Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.06.16 19:02
First topic message reminder :

Salon

Pomimo odbudowy starej chaty niektóre rzeczy się nie zmieniły: znajdujący się w kwaterze salon nie należy do największych, nie odznacza się też przepychem. Jego wystrój jest skromny, choć przytulny; przywodzi na myśl coś związanego z domem, daje poczucie bezpieczeństwa. Jedną z pokrytych kremową tapetą ścian zajmuje stary zegar, a dookoła niego i na pozostałych ścianach wiszą kolorowe puste ramki, przygotowane do tego, aby zakonnicy włożyli do nich swoje zdjęcia.
W salonie znajdują się dwie sporych rozmiarów brązowe kanapy, do których przystawiony jest niewysoki stolik wykonany z ciemnego dębowego drewna, na którym spoczywa błękitna serweta. Na nim, a także na wszystkich innych powierzchniach w pomieszczeniu, pełno jest przeróżnych drobiazgów, które nie wiadomo kto tu zostawił i które nie wiadomo do czego służą. Koloru pomieszczeniu nadają różnobarwne poduszki i duża, pomarańczowa szafa oraz firany w oknach, których barwa co jakiś czas ulega zmianie. Również tutaj, jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 39 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salon [odnośnik]31.03.20 5:52
Od kiedy rozpoczęły się przemowy gwardzistów, wlepiał swoje spojrzenie w postać siostry i naprawdę nie wierzył w to co słyszy. Chyba jedynie stan niedowierzania i pulsujący w głowie ból nie pozwalał mu zabrać głosy, wyrzucić na zewnątrz wszystkich tych myśli, które teraz kłębiły się w jego głowie. Michael mógł usłyszeć parsknięcie ze strony Gabriela, który w jakikolwiek sposób musiał wyrzucić frustrację, która w jego piersi zaczęła narastać już znacznie wcześniej, ale teraz z każdym kolejnym słowem eskalowało. Stawało się palące, nie do zniesienia. Na szczęście w Gwardii mieli chociaż jeden głos rozsądku. Wcześniej matowe, teraz wołające o pomoc i przepełnione gniewem spojrzenie powędrowało w stronę brodatego gwardzisty.
Pokręcił jedynie głową i westchnął ciężko. Może mógł wcześniej reagować? Widział, że od jakiegoś czasu stanowisko, które pełniła Justine zmieniło ją i to nie do końca w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wcześniej odczuwał współczucie, chęć pomocy, ale teraz przytłoczony własnymi demonami nie miał siły troszczyć się o te, które nawiedzały jego siostrę. - Nie wierzę - burknął jedynie pod nosem. Wszechobecny ból nie powstrzymał go przed zbyt gwałtownym odsunięciem się od stołu. Wyprostowany, zaciskając szczęki nie odrywał spojrzenia od Alexa i Just. - Każdemu z nas przyda się trochę pokory - nie mieli czasu na kłótnie, na wywyższanie się i wprowadzanie dwuosobowego reżimu, bo sądząc po słowach Wrighta ten także nie pochwalał obecnego zachowania prowadzących spotkanie. Pochylił się jedynie nad pergaminem, który obecnie był przekazywany z ręki do ręki. Spodziewał się po wybranych czegoś więcej. A może to z nim coś było nie tak? Obecna atmosfera nie sprzyjała kryzysowi, który pogłębiał się z każdym dniem. Dwa głębsze wdechy i spokojny, nieco matowy głos wydobył się z gardła Gabriela po wypowiedzi Percivala.
- Pomysł patroli ma sens. Myślę, że można też pomyśleć o akcjach dywersyjnych. Zaznaczyć swoją obecność. Skoro oni mają swoją paskudną jak brudne gacie Merlina czaszkę, dlaczego my nie pomyślimy o czymś takim? Zasypmy Londyn ulotkami, wybijajmy szyby w przybytkach należących do nich. Cokolwiek, ale dajmy znać tym, którzy nie są pewni lub stracili nadzieję, że my nadal jesteśmy. Nie wszyscy mają odwagę, żeby sięgnąć po Proroka - nadal nie do końca był pewien sensu swoich słów. Ból głowy rozpraszał, ale wiedział o takich działaniach prowadzonych przez okupowanych Polaków podczas mugolskiej wojny, o których opowiadał mu znajomy czarodziej podczas jego wyjazdu.


wpisuję; OPCM, organizacja grupowych treningów i przepraszam za czas posta
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]31.03.20 18:10
Obserwował wszystko z niesmakiem, bo oto znów zaczynał się ten sam cyrk co zwykle. Zdawało się, że każdy prezentuje własną wizję przyszłości Zakonu, tym samym zapominając przyjrzeć się temu, czy w ogóle ta przyszłość dla organizacji kiedykolwiek nadejdzie, jeśli co chwila walczą pomiędzy sobą. Na spotkaniu pojawiły się osoby wywodzące się z wielu różnych środowisk, choć wszystkich łączyła magia oraz moralny obowiązek chronienia niewinnych. Również był za tym, aby wszyscy skupili się w końcu na toczeniu wojny, ale nie każdy był zdolny do toczenia bezpośredniego boju. W Zakonie zgromadzili osoby o wielorakich talentach, ale również z różnych środowisk. Choć łączyła ich wszystkich magia oraz moralny obowiązek chronienia niewinnych, braku zgody nie dało się uniknąć. Zakazy, nakazy, ostrzeżenia. Kieran był przyzwyczajony do rozkazów, nawet do takich, które przyjmować musiał od osób młodszych wiekiem czy stażem, ale to spotkanie uwydatniło jak inni podchodzą do przywództwa Gwardii, nie uznając jej za absolut, a nawet podważając kompetencje osób znajdujących się w nadrzędnej strukturze. Ale i on nie potrafił do końca zrozumieć zachowania Justine i Alexandra. Wiedział, czym jest dyscyplina, jednak wprowadzanie jej w taki sposób musiało wywołać żywe reakcje.
Nie chciał pogarszać sytuacji, dlatego nie wtrącał się w dysputę o to, jak należy odpowiednio zorganizować strukturę Zakonu, ale w pewnej chwili aż się zagotował. To było nie tyle niepokojące, co niezwykle wkurwiające, że nawet sama Gwardia była wewnętrznie rozdarta, prezentując dwa różne podejścia. Prowadząca spotkanie dwójka wymagała posłuszeństwa, wręcz ślepego, Benjamin z kolei chciał, aby w Zakonie każdy czuł się dobrze. I to rozsierdziło go najbardziej. Samo przyzwolenie na opuszczenie Starej Chaty brzmiało niedorzecznie. Tyle osób już umarło za sprawę. Nawet dziś chwilą ciszy uczcili pamięć Sophii. Nie byli tu po to, aby głaskać się po główkach. Do kurwy nędzy, nie byli jakimś klubem czytelniczym czy kółkiem szachowym, tylko nielegalnie działającą organizacją, na której władza skupiła woje działania! Poplecznicy Voldemorta, wspierani przez Ministerstwo Magii, zrobią wszystko, aby wybić ich po kolei, jedno za drugim. Ale nie wszyscy zgromadzeni przy jednym stole zdawali się świadomi zagrożenia. Czy dygresja o meczu, niezależnie od tego jak pamiętnym, cokolwiek wnosiła do dyskusji? Zwykłe pierdolenie!
Miał ochotę wstać i krzyczeć, aby wszyscy oprzytomnieli, lecz wątpił, aby to przyniosło zamierzony skutek. Spokojnie słuchał relacji kolejnych osób, ale znów coś go rozdrażniło. Wzmianka siedzącego obok Percivala o wiedzy z zakresu czarnej magii wykrzywiła jego twarz w wyrazie odrazy. Zdusił w sobie chęć podzielenia się ze wszystkimi nienawistnym komentarzem i skupił na planach wokół Londynu. Tonks jednak kazała się wstrzymać z tematem i zapytała ich o Oazę.
W Oazie powstało wiele budynków, ale muszą powstać kolejne – oznajmił po chwili, bo i brał udział w pracach budowlanych. – Przy czym te już postawione nie są aż tak solidnymi konstrukcjami, spowodowała to presja czasu, a głównym budulcem było dla nas drewno. Na całe szczęście nadeszła wiosna, idzie lato, będzie coraz cieplej, ale warto byłoby pomyśleć nad tym, aby ocieplić domy przed kolejną zimą – magia nie załatwi wszystkiego, nie zawsze jest w stanie wyczarować coś z niczego, efekty zaklęć nie są długowieczne. – I skoro na miejscu znajdują się osoby o różnych talentach, warto byłoby ich zorganizować tak, aby sami stworzyli wewnętrzne struktury jak lecznica czy pracownia alchemiczna. W Zakonie są zdolni uzdrowiciele, ale mogą być bardziej potrzebni poza Oazą, różnie bywa.
Gdy pergamin dotarł do niego, chwycił za pióro i wypisał mocne strony, w międzyczasie przyjmując do siebie wzmianką Justine o spotkaniu sam na sam. Przytaknął tylko, nie zadając żadnych pytań.

Kieran:
OPCM, przeszkolenie aurorskie, legilimencja


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 39 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Salon [odnośnik]31.03.20 19:11
Ingisson siedział, słuchając dyskusji, która się wytworzyła. Westchnął bezgłośnie i z wolna zaczął się wyłączać z tego, co działo się w salonie. Zamiast słuchać kłótni na nieinteresujące go tematy (on swoje miejsce znał doskonale i nie interesował się zbytnio rzeczami, w których i tak nie było sensu się wypowiadać) albo probować jakkolwiek nadal złapać uwagę Susanne zaczął zastanawiać się, czy sam potrzebował coś powiedzieć. I właściwie to tak, miał jedną rzecz do wtrącenia, ale nie znalazł na to odpowiedniej okazji aż do chwili, kiedy odezwał się Prewett, a zaraz Ollivander oraz Skamander. – Mogę pomóc z tą lecznicą – powiedział Archibaldowi. Pogrążył się w ciszy, dopóki nie wybrzmiały słowa różdżkarza.
Jednostka czy nie, badania i tak będą. I pomogę – odparł Ulyssesowi, wzruszając ramionami. Nie robiło mu to różnicy, nie potrzebował łatki dawanej przez jednostkę, żeby badaczem być i mieć tego świadomość. Zresztą, jak na razie jednostkę badawczą Zakonu kojarzył tylko z tamtą czarownicą, która nosiła nos tak wysoko, że Ingisson musiałby sobie złamać kark, aby go dostrzec – nie potrafił bowiem aż tak mocno zadrzeć głowy.
Norweg skupił się jednak mocniej na tym, co miał do powiedzenia auror, kiwając głową tak nieznacznie, jakby prawie tego nie zrobił.
Znam się na astronomii, ale ciężko znoszę żeglugę – powiedział zza rudej brody, kierując swoje słowa do Anthony'ego Skamandera. Nie był najlepszym kandydatem na dalekie wyprawy, ale w ostateczności... – Po Durmstrangu znam podstawy czarnej magii, trucizny to mój konik, o bazach pod klątwy też swoje wiem. Eliksir rozpaczy... ogólnie to z dużą pewnością mogę stwierdzić, że taki eliksir w nowoczesnej alchemii nie figuruje – oznajmił, zaskakująco jak na siebie głośno i bez zawahania. Alchemik był w swoim żywiole, nawet usiadł na krześle inaczej niż zwykle, był bardziej wyprostowany. – Więc o ile nie widziałeś jak jest przyrządzany to będzie pioruńsko trudno. Przy wsparciu historyka mógłbym spróbować namierzyć jakiekolwiek wzmianki o tej miksturze. Zakładając sukces wraz z łamaczem klątw można by spróbować przełamać jego działanie. Ale to praca na tygodnie, miesiące, być może lata. Wątpię, że uda się znaleźć jasne instrukcje jak ten eliksir zrobić, ale należałoby zacząć od ksiąg o najbardziej plugawych rodzajach magii. Łatwiej może być ze znalezieniem wspomnienia o działaniu takiej mikstury, ale stworzenie eliksiru "na odwrót" jest zadaniem realizowanym głównie metodą prób i błędów. Czyli mnóstwo czasu. A dopóki nie poznamy czym ten eliksir rozpaczy jest, nie dowiemy się jaki wpływ mają krew jednorożca i krew niewinnej ofiary. A jeżeli fakt, że tę krew trzeba zdobyć własnoręcznie liczy się do rytuału, a postawiłbym własne oko, że się liczy, to ma to powiązanie z zaawansowanym zaklinaniem – Ingisson rozpędził się w wymienianiu problematycznych części składowych. Oczy błyszczały mu jednak ekscytacją. – Potrzebowałbym dokładnego opisu rytuału, każda czynność, po kolei. Tam mogą być wskazówki – patrzył na Skamandera, na moment w dupie mając, że tamten przeważnie łypał na niego jak na pryszcza na środku czoła. Åsbjørn kochał wyzwania, a właśnie na jedno trafił. Ale, nie było to jedyne z jego wyzwań naukowych.
Prowadzę badania i potrzebuję magizoologa do zespołu – powiedział, entuzjastycznie patrząc na mężczyznę, którego ktoś wcześniej nazwał Nottem. – Wiedza o smokach jest bardziej niż dobrze postrzegana – dodał jeszcze, zaczynając sądzić, że tamten czarodziej po prostu spadł mu z nieba.
Kiedy do Norwega dotarł pergamin, zapisał na nim co uważał za stosowne i puścił świstek dalej.

| alchemia (w tym trucizny, zatrucia, klątwy), anatomia (dawkowanie większości środków leczniczych), numerologia, podstawy czarnej magii, Norweg


Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543
Re: Salon [odnośnik]31.03.20 22:35
W głowie zaczęła kołatać mu się myśl, obudzona jak zasiany chwast, który rósł sobie w ciszy, chowając się wśród zbóż. Zawiódł ich. I nie był pewien, czy kiedykolwiek da radę to naprawić. Poczuł się też trochę tak, jakby to, co miało przed chwilą miejsce, co zostało mu wygarnięte przekreślało wszystko, co robił w zakonie do tej pory – jakby to wszystko nic nie znaczyło. Wygarnęli im i Farley przez moment zastanowił się, czy nie lepiej było przepaść mu w Azkabanie. Ramiona Alexandra opadły, a on sam, chociaż tak okropnie wysoki, zdał się jakby mniejszy. Miał jednak spotkanie do dokończenia, bo jeszcze nie  wszystko zostało powiedziane.
Próbowaliśmy podejść do tego inaczej, ale jak widać... zdecydowanie nie tędy droga – powiedział, w palcach dalej miętoląc papierosa. Spojrzał na Marcellę, a później na wszystkich pozostałych, na koniec zatrzymując spojrzenie na Benjaminie, nie mówiąc jednak nic.
Skinął głową Bertiemu, przywołując na twarz jakąś wybitnie nieudaną podróbkę cienia uśmiechu. – Uważaj na tej Pokątnej – dodał, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że dla nikogo wycieczki do Londynu nie były teraz bezpieczne.
Ostry ton Ulyssesa i jeszcze ostrzejsze spojrzenie może i byłyby w stanie wywrzeć wrażenie na najmłodszym Gwardziście, ale nie po tym, co przed chwilą miało tu miejsce. Już nie robiło mu to jakiejkolwiek różnicy.
To informacja, którą przekazał nam minister Longbottom, lordzie Ollivander. Kierujesz pytania do niewłaściwej osoby – odparł, zaczynając być coraz bardziej zmęczonym rolą informacyjnego kuriera. Nie ważne, czy przekazywali wieści czy nie mogli ich przekazać: zawsze będzie źle, a oni jedynie będą mogli poddać się osądowi reszty Zakonników. Nie mógł przy tym nie zacząć zastanawiać się, jakie konsekwencje przyniesie milczenie w kwestii śmierci Gabriela – był właściwie pewien tego, że ukrywanie faktu zmartwychwstania nie pomoże w budowaniu wzajemnego zaufania. Cóż jednak mógł zrobić, musiał milczeć. Wszyscy, którzy o tym wiedzieli musieli zachować milczenie.
Kiedy Archibald odezwał się, wyrażając jakąkolwiek chęć na dalsze produktywne rozmowy, Alexander skierował na niego swoje spojrzenie.
Dziękuję, Archibaldzie – spróbujcie więc wraz z Keatonem wyłapać w Oazie jak najwięcej osób z potencjałem do pomocy pod kątem leczenia i warzenia mikstur leczniczych. Przyślę też do ciebie nową sojuszniczkę, Idę Lupin, to zdolna uzdrowicielka. Jeżeli wyłowię kogoś jeszcze to dam ci znać – powiedział jeszcze do Prewetta, ale bez werwy. Zastanawiał się przy tym, jak bardzo niezręczna będzie rozmowa z Idą po dniu wczorajszym. Pewnie na podobnym poziomie jak dzisiejsze spotkanie. – Ze względu na to, że Mung znajduje się teraz w odciętym dla wielu osób Londynie otwieram w Dolinie Godryka lecznicę, dobrze będzie puścić o tym informację drogą pantoflową przez zaufane kanały. Jeżeli znacie kogoś, kto mógłby z tego skorzystać to będę bardzo wdzięczny, jeżeli o tym wspomnicie. Sami też nie wahajcie się tam zajrzeć, jeżeli nie daj Merlinie będziecie potrzebowali pomocy uzdrowicielskiej. Zostawię na tablicy wskazówki dotarcia i mapę – dodał. Teraz zamierzał skierować swoje wysiłki właśnie w kierunku dwóch lecznic.
W lutym Marcelli udało się zdobyć dziesięć tysięcy galeonów, które docelowo będziemy przeznaczać na funkcjonowanie Oazy, więc na ten moment jesteśmy poniekąd zabezpieczeni finansowo, ale te pieniądze kiedyś się skończą. Trzeba wciąż pozyskiwać fundusze, korzystajcie ze wszelkich nadarzających się okazji – podkreślił, zdając sobie sprawę, że informacja ta przyda się wszystkim, którzy potrzebowali wsparcia w postaci pieniędzy.
Jeżeli chodzi o inne istoty, poza olbrzymami, sprawę trzeba wybadać – nie podjęliśmy jeszcze żadnych kroków w tym kierunku, lecz tak jak wspomina Susanne na ten moment powinniśmy skupić się na olbrzymach. Jeżeli jednak ktoś czuje się  na siłach zacząć rozwijać ten temat równolegle to będziemy wdzięczni – odpowiedział i na to, zaraz poświęcając uwagę tematowi Bagmana.
Anthony, moje wspomnienie z wyprawy Rycerzy do Azkabanu jest do twojej dyspozycji. Wydaje mi się jednak, że do Bagmana próbowali wtedy dopiero dotrzeć – dorzucił parę słów od siebie, jednocześnie co rusz rzucając Skamanderowi uważne spojrzenia: auror jeszcze dochodził do siebie i nie powinien tyle mówić. Jenak Merlin Alexandrowi świadkiem, że mniej szkody Antek wyrządzi teraz swojemu gardłu niż Alex wyrządziłby chwilowemu spokojowi na spotkaniu doradzając czarodziejowi, aby oszczędzał głos i tyle nie mówił.
Ulysses zwrócił uwagę na to, że przesyłamy sobie ważne informacje w listach. Razem z Justine uświadomiliśmy sobie, że tak właściwie mamy na to rozwiązanie. Znaleźliśmy notatki z badań nad Zakonną gazetę i okazuje się, że sposób w jaki treść gazety była ukrywana można zastosować też do zwykłego listu – powiedział, wciskając wymiętego papierosa do kieszeni, zamiast niego biorąc do rąk kawałek pergaminu i pióro. Nakreślił na papierze zamaszysty "X" i podniósł odrobinę, żeby wszyscy zobaczyli. – Zakładamy, że to jest wiadomość, którą może zobaczyć każdy. Taka bezpieczna pod kątem treści wiadomość. Jeżeli użyjemy na tym odpowiedniego hasła – w tej chwili wziął różdżkę – Rozświetlam mroki – wymówił, a wtedy "X" zniknął – wiadomość zostaje ukryta i możemy napisać coś, co nie powinno trafić do niepowołanych oczu – tłumaczył dalej, rysując tym razem okrągłe "O" i unosząc znów papier i różdżkę. – Żeby ukryć wiadomość i pokazać na powrót bezpieczną treść należy powiedzieć Skrywam światło – powiedział dotykając różdżką do pergaminu, a "O" zniknęło, pokazując znów "X". Po tym odłożył pergamin i schował różdżkę do przypasanego pokrowca.
Wraz ze Steffenem wymyśliliśmy też plan, jak wykorzystać ten mechanizm by osłabić wiarygodność Walczącego Maga. Jakbyśmy zniszczyli jego siedzibę to prędko stworzyliby nową, pewnie w mniej dostępnym miejscu, może nawet Ministerstwie. Ale... Steffen, chciałbyś o tym opowiedzieć? – zapytał, a w jego głos wdarła się odrobina niepewności, czy Cattermole w ogóle będzie chciał z nim kiedykolwiek zamienić jakiekolwiek słowo.
Alexander powstrzymał się od komentowania padających pomysłów, mając przeświadczenie, że jeżeli z czymś by się nie zgodził mógłby wywołać nowy konflikt. Ograniczył się więc do przytakiwania i przekazywania informacji.
Jeżeli chcielibyśmy pójść w tę stronę to trzeba by stworzyć te ulotki – powiedział po słowach Gabriela, kiedy ten wysunął pomysł zasypania miasta papierem. – Napisać tekst, zadbać o wygląd – wyliczył, pozostawiając kwestię do przemyślenia przez pozostałych.
Gdy pergamin puszczony w obieg przez Lovegood dotarł i do niego,dopisał dość niedbale formułkę, z którą zostawił go Mulciber: uzdrowiciel, metamorfomag, legilimenta. Dopisał coś jeszcze i posłał kartkę dalej.

|Alexander Farley: uzdrowiciel, metamorfomag, legilimenta; OPCM, francuski


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 39 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon [odnośnik]01.04.20 16:40
Jej wzrok zawiesił się na dłużej na policjantce. Powstrzymała drgnięcie brwi. Brew uniosła się dopiero, kiedy podjęła temat anomalii. Nie zaproponowała zrobienie listy, te słowa padły z jej ust dopiero później. Wcześniej określane mianem podziału. Bez urazy. Kiedy od jakiegoś czasu jej słowa miały właśnie do zrobić. Ostatnie słowo należy do gwardii i nikt tego nie kwestionował - miała na ten temat inne spostrzeżenia. Jasne tęczówki przesunęły się na Lucindę. To nie było wiele, zostawić jeden temat, by mieć więcej czasu na inne. Ale najważniejszym stało powiedzenie im, jak bardzo sobie nie radzą. To była równia pochyła, zrozumiała przesuwając wzrok na Hannah. Jeśli woleli rozstrzygać każde swoje potknięcie wzajemnie, mogąc obrzucać się oskarżeniami, jak było to chociażby w przypadku Stonehenge, to nie widziała problemów, by następnym razem im na to pozwolić. Jedno polecenie, wywołało lawinę. I Just nie była w stanie nagle zacząć uważać, że nie jest to problemem. Może i popełnili błąd, może ich wypowiedzi były zbyt ostre, ale nie zmieniało to jej własnych wniosków. Tak, w jednym Hannah miała rację. Zamiast skupić się na tym, co było przed nimi - czym chcieli się dzisiaj zająć z największym priorytetem - słuchali o tym, jak nie nadają się do niczego. Miała ochotę uśmiechnąć się gorzko, oczywiście żadne z nich nie mówiło tego po to, by podważać ich autorytet. Bo ten nie istniał w tym miejscu. Każdy wiedział lepiej, jak się zachować i co zrobić. Kiedy głos zabrał Ben poddała się. Z jednej strony przeszkadzało im, że byli grupą przyjaciół nie potrafiąc przenieść się ponad to, kim byli w Zakonie. W drugim… Wzrok przesunął się na Archibalda. Przesadzili? Możliwe. Z premedytacją, czy nie, przyjęła ich słowa z zaciśniętymi ustami.
- Dostaniecie je. - odpowiedziała krótko spoglądając w końcu na Keatona. Jeden z nich, a raczej jego część miała pozostać na ten moment tajemnicą. Nie komentowała słów, które wypowiadał Anthony odnośnie dementorów i eliksiru. Byli sami sobie winni. Temat Bagmana pojawiał się wcześniej a jednak nikt z obecnych przy stole nie zajął się nim na poważnie. Teraz jednak sprawa wydawała się odwracać. Ale nie była pewna o ile. Na spotkaniach padało wiele obietnic i czasem niewiele z nich wychodziło. - organizacją ludzi w Oazie zajmie się na ten moment Keat, jeśli ktoś chce mu w tym pomóc niech kieruje się już wprost do niego, ale to dobre spostrzeżenia Kieran. Może moglibyśmy je zabezpieczyć przy pomocy Caleum? Tylko trzeba by je było jakoś… zmodyfikować - zapytała, dodając przemyślenie, które pojawiło się na szybko. Nie była naukowcem, ale zdawało jej się, że coś takiego mogło być osiągalne.  
- Jeżeli ktoś jest w stanie wspomóc finansowo Anthony’ego, sądzę że powinniśmy postawić na większy lokal. Wspomogę cię, ale w tym momencie nie będę miała więcej niż dwieście. Sto mam przy sobie. - powiedziała patrząc wprost na niego. - I proszę, naprawdę, temat Bagmana podejmowany był kilka razy. To szansa, po którą warto sięgnąć. - gdyby znała się na alchemii, albo runach, albo zwierzętach, działałaby. Nie miała jej jednak. Mogła tylko mieć nadzieję, że tym razem sprawy potoczą się inaczej. Czy podjęcie rozmowy na ten temat, głębszej i dokładniejszej mogło to zrobić? Nie była pewna. - Co do samego ich rytuału, nie wiem, czy ich maski cokolwiek pomogą, ale mam tą należącą do Morgotha Yaxleya. - powiedziała, pochylając się do torby i wyciągając z niej przedmiot, który położyła na stole. Nie tłumaczyła ani jak, ani skąd, przechodząc do kolejnej sprawy.
- Prorok Codzienny mógłby napisać o atakach, na tych ludzi, którym pomogliśmy. Niektórzy z Rycerzy zostali rozpoznani - ludzie powinni wiedzieć o tym, co zaszło. Poznać naszą wersję. Możemy też poprosić go, żeby zwołał ludzi i skierował ich do nas. Niektórzy pewnie chcą działać, ale nie wiedzą jak. - spojrzała na Keatona, który musiał wiedzieć o czym mówiła.
- Czy promugolskie rody krwi szlachetnej będą otwarte na wysłuchanie nas - możliwie że ponowne - i wsparcie? W obliczu tego co się dzieje, ich wpływy finansowe były bardziej niż przydatne. - zapytała przesuwając spojrzeniem po zgromadzonych szlachciach. Nie prosiliby o udział w walkach, dając coś w zamian - tą, zajęliby się oni sami. Dopiero słowa milczącego do tej chwili Ulyssesa sprawiły, że uniosła brwi ku górze.
- Ulyssesie. - odezwała się zaraz po Alexandrze. - W oficjalnej jednostce badawczej Zakonu Feniksa od dłuższego czasu była tylko Poppy. - i nie wyglądało na to, a przynajmniej ona o tym nie słyszała, aby ten stan miał się zmienić. -  Nie będzie istniała jedynie jako oficjalna struktura w organizacji, co oczywiście nie świadczy że nie potrzebujemy waszego wsparcia i nie liczymy na nie. - powiedziała skupiając się w tym momencie tylko na nim. - Czy odłamki spadającej gwiazdy mogą również być wykorzystywane przy świstoklikach? - zapytała jeszcze nie mając zielonego pojęcia. Wiedziała, że chyba da się ich użyć do eliksirów. - Czy do swoich badań poza wspomnianymi ludźmi potrzebujesz czegoś jeszcze? - dopytała, ukrycie faktu działania silnej białej magii mógł zapewnić im więcej bezpieczeństwa.
- Zastanówcie się, czy nie znacie specjalistów w swoich dziedzinach, którzy zainteresowani byliby pomocą nam i którym możemy zaufać. - poprosiła wszystkich. - Rozumiemy, że nie każdy będzie chciał się narażać, ale na pewno istnieje sposób by zachować w sekrecie jego tożsamość jeśli właśnie tego będzie chciał. - zapewniła, nie mając na ten moment gotowego rozwiązania.
- Chciałabym się dowiedzieć, czy udało wam się zdobyć informacje odnośnie lokali należących do Rycerzy. - zapytała przesuwając spojrzeniem po zebranych. Na ostatnim spotkaniu padały podobne słowa. Chęci do działania. Ale zataczali koło.  -   Wiemy o tym Rosiera, od Steffena i Borgin&Burke. Co do tego drugiego, myślałam nad próbą przejęcia portu. - zerknęła w kierunku Anthony’ego który ostatnio mówił o odcięciu dostaw. - Pozwoliłoby to nam na bezpieczny transport osób poza Anglię i odcięło im dostawy. - zaproponowała zakładając dłonie na piersi. Temat lokalu Rosiera pozostawiając, bo Skamander zadał wszystkie pytania, które jej samej chodziły po głowie. - Michael, masz konkretne miejsca na myśli? - zapytała brata to na jego przesuwając spojrzenie.
- Susanne, możesz zaklnąć tą listę korzystając z tego, co pokazał Alexander? Te informacje dobrze byłoby jednak ukryć, na wypadek, gdyby kiedyś mogły wpaść w niepowołane ręce. - a skoro mieli taką możliwości, mogli z tego jak najbardziej skorzystać. - I może puść jeszcze jedną, albo dopiszcie się do tej, jeśli chcecie brać udział w patrolach o których mówił Percival. Najlepiej z dostępnością, żebyśmy mogli je odpowiednio dopasować. - dodała biorąc wdech w płuca.
- Chciałabym też was poprosić, żebyście od czerwca postarali się nie zwracać do mnie w korespondencji imiennie. Najlepiej, używając zaklętych pergaminów. W sprawach pilnych, w przypadku patronusów, postarajcie się nakreślać sytuacje bezosobowo. - prosiła o wiele, ale wolała zrobić to teraz, zanim wejdzie w ogóle na Nokturn.
- Widziałam też, że zrobiliście na tablicy listę z zapotrzebowaniem na ingrediencje. Ulyssesie, dopiszesz tam swoje? I Sussane? Mówiłaś że zobaczysz się z Charlene, weźmiesz ingrediencje dla niej? Przekazanie, zostawmy na koniec spotkania. - poprosiła jeszcze, sama mając ze sobą kilka ingrediencji.


do listy: ponadprzeciętne OPCM, zaawansowane Uroki, biegła Magia Lecznicza, metamorfomagia, patrole - głównie noc,

przy przekazywaniu ingrediencji, prosiłbym o dodanie postu w aktualizacjach

| 4 tura, 48h
jeśli o czymś zapomniałam albo przekręciłam to wybaczcie, sama jestem zakręcona jak świderki bo życie



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.


Ostatnio zmieniony przez Justine Tonks dnia 02.04.20 3:12, w całości zmieniany 3 razy
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Salon - Page 39 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 1:37
Steffen poruszył się nerwowo, słysząc jak coraz więcej osób zabiera głos. Ochota na jabłecznik odeszła mu zupełnie, żołądek ścisnął się w bolesną kuleczkę, a na policzki wpełzł lekki rumieniec. Jego wrażliwe serduszko przejmowało się już niezrozumiałymi napięciami między uczestnikami misji w Gringottcie, a teraz głos podnosiło o wiele więcej osób i to - jego zdaniem - bez dobrego powodu. Na słowa pana Bena zawahał się nawet nad wyjściem z pokoju, ale przecież złożył śluby zakonne, może nie wieczyste, ale poważne chciał być żołnierzem i wojownikiem dla sprawy, nie mógł się wycofać.
Ogłuszyłeś smoka, a boisz się podniesionego tonu? - zestrofował w myślach samego siebie, a potem słuchał rozmowy dalej, aż zerknął na samych gospodarzy spotkania z rosnącym współczuciem. Na początku wprowadzili nerwową atmosferę, ale teraz żal mu było samego nerwowo wyglądającego Alexa, bo Just lepiej panowała nad pokerową twarzą.
-Jestem runistą, chętnie pomogę. - obwieścił Anthony’emu, chcąc zaangażować się w badania na temat dementorów.
-W badaniach pana lorda też! Z największą przyjemnością! - dodał w odpowiedzi przez lorda Ollivandera, nieco oszołomiony zaufaniem w nim pokładanym (nadal pamiętał, jak jego ostatnie zlecenie u Ollivanderów... zaowocowało bałaganem) i perspektywą tyyyyyylu wspaniałych badań!
Gdy Alex wywołał go do odpowiedzi, Steffen zerknął na niego niepewnie, a potem rozpromienił się nagle, zostawiając za sobą niepotrzebne emocje. Czas przejść do konkretów, a w dodatku poczuł się entuzjastycznie i odpowiedzialnie, mogąc opowiedzieć o takim planie! (Steffen, jak widać, często balansował między rozpaczą i ekscytacją, bez stanów pośrednich).
-Rozmawialiśmy z Just i Alexem o planie sfałszowania artykułu w Walczącym Magu - podrobilibyśmy ich styl pisania, ale treść głosiłaby o tolerancji wobec mugoli i mugolaków oraz o skostnieniu i zepsuciu szlachty… można by zasugerować, że choroby genetyczne rzucają się również psychikę, na przykład Ministro…no, Malfoyowi. -wyjaśnił. -Retoryka powinna przekazywać nasze ideały i ośmieszać Ministerstwo, ale w na tyle zawoalowany sposób, by przeciętny czytelnik Maga zorientował się dopiero w trakcie czytania całości. Ośmieszyłoby to całą redakcję, artykuł zostałby podmieniony dopiero w druku, po wszystkich poprawkach edytorskich, tak aby zmaksymalizować szansę, że nikt nie wczyta się w treść zanim gazeta trafi do kiosków. Pracuję… dorabiam sobie… w „Czarownicy” - zarumienił się leciutko, starannie unikając wzrokiem pana Percivala -…więc stamtąd kojarzę jak to wszystko wygląda. Jestem też niezarejestrowanym animagiem - podkreślił, licząc na dyskrecję wszystkich w pokoju, za brak rejestracji groziły w końcu surowe kary -więc sam mógłbym przemycić taki artykuł pod postacią szczura, chyba, że jakiś metamorfomag - zerknął na Alexa -woil podszyć się pod dziennikarza. Potrafiłbym napisać taki artykuł, ale jeśli ktoś ma lżejsze pióro ode mnie, to chętnie przyjmę pomoc. - był w końcu reporterem, a nie felietonistą.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej, słysząc, że plan z Fantasmagorie ma szanse realizacji. Just poprosiła co prawda o listę rycerskich lokali jakiegoś wysokiego blondyna siedzącego obok ślicznej brunetki naprzeciwko, ale Steff wiedział chyba nieco więcej o koligacjach towarzyskich szlachty - wątpił, by dorośli mężczyźni w tym gronie zaczytywali się z pasją w plotkach.
-Fantasmagorie należy do nestora Tristana Rosiera, podobno w romantycznym geście podarował ją żonie, więc sabotaż uderzyłby w czuły punkt. - o ile żona i jej biznes jest jego czułym punktem? Romantyczny Steff miał nadzieję, że tak. -To balet syren, można by zasabotować przedstawienie, zepsuć scenografię, ewentualnie wypuścić syreny do wody i spalić budynek gdy będzie pusty… - wyliczał, mając nadzieję, że nie wpadnie im do głowy spalić baletu z publicznością. Tam może być Isabella ze swoim żabowatym narzeczonym.
-O Borginie & Burke niewiele wiem, nie bywam na Nokturnie, ale technicznie mogę tam powęszyć w zwierzęcej postaci. Jest jeszcze restauracja „Wenus”, która podobno jest… no… - zrobił się purpurowy -…chodzą plotki, że jest czymś więcej. - czy każdy sobie to dopowie?! -Należy do rodziny Lestrange, ale nie wiem, czy mają oficjalne powiązania z Rycerzami? Jak duże jest ich poparcie dla Malfoya? - nie znał się na tyle na stosunkach szlacheckich by to zmienić, spojrzał więc pytająco na obecnych w pokoju szlachciców i pana eks-Notta, a potem dopisał szybko na kartce listę swoich umiejętności.

animagia (szczur, niezarejestrowany), biegły w transmutacji i OPCM, runista, łamacz klątw, incognito reporter "Czarownicy", od 1 maja przyjmie też bezdomnych w nowym domu w Dolinie Godryka

zaszedł edit w odpowiedzi na prośbę Ulyssessa


intellectual, journalist
little spy



Ostatnio zmieniony przez Steffen Cattermole dnia 02.04.20 20:51, w całości zmieniany 1 raz
Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 14:31
Nie powinna była mówić nic i od razu kiedy głos zabrali inni, w tym jej brat, swoich własnych słów pożałowała. Nie umiała trzymać języka za zębami, a skutki tego wszystkiego mogły być zupełnie odwrotne. Dłonie jej zadrżały, znów nerwowo zaczęła się nimi bawić, kręcąc pierścionek wokół jednego z palców. Nikt jednak nie wyszedł z salonu, by się przewietrzyć — mimo wszystko to był dobry znak, uznała go za przejaw solidarności i wzajemnego rozsądku. Atmosfera w pomieszczeniu była tak gęsta, że można było ciąć ją nożem, ale rozmowy w końcu zeszły na dobre tory. Przeniosła wzrok na wzburzonego lorda Prewetta, a następnie Keatona, gdy się odezwał. Patrzyła na niego, gdy dzielił się swoimi planami, a kiedy zwrócił się do niej, pokiwała głową, mimowolnie, choć wiedziała, że kilka krzeseł dalej zasiadał znakomity różdżkarz.
— Miałabym.— Na szczęście na jego reakcję nie trzeba było długo czekać; sama sięgnęła po swoją własną różdżkę. Jeśli można było sprawdzić to tu i teraz — dlaczego nie? Zamiast podawać ją przez wszystkich siedzących zakonników, wstała i podeszła do krzesła, przy którym siedział, podając mu ją osobiście; z szacunku, jaki do niego miała. Lordzie Ollivander.
Zająwszy z powrotem swoje miejsce, spojrzała na Skamandera; który po raz kolejny poruszał kwestię Barmana, kimkolwiek on był. Milczała, póki nie poruszył kwestii Pokątnej.
— Jeśli będziesz potrzebował pomocy w znalezieniu i ewentualnej adaptacji lokalu, będę do twojej dyspozycji. Wiele miejsc zostało porzuconych przez uciekających czarodziejów, z przejęciem któregoś z nich nie powinno być trudności. Ministerstwo odda je z pocałowaniem ręki, pod warunkiem, że zagwarantujesz odpowiednią czystość.— Czystość krwi, oczywiście. — Pustostan na Pokątnej może być sprawdzany pod kątem poszukiwania ukrywających się mugolaków, dobrze by było gdybyś miał odpowiednia przykrywkę.— Już teraz patrole zaglądały do porzuconych lokali, poszukując zbiegów. — Gdyby mój sklep mógł się do czegoś przydać, mogę go udostępnić, choć kryjówką najlepszą nie będzie. Tristan Rosier wie, że mam powiązania z Zakonem.— Nie mogła zapewnić nikomu bezpiecznej kryjówki, oczy Rycerzy kiedyś mogły zwrócić się w stronę sklepu.
Sprawa Bones ją zaskoczyła, choć przecież wszyscy mogli się spodziewać, że Ministerstwo Magii musiało uknuć jakiś spisek przeciwko niej. Opuściła głowę na moment.
— Łajdaki— mruknęła już do siebie, marszcząc brwi. Spytana o Fantasmagorię, po uzupełniających słowach Steffena i Percivala sprawiły, że skierowała wzrok wpierw ku Skamanderowi, by odpowiedzieć na jego pytanie: — Najpierw trzeba zapoznać się z samym budynkiem, ale jeśli Percival tam przebywał, z pewnością rozrysujemy jakiś plan i przemyślimy słabe punkty, dzięki którym uda nam się dotrzeć do środka. Być może trzeba się rozejrzeć za kimś, kto mógłby nas tam też wprowadzić lub ewentualnie pod kogo można się podszyć. — Forsowanie drzwi odpadało na wstępie. — Jeśli ten lokal należy do Rosiera lub jego żony z pewnością jest dobrze zabezpieczony, nie wiadomo, co możemy zastać w środku. Istnieje też duża szansa, że wewnątrz natrafimy na niego samego lub innych Rycerzy Walpurgii. — A takie bezpośrednie starcie było niemalże misją samobójczą. — Dlatego sądzę, że powinny tam udać się bardziej doświadczone osoby.— A następnie przeniosła spojrzenie na gwardzistów, unikając tym samym wzroku zarówno Steffena, jak i Keatona. Ale ta decyzja należała do gwardii, dlatego też utkwiła spojrzenie w Justine, która powinna ją podjąć, wraz z pozostałymi. Pomimo tych wszystkich gorzkich słów i pretensji, to wciąż oni stali na ich czele i oni decydowali o wszystkich ruchach. — Oczywiście moja chęć pójścia jest wciąż aktualna.— Nie wycofywała się i jeśli tylko mogła, zamierzała iść, nawet jeśli oznaczało to tak wielkie ryzyko.  Zerknęła jeszcze na Blake'a, starając się jednocześnie pominąć przy tym spojrzeniu własnego brata, jakby wcale nie siedział obok niego. Możliwe, że miał rację — że branie się za Fantasmagorię było błędem; ale nie powiedziała nic. Była gotowa do działania. Za to w kwestii patroli nie mogła się nie zgodzić. — Na Pokątnej jestem właściwie codziennie, mogę uczestniczyć w nocnych patrolach Londynu. Jeśli tylko ktoś będzie potrzebował towarzystwa, chętnie też dołącze. — I mogła zacząć już od dziś. I tak nieustannie miała oko na wszystko, co się działo w pobliżu, na wypadek gdyby ktoś potrzebował pomocy, ucieczki lub zwykłego wsparcia. — Dobrze jednak zaopatrzyć się wtedy w jakieś eliksiry, lecznicze, bojowe. I miotyły— teleportacja była przecież znów niemożliwa.
Pomysł Gabriela w kwestii dywersji sprawił, że westchnęła cicho, milczała jednak, zerkając na gwardzistów i pozostałych. Ostatnio podobne propozycje nie przyniosły żadnego efektu, ale może sytuacja się zmieniła. Przeniosła wzrok na Kierana i pokiwała głową.
— Póki co, kwestię drewna mamy załatwioną. Odwiedziliśmy z Percivalem tartak, którego właściciel zgodził się nam dostarczać tyle, ile będziemy potrzebować, ale każdorazowo musi być uprzedzony o zamówieniu i przybyciu na miejsce. Nie chcemy go narażać na niebezpieczeństwo — ani jego rodziny, czy pracowników. — Będę odpowiadać za organizowanie surowca. Bywam w Oazae dość często, głównie przy nowopowstających chatach, będę znać stan zapotrzebowania i zadbam, by niczego nie brakło.— Już teraz pomyślała o tym, że na to wszystko nie starczy jej czasu i będzie musiała odpowiednio podzielić swoje obowiązki, by wszystkiego dopilnować i jednocześnie nie musieć zamykać sklepu.— Gdyby były inne rzeczy, wymagające zakupu lub organizacji wystarczy list. Rynek wkrótce odpowie na konflikt, nie wiadomo z jakimi ograniczeniami przyjdzie nam się mierzyć, ale musimy być przygotowani, że może być cieżko.
Kiedy Alexander opisywał sposób funkcjonowania Zakonowej Gazety, przyglądała mu się uważnie prezentowanemu mechanizmowi. Jeśli mogli sobie w ten sposób przekazywać najważniejsze informacje - szybko i bezpiecznie to był świetny sposób.

| OPCM, ekonomia, dostawy, patrole, transport, budowa


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Salon - Page 39 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 14:37
Spokój Alexandra i Justine napełnił go nadzieją na to, że spotkanie nie było jednak stracone. Obawiał się, że młodzi Gwardziści mogą wdać się w pyskówki lub dalej próbować podkreślać swoje dowództwo w niezbyt przyjemny sposób, ale na szczęście wydawało się, że napięcie odrobinę zelżało.
- No więc, w pamiętnym 1949, w listopadzie, wzbiłem się w przestworza, planując wykonanie zwodu... - zaczął z powagą, starając się uczynić atmosferę panującą w salonie starej chaty bardziej znośną, urwał jednak, poruszył krzaczastymi brwiami i uśmiechnął się niemrawo. - Taki żarcik, oczywiście, mamy poważne sprawy do omówienia. Przekonanie olbrzymów nie będzie łatwe, ale rzecz jasna się tego podejmę, każdy wie, że co jak co, ale mam gadane - powiedział prostolinijnie i szczerze, przekonany o swych zdolnościach reerotycznych.
Gdy usłyszał o planach napadu na Fantasmagorie, dłuższą chwilę zastanawiał się nad tym, co to dziwne słowo znaczy. Postanowił nie wypowiadać się, dopóki definicja nie okaże się jasna i dopiero wtedy walnął z całych sił pięścią w stół. - Ta przeklęta szumowina na pewno trzyma tam te biedne syreny przykute do ściany! O chlebie i wodzie! I kto wie, co jeszcze z nimi robi, to znany sukinsyn- powiedział, jak zwykle rozjuszony, gdy tylko temat schodził na Rosiera. Dawnego przyjaciela, tym większym gniewem i nienawiścią pałał do typa spod ciemnej gwiazdy, który, na dodatek, zranił jego ukochaną siostrę. - I co w tym Wenus jest? - zaciekawił się szczerze Benjamin, spoglądając na Steffena. Steffena-szczura, był pod wrażeniem umiejętności nowego rekruta, niwelujących nawet niedowierzanie, gdy ten wspomniał o swej reporterskiej karierze w Czarownicy. - Artykuł na pewno wzmocniłby morale, ale...nie wiem, czy nie szkoda marnować sił na taki wybryk - zastanowił się na głos, nie negując potencjalnych korzyści, starał się jednak mierzyć siły na zamiary i sensownie dysponować zasobami ludzkimi Zakonu Feniksa. - A jak w środku wygląda ta...Fentismegoria? To jakiś duży budynek? Można się do niego dostać z wody? - spytał Percivala, zadumany nad tym, co też Blake robił na bankiecie u Rosiera. I z kim tam przebywał. Odchrząknął jednak i znów zamilkł, kiwając z powagą głową na kolejne ustalenia. - Na mnie zawsze możecie liczyć jeśli chodzi o naukę obrony o czarnej magii. Mogę też pomóc w magicznych zwierzętach, ale w tym to w sumie lepiej zwracać się do mistrza - Percy jest doskonałym smokologiem, zna się też na innych stworach - powiedział z wyraźnie wyczuwalną dumą, nie do końca mogąc wyjść z podziwu nad umiejętnościami Blake'a. - No i jeśli chodzi o poprawę kondycji czy zwiększenie wytrzymałości to również zapraszam. Długo już nie trenuję profesjonalnie, ale zachowałem dawną krzepę. A ta przydaje się na placu boju - dorzucił już skromniej, opierając się wygodniej o krzesło, by odciążyć nieco przemęczone siedzeniem, posiniaczone pośladki.

| przepraszam jeśli kogoś pominęłam, post z doskoczku

ben oferuje swe usługi w zakresie: OPCM, ćwiczeń fizycznych, walki wręcz, ONMS, polepszenia kondycji i wytrzymałości; jest też chętny na pomoc w budowie lub patrolowaniu


[bylobrzydkobedzieladnie]


Make my messes matter, make this chaos count.


Ostatnio zmieniony przez Benjamin Wright dnia 18.08.20 19:19, w całości zmieniany 1 raz
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 39 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 20:27
Potrzebowała kilku dłuższych chwil, by chociaż uspokoić oddech, który przyspieszył się w chwili wściekłości. Kątem oka zerknęła na Susanne, która pomimo jej wybuchu złości zachowała możliwie najbardziej zimną krew, za co była jej naprawdę wdzięczna. Trudno jej było nawet powiedzieć w jaki sposób to wszystko się stało, dlaczego tak wybuchła, ale z pewnością dała się ponieść emocjom w przeciwieństwie do wielu innych zakonników tutaj. W dłoni nerwowo przewracała pióro, które chwilę temu służyło jej do pisania, zaś teraz jedynie poplamiło jej dłoń ciemnym tuszem. Oczy Justine już nie spotkały się z jej oczami, za to zareagowała na prośbę Alexa - mógł od razu dostrzec w jej oczach całą gamę emocji, od złości aż po zwyczajne zranienie. Była teraz jak otwarta księga, jak umysł po który mógł sięgnąć leginimenta i odczytać z niego absolutnie wszystko. Wszystko co dotąd przeszła by być tutaj i siedzieć z nimi jak równy z równym na skraju drewnianego stołu, przypominała sobie każdą chwilę, gdy podkładała sobie kłody pod nogi, powodując, że jedyny sposób walki jaki znała, był z nimi związany. Porzuciła ścieżkę policyjną tylko dlatego, że moralność zaklęta w błękitnej apaszce, otrzymanej przed feralną nocą sylwestrową wydawała się ważniejsza. I zapewne mógł to zobaczyć - że jej słowa, złość, rzucanie w nich kłodami było tylko następstwem tego, jak bardzo wściekła była. Może nigdy by tak nie zareagowała, gdyby nie poczuła się człowiekiem... zdeptanym.
Słuchała po kolei każdej wypowiedzi, zapisując na pergaminie najważniejsze rzeczy i w czym mógł pomóc każdy z nich. Zastanawiała się w jaki sposób może pomóc, jednak jej płynne myśli zakłócane były przez kolejne wątpliwości. Jej siostra była silnym numerologiem... Pytanie czy chciałaby, żeby Connie przyszła tutaj, by stać się tak traktowana jak ona sama. Już nie wiedziała jak ma się zachować, by pozostać w zgodzie z każdym tutaj i ze sobą. Jak widać dotychczasowe metody, czyli wykonywanie każdego kroku zgodnie z wydanym rozkazem, zupełnie się nie sprawdzało. Nie po to się tak zachowywała, by później otrzymać w ramach wdzięczności takie słowa. Rudy lord jednak miał rację, nie było miejsca na takie zwady, sama również była zła na siebie, że zachowywała się właśnie jak urażona paniusia, ale jednak... Było coś w tym z prawdy.
Na pergaminie zaczynała powoli rozpisywać wszystkie propozycje działań. Atak na Fantasmagorie, atak na Walczącego Maga. Wszystkie te pomysły były dobre, ale w momencie, gdy Londyn pozostawał miastem zakładników takie działania mogły rozsierdzić całą sytuację. Trzeba było więc wybrać dobry moment. I sama najchętniej zrobiłaby to jutro. W końcu Ci ludzie zniszczyli dom Floreana. Nie zgadzała się też, że powinni zupełnie odpuścić rozmowy z czarodziejami i poszukiwać w nich sojuszników na dłuższą metę. Po prostu nie powinni uderzać w Walczącego Maga. Tylko w tych wszystkich innych, którzy nie wiedzą jak do swojej roli się zabrać. Przymknęła oczy, spoglądać na swoje zapiski, w których widziała w koncu coś klarownego. Coś, co zaczynało budować się w jej głowie.

| oferuję swoją pomoc w temacie: opcm, ćwiczenia fizyczne, latanie na miotle i przemieszczanie się, wytrzymałość, planowanie, jeśli ktoś został bezdomny to może też się zgłosić


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 22:24
Wcale nie brała dowodzenia tak dużą grupą za najłatwiejsze zadanie. Każdy był z nich inny. Każdy też posiadał inne zdanie i w jej mniemaniu miał prawo o nim mówić. Temat się zakończył i Lucinda nie wiedziała jaki temat na to wszystko co padło przed chwilą mieli Gwardziści. Prawdopodobnie nigdy też nie przyjdzie im się tego dowiedzieć. Wierzyła jednak, że pewne mury właśnie runęły. Nawet jeśli wprowadzona zasada siłowa, która prawdopodobnie miała przynieść rezultaty przyniosła inny dość niespodziewany. Nie dało się oddzielić ich relacji od Zakonu i wykonywanych misji. Raz zbudowane zażyłości zawsze pozostaną. Nie bez powodu każdy z nich wyraził właśnie to co leżało mu na sercu.
Blondynka też nie miała zamiaru wracać już do poruszonego tematu. Zebranie musiało iść dalej. Wciąż mieli wiele spraw do omówienia. Kiedy przemawiał Uly wspominając o badaniach, które wspólnie rozpoczęli skinęła głową wyrażając przy tym swoją zgodę co do tego słów. Jednostka mogła nie funkcjonować, ale oni nadal mieli wiele spraw, których nie dało się doprowadzić do końca bez wcześniejszego przeprowadzenia odpowiednich eksperymentów. Oaza musiała zostać ukryta. Magia, której tam używali musiała zostać schowana przed światem. Nikt nie chciał tam nieproszonych gości.
Na wspomnienie Bagmana szlachcianka przeniosła spojrzenie na Skamandera.Też jestem runistką więc jeśli będziecie potrzebować jeszcze kogoś to wyślij mi sowę. Tak samo sprawa wygląda jeśli chodzi o klątwy. Już trochę ich w swoim życiu złamałam. – odparła wiedząc, że tak wyłożona przez mężczyznę sprawa nie mogła już dłużej czekać. Każdy przekładał informacje o Bagmanie na kolejne spotkania. Blondynka dobrze wiedziała, że to nazwisko nie pojawia się po raz pierwszy na ich spotkaniu. Jeśli mogła jakoś pomóc to chciała to zrobić. Zbyt długo trzymali zdobyte informacje w ryzach.
- Kilka lat temu współpracowałam z Edgarem Burke, który zanim został nestorem też był poszukiwaczem artefaktów. Wiele z tych artefaktów trafiało właśnie do ich sklepu. Nie wiem jak to miejsce wygląda teraz, ale bywałam tam wcześniej. Jeśli nic się nie zmieniło to będę w stanie przybliżyć jego rozkład, oczywiście jeśli mamy zamiar skupić się na tym miejscu. – odparła spoglądając na Tonks. – Myślę jednak, że po ataku na Fantasmagorie stracimy element zaskoczenia. Później będą pilnować każdego z należących do nich lokali. Musimy mieć tego świadomość. – dodała wiedząc, że Rycerze w tym momencie mieli o wiele więcej zwolenników niżeli Zakon. Mieli też po swojej stronie Ministerstwo i Magiczną Policję. Jeżeli mieliby to zrobić to musieliby to zrobić bezbłędnie.
- Ja także chętnie dołączę do nocnych patroli. Wciąż mieszkam na Pokątnej. Nikt mnie za różdżkę jeszcze nie złapał choć nie wiem ile to potrwa. Tak czy tak jestem chętna. – odparła wiedząc, że takie patrole na pewno się przydadzą. Narażali się, ale tak naprawdę kto aktualnie się nie narażał? Wszyscy to robili – zaczynając od mugoli i kończąc na czarodziejach, którzy ze strachu postanowili nie robić nic.

/ runy, klątwy, legilimencja, łacina, francuski, patrole, szybki kurs ukrywania się


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 39 Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Salon [odnośnik]02.04.20 22:57
Atmosfera chyba zaczynała się powoli uspokajać i nie była tak napięta jak jeszcze chwilę temu. Jamie sięgnęła po ciasto, nie przestając słuchać wypowiadających się osób. Mogła zacząć wyrabiać sobie zdanie na ich temat, zauważyła też, że niektóre głosy były dość radykalne. I choć sama była pełna złości po tym, jak straciła ojca za sprawą tych łajdaków, zdawała sobie sprawę, że należało minimalizować potencjalne szkody wśród postronnych osób niezwiązanych z rycerzami. Podejrzewała, że w Londynie, oprócz nich i osób ich popierających, mogli zostać też ludzie, którzy zwyczajnie nie mieli dokąd uciec lub się bali. Zakon był przedstawiany w złym świetle, a jeśli Zakonnicy dopuszczą się czegoś, co potwierdzi tę opinię, będzie jeszcze trudniej przekonać im do siebie tych, którzy się wahali i poszukiwali jakiejś drogi wyjścia z obecnej sytuacji. Nie mogli zniżać się do poziomu swoich wrogów, jeśli chcieli zdobyć poparcie tych, którzy jeszcze nie opowiedzieli się po żadnej stronie i pragnęli po prostu przeżyć tę wojnę.
Ale że była nowa, przez większość czasu milczała. Zdawała sobie sprawę, że inni podejmą decyzję niezależnie od niej, a jej pozostanie się dostosować i starać się sprawdzić w roli Zakonniczki jak najlepiej. Żałowała tylko, że w tym momencie nie miała do zaoferowania żadnej naprawdę cennej umiejętności. W obronie była przeciętna, w urokach póki co raczej słaba, nie posiadała wiedzy w żadnej naukowej dziedzinie (poza szkolnym podstawami, ale te prawdopodobnie znał każdy w tym pomieszczeniu), a quidditch był bezużyteczny na wojnie. Bo co miała zrobić, cisnąć we wroga kaflem? Uderzyć go miotłą, jak Percivala gdy pojawił się w jej domu? Była spostrzegawcza i miała talent do dostrzegania rzeczy, których nie dostrzegali inni (a w każdym razie, do dostrzegania ich szybciej), ten atut mogła wpisać na listę, którą puściła w obieg Susanne. Mogła też dopisać zdolność metamorfomagii, to bez wątpienia mogło się przydać w przyszłości, jeśli trzeba będzie przybrać czyjś wygląd. Ale czy mogła zaoferować cokolwiek poza tym? Na ten moment chyba nie, dlatego wpisała na listę tylko te dwie rzeczy. Po zastanowieniu dopisała jeszcze gotowość do pomocy w Oazie, którą deklarowała i dopiero puściła ją dalej, obiecując sobie, że pewnego dnia osiągnie zadowalający poziom w magii obronnej. I może powinna zacząć się uczyć i czegoś innego. Może starożytnych run? Kiedyś wydawało jej się, że łamanie klątw to całkiem niezła alternatywa dla quidditcha. Może gdyby nie udało jej się dostać do żadnej dobrej drużyny, to poszłaby w takim kierunku? Gdyby tak zrobiła, teraz na pewno mogłaby zaoferować Zakonowi konkretny, przydatny talent, a nie umiejętność latania za zaczarowanymi piłkami. Ale kiedy planowała przed laty swoją przyszłość jako nastolatka, nigdy nie zakładała, że może nadejść kolejna wojna, nie uwzględniała w swoich rozmyślaniach niczego takiego, więc nie mogło dziwić, że zupełnie nie była do tego konfliktu przygotowana i nie posiadała odpowiedniego zaplecza umiejętności. Nie mogła pomóc nikomu w badaniach, nie miała przydać się na wyprawie za Bagmanem (nawet jeśli brzmiała ona tak obiecująco), w prawdziwej walce też byłaby w tym momencie zbędnym balastem, co pokazały jej ostatnie klubowe pojedynki. Czuła się zwyczajnie bezużyteczna słysząc o tym, co potrafili inni i widząc, że umieli wpisać na listę Sue dużo więcej niż ona, a nie znosiła się tak czuć, nie lubiła odstawać i mogła tylko żałować, że w szkole myślała głównie o quidditchu i nie chciało jej się uczyć.
Niemniej jednak zadeklarowała pomoc zarówno z Oazą, jak i z olbrzymami, a także chęć wzięcia udziału w treningach, gdzie mogłaby się czegoś nauczyć od bardziej doświadczonych. To już powiedziała, więc nie było sensu się powtarzać. Miała też ze sobą trochę ingrediencji, które po spotkaniu mogła oddać jakiemuś chętnemu alchemikowi. Jeśli ktoś uzna, że potrzebuje jej nielicznych, ale istniejących atutów, to na pewno się do niej zgłosi, a ona z chęcią pomoże.

Jamie: metamorfomagia, spostrzegawczość, pomoc w Oazie i na ten moment to by było na tyle, bo quidditch raczej się nie przyda  idk

(i nieobecna Charlie, ale załóżmy, że mógł ją wpisać ktoś, kto ją zna/sama się wpisała w terminie późniejszym: zaawansowane eliksiry, astronomia, transmutacja, zielarstwo, ONMS, podstawy anatomii i dawkowania eliksirów, podstawy numerologii i starożytnych run)






Jamie McKinnon
Jamie McKinnon
Zawód : ścigająca Harpii
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie działa, pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7499-jamie-mckinnon https://www.morsmordre.net/t7507-listy-do-j https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f285-dolina-godryka-popielniczka https://www.morsmordre.net/t7514-skrytka-bankowa-nr-1818 https://www.morsmordre.net/t7508-jamie-mckinnon
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 0:19
- To nie są moje badania, Michael - poprawił Tonksa, który chyba nieco wyfrunął ze swoją wyobraźnią do przodu - Choć schlebia mi twoje wyobrażenie o mojej wiedzy to nie jest ona obszerna do tego stopnia bym się bawił w naukowca i o ile jestem w stanie zorganizować dochodzenie w sprawie osoby Bagmana bo zwyczajnie drażni mnie brak odpowiedzi na pytanie po co zadali sobie tyle trudu dla kogoś takiego tak nic nie zrobię bez chętnych którzy tę wiedzę posiadają i będą umieli coś z nią zrobić - mógł doprowadzić ich na wyspę na której ten czarnoksiężnik działał, lecz potrzebował magio-zoologa który oceni dlaczego zainteresował się akurat śmierciotulami; runisty, który pomoże zrozumieć czy stworzył na ich bazie jakąś klątwę;  numerologa, który połączy istotę jednego z drugim wyciągając sensowne wnioski. Jego udział miał być znikomy - miał zamiar jedynie pchać i pociągnąć użytecznych do działania, mieli być narzędziami, umiejętnościami, których potrzebował, a których sam nie miał - Nie poprowadzę też żadnych badań w kierunku Eliksiru Rozpaczy. Jestem żołnierzem - podkreślił nie mając zamiaru pozwolić komukolwiek na przyklejenie mu łatki kogoś, kto miałby zrobić więcej dobrego wertując mądre książki niż miotając bombardami - bo nie zrobiłby. Nie miał wątpliwości co do tego, że nim stałby się ekspertem z alchemii, klątwoznastwa i numerologii wojna najpewniej zdąży się skończyć z siedem razy.
- Po spotkaniu. Na górze jest pracownia alchemiczna. Znajdzie się fiolka byś mógł je w niej zakląć - zwrócił się do Percivala zamierzając skorzystać z oferty. Nie potrzebował go jednak obok podczas studiowania wspomnienia. Nie był zresztą pewien czy myśloodsiewnia, którą wyciągnęła Justine na ostatnim spotkaniu w dalszym ciągu znajdowała się gdzieś na terenie Starej chaty. Mając jednak pod ręką wspomnienie będzie mógł się pochylić nad nim, kiedy tylko będzie miał odpowiednie ku temu warunki. W zamian słuchał z uwagę oferowanej przez Notta, Cattermole'a, Ollivandera, Michaela Tonksa i Ingissona chęci do zaangażowania się w sprawę. Nie wiedział jeszcze do kogo się ostatecznie odezwie bo musiał sprawę przemyśleć. Niemniej... wyprawa z trucicielem, zdrajcą, wilkołakiem, typowym arystokratą oraz szczurem brzmiała jak coś nad powodzeniem czego musiał się zadumać. Jednak nie dziś. Zostawiając to na kiedy indziej zmarszczył nieznacznie czoło, kiedy to Norweg pociągną dalej wątek drugiej kwestii - dziwnego rytuału śmierciożerców i towarzyszącej im w trakcie tego mikstury.
- Więc o ile nie widziałeś jak jest przyrządzany to będzie...
- Widziałem - wciął się od razu zapewniając truciciela wsuwając prawą dłoń pomiędzy przestrzeń koszuli, a płaszcza tak by przycisnąć dłoń do męczącego go, bolesnego pulsowania rany. W jego głosie pobrzmiewała pewność, a zmęczone spojrzenie wlepione w Norwega zapewniało, że wcale nie żartował. Własnymi rękoma, jako Perseusz wykonywał wszystkie gesty, mieszał składniki, wykonywał rozkazy Voldemorta, któremu na koniec przysiągł posłuszeństwo. Skrzywił się - Osobiście nie oczekuję stworzenie eliksiru który by ten proces odwracał, choć byłoby to...cóż, jak spory krok w stronę faktycznego zwycięstwa. Próba dojścia czym właściwie jest, skąd się wziął, czy można go osłabić, czy jakoś spaczyć, a może nawet gdzieś tam istnieje informacja, dzięki której moglibyśmy przekuć wiedzę o nim na jakiegoś rodzaju naszą broń... - przekręcił głowę na bok -...cokolwiek z tego, choć nie musi może mogłoby nam pomóc w walce - nie oczekiwał od Ingissona, czy innego naukowca antidotum, lecz czegokolwiek innego od bierności na pozyskane informacje. Chociaż nawet nie od naukowców - od każdego kto uważał, że był w stanie się czegokolwiek dowiedzieć - czy to słuchając ulicy, czy to badając złożone magiczne wiązania w fiolkach.
Sięgnął leniwie po butelkę wody zaoferowanej przez Susanne by zwilżyć krtań, przełknąć oblepiający ją krwawy posmak. Z zastanowieniem słuchał o dalszych planowanych działaniach. Przede wszystkim tych związanych z portem. Zignorował uwagę lub też ostrzeżenie Percivala odnośnie uderzenia we własność Rosiera. Skamander doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to włożenie kija w mrowisko. A nawet trzech.
- A więc tak do końca nie macie pojęcia co chcecie zrobić z Fantasmagorie i nie wiecie czy nawet potrzebujecie znaleźć się w środku... - mrukną w zadumie nie zwracając się do nikogo konkretnego, a jednocześnie do wszystkich zainteresowanych jednocześnie. Nie było też w tym nic karcącego - swobodnie myślał, uciekając spojrzeniem nieco w górę, kiwając się jednocześnie na tylnych nóżkach krzesła. Wiele myśli i planów krążyło wokół portu. Może to jakoś skoordynować...? - Myślę, że może wypadałoby skoordynować te wszystkie plany wokół portu...? Nie koniecznie ogniskować się na samej wodnej operze jako głównym celu, a pobocznym, jednym z wielu bez większego kombinowania w tej materii. Mimo wszystko, nie oszukujmy się, to nie jest cukiernia czy lodziarnia by tak po prostu ją podburzyć. Myślę, że sabotaż po najmniejszej linii oporu wyszedłby również całkiem hucznie. Tak przykładowo wejść, rozsiać po kątach kilka stadek świń pod wpływem eliksiru kurczącego i wyjść - prosto, szybko, efektownie - Jeżeli chodzi o same zniszczenia to skupiłbym się na statkach. Są prostsze w dewastacji. Borgina&Burke'a nie da rady w końcu ruszyć z lądu. Lokal nie dość, że znajduje się w centrum Londynu to mieści się do tego jeszcze na Nokturnie. Jednak moglibyśmy zatopić statki ich dostawców. Lucida skoro dla nich pracowałaś to może wiedz kto ich zaopatruje, możesz to wiedzieć i jesteś wstanie zweryfikować kiedy zadokują w Londynie? Albo ktokolwiek z tu obecnych ma rozeznanie co do tego co się dzieje w porcie i jest wstanie wskazać okręty, powiedzmy - Traversów, Burke'ów...? Jakby było odpowiednio dużo chętnych moglibyśmy zorganizować trzy takie akcje. Niekoniecznie jednocześnie - zaproponował konkretniej splatając ramiona na piersi. Pomysł z sabotażem w Walczącym Magu również mu się podobał. Jeżeli większość z omawianych dziś rzeczy zacznie być realizowana to zapowiadało się, że być może otrzepią się z popiołów. Popatrzył na gwardzistów czy odpowiadał im podobny pomysł.

|ogólnie pojęte działania partyzanckie w terenie, sabotaże, przesłuchania, organizowanie działań - w szerokim tego słowa pojęciu (od pokazywania palcem zrób to, po wspólne dyskutowanie, udzielanie rad w sprawie tworzących/istniejących planów)

|Potrzebuję 600 (200PM na to by stworzyć lokal z subforum i 400PM na szafkę zniknięć)
|Stan zbiórki: 300 (Justine: 100; Archibarld: 200)
[bylobrzydkobedzieladnie]


Find your wings




Ostatnio zmieniony przez Anthony Skamander dnia 03.04.20 5:12, w całości zmieniany 1 raz
Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 0:23
Głosy wreszcie ucichły. W takich warunkach mógł dalej dyskutować - w przeciwnym wypadku najpierw wyszedłby z siebie, a potem ze starej chaty. Już dawno temu stracił cierpliwość do tych słownych przepychanek, aż się zdziwił, że nie wszyscy zareagowali równie żywo co on.
Spojrzał na Percivala, kiedy wspomniał o swojej znajomości czarnej magii. Nie wątpił w to, że dobrze ją zna. Wciąż nie potrafił mu zaufać; nie chciało mu się wierzyć, że nagle zmienił popierane strony, a w dodatku tak drastycznie. Strasznie to korcilo, żeby coś powiedzieć na ten temat, ale nie chciał teraz zaczynać kolejnej niepotrzebnej dyskusji. Niechętnie pogodził się z tym, że będzie musiał zaakceptować obecność Percivala na tej sali, ale kiedy coś spieprzy, Archibald z przyjemnością powie a nie mówiłem. - Mogę sfinansować otwarcie lokalu - kiwął głową Anthony'emu. Przeglądając księgę magicznej ewidencji nie dało się nie zauważyć, że Prewettowie osiągają mniejszy przychód niż zazwyczaj. Mimo wszystko było ich stać na wsparcie pieniężne Zakonu, a przynajmniej niektórych przedsięwzięć.
Zaskoczony spojrzał na Ulyssesa, bo rzadko dało się u niego zauważyć tyle emocji. Nawet wtedy, kiedy przyszedł obwieścić o swoim rozwodzie z Julią, wydawał się o wiele spokojniejszy. Archibald Nie sądził, że coś może to tak zdenerwować - choć może to kumulacja wszystkiego co teraz się dzieje.
- Dziękuję, Susanne - uśmiechnął się lekko w odpowiedzi, będąc wdzięcznym za chęć pomocy. - W takim razie będziemy w kontakcie - dodał, zapisując sobie w głowie, że w razie potrzeby może na nią liczyć. Nawet dawkowanie eliksirow może okazać się pomocne - wszystko zależy od tego jak wiele osób postanowi korzystać z ich usług. Odebrał od Asbjorna pergamin, zamaszystym pismem zapisując to na czym znał się najlepiej - W przeciwieństwie do innych może nie było tego dużo, ale naprawdę czuł się w tym pewnie.
Nie zdziwiło go, że Lorraine postanowiła zabrać głos. W końcu ochrona magicznych zwierząt to była jej praca, znała się na nich naprawdę dobrze, w przeciwieństwie do niego samego. Potrafił rozpoznać konia od centaura i na razie taka wiedza mu wystarczała.
Kieran jak zwykle okazał się głosem rozsądku - piekielnie szanował tego człowieka, chociaż na dobrą sprawę nigdy z nim nie rozmawiał. Opinia Archibalda opierała się jedynie ma zasłyszanych historiach i spotkaniach Zakonu, jednak podświadomie czuł, że gdyby ten człowiek kazał mu skoczyć z mostu to miałby w tym dobrze przemyślany plan. Ale nie skomentował jego słów, nie znał się na budownictwie.
- Dziękuję, przyda się każda pomoc - odpowiedział Asbjornowi; jego pomóc naprawdę może okazać się nieoceniona, czasem miał wrażenie, że zna się na zatruciach jeszcze lepiej niż on sam.
Wtedy głos zabrał Aleksander, więc zamilkł, ciekaw co ma do powiedzenia. Obserwował z niemałą fascynacją jak ukrywa zakodowaną wiadomość - ta sztuczka była tak prosta, a tak przydatna w obecnych czasach. - Świetne - skwitował. Potem Alex wspomniał o organianiu lecznicy - nie powinno to to dziwić, sam od początku wyrażał chęć pomocy w tej kwestii. - Dobrze - ograniczył się do krótkiego przytaknięcia, bo chyba wszystko o lecznicy zostało powiedziane. W dodatku z chęcią pozna nowa sojuszniczkę, w tym momencie każda dodatkowa różdżka była na wagę złota.
Dalej temat zszedł na zwierzęta i walkę, więc Archibald ponownie zamilkł, spoglądając na to ciasto na środku stołu. Niby już skusił się na jeden kawałek, ale korcił to drugi. Na szczęście w odpowiednim momencie odezwała się Just. - Większość rodów promugolskich już tutaj jest - Prewettowie, Macmillanowie, Longbottomowie, Ollivanderowie, Abbottowie, Weasley'owie - chociaż ci ostatni raczej nie będą w stanie nikogo wspomóc finansowo, swój majątek rozdali już wcześniej. - Można jeszcze się odezwać do Greengrassów. Oni najprędzej odpowiedzą na nasze prośby - stwierdził po chwili namysłu. Za to kolejne słowa nieco wytrąciły go z równowagi. Czy znamy specjalistów, którzy mogliby do nas dołączyć? Oczywiście, chociażby Rory, jednak nie wiedział czy jest gotowy wprowadzać go do Zakonu. Czuł się spokojniej z myślą, że chociaż jedna osoba z jego rodziny się nie naraża. Ale czy powinien teraz myśleć tak samolubnie? Przydałaby się jeszcze jedna różdżka magomedyka...
- Co się zaś tyczy Lestrange'ów, podczas Stonehenge zdecydowanie opowiedzieli się po stronie Malfoya - niechętnie wracał do tamtego dnia, ale pamiętał to doskonałe. Mógłby przytoczyć kąśliwe uwagi lorda Blaise'a chociażby zaraz. - Nie przypominam sobie, żeby klękali przed Voldemortem jak co poniektórzy, ale to tylko kwestia czasu - westchnął.
- Jak to co, burdel - odpowiedział Benowi. - Znam właściciela, Francisa Lestrange, ma więcej rozumu niż reszta jego rodziny - przynajmniej taką mam nadzieję dodał już w myślach. - Mogę się z nim spotkać, spróbować czegoś dowiedzieć - chociaż nie był pewny co takiego mogłoby być w tym momencie im potrzebne.
- Mam przy sobie kwiaty paproci i parę innych ingrediencji gdyby ktoś potrzebował - dodał po chwili, przypominając sobie o niewielkiej sakiewce, którą przyniósł ze sobą na spotkanie.

Przekazuję 200PM
Mam przy sobie - kwiat paproci (x2), pnącze diabelskiego sidła, róg dwurożca  
Archibald - magia lecznicza, anatomia, zielarstwo, podstawy alchemii

[bylobrzydkobedzieladnie]


Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning



Ostatnio zmieniony przez Archibald Prewett dnia 03.04.20 21:21, w całości zmieniany 2 razy
Archibald Prewett
Archibald Prewett
Zawód : nestor toksykolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Britannia,
You’re so vane
You’ve gone insane
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4341-fluvius-archibald-prewett https://www.morsmordre.net/t4550-baldomero#96909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4549-fluvius-archibald-prewett#96904
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 7:15
Usłyszał ciche prychnięcie Gabriela i spojrzał na niego uspokajająco, chociaż jego samego sporo kosztowało zachowanie pokerowej twarzy. Na szczęście, atmosfera ułagodziła się wkrótce, a Michael z ulgą posłał Justine szybki, ciepły uśmiech. Potem przeniósł wzrok na zebranych, pozwalając siostrze pracować bez przejmowania się rodziną i słuchając, co wszyscy mają do powiedzenia. Drgnął lekko, słysząc jak Hannah przyznała się do tego, że sam Tristan Rosier znał jej twarz. Rzucił jej zaniepokojone spojrzenie, kierując się zarówno osobistym sentymentem, jak i względami praktyczno-taktycznymi. Jeśli zdecydują się na wejście do lokalu Rosiera zamiast podpalania z zewnątrz, to czy obecność Hani w Fantasmagorie nie naraziłaby na ryzyko całej operacji?
Przeniósł spojrzenie na Skamandra i kiwnął lekko głową, słysząc o pomyśle z sabotowaniem statków. Postanowił odnieść się do wspomnianych przez Justine i Anthony'ego wysiłkach związanych z portem, niekoniecznie w odniesieniu do samej Fantasmagorie - marina i tak była ważną częścią miasta.
-W lutym prowadziłem śledztwo w porcie i natknąłem się na statek i załogę pod komendą Caelana Goyle. Wtedy nie wiedziałem kto to - nazwisko kapitana znał w końcu tylko z Klubu Pojedynków, a Goyle sprawiał przy aurorze pozory normalnego obywatela -ale teraz widzę, że jego nazwisko znajduje się na liście Rycerzy Walpurgii i umiałbym rozpoznać jego okręt. - wtrącił. O ile nie znał się na reszcie szlacheckich statków, o tyle śledztwa w dokach umożliwiły mu poznanie okolicy. -Co do samej Fantasmagorie, możemy albo uderzyć w środku nocy aby uniknąć konfrontacji, albo... czy dałoby się wnieść skurczone świnki bezpośrednio na jakąś ważną premierę, tak aby skandal stał się głośny i nieunikniony? Wtedy sabotażyści musieliby wymknąć się przed zaalarmowaniem ochrony, podejrzewam też, że do lokalu wpuszczają tylko osoby o odpowiednich nazwiskach, więc musieliby to być ludzie nieznani Rycerzom. - wtedy odpadaliby też zdrajcy i mugolacy, czego Tonks szczerze żałował - był jednak gotowy ruszyć na lokal pod osłoną nocy, jeśli wygra pomysł z pożarem.
Spojrzał na Just, chcąc odnieść się do jej pytania o lokacje do przejęcia.
-Dobrze będzie zadbać o przejścia do miasta dla tych, którzy nie mogą się zarejestrować, oraz do szmuglowania towarów i innych uciekinierów. - nie sądził, by pierwszego kwietnia miasto zdążyli opuścić wszyscy chętni i podejrzewał, że niedobitki przerażonych mugolaków do dziś kryją się jak szczury w piwnicach sąsiadów. -Znam opuszczone miejsce w porcie z niezarejestrowanym kominkiem, który można podłączyć do sieciu Fiuu. - jako auror nie zajął się po tym odkryciu tak banalną rzeczą jak dezaktywacja kominka, a z powodu rozpadu Biura Aurorów nie zdążył przekazać informacji dalej. Słyszałem też o ścieżce na obrzeżach, która jest niedostępna z powodu złośliwego poltergeista. Można by przekuć obie te lokacje, oraz inne, podobne, w miejsca zdatne do naszego użytku, poza radarem Ministerstwa. Prywatnie jestem też w kontakcie z kilkoma przedsiębiorcami, którzy nie chcą i nie muszą opuszczać Londynu, ale potrzebuję pomocy w nałożeniu zabezpieczeń.

Michael - OPCM, spostrzegawczość, nakładanie zabezpieczeń, działania partyzanckie, organizacja treningów

dopisek mechaniczny: pod koniec posta wspominam oczywiście o przejmowaniu lokacji - fabularnie Mike przejął już z Percym ścieżkę z poltergeistem, ale szuka chętnych do przejmowania "wyrwy w murze"
(a zabezpieczenia dla npc, niewliczające się w mechaniczne przejmowanie lokacji, nakłada w wątkach prackowych)  



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Salon - Page 39 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 9:54
Oparł się, chciałoby się rzec wygodnie (ale nie do końca było to prawdą) na swoim krześle. Nie narzekał mimo wszystko, będąc przyzwyczajony do „gorszych” warunków na Wschodzie. W surowości i bólu pośladków i pleców było mimo wszystko coś… przyjemnego, szczególnie kiedy obok siedziała wybranka serca. Słuchał każdego z osobna, czasami gubiąc się w całej tej wymianie zdań. Wciąż był oburzony, ale nie pokazywał tego, stwierdzając że pewnie i tak jego zdanie nie interesowałoby w tej chwili nikogo. Poza tym inni wyrazili się lepiej.
Wzdrygnął się, kiedy usłyszał jak Archibald podnosi głos. Spojrzał na niego całkiem zaskoczony. Prewett najwyraźniej nie był przyzwyczajony do takiej wrzawy. Nie poznawał go z takiej strony. Myślał, że czarodziej jest raczej cichym typem osoby, a jednak! Rozumiał jego frustrację. Szczególnie względem ostrzeżeń. Anthony wrócił do jedzenia ciasta przygotowanego przez Lorraine. Zerknął na swoją narzeczoną, a potem z powrotem na jabłecznika, zupełnie jak gdyby pytał czy chciałaby się dołączyć. Zamiast poczekać na odpowiedź od razu podał jej kawałek.
Słuchał uważnie informacji, które dostarczał imiennik. Jeżeli było tak jak sugerował, to rzeczywiście należało się temu przyjrzeć. Nie wiedział jednak jak mu pomóc. Nie był ani numerologiem, ani runistą, ani magizoologiem. Wiedział jedynie jak się nie zgubić podczas podróży…
Przez wiele lat podróżowałem. Mogę pomóc przy transporcie, gdyby oczywiście doszło do wyprawy – odezwał się w końcu. Potem spojrzał na pana Rinehearta mówiącego o niedoskonałości budynków. Sam je budował, a właściwie pomagał Bertiemu. – Będziemy budować dalej, może uda nam się dotrzeć do bardziej trwałego materiału – stwierdził jedynie. Pozostawało pytanie czy mieli możliwość poprawiania swoich konstrukcyjnych błędów. Ucieszył się też, że Hanna sama oferowała pomóc przy zapotrzebowaniu materiałów. Miał też nadzieję, że pozostali szlachcice nie zrozumieli, że poprzez swoje stwierdzenie właściwie przyznawał się do tego, że sam wziął młotek w dłoń i pomógł fizycznie przy budowie.
Kiedy pergamin dotarł do niego westchnął. Nie myślał o sobie jako o jakimkolwiek specjaliście. Chwilę rozmyślał nad nim zanim zaczął cokolwiek wpisywać. Mając nadzieję, że każdy zrozumie, że nie był żadnym znawcą. Kiedy usłyszał o tym, że panna Figg zdobyła dziesięć tysięcy galeonów, ręka mu się zatrząsnęła i aż zrobił małego kleksa na pergaminie. Wpatrywał się w nią niedowierzająco.
Skąd? – Zapytał wyraźnie zaskoczony. Loteria? Chyba nie wykradła ich z Gringotta, kiedy włamała się tam z Steffenem i Florianem? Prawda? Pergamin podał dalej. Przy tym też zwrócił szczególną uwagę na kolejną instrukcję dotyczącą tego jak zaczarować list w odpowiedni sposób. Z kolei gdy Justine zapytała o to czy rody promugolskie były gotowe do wysłuchania i wsparcia mógł odpowiedzieć jedynie: – Tam gdzie są Longbottomowie i Prewettowie, tam są też i Macmillanowie – tu zerknął na Archibalda uśmiechając się przy tym przyjemnie. – Ja jestem gotów wesprzeć każdą działalność z własnej sakiewki. Chyba, że szukacie pomocy od samego nestora… – odpowiedział na pytanie czarownicy. – Jakkolwiek… specyficznie i irracjonalnie… to zabrzmi, jedyne co mnie martwi to, to że Ministerstwo może zdelegalizować naszą destylarnię… a kto wie co stanie się ze Zjednoczonymi. To jedne z głównych źródeł dochodów Macmillanów – wyjaśnił dodatkowo, mając nadzieję, że nikt nie wyśmieje go za „przejmowanie się” alkoholami i Quidditchem. Miał nadzieję, że dobrze wytłumaczył fakt, że jeżeli te dwa źródła zostaną odcięte od Macmillanów, to z całą pewnością nie będzie możliwości wspierania Zakonu. – I tak jak mówiłem już na poprzednim spotkaniu, Kornwalia chętnie przyjmie każdego, kto potrzebuje dachu nad głową. A co do ingrediencji, specjalnie zebrałem kilka drogocennych składników właśnie dla Charlene, z którą niedługo się skontaktuję, żeby jej je przekazać, a na tę chwilę mam do zaoferowania tylko to – dodał, nawiązując do ingrediecji.

| Pergamin: Zaklęcia i uroki, języki: rosyjski [zaaw.]i serbsko-chorwacki [podstawa], znajomość krajów Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej, informacje dot. podróży do tych państw, mugoloznawstwo i zielarstwo, wiedza teoretyczna dot. eliksirów. Chętny do sparringów i treningów, wszelkich akcji, nawet jeżeli zagrażałyby życiu, pomoc przy sprawach finansowych (obracanie pieniędzmi, itd.);
| Z ingrediencji mam do zaoferowania: korzeń ciemiernika x3, jad jadowitej tentakuli, korzeń diabelskiego sidła x3, pędy wnykopieńki, piołun x8, skrzeloziele, strączki wnykopienki x2, ślaz, waleriana x4; włos jednorożca
| Jestem w stanie zaoferować 50PM i drugie tyle (lub nawet więcej), jeżeli ktoś mi pomoże przy wątkach prackowych
| Jeżeli coś pominęłam, to przepraszam i dajcie mi znak


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Salon - Page 39 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan

Strona 39 z 47 Previous  1 ... 21 ... 38, 39, 40 ... 43 ... 47  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach