Wydarzenia


Ekipa forum
Constance Lestrange
AutorWiadomość
Constance Lestrange [odnośnik]05.04.16 19:53

Constance Ambrosia Lestrange

Data urodzenia: 25.07.1932
Nazwisko matki: Parkinson
Miejsce zamieszkania: Wyspa Wight
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogacz
Zawód: badacz zaklęć , właścicielka salonu piękności do 12.1955
Wzrost: 154 cm
Waga: 49 kg
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: jasnoniebieskie
Znaki szczególne: czerwona szminka; złota, delikatna biżuteria; subtelna gestykulacja; brożka w kształcie syreny



Przypadek czy zrządzenie losu? Co decyduje o życiu dwójki ludzi? Najpierw decyzja nestora, potem formalne oświadczyny, kilka podpisów, dwie obrączki. Jeden oddech, jedno słowo: tak. Kobieta sprzedana, zmienia nazwisko, zmienia wartości, zmienia zwyczaje. Staje się ozdobą mężczyzny. Idzie tuż za nim, pozwalając się prowadzić. Uważnie słucha i przytakuje, kiedy wypada. Dokładnie wie, jak zająć się mężem, aby jego głowa nie tonęła w troskach. Taka właśnie była Susanne Parkinson. Oddała się w ramiona dostojnego szlachcica Valentin Lestrange, rozpoczynając z nim zupełnie nowe życie. I w ich relacji nie było nic bajkowego, chociaż babcia małej Constance dodawała tej opowieści szczyptę romantyzmu oraz całe morze kokieterii. Dziewczynka, słuchając takiej historii na dobranoc, marzyła, aby spotkać w swoim życiu tak wielką „miłość”. Tak młoda jeszcze nie wiedziała, że w hermetycznym środowisku szlachty brakuje uczuć. To tylko transakcja, pełna podpisów umowa o lepszym statusie i reputacji. To uściski dłoni, wiele mówiące uśmiechy. Rodzina Constance na początku nie stwarzała żadnych pozorów. Z rąk matki prosto do guwernantki trafiła bardzo szybo. Zawsze miała siedzieć prosto, nie trzymać łokci na stole i dbać o swój wygląd. Zapracowany ojciec pojawiał się tylko na kolacjach i to nie częściej niż trzy razy w tygodniu. A smak rodzinnego ogniska poznawała w książkach czytanych przez guwernantkę.
Mała Constance już od swoich najmłodszych lat nie lubiła, gdy ktoś nazywał ją „Connie”. Zawsze oczekiwała od drugiej strony formalności, aby każdy traktował ją jak dorosłą. Unikała nawet płakania, chciała być tak jak mama Susanne. Kamienna twarz pozbawiona emocji stanowiła perfekcyjne tło dla swojego męża. Mała wpatrywała się w kobietę i chciała być taka jak ona. Pragnęła znaleźć tak dobrego mężczyznę dla siebie.



Od zawsze lubiła słuchać, a te opowiadania przekazywała dalej, najczęściej w zmienionej, nieco ulepszonej formie. Rodziny jednak nigdy nie okłamywała. Bliscy zawsze mieli u niej pierwszeństwo, wpajane wartości od najmłodszych lat uświadamiały Constance, kto jest dla niej najważniejszy. Jedna z legend nie pozwalała jej spać. Guwernantka przez kilkoma nocami opowiadała o syrenach. Mistyczne stworzenia, nadzwyczaj piękne. Uwodziły swoim śpiewem, mieniącym się w słońcu ogonem. I w wieku trzech lat Constance straciła autorytet matki. Już nie chciała być jak ona. Pragnęła zostać syreną.  Wręcz oczywiste panience Lestrange wydawało się, że powinna nauczyć się pływać. Pierwsze prośby guwernantki o dłuższe spacery nad morzem zakończyły się fiaskiem. Ta wolała nudnym, monotonnym tonem przemawiać o historii, a Constance wpatrywała się w tafle wodną, wypatrując syren. Nie wiedziała, czy można się nią stać, czy trzeba się taką już urodzić. Pragnęła być piękna.  Podczas wieczornych kąpieli śpiewała w wannie i udawała syrenę. Sprawdzała, ile czasu wytrzyma pod wodą, ale cały czas to było za mało. Raz nawet wykąpała się w błyszczącej sukience mamy, myśląc, że może tak uzyska piękny ogon. Po tym miała poważną rozmowę z guwernantką, która być może miała podejście do dzieci, lecz nie mogła pochwalić się dobrymi umiejętnościami pedagogicznymi. Ta przekazała Constance, że jako szlachcianka syrenę powinna mieć w sercu i prosto z niego śpiewać. Tej nocy w wieku czterech lat panienka Lestrange wykazała pierwsze zdolności magiczne. Czy ktoś śpiewał pieśń na jej cześć? Nie, ale jeszcze kiedyś to cały świat usłyszy o lady Constance Lestrange.


Dopiero gdy ujawniły się zdolności magiczne, Valentin zaczął bardziej zwracać uwagę na córkę. Podobno cały czas starał się ze swoją żoną o prawowitego dziedzica,  lecz ta nie mogła zajść w ciążę. Lekarze mówili, że to wina jakieś klątwy, być może niezdiagnozowanej choroby. Valentin nie popadał w szaleństwo, lecz powoli zaczął odsuwać się od żony. Miłość do córki wzrastała z każdą chwilą, gdy mężczyzna uświadomił sobie, jak bardzo jest pojęta. Widział w niej wielką przyszłość rodziny i chociaż bardzo starał się o syna, nie traktował jednego dziecka jako tragedii. Chciał zainwestować w Constance. Stworzyć najlepszą partę w jej wieku, aby kandydaci na męża zaczęli się o nią pojedynkować. Nie chciał sensacji i cenzurowania artykułów w Czarownicy. Pragnął szczęścia dla swojego maleństwa.
Rodzina od najmłodszych lat była dla Constance wielkim wsparciem. Kuzyn Caesar wiele opowiadał o Hogwarcie, szkole, gdzie będzie mogła pielęgnować i rozwijać swoje zdolności magiczne. Gdy spędzał czas w domu, Constance nie odstępowała go ani na krok. Zadawała wiele pytań jak na tak młodą dziewczynkę. Słuchała jak gra na fortepianie i śpiewała znane im wszystkie piosenki. Dopiero w późniejszym czasie zaczęła pisać swoje, lecz nie były one tak piękne jak prawdziwy koncert syren. Wszystkie ciotki śmiały się z Caesara, że ma nową fankę. Jednak to dla Constance nie był tylko jakiś autorytet i źródło wspaniałych opowieści, ale także rozpoczęcie nowej, wieloletniej przyjaźni, która wciąż owocuje. Dziewczynka nie przyznała się swojemu kuzynowi, że chciałaby zostać syreną. Dla niej samej brzmiało to jak najbardziej odległe marzenia. Ileż razy próbowała zmienić swoje nogi na piękny ogon? Albo śpiewać tak emocjonalnie, aby nie tylko ojcu uroniła się łza przy stole? I o to na jej drodze życiowej stanął Caesar, a muzyka stała się dla nich wspólnym językiem. Nie potrzebowali tajnych znaków oraz ściszonych głosów. To muzyka stała się ich tajemnicą i najlepszym środkiem porozumienia.


Prawdziwą powierniczką sekretów okazała się jednak jej rówieśniczka, a siostra Caesara, Evandra. On samego początku dziewczynki ze sobą dużo przebywały. Wspólne lekcje oraz śpiewanie zbliżały do siebie. Constance nie bała się jej cokolwiek powiedzieć. Wiedziała, że wszystko zostanie między nimi. Rodzina dzięki temu rodzeństwo stała się dla Constance najważniejsza. Często marudziła tacie na kolanach, że chciałaby taką siostrzyczkę jak Evandra, a najlepiej starszego brata. Valentin śmiał się do rozpuku, nalewał sobie wino i nazywał Constance jego małą gwiazdeczką. Dziewczynka nie wiedziała, co tak śmieszy tatę. Nie chciała być sama. W nocy pragnęła się przytulić do kogoś z rodzeństwa, a nie tylko układać zabawki. Czy syreny nie miały zawsze dużych rodzin? W jej głowie aż roiło się od wątpliwości.
Mama, Susanne, starała się o względy córki. Widząc jak zarówno mąż jak i dziecko spycha ja na dalszy plan, kupowała przeróżne sukienki. Rozpieszczała Constance, nie wiedząc, że  w ten sposób wychowa sobie potwora. Im bardziej stawała się markotna, tym więcej prezentów dostawała. Matka nie była ani syreną ani nie znała się na muzyce, więc trudno jej było złapać jakikolwiek autorytet u dziecka. Constance oczekiwała bliskości, rodzeństwa, a nie wielkich zakupów z domów mody. Matka nie potrafiła nawet przytulić córki. Prawdziwe uczucia okazywał jej ojciec i to on pokazywał jej, jak powinno wyglądać ognisko domowe.
Często organizowali wieczory przy muzyce. Constance za rączki tańczyła z Evandrą, zabawiając całe dorosłe towarzystwo. Czasami plotły sobie nieudolne warkocze. Panienka Lestrange myślała, że właśnie tak wyglądają syrenki i podpatrywała garderobiane podczas robienia wszystkich fryzur, aby potem ćwiczyć je na głowie kuzynki. Chociaż nigdy nie dorównywała urodą Evandrze, w takich chwila czuła się piękna.
Lubiła spacerować brzegiem morza. Zdejmowała swoje trzewiki, wsłuchiwała się w szum wody i była w czarodziejskim niebie. Długie włosy tańczyły z wiatrem, a mała Constance wtedy wymyślała swoją przyszłość. I żadne z tych dziecięcych marzeń się nie spełniło.



Śpiew , morze oraz syreny nie były jedynymi urozmaiceniami dzieciństwa Constance. Pomiędzy lekcjami, obowiązkami i wspólnymi zabawami pojawiały się częste dziwne zachowania ze strony Susanne. Ta coraz częściej krwawiła z nosa, a mała Constance wiele razy podawała jej białe chusteczki. Płakała, gdy widziała jej cierpienie, wołała ojca. Jedna sytuacja zapadła w pamięci małego dziecka. Miała wtedy sześć lat. Mama po raz kolejny mocno krwawiła, a Constance nie potrafiła przestać płakać. Bała się, że ją straci. Kobieta zabroniła powiadamiać męża. Córka stała wpatrzona w nią przerażona, łkała i szlochała. Matka złapała ją mocno za policzki. Constance do dziś pamięta, jak to bolało. Momentalnie znieruchomiała. „Nikt nie może cię zobaczyć płaczącej, twoje łzy są zbyt cenne”, usłyszała. Pobiegła do swojego pokoju, ale już nie mogła płakać. Schowała się pod kołdrę, myśląc, że jakby była syreną, to nikt nie zauważyłby jej łez.


Z wyczekiwaniem wypatrywała listu z Hogwartu, licząc, że razem z Evandrą trafia do tego samego domu i ich przyjaźń nie zostanie wystawiona na próbę. Jakież było jej wielkie zdziwienie, gdy tatuś wydał przyjęcie na cześć listu z pieczęcią Szkoły Magii i Czarodziejstwa, a Evandra nie mogła razem z nią kupować wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy. Constance obiecała jej, że pozna tak szkołę, aby ułatwić start. Wspólna nauka i robienie notatek niestety nie wchodziło  w grę. Constance została więc sama w pociągu. Musiała zadbać o nowe znajomości, Caesar wówczas już skończył szkołę, a Mała Lestrange poczuła się samotna. Pierwszy rok był dla niej ciężki. Nie przeraziła się nauka, wszak do niej była przyzwyczajona, lecz nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca. Majestatyczność szkoły przytłaczała szlachciankę. W grupie jednak nauczyła się rozkwitać. Zawsze miało być tak jak powiedziała mała Constance. Nie znosiła sprzeciwów i kompromisów. Swoim jadem oraz złośliwością zaczęła atakować już podczas pierwszej podróży do Hogwartu. Jakiś starszy ślizgon próbował zabrać jej czekoladowe żaby, zarzucając małej Constance, że jest gruba. Nie wiedziała, co ma zrobić, broniła się ostrymi jak brzytwa słowami, które pogarszały tylko sytuację, tupała nóżkami jak mała księżniczka. Do przedziału wszedł prefekt i przegonił chłopaka, ale Constance nie poczuła żadnej satysfakcji. Zaczęła się zastanawiać, czy kiedyś będzie na tyle silna, aby zatrzymać czyjeś słowa jedynie spojrzeniem?
Dopiero po założeniu Tiary Przydziału poczuła dziwna siłę. "Constance Lestrange - Slytherin". Pierwszym odruchu pomyślała, że nie mogło być inaczej, a dopiero w drugim poczuła niesamowita dumę i już nikomu nie pozwoliła siebie źle traktować. Jak na szlachciankę przystało nie brała udziału w żadnych bójkach. Constance zdobywała kontakty, kolekcjonowała wspaniałych ludzi, którzy poprawiali jej nastrój. Selekcja była dość oczywista. Chciała ich rozkochać w sobie, aby zawsze byli na pierwsze skinienie. Nie oczekiwała wielkich poświęceń, lecz nie zniosłaby faktu, że jest na czyimś drugim miejscu. Pragnęła być ulubienica wszystkich. Grzała miejsce w dormitorium ukochanej kuzynce, pisząc jej długie i emocjonujące listy jak jest w Hogwarcie. Nigdy jej nie okłamała, rzadko kiedy odważyła się narzekać, aby rodzina nigdy nie pomyślała, że jest słaba i nie potrafi sobie sama poradzić w prestiżowej szkole.
Jako fanka opowieści odnajdywała siebie po kolei w każdym przedmiocie, lecz jakby miała wybrać tylko jeden, zdecydowanie byłyby to zaklęcia. Nie potrafiła opanować ambicji. Nie chciała, być dobra ze wszystkiego, lecz pragnęła po prostu wiedzieć. Podczas pierwszego roku w Hogwarcie kwestionowała wybór Tiary Przydziału. Czy nie powinna złośliwym charakterem odganiać innych, stać się paskudną indywidualistką? Zaczęła szukać w księgach, ponieważ bała się, że nauczyciele ją wyśmieją. Czy jako nosicielka nazwiska Lestrange powinna zadawać pytania i wątpić? Nie sądziła, że rodzina nauczyła ją nie tylko szanowania swojego pochodzenia, ale także traktowania ludzi. Odrażały ją osoby z wątpliwym statusem krwi. Bała się ich, bo co jeśli ta nieczystość przeszłaby na nieskazitelnie bladą skórę? Nawet jako młoda dziewczyna potrafiła już znaleźć sposób, aby wyszło na jej. Chociaż nauczona, że kobieta niewiele ma do powiedzenia, chciała być czyjąś szyją i czule szeptać na uszko swoje manipulacje. Nigdy jednak nie chciała czyjeś krzywdy. Miała dobre serce, wrażliwe na ból najbliższych. Inni nie mieli dla niej znaczenia, lecz rodzina zawsze znajdowała się na pierwszym miejscu. To by wyjaśniało, dlaczego Constance broniła ich i dbała, aby każdy z członków rodziny dobrze się prezentował. Przypinkę Slytherinu zaczęła nosić tuż obok tej z syreną, którą dostała od swojego ojca. I nigdy w życiu nie była bardziej dumna.
Rok bez Evandry minął zaskakująco szybko. Pierwszy powrót do domu na wakacje był dla Constance abstrakcją. Z początku nie wiedziała, jak ma wytrzymać dwa miesiące bez nauki, lecz rodzice zadbali, aby nie nudziła się chociaż jednego dnia. Spacery nad morze i śpiew zajmowały sporą część czasu. Opowiadała też każdej osobie z rodziny, że Hogwart to jest najlepsze miejsce na ziemi. Żądza wiedzy i poznania każdego zakamarku Zamku narastała z każdą chwilą.
Susanne oraz Valentin przez cały rok starali się o syna, lecz nie przyniosło to żadnych oczekiwanych efektów. Choroba matki pogłębiała się jeszcze bardziej. Mała Constance coraz częściej w wakacje widywała ją z chusteczką przyłożoną do nosa. Nikt nie odpowiadał jej na pytania. Ojciec coraz bardziej skupiał się na swoich obowiązkach, a nie na córce, planując coraz to nowsze zadania. Constance miała już nie tylko uczyć się haftowania oraz dobrego wychowania, ale także wstępnego rozeznania w biznesie. Jako dwunastolatka nic nie rozumiała, lecz nigdy nie przyznała się do swojej niewiedzy. W początkowych latach edukacji tylko kiwała główką, ale dopiero w szóstej, prawie siódmej klasie zaczęła rozumieć, co ojciec usiłuje jej włożyć do głowy.
To na czym skupiły się w tamtejsze wakacje to najlepsze zakupy dla jej drogiej kuzynki. Constance chciała zadbać, aby miała wszystko co najlepsze. Sprawiło jej to niesamowitą przyjemność, że w końcu to ona mogła opowiadać o czymś, co druga osoba nie ma pojęcia. Nie chciała być lepsza. Evandra jako półwila dawno zostawiała w tyle małą Constance we wszystkich kategoriach. Mimo wszystko starsza panienka Lestrange chciała znaleźć w sobie coś wyjątkowego. Ambicja zawładnęła nauką, a jej trud zauważali nauczyciele. Dość szybko jak na swój wiek dołączyła do klubu pojedynków, lecz na początku nie była w niego mocno zaangażowana. Chciała poznać mechanikę powstawania nowych zaklęć, a nie się ich uczyć i boleśnie odczuwać skutki. Prawdziwym problemem okazał się dobór przedmiotów na egzaminach.
Dlaczego musiała się ukierunkowywać, gdy magia dotyczyła tylu ciekawych rzeczy? Pierwszym wyborem zawsze były zaklęcia. Pragnęła odkrywać nie tylko skutki magii, ale także zacząć wymyślać coś nowego, jeszcze niepoznanego. Nie wiedziała, że właśnie wtedy obudziła się w niej dusza badacza. Często pomagała profesorom, lecz nie traktowała tego jako podlizywanie się. Wyciągała z nich wiedzę. Zawsze zadawała dużo pytań. W piątek klasie odmówiła nawet pozycji prefekta Slytherinu, bojąc się, że wówczas nie będzie miała czasu na naukę i poznawanie skutków magii. Zatracała się w książkach oraz własnej ambicji. Brała nawet notatki na święta Bożego Narodzenia. Gdy zobaczyła swoją matkę, upuściła walizki i zszokowana wpatrywała się na swoich rodziców. Susanne stała tuż przed nią, obejmując swój ciążowy brzuch. Szczęście Constance nie miało granic. Chociaż nie wyobrażała sobie rodzeństwa z taką dużą różnicą wieku, już wtedy wiedziała, że ich rodzina musi mieć męskiego potomka. Święta przebiegły w wyjątkowo przyjaznej atmosferze. Wymyślali imiona dla dziecka, a Constance nawet komponowała mu kołysanki. Największym ciosem dla rodziny Lestrange był trzydziesty pierwszy grudnia, gdy zaczęła się akcja porodowa, a Susanne urodziła martwe dziecko. Nazwali go Salazar, na cześć znanego czarodzieja i urządzili mu najpiękniejszy pogrzeb. Constance smutną pieśń zawodziła razem z syrenami. I nawet wtedy pod czujnym okiem matki nie wolno było jej płakać.
Najtrudniejszy okazał się powrót do szkoły. Chociaż nie znała jeszcze Salazara, poczuła, że straciła najlepszego przyjaciela. Markotna chodziła po szkole, skupiała się tylko na nauce i rzadko kiedy z kimś rozmawiała. Złośliwy charakter dopiero zaczął się rodzić, a Constance stawała się coraz bardziej zgorzkniała. I wtedy już nie miała żadnych wątpliwości. Nie trafiła do przypadkowego domu w Hogwarcie. Stała się bardziej przebiegła. Celebrowała chwile z najbliższymi, a resztę ignorowała albo rzucała im kąśliwe uwagi. Nikt z przyjaciół nie uwierzyłby w opowieści o panience Lestrange i jej sidłach manipulacji. Ta wydawałoby się posiadała dwie twarze. Jedną tę zakładaną tylko wtedy, gdy może ktoś ją zranić, wyrwać serce i porzucić. Drugą zaś najprawdziwszą i najbardziej lojalną. Constance walczyła nie tylko o swoje dobro, ale o dobro swoich najbliższych. Nie znała granic, zrobiłaby dla nich wszystko. Rodzina nauczyła ją, że trzeba czasami wybierać mniejsze zło. Wtedy zaczęły się pierwsze rozmowy o zamążpójściu i o wprowadzaniu Constance w brutalny świat szlachty, gdzie małżeństwo traktowało się jako transakcję między rodami.



Tuż przed egzaminami końcowymi tatuś, Valentin, rzucił Constance wyzwanie. Miała być to tylko zabawa, dość droga forma motywacji swojego jedynego dziecka do ukończenia z najlepszymi ocenami szkoły. Za trzy Wybitne dostałaby salon piękności  „Zapach Amortencji”. Nie trzeba mówić, że ze słomianym zapałem Constace nie patrzyła na nic innego. Chciała kolejną rzecz „mieć”. Otaczała się swoimi zdobyczami. Zwycięsko liczyła je po kolei na palcach, wyliczając jedynie swoje sukcesy. Jeszcze młoda i naiwna nie sądziła, że próba oddania interesu w jej łapki, będzie tylko formą przekupstwa. Do egzaminów przysiadła sumiennie, nauka nigdy nie była wrogiem, więc usystematyzowała materiał. Wzięła sobie na głowę dużo przedmiotów: zaklęcia, obrona przed czarną magią, opieka nad magicznymi stworzeniami oraz zielarstwo. Nie chciała brać eliksirów, nie zniosłaby po raz kolejny być na drugim miejscu przy Evandrze. Wciąż kochała całym sercem swoją drogą kuzynkę, lecz chciała, aby coś było w końcu „jej”. Na oceny zasłużyła, a już wkrótce salon oficjalnie stał się „jej”. Panienka Lestrange wszak była szkolona przez ojca w sprawach biznesu, lecz nie potrafiła z łatwością pojmować cyferek i skomplikowanych systemów. Na początku jeszcze starała się zachować pozory, lecz salon zaczął przynosić same straty. Ojciec znów musiał się tym zająć, a Constance zajęła się jedynie audytowaniem miejsca. Chciała stworzyć  z  biznesu pierwszy wybór każdej szlachcianki. Dbała o wygląd, atmosferę, ale także wiedzę czy stosunek do pracy. Pojawiała się tam raptem co miesiąc i zawsze kręciła nosem.
Biznes, jak było pisane wcześniej, miał być tylko asystentką sztukmistrza przy iluzji.  Valentin chciał udobruchać córkę. Wiedział, że ta nie będzie mogła wybrać sobie męża, a romantyczna miłość, o której czytała w książkach, nigdy się nie wydarzy. Miał już wówczas dla niej kawalera. Szlachcica najwyższych lotów, mężczyznę idealnego do interesu, dbającego o reputację, a przede wszystkim o kobietę. Constance niestety nie ufa szybko innym. Złośliwym charakterem przepędziła kandydata zanim ten złożył oficjalną prośbę o jej rękę. Sama się cieszyła, a ojciec zaczął rwać sobie włosy z głowy. Małżeństwo jedynej córki wiązało się wówczas tylko z transakcją, która rodzinie przyniesie same zyski, a Constance wychowana na silną kobietę odpychała od siebie każdego naiwniaka. Szukała kogoś, kto będzie za nią nadążał. Wiedziała o swojej powinności, wartości rodzinne stawiała wyżej niż własną niezależność, lecz nie wytrzymałaby z idiotą. Była wtedy młoda, jeszcze niedoświadczona i nie wiedziała, w jak brutalnym świecie żyje.


Po odprawieniu narzeczonego Constance nie zostało nic innego jak skupić się na swojej karierze naukowej. Została po egzaminach w Hogwarcie jako drobna asysta dla profesora od zaklęć. Wdrożyła się w kilka projektów naukowych. Nigdy nie marzyła o karierze profesora. Pragnęła zostać tylko odkrywcą. Nic więc dziwnego jak po czterech latach ciężkiej pracy ze swoimi publikacjami naukowymi referowanymi nazwiskiem znanych profesorów  stanowisko zaproponowało jej Ministerstwo Magii. Nie pracowała dla konkretnego departamentu. Zajmuje się zaklęciami, które zwiększą bezpieczeństwo na ulicach, a jednocześnie unowocześnią linię ataku oraz obrony magicznej policji. Rozliczała się z raportów, które tworzyła w domu. Często spotkała się z inną grupą badawczą albo umawiała się na konsultacje ze znanymi profesorami.  Wówczas pragnęła tylko więcej i więcej, zapominając na chwilę o swoich obowiązkach rodowych. Czyż to nie tatuś powinien znaleźć, wskazać odpowiedniego kandydata? Wystarczy tylko szepnąć słówko na uszko, a Constance zadba o tradycje rodowe. Nie rzuci nauki, ta stała się jej kochankiem i nawet mąż nie będzie nigdy tak wysoko tytułowany. Na drodze panienki Lestrange stanął jeszcze jeden narzeczony. Narzucony przez nestora nie był idealnym wyborem. Panicz nie był za specjalnie rozmowny, a co najgorsze został wydziedziczony za homoseksualizm. Rodzina Constance zadbała o to, aby planowane zaręczyny nie wyszły na jaw i nikt więcej nie łączył ich ukochanej córki z takim psychicznie chorym człowiekiem.


Constance genetycznie została obciążona chorobą, którą miała jej ciotka. Śmiertelna bladość jednak nie została jeszcze wykryta.




Patronus: Patronusem Constance jest sowa. Wspomnienie wiążę się z listami, jakie pisała do Evandry, podczas pierwszego roku w Hogwarcie. Chociaż smutek wypełniał jej serce przez rozłąkę, nigdy nie czuła się tak szczęśliwa. Mogła jej opowiadać o szkole, cieszyć się na jej rychły przyjazd, a przede wszystkim, w końcu mieć „własną” historię.  



Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 10 Brak
Zaklęcia i uroki: 23 +5 (różdżka)
Czarna Magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 0 Brak
BiegłośćWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język francuskiII6
Język TrytońskiI2
ŚpiewIII7
FortepianI1
KompozytorstwoII3
Literatura i poezjaII3
TaniecIII7
KłamstwoIII7
RetorykaIV13
SpostrzegawczośćIII7
PływanieI1
NumerologiaIV13
ZastraszanieI1
Zielarstwo11
Opieka nad magicznymi stworzeniamiII
ZarządzanieI1
Historia MagiiI1
Reszta: 1


Wyposażenie

różdżka, 13 punktów statystyk

[bylobrzydkobedzieladnie]


lost through time and that's all I need
so much love, the more they bury



Ostatnio zmieniony przez Constance Lestrange dnia 24.07.16 12:20, w całości zmieniany 3 razy
Constance Lestrange
Constance Lestrange
Zawód : badacz zaklęć
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Pięknej duszy obce są mroki życia.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Constance Lestrange E375e1f9469fca983adeb5f768d65da4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2661-constance-lestrange#42512 https://www.morsmordre.net/t2834-okienko-connie#45604 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t2788-sypialnia-constance https://www.morsmordre.net/t2806-skrytka-bankowa-nr-689#45375 https://www.morsmordre.net/t2790-constance-lestrange
Re: Constance Lestrange [odnośnik]25.04.16 12:34

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Wychowana jako jedynaczka była rozpieszczana do granic możliwości, choć nowe, piękne stroje wprost z domu mody niejednokrotnie nie potrafiły zastąpić rodzicielskiej miłości. Dobrze, że Constance miała liczne kuzynostwo, które chociaż w niewielkim stopniu zastępowało jej upragnione rodzeństwo - to ze swojej kuzynki Evandry uczyniła największą powierniczkę swoich sekretów, nawet tych najskrytszych... o zostaniu prawdziwą syreną.
Wyzwanie rzucone przez ojca rozpędziło jej karierę. Starała się jak nigdy wcześniej i długo nie musiała czekać na efekty; idealnie zdane egzaminy, a upragniony salon piękności stał się tylko jej. Jednak to było niewystarczające - Constance dzięki swoim umiejętnościom i uporowi włożonemu w lata ciężkiej pracy, stała się ukrytą siłą magicznej policji. Byleby tylko nie zatraciła się w swojej pasji, bo kto wie, może w pobliżu czeka na nią prawdziwa miłość, dokładnie taka, jakiej wizja została utworzona w jej głowie już w najmłodszych latach?

OSIĄGNIĘCIA
Wprawna manipulatorka
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Śmiertelna bladość.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Umiejętności
Brak
WYPOSAŻENIE
różdżka, sowa
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
[05.04.16] KP -880 pkt
[28.04.16] Wykonywanie zawodu (grudzień) +50 pkt
[27.05.16] Zwierciadło +10 pkt
[21.05.16] Badania naukowe +30 pkt
[16.07.16] Artykuł +25 pkt
[16.07.16] +1 do zaklęć: -120 pkt
[22.07.16] Sabat +45 pkt
[24.07.16] +1 do zaklęć; -120 pkt
[01.08.16] Wykonywanie zawodu (sty/lut) +50 pkt
[01.08.16] +1 do zaklęć: -120 pkt
[16.08.16] Rozgrywka z konta Ain Eingarp +10 pkt
[02.09.16] Rozgrywka z konta Ain Eingarp +10 pkt
[02.09.16] Odniesienie się do artykułów x2: Czarownica (styczeń), Horyzonty Zaklęć (luty) +10 pkt
[09.09.16] Wsiąkiewka grudzień, +90 pkt
[07.10.16] Zakup sowy -50 pkt
[08.12.16] Wsiąkiewka styczeń/luty +30 PD, +1 pkt biegłości
[09.12.16] +2 do zaklęć: -240 pkt
Emery Parkinson
Emery Parkinson
Zawód : Projektantka mody
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Appear like the innocent flower, but be the deadly snake beneath it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Constance Lestrange UEahsES
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t2503-emery-parkinson#39082 https://www.morsmordre.net/t2633-poczta-lady-parkinson#41954 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f258-gloucestershire-dwor-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t2766-skrytka-bankowa-nr-684#44751 https://www.morsmordre.net/t2744-emery#44244
Constance Lestrange
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach