Wydarzenia


Ekipa forum
Brązowy salon
AutorWiadomość
Brązowy salon [odnośnik]10.03.16 0:20

Brązowy salon

 Obszerny i bogato zdobiony. Najczęściej służy jako miejsce oficjalnych spotkań i przyjęć.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]15.03.16 18:18
Nie opuszczało mnie wrażenie, że według Deimosa wszystko jest  czarne albo białe. Pozwolił mi pracować więc powinnam mu być za to wdzięczna.  Oboje byliśmy istotami rozumnymi więc czemu mielibyśmy się nie dogadać. W tej chwili nie byłam wstanie się za to na niego złości. Zazdrościłam mu tej cechy. Mogłam się już tylko uśmiechnąć i starać się nie zastanawiać ile to jeszcze razy ja będę się wiła w chaosie własnych myśli a on spłyci wszystko do kilku prostych zdań.
- Jeśli tylko nie zrobisz nic głupiego - odpowiedziała na jego pytanie ładnie ozdabiając to cichym śmiechem. Można było to spokojnie potraktować jako małą groźbę, obietnicę czy też jej brak. Ważne było żeby zrozumiał, że nie tylko ja muszę się dostosować do nowych warunków. Należało pozbyć się tego kija  tak sumiennie wbijanego przez jego ojca i Fobosa. Niech to  w końcu pojmie, niech przejrzy na oczy a krzyki w końcu ustaną. Ale przecież nie mogłam mu tego obiecać. Jeśli nawet dojdzie kiedyś między nami do porozumienia miną lata zanim ja przestanę bać się jego słów i kiedy on przestanie drwić z każdego mojego ruchu. Miną  lata a ja nie jestem pewna czy jestem wstanie tyle czekać.  Wiedziała, że gdy tylko nadarzy się okazja  by raz na zawsze uwolnić się od tego brzmienia skorzystam  z niej i nie będę odwracała się za siebie. Ciekawe czy te groźby rzucane w niebyt zaczną mnie w końcu nużyć.  Widząc zadowolenie na jego twarzy gdzieś na moich wargach zaczął czaić się kolejny uśmiech. Dziwnie  i przyjemnie widzieć go w takim stanie choćby przez sekundę czy dwie. Gdy wyciągnął dłoń w moją stronę ujęłam ją ostrożnie  i podniosła się z miejsca.
W momencie w którym przekroczyliśmy próg salonu wiedziałam, że to był zły pomysł. Należało wymigać się zmęczeniem i uciec do swojej sypialni. Teraz jednak nie było wyjścia. Jedyne co mogłam zrobić to usiąść swobodnie na kanapie tuż przed kominkiem i uciec gdzieś wzrokiem. Na szczęście taca z imbrykiem i filiżankami pojawiła się na tyle szybko by móc odwlec monet rozpoczęcia choćby krótkiej rozmowy.  Chwyciłam imbryk ostrożnie nalewając gorący płyn do filiżanek. Tylko tyle byłam wstanie teraz zrobić. Wysiłki z wymyśleniem odpowiednich słów spełzły na niczym. Może byłam po prostu zbyt zmęczona by na siłę się starać.  Może poszłoby mi lepiej gdybym była wstanie normalnie oddychać. Najchętniej pozbyłam się przeklętej sukienki i wrzuciłabym ją do kominka nie przejmując się już niczym. Zamiast tego musiałam poddać się myśli, że przecież największą sztuką jest milczeć w swoim towarzystwie. Uniosłam swoją filiżankę upijając z niej niewielki  łyk.  Wzrok skupiłam na tańczących językach ognia, które rozbłysły gdy tylko drzwi pokoju zostały uchylone. Wspomnieniami uciekłam do pierwszych dni tego dziwnego małżeństwa podczas, których wszystko wydawało się możliwe. Byliśmy tylko my a cały świat przestał mieć znaczenie. Ile bym dała, żeby znów cofnąć się do tamtych dni. To pragnienie spokojnie należało zrzucić na karb moich wyznań  i zmęczenia. Przecież nie mogłam jeszcze przypuszczać, że przez następne dni, tygodnie i miesiąca ta tęsknota będzie do mnie powracać atakując ze zdwojoną siłą.  I  w końcu ulegnę… bo kim jestem by sprzeciwiać się losowi? Iskry dziwnego ciepła przeszyły moje ciało.  Czułam jak mięśnie zaczynają się napinać, organizm walczył z natrętnymi myślami. Mogłam udawać, że owe ciepło było powodem ognia czy nawet herbaty ale po co? Odstawiłam filiżankę ze wszystkich sił starając się  przybrać spokojny wyraz twarzy. - Powinnam się położyć- przerwałam głuchą ciszę. Jeszcze chwila, jeszcze dwie a wypalił by nam uszy.  Czekałam już tylko na  jego zgodę.  Wyjdę, zamknę się  w swojej sypialni, zakopie się pod stertą poduszek i spokojnie dożyje do kolejnej konfrontacji. Zatrzymaj  mnie. Deimos proszę…zatrzymaj mnie błagałam w duchu.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]16.03.16 21:11
Czy nie to będzie najwygodniejsze. Mieć u swego boku właśnie kogoś takiego jak on, kto weźmie tę całą zawieruchę i stworzy z niej nową jakość? Ułoży, oddzieli pytania ważne od tych nieistotnych. Pomoże Megarze znów patrzeć bez problemu, jasno, przejzyście.
Herbata pojawiła się bardzo szybko. W ciszy zasiadając obok siebie. Ona trzyma już swój napar, racząc sięherbatą, słuchają ciszy, która zaległa. Deimos wielokrotnie chciał rozpocząc temat. Jeden, drugi, piętnasty. Nie zdołał odnaleźć jednak w sobie tylu pokładów energii i tyle motywacji. Wcale nie męczyła go cisza. Miał wrażenie, że to może trwać jeszcze bardzo długo. I na pewno będzie trwało jeszcze przynajmniej trzydzieści lat. Obiecała mu.
Kątem oka ją obserwuje. Kątem oka stara się wyczytać z jej mowy ciała zamiary. Czy znów rzuci w nim czymś? Wydaje się być spokojna, ale skrępowana. Deimos czeka tylko na potwierdzenie swoich przypuszczeń, jej płacz, bądź oświadczenie, że idzie spać sama.
Nie czekał długo. Ona chce się położyć. On nie spogląda na nią. Idź się położyć. Już się cisną na usta te słowa, już przełykanie herbaty odbywa się w męczarni. Ale spokój nagle pojawia się na horyzoncie i spływa na czoło i oczy oba kręgi. Nie, nie chce jej widzieć dziś po raz ostatni, kiedy odstawi filiżankę i pożegna się i pójdzie do siebie.
- Jesteś już zmęczona - stwierdzając to, spogląda w stronę ciała, które nie chce znów spędzać z nim wieczorów. Ale przecież zapewniała przed chwilą, że nie chce więcej się kłócić. Więc to zbyt wcześnie? Pojawia się mimochodem w jego głowie myśl, że przecież właściwie to nie musi czekać, może sam... ale wtedy coś ściska go w brzuchu, nie, to nie brzuch, a podbrzusze. I jest to atak tak niespodziewany, że przerywa spokój wieczora. Deimos na raz marszczy brwi i przestaje utrzymywać filiżankę w palcach. Ta wypada i toczy się po dywanie, rozlewa się herbata, a on łapie się z wytrzeszczonymi oczami za jedno biodro swoje. - ...cholera.. - ledwo dyszy i zaciska drugą rękę na opariu fotela, stara się złapać powietrze, bo to jakaś duszność go dopadła, wielki ból i kiedy pochyla się do przodu, w kierunku Megary, ten ból przechodzi w ból stały i męczący. Ale bardziej do zniesienia.
Czy to atak serca? Jeżeli sercem można nazwać zaklęcie, które nałożyla nań Leandra i które go teraz okropnie.. boli.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]16.03.16 22:07
Mój uśmiech miał wyrażać wdzięczność. Pozwolił mi przecież odejść i znów zostawić go samego.  Sama była w szoku, że jeszcze potrafię tak udawać. Mimo wyczerpania, mimo tych kilku obietnic nieświadomie złożonych wciąż starałam się grać  i ukrywać swoje emocje. Czy ja się kiedyś nauczę?  Już chciałam wstać, pożegnać grzecznie i wyjść. A to uczucie zawodu, które ściskało moje serce? O nim pomyślę jutro. Albo nie, po prostu spróbuje zapomnieć. Przecież to i tak nie ma znaczenia. Podniosłam się powoli z niechęcią zwracając się w stronę drzwi.   Tak będzie lepiej powtarzałam niczym mantrę.  Co było pierwsze? Chyba ten dziwno odgłos, jakby ktoś jęknął. Ale przecież to nie mogłam być ja. Trzymałam się tak dzielnie, na pewno nie pozwoliłabym sobie na podobny błąd. Później, odgłos filiżanki obijającej się o podłogę. Dopiero wówczas przeniosłam wzrok na Deimosa. Co do… nie zdążyłam nawet dokończyć własnej myśli. Momentalnie  uklękłam tuż przed nim. Wsunęłam dłoń pod jego zaciskające się na poręczy fotela palce. Jeszcze nic nie powiedziałam, nie byłam wstanie wydobyć nawet słowa.  Spojrzała na plamę po herbacie zastanawiając się czy czegoś do niej dosypano. Nie, to przecież nie możliwe. Inaczej sama cierpiałabym podobne męki. Ale w taki razie co? - Deimos, Deimos, spokojnie-- wolną dłonią delikatnie gładziłam go po twarzy. Próbowała go nakłonić żeby się wyprostował. Kątem oka spojrzałam na zamknięte drzwi. - Co się dzieję? Mam wezwać pomoc? - to zadziewające jak przerażonym potrafi być człowiek i jednocześnie jak spokojny może być ton jego głosu. Gdzieś po mojej głowie krążyła myśl, że to choroba lub stary uraz o którym nic mi nie powiedział. - Spróbuj się rozluźnić, proszę - zacisnęłam palce na jego dłoni. - To za chwile minie- -  powinnam zemdleć, powinnam się rozpłakać a przynajmniej wybiec stąd i zawołać o pomoc… inni powinni się nim zająć. Adrian albo Cynthia, tak oni na pewno wiedzieliby co robić. Co ja mogłam…klęczałam przy nim jak głupia i powtarzałam słowa, które nic nie znaczyły. W świetle kominka dostrzegłam jak moje palce do tej pory gładzącego jego twarz zaczęły się trząść. Oderwałam ją czym prędzej…nie powinnam okazywać strachu. Nie teraz. - Mówiłeś o trzydziestu latach a nie trzydziestu minutach. - bezwiednie wypowiedziałam swoje myśli na głos. Nie wiedziałam czy miało to pomóc jemu czy też mnie. - Już wszystko porządku.- - dotknęłam miejsca , którym najwyraźniej odczuwał ból. - Popatrz na mnie Deimos-- z jego boku przeniosłam wzrok na twarz a później na oczy. - Wszystko będzie dobrze - musiało być, przecież nie mógł mnie teraz zostawić. Co ja zrobię bez niego…[/b][/b][/i]
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]16.03.16 22:43
Jesteś już zmęczona, ale może położyłabyś się ze mną. Tego przecież chciał i to chciał jej powiedzieć, nie zdołał jednak i może to dobrze, że reakcja na dziwny atak nie była bezdźwięczna. Megara mogła się odwrócić. Mogła spojrzeć na niego i parsknąć śmiechem. Stać i patrzeć jak się męczy. Wyjść kiedy zemdlałby z bólu, albo umarł z wycieńczenia. Zamiast tego znalazła się tuż obok. Momentalnie, w oku mgnienia.
Jego myśli pędzą. Co się dzieje, czy coś się dzieje? Panikuje, ale stara się znaleźć pokłady zimnej krwi. Czy to możliwe, że to zatrucie? Nigdy nie narzekał na ból czegokolwiek. A i też ból nie odzywa się w miejscu, które można by było zaliczyć do ataku serca.
Jej dłoń na jego twarzy.
Oddycha, nie oddycha, urwane oddechy. Nie z przyjemności, a nieprzyjemności są owocem. Kłującej w podbrzusze, rwącej wnętrzności. Oczy zwraca ku Megarze i macha ręką.
- Nie, żadnych lekarzy - czy zawołałaby Cynthie czy Adriena, to byłoby samobójstwo. Adrien znów posądziłby go o to co poróżniło ich przed polowaniem, zaś Cynthia... wolał nie kusić losu, bo ten ostatnio i tak nie był mu na rękę. Co, jeżeli znów spojrzy na nią w ten sposób, nieodpowiedni sposób? Poczuje cokolwiek? Czy ma czelność poczuć po tym, jak nie ma już dla nich ani kropli szans. Nie myśli o tym, ale ma zakodowane, że nie może ściągać tu Cynthi pod byle pretekstem i tak to, że załatwił jej pieniądze na własną cukiernię było wielce znaczące.
Trzydzieści lat później będą tak siedzieli w tym samym miejscu przed kominkiem. Będą. Cokolwiek by się nie miało dziś wydarzyć, to nie może trwać tylko kilka minut.
- Cicho - prosi w tej samej chwili, kiedy czuje dotyk jej dłoni w odpowiednim miejscu w brzuchu. Nie chce więcej uspokojeń, ona mówi, jemu to nie przeszkadza, chociaż ją uciszył. A ból jak ręką odjął. Czy na chwilę, czy na zawsze? przyciska jej małą bladą rączkę do największego epicentrum. Jest jak maść, talizman, który odejmuje cierpienia. Deimos wzdycha, a jest to dźwięk zadowolenia, bo czuje się już o niebo lepiej.
- Nie odsuwaj się - mówi i odchyla głowę do tyłu, by oprzeć ją o kanapę. Może uspokoić swój oddech i dojść do siebie. - Nie mam pojęcia co to było i dlaczego już przechodzi, ale działa kiedy jesteś tu - więc bądź tu, nie wolno ci się odsuwać na centymetr przez całą noc. Ewentualnie możesz usiąść bliżej.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]17.03.16 0:16
Czułam jak uchodzi ze mnie powietrze. Miałam ochotę złożyć głowę na jego nogach i w duchu dziękować wszystkich znanym mi bogom, że ten dziwny atak w końcu ustąpił. Ucichłam gdy tylko się odezwał. W tej jednej chwili byłam wstanie zrobić wszystko byle by tylko mu ulżyć. Czułam jak przyciskał moją dłoń do źródła bólu. W mojej głowie wciąż brzmiały te same uspokajające wersy. Tym razem jednak miał pomóc wyłącznie mnie. Wiedziałam, że ten dźwięk wydobywający się z jego gardła to odgłos ulgi. Wydawało się, że nie mogę być szczęśliwsza. Minęło, wszystko co najgorsze minęło. Teraz będzie już dobrze. Musi być ta euforyczna myśl zawładnęła całym moim ciałem. Opadłam na ziemie ciesząc się pierwszym głębszym oddechem od kilku zdecydowanie zbyt długich minut. Jedną dłoń wciąż zaciskając wokół dłoni mojego męża słuchałam jak z jego ust padają kolejne słowa. Z początku nie zwróciłam uwagi na ich znaczenie. Byłam zbyt zajęta myślą, że jest wstanie sformułować takie długie zdanie. Więc już wszystko musiało minąć. Był już bezpieczny. Po kolejnych dwóch uderzeniach serca mój umysł był wstanie wytworzyć krótkie Oh…. Wreszcie dotarł do mnie ich sens. - Zawsze do usług- gdzieś na tej zmęczonej twarzy zabłąkał się lekki uśmiech. Na chwilę wysunęłam swoją dłoń po to jedynie by podnieść się z ziemi i usiąść tuż obok niego. - Nigdzie się dziś nie wybieram. Tylko proszę, nie rób mi tego więcej. - troska o drugiego człowieka to dziwne uczucie. Oplata cię całą i nagle słychać ją w twoim głosie i widać w twoich oczach. Bez względu na to jak usilnie zdrowy rozsądek próbował wziąć górę nad moimi czynami ja mogłam myśleć tylko o tym, że nic mu nie jest. Był przy mnie a groźba kilu wspólnych chwili zaczęła się oddalać. Złożyłam na chwilę głowę na jego ramieniu. Obiecuje, tylko na chwilkę lub dwie. Nabiorę jeszcze jeden głęboki wdech przypomnę sobie jak lubiłam jego zapach i zaraz się wyprostuję. -Nie dam sobie rady jeśli coś ci się stanie - kolejna myśl, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Pewnie przyjdzie taka chwila w której będę żałować każdego słowa ale nie teraz. Wzięłam ostatni głęboki wdech pozwalając by jego zapach wypełnił moje płuca. Po czym ostrożnie się wyprostowałam kierując spojrzenie wprost na jego twarz. Wierzchem dłoni dotknęłam jego policzka bezwiednie się przy tym uśmiechając. Teraz już nie mogłam się zatrzymać, nie byłam wstanie. Pocałowałam go. Ostrożnie, delikatnie zupełnie tak jakbym obawiała się, że zaraz zniknie albo co gorsza odepchnie mnie od siebie.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]17.03.16 15:54
Coś w twoim głosie, podpowiada mi, że nie powinienem się już obawiać. Jesteś obok i przechodzi mi ból. Kładziesz głowę na mym ramieniu. To nie jest ciężkie, ale przyjemne. Nie możesz robić tego częściej?
- Nie wiem co to - chcę się wytłumaczyć, nic mi jednak z tego dobrego nie przychodzi, bo mam w głowie pustkę. Kiedy wracam na ziemię, wdychasz znów zapach i widzę twoją twarz blisko mojej.
Czego się tak boisz Megaro, kiedy ostrożnie znajdujesz moje usta. Że cię zostawię w tym nagłym przypływie ciepłych uczuć, pokażę ci środkowy palec i zaśmieję się, bo w końcu to ja mogę zadecydować, że nie chcę cię dotykać? Twoje obawy nie mają sensu, bo musiałbym się bardzo przekonywać, że nie chcę mieć z tobą nic a nic wspólnego, żeby odrzucić ten powolny i delikatny pocałunek. Jest on niespodziewany, ale w pewnym sensie oczekiwany. Od wielu dni, tygodni. A do tego sama go zainicjowałaś, to tak wiele znaczy.
Ostatnie słowa, które padły przed nim, zaskakują mocniej i wciąż dźwięk ich się po uszach rozbija. Co uczynisz, kiedy mnie zabraknie. Nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale to kiedyś będzie musiało nastąpić. Spojrzałem na ciebie przed kilkoma sekundami, dając ci do zrozumienia, że to jeszcze nie teraz. Właściwie nie zgodziłbym się z tobą. Poradzisz sobie, jesteś mądra i waleczna. Jeżeli mnie zabraknie, wykorzystasz wszystko co zapewniłby ci stan wdowi i na zawsze oderwiesz się spod władzy innych. Będziesz panią na cały York. Będziesz mieć pieniądze, znajomości, szacunek. I dlaczego miałabyś nie umieć sobie z tym wszystkim poradzić? Bo jesteś jeszcze dzieckiem?
Za dziecko cię mam. Bo nie myślisz logicznie, a działasz w afekcie. Pamiętam każdy twój nerwowy gest, kiedy chciałaś mi odpłacić za moje czyny. Nie miałaś planu szczegółowego, to był szkic. Odwagą jednak zasłaniasz się i umiesz nawet nie znając planu, improwizować tak, by wyjść na tym lepiej. To nieprawda, że nie dorośniesz, bo jeżeli będzie trzeba, to dorosłabyś nawet w przeciągu jednej nocy.
Tej, podczas której moje ciało byłoby kremowane.
O żadnym z kierunków w które pójdzie ta niespodziewana choroba, która zaległa w moim ciele, nie myślę. Obejmuję cie póki jeszcze nie obudziłaś się i nie chcesz wyjść, jak uprzednio. Czy wyjść umiesz po tym, jak przyznajesz się, że bezemnie nie umiesz żyć? Cóż za wyznanie, jak sądzisz, co ja myślę, czy mam tak samo? Czy nie umiałbym oddychać, gdyby cię zabrakło?
Wydaje mi się, że możemy się całować jeszcze pół nocy i chociaż nie mam nic przeciwko, czuję jak coś znów powraca. Myśli. Bo staram się z całych sił pojąć co takiego było powodem ataku.
- Jutro dowiem się co to było - postanawiam, ujmując twoją twarz w dłonie, a jest ona blisko. Ty nie możesz poradzić sobie z tym, że coś może mi się stać, a ja nagle zmieniam zdanie i już chcę wołać Adriena. - Ale to moga być powikłania z polowania. Nie mówiłem ci, ale jechałem nieuważnie i wywróciłem się tak, że prawie mnie dobudzali - niechlubna to historia, lecz jak lepiej się odrazu czuję, kiedy wolę skłamać, że boli mnie od jakiegoś niefortunnego wypadku, a nie od tego, że pomyślałem sobie o tym, że mógłbym sobie z niej skorzystać...
- Aaa - syczę, znów przykładając dłoń do biodra. Ściskam jej ramię, bo właśnie za nie ją trzymałem, kiedy znów się zaczęło. Staram się wyrzucić z głowy wszystkie myśli, bo nie wiedzieć czemu, za każdym razem, kiedy one powracają, ból narasta.
Tym razem przeszedł po krótszym czasie. Rozprostowuje palce, które zaciskały się na jej ramieniu i oczy mówią, że jestem przerażony. Czyli już nigdy więcej nie będę mógł nawet pomyśleć o tym, żeby leżeć z nią w jednym łóżku? Co się stało, kto przyniósł na mnie tę okropną klątwę.
- Megaro, muszę się położyć - a ty idziesz ze mną, prawda?
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]17.03.16 21:07
Co będzie jutro gdy otworzę oczy? Co będę czuć gdy wciąż będzie przy mnie? Będę próbowała zrozumieć jak to wszystko było możliwe. Będę szukać odpowiedzi na to czy to był tylko sen czy rzeczywistość. Może znajdę odpowiedź w nim…albo wyjdę gdy będę pewna, że zasnął. Każdy kolejny pocałunek to nowe pytanie. Każdy dotyk to nowa wątpliwość. Jeszcze nie teraz. Teraz moje ciało raduje się każdą sekundą. Jednak jutro gdy otworze oczy spłynie na mnie tysiące wątpliwości a ja nie będę mogła ich udźwignąć. Przecież nic nigdy nie może być proste i przejrzyste. Inaczej świat zacząłby się rozpadać a ja musiałabym się przyznać do wszystkich swoich grzechów.
Kiwnęłam lekko głową w geście zgody. Tak, to najlepsze wyjście. Będę spokojniejsza wiedząc co się stało. Tylko czy jutro wciąż będę umiała być tak troskliwa i czuła. Mówił dalej a ja oczami wyobraźni już widziałam jego upadek. Czułam, że jak niewidzialna siła zaciska pętle na moim gardle. Kładąc dłoń na jego nadgarstku odsunęłam się nieznacznie by móc go lepiej widzieć.  Powoli przesuwałam spojrzenie od jego oczu po miejsce, które jeszcze przed chwilą sprawiło mu tyle cierpienia. Przycisnęłam policzek do jego dłoni zmuszając się do wypowiedzenia choć kilku słów. - Powinieneś mi wcześniej powiedzieć. Gdy tylko się czegoś dowiesz od razu mnie poinformujesz dobrze? - mogłam uwierzyć w to kłamstwo. To tylko uraz, który w końcu przejdzie. Adrian to potwierdzi a ja odetchnę z ulgą. Myśli, że choroba mogłaby go zabrać przepadnie. Cichy jęk i moje serce znów przestało bić.  Momentalnie znalazła się bliżej niego jedną dłonią sięgając do miejsca bólu. - Ciii, jestem tu. Spokojnie. - szeptałam cicho po raz kolejny dotykając jego twarzy. Gdy on się bał ja musiałam być silna. Musiałam być dobra i miła. Musiałam być jego podporą nawet jeśli sama miałam ochotę się rozpłakać. Wiedziałam, że muszę się dowiedzieć co się z nim działo. Nawet jeśli sama miałabym tu sprowadzić Adriana i tuzin innych medyków. Gdy usłyszałam, że chce się położyć podniosłam się z miejsca. Chwyciłam go za dłoń lekko ciągnąć w moją stronę. - Chodźmy- - odezwałam się w końcu już bez niepewności i strachu. Obiecałam mu przecież, że z nim zostanę. Nawet gdybym miałam spędzić całą noc przy jego łóżku i pilnować czy wszystko z nim w porządku.
W milczeniu przeszliśmy do jego sypialni. Obserwowałam każdy krok z radością stwierdzając, że ruch nie sprawia mu problemów. Przynajmniej o to nie musiałam się martwić. W końcu znaleźliśmy się za drzwiami jego azylu.  Raz za razem ubrania zaczęły opadać na podłogę. Dotychczas lekko uchylone drzwi zatrzasnęły się na dobre oddzielając nas od reszty świata. Zatrzymałam się tylko na chwilę. Błagając by powiedział gdy znów poczuje się gorzej. Nie powinien cierpieć gdy po raz pierwszy od tak dawna byliśmy razem. Nie powinien cierpieć gdy to ja przyszła do niego. Nie powinien cierpieć tylko dla tego, że pragnęłam poczuć jego dłonie na swoim ciele.
Obudziłam się gdy tylko pierwsze promienie słońca zaczęły przebijać się przez zasłony. Czując jego ramiona zaplecione wokół mojego kruche ciała. Wspomnienia tamtej nocy były we mnie tak żywe…ale…ale świat upominał się o mnie. Ostrożnie wywinęłam się z jego objęć z ulgą stwierdzając, że jeszcze się nie obudził. Nakładając na siebie lekki szlafrok, który jak zwykle pojawił się znikąd podniosłam się z miejsca i po cichu wyszłam z pokoju.  Alice krążyła po korytarzu przyglądając mi się niepewnie. Wiedziałam, że wzrokiem szuka nowych siniaków czy zadrapań. Wydała się mocno skonsternowana moich uśmiechem ale jak na dobrą służkę przystało nie zadawała pytań. Pomogła mi się przygotować na tyle prężnie, że gdy  Deimos otworzył oczy mnie nie było już w Marseet. Świat domagał się mojej obecności. Dał mi te kilka chwil tylko dla nas a teraz ja miałam za to płacić zadając sobie milion pytań na, które nikt nie znał odpowiedzi.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]18.03.16 17:38
Już było po wszystkim.
Każdy ból ustąpił pod wpływem dotyku jej rąk. Te przesuwają się z uważną delikatnością po moim ciele i odczuwam przyjemność aż do chwil najbardziej pamiętnych. Spokojny oddech Megary łaskocze mnie po szyji, wciąż śpię. Ciepło jej ciała i jego miękkość pozwalały mi spać w rozkosznie, nie martwiąc się ni sekundy o przyszłośc i przeszłość. Nie ma na tym świecie nikogo bardziej szczęśliwego odemnie.
Czuję jak się wysuwa z moich ramion. Nie mam ochoty pytać czy idzie do łazienki, czekam aż wróci. Zasypiam na dobre. Aż się budzę. I nie spostrzegam żony u mego boku. Gdzie się podziała?
- Gdzie ona jest? - pytam Alfreda, który wchodzi spytać czy może nie zechciałbym zjeść w łóżku zważywszy na to, że wczoraj źle się czułem. Służący stwierdza, że wyszła. Przed godziną. Szybko liczę i dochodze do wyniku, że musiała się wygramolić z łóżka przed dwiema. I nic nie poczułem? Była i jej nie było. Była dla mnie jak powietrze? Więc jej nie zauważałem? A moze nie umiałem bez niej funkcjonować? Odrzuciłem propozycję Alfreda, obiecując że zejdę zaraz na śniadanie.
Więc tak to się kończy. Nawet najpiękniejsze sny kończą się po siódmej rano. Kiedy budzisz się w pustym łóżku i już wiesz, że to co się zdarzyło, zdarzyło się tylko dlatego, że zapadł zmrok, że nikt nie mógł nic widzieć. Że służba zaspana nie słyszała, że cały świat pogrążał się w objęciach morfeusza a ty... śniłeś swój sen. Który okazuje się był ułuda, nieprawdą, w każdym razie rozmył się.
Niczym wspomnienie po cieple ciała żony, które grzało go całą noc.
W połowie dnia pojawia się Adrien. Mówi mi coś, co nie daje mi spokoju przez kolejne kilka godzin. Aż nie wraca Megara. Siedzę w tym samym miejscu w którym wczoraj piliśmy herbatę. Dobrze mi tu. Mój kuzyn wyszedł po pół godzinie, ja zaś siedzę i czekam aż ona wróci. Alfred prosi ją do salonu, ja cieszę się, kiedy widzę że wróciła.
Ale sprzeczne dzieją się we mnie rzeczy. Z początku miałem plan spytać czy musiała wychodzić tak prędko. Dać jej do zrozumienia, że mi się to nie podobało. Później chciałem się uśmiechnąć i spytać gdzie poszła. Na sam koniec nie miałem jednak tyle odwagi i mój entuzjazm przeszedł w dość obojętne stwierdzenie: - Już jesteś - wskazałem jej spojrzeniem siedzenie. Nie zaraz przy moim boku, bo siedziałem w fotelu. Zaproponowałem jej siedzenie na pustej kanapie. - Mam ci coś do powiedzenia - splotłem dłonie przed twarzą - Był u mnie Adrien w sprawie tych wczorajszych ataków - utkwione w Megarze spojrzenie pytało o te wszystkie rzeczy jak: gdzie zaprrowadziły cię dziś stopy, czemu uciekłaś bez pożegnania, czy chcesz żebym robił ci to samo? - Nie wykrył niczego, co mogłoby tłumaczyć ten ból. Uznaliśmy, że musiała być to jakaś inna magia. Jak hipnoza - wyrok, Megaro przyznaj się, hipnotyzowałaś mnie? Patrzę na ciebie chcąc dać ci do zrozumienia, że wiem o tym, że musisz i możesz się przyznać.
Niby się wczoraj mną przejełaś, ale może tylko było to udawanie. Sam zrobiłbym to samo, gdybym chciał... przestaję myśleć, bo czuję jak coś w okolicy brzucha zaczyna mnie kłuć.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 12:29
Powrót do domu przypominał marsz skazańca. Nie wiedziałam co czeka na końcu drogi ale i tak nie mogło to być nic dobrego. Jak to często wcześniej bywało chciałam przekraść się do moich pokoi i spokojnie poczekać na nadejście nowego dnia. Tak byłoby lepiej dla nas obojga. Nie musiałabym wcielać w czyn myśli, które towarzyszyły mi przez cały dzień. Wystarczył dźwięk moich kroków by znikąd wyłonił się Cerber Deimosa. Uniżonym gestem zapraszał do salonu gdzie czekać miał lord Carrow. Próbowałam wymyśli dobrą wymówkę, która opóźniłaby nasze spotkanie ale twardy wzrok Alfreda jasno mówił, że nic z tego nie wyjdzie. Wchodząc do salonu zmusiłam się do lekkiego uśmiechu ale prawda była taka, że atmosfera tego pokoju działa na mnie przygnębiająco. Ta radość w oczach Deimosa niczego nie ułatwiała. Nie oszukał mnie…nie teraz…nie po tym wszystkim. Bez słowa skruchy czy tłumaczeń odnośnie tego gdzie zniknęłam zajęłam miejsce na drugi końcu kanapy. Usilnie starała się zwiększyć dystans pomiędzy nami. Słuchałam tego co ma do powiedzenia starając się wyglądać na możliwie nie wzruszoną. Nie reagowałam na jego spojrzenie, nie czułam wstydu za to co zrobiłam. Wiedziałam, że powinnam być teraz możliwie jak najbliżej niego i podtrzymywać ten promień, który wciąż w nim tkwił. Powinnam ale tego nie zrobię. To i tak nie ma sensu. Sen się skończył, kurtyna na nowo podniesiona. Czas wrócić do swoich ról, los nie pyta o twoje zdanie. Wraz z jego ostatnim słowem zaczęło dziać się coś na czym nie byłam wstanie zapanować. Pierwszy pojawił się bardzo wyraźny niepokój o Deimosa. Kontuzje można byłoby usunąć jednym zaklęcie a teraz… Gdy znów przeniosłam na niego wzrok strach zastąpiła konsternacja. Widziałam w jego oczach to oskarżenie, które zwisło w powietrzu tyle, że nie mogłam w to uwierzyć. Zaraz pojawił się ból i smutek a on zmieniły się w pierwsze iskierki gniewu. Jak możesz?! krzyczało niemal całe moje ciało. Poderwałam się z miejsca z zamiarem wyjścia z hukiem albo przynajmniej rozwaleniu kilku rodzinnych klejnotów. Zamiast tego chodziłam w te i z powrotem próbując się uspokoić. Zatrzymałam się przed jednym z okien szukając pocieszeniach gdzieś wśród kolorowych liści opadających na ziemie czy promieni słońca. - A ty pomyślałaś, że miałam coś z tym wspólnego. - w tym momencie byłam jeszcze wstanie brzmieć w miarę obojętnie. Deimos sam włożył mi w ręce pretekst do zniszczenia wszystkiego co powstało między nami poprzedniej nocy. -O mało mi serce nie pękło gdy patrzyłam jak zwijasz się z bólu - ucichłam nie mogąc wstanie wydobyć z siebie głosu. Opuściło mnie całe opanowanie i pewność siebie. Odwróciłam się w jego stronę niemal widząc jak wspomnienie minionej nocy znika pod naporem nowych słów i żali. Oparłam się o parapet zaplatając dłonie na piersiach co miało ( z wyjątkowo marnym skutkiem) wskazywać na to, że w sumie nic mnie to nie obchodzi. - Masz mnie za heterę, która zrobi wszystko żeby tylko zaciągnąć kogoś do łóżka? - na krótką chwilę spojrzałam wprost w jego stronę pozwalający by moje słowa wkręciły się w jego mózg. Niech zrozumie co właśnie zrobił. - Gdybym miała takie umiejętności nasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Możesz być tego pewien. Jednak jeśli się obawiasz podobnych zajść masz moje słowo, że to się więcej nie powtórzy. - uniosłam dumnie głowę wierząc w każde wypowiedziane przez siebie słowo. Ruszyłam przed siebie obawiając się, że za chwilę wybuchnę płaczem. Problem polegał na tym, że jeśli chciała wyjść musiałam przejść tuż obok niego.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 13:29
Alfred to jedyny sługa, któremu mogę w pełni zaufać. Nie przepuści Megarze, nie pozwoli bym czekał na kogoś, kto nigdy się nie pojawi. Gdyby miało to się zdarzyć, zająłby moje myśli innymi obowiązkami, gośćmi. Niejednokrotnie proponował, że załatwi mi towarzystwo. Starałem sie póki co być mężem swej żony, lecz czym dalej w las, tym bardziej skłonny jestem zgodzić się na towarzystwo o którym mówił mi mój drogi Alfred.
Megara zareagowała na moje wieści z wyraźnym niezrozumieniem. Czyżby miała coś na sumieniu?
- Nie pomyślałem - brwi nagle utworzyły groźny front czoła - Ale dajesz mi powody bym zaczął
Kiedy tak stoi odwrócona twarzą do okna, mogę się na nią patrzeć i napatrzeć na kolejne dwa tygodnie, które przeżyję w samotności, bo jak mniemam, opuści mnie kolejnym rankiem, jak najprędzej, jak najchętniej. Jak to ona.
Myślę o jej słowach. Tobie serce pękło? Sprawiasz, że odwracam wzrok na okno. Czy nie powiedziałem rzeczy zbyt dobitnie, może powinienem był się przywitać z większą radością, wstać, przytulić i spytać jak w pracy. Ale to nie my, my tak nie robimy.
- Tylko inforumuję cię, zgodnie z twoim życzeniem - chłód zamiast przyjemności, moja obojętność, twoje rosnące wzburzenie.
Spokojnie Meg, przecież jeszcze wczoraj odpoczywałaś w tych ramionach, chyba nie boisz się że kolejnego dnia będą powodem twojego piekła. A może jesteś po prostu czujna i dobrze wiesz, że to możliwe.
Obserwacja doprowadza mnie do wniosku, że jeszcze niewiele wiem o tej kruchej blondyneczce. Tyle co nic. Jesteśmy od trzech miesięcy małżeństwem, a ona z każdym dniem potrafi zmienić moje nastawienie do niej. Nienawidzę jej, ale ciekawi mnie, chcę ją poznać, poznaję, okazuje się, że to kłamstwo, denerwuje się, czuję że mnie pociąga, zaraz znów ona się dystansuje, to mnie jeszcze mocniej irytuje, chcę nią sponiewierać, chcę jej rozkazywać, chcę, żeby była mi poddana, ale ona wiecznie niezadowolona. I tylko... mi się wymyka.
Jak inaczej może wyglądać nasze małżeństwo?
Czy w swoich wydumanych umiejętnościach nie znalazłaby ani jednego argumentu działającego na moją niekorzyść? Może spędzalibyśmy w łóżku całe tygodnie. Bo to przecież mój pomysł, by tak nie było. Nie. To ty Megaro tak bardzo boisz się mnie, że wolisz zrezygnować z tego co ci się należy. Boisz. Sam chciałem cie nastraszyć, to mam. Jeden do jednego, i wszyscy przegrali.
- Jak na przykład? - zadaję pretensjonalne pytanie. Uświadom mnie, najdroższa.
I widzę, jak już się zbiera do wyjścia. Och nie, nie zostawisz mnie chyba znów.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 14:46
Zatrzymała się w pół kroku wbijając w niego coraz bardziej rozgniewane spojrzenie. Ton jego głos działa na mnie niczym czerwona płachta na byka. Dla czego on potrafi okazywać ludzkie uczucia tylko wtedy gdy jest zły. Inaczej staje się kolejną rzeźbą z kamienia. Żadnego serca, żadnej duszy, żadnego ognia. Nienawidzę ich…wszyscy są tacy sami. Przez chwilę zastanawiam się czy nie odpowiedzieć na jego pytanie. Co się stanie jeśli to złowrogie słowo na „r” po raz kolejny padnie w naszej rozmowie. Moje błogie marzenie a jego największy koszmar. Byłby wolny ale jego honor zmieniłby się w pył. To cechuje wszystkie te cholerne kamienne statuy honor ponad wszystko inne . Wzięłam głęboki wdech zaciskając dłonie na oparciu fotela przy, którym akurat stałam. - Nie będziemy o tym znowu rozmawiać. Nie po tym co się wczoraj stało. - uciekłam spojrzeniem w bok mocno żałując wypowiedziany słów. Nie chciałam pokazywać, że tama noc coś znaczyła, że mogła zmieć cokolwiek. Teraz było już na to za późno- Mam dość tych niekończących się rozmów o tym jak to wspaniale by było gdybym zachowywała się tak jakbyś tego chciał i z wzajemnością. Nigdy się nie zmienimy i czas najwyższy oswoić się z tą myślą. - skończyłam. Ostatecznie zarysowałam naszą wspólną przyszłość pod znakiem ciągłej waśni. Tak to powinno wyglądać i tak właśnie będzie. Koniec z marzeniami, koniec z wielkimi planami. Jesteśmy istotami rozumnymi ale posługujemy się obcymi językami. Ta rozmowa jest tego najlepszym przykładem. Po raz kolejny uciekłam gdzieś spojrzeniem. Może okazywała w ten sposób okazywałam strach i brak pewności siebie ale lepsze to niż świadomość, że widzi ile mnie to kosztuje. Skupiłam się na jednym z obrazów byle by tylko poukładać myśli i uspokoić rozkołatane serce. - Dziękuję, że mi powiedziałeś - już całkiem spokojna ale wciąż nie potrafiłam na niego spojrzeć. Umysł płatał mi figle usilnie stawiając przed moimi oczami sceny poprzedniej nocy. - Wolisz, żebym napisała do Samaela czy do Darcy? Na Isolde się nie zgadzam. Nie umniejszam jej zdolnością ale to wciąż tylko stażystka. - wzięłam kolejny głęboki oddech dla zachowania spokojnego tonu głosu. - Ktoś powinien sprawdzić co się stało a ta dwójka najlepiej się do tego nadaje. Jestem pewna, że zachowają całą sprawę w tajemnicy. - byłam już niemal gotowa na jego wybuch gniewu. Nie wierzyłam, że ugnie się na tyle by poprosić o pomoc Rosiera czy Averego. Ale to przecież ja będę uginać przed nimi kark. On miał tylko wyrazić zgodę by weszli do jego umysłu. W tej chwili każdą jego reakcję przyjęłabym ze spokojem i powagą. Oderwałam palce od oparcia prostując się dumnie. Jeśli tak bardzo tego chciał mogłam się stać kolejną kamienną rzeźbą. To przecież i tak niczego nie zmieni. Kolejny powód by go znienawidzić.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 17:47

- Nie będę się z tobą użerał po wieczność - oświadczam w złości, którą wzbudziły jej słowa. Jak śmie mi mówić, że ma dość rozmów o nas. Jestem z naszej dwójki jedynym, który chce o nas rozmawiać. Mogłaby mi odpowiadać, skoro nie chce nawet zaczynać takiej rozmowy.
Oto zostaje odczarowana kolejna reguła. Otworzyły się twoje drzwi Megaro, stąd niedaleka droga do wolności, za którą tak tęsknisz całą sobą. Ja nie będę się z tobą użerał, jeżeli miałbym robić to jeszcze trzydzieści lat, to wolę skończyć to już teraz. Wczoraj w ferworze powiedziałem, że przez dziesięć lat się nie rozwiedziemy. Ale to nie musi tak wygladać. Możemy żyć własnym życiem, udawać, bądź nawet nie udawać, że nic się nie dzieje, możemy zerwać kontakty, możesz się wyprowadzić, możemy się już nie widzieć.
Aż do tego dnia za dziesięć lat. Jak będe podpisywał papierek. Wtedy przyjadę do ciebie i spojrzymy sobie w oczy. Czy będziesz mogła być obojętna tak jak teraz, czy będziesz miała chociaż jeden wyrzut sumienia, albo czy chociaż raz spytasz się "a co jeżeli".
Nie wierzę w to, że byłabyś do tego zdolna. Jesteś tak lodowata, że kiedy spoglądam na ciebie, to już nie wiem, jak mogłem wczoraj widzieć w tobie cząstkę tego blasku o którym mówił mi mój kuzyn Adrien. Kwestia alkoholu, jego też jak każdego Carrowa, dopadł alkoholizm. Po alkoholu wydajesz się zabawniejsza.
Nawet przez chwilę nie myślę, że to moja wina w tym wszystkim jest największa. Nie jestem niczemu winien. Ani temu, że mnie nie chcesz, ani temu że mnie chcesz.
- Chcesz oddać moją głowę pod warsztat Rosiera albo Averego!? Zabulgotała krew w mych żyłach, bo jej propozycja była nie do przyjęcia. - Zwariowałaś!?
Nie wiem co ma w głowie moja żona, ale chyba na prawdę nie czuje się za dobrze, skoro proponuje mi rozmowę z jednym z tych ludzi.
Nie chcę myśleć racjonalnie, jednak z dwójki złego, już prędzej wolałbym rozmawiać z Averym. Samael przynajmniej wie o Rycerzach Walpurgii. Co jednak z całą resztą wspomień. O pewnych rzeczach nawet on nie powinien wiedzieć.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 18:34
- Żebyś wiedział – - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Na szczęście było to na tyle ciche, że mógł tego nawet nie zauważyć. Gdyby teraz, gdyby w tym momencie powiedział, że nie chce mnie widzieć, że powinnam się wynieść zrobiłabym to.  Przez kilka minut słychać byłoby tylko odgłosy pakowanych rzeczy i trzaskających walki. W końcu zamknęłabym za sobą drzwi albo zniknę  w zielonych płomieniach. Marseet zostawię takie jakie je zastałam. Nic nie będzie wskazało na to, że kiedyś tu mieszkałam. Ktoś zapłacze? Ktoś za tęskni? Na zaledwie sekundę dwie spojrzałam w jego stronę.  On nawet by tego nie zauważył. Wróciłby do życia sprzed ślubu i sprzed zaręczyn. Nigdy nic dla niego nie znaczyłam…tak jak on nigdy nie znaczył nic dla mnie.
W końcu nadszedł wyczekiwany gniew i oburzenie.  Poważna i wyniosła skupiłam swój wzrok tylko na nim. - Nie zwariowałam - spokojnie odrzuciłam jego oskarżenia. - Samael jest jednym z najlepszych psychiatrów w tym kraju. Ponadto to mój krewny i ufam mu na tyle by mu powierzyć twoją głowę- nie dało się ukryć, że gdzie po cichu zrodziła się myśl o tym, że drogi kuzyn mógłby zrobić z mojego męża warzywo. Wszyscy byliby zadwoleni… Szybko jednak pozbyłam się tak drastycznego pomysłu wracając do dbania o dobro Deimosa nawet wbrew jego woli. - Nie zachowuj się jak dziecko Deimos. - gdy sytuacja nie była poważna napawałby się każdym słowem. - Pójdziesz do niego choćbym miała cię uśpić. Skoro Adrian nic nie wykrył Samael to najlepsze rozwiązanie - nie wspominałam już o Darcy stwierdzając, że lepiej jednak trzymać się rodziny. Zresztą wszyscy dobrze wiemy jakie potrafią być kobiety.  Świadomość, że Darcy mogłaby wydobyć z Deimosa coś więcej niż przyczynę jego dolegliwości była mi bardzo nie w  smak. -  Deimos ja nie żartuje. Musimy wiedzieć co się stało. - wykrzesałam z siebie całą stanowczość na jaką było mnie stać.  Wmawiałam sobie, że to nie jest kwestia mojej troski o niego. Po prostu nie podobało mi się, że ktoś byłby wstanie oskarżyć o coś tak poniżającego jak mieszanie własnemu mężowi w głowie. Za dziesiątym razem pomogło.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Brązowy salon [odnośnik]19.03.16 18:54
Wystarczy jedno moje słowo i Megara odejdzie w złości i już n i g d y się obok mnie nie pojawi? Jak to? Czy to własnie tak może wyglądać. Jeden dzień gorszy i koniec naszego małżeństwa? Cóż, nie wąpię w to, że jest mi posłuszna, ale czy aż z taką przyjemnością wykonałaby moje polecenie. Nie chce mi się w to wierzyć.
- Nonsens - unosząc się pychą, unoszę również nos i odwracam twarz. Nie ma mowy, żeby mi jakiś Avery mieszał w głowie. Nie ma mowy, nie ma, nie ma...
- Jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że tak bardzo obchodzi cię moja głowa, abyś umiała ocenić jej wartość prawidłowo - zapędzam sie, prycham, zaraz zrozumiałem, że przesadziłem więc kręcę głową, by ją przeprosić za te słowa. - Nie chciałem tego powiedzieć
Oskarża mnie o bycie dzieckiem. Myślę, że ma racje. To dziwna myśl, spontaniczna, pojawiła się i zdziwiła mnie na tyle że postanowiłem zdecydować dlaczego się pojawiła. Bo zachowuję się jak dziecko. Przypomnę sobie tylko wczorajszy atak, ten ból był nie do zniesienia. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne. Na to p i e k ł o.
Znów spoglądam na Megarę. Czy to możliwe, że ma rację. Czy jej intencje są czyste, tak jak ona jest czysta? Nie chcę jej ufać, ale coś podpowiada mi, że nie muszę wcale się obawiać jej nieprawości. Zaciskam usta w wąską kreskę.
Nachodzi nas cisza. Myślę. Ona jest nieugięta. Oczy jej się błyszczą, nie wygląda tak jak przed chwilą, kiedy chciałem strącić ją z postumętu kamiennego i sprawdzić czy rozsypie się w pył. Wygląda na prawdziwą kobietę. Te momentalne zmiany mnie przytłaczają.
- Sam do niego napiszę - podejmuję decyzję i chcę sprawdzić co ona na to. Czy się zdenerwuje, że to ja sam załatwię? A może jest z Samem w zmowie?
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Brązowy salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach