Isabelle Nott
Nazwisko matki: Fawley
Miejsce zamieszkania: Nottingham
Czystość krwi: Szlachetnie czysta
Status majątkowy: Bogata
Zawód: Pianistka
Wzrost: 159 cm
Waga: 48 kg
Kolor włosów: Brązowe. Podatne na słońce, często jaśniejące pod jego wpływem.
Kolor oczu: Niebieskie
Znaki szczególne: brak
10 cali, Dąb Czerwony, Włókno z serca smoka, dość giętka
Slytherin
Łabędź
Martwego Nicholasa
Zapach lilii i fiołków, zapach lasu, a także starego drewna.
Jest marzycielką. Jej pragnienia zmieniają się jak pogoda.
Sztuką, w szczególności muzyką, a także naturą, zwłaszcza roślinami.
Nikomu.
Masowo czytam romansidła i gram na fortepianie
Muzyki klasycznej, szczególnie fortepian i skrzypce.
Elsa Fredriksson Holmgren
Zacznijmy od tego, że Lady Fawley nie była pierwszą żoną Lorda Nott'a, zaś owoc ich związku nie był jego pierwszym dzieckiem. Lord Nott ożenił się jeszcze raz, po kilku latach dochodzenia do siebie po śmierci pierwszej żony, która, choć została jego małżonką w wyniku zaaranżowanego małżeństwa, zdołała zagościć w jego sercu. Ciężko zrozumieć jakim cudem ten osowiały, nieprzyjemny mężczyzna znalazł sobie kobietę. Może rzeczywiście było w nim coś, dzięki czemu pokochała go zarówno pierwsza żona, jak i kobieta, która miała zająć jej miejsce. Ciężko stwierdzić, czy kierowała nim miłość, czy ktoś narzucił mu nowe małżeństwo, powołując się na fakt, że był jeszcze całkiem młody. Faktem było, że Lord Nott wziął ślub z damą z rodu Fawley i wkrótce ich małżeństwo zostało przypieczętowane potomkiem, który rósł w jej brzuchu. Dzieckiem, które wraz z wpływem czasu rosło w łonie swojej matki, napawając ojca coraz większym przerażeniem i obawami. Bo co jeżeli coś znów pójdzie nie tak i historia powtórzy się? Całe szczęście - wszystko skończyło się dobrze. Dziecko urodziło się, zaś Lady Fawley nie groziło żadne bezpieczeństwo. Tak narodziła się Isabelle Nott.
Dziewczynka rosła, nie dając się nudzić rodzicom, nianiom oraz babci, która czasem opiekowała się nią, a także Nicholasem. Od małej była niezwykle żywa i ciekawska, a także bardzo zainteresowana swoim starszym bratem, który na początku nie pałał do niej zbyt dużą sympatią. Choć różnica wieku była całkiem spora, nie zmieniało to faktu, że Nicholas był ciągle dzieckiem, które różnie mogło reagować na zaczepki młodszej siostry, wiecznie ciągnącej go za ubranie, bądź rzucającej w niego kamykami. Choć chłopiec traktował to jak dokuczliwość ze strony Isabelle, ona widziała to całkiem inaczej, na swój własny sposób okazując mu sympatię. Ojciec, choć nieco łagodniejszy po zawarciu drugiego małżeństwa, zawsze wydawał jej się personą straszną, której wolała unikać, a z pewnością nie prowokować do złości. Brat natomiast nieoficjalnie go zastępował, będąc obiektem uwielbienia małej Izki. Całe szczęście, im Isabelle była większa, tym lepiej rodzeństwo dogadywało się ze sobą. Być może było to zasługą faktu, że Nicholas dorastał i więcej rozumiał, a być może tego, że jego młodsza siostra coraz częściej wolała przytulać się do niego, zamiast rzucać w niego losowymi przedmiotami.
Isabelle od zawsze była energiczną, ciekawą świata dziewczynką. Jednym z jej ulubionych zajęć było bieganie po posiadłości i zaglądanie w każdy możliwy kąt oraz zaczepianie każdej możliwej osoby kręcącej się nieopodal. Nie da się zliczyć ile razy spadła z drzewa, przewróciła się, bądź wróciła poobcierana ze łzami w oczach. O ile jednak było to problematyczne dla opiekunów oraz dla zmartwionej matki, o tyle było to rzeczą na tyle pozytywną, że ciekawska dziewczynka bardzo chętnie uczyła się nowych rzeczy. Z zainteresowaniem przyjmowała lekcje gry na pianinie, lekcje tańca a także nauki o sztuce i kulturze. Nieco mniej chętnie słuchała nauk o polityce oraz o zasadach dobrego wychowania, irytując się, kiedy zaczęto jej zwracać uwagę na to, co młodej damie wypada, a czego nie. Jej świat się kurczył, zaś ona sama powoli zamykana była w klatce sztywnych ram rodu szlacheckiego, które miały przygotować ją do życia jako szlachcianki. Nie podobało jej się to, buntowała się, lecz widząc, że niewiele to daje, nauczyła się przyjmować to wszystko z pokorą.
Nottowie starali się ukryć chorobę, która ujawniła się już w pierwszych latach życia dziewczynki, a która mogła w przyszłości utrudnić wydanie jej za mąż. U Isabelle zdiagnozowano śmiertelną bladość, którą skrzętnie ukrywano także przed służbą oraz najbliższą rodziną. O chorobie dziewczynki wiedziała jedynie jej matka, ojciec oraz niania, która najczęściej się nią zajmowała. Szybko wpojono jej, że jest ona słabością, którą należy ukrywać dla dobra własnego oraz całej rodziny. Młoda Nottówna bardzo szybko opanowała sztukę ukrywania objawów tak, że nikt nie dowiedział się o jej chorobie. Także brat, który bardzo szybko stał się jej niesamowicie bliski, nigdy nie dowiedział się o ,,słabości" swojej siostry. Tak miało pozostać, tak miało być. Bo przecież tak było lepiej, prawda?
Lady Fawley była dla idealną matką. Cierpliwa, czuła, dobra, była dla dziewczynki bardzo ważna, zaś jej charakter idealnie równoważył się z siejącym postrach charakterem ojca. Isabelle starała się trzymać z daleka od rodziciela, a w razie potrzeby sprostać jego oczekiwaniom i nie wywołać u niego gniewu. O ile jego się obawiała, o tyle z matką spędzała czas chętnie. Lady Fawley wprowadziła w jej mały świat zamiłowanie do gry na pianie i do muzyki klasycznej, a także do kwiatów. Młoda Iza potrafiła całe dnie spędzić przy instrumencie, bądź na dworze, pielęgnując rośliny, albo czytając książki. Z zapartym tchem śledziła losy postaci literackich, wzdychając i snując własne marzenia. Marzyła o przygodach, podróżach, romansach oraz wielu innych, niesamowitych rzeczach, a ów marzenia dodawały jej energii oraz zwiększały ciekawość świata, tak bardzo widoczną w jej codziennym zachowaniu. Uwielbiała tańczyć, grać, śpiewać, a także bywać na przyjęciach już od pierwszej chwili, gdy jej na to pozwolono. Choć w pierwszym momencie zawsze była nieśmiała i nieufna, szybko przekonywała się do nowych ludzi, w błyskawicznym tempie zyskując ich sympatię i stając w centrum zainteresowania. Była śliczna, uprzejma, a także utalentowana muzycznie, czegoż więcej było trzeba, aby zdobywać sympatię gości? Czerpała z tego przyjemność, a poczucie dumy, które wywoływała tym u rodziców, tylko utwierdzało ją w tym, że tak powinno być. Uwielbiała więc pojawiać się na balach, zakładać piękne suknie, czesać długie włosy i wkładać w nie specjalnie przygotowane ozdoby. Była młodą damą i tak się czuła, a jej świat zdawał jej się światem wręcz magicznym, żywcem wyjętym z książki. Niechętnie opuszczała przyjęcia wcześniej niż dorośli. Nie marudziła, nie sprzeciwiała się. Szybko uczyła się, zwłaszcza na błędach, a zwłaszcza na własnych. Wiedziała więc, że jakiekolwiek sprzeciwy mogły stać się powodem gniewu ojca.
Nikt nie zdziwił się (a wręcz nie brano pod uwagę innej opcji), że w dniu 11 urodzin Isabelle, z Hogwartu przyszedł list. Nikt nie dziwił się także, że tiara przydzieliła ją do Slytherynu, choć chwila jej zawahania mocno wystraszyła dziewczynkę. Wbrew jej obawom - trafiła do domu, który zdawał się być wpisany w jej nazwisko, choć do końca nauki miała wątpliwości, czy na pewno pasowała do tego domu. Początkowo Isabelle niechętnie przykładała się do nauki. Wolna od niań i domowych nauczycieli poczuła powiew wolności, zaś sam Hogwart był dla niej szansą na przygody oraz zaspokojenie własnej ciekawości. Jednak już pierwszy powrót do domu oraz wiadomość o jej słabych wynikach były przyczyną, przez którą jej zachowanie uległo zmianie. Do końca nauki pamiętała złość ojca, który po raz pierwszy od dawna podniósł na nią głos. Dopiero wtedy dostrzegła jaką poprzeczkę musiała pokonać. A także jak wysoka ona była. Ojciec, pamiętając o wynikach Nicholasa, nie zamierzał traktować jej ulgowo, oczekując, że dziewczynka dorówna bratu, lub będzie od niego jeszcze lepsza. Bardzo dużo łez i starań kosztowało ją poprawienie swoich wyników, a także zachowanie poziomu swojego brata. Bardzo pomogło jej w tym wsparcie samego Nicholasa i dobrze wiedziała, że to właśnie on, o ironio, był jej największym podparciem. Udało się, osiągnęła to. Wyniki jej nauki były równe wynikom Nicholasa, a często nawet wyższe. Bez problemu dostała się także do klubu ślimaka, szybko odkrywając, że pojawianie się na spotkaniach sprawiało jej dużo radości.
W Hogwarcie również była w centrum zainteresowania. Miała dużo przyjaciół, poznała także dużo dzieci mugoli, nie do końca rozumiejąc, dlaczego od zawsze uparcie wpajano jej jak ważne jest pochodzenie oraz czystość krwi. Z niewiedzą rodziców, Isabelle bardzo chętnie zadawała się z ludźmi o niższym statusie, z ciekawością podchodząc także do tych, którzy pochodzili z niemagicznych rodzin. Ich świat zdawał się jej fascynujący, zupełnie inny, niesamowity! Nie potrafiła zrozumieć nacisku, jaki kładziono na to, aby zadawała się jedynie z ludźmi szlachetnego pochodzenia. W tej kwestii nie słuchała nawet brata - jej odwiecznego autorytetu, którego słowo zdawało jej się święte. Szybko pożałowała swej śmiałości, gdy podczas rodzinnej kolacji sprzeciwiła się poglądom ojca. Tę naukę również zapamiętała na całe życie. Był to bowiem jedyny raz, kiedy ojciec ją uderzył. Nigdy więcej nie wspomniała o niczym podobnym, szybko ucząc się dostosowywać do tego, co narzucała jej rodzina. Choć czystość krwi jeszcze długo wydawała jej się rzeczą mniej ważną, nauczyła nie pokazywać tego. Była damą i jak dama starała się zachowywać. Choć z pewnością była dużo mniej nadęta, a zdecydowanie bardziej niewinna i wręcz naiwna. Nawet w Hogwarcie, jej miłością ciągle były książki, które tak bardzo uwielbiała czytać. W masowych ilościach pochłaniała wszelkie romansidła, marząc o tym, aby któraś z historii przydarzyła się właśnie jej. Ileż to razy wydawało jej się, że zakochała się w jakimś chłopaku! Ileż to razy płakała po pomyłce, odrzuceniu, bądź złym potraktowaniu jej! Ileż razy także dochodziła do siebie szybciej niż po jednym dniu, znajdując sobie nowe zajęcie, bądź nowy obiekt westchnień! Marząc o miłości i romansie rodem z książek, chodziła do odpowiedniej sali i grywała na fortepianie, śpiewając. Mało kto wiedział o tym, że to właśnie tam znikała w wolnym czasie, choć fakt ten wkrótce docierał do coraz większej ilości osób. Mało kto wiedział też, że posiadała śliczny głos, który rzadko jednak pokazywała komuś innemu, niż własnej rodzinie. Była utalentowana, śliczna, drobna i delikatna, co było przyczyną posiadania wielu adoratorów. Jej życie w Hogwarcie było bujne, pełne wrażeń i niesamowitych rzeczy, lecz lata biegły dalej, a ona nie wiedziała co chciałaby w życiu robić. Jej choroba od czasu do czasu dawała jej się we znaki i właśnie w jednym z takich momentów stwierdziła, że zostanie uzdrowicielką. Pomysł ten szybko jednak został jej wybity z głowy przez rodziców, którzy stwierdzili, że "damie nie wypada" biegać po pełnym zarazków szpitalu w lekarskim fartuchu. Zrezygnowała więc, przyłożyła się do innych przedmiotów i stłumiła te tymczasowe pragnienie. Niedługo przed ukończeniem Hogwartu zrozumiała też, że świat, do którego należała oraz świat mugoli diametralnie się różnią. Zakochała się w chłopaku, którego inni zwykli nazywać ,,szlamą". Przez zadziwiająco długi czas była nim zainteresowana, powoli uzyskując także jego zainteresowanie i tworząc coś na rodzaj sekretnego związku. Była szczęśliwa, jej marzenia się spełniały, wreszcie mogła przeżyć to, o czym zawsze marzyła! Ich związek trwał, rozwijał się, przeżywał wzloty i upadki. Lecz z biegiem czasu było coraz gorzej, różnice między nimi stawały się coraz bardziej widoczne, zaś ukrywanie związku coraz bardziej uciążliwe. Coraz częściej kłócili się, a ich sprzeczki szły w coraz gorszym kierunku. Aż w końcu stało się. Chłopak nie wytrzymał i pobił Isabelle, raniąc ją nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nie mogła uwierzyć w to, co się działo. Przypominała sobie wszystko to, co zawsze wpajała jej rodzina, bardzo szybko zrzucając winę na jego oraz jego brudną krew. Od tej pory dużo lepiej rozumiała antymugolską politykę rodziny. Zaczęła podchodzić do nich z niepewnością, dystansem, pamiętając o tym, co zrobił jej tamten mężczyzna. Nie tylko zaczęła czuć do nich niechęć, ale również strach, który pozostał jej już na zawsze. Po ukończeniu wszystkich ważnych egzaminów, Isabelle skończyła Hogwart z dobrymi stopniami i wróciła do domu.
Po skończeniu szkoły, jej świat nagle stał się dziwnie nudny. Hogwart był znacznie ciekawszym miejscem, a więc Isabelle z tęsknotą wspominała wszystkie lata w nim spędzone. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, powoli przyzwyczajając się do życia szlachcianki. Całe dnie spędzała przed fortepianem, grając i śpiewając, lub w ogrodzie, czytając, bądź pielęgnując kwiaty. Dalej marzyła o przygodach i wielkich romansach, dalej wzdychała do przypadkowych mężczyzn, panicznie bojąc się momentu, kiedy jej rodzice postanowią wydać ją za mąż. Znudzona monotonią każdego dnia, postanowiła zostać pianistką sławną w Londynie, Anglii, a nawet na całym świecie. Ku wątpliwościom rodziców, zaczęła ten plan wprowadzać w życie. Lady Fawley, choć sama wprowadziła córkę w świat muzyki, z obawami przyglądała się temu, jak Isabelle znikała z domu na coraz więcej dni, grając w restauracjach, a także dając małe koncerty. Dobrze znała swą córkę i wiedziała, że posiada ona naturalną umiejętność do ładowania się w kłopoty. Była naiwna, łatwowierna i niesamowicie podatna na wszelkie wpływy i właśnie to było przyczyną, przez którą kobieta spała niespokojnie zawsze, gdy córki nie było w domu. Isabelle - piękna, delikatna, krucha, choć była mądrą kobietą, czystą niczym łza i niewinną niczym kwiat (marzyła o romansach, lecz nigdy nie pozwoliła nikomu pocałować się w policzek!), z łatwością mogła wpaść w nieodpowiednie towarzystwo, bądź nieodpowiednie ręce. Całe szczęście, wbrew zmartwieniom całej rodziny, nic takiego się nie stało, a Isabelle z uśmiechem na twarzy przygrywała na każdym z rodzinnych przyjęć, ciesząc się swoim życiem oraz po cichu wzdychając do własnych marzeń.
10 | |
0 | |
15 | |
0 | |
0 | |
0 | |
0 |
Sowa (100), Różdżka (100), Kot (75)
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Isabelle Nott dnia 01.04.16 16:58, w całości zmieniany 2 razy
Witamy wśród Morsów
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n