednocześnie organizując mu całe dnie na spełnianie jej zachcianek, nie dawała mu sposobności na powinności wobec całej rodziny. Nie czułaby się z tym wcale źle, gdyby któregoś dnia nie skonfrontowała się z konsekwencjami jego nieudolności. Jej kuzynce, lady Fawley, zdarzyło się napomknąć o braku zaserwowanej herbaty w dniu, w którym Blaith oddelegowała skrzata do dogłębnych badań nad tekstem. Blaithin, wspaniałomyślnie, postanowiła nie przyznać się do winy, zbywając temat grzecznym uśmiechem, choć poczuwała się odrobinę do odpowiedzialności za to niedopatrzenie.
Na dniach wyszukała informacji o dostępnej korektorce gazety Proroka Codziennego. Chociaż nie była przekonana do jej nazwiska i wartości jakie mogło ono ze sobą nieść, warto było się poświęcić dla sztuki. Umówiła pierwsze możliwe spotkanie, dogodne terminowo dla ich obu. Na miejsce spotkania wybrała kawiarnię ulokowaną w magicznym porcie. Odpowiednio daleką od zgiełku centrum miasta, żeby zbyt wiele ciekawskich oczu nie widziało ją z czarownicą wątpliwej czystości krwi na popołudniowej herbacie. W istocie miała tutaj do załatwienia tylko czynności zawodowe i nie chciała by ktoś im przeszkadzał.
Dla utrzymania pamięci o porankach spędzonych przy lampce wina i francuskim słodkim śniadaniu, zamówiła creme brulee. Choć smak deseru (w kształcie krakena – czemu?) w niczym nie dorównywał jedwabistą konsystencją i odpowiednim wyważeniem słodyczy temu, jaki zapamiętała na Lazurowym Wybrzeżu, pochyliła się nad uprzejmością Pani Hucklestone, która osobiście przywitała ją przy stoliku, życząc jej smacznego. Z tej przyczyny postanowiła przemilczeć swoje niezadowolenie, łagodnie skinąwszy właścicielce lokalu głową, akurat w momencie, w którym dźwięk dzwonka do kawiarnianych drzwi, zdradził przybycie kolejnego gościa.
Blaithin przeniosła leniwie spojrzenie w tamtym kierunku, lustrując oceniająco kobietę, z którą jak podejrzewała, umówiła się w tym miejscu. Nie wstała z miejsca. Nie zdjęła kapelusza, zresztą etyka tego nie wymagała, a już szczególnie ta odnosząca się do czarodziejów mieszanej czystości krwi. Mimo wszystko odnalazła w sobie pokłady uprzejmości, mając na względzie powód dzisiejszego spotkania. Dlatego skinęłą jej głową, czekając aż kobieta obejdzie jej stolik i zdecyduje się do niej dosiąść.
Witam. Podejrzewam, że domyśla się pani celu dzisiejszego spotkania? Dla przypomnienia, przybliżyć sprawę?



Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia.


Blaithin Fawley
Blaithin Fawley
Zawód : kuratorka i krytyk muzyczny
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Cofnęłabym się tysiąc razy i straciła go tysiąc razy, żeby tylko usłyszeć jego snute opowieści albo tylko głos. Albo nawet bez tego. Jedynie wiedzieć, że gdzieś tutaj jest. Żywy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6537-blaithin-fawley#166787 https://www.morsmordre.net/t6543-galahad#166862 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t6545-skrytka-bankowa-nr-1654#166865 https://www.morsmordre.net/t6544-blaithin-e-fawley#166863
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]15.01.19 16:57
1 października

Kiedy rano ściągała z włosów wałki i czesała włosy rozmyślała, jak bardzo trudna jest jej praca. Nie znała realiów innych niż te z ostatniego roku, gdy świat czarodziejów ciągle trwał w napięciu, a każdy spokojny poranek był jak cisza przed burzą - gdy wyglądało się przez okno w oczekiwaniu na błyskawicę poprzedzającą grzmot. Ten niepokój oddziaływał na każdego, na czarodziejów i na mugoli. Niepokojąco i niepewnie mijał każdy dzień, zupełnie jakby miał być ostatnim w życiu. Mimo to społeczeństwo, nawet w stanie wojennym musiało w pewnym stopniu funkcjonować. I właśnie tutaj pojawiała się rola Marci. Praca pełna nocnych patroli miasta, z resztą dziennych również. Jednak to te nocne sprawiały najwięcej problemów. To przez nie nie mogła normalnie spać, w końcu trudno jest się przestawić z porannej zmiany na nocną, a później popołudniową. Nie było to jednak tak, że nie lubiła swojej pracy. Spokojniejsze chwile dawały jej dużo zabawy - można było porozmawiać z różnymi napotkanymi wokół ludźmi, nie zawsze wpakowanymi w różne kłopoty, a ludzie z jej rewiru już nieznacznie ją kojarzyli. Czasami ją to dziwiło. W końcu nie była specjalnie głośna w tym co robiła.
Nie była specjalnym zmarzluchem. Wzięła więc wełniany sweter, który narzuciła na bluzkę z długim rękawem i to właściwie wystarczyło, żeby przechadzać się po chłodnym, październikowym Londynie. Chociaż niebo było spowite chmurami nic nie wskazywało na to, że będzie padać, chociaż w jej rodzinnym Bargaly już lało. Nie przepadała za noszeniem ze sobą parasola czy ochronnego płaszcza, więc niesamowicie cieszyła się z takiego obrotu spraw. Po długim patrolu mugolskiej części Londynu przeszła w końcu do swojej ulubionej części dnia roboczego - dwudziestominutowej przerwy obiadowej. Zazwyczaj przebiegała ona bardzo podobnie - brała sobie przygotowane wcześniej jedzenie. Nie jadała na mieście nic poza słodkim oraz ewentualnie jakąś dobrą kawą.
Do Czekoladowej Perły przychodziła na zamianę ze Słodką Próżnością, zależy gdzie akurat było jej bardziej po drodze lub na co miała ochotę. To również była jej popołudniowa rutyna, zazwyczaj wyglądało dokładnie tak samo jak teraz...
Weszła do środka, a drzwi wesoło zadzwoniły dzwonkiem, który nad nimi wisiał. Ochoczo podeszła do lady, jak zwykle uśmiechnięta wesoło. Myśl o przerwie niesamowicie dodawała jej otuchy.
- Hej, hej, Prymulko! - zawołała, ale nie wydzierała się jakoś mocno, żeby nie wystraszyć tych kilku ludzi w kawiarni. Chociaż i tak było dosyć spokojnie.
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]18.01.19 0:55
Spotkanie z Marcelką było czasami nieodłącznym elementem dnia, o ile akurat była w pracy lub o ile akurat dziewczyna znajdowała się w okolicy, odnajdując w sobie chęć do spędzenia przerwy obiadowej w jej towarzystwie. Nie była zresztą pewna jak długo się znały, w którym momencie pracy w Perle ich drogi się skrzyżowały, w jaki sposób i od jak dawna była jednym z jej stałych punktów programu, ale wiedziała, że jak mało kto doskonale znała gust blondynki. Zestaw dnia, składający się z czarnej kawy w towarzystwie słodkiego pączka, nadziewanego w zależności od aktualnego widzimisię: raz z różą, raz bez niczego, czasami z czekoladą, a czasem z cukrem pudrem, przeważnie o stałej porze – i zgodnie z wewnętrznym przeczuciem cukierniczki, że akurat dzisiaj się spotkają – czekał już gotowy na swoją szczęśliwą właścicielkę. Dlatego też, kiedy tylko przelotnie zerknęła na zegarek a zaledwie po paru sekundach w pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoneczka, Sproutówna wychyliła się zza lady.
Mam nadzieję, że lubisz toffi – przywitała się z ciepłym uśmiechem, wnet kładąc tackę w kwiatowe wzorki na blacie – kiedyś musisz mi powiedzieć, które lubisz najbardziej – sama nie potrafiła się zdecydować, wpadając momentami na coraz to nowsze, głupsze pomysły; pączki o smaku gumy balonowej, pączki z nadzieniem cytrynowym, czy może z sezonowymi owocami wydawały się jej interesująca alternatywą na rynku, lecz po głębszym namyśle uznawała, że w smaku byłyby po prostu średnie. No, może poza ostatnimi, bo kto nie lubił sezonowych owoców? Zwłaszcza malin i jeżyn, a w świątecznej wersji jabłek z cynamonem zamkniętych w środku puszystego ciasta drożdżowego rozpływającego się na języku?
Jak się masz, Marcelko? – dopytała szybko i chwytając kubek ze swoją niedokończoną kawą, skierowała się wraz z nią do pobliskiego stolika. Wiedziała, że w najbliższym czasie mało kto zakłóci ich spokój: popołudniowe godziny zawsze wyglądały tak samo. – Złapałaś już dzisiaj jakiegoś złoczyńcę? – podziwiała ją za podjęcie podobnej pracy, bo wiedziała, że sama by się w niej nie odnalazła. Wolała zwalczać głód i zło smacznym jedzeniem, zadowalać podniebienia i rozpieszczać żołądki, niż biegać za potencjalnymi czarnoksiężnikami gotowymi do wszczęcia konfliktu.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czekoladowa Perła - Page 5 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]19.01.19 19:56
Sama nie wiedziała, kiedy zaczęło się jej przychodzenie do tego urokliwego miejsca. Zapewne wtedy, kiedy zaczęła pracować w policji. Może kiedyś współpracownik pokazał jej to miejsce? Wydawało jej się, że to właśnie tak było. Nie żałowała jednak żadnego razu, kiedy się tutaj pojawiała. Jednak pączek nie był jej typowym asortymentem. Znaczy, był na samym początku, teraz pojawiała się tutaj, żeby w miłym towarzystwie zjeść lunch. Gdy zaś zaczęła czuć się swobodnie w towarzystwie Primrose, zdarzało się, że kupowała tylko kawusię, a później dzieliła się zrobioną własnoręcznie kanapką, którą przygotowywała sobie z samego rana. Jasne, że pączki były o wiele bardziej kuszącą opcją, ale pączki szły w boczki i musiała bardziej intensywnie bawić się w policjantów i złodziei.
- Strasznie lubię! Ale to takie słodkie... i tłuste. - westchnęła cicho, patrząc na pięknie przygotowanego pączka, który wręcz patrzył też na nią. - Musisz robić naprawdę dwa razy mniejsze! - Była bardziej rozbawiona niż serio przejęta tym, ile niezdrowego jedzonka teraz zje. Za to wyciągnęła z kieszeni papierową torbę ze swoją kanapką. - Najlepsze zostawię na koniec, okej?
Kawa była wybawieniem. Chociaż gorzka, a Marcella zdecydowanie lubowała się w słodkich napojach, przyjemnie ogrzewała i ożywiała w ponure dni, jak złe w smaku lekarstwo. Ostatecznie wychodziło się na plus, a nawet można było przyzwyczaić do tego cierpkiego smaku. Nigdy nawet nie pomyślała o dodawaniu cukru. Sam aromat wystarczył.
Usiadła przy najbliższym stoliku i uśmiechnęła się do Prymulki. Przerwa to najlepsza część całego dnia. Można było sobie spokojnie usiąść i uporządkować co się właściwie dzisiaj stało. Ale dużo tego nie było. Wstała rano, zdjęła wałki z włosów, spróbowała jakoś wyglądać, żeby nie straszyć ludzi jak jakaś szyszymora. Dzisiaj się nawet nieźle wyspała, chociaż jej zegar biologiczny wołał o pomstę do nieba od kiedy zaczęła chodzić na więcej nocnych zmian, często przeplatających się z dziennymi. - Pewnie, całą masę! - powiedziała rozbawiona. - Wszystko w porządku, dzisiaj było w miarę spokojnie. Ta okolica też nie jest bardzo zła, miałam tylko jedno zgłoszenie o jakąś prawie-kradzież.
Westchnęła cicho. W sumie nic tam się nie stało, ale ludzie zrobili wielką aferę.
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]05.02.19 13:59
Nie miała wpływu na wielkość pączków. Przygotowywała je zgodnie z ułożonym przez siebie przepisem, odstawiała masę do wyrośnięcia w ciepłe miejsce... a to, że rosła jak szalona nie było czymś, na co miała wpływ. Martwiłaby się, gdyby ciasto w ogóle nie współpracowało: to by przecież oznaczało, że drożdże są albo zepsute albo po prostu zastrajkowały, a tak? Tak miały dobre, jeszcze ciepłe, pełne miłością pączusie. Udając oburzoną, przewróciła oczami, lecz tak naprawdę wcale się nie gniewała; nie od dzisiaj wiedziała, że pączki nie były najzdrowszym deserem.
To zjedz pół – wzruszyła ramionami – na to samo wyjdzie, a drugie pół zjem ja – uradowana ze swojego wspaniałomyślnego pomysłu popędziła koleżankę do stolika, chcąc jak najszybciej wyjść zza lady. Skrywała się za nią przez kilka godzin w dniu, więc dzisiejszego słońca – zaskakująco ładnego jak anomalie – nie chciała sobie odpuścić; szybko zajęła jedno z krzeseł przy szybie, wystawiając piegowatą twarz do leniwych promieni wpadających do pomieszczenia. Wciąż jednak była obecna duchem w pomieszczeniu i słuchała uważnie swojej towarzyszki, przytakując krótko, dla pokazania, że rzeczywiście słucha.
Wreszcie, z niewielkim niedowierzaniem zerknęła na Marcelkę, a potem powiodła spojrzeniem przez okno. Nie mogła się z nią nie zgodzić, jednak tylko w pewnym stopniu. Okolica za dnia faktycznie nie była bardzo zła, z kolei w nocy, kiedy się zbłądziło, można było porządnie dostać po nosie. Cóż, takie były uroki dzielnicy portowej, miejsca szemranych interesów, spotkań marynarzy, włóczęgów i innych osób z wątpliwą historią, skoro mało kto się nimi przejmował; świat stawał przecież na głowie, były inne, gorsze problemy.
Zadziwia mnie twój optymizm – uśmiechnęła się w odpowiedzi; chociaż sama była optymistką, na dzielnicę, w której pracowała patrzyła dość racjonalnie i nie doszukiwała się w niej zbędnego dobra – kiedy ogłosili stan wojenny wszyscy uciekli, a okolica wcale nie była taka przyjazna, sama miałam obawy, czy powinnam w ogóle stąd wychodzić – przyznała, racząc się swoją kawą – mam nadzieję, że w nocy cię tu nie wysyłają – uniosła podejrzliwe spojrzenie na swoją towarzyszkę; doprawdy, ktoś przecież musiał mieć rozum w tej policji i ktoś musiał nawet minimalnie dbać o dzielne kobiety poświęcające się dla dobra ogółu.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czekoladowa Perła - Page 5 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]06.02.19 22:21
Pączek nie wyglądał jakby ciasto nie chciało współpracować. Wyglądało tak świetnie jak zwykle, aż żal byłoby go nie zjeść, dlatego nie potrafiła mu się oprzeć. No i już nie mówiąc o miłym towarzystwie do dyskusji, to również dawało dużo możliwości do zwiększenia chęci na jedzenie. Właściwie to nawet dobrze, bo była już dosyć głodna od podróży po jesiennym Londynie.
- Świetnie. Mam nadzieję, że nie podjadałaś, bo przyniosłam też kanapki! - powiedziała i wyciągnęła z małego woreczka swoje drugie śniadanie zapakowane w bialutki papier. Miała tam napakowaną witaminami kanapkę, którą mogła sobie pałaszować bez strachu, że pójdzie w boczki. Warzywa z ogródka jej siostry zawsze były najlepsze! W końcu szkocka ziemia nie miała sobie równych, nieważne co mówili inni. Była zbyt silną patriotką, żeby ktokolwiek mógł się kłócić z nią w tym temacie.
Primrose była niesamowicie kochaną osobą. Aż chciało się poświęcić jej chwilę w Czekoladowej Perle. Właściwie to jeden z wielu powodów czemu wybierała to miejsce na swoje przerwy w pracy.
Optymizm chodził z Marcellą w parze zaraz obok naiwnej wiary w ludzi, która ostatnio miała dosyć spory kryzys. Prywatnie nadal bardzo zawierzała ludziom wokół siebie, jednak w pracy... To już trudniejszy temat. Czasami dawała drugą szansę nawet trochę zbyt naiwnie.
Podzieliła swoją kanapkę na pół i jedną połówkę podała dziewczynie. Skoro miały zjeść pączka na pół, to kanapkę również! Jednak zanim zaczęła jeść, upiła nieco kawy z kubka. Była gorąca i niesamowicie dobra. Nie miała pojęcia, gdzie ją kupowali, ale brakowało jej tej goryczy, która wystepowała w tej kupnej z targu.
- Miewam nocne dyżury w różnych częściach miasta. - przyznała. Obchody były częste, nawet przed stanem wojennym. Teraz były po prostu częstsze niż wcześniej, ale one ciągle musiały istnieć. Zwłaszcza w miejscach, gdzie kręciło się dużo ludzi. - Przecież chodzi o to, żebym była tam, gdzie nie jest bezpiecznie.
Uśmiechnęła się pogodnie. W końcu obecność policjantów miała poprawiać bezpieczeństwo dzielnicy.


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]05.03.19 23:48
Podziękowała za kanapki, chociaż obiecała, że jedną z nich zatrzyma i na pewno skosztuje później, niezależnie od tego, że bała się obcego jedzenia; nie, żeby myślała, że Marcelka ją otruje, o nie. Po prostu wolała sobie gotować sama, przyrządzać jedzenie i potem je kosztować, co czyniło ją wyjątkiem na tle innych kucharzy. Podobno nie lubili jeść jedzenia, które wyszło spod ich noża, bo cudze smakowało lepiej i o ile mogła się z tym zgodzić, wspominając potrawy Buni, tak zazwyczaj uspokajała ją wiedza o składnikach potrawy, czy procesie przygotowania.
W chwilowym milczeniu odessała się od kubka z zimną kawą i rzuciła okiem na Marcelkę; krytycznym, rzecz jasna, bo oczywiście rozumiała, że była policjantką, publicznym funkcjonariuszem i tak dalej, ale mimo wszystko była kobietą. Żyjąc w przekonaniu, że żyją w takich czasach, w których wciąż kobieta była uznawana za słabszą to i roztaczano nad nią zapobiegawczo parasol bezpieczeństwa, podejrzewała, że dotyczyło to w szczególności policjantek i aurorek. No najwidoczniej się pomyliła i dziękowała w duchu, że na przykład taka Pomona, czy Rowan nie zamierzała zmieniać zawodu i zamiast biegać za roślinami, czy pacjentami, postanowiła biegać za złoczyńcami. Ale komentarz pozostawiła w tej kwestii dla siebie, żeby przypadkiem nie urazić swojej nowej koleżanki – nie miała ich wielu w zanadrzu, dlatego pielęgnowała każdą bliższą znajomość na tyle, na ile potrafiła. A w razie czego miała pączki i całą tonę dobrego jedzenia; od niezdrowego, po zdrowe.
Uważaj na siebie, dobrze? – rzuciła więc, właściwie nie pytając a bardziej rozkazując i szybko odwróciła wzrok w kierunku wejścia. Kontrolnie, lecz nikt niczego od niej na szczęście w tym momencie nie potrzebował. – Opowiedz mi o najbardziej niebezpiecznej sytuacji jaka cię spotkała – poprosiła, mimo wszystko zainteresowana tym tematem. Lubiła słuchać czyichś opowieści, zwłaszcza jeśli były interesujące a podejrzewała, że Marcelka nie mogła jej zawieść – znalazłaś kiedyś trupa? Albo kogoś, kogo poszukiwaliście? – pociągnęła strunę, opierając łokcie o blat a zaciśnięte w pięści dłonie o policzki i z tej perspektywy wbiła nienachalne spojrzenie w swoją towarzyszkę.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czekoladowa Perła - Page 5 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]26.11.20 19:10
10 lipca 1957, środa

Marynarskie motywy miały w sobie coś urokliwego, chociaż dzisiejszy poranek sam w sobie zdawał się być wyjątkowo dobry. Aquila dopijała właśnie orzeźwiającą lemoniadę przy jednym z białych stalowych stolików w głównej sali Czekoladowej Perły. Pomiędzy stolikami biegał kilkuletni chłopiec w pirackiej czapce i wymachując drewnianym mieczykiem zdawał się walczyć z niewidzialnym wrogiem.
- Gińcie mugole!- wykrzykiwał do ściany i prowadził z nią zażartą wojnę, którą widocznie wygrywał.
Dziewczyna spojrzała jeszcze na brzdąca z lekkim rozbawieniem. Sama nie śniła o posiadaniu dzieci, zbyt skupiona na celu jakim było pisanie książki, małżeństwo i macierzyństwo odkładała na potem, w końcu miała jeszcze czas. Dodatkowo w jej myślach nie było żadnego wartego uwagi kawalera, wszyscy wydawali się tacy mdli i nudni. Może jeśli skupiłaby się bardziej to któryś z gości francuskich balów mógłby zagościć na dłużej w pamięci, ale to nie był dobry moment na takie rozważania.
Black postanowiła przybyć na to spotkanie kilkanaście minut wcześniej. Postanowiła wybrać się na spacer i chociaż był on długi, pozwolił chłonąć miasto, które w ostatnich dniach przeszło tak potrzebną rewolucję. Widok trupów leżących pod ścianami kamienic i w rynsztoku mógłby budzić niepokój gdyby nie świadomość CZYJE truchła zdobiły bruk.
- Mademoiselle Crabbe - uśmiechnęła się na widok kuzynki.
Dziewczęta nie widywały się często, ale starały się to robić dość regularnie. Więzy krwi łączyły, a matka Forsythii pochodziła w końcu ze Starożytnego i Szlachetnego Rodu Blacków. Tym razem cel spotkania był prosty, nauka języka francuskiego. Aquila czy tego chciała czy nie, ze względu na swój długi pobyt we Francji, musiała się go nauczyć, dzięki czemu po takim czasie, mówiła płynnie w języku paryżan. Oczywiście, nie miała bladego pojęcia do czego rzeczywiście Forsythii potrzebny jest ten język, ale być może praca dla Ministerstwa Magii wymagała takich umięjętności, kto wie. Aquila przecież nie parała się takimi rzeczami jak praca, a już zwłaszcza przy zwierzętach.
- Powiedz mi, droga kuzynko, pourquoi veux-tu apprendre le français?? - spojrzała jeszcze na nią podejrzliwie. - Czytałaś dzisiejszą gazetę?
Black zamknęła nowy numer Walecznego Maga i wskazała palcem na jej nagłówek podstawiając niemal pod nos kuzynce.
[bylobrzydkobedzieladnie]



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]02.12.20 23:08
Ciężko było jej pozbierać myśli po ostatnich wydarzeniach, chociaż usilnie próbowała skupić się na pracy, tak wciąż paskudne wyobrażenia nękały jej umysł, podżegając do odrzucenia swej neutralności. Jedynym rozwiązaniem, jakie przychodziło Forsythii do głowy było skierowanie swojej uwagi na naukę, a że od jakiegoś czasu wspominała o języku francuskim i jego rozwinięciu, to uznała ten moment za idealny pretekst do jego szkolenia. Oczywiście, miło też było jej widzieć swą kuzynkę, niemniej jednak dopiero gdy stąpała ulicami Londynu, zdała sobie sprawę, że tym samym mogła wpaść z deszczu pod rynnę. A co jeśli Aquila zapyta o jej opinię? Czy znajdzie w sobie na tyle siły, aby skłamać przyjaciółce prosto w oczy? Nonsens, przecież całe życie ukrywam przed nimi prawdę. Westchnęła ciężko, zatrzymując się przy witrynie cukierni – dla pewności sprawdziła stosowność swego ubioru oraz fryzury w odbiciu, a wtedy również dostrzegła, jak za jej plecami przenoszono trupa owiniętego w brudny materiał. Czy była to jedna z ofiar? Kim był? Do czego dążył? Za co przyszło mu stracić życie? A może… to była kobieta? Forsythia spuściła wzrok na swoje drogie pantofle i skrzywiła się nieznacznie – dlaczego ona miała mieć tak dobrze? Dlaczego dalej trwała w stagnacji i nic nie zrobiła? Potem jednak zdała sobie sprawę, jak wiele by straciła, a zresztą tak wielokrotnie słyszała o tym, że i jej może stać się krzywda, przecież rebelianci nie próżnują! Ale co z tego… gdy patrzyła na plakaty, widziała na nich znajome twarze, twarze, które niegdyś się do niej uśmiechały w miłej rozmowie.
Wkraczając do lokalu, usłyszała krzyk małego chłopca i cudem powstrzymała się od brzydkiego grymasu na twarzy. Skupiła się więc na widoku swej drogiej kuzynki, która jak zwykle olśniewała swą urodą, jak i strojem. Jedynym psującym ten czarujący obrazek elementem, była gazeta, która przedstawiała jedynie stronnicze poglądy. – Dame Black – dygnęła, uśmiechając się lekko na powitanie, a potem przysiadła obok, zerkając w kierunku menu. Nie spodziewała się jednak, że jej kochana krewna przejdzie od razu na język francuski, a potem tak prędko zmusi do kłamstwa. - Sur un coup de tête, ma chère – odpowiedziała, zaś zaraz potem zmierzyła okładkę wzrokiem. - Non, je n'ai pas eu le temps – skłamała, o dziwo po francusku przyszło jej to znacznie łatwiej, jakby nie musiała się nad tym zastanawiać. Prawda była taka, że ojczulek ekscytował się wydaniem z samego rana, opiewając przy śniadaniu, jakie to cudowne wydarzenia zaszczyciły Londyn. Złudnie Sythia najwyraźniej myślała, że jeśli nie zje śniadania w domu, tak przynajmniej cukiernia zaoferuje jej posiłek w spokoju. Lecz najwyraźniej liczyć na to nie mogła. Wzięła menu do ręki, udając, że spogląda przy okazji na gazetę, ale zaraz potem skupiła się na czytaniu specjałów, jakie posiadała w swej karcie cukiernia. Po chwili zastanowienia zamówiła pitną czekoladę i śpiewające ciastko kaszalota, a gdy kelnerka zniknęła z zamówieniem, wówczas uwaga panny Crabbe znów spoczęła na damie. - Qu'apprendrons-nous? 


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]06.12.20 21:14
Kelner minął Aquilę z ogromną tacą, zostawiając za sobą przyjemny zapach korzennych ciasteczek. Posypane kryształowym pudrem pierniczki w kształcie piratów toczyły ze sobą walkę ku uciesze roześmianych dzieciaków w Czekoladowej Perle. Poranek płynął gładko, a chociaż zniszczone kamienice i krew spływająca po bruku nie nadawała romantycznego uroku temu miastu, to została tam rozlana w jakimś celu. Słusznym celu. Kuzynka jednak wcale nie zdawała się równie zadowolona z tego faktu co dame Black. Jej uśmiech był mniejszy, a w oczach ledwo widoczne było strucie organizmu, chociaż dla kobiety powód był nieznany. Aquila nigdy nie wyobrażałaby sobie, że co czuje jej ukochana kuzynka, Forsythia Crabbe, która co prawda nie mogła poszczycić się szlachetnie czystą krwią, dalej miała odpowiednio dobre pochodzenie. W idealnej bańce stworzonej wokół młodego pokolenia na Grimmauld Place 12, nie było mowy o smutku czy goryczy na myśl o krzykach na ulicach. Wyższy cel przyświecający Ministerstwu Magii w końcu spełniał się, a jedyna słuszna gazeta, Waleczny Mag, wydała właśnie artykuł który dziewczyna z uśmiechem na ustach podsuwała Crabbe pod nos.
- Kochana. Qu'apprenons-nous, nie qu'apprendrons-nous. Pamiętaj o poprawnych czasach - uniosła brwi będąc pod wrażeniem poziomu francuskiego jakim posługiwała się Forsythia. - Jestem zszokowana, myślałam, że pamiętasz o wiele mniej. Cóż, radują mnie Twoje kaprysy. Widocznie wdałaś się w matkę bardziej niż mogłabyś tego chcieć - jeśli Crabbe znalazłaby sobie porządnego szlachcia to może nawet udałoby się szybko zaszyć tę dziurę w drzewie. U młodziutkiej kelnerki zamówiła słynną pitną czekoladę, która w tym miejscu była zwykłą rybką wrzucaną do szklanki mleka. Ciekawy wynalazek nie był szczególnie imponujący, ale z pewnością wystarczająco intrygujący by chociaż raz go spróbować. Chociaż jeszcze tego nie wiedziała, to słodycz napoju wystarczyłaby, ale Aquila wręcz nie mogła się opanować przed zamówieniem przynajmniej bułeczki z jagodowym nadzieniem w kształcie ośmiornicy.
- Pomyślałam, że najlepiej uczyć się omawiając tematy ważne i aktualne, więcej wtedy zapamiętasz - palec Black powędrował prosto na pierwszy akapit artykułu. - Dasz radę to przetłumaczyć? Chciałabym, zobaczyć ile właściwie pamiętasz.
Kelnerka przyniosła zamówienie, a dziewczyna nieporadnie złapała za ogon walczącej z nią rybki, przyglądając się jeszcze temu stworzonku. Lady ciekawa czy gdyby tak położyć ją na języku to dałaby czystą esencję kakaa zrezygnowała jednak z tego pomysłu zanurzając rybkę w mleku, które od razu zaczęło zmieniać barwę i gęstość.



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]11.12.20 23:06
- Och, no tak, czasy – westchnęła zażenowana swoją językową gafą. Francuski próbowano jej wpoić od najmłodszych lat, jednak nie miała nigdy, aż tak silnego zapędu do przyswajania tego języka. Znacznie łatwiej do głowy wchodził jej flamandzki, lecz najpewniej wynikało to z faktu, że jej korzenie sięgały tamtych regionów, więc dźwięki tegoż języka były dla niej znacznie bardziej naturalne. Paradoksalnie najłatwiejszym językiem, który pojęła w kilka miesięcy – znaczy jego podstawy – był mandaryński, z czego osobiście była niebywale dumna. Nie wiedziała jakim cudem znalazła w sobie tak wiele samozaparcia, ale lubiła się chwalić znajomością chińskiego. – Aquilo, przypomnę ci, że często moja praca wymaga francuskiego i chcąc nie chcąc, muszę go znać, lepiej niż bym chciała – zaśmiała się, choć prawdę mówiąc, znacznie częściej sięgała po prostu po literaturę w oryginalnym języku Moliera. – Chociaż nie jestem twoim bratem, ach, ilekroć leciałam do niego z dokumentami. Że też on ma głowę do tylu języków, pięć? Sześć? Doprawdy poliglota – przyznała, chwaląc swego krewnego. Chciała mieć talent do posługiwania się tak wieloma językami, podróżowanie wymagało tego i bardzo wiele ułatwiało. Szczególnie kontakty z tubylcami, będąc, chociażby w Afryce polegała w głównej mierze na francuskim, okazjonalnie potrafiła łapać słówka z języka arabskiego, jednak nie przebywała w krajach, gdzie go używano na tyle długo, by przyswoić go w takim stopniu jak inne. – A co do matki to zdecydowanie, chociaż wszyscy mówią, że urody po niej nie mam poza kolorami – stwierdziła, gdyż większość znajomych i krewnych jak jeden mąż uważali, że jej matka nie była urodziwą kobietą. Podobno dlatego też nie wyszła młodo za mąż, niemniej jednak Forsythia uważała, że jej mateczka była piękna, choć twarze miały zupełnie różne. Podobno najbardziej panna Crabbe przypominała swoją ciocię od strony Faustusa - siostrę jego ojca. Niestety biedaczka odeszła młodo przez serpentynę, więc pozostały po niej zaledwie portrety, niemniej jednak faktycznie Sythia stając przy portretach rodzinnych, zdawała się dosłowną kopią swej krewnej, różniły się zaledwie kolorem oczu i włosów. Cioteczka Jane była jaśniutką blondynką o zielonych oczach, często przez to mówiono, że była wilą – co prawdą oczywiście nie było, jednak wybitnie pasowało i przynajmniej panna Crabbe wiedziała, że w blondzie byłoby jej do twarzy.
Na ustach Forsythii zalśnił uśmiech, będący tak naprawdę jednym wielkim kłamstwem. Zażenowanie, jakie w niej narosło na dźwięk słów kuzynki, stłumiła wszystkim, co miała w zanadrzu. – Dam radę – stwierdziła bardzo pewna siebie, po czym rozprostowała gazetę na stoliku, przelatując wzrokiem litery, którymi katował ją tego poranka ojciec. – Lepszy, magiczny świat – wypowiedziała spokojnie rzecz jasna po francusku. – Stolica czarodziejów nareszcie czysta i… bezpieczna – kontynuowała tłumaczenie, nieco je zmieniając, przez swój poziom opanowania języka. Tłumaczyła pierwszy akapit, traktując każde słowo osobno, aby wyzbyć się jego sensu. Jednocześnie kłamliwie milutki ton, maskował obrzydzenie do czytanego tekstu. Pisana propaganda była… skuteczna do czasu, Sythia miała przez nią mieszane uczucia, póki nie dostrzegała cierpienia w oczach ofiar tego wszystkiego. Ofiarą był każdy zamieszany w wydarzenia, będąc niewinnym obywatelem, niezależnie od krwi. W międzyczasie na stole pojawiło się zamówienia obu czarownic, lecz Forsythia po swoje nie sięgała – chciała przebrnąć przez cały tekst, wszak im dalej tym było lżej.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]12.12.20 0:33
Aquila wysłuchała ze spokojem każdego słowa Forsythii które dotyczyło jej brata, a sercu kobiety rosła zazdrość. Oczywiście, Alphard był wspaniały, a sposób w jaki rozwinął swoje umiejętności, również lingwistyczne, były godne podziwu, jednak... Szlachetna niesprawiedliwość która jemu dała możliwości, a ją zamknęła w klatce, godziła w serce dziewczyny. Oczywiście, ojciec zorganizował wyjazd do Francji i właściwie usłał jej drogę do Francuskiego Ministerstwa Magii tak, że na samo nazwisko dostała wszystko czego chciała, jednak marzenia z dzieciństwa o byciu dokładnie takim jak on, a w końcu objęciu fotela Minister Magii, istniały w głowie Black. Nigdy nie miała na to szans. Przeznaczona do innej roli właściwie od urodzenia. Ojciec oczywiście doceniał jej wiedzę, sam zresztą wpajał jej ją przez lata, ale to Alphard miał przeznaczoną karierę w Ministerstwie. Kiedyś nawet była na to zła i sfrustrowana, teraz został jedynie lekki niesmak. Na szczęście każdą tego typu myśl wyrzucała z głowy skupiając się na książce i badaniu Fontanny Szczęśliwego Losu czy chociaż Yonaca z wierszy Marie de France.
- Tak, Alphard jest niezwykły - odpowiedziała tylko gorzko. - Jestem przekonana, że osiągnie niezwykły sukces, a jego wiedza posłuży za drabinę po której wespnie się na sam szczyt. Doprawdy - zamrugała jeszcze trzy razy z wyjątkowo sztucznym uśmiechem.
Wsłuchiwała się jeszcze w tłumaczenie tekstu Forsythii. Co prawda mówiła, że pracuje z francuskim niemal na co dzień, ale to w jaki sposób czytała tekst był co najmniej dziwny. Każde słowo oddzielała od siebie sposobem w jaki kilkuletnie dziecko oddziela literki czytając bajeczki. Brzmiało to co najmniej dziwnie, zwłaszcza przy jej zapewnieniach. Aquila mrużyła oczy niemal na każde słowo, wpatrując się podejrzliwie w Crabbe. Jeśli tak wyglądał jej poziom języka to musiała ćwiczyć.
- Tak... - przygryzła policzki. - Tak, dobrze, ale... Ale czy mogłabyś spróbować płynniej, kochana? Jeśli używasz francuskiego w pracy, to powinnaś się bardziej postarać - wskazała palcem na kolejny tekst w gazecie licząc na to, że jej kuzynka da sobie radę. - Może ten fragment?

Nie musi otaczać go zapach glonów. Nie musi mieć rudych włosów, piegów ani podejrzanego pochodzenia. Nie musi jawnie obnosić się ze swoimi poglądami. To może być twój sąsiad. To może być twoja ciotka. To może być twe dorosłe dziecko. Ze smutkiem dowiadujemy się o kolejnych osobach z czystej krwi rodzin, którzy są podatni na propagandę terrorystów. Ta zaraza nie odejdzie, póki nie zostanie zmieciona z powierzchni ziemi. Czy chcesz, by zastraszano cię hukowymi przedmiotami o wybuchających końcach? Czy chcesz martwić się o życie i zdrowie najbliższych? Czy chcesz, by powróciły czasy, gdy czarodzieje musieli ukrywać się w kanałach? Czy chcesz przyszłości, do której powrócą palone na stosach czarownice?



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]19.12.20 18:00
Niejasne wrażenie, jakie odniosła Forsythia, nie mogło pozwolić jej powstrzymać się od zadania pytania, które natychmiast pojawiło się w jej głowie, gdy tylko usłyszała pierwsze słowa kuzynki. – Aquilo… czyżbyś była zazdrosna? – wywnioskowała z tonu wcześniejszej wypowiedzi. Ani trochę nie miała chęci do tego, aby takie uczucia wywołać w lady Black, więc nawet była w lekkim szoku, że spotkała się z tak sztuczną reakcją kuzynki. Pokręciła głową z lekkim rozbawieniem, wystawiając otwartą dłoń na stolik, tak aby zachęcić kuzynkę do czułego gestu, mającego tylko pokazać, że Sythia nie miała złych zamiarów, ani ze swym nietaktownym pytaniem, ani z wychwalaniem brata kuzynki. Sama nigdy nie czuła zazdrości jako takiej za osiągnięcia członków swojej rodziny, pozostawiała im wspinanie się po drabinie sukcesu, zaś sama czerpała tyle ile mogła z okoliczności, jakie jej się przydarzyły, starając się torować drogę dla własnych marzeń. Choć te były reformowane i przebudowywane na przestrzeni lat, a w ciągu ostatnich miesięcy ich przetasowywanie było nader często. Nie wiedziała, do czego w tym wszystkim dążyła – bo co jeśli zyska wolność? Co wtedy? Były to pytania trudne, na które w tej chwili bała się odpowiadać nawet przed samą sobą. – Chciałabym, aby każde z was osiągnęło swój upragniony sukces, bez względu na to… - zaczęła, nostalgicznie zerkając za okno, gdzie niesiono kolejne nosze – czy z trupem? Tego wiedzieć nie mogła. Dziwne uczucie pomknęło do jej żołądka, lecz dla utrzymania odpowiedniego tonu spotkania, wróciła spojrzeniem na piękną twarz damy. – Bez względu na to co przyniesie przyszłość – dokończyła, wiedząc, że rozpoczynając to zdanie, chciała zakończyć je inaczej. Zabrała dłoń ze stolika i westchnęła ciężko, pozostawiając dalsze rozważania nad tą myślą swej rozmówczyni. Kochała Aquilę, może nie tak bardzo jak Perseusa, ale była dla niej kimś w rodzaju siostry – nawet gdy długo nie rozmawiały, ich stosunek do siebie był niezmienny. Należały do tej samej rodziny, były związane krwią i póki żadna z nich otwarcie tej krwi nie zdradzała, były sobie nader bliskie. Gdy przyjaźnie mogły przychodzić i odchodzić, rodzina pozostawała zawsze.
Ścisnęła lekko usta, a potem roześmiała się nerwowo, nie mając w głowie wymówki na swój poziom czytania, a raczej jego wersję, w której słowa były dla niej ciężkie do zaakceptowania. Wcześniej jedynie słuchała o tej niechęci, była ona nieszkodliwa – lecz teraz niewinni ludzie przypłacali to życiem, a to w jakiś sposób ją bolało. Działania drugiej strony konfliktu również ją denerwowały, nie uważała ich ani za mądre, ani za odpowiedzialne, choć kto wie, jak bardzo Walczący Mag przeinaczał rzeczywistość. – Oczywiście, pani profesor – skwitowała, starając się przywiązywać coraz mniejszą uwagę do znaczenia tekstu. Choć na początku dukała dokładnie tak jak wcześniej, tak po kilku zdaniach jej tłumaczenie zyskiwało na płynności, chociaż obcasy pod stolikiem zaczęły nerwowo wwiercać się w podłogę. Czytając każdą linijkę, starała się podchodzić do tego racjonalnie, nie traktować jako oskarżeń względem swej osoby, chociaż tak przez chwilę się czuła. Oczywiście, znała te twarze wiszące na plakatach, jednak… przecież była grzeczna, służyła swojej rodzinie, służyła Ministerstwu, dlaczego więc czuła się, jakby czytała o sobie? „Ze smutkiem dowiadujemy się o kolejnych osobach z czystej krwi rodzin, którzy są podatni na propagandę terrorystów.” Po tym zdaniu zatrzymała się z tłumaczeniem, wgapiając w stronę, a niepokój rozlewał się falami po jej ciele. Czy ona ulegała? Strużka zimnego potu pociekła między łopatkami, lecz twarz pozostawała spokojna. Forsythia usilnie starała się wmówić najpierw sobie, a potem kuzynce, że wszystko było w jak najlepszy porządku. Na ustach wykwitł ciepły uśmiech, a ciemne oczy powędrowały do góry, napotykając skrzące się spojrzenie lady Black. – Kochana, mam problem jak przetłumaczyć to w tym kontekście. Chodzi mi o „ta zaraza”. La peste, la lèpre, la contagiom, l' orobanche… A może w tym wypadku powinnam powiedzieć le poison? – zadumała się fałszywie, choć jej myśli były gdzie indziej i nawet przyniesione smakołyki nie stanowiły dla niej wystarczającej zasłony dymnej dla pauzy, po znaczącym cytacie, musiała urządzać teatr bez rekwizytów.


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]22.12.20 21:59
Zazdrosna? Oczywiście, że tak. Chociaż to uczucie można było nazywać dwojako to jednak najbardziej odpowiadała mu właśnie zazdrość. Nie z nienawiści czy potrzeby wyrwania owego sukcesu Alpharda, wręcz przeciwnie. Black była zachwycona faktem jak doskonale radzi sobie jej brat, jak jego szkolne problemy zdawały się odchodzić na dalszy plan gdy mógł całą energię poświęcać na pracę dla Ministerstwa Magii i walki o lepsze jutro, razem z Czarnym Panem. Co prawda Alphard nigdy nie zdradzał szczegółów, chociaż tak bardzo łaknęła ich jego siostra, ale pozwalał jej na snucie domysłów i tworzenia swoich teorii, a to musiało wystarczyć. Miał wiele więcej wolności, ale też o wiele więcej zobowiązań i odpowiedzialności nałożonej prosto na swoje barki, życie Alpharda było zdecydowanie mniej wygodne. Mógł jednak pozwolić sobie na ruchy na które Aquila nigdy by się nie zdobyła, podejmować decyzje które nigdy miały nie należeć do niej i rozwijać swoją karierę dokładnie tak jak ona chciała.
- Zazdrosna? Oczywiście, że nie. Skąd w ogóle taki wniosek Forsythio? - powiedziała oburzona. - Alphard osiągnie swój sukces, a ja swój. Sama doskonale wiesz, że właśnie tak będzie - a jeśli nie osiągnie go sama to przecież zawsze może pomóc ojciec. - Przyszłość stoi przed nami otworem - wpatrywała się w kuzynkę licząc, że dobrze zapamięta jej słowa, przecież jej się należały. - Pokładam w Tobie ogromne nadzieje i chociaż Twoje pasje nie leżą w obrębie moich zainteresowań to przecież wiesz, że jestem bardzo tolerancyjna. Świat układa się przecież po naszej myśli, teraz będzie tylko łatwiej - chwyciła ją za dłoń.
Kolejne czytane słowa szły Crabbe nieco lepiej, chociaż jeśli chciała zdobyć płynność to musiała jeszcze sporo ćwiczyć. Po jednym zdaniu jednak zablokowała się, tak jakby nie znała kolejnego słowa, a Black zawiesiła na niej wzrok kompletnie zdziwiona.
- Och, w odniesieniu do mugoli prawdopodobnie użyłabym każdego z tych określeń, ale... ale możemy założyć, że najbardziej poprawnym będzie la peste. Le posion to trucizna, bardzo adekwatne odniesienie, fakt.... La lèpre oznacza trąd, la contagion to bardziej jak zakażenie, epidemia właściwie, a l' orobanche... o ile się nie mylę to chyba nazwa jakiejś rośliny. Czy Ty, Forsythio, uczyłaś się słownika? Wiesz, jeśli chciałaś mi zaimponować... - pochyliła głowę i ściszyła głos. - ...to wystarczyło przynieść butelkę dobrej tequili - mrugnęła do kuzynki.
Zamyślona nad kawałkiem artykułu rozejrzała się jeszcze dookoła. Czy to możliwe by wokół niej siedzieli zdrajcy? By Ci czystej krwi czarodzieje, teraz doskonale spędzający czas przy pitnej czekoladzie w porcie, w głębi byli terrorystami, szaleńcami gotowymi zaatakować? Na szczęście tereny były patrolowane i to pozwalało zachować bezpieczeństwo. Dodatkowo obecność Forsythii działała na Aquilę wyjątkowo uspokajająco. Black słyszała o tych wszystkich zdradach, chociażby po Stonehenge, gdy niektórzy szlachcie, kiedyś tak bliscy jej na sabatach i balach, porzucili swoje nazwisko by walczyć w imię głupca. Słyszała o tych wszystkich rozbijanych w Londynie rodzinach ponieważ ojcowie rzucali się z różdżkami na prawych czarodziejów.
- To trochę przerażające, prawda...? - wpatrywała się jeszcze w artykuł. - Wyobrażasz sobie by ktoś tak bliski jak rodzina mógł zdradzić? - czym byliśmy bez rodziny? - Czym ten cały Zakon musi ich przekonywać żeby byli w stanie porzucić własnych braci?



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]25.12.20 2:35
- Z wrażenia, Aquilo – przyznała, intensywnie przyglądając się swej kuzynce. Szukała jakiegoś potwierdzenia w jej oczach, jednak najwyraźniej poszukiwała na próżno. Wysłuchiwała jej z uwagą i odnosiła wrażenie, że nie do końca ich umysły brnęły w tym samym kierunku. Choć Forsythia starała się odbijać od brzegu Tamizy, odpływając jak najdalej myślami od sytuacji, jaka pochłaniała Londyn, tak jej kuzynka usilnie, zdawała się przypominać w każdym swym słowie o odniesionym triumfie, jaki opiewała gazeta leżąca między kobietami. Nie mogąc wybrnąć z tego inaczej, uśmiechnęła się lekko, pocierając delikatnie kciukiem wierzch dłoni lady Black. Kiwnęła głową, przyznając jej rację, choć robić tego nie chciała. Musiała brnąć w kłamstwo, nie miała innego wyboru. – Dokładnie, Kochana. Układa się tak, aby było nam łatwiej i dziękuję za twoją otwartość umysłu względem tego wszystkiego. Może być tylko lepiej – zaczęła od tyłu, wypluwając z siebie fałsz, bo nie mogła tak sądzić. Chciała być obiektywna, pragnęła oceniać tę sytuację bez jakiejkolwiek ideologii czy obierania strony. – Nakładasz na mnie sporą odpowiedzialność, wiesz? – zaśmiała się pod nosem, ukrywając tym samym podenerwowanie. – Mam nadzieję, że cię nigdy nie zawiodę – przyznała, jednak miała wrażenie, że mogła to zrobić, nawet najmniejszym głupstwem gdy, chociażby zaczynała mówić o sprawach ze swojego departamentu w eleganckim towarzystwie. – Jesteś najukochańszą osobą, wiesz? – zapytała, wpatrując się w usta Aquili, które potrafiły wypowiadać tak konserwatywne prawdy, pomimo miękkości i delikatności, z jaką się układały w przeróżne słowa.
Cieszyło ją, iż wybrnęła ze swej gafy w zatrzymaniu się podczas czytania. Starała się równocześnie dogłębnie analizować wypowiedź lady Black, mimo wszystko wynosząc, choć odrobinę z tej nauki nowości względem francuskiego. Gdyż Sythia mogłaby przysiąc, że to spotkanie stanowiło zupełnie inny rodzaj nauki. – Rozumiem. Och, nie, nie była to nauka ze słownika. Przyznam szczerze, że myślałam o tym w kontekście chwastów, aczkolwiek nie znam się za zielarstwie – zachichotała cicho; kłamliwie, lecz to wiedziała tylko ona. Brnęła we własne kłamstwo dalej. – Tequili powiadasz… Och, kuzynko! Trzeba było mówić tak od razu – machnęła ręką, poprawiając się na krześle. Po chwili sięgnęła po czekoladową rybkę, wrzucając ją do swojej porcji słodkości przyniesionych przez kelnerkę. Obserwowała z uwagą, jak słodkie stworzenie rozmywa się pośród bieli, odbijając się od szklanych ścianek naczynia. Myślała, że był to już koniec drogi przez mękę, lecz kochana Aquila najwyraźniej nie zamierzała odpuszczać. Kolejne pytania, które padły zatrzymały radość, jaka płynęła z obserwacji czekoladowej rybki. Zmarszczyła lekko brwi, przenosząc spojrzenie na gazetę i wpatrując się w poruszające się tam zdjęcie, które dziwnie kontrastowało z nagłówkiem. Odchrząknęła nieznacznie, poprawiając się na siedzisku, oblizując delikatnie usta. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, jednak westchnęła ciężko, nim zdobyła się na nadchodzące słowa. – Kochana kuzynko, jestem absolutnie pewna, że dzięki staraniom Ministerstwa jesteśmy bezpieczne. Sądzę, że każdy zdrajca zdążył już uciec z Londynu, pokazując tym samym, jakimi są tchórzami – bolały ją te słowa, nie sądziła tak. Oni nie mieli wyboru, musieli opuścić stolicę. – Ludzie przyparci do muru stają się chaotyczni. Toną, łapią się brzytwy, być może w ten sposób próbują ratować własną skórę, a może po prostu oszaleli. Niemniej jednak teraz, gdy Londyn został oczyszczony, wydaje mi się, że ten zarodek został zduszony – mówiąc to, uniosła spojrzenie na kuzynkę, wpatrując się w nią bardzo intensywnie, zupełnie jakby była absolutnie pewna swoich słów. – Kolejni z pewnością się pojawią, lecz biorąc pod uwagę środki ostrożności, nasze wakacje będą spokojne. Może wypijemy za to? Za wiarę, że będzie dobrze – zaproponowała, biorąc słodki napój do rąk. Sama nawet nie wiedziała skąd przyszła jej ta łatwość w potoku słów, tak kłamliwie zatajających jej prawdziwe poglądy. Być może zbyt wiele z tego usłyszała od ojca i innych krewnych z kamienicy…


I wciąż nie starczało, i ciągle było brak
Ciągle bolało, że ciągle jest tak

Forsythia Crabbe
Forsythia Crabbe
Zawód : Magizoolog w Ministerstwie Magii
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
l'appel du vide
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8816-forsythia-a-crabbe https://www.morsmordre.net/t8824-maypole#262975 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f299-brook-street-72 https://www.morsmordre.net/t8821-skrytka-bankowa-nr-2082#262964 https://www.morsmordre.net/t8822-forsythia-crabbe#262969

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Czekoladowa Perła
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach