Jedzenie
AutorWiadomość
Mój apartament, który jest pokojem gościnnym w Dziurawym Kotle, jest bardzo blisko mieszkanka w którym Teddy i Frank urządzili sobie gniazdko. Dlatego, kiedy niosę swoją torbę na górę, a jest sylwester i cały pub aż sie trzęsie od ludzi, dziwi mnie to, jak wyraźnie słyszę kroki Teodory Purcell. Uśmiecham sie zaklopotana, przecież zniklam nie mówiąc kiedy wrócę. I wracam w noc, w której Teddy miała być nieobecna w Dziurawym Kotle. A jednak jest. Pytań mam do niej wiele, ale pierwsze nie brzmi "co tu robisz", tylko "a więc zrobił to?". I nie mówimy na głos czym jest owo to, bo obie dobrze wiemy, na co czekala moja przyjaciółka i wszyscy ludzie wokół. Teddy nie dziwi się słysząc pytanie. Miała że mną do czynienia tak wiele lat, że dokładnie wie, skąd ja wiem pewne rzeczy. Tylko czy mnie poznała? Wyglądam śmiesznie, mam głowę w falach utwardzonych niczym beton.
Idziemy na górę, wracam na dol po plecak i wciąż mam w myślach słowa Purcell. Ślub? Och, to brzmi jak wyrok. Łapię butelkę wina i wracam do kuchni w mieszkanku znajomych.
-Poczestowalam sie buteleczka, bo musisz wiedzieć, że im mniej jestem trzeźwa, tym lepiej sprawdzam sie w makijażu.- zakomunikowalam jej i patrzę na zamieszanie, które sie dzieje.
- Ile mamy czasu na przygotowanie?
A sukienka, a obrączki? Absurdalnie predkie organizowanie ślubu oznaczało rezygnację z wielu wygod.
Idziemy na górę, wracam na dol po plecak i wciąż mam w myślach słowa Purcell. Ślub? Och, to brzmi jak wyrok. Łapię butelkę wina i wracam do kuchni w mieszkanku znajomych.
-Poczestowalam sie buteleczka, bo musisz wiedzieć, że im mniej jestem trzeźwa, tym lepiej sprawdzam sie w makijażu.- zakomunikowalam jej i patrzę na zamieszanie, które sie dzieje.
- Ile mamy czasu na przygotowanie?
A sukienka, a obrączki? Absurdalnie predkie organizowanie ślubu oznaczało rezygnację z wielu wygod.
If there is a past, i have
forgotten it
forgotten it
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
- Mamy… godzinę i czterdzieści siedem minut - tyle czasu zostało do godziny zero zwanej inaczej dwudziestą trzecią trzydzieści. Trzydziestego pierwszego grudnia. Tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego piątego roku. Nie chcę nic mówić, ale według mnie to doskonała data. Łatwo zapamiętać, bo trzydziesty pierwszy, łatwo policzyć małżeński staż, bo pięćdziesiąty piąty, a na dodatek jaka historia! - Mam sukienkę, stokrotki ze szklarni na wianek, brakuje nam tylko obrączek - chaotycznie biegam z miejsca na miejsce, próbując znaleźć wszystko co potrzebne - Widzisz coś z czego wyjdą dobre obrączki? - jak, sama nie wiem, może kubki? Albo łyżki? Łyżki brzmią porządnie. I nie mamy posrebrzanych, nie ma niebezpieczeństwa, że krążek okaże się śmiercionośny - Właściwie to o co chodzi z włosami i - tutaj robię ruch ręką wskazujący na to wszystko. Strój, perły, szminka. Na samym początku w ogóle jej nie poznałam, miałam krzyczeć, że ten pokój zajęty i zaraz znajdziemy dla niej inny - Gdyby nie fakt, że za mniej niż dwie godziny biorę ślub to definitywnie postawiłabym ci jakiegoś drinka - owszem, przyzwyczaiłam się do Matyldy we frędzlach, ale nie będę kłamać, naprawdę wygląda oszałamiająco. Samuelowi powinna opaść szczęka na jej widok.
Mnie definitywnie opadła!
- Wizyta w Polsce musiała być udana? - stawiam przed nami dwa kieliszki, sama się z chęcią napiję. Pewnie znacznie mniej, bo i mniej potrzeba mi odwagi, ale jeden, na rozgrzanie jeszcze nikomu nie zaszkodził - Myślisz, że brokat się przyda? - do ślubnego wizerunku. Osobiście uważam, że co jak co, ale brokat pasuje do każdej okazji poza pogrzebem, mam jednak świadomość, że moje gusta nie należą do najbardziej wyrafinowanych.
Kto wie, może na ślub nie wypada.
Mnie definitywnie opadła!
- Wizyta w Polsce musiała być udana? - stawiam przed nami dwa kieliszki, sama się z chęcią napiję. Pewnie znacznie mniej, bo i mniej potrzeba mi odwagi, ale jeden, na rozgrzanie jeszcze nikomu nie zaszkodził - Myślisz, że brokat się przyda? - do ślubnego wizerunku. Osobiście uważam, że co jak co, ale brokat pasuje do każdej okazji poza pogrzebem, mam jednak świadomość, że moje gusta nie należą do najbardziej wyrafinowanych.
Kto wie, może na ślub nie wypada.
Gość
Gość
-Florence zajmuje się całą resztą, tak?- upewniasz się, ale chyba wcale nie musiałaś. Florrnce była dobrze znana z tego, że potrafiła sobie poradzić w kryzysowych sytuacjach. Nie to co ty, sparaliżowana odpowiedzialnością.
-Spokojnie zdążymy- kiwasz głową i wyjmujesz te kilka malowideł, które nie sa aż tak kosztowne jak te, którymi malowała cię matka. Pomiędzy pudrami, różami, szminkami, pomiędzy tym wszystkim plączą się pędzle i tubki z farbą. Uważnie wyjmujesz swoje narzędzia, bo panna młoda wymalowana olejną farbą to niezbyt to co chciała osiągnąć.
- Wyglądam śmiesznie, prawda?- żałość wychodzi ci przez uszy. Wypijasz wino, nalewasz sobie więcej.
-Bardzo w temacie, moja droga, bo matka chciała mnie zeswatac z synem przyjaciółki. Uciekłam w ostatniej chwili, chociaż musiałam dac jej szansę, ale kiedy go zobaczyłam... Teddy, on miał chyba pięć ton, wyobrażasz sobie jak by mnie przygniótł?- pomijasz opowieść o jego czerwonej od pijaństwa twarzy niezmąconej myślą. Nie wiedziałaś wytlumaczenia, które mogłoby poprzeć gust matki. Przecież sama wyszła za mąż z miłości, co sie stało, że nie wierzyła w to, że i tobie się to uda? Pieniądze, czy na wdowią starość zbyt wiele pokladala w przyjzni z wiejskimi babami. Pijesz duszkiem druga już szklankę wina.
-Możemy położyć ci trochę brokatu na ciało- wzruszasz ramionami, Frank na pewno będzie tak pijany szczęściem, że uzna to za znak opatrzności, kiedy ciało jego żony będzie się mieniło po ślubie. Albo stwierdzi, że ożenił sie z wróżka zębuszką.
-Można przetransmutować w obrączki jakiś ważny dla was przedmiot- myślisz na głos, nalewając sobie trzeci kieliszek. -Teddy, jak to się stało, że on się wreszcie odważył?
Bo wszyscy dobrze wiedzieliście, że prędzej czy później musiało sie to zdarzyć. Przecież Teddy i Frank byli sobie przeznaczeni.
-Spokojnie zdążymy- kiwasz głową i wyjmujesz te kilka malowideł, które nie sa aż tak kosztowne jak te, którymi malowała cię matka. Pomiędzy pudrami, różami, szminkami, pomiędzy tym wszystkim plączą się pędzle i tubki z farbą. Uważnie wyjmujesz swoje narzędzia, bo panna młoda wymalowana olejną farbą to niezbyt to co chciała osiągnąć.
- Wyglądam śmiesznie, prawda?- żałość wychodzi ci przez uszy. Wypijasz wino, nalewasz sobie więcej.
-Bardzo w temacie, moja droga, bo matka chciała mnie zeswatac z synem przyjaciółki. Uciekłam w ostatniej chwili, chociaż musiałam dac jej szansę, ale kiedy go zobaczyłam... Teddy, on miał chyba pięć ton, wyobrażasz sobie jak by mnie przygniótł?- pomijasz opowieść o jego czerwonej od pijaństwa twarzy niezmąconej myślą. Nie wiedziałaś wytlumaczenia, które mogłoby poprzeć gust matki. Przecież sama wyszła za mąż z miłości, co sie stało, że nie wierzyła w to, że i tobie się to uda? Pieniądze, czy na wdowią starość zbyt wiele pokladala w przyjzni z wiejskimi babami. Pijesz duszkiem druga już szklankę wina.
-Możemy położyć ci trochę brokatu na ciało- wzruszasz ramionami, Frank na pewno będzie tak pijany szczęściem, że uzna to za znak opatrzności, kiedy ciało jego żony będzie się mieniło po ślubie. Albo stwierdzi, że ożenił sie z wróżka zębuszką.
-Można przetransmutować w obrączki jakiś ważny dla was przedmiot- myślisz na głos, nalewając sobie trzeci kieliszek. -Teddy, jak to się stało, że on się wreszcie odważył?
Bo wszyscy dobrze wiedzieliście, że prędzej czy później musiało sie to zdarzyć. Przecież Teddy i Frank byli sobie przeznaczeni.
If there is a past, i have
forgotten it
forgotten it
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Nieaktywni
Jedzenie
Szybka odpowiedź