Pokój z Fortepianem
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pokój z Fortepianem
Małe sanktuarium, w którym Katya spędza długie godzinny, gdy tylko potrzebuje oddać się w ramiona słodkiego zapomnienia.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Katya Ollivander
Zawód : Zawieszona w prawie wykonywania zawodu
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Mogę się oprzeć wszystkiemu z wyjątkiem pokusy!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
The member 'Kyra Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - DN' :
'Anomalie - DN' :
- Żebyś rosła duża i silna, Kyra, czekolada zawsze dodaje kilku centymetrów. Ja, na przykład, jadłem bardzo mało czekolady jak byłem dzieckiem, bo nie miałem żadnego starszego brata, który by mi dawał jak rodzice nie patrzą, dlatego jestem takim kurduplem. - pokiwał głową, zachowując przy tym pełną powagę, chociaż w gruncie rzeczy zdawał sobie sprawę, że to co mówi ma niewiele sensu. No, może tylko to, że faktycznie nie należał do najwyższych było świętą prawdą. Upił łyka gęstego napoju, zostawiając ślad ponad górną wargą - szarobrazowa pianka zaległa mu na dziewiczym zaroście, więc przetarł twarz rękawem, chociaż jakby mama to widziała, to pewnie dostałby w łeb.
Jeszcze chwilę podskakiwał robiąc przy tym głupie miny.
- Pamiętaj... żeby... rozgrzać... też... twarz! - rzucił pomiędzy kolejnymi klaśnięciami, aż wreszcie przystanął w miejscu i głęboko odetchnął - Jakby nas naszła ochota na śpiewanie! Blelelelelelele...! - stroił do niej głupkowate miny, machając jęzorem i przesadnie akcentując niektóre słowa, by faktycznie rozgrzać także aparat mowy.
- Tylko siedzi! Wiesz kto tylko siedzi przy fortepianie? Jacyś artyści ze średniowiecza, przedpotopowi całkiem! Teraz wchodzimy w erę nowej muzyki, zobaczysz, że nie minie miesiąc, a pianiści zaczną szaleć przy swoich instrumentach i tańczyć jak Elvis! - zawołał, pokazując jej kilka ruchów a la Elvis Presley. Głośno się przy tym roześmiał, po czym zbliżył do fortepianu - Dobra, żarty na bok, zaczynajmy. - przysiadł przy instrumencie, jedną dłonią poklepując miejsce obok siebie, tym oto gestem zapraszając siostrę. Przesunął palcami po gładkich, chłodnych klawiszach, jednak żadnego nie nacisnął, póki co oswajając się z bladą kością słoniową.
- Pokaż co potrafisz. - poprosił, bo nie wiedział od czego zacząć i czy jak zacznie od najprostszej melodii to się przypadkiem nie zbłaźni, bo przecież ta drobna kruszyna pobierała już kiedyś lekcje gry i to od jakiegoś eksperta, a nie takiego nowicjusza jak Titus Ollivander!
Jeszcze chwilę podskakiwał robiąc przy tym głupie miny.
- Pamiętaj... żeby... rozgrzać... też... twarz! - rzucił pomiędzy kolejnymi klaśnięciami, aż wreszcie przystanął w miejscu i głęboko odetchnął - Jakby nas naszła ochota na śpiewanie! Blelelelelelele...! - stroił do niej głupkowate miny, machając jęzorem i przesadnie akcentując niektóre słowa, by faktycznie rozgrzać także aparat mowy.
- Tylko siedzi! Wiesz kto tylko siedzi przy fortepianie? Jacyś artyści ze średniowiecza, przedpotopowi całkiem! Teraz wchodzimy w erę nowej muzyki, zobaczysz, że nie minie miesiąc, a pianiści zaczną szaleć przy swoich instrumentach i tańczyć jak Elvis! - zawołał, pokazując jej kilka ruchów a la Elvis Presley. Głośno się przy tym roześmiał, po czym zbliżył do fortepianu - Dobra, żarty na bok, zaczynajmy. - przysiadł przy instrumencie, jedną dłonią poklepując miejsce obok siebie, tym oto gestem zapraszając siostrę. Przesunął palcami po gładkich, chłodnych klawiszach, jednak żadnego nie nacisnął, póki co oswajając się z bladą kością słoniową.
- Pokaż co potrafisz. - poprosił, bo nie wiedział od czego zacząć i czy jak zacznie od najprostszej melodii to się przypadkiem nie zbłaźni, bo przecież ta drobna kruszyna pobierała już kiedyś lekcje gry i to od jakiegoś eksperta, a nie takiego nowicjusza jak Titus Ollivander!
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Przez chwilę jakby zastanawiała się głęboko nad jego odpowiedzią, by w końcu dojść do krótkiej i jakże prawdziwej konkluzji:
- To nie ma sensu. - zmarszczyła brwi. Po pierwsze, dlatego że Titus był wysoki! No dobrze, może tata oraz kuzyn Ulysses byli od niego wyżsi, ale to wcale nie znaczyło, że jej braciszek był kurduplem! Młoda będzie się upierać przy swoim zdaniu, więc Titus od razu mógł sobie darować ewentualne próby wyperswadowania jej tej opinii. No a po drugie... jeśli czekolada faktycznie dodaje centymetrów to dlaczego trzeba ją wykradać cichaczem? Chyba rodzicom powinno zależeć, żeby ich dzieci rosły duże, co nie?
Nie spierała się już jednak dalej, z resztą nie było czasu, skoro po chwili dostała leciutkiej zadyszki od tych wszystkich podskoków i przysiadów. Musiała chwilę odsapnąć i także napić się łyka czekolady, zanim zabrała się za, jak to określił Titus, rozgrzewanie twarzy.
- Na śpiewanie zawsze! - odpowiedziała, wracając na środek pomieszczenia - Alalalalalalala rababababa rabarbar! - nie mogła zostać w tyle kiedy on robił te durne miny więc prędko dołączyła, napinając policzki, pokazując język i zataczając żuchwą koła dla rozgrzewki. Mama
z pewnością dostałaby zawału, gdyby zobaczyła, jak dwójka jej dzieci tak się wygłupia! Chociaż pewnie byłaby zadowolona, że Kyra powtórzyła też wszystkie ćwiczenia, które pokazywał jej pan Dawson - jej nauczyciel śpiewu. Z nim miała zdecydowanie więcej zajęć niż z nauczycielem od pianina - Musisz dobrze rozgrzać przeponę do śpiewania! - zawołała więc, żeby pouczyć Titusa.
Jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić jak można było "szaleć" przy fortepianie... ale przecież była jeszcze mała! Na pewno to zobaczy, skoro brat mówił, że niedługo wszyscy będą tak robić. Zaklaskała więc lekko w dłonie po jego małym pokazie a zaraz potem usadowiła się na stołku obok niego. Spojrzała najpierw na brata a potem na klawisze.
- Tak naprawdę to niewiele - powiedziała, wyciągając niewielkie łapki nad klawiaturę. Najpierw zagrała gamę - ot, dla przypomnienia sobie dźwięków i układu klawiszy. A potem wygrała bardzo krótką, spowolnioną i nieco koślawą wersję London Bridge is falling down. Nie była to zwykle piosenka, której uczyło się początkujących. Ale Kyra bardzo lubiła tę melodię, więc gdy się uparła, nauczyciel przygotował jej tę uproszczoną wersję - i w sumie tylko to potrafiła zagrać.
- To nie ma sensu. - zmarszczyła brwi. Po pierwsze, dlatego że Titus był wysoki! No dobrze, może tata oraz kuzyn Ulysses byli od niego wyżsi, ale to wcale nie znaczyło, że jej braciszek był kurduplem! Młoda będzie się upierać przy swoim zdaniu, więc Titus od razu mógł sobie darować ewentualne próby wyperswadowania jej tej opinii. No a po drugie... jeśli czekolada faktycznie dodaje centymetrów to dlaczego trzeba ją wykradać cichaczem? Chyba rodzicom powinno zależeć, żeby ich dzieci rosły duże, co nie?
Nie spierała się już jednak dalej, z resztą nie było czasu, skoro po chwili dostała leciutkiej zadyszki od tych wszystkich podskoków i przysiadów. Musiała chwilę odsapnąć i także napić się łyka czekolady, zanim zabrała się za, jak to określił Titus, rozgrzewanie twarzy.
- Na śpiewanie zawsze! - odpowiedziała, wracając na środek pomieszczenia - Alalalalalalala rababababa rabarbar! - nie mogła zostać w tyle kiedy on robił te durne miny więc prędko dołączyła, napinając policzki, pokazując język i zataczając żuchwą koła dla rozgrzewki. Mama
z pewnością dostałaby zawału, gdyby zobaczyła, jak dwójka jej dzieci tak się wygłupia! Chociaż pewnie byłaby zadowolona, że Kyra powtórzyła też wszystkie ćwiczenia, które pokazywał jej pan Dawson - jej nauczyciel śpiewu. Z nim miała zdecydowanie więcej zajęć niż z nauczycielem od pianina - Musisz dobrze rozgrzać przeponę do śpiewania! - zawołała więc, żeby pouczyć Titusa.
Jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić jak można było "szaleć" przy fortepianie... ale przecież była jeszcze mała! Na pewno to zobaczy, skoro brat mówił, że niedługo wszyscy będą tak robić. Zaklaskała więc lekko w dłonie po jego małym pokazie a zaraz potem usadowiła się na stołku obok niego. Spojrzała najpierw na brata a potem na klawisze.
- Tak naprawdę to niewiele - powiedziała, wyciągając niewielkie łapki nad klawiaturę. Najpierw zagrała gamę - ot, dla przypomnienia sobie dźwięków i układu klawiszy. A potem wygrała bardzo krótką, spowolnioną i nieco koślawą wersję London Bridge is falling down. Nie była to zwykle piosenka, której uczyło się początkujących. Ale Kyra bardzo lubiła tę melodię, więc gdy się uparła, nauczyciel przygotował jej tę uproszczoną wersję - i w sumie tylko to potrafiła zagrać.
The member 'Kyra Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - DN' :
'Anomalie - DN' :
Rodzeństwo Ollivander chyba powinno kiedyś założyć jakiś zespół muzyczny pokroju Ollivanders 2, albo coś w tym guście, bo obydwoje mieli niezaprzeczalny talent do muzyki - zarówno chłopak jak i jego młodsza siostra pobierali naukę śpiewu i sądząc po zapale, który rodził się w tej dwójce na samą myśl, chyba radzili sobie całkiem nieźle! To pewnie po mamusi, bo srogi pan Ollivander raczej nie nadawał się na gwiazdę estrady...
Patrzył na jej drobne dłonie tańczące na klawiaturze fortepianu i wsłuchiwał się w nieco koślawą melodię, delikatnie marszcząc brwi, zaś kiedy skończyła kiwnął głową.
- Nie jest źle, ale musisz trzymać tempo. - sam uniósł ręce, nucąc pod nosem zaproponowaną przez Kyre melodię - raz i drugi, zanim wreszcie kiwnął łbem na znak, że zaczyna. Jego długie palce krążyły po jasnych klawiszach ciosanych w kości słoniowej, a on w myślach liczył metrum, w końcu dociskając ostatnią nutę.
- Widzisz? - na krótki moment wsparł dłonie na kolanach - Spróbujemy razem? - zapytał, delikatnie przekrzywiając głowę na jedną stronę - Tylko w tempie! Na trzy, raz, dwa, trzy i...! - cicha melodia znowu popłynęła po otoczeniu, wkradając się w każdy zakamarek pokoju, a nawet wychodząc za drzwi, gdzie przemierzała wysokie korytarze zamku Lancaster, pieszcząc uszy tych, którzy spacerowali w pobliżu. Titus recytował cicho dziecięcą wyliczankę, by łatwiej jej było złapać tempo, odnaleźć się w metrum. Raz, drugi, trzeci... Katowali London Bridge dopóty, dopóki każdy dźwięk nie znalazł się na swoim miejscu, tam gdzie powinien od samego początku...
Wygrali melodię ostatni raz, ostatni raz tknął klawisze - delikatnie, by powietrze wypełnił prawdziwie subtelny dźwięk.
- Pięknie! - pochwalił ich duet, dwukrotnie klaszcząc w dłonie - Spróbujemy czegoś jeszcze? - zapytał, chociaż znał odpowiedź zanim padła - Poćwiczmy na nutach. - kiwnął łbem, przerzucając kilka kartek ustawionych na podparciu ponad klawiaturą, w końcu zatrzymując się na kompozycji, którą znał chyba każdy i którą każdy pianista potrafił zagrać. To był dobry początek, a Titus przesunął palcami po lekko żółtawych stronach, gdzie na samej górze widniało nazwisko sławnego kompozytora.
- Lubisz Beethovena? - kto nie lubił! Natomiast Dla Elizy było prawdziwie romantycznym utworem! I niezbyt skomplikowanym, w gruncie rzeczy - to na nim trenował, pogrywając wraz z francuską kuzynką - Umiesz czytać nuty? - bo jak nie, to zdecydowanie musieli zacząć od tego właśnie.
Patrzył na jej drobne dłonie tańczące na klawiaturze fortepianu i wsłuchiwał się w nieco koślawą melodię, delikatnie marszcząc brwi, zaś kiedy skończyła kiwnął głową.
- Nie jest źle, ale musisz trzymać tempo. - sam uniósł ręce, nucąc pod nosem zaproponowaną przez Kyre melodię - raz i drugi, zanim wreszcie kiwnął łbem na znak, że zaczyna. Jego długie palce krążyły po jasnych klawiszach ciosanych w kości słoniowej, a on w myślach liczył metrum, w końcu dociskając ostatnią nutę.
- Widzisz? - na krótki moment wsparł dłonie na kolanach - Spróbujemy razem? - zapytał, delikatnie przekrzywiając głowę na jedną stronę - Tylko w tempie! Na trzy, raz, dwa, trzy i...! - cicha melodia znowu popłynęła po otoczeniu, wkradając się w każdy zakamarek pokoju, a nawet wychodząc za drzwi, gdzie przemierzała wysokie korytarze zamku Lancaster, pieszcząc uszy tych, którzy spacerowali w pobliżu. Titus recytował cicho dziecięcą wyliczankę, by łatwiej jej było złapać tempo, odnaleźć się w metrum. Raz, drugi, trzeci... Katowali London Bridge dopóty, dopóki każdy dźwięk nie znalazł się na swoim miejscu, tam gdzie powinien od samego początku...
Wygrali melodię ostatni raz, ostatni raz tknął klawisze - delikatnie, by powietrze wypełnił prawdziwie subtelny dźwięk.
- Pięknie! - pochwalił ich duet, dwukrotnie klaszcząc w dłonie - Spróbujemy czegoś jeszcze? - zapytał, chociaż znał odpowiedź zanim padła - Poćwiczmy na nutach. - kiwnął łbem, przerzucając kilka kartek ustawionych na podparciu ponad klawiaturą, w końcu zatrzymując się na kompozycji, którą znał chyba każdy i którą każdy pianista potrafił zagrać. To był dobry początek, a Titus przesunął palcami po lekko żółtawych stronach, gdzie na samej górze widniało nazwisko sławnego kompozytora.
- Lubisz Beethovena? - kto nie lubił! Natomiast Dla Elizy było prawdziwie romantycznym utworem! I niezbyt skomplikowanym, w gruncie rzeczy - to na nim trenował, pogrywając wraz z francuską kuzynką - Umiesz czytać nuty? - bo jak nie, to zdecydowanie musieli zacząć od tego właśnie.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
W sumie to i tak była zaskoczona, że zapamiętała wszystkie klawisze tej melodii. Już dawno nie zbliżała się do pianina, mimo że od ataku choroby i wybuchu anomalii minęło już tyle czasu. Mama wciąż martwiła się, że Kyra jest osłabiona (co po części było prawdą, ale mama jak zwykle miała tendencję do nadmiernego panikowania) więc odwołała jej większość "nadprogramowych" zajęć. Tym samym Kyra miała zdecydowanie za dużo wolnego czasu i często sama próbowała go sobie jakoś wypełnić.
Niemal zafascynowana patrzyła jak palce Titusa śmigają po klawiszach, nawet jeśli był początkującym, dla niej już grał perfekcyjnie - nie liczyło się, że wygrywał zaledwie dziecięcą rymowankę i to jeszcze w uproszczonej wersji! Już mu zazdrościła i kiedy tylko skończył, zaklaskała w dłonie.
- Na pewno coś popsuję - powiedziała, acz było to stwierdzenie rzucone bez smutku czy żalu. Była tu w końcu, by się dopiero nauczyć! A Titus był dobrym nauczycielem! Miał dużo cierpliwości, ilu to już rzeczy przekazał swojej siostrze? Nie potrafiła zliczyć. Wiele z tych nauk nie było może co prawda czymś, co pochwalałaby mama ani tym bardziej tata, ale cóż... liczy się sam fakt że jednak zostawało to w jasnej główce bez większego wysiłku! Ochoczo więc zabrała się za naciskanie odpowiednich klawiszy. Oczywiście wedle własnych przewidywań, nie poszło jej bajecznie przy pierwszej próbie, jednak im dłużej ćwiczyli prostą melodię, tym łatwiej jej było utrzymać tempo. Wyliczanka Titusa bardzo jej pomogła, dziewczynka szybciej łapała rytm i dzięki temu już wkrótce ich duet wykonał ten krótki utwór niemal perfekcyjnie! Kyra aż zaklaskała w dłonie, kiedy brat ich pochwalił. Nie mogła się doczekać, aż pokaże mamie to, czego nauczył ją Titus! Może dzięki temu lady Ollivander zgodzi się by wznowić jej lekcje pianina? Bo, mimo że Kyra bardzo chętnie uczyłaby się tylko z bratem, doskonale wiedziała, że Titus musiał się skupić na różdżkarstwie oraz na byciu... lordem. Nie cieszyła się z tego powodu, wiedziała jednak, że jeśli tata znów będzie na niego zły, ponownie odeśle jej braciszka do Francji... a od tego zwyczajnie pękłoby jej serduszko.
- Lubię! - mimo że niemal nie potrafiła jeszcze grać, nie dało się nie znać takich sław. Właściwie od tego zaczęły się jej lekcje - od krótkiej przeprawy przez największych kompozytorów świata. Chociaż trzeba przyznać, Kyra niemal na tej lekcji zasnęła. - Um... Znam ich rodzaje. Wiem, że jest cała nuta, pół, ćwierćnuta... i jeszcze chyba ósemka? Ale nie umiem jeszcze grać, patrząc na nie - skrzywiła się.
Niemal zafascynowana patrzyła jak palce Titusa śmigają po klawiszach, nawet jeśli był początkującym, dla niej już grał perfekcyjnie - nie liczyło się, że wygrywał zaledwie dziecięcą rymowankę i to jeszcze w uproszczonej wersji! Już mu zazdrościła i kiedy tylko skończył, zaklaskała w dłonie.
- Na pewno coś popsuję - powiedziała, acz było to stwierdzenie rzucone bez smutku czy żalu. Była tu w końcu, by się dopiero nauczyć! A Titus był dobrym nauczycielem! Miał dużo cierpliwości, ilu to już rzeczy przekazał swojej siostrze? Nie potrafiła zliczyć. Wiele z tych nauk nie było może co prawda czymś, co pochwalałaby mama ani tym bardziej tata, ale cóż... liczy się sam fakt że jednak zostawało to w jasnej główce bez większego wysiłku! Ochoczo więc zabrała się za naciskanie odpowiednich klawiszy. Oczywiście wedle własnych przewidywań, nie poszło jej bajecznie przy pierwszej próbie, jednak im dłużej ćwiczyli prostą melodię, tym łatwiej jej było utrzymać tempo. Wyliczanka Titusa bardzo jej pomogła, dziewczynka szybciej łapała rytm i dzięki temu już wkrótce ich duet wykonał ten krótki utwór niemal perfekcyjnie! Kyra aż zaklaskała w dłonie, kiedy brat ich pochwalił. Nie mogła się doczekać, aż pokaże mamie to, czego nauczył ją Titus! Może dzięki temu lady Ollivander zgodzi się by wznowić jej lekcje pianina? Bo, mimo że Kyra bardzo chętnie uczyłaby się tylko z bratem, doskonale wiedziała, że Titus musiał się skupić na różdżkarstwie oraz na byciu... lordem. Nie cieszyła się z tego powodu, wiedziała jednak, że jeśli tata znów będzie na niego zły, ponownie odeśle jej braciszka do Francji... a od tego zwyczajnie pękłoby jej serduszko.
- Lubię! - mimo że niemal nie potrafiła jeszcze grać, nie dało się nie znać takich sław. Właściwie od tego zaczęły się jej lekcje - od krótkiej przeprawy przez największych kompozytorów świata. Chociaż trzeba przyznać, Kyra niemal na tej lekcji zasnęła. - Um... Znam ich rodzaje. Wiem, że jest cała nuta, pół, ćwierćnuta... i jeszcze chyba ósemka? Ale nie umiem jeszcze grać, patrząc na nie - skrzywiła się.
The member 'Kyra Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - DN' :
'Anomalie - DN' :
- Jak coś zepsujesz to to naprawimy. - wzruszył jeno ramionami - proste! Jeszcze kilka lat wstecz sam był kompletnym psujem - co dotknął, to zepsuł, spędzając później wiele godzin na naprawianiu.
- To świetnie! W takim razie rozpracujmy Beethovena. - kiwnął głową, a gdy przyznała, że nie do końca potrafi czytać z nut, to zmarszczył brwi, wspierając dłonie na swoich kolanach - To nie jest takie trudne wbrew pozorom, zaraz ci wszystko wyjaśnię... - przeczesał palcami krótkie włosy i poprawił się na siedzisku, po czym zaczął jej tłumaczyć o co właściwie z tymi nutami chodzi, że każdy dźwięk ma swoje miejsce na pięciolinii, że są różne rodzaje, które różnią się właściwie długością grania, że dzielą się na gamy i oktawy, że to, tamto i siamto... Było trochę tych informacji, sam zresztą dosyć długo uczył się tego wszystkiego na pamięć, zanim zaczął jako tako ogarniać pięciolinię.
- Ale spokojnie, nie przerażaj się od razu, da się tego nauczyć. - pokiwał głową, dla pokrzepienia klepiąc ją po ramieniu - Wiesz co? Właściwie mogę ci to wszystko zaprezentować. - jak zobaczy to na pewno będzie jej łatwiej przyswoić później te wszystkie informacje. Strzelił palcami i zaczął powoli wygrywać melodię, przy okazji zwracając uwagę na każdą kolejną nutę. W tej wersji nie brzmiał może jak Beethoven (do Beethovena to mu było jeszcze daleko!), ale przynajmniej krótka prezentacja się udała. Znowu raz, drugi i trzeci, wciąż powtarzając nuty. Ta, teoria była zdecydowanie nudniejsza niż praktyka, ale jak wszędzie trzeba było ją najsamprzód ogarnąć, taka kolej rzeczy niestety!
- Kumasz, żabko? - zapytał, kilkukrotnie unosząc i opuszczając brwi - Spróbujemy razem? - zaproponował, zaczynając kolejną turę - znowu powoli, dla rozpoznania w nowej melodii, a później nieco szybciej i bardziej w rytmie oryginału. To nie była trudna melodia, dobra dla początkujących, a ten duet właśnie do takich się zaliczał, chociaż obydwoje radzili sobie coraz lepiej. Muzyka wymagała ciągłych ćwiczeń niestety i Titus doskonale o tym wiedział, ale jeśli miał przy sobie siostrę, równie zapaloną do nauki co on sam, to kto wie! Może już za kilka lat wystąpią w londyńskiej operze, zbierając same pochlebne recenzje? Ech, marzenia!
- To świetnie! W takim razie rozpracujmy Beethovena. - kiwnął głową, a gdy przyznała, że nie do końca potrafi czytać z nut, to zmarszczył brwi, wspierając dłonie na swoich kolanach - To nie jest takie trudne wbrew pozorom, zaraz ci wszystko wyjaśnię... - przeczesał palcami krótkie włosy i poprawił się na siedzisku, po czym zaczął jej tłumaczyć o co właściwie z tymi nutami chodzi, że każdy dźwięk ma swoje miejsce na pięciolinii, że są różne rodzaje, które różnią się właściwie długością grania, że dzielą się na gamy i oktawy, że to, tamto i siamto... Było trochę tych informacji, sam zresztą dosyć długo uczył się tego wszystkiego na pamięć, zanim zaczął jako tako ogarniać pięciolinię.
- Ale spokojnie, nie przerażaj się od razu, da się tego nauczyć. - pokiwał głową, dla pokrzepienia klepiąc ją po ramieniu - Wiesz co? Właściwie mogę ci to wszystko zaprezentować. - jak zobaczy to na pewno będzie jej łatwiej przyswoić później te wszystkie informacje. Strzelił palcami i zaczął powoli wygrywać melodię, przy okazji zwracając uwagę na każdą kolejną nutę. W tej wersji nie brzmiał może jak Beethoven (do Beethovena to mu było jeszcze daleko!), ale przynajmniej krótka prezentacja się udała. Znowu raz, drugi i trzeci, wciąż powtarzając nuty. Ta, teoria była zdecydowanie nudniejsza niż praktyka, ale jak wszędzie trzeba było ją najsamprzód ogarnąć, taka kolej rzeczy niestety!
- Kumasz, żabko? - zapytał, kilkukrotnie unosząc i opuszczając brwi - Spróbujemy razem? - zaproponował, zaczynając kolejną turę - znowu powoli, dla rozpoznania w nowej melodii, a później nieco szybciej i bardziej w rytmie oryginału. To nie była trudna melodia, dobra dla początkujących, a ten duet właśnie do takich się zaliczał, chociaż obydwoje radzili sobie coraz lepiej. Muzyka wymagała ciągłych ćwiczeń niestety i Titus doskonale o tym wiedział, ale jeśli miał przy sobie siostrę, równie zapaloną do nauki co on sam, to kto wie! Może już za kilka lat wystąpią w londyńskiej operze, zbierając same pochlebne recenzje? Ech, marzenia!
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
- Mówię o melodii, ciapo! Nie o instrumencie - zaśmiała się, kręcąc głową, że musi bratu tłumaczyć takie rzeczy! Chociaż w sumie to nie miała pewności czy Titus może po prostu nie żartuje. W końcu bardzo często to robił! Czasem Kyra musiała pomyśleć dwa albo i trzy razy, zanim się orientowała, że brat po prostu wpuścił ją w maliny. Trzeba było bardzo ostrożnie dobierać słowa w rozmowie z tym gagatkiem!
Kiedy Titus energicznie zaczął jej wszystko opowiadać i tłumaczyć co tylko sam wiedział o nutach, Kyrze systematycznie mina powoli rzedła. Tak jak przewidział jej brat, dziewczynka na początku była nieco skonfundowana. Ilość informacji, podana w tak krótkim czasie, była dość oszałamiająca. Młoda lady Ollivander kilka razy prosiła brata by powtórzył wiadomości o którejś nucie, a i tak nie zapamiętała połowy z tego, co jej opowiadał.
Prezentacja nut w praktyce w sumie niewiele więcej pomogła. Dziewczynka była zdecydowanie skonsternowana. Zaczęła się też zastanawiać, jakim geniuszem trzeba być, żeby, po pierwsze - zrozumieć to wszystko i jeszcze na dodatek umieć ogarnąć miliony nut na pięciolinii, podczas gdy twoje palce skakały na tej, przecież mega szerokiej, klawiaturze fortepianu... a po drugie... - jaki trzeba było mieć mózg, żeby to wszystko wymyślić! Kyrze brakło słów.
- Kum, kum, kum... - przełknęła ślinę - Strasznie tego dużo. Chyba już większości nie pamiętam - przyznała. Cóż, powtórzenie po Titusie poszło jej nawet nieźle - bo melodia, którą wygrywał, była dość prosta. Dużo łatwiej było jej też spoglądać na jego ręce i powtarzać za nim sekwencje naciskania kolejnych klawiszy. To było dużo prostsze niż zapamiętywanie jakichś tam nut! Chociaż Kyra była świadoma, że jeśli chce grać na fortepianie, będzie musiała się ich nauczyć. Tylko dlaczego to wszystko wydawało się takie piekielnie trudne, że aż zyskało łatkę niemal "niewykonalnego"? Z jednej strony Kyra bardzo chętnie zwiedziła by świat nut, zrozumiała i poznała go zdecydowanie lepiej. Ale jednak z drugiej wciąż trzymało ją oszołomienie i nawet lekki strach.
- To dużo trudniejsze niż myślałam - przyznała, kiedy po raz kolejny dźwięki klawiszy ucichły. - Ale będę dużo powtarzać i się uczyć. I potem będziemy razem dawać rodzicom koncerty, okej?
Kiedy Titus energicznie zaczął jej wszystko opowiadać i tłumaczyć co tylko sam wiedział o nutach, Kyrze systematycznie mina powoli rzedła. Tak jak przewidział jej brat, dziewczynka na początku była nieco skonfundowana. Ilość informacji, podana w tak krótkim czasie, była dość oszałamiająca. Młoda lady Ollivander kilka razy prosiła brata by powtórzył wiadomości o którejś nucie, a i tak nie zapamiętała połowy z tego, co jej opowiadał.
Prezentacja nut w praktyce w sumie niewiele więcej pomogła. Dziewczynka była zdecydowanie skonsternowana. Zaczęła się też zastanawiać, jakim geniuszem trzeba być, żeby, po pierwsze - zrozumieć to wszystko i jeszcze na dodatek umieć ogarnąć miliony nut na pięciolinii, podczas gdy twoje palce skakały na tej, przecież mega szerokiej, klawiaturze fortepianu... a po drugie... - jaki trzeba było mieć mózg, żeby to wszystko wymyślić! Kyrze brakło słów.
- Kum, kum, kum... - przełknęła ślinę - Strasznie tego dużo. Chyba już większości nie pamiętam - przyznała. Cóż, powtórzenie po Titusie poszło jej nawet nieźle - bo melodia, którą wygrywał, była dość prosta. Dużo łatwiej było jej też spoglądać na jego ręce i powtarzać za nim sekwencje naciskania kolejnych klawiszy. To było dużo prostsze niż zapamiętywanie jakichś tam nut! Chociaż Kyra była świadoma, że jeśli chce grać na fortepianie, będzie musiała się ich nauczyć. Tylko dlaczego to wszystko wydawało się takie piekielnie trudne, że aż zyskało łatkę niemal "niewykonalnego"? Z jednej strony Kyra bardzo chętnie zwiedziła by świat nut, zrozumiała i poznała go zdecydowanie lepiej. Ale jednak z drugiej wciąż trzymało ją oszołomienie i nawet lekki strach.
- To dużo trudniejsze niż myślałam - przyznała, kiedy po raz kolejny dźwięki klawiszy ucichły. - Ale będę dużo powtarzać i się uczyć. I potem będziemy razem dawać rodzicom koncerty, okej?
The member 'Kyra Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'Anomalie - DN' :
'Anomalie - DN' :
- Spokojnie, to praktyka czyni mistrza, zobaczysz, że z czasem to wszystko przestanie brzmieć jak jakaś abstrakcyjna historia. - mrugnął doń jednym okiem. To normalne, że natłok informacji z początku mieszał jej w głowie, ale jak sama sobie wszystko poukłada jak jej wygodnie, to nagle się okaże, że nuty są w gruncie rzeczy dużo bardziej przyjazne niż się mogło wydawać.
- Najpierw rodzicom, a później całej magicznej arystokracji! Ludzie będą się zabijać żeby nas zobaczyć w akcji. - roześmiał się. Nie miał ambicji na zostanie pianistą, bo chociaż muzyka zawsze była bliska jego sercu, to różdżkarstwo zawładnęło nim kompletnie. I zdecydowanie lepiej śpiewał niż grał, ale był jeszcze młody, miał mnóstwo czasu na naukę. A Kyra tym bardziej!
- Odpoczniemy chwilę, żeby to wszystko przetrawić? - zapytał, przeciągając się i wyciągając ręce w górę. Wstał od fortepianu, by sięgnąć po swój kubek z czekoladą i spić niewielki łyk. Już nawet chwytał ten należący do siostry, żeby jej go podać by i ona mogła zwilżyć wargi w słodkim napoju, ale tedy stało się coś... w teorii przedziwnego, w praktyce, kiedy anomalie szalały nad Wielką Brytanią, całkiem normalnego. Lady Ollivander kichnęła, a kula ognia poszybowała w kierunku instrumentu, który momentalnie stanął w płomieniach.
- NA MERLINA!! - aż z tego wszystkiego wypuścił oba kubki z dłoni, pozwalając im roztłuc się o podłogę i poplamić dywany czekoladową cieczą, a sam czym prędzej dopadł do Kyry, łapiąc ją pod pachy by odciągnąć od płonącego fortepianu, natomiast gdy się już znajdowała w bezpiecznej odległości to wypuścił dziewczę z objęć. Machnął różdżką, zaś z jej końca wystrzelił strumień wody, z wolna gasząc ten przypadkowy pożar.
- O rety-berety, ognisty temperament z ciebie wychodzi, mała. - roześmiał się, zalewając ostatnie płomienie liżące drewno starego instrumentu, a kiedy sytuacja została względnie opanowana opuścił różdżkę, drapiąc się przy tym po głowie - Hmmm... no to chyba oznacza koniec nauk na... jakiś czas. - dopóki ktoś nie zajmie się osmolonym fortepianem. Powodził spojrzeniem naokoło, ponownie machając różdżką by prostym zaklęciem sprzątnąć wylaną czekoladą i stłuczone kubki.
- Najpierw rodzicom, a później całej magicznej arystokracji! Ludzie będą się zabijać żeby nas zobaczyć w akcji. - roześmiał się. Nie miał ambicji na zostanie pianistą, bo chociaż muzyka zawsze była bliska jego sercu, to różdżkarstwo zawładnęło nim kompletnie. I zdecydowanie lepiej śpiewał niż grał, ale był jeszcze młody, miał mnóstwo czasu na naukę. A Kyra tym bardziej!
- Odpoczniemy chwilę, żeby to wszystko przetrawić? - zapytał, przeciągając się i wyciągając ręce w górę. Wstał od fortepianu, by sięgnąć po swój kubek z czekoladą i spić niewielki łyk. Już nawet chwytał ten należący do siostry, żeby jej go podać by i ona mogła zwilżyć wargi w słodkim napoju, ale tedy stało się coś... w teorii przedziwnego, w praktyce, kiedy anomalie szalały nad Wielką Brytanią, całkiem normalnego. Lady Ollivander kichnęła, a kula ognia poszybowała w kierunku instrumentu, który momentalnie stanął w płomieniach.
- NA MERLINA!! - aż z tego wszystkiego wypuścił oba kubki z dłoni, pozwalając im roztłuc się o podłogę i poplamić dywany czekoladową cieczą, a sam czym prędzej dopadł do Kyry, łapiąc ją pod pachy by odciągnąć od płonącego fortepianu, natomiast gdy się już znajdowała w bezpiecznej odległości to wypuścił dziewczę z objęć. Machnął różdżką, zaś z jej końca wystrzelił strumień wody, z wolna gasząc ten przypadkowy pożar.
- O rety-berety, ognisty temperament z ciebie wychodzi, mała. - roześmiał się, zalewając ostatnie płomienie liżące drewno starego instrumentu, a kiedy sytuacja została względnie opanowana opuścił różdżkę, drapiąc się przy tym po głowie - Hmmm... no to chyba oznacza koniec nauk na... jakiś czas. - dopóki ktoś nie zajmie się osmolonym fortepianem. Powodził spojrzeniem naokoło, ponownie machając różdżką by prostym zaklęciem sprzątnąć wylaną czekoladą i stłuczone kubki.
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pokój z Fortepianem
Szybka odpowiedź