Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.06.16 19:02
First topic message reminder :

Salon

Pomimo odbudowy starej chaty niektóre rzeczy się nie zmieniły: znajdujący się w kwaterze salon nie należy do największych, nie odznacza się też przepychem. Jego wystrój jest skromny, choć przytulny; przywodzi na myśl coś związanego z domem, daje poczucie bezpieczeństwa. Jedną z pokrytych kremową tapetą ścian zajmuje stary zegar, a dookoła niego i na pozostałych ścianach wiszą kolorowe puste ramki, przygotowane do tego, aby zakonnicy włożyli do nich swoje zdjęcia.
W salonie znajdują się dwie sporych rozmiarów brązowe kanapy, do których przystawiony jest niewysoki stolik wykonany z ciemnego dębowego drewna, na którym spoczywa błękitna serweta. Na nim, a także na wszystkich innych powierzchniach w pomieszczeniu, pełno jest przeróżnych drobiazgów, które nie wiadomo kto tu zostawił i które nie wiadomo do czego służą. Koloru pomieszczeniu nadają różnobarwne poduszki i duża, pomarańczowa szafa oraz firany w oknach, których barwa co jakiś czas ulega zmianie. Również tutaj, jak w prawie że całej chacie, można spotkać małe, świetliste leśne stworzonka przypominające patronusy - niewątpliwie ktoś zakupił je na Festiwalu Lata i postanowił wypuścić w kwaterze Zakonu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Salon [odnośnik]03.04.20 11:54
Gdy słyszał o innych działaniach podjętych w Oazie, czuł się spokojniejszy o los żyjących tam ludzi. Potem spojrzał na Hanię, gdy wspomniała o zapewnieniu na wyspę dostaw drewna. Czy powinien być zdziwiony, że dopomógł w tym siedzący obok niego czarodziej? Zerknął na Percivala, lecz nie skierował do niego żadnych słów. Mieli powstrzymywać się od wychodzenia przed szereg w trakcie dyskusji, ale kiedy pewne sprawy zostały już poruszone i widocznie było na to przyzwolenie prowadzących, Rineheart zamierzał zabrać głos, chcąc być częścią przyszłych działań Zakonu już na samym etapie planowania.
- Już wcześniej było wspominane, żeby zbadać Nokturn - po tych słowach spojrzał na Tonks, jakby porozumiewawczo, jednak zaraz przesunął poważnym spojrzeniem po wszystkich zgromadzonych. Aurorzy nie mogli tam zbyt łatwo wejść, jakby nokturnowa społeczność rozpoznawała mundurowych po zaledwie jednym spojrzeniu. W Zakonie nie wszyscy mieli takie talenty, aby dostać się do podejrzanej dzielnicy bez większego problemu, zaś wdarcie się siłą wciąż mogło przynieść więcej szkody niż pożytku. Teraz mieli po swojej stronie animaga zdolnego przemienić się w szczura. Kto podejrzewałby szczura o zdobywanie informacji? Na Nokturnie przecież się od nich roi. Z zainteresowaniem przyjrzał się Steffenowi. - Jeśli jakikolwiek wypad na Nokturn przyniesie sukces, być może uda się zorganizować solidny napad i za jednym razem uderzyć w kilka ważnych punktów dla Rycerzy, w tym i w działalność Burke'ów. Biała Wywerna wciąż wydaje się podejrzana - posłużył się dość wojskowym żargonem, ale jemu osobiście wydawał się na tyle łatwy, że każdy powinien zrozumieć jego zamysł. Potrzebowali dokładnego rekonesansu, bez niego za wiele nie zdziałają, ale dlaczego mieliby nie pójść tropem swoich wrogów, którzy pod koniec grudnia przygotowali ataki na Pokątnej, z całą pewnością wymierzone w ludzi Zakonu? Nie bez powodu zaatakowana została lodziarnia rodzeństwa Fortescue.
- Na chwilę obecną może to być dla nas niemożliwe do zorganizowania, przynajmniej ostre natarcie odpada. Wciąż potrzebujemy pewniejszych informacji, więc zajmijmy się portem - skinął głową do Skamandera, przyznając mu tym samym rację. To było oczywiste, że Rycerze muszą być jakoś zaopatrywani, a droga wodna była teraz najlepszym na to sposobem, gdy miasto pozostawało ściśle zabezpieczone. Teraz mieli informacje odnośnie jednego statku Goyle'a, zapobiegawczo mogą zająć się kolejnymi należącymi do Traversów i tymi powiązanymi z Burke'ami. Nie było już na co czekać. - Dołączę do grupy przeznaczonej do działań w porcie, a nawet ją zorganizuję, jeśli nikt inny nie zdecyduje sie tego podjąć - znów spojrzał po zgromadzonych, najbardziej wyczekująco na Skamandera, nie chcąc wchodzić mu w paradę, gdyby miał już własne pomysły. - Wobec przybytku Rosiera nie bawmy się w subtelności, po prostu ruszmy pewnej nocy i zrujnujmy lokal. Spalmy, wysadźmy w powietrze. Ile musielibyśmy wykorzystać mikstur z buchorożca, aby osiągnąć zamierzony efekt? - pytanie skierował do osób bieglejszych w takich aspektach, bo jak nic potrzebowali wykonać odpowiednie obliczenia. - Choć najpierw warto by było sprawdzić, czy to miejsce jest w jakikolwiek sposób chronione - i znów istotne znaczenie miało dokonanie wcześniej należytego wywiadu. Nie zamierzał płakać po kilku syrenach, znaleźli się już w takim punkcie wojny, że muszą wreszcie przywyknąć do odpowiedzialności za przedwczesny kres niewinnych żyć. Ofiar nie da się uniknąć, tę prawdę poznał podczas swojej aurorskiej kariery. Być może czyniło to z niego potwora, jednak niektórzy z nich musieli stać się bezwzględni podczas walki, aby reszta, wciąż żywa, mogła debatować o tym, jak powinni dalej działać. Niech niektórzy myślą, że oto mają przed sobą radykała, ale to była ostatnia chwila na to, aby podjąć zdecydowane kroki, zamiast grzecznie czekać na to, aż zostaną wybici co do jednego przez popleczników Voldemorta.
- Co do patrolowania Londynu, mogę wyznaczyć do takich działań aurorów, którzy opowiedzieli się za Ministrem Longbottomem i wciąż chcą działać pod moim zwierzchnictwem, choć nie ukrywam, że chciałbym to przedyskutować z samym lordem albo przynajmniej z kimś z Gwardii - zaproponował ostrożnie, nie próbując przedstawiać szczegółów przed całym forum, wolał najpierw przedyskutować tę kwestię z osobami dzierżącymi władzę. Ale brak jego wylewności wynikał jeszcze jednej rzeczy. Próbował koordynować działania Biura Aurorów, lecz nie było to takie proste. Zakon potrzebował takiego wsparcia, a pozbawieni pracy i działający już indywidualnie aurorzy to zawsze dodatkowe siły i środki. Dla nich wstęp do Londynu był zakazany i ryzykowny, jednak wszyscy tak naprawdę byli w niebezpieczeństwie, gdy możliwość utraty życia była nieustanna i ogromna. Wciąż musiał stworzyć zasady organizacji dla swojej jednostki, pomyśleć o sposobach zaopatrywania ludzi.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 12:26
Benjamin zamilkł na chwilę, ale po wysłuchaniu coraz intensywniejszych propozycji dotyczących zniszczenia pewnego budynku - i łypiąc na Archibalda nieco podejrzliwie, gdy ten tak beztrosko wspomniał o czynnościach odbywających się we wspomnianym miejscu (nie sądził, że Prewett pojawia się w przybytkach burdelowych) - postanowił znów się odezwać, być może wchodząc komuś w słowo, uniósł jednak obronnie rękę, by zaznaczyć,m że na moment on chce zabrać głos.
- Z tym Fantasmegoryjem to wiecie, dobry pomysł, jestem za aktywizacją i atakiem Rycerzy....Ale może najpierw...no wiecie, zastanówmy się? - zaproponował, co i tak powinno wzbudzić w większości zafrasowanie, bowiem Wright namawiający do przemyślenia swych działań należał do zjawisk rzadszych od tańca jednorożca i wili podczas pełni księżyca. Odchrząknął, stęknął, poprawiając się na krześle, i przesunął spojrzeniami od prowadzących spotkanie, przez Keata, Anthony'ego na Kieranie kończąc. - Ja myślałem, że to jakiś skarbiec tego psidwakosyna Rosiera...a skoro to, jak mówicie, jakaś operetka czy inne fiksum dyrdum dla szlachciców, to właściwie co tym osiągniemy? - spytał w zastanowieniu, pocierając swą krzaczastą brodę. - Oprócz tego, że kilka nadąsanych dam nie będzie mogło iść obejrzeć kolesi w rajstopach, woźni albo inni pracownicy mogą zginąć pod ruinami, bo w takich leksusowych miejscach to chyba przedstawienia są wieczorami lub nocami a sam Rosier zirytuje się na dwa dni. A my zmarnujemy ważne środki, eliksiry i narazimy własne dupy, żeby...właściwie, jakie będą zalety takiego rozwiązania? Nie zrozumcie mnie źle, może inaczej to widzę, sam chętnie rozpirzyłbym w proch wszystko, co należy do tej szumowiny - przerwał na moment, mając w pamięci zarówno spotkanie z Rosierem w Sowiej Poczcie, jak i subtelną sugestię Percivala. - Po prostu nie lepiej zasadzić się na jednego z rycerzy? Albo i dwóch? Faktycznie jakoś osłabić ich siły, porwać takiego śmierdziela. Ewentualnie uderzyć w miejsce, gdzie faktycznie Rycerze się spotykają - w Nokturn? Wiecie, w wolnej chwili chętnie naślę prosiaki na Rosiera albo i łajnobombą walnę mu w drzwi, ale obawiam się, że nie da nam to wojennej przewagi - dodał w głębokiej zadumie, dając pole do dyskusji. Z jednej strony aż rwał się do zagrania Rosierowi na nosie i uwolnienia biednych, molestowanych syren, z drugiej zaś chętniej obiłby mordę jednemu z Rycerzy, wyciągajac z niego niezbędne informacje albo odcinając go od sojuszników - co gwarantowałoby uzyskanie choć drobnej przewagi.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Make my messes matter, make this chaos count.


Ostatnio zmieniony przez Benjamin Wright dnia 18.08.20 19:19, w całości zmieniany 1 raz
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 13:33
Nie było mu łatwo nadążyć za mnogością poruszanych tematów – zwłaszcza, że był chyba jednym z niewielu, którzy o znacznej większości z nich słyszeli po raz pierwszy – ale słuchał uważnie, przesuwając spojrzenie od jednego członka Zakonu Feniksa do drugiego, w kolejności, w której zabierali głos. Na dłużej zatrzymał wzrok na rudowłosym mężczyźnie, do którego Ulysses zwrócił się chyba jakimś obco brzmiącym imieniem; do tej pory ledwie zarejestrował jego obecność, bo siedział cicho, nie zabierając głosu. – Jestem do dyspozycji – odpowiedział krótko, kiwając w jego stronę głową. Smoki i magizoologia były jego dziedzinami, czuł się w nich dobrze jak w niczym innym – dlatego z entuzjazmem zareagował na propozycję czarodzieja. – Chętnie dowiem się też czegoś więcej o tych badaniach. Po spotkaniu – dodał – ale nie ciągnął tematu, bo jako następny odezwał się Alexander, a zaraz za nim Justine. Padały kolejne pomysły, powoli zaczynał gubić się w wątkach; Walczący Mag, Fantasmagoria, Nokturn, port; zastanawiał się, czy nie rozciągali sił zbyt mocno w różnych kierunkach, czy naprawdę mieli wystarczającą ilość ludzi, by temu wszystkiemu podołać – ale to nie do niego należała ostateczna ocena, był w organizacji stanowczo za krótko, by móc realnie ocenić jej możliwości. – Wenus należy do Francisa, który – z tego, co wiem – nie interesował się nigdy działaniami Rycerzy Walpurgii. Zniszczenie lokalu zapewne uderzyłoby w niego, ale wątpię, by pozostali Lestrange’owie wylewali nad tym łzy, znacznie wyżej cenią swoją operę w Hampshire – uzupełnił informacje przekazane już przez Archibalda, wyłapując skierowane w jego kierunku spojrzenie Steffena. Odrobinę przerażała go śmiałość padających deklaracji; miał nadzieję, że nim przejdą do działania, nad planami pochylą się chłodniejsze głowy. Zastanowił się przez moment, czy powinien coś powiedzieć na ten temat, nie chciał jednak, by odebrano jego wątpliwości jako sprzeciw wobec uderzeniu w Rycerzy. Słysząc słowa Bena, odchrząknął jedynie cicho. – Właściwie – wtrącił się – odniosłem wrażenie, że są tam z własnej woli – zauważył; wizja zabiedzonych syren, roztoczona przez przyjaciela, wzbudziła w nim lekkie rozbawienie. – To opera – odpowiedział na jego pytanie, nie bardzo wiedząc, co mógłby dodać. Nie znał się na architekturze. – Jest blisko wody, ale nie wiem, czy istnieją jakieś przejścia. – A nawet gdyby istniały, to czy planowali rzucić na siebie bąblogłowę i dostać się do środka przez syrenie akwarium?
Skinął Skamanderowi głową, kiedy ten mu odpowiedział, nie ciągnął już jednak tematu, bo nie miało to sensu – przyjął polecenie i nie miał nic więcej do dodania. Słuchał za to dalszej części wypowiedzi aurora, do którego z każdą chwilą nabierał coraz większego szacunku; wśród pozostałych członków Zakonu Feniksa wydawał się być jednym z tych, którzy najmocniej stali na ziemi. Skoordynowanie działań wokół portu wydawało mu się sensowniejszym wykorzystaniem energii niż zepsucie wieczornego przyjęcia, podobnie jak działania, które zaproponował Michael. – Pomogę w nakładaniu zabezpieczeń i działaniach w mieście – odezwał się, nie kierując tych słów do nikogo konkretnego; port, drogi do Londynu, lokale – pójdzie tam, gdziekolwiek go skierują, nie obawiał się konfrontacji; bezczynność była znacznie gorsza.
Zerknął z ukosa na Benjamina, kiedy ten się odezwał, niejako wypowiadając na głos wszystko to, o czym sam myślał przez ostatnich kilka minut. Nie chciał podważać słów ludzi bardziej doświadczonych w działaniach i mających zdecydowanie dłuższy staż w szeregach organizacji, kiedy jednak okazało się, że nie tylko on widział to w ten sposób, po raz kolejny przerwał milczenie. – Zgadzam się z Benem – powiedział, przenosząc spojrzenie z Gwardzisty na bliżej nieokreślony punkt ponad stołem. – Wydaje mi się, że powinniśmy wziąć pod uwagę, że cokolwiek zrobimy, nie pozostanie to bez odpowiedzi. Bezksiężycowa noc pokazała to wystarczająco wyraźnie. Nasze działania będą mieć konsekwencje, i prawdopodobnie będą to konsekwencje, które nie uderzą bezpośrednio w nas, tylko w ludzi, którzy jeszcze zostali w mieście. Ludzi, których chcemy chronić. Co oczywiście nie powinno powstrzymać Zakonu przed działaniem, ale może należy rozważyć celniejsze planowanie ciosów. Uderzając na ślepo, możemy narobić więcej szkody niż pożytku. – I to mniej więcej miał na myśli, kiedy mówił wcześniej o wkładaniu kija w gniazdo trutniowców. Zawahał się na moment. – Może wywołanie zamieszania w Fantasmagorii mogłoby posłużyć jako odwrócenie uwagi; może druga grupa – ta wyznaczona do działań w porcie? – mogłaby w tym czasie zająć się innym, istotniejszym celem – dodał. Jedynie proponując; w pomieszczeniu znajdowały się osoby znacznie bieglejsze w wojennej strategii.
Kiedy dotarła do niego lista, wpisał kilka słów na pergamin, po czym przekazał go dalej.

| pergamin: zaawansowane uroki, pojedynki, onms (spec. smokowate), retoryka, organizowanie wypraw, oklumencja; były rycerz walpurgii; patrole i dywersja - dowolnie; nakładanie zabezpieczeń (uroki i opcm)

mogę dorzucić 100 PM na lokal/szafkę jak napiszę opowiadanie prackowe (sprężę się jeśli będzie trzeba)

ingrediencje przekazuję Charlie w wątku dzień wcześniej, zgłoszę w aktualizacjach jak go skończymy

przepraszam za chaos, starałam się

edytowałam końcówkę!




do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep

Percival Blake
Percival Blake
Zawód : duch Stonehenge
Wiek : 34
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler

kissing
d e a t h
and losing my breath

OPCM : 26 +5
UROKI : 40 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +1
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Duch

Duchy
Duchy
https://www.morsmordre.net/t1517-percival-nott https://www.morsmordre.net/t1542-tatsu https://www.morsmordre.net/t12179-percival-blake#375108 https://www.morsmordre.net/f449-menazeria-woolmanow https://www.morsmordre.net/t3560-skrytka-bankowa-nr-416#62942 https://www.morsmordre.net/t1602-percival-nott
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 16:24
Blondynka wsłuchiwała się w padające na spotkaniu propozycje. Wszystkie plany były słuszne, ale wniosek nasuwał się sam. Pomimo tego, że każdy chciał działać to odczuć można było wzbierający w Zakonnikach rozsądek. Tylko dobrze zaplanowane akcje mogły przynieść odpowiednie rezultaty. Z drugiej strony każdy z nich miał wiele do zaoferowania. Czekaniem oddawali swój ruch przeciwnikowi i skutki tego mogli zauważyć z końcem marca. Teraz nie tylko musieli chronić ludzi, a już to było przecież niesamowicie trudne zadanie. Sytuacja bardzo się zmieniła. Ludzie nie żyli już swoim dawnym życiem chowając się jedynie przed przypadkowymi atakami ze strony Rycerzy. Teraz te ataki były na porządku dziennym. Tak samo jak ucieczka i o nią musieli zadbać Zakonnicy. – A wiadomo coś o innych miejscach w Londynie, które ułatwiałyby ucieczkę czarodziei lub byłby dla nas istotnym miejscem działań i chociażby obserwacji? – Londyn był wielki. Mogli skupić się na dokach, mogli szukać w centrum miasta. Nawet tereny zielone Londynu mogłyby pomóc w przeprowadzaniu czarodziei do bezpiecznej im Oazy. Z końcem marca Zakon wiele stracił. Poruszanie się po Londynie ponownie stało się niebezpieczne, a czasem nawet niemożliwe, a na patrole policji można było się natknąć na każdym kroku. Nawet teleportacja ponownie utraciła swoje prawa co już w ogóle komplikowało poruszanie się po mieście. Mogli ufać jedynie własnym umiejętnościom.
Blondynka spojrzała na wypowiadającego wątpliwości Bena, a po chwili przeniosła spojrzenia na popierającego go Perciego. Lorraine miała podobne odczucia co do wymarszu na ulice. Atak na lokale na Pokątnej uderzył w Zakonników. Bardzo uderzył. Dla właścicieli był to dorobek życia, dla pracowników miejsce zarobku. Czy w szlachetnie urodzonych to uderzy w ten sam sposób? Nie wydawało jej się. To była tylko forma atrakcji i zabawy. Coś na co można wydać pieniądze by pokazać, że je się ma. Gdyby lokal Rosiera spłonął prawdopodobnie po miesiącu postawiłby żonie kolejny jeszcze większy i jeszcze bardziej huczny. Zapraszałby Zakonników tym samym do siebie i do działania. Oczywiście uważała, że zrobić na pewno coś trzeba tylko czy aby na pewno uderzali w dobry dzwon? Czy echo zmieni coś w ich społeczeństwie czy jedynie narazi na niebezpieczeństwo ludzi, którzy ręki do tego nie przyłożą?

/wybaczcie, że tak krótko, ale piszę w biegu ( w następnym odniosę się do reszty spraw)


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 16:31
Skinął głową Jamie, wdzięczny, że i ona chciała się zaangażować. Później ponownie nieco pochylił się do przodu, podpierając się na dłoniach, zasłuchany w słowach mężczyzny, którego ktoś chyba nazwał Anthonym Skamandrem. Nie miał pojęcia, jak można kontrolować strażników Azkabanu, jednak z punktu widzenia magizoologicznego sam pomysł na badania wydał mu się niezmiernie ciekawy. - Nie mam teraz ani knuta, ale jestem w stanie w przeciągu najbliższego tygodnia zdobyć pięć dyszek - zaoferował wszystko, co realnie był w stanie odłożyć - jeśli każdy zrobi to samo, dorzuci choć trochę, jakoś uda im się uzbierać kwotę, która pozwoli na realizację badań; przypomniał sobie niebo zasnute pelerynami dementorów, żerującymi na resztkach zabarwionych pozytywnie uczuć - nie chciałby poczuć czegoś takiego nigdy więcej. Gdyby naprawdę doszło do starcia pomiędzy nimi a Rycerzami, ci drudzy mieliby ogromną przewagę już na starcie. - Gdybyście potrzebowali namiarów na kapitana, który za odpowiednią opłatą byłby w stanie zboczyć z kursu, mógłbym popytać w porcie, o ile wyprawa okaże się konieczna - dodał jeszcze, te słowa kierując już do Blake'a, który wspomniał o tym, że podjąłby się organizacji.
Na wzmiankę o morderstwie Bones i o tym, iż Anthony chciał, by Prorok napisał na ten temat, skinął głową. Należało o tym poinformować opinię publiczną, przedstawić prawdę i zdyskredytować rząd, który zasłaniał się jakimiś absurdalnymi kłamstwami.
- Odezwę się więc na początku maja, spróbuję też wcześniej sam się zarejestrować pod fałszywymi danymi i przy okazji rozejrzeć się trochę, jak to wszystko działa - pomoc legilimenty cholernie by mu się przydała.
- Dziękuję... lordzie - posłał Ollivanderowi nieco zmieszane spojrzenie, lordzie dopowiadając dopiero po chwili, gdy przypomniał sobie o tym, jak skomplikowana była zwykła rozmowa z arystokratą. Nie miał najmniejszego pojęcia, że przy stole zasiadał sam Ollivander, który bez wątpienia wiedział o różdżkach wszystko. - A skoro już o świstoklikach mowa, dobrze byłoby chyba, żeby każdy Zakonnik na wszelki wypadek zawsze miał jakiś przy sobie, taki świstoklik mógłby chyba nawet prowadzić gdzieś blisko Starej Chaty? Jeśli dyżur pełniłby w niej zawsze uzdrowiciel... świstoklik do Oazy to zbyt duże ryzyko, ale Chata jest na tyle dobrze zabezpieczona, że widzą ją chyba tylko wtajemniczone osoby, tak? - zerknął kontrolnie na gwardzistów, ale myśli gnały gdzieś dalej - czy ktoś z Zakonników byłby w stanie nauczyć chętne osoby korzystania ze świstoklików? Może w trakcie jednego spotkania, za tydzień, o tej samej porze, tutaj? - pewnie nie był jedynym ignorantem w tej kwestii.
Pomysł Blake'a jak najbardziej powinni wprowadzić w życie, nikt go nie zakwestionował, sam Keat przechwycił pergamin i dopisując swoje nazwisko oraz rzeczy, z którymi mógłby pomóc i do których się zobowiązał, wpisał również gotowość do patrolowania ulic. Najchętniej w rejonie portu, bo znał go lepiej niż własną dziurawą kieszeń, ale pójdzie tam, gdzie będzie taka potrzeba.
Przyglądał się uważnie zaszyfrowywaniu i odszyfrowywaniu wiadomości, jedna tylko myśl nie dawała mu spokoju i może było to głupie pytanie, ale musiał je zadać. - To zadziała na każdym papierze? On nie musi być wcześniej jakoś zaczarowany? - upewnił się. - Wszyscy, którzy mają jakieś historie, którymi chcieliby się podzielić, mogą do mnie napisać, zbiorę je i przekażę w odpowiednie ręce*. Skorzystajcie z tego... znikającego tekstu, tak na wszelki wypadek. I myślę, że dobrze byłoby zebrać wszystkie nazwiska, o których wiemy, że to członkowie Rycerzy, większość chyba jest znana ludziom czytającym Proroka, ale część pewnie będzie zaskoczeniem dla postronnych - przeniósł wzrok z Alexa, łapiąc kontakt wzrokowy z każdym z obecnych; był pewien, że niejedno mają do przekazania.
Nie skomentował też komentarza Hannah o bardziej doświadczonych osobach, posłał jej tylko krótkie spojrzenie, ale usta milczały zaciekle. Jak zawsze - zbyt młody, zbyt niedoświadczony.
- Nie wiem, czy powinniśmy tracić eliksiry na zamienienie tej Fanta... opery w stertę gruzu, ale to, o czym wspomnieli Anthony i Percival, warte byłoby zachodu. I w sumie chyba chodzi też o to, żeby nie mogli - kącik ust drgnął nieco, gdy zerknął na Bena - oglądać kolesi w rajstopach - nie mówi się czasem rajtuzach? Chyba że to coś innego? Rozważania w tej kwestii musiał sobie zostawić na później - a przynajmniej, żeby ci bogaci czarodzieje, wspierający działania Malfoya pewnie też finansowo, zastanowili się dwa razy, czy na pewno im się opłaca ta wojna, może jak nie będą mogli zjeść na śniadanie ananasów w śmietanie - takie rzeczy się w ogóle je? - a samo wyjście do opery będzie mogło się skończyć wywołanym przez nas zamieszaniem, to ta nowa rzeczywistość przestanie być dla nich wygodna i bezpieczna - chodzi o demonstrację siły, możliwości, które ma też druga strona. O uderzenie w ich morale. A pewien był, że wymuskani i przyzwyczajeni do wygodnictwa, odczują każdy akt realnego zagrożenia dotkliwie. Na razie wojna ich nie dotyka, żyją w bańce, czas ją przebić. - Port znam, łatwiej tam przeniknąć osobom z zewnątrz - ze względu na sporą rotację twarzy - Nokturn należałoby najlepiej poznać, zanim zaczniemy planować atak - a przynajmniej tak podpowiadają mu resztki zdrowego rozsądku, które gdzieś się tam uchowały. - Nie damy rady porwać się na wszystko, strategicznie lepiej zacząć od portu, gdzie znajduje się zaopatrzenie całego miasta. Jeśli chodzi o statki, to pracowałem dla Goyle'a, znam tę łajbę dobrze - nie raz wyszorował ją na błysk - spróbuję zorientować się, gdzie cumują statki Traversów i te zaopatrujące Borgina i Burkesa. Jeśli grupa w operze miałaby odwrócić uwagę, to w tym samym czasie ktoś inny mógłby wyczyścić marinę z ludzi przychylnych rycerzom, a w samym porcie można już wcześniej na tyle podburzyć mieszkańców, żeby nie pozwolili marionetkom Malfoya pałętać się po ulicach w dokach.


| Oaza - spis ludności, rejestracja różdżek - infiltracja, kontakty w porcie, patrole, ONMS, fałszerstwa, włamania, kontakt z Prorokiem i bojówkami Longbottoma, gotowość do walki, dywersja, treningi kondycyjne

jak tylko uda mi się coś zarobić, dołożę się do badania albo - jeśli na to zbiorą się już fundusze - na szafkę

*z zebranych historii postaram się przygotować artykuł do Proroka



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Salon [odnośnik]03.04.20 18:18
Kilka wdechów chociaż na chwilę pozwoliło mu zachować względny spokój i zniwelować przemożną chęć zapalenia papierosa. Mimo to nie był w stanie zająć swojego miejsca, dlatego opierał się przedramionami o oparcie krzesła, które wcześniej zajmował. Spojrzał na Alexa.
- Myślę, że kwestię samego drukowania ulotek można uzgodnić z Prorokiem, z tego co wiem są po naszej stronie, może będą chcieli udostępnić jedną z drukarni. Być może znam też kogoś, kto byłby w stanie zaprojektować taką ulotkę, ale oczywiście zostawiam to dla was, bo jeżeli nie ulotki to można pomyśleć o czymś innym, co ciągle dawałoby do zrozumienia czarodziejom, że Zakon czuwa i nie ma zamiaru przestać. Za każdym razem, kiedy Rycerze się pojawiają, widać ich czaszkę. Ludzie mogą potrzebować świadomości, że ktoś martwi się o ich życia - nie upierał się przy pomyśle ulotek. Bo na tej samej zasadzie opierały się kolejne propozycje, jak podmienienie artykułu. Tworzenie zaklęcia, które mogłoby tworzyć podobny znak nie nie znajdowało się w zakresie jego kompetencji, dlatego nie miał zamiaru się upierać, tu wolał posłuchać ludzi mądrzejszych od siebie. Spojrzał na Anthony'ego i wyciągnął sakiewkę. - Pięćdziesiąt, na razie tylko tyle mam - wyznał, przekazując aurorowi swoje fundusze. Skoro tak było trzeba, to Tonks nie miał zamiaru chomikować galeonów po kieszeniach i oczekiwać, że przydadzą się na lepsze czasy. Cóż, wydarzenia z jego ostatniej misji pokazały, że mógł nie dożyć lepszego jutra, dlatego bez żalu wyłożył pieniądze na stół. - Możecie mnie liczyć do grup, które zajmą się akcją w Londynie, jeżeli do takiego dojdzie - no bo rozumiał, że nadal te wszystkie pomysły muszą zostać przedyskutowane przez gwardzistów i to oni, jako dowództwo musieli dać im zielone światło, a potem będą mogli zająć się ewentualnym organizowaniem. Gdzieś tam czuł, że może nie być jeszcze gotowy, żeby znowu wyjść na ulice. Szczególnie, że spiął się cały, na samo wspomnienie Caelana Goyle'a. Zacisnął zęby, a szczęka zarysowała się wyraźniej pod tonksową brodą.


/oddaję 50PM Anthony'emu, i jeżeli ktoś potrzebuje to mogę oddać odłamki spadającej gwiazdy x2
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]04.04.20 2:32
Nic nie mógł poradzić, spojrzenie raz na jakiś czas bezwiednie zatrzymywało się na Gabrielu, bacznie go śledząc, zwłaszcza, gdy zabierał głos; na ten moment Ollivander nie potrafił stwierdzić, co wywołało w nim większy szok - obserwowanie śmierci Tonksa, czy jego powrót do żywych. Życzył mu jak najlepiej, lecz już po pobieżnej ocenie potwierdził swoje przypuszczenia - to nie było łatwe. Starał się nie zagłębiać w rozważania, kiedy w tle nie brakowało innych tematów, lecz nie wątpił, że w swoim czasie chciałby zamienić z aurorem parę słów.
Milczącym skinieniem głowy przyjął odpowiedź Asbjorna i Steffena. Nie było sensu omawiać szczegółów tutaj, teraz. - W takim razie spotkamy się niedługo - podsumował, zerkając jeszcze na Lucindę.
Nie brnął w temat jednostki, choć myśli jeszcze burzliwie krążyły wokół niej - podejście Longbottoma dało się odczuć bardzo wyraźnie. Niemniej, Ulysses nie miał wskórać nic swoją opinią, dlatego nie drążył, odpowiadając jedynie na drugą część wypowiedzi Justine, nawiązującą już do świstoklików. - Trudno mi powiedzieć, czy odłamki się nadadzą, ale chętnie to sprawdzę, jest taka szansa. Do badań na ten moment mam wszystko.
Z początku zamierzał przemilczeć pytanie Justine o wsparcie ze strony rodów promugolskich, ale ostatecznie stwierdził, że nie wyniknie z tego zupełnie nic, dlatego odpowiedział. - Szczerze mówiąc - jestem tu, lecz nie chcę w to mieszać rodziny. Wesprę was ze swojej strony, ale nie pociągnę za sobą Ollivanderów - nigdy nie miał tego w planach i nie chciał, by ulegało to zmianie. Nie lubili się mieszać, Ulysses też nie był tu wyjątkiem - pewnie dlatego tak często zastanawiał się, jakim cudem znalazł się w tym gronie.
Z zainteresowaniem przyjął temat ukrywania wiadomości - nie słyszał nic o żadnej gazecie, musiała funkcjonować przed jego dołączeniem do organizacji. Zerknął na Alexandra uważnie. - Nie zadziała na to Finite ani Specialis Revelio, prawda? - dopytał dla przezorności. Nie sądził, by Zakonnicy zapomnieli o zabezpieczeniu przed tak oczywistymi sposobami, ale nie szkodziło się upewnić. Przemilczał temat Wenus, pozwalając mówić innym, nie komentował żadnych planów wojennych, skupiał się tylko na swoich niszach - różdżkach i numerologii. Skinął głową Keatonowi, zgrabnie nie zauważając zmieszanego spojrzenia; tytułowanie nie było dla niego aż tak ważne, ale nie zamierzał o tym rozmawiać. Spokojnie odebrał od Hannah jej własność, poświęcając dziełu odpowiednią chwilę, z uwagą sprawdzając, czy Ministerstwo zostawiło na drewnie jakiś ślad, czy ingerowało w pracę Ollivanderów.
- Mogę was przeszkolić - odpowiedział neutralnie na propozycję Keata, nie widząc przeszkód. Nie był tylko pewien, czy za tydzień o tej samej porze miał czas, ale nietrudno było to sprawdzić i ewentualnie - zmodyfikować.
Dorzucił się do zbiórki na lokal, który proponował Skamander; nie było to zbyt wiele, nie zamierzał jednak wykładać na wszystko - na ten moment trudno było powiedzieć, co wyjdzie z badań, proponowanych przez Anthony'ego i ile mogą pochłonąć środków.

| Ulysses: różdżkarstwo, numerologia i świstokliki, oklumencja
| przekazuję 50PM na lokal w Londynie (do Antka Skamandera)
| bardzo przepraszam za poślizg; jeśli kogoś/coś pominęłam, można dać mi znać!

| rzucam na różdżkarstwo (III, +120) - sprawdzam zarejestrowaną różdżkę Hani


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Salon [odnośnik]04.04.20 2:32
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 87
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]04.04.20 13:15
Notowała, gdy pojawiało się coś, co notatek wymagało, ale obecne spotkanie nie obfitowało w informacje, które mogłaby zamieścić na tablicy. Wciąż nie zabierała głosu w burzliwej kwestii przywództwa i posłuszeństwa, na szczęście temat i emocje zdawały się powoli wygasać - co wcale nie sprawiało, że Sue czuła się lepiej. Miała obok siebie wściekłą Marcellę, której bardzo chciała poprawić humor, lecz czas i okoliczności nie były ku temu przychylne; zrobiła więc najwięcej, jak mogła - delikatnie położyła dłoń na jej ramieniu i pogładziła je, posyłając pannie Figg blady uśmiech. Doceniała jej udział w działaniach Zakonu. Wybałuszyła oczy, gdy Alexander wspomniał o ogromnej kwocie, którą udało się jej pozyskać na rzecz Oazy. - Brawo, to mnóstwo pieniędzy - szepnęła do Marcelli, wciąż w szoku i podziwie. Jak tego dokonała?
Sprawy toczyły się jednak dalej; w zapiskach wylądowała kategoria aktualnie prowadzone badania oraz projekty, którą zdecydowała się dołączyć do tablicy. Zerknęła na Asbjorna, dopiero teraz zabierającego głos - w pewnym momencie mówił nawet zaskakująco dużo, naprawdę podziwiała jego wiedzę alchemiczną. Posłała mu ciepły uśmiech, nie zgłaszała się jednak do badań, gdy okazało się, że znajomość smoków będzie przydatna - miała świadomość, że wie znacznie mniej niż Percival. Nie mogła powstrzymać się też przed niepewnym spojrzeniem na Bertiego, kiedy wspominał o wyprawie na Pokątną, martwiła się, już wcześniej działania Rycerzy były w niego poniekąd skierowane.
Słuchała uważnie o ukrywaniu wiadomości, przyglądając się bacznie pergaminowi - to oszczędzało wiele stresu i musiało być bezpieczne, skoro wcześniej zajmowali się tym Zakonnicy. Na słowa Justine - niektórzy z Rycerzy zostali rozpoznani -  postanowiła się odezwać. - Właśnie, czy mamy jakieś nowe informacje o Rycerzach? Jakieś nazwiska, umiejętności, słabe punkty? Ktoś się czegoś dowiedział? - zapytała, uważając to za istotne i w temacie.
- Jasne - odpowiedziała Tonks, planując ukryć tworzoną właśnie listę i resztę rzeczy z tablicy. - Jeśli będzie trzeba, przepiszę wszystkie notatki z tablicy na nowo - zobowiązała się.
- Tak, mogę przekazać jej ingrediencje - odpowiedziała jeszcze na pytanie o Charlene. Uśmiechnęła się do Archibalda i kiwnęła głową, gotowa na lecznicze przygody - ciekawe, co z tego wyjdzie!
- Jeśli chodzi o patrole i inne akcje - chętnie pomogę wam transmutacją i myślę, że zapas eliksiru kameleona byłby dobrym pomysłem - albo cokolwiek, co pomogłoby się ukryć. Patrole będą skuteczniejsze, kiedy nie będziemy zwracać na siebie uwagi - podsunęła myśl, gotowa do warzenia odpowiedniego eliksiru. - Pomyślcie zawczasu, czego możecie potrzebować, alchemicy na pewno będą potrzebować czasu - niby wszyscy wiedzieli, ale potem wszyscy chcieli wszystko na raz. Zerknęła znów na Ingissona, uśmiechając się do niego lekko.

***


dziękuję wszystkim pięknie za dopiski! Lista przedstawia się następująco:
Susanne: zaawansowana transmutacja, ONMS, proste eliksiry, pomoc w dawkowaniu eliksirów leczniczych, podstawowa wiedza z wielu dziedzin, wypędzanie chandrunów z uszu
Lorraine: ONMS, historia magii, znawca prawa, język francuski
Gabriel: OPCM, organizacja grupowych treningów
Kieran: OPCM, przeszkolenie aurorskie, legilimencja
Asbjorn: alchemia (w tym trucizny, zatrucia, klątwy), anatomia (dawkowanie), numerologia, podstawy czarnej magii, Norweg
Alexander: uzdrowiciel, metamorfomag, legilimenta, OPCM, francuski
Justine: ponadprzeciętne OPCM, zaawansowane uroki, biegła magia lecznicza, metamorfomagia
Steffen: animagia (szczur, niezarejestrowany), transmutacja i OPCM, runista, łamacz klątw, incognito reporter "Czarownicy", od 1 maja przyjmie też bezdomnych w nowym domu w Dolinie Godryka
Hannah: OPCM, ekonomia, dostawy, patrole, transport, budowa
Benjamin: OPCM, ćwiczenia fizyczne i walka wręcz, ONMS, budowa
Marcella: OPCM, ćwiczenia fizyczne, latanie na miotle i przemieszczanie się, wytrzymałość, planowanie, jeśli ktoś został bezdomny to może też się zgłosić
Lucinda: runy, klątwy, legilimencja, łacina, francuski, szybki kurs ukrywania się
Jamie: metamorfomagia, spostrzegawczość, pomoc w Oazie
Charlene: zaawansowane eliksiry, astronomia, transmutacja, zielarstwo, ONMS, podstawy anatomii i dawkowania eliksirów, podstawy numerologii i starożytnych run
Anthony Skamander: ogólnie pojęte działania partyzanckie w terenie, sabotaże, przesłuchania, organizowanie działań - w szerokim tego słowa pojęciu (od pokazywania palcem zrób to, po wspólne dyskutowanie, udzielanie rad w sprawie tworzących/istniejących planów)
Archibald: magia lecznicza, anatomia, zielarstwo, podstawy alchemii, ingrediencje roślinne
Florean: historia magii, kontakty z duchami, język goblidegucki, OPCM, gotowanie
Michael: OPCM, spostrzegawczość, nakładanie zabezpieczeń, działania partyzanckie, organizacja treningów
Anthony Macmillan: uroki, języki: rosyjski [zaaw.] i serbsko-chorwacki [podstawa], znajomość krajów Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej, informacje dot. podróży do tych państw, mugoloznawstwo i zielarstwo, wiedza teoretyczna - eliksiry. Chętny do sparringów i treningów, wszelkich akcji, nawet jeżeli zagrażałyby życiu, pomoc przy sprawach finansowych (obracanie pieniędzmi, itd.)
Percival: zaawansowane uroki, pojedynki, onms (spec. smokowate), retoryka, organizowanie wypraw, oklumencja; były rycerz walpurgii; patrole i dywersja - dowolnie; nakładanie zabezpieczeń (uroki i opcm)
Keat: Oaza - spis ludności, rejestracja różdżek - infiltracja, kontakty w porcie, ONMS, fałszerstwa, włamania, kontakt z Prorokiem i bojówkami Longbottoma, gotowość do walki, dywersja, treningi kondycyjne
Ulysses: różdżkarstwo, numerologia i świstokliki, oklumencja

Gotowi do patroli w Londynie: Justine, Susanne, Hannah, Benjamin, Lucinda, Anthony Macmillan, Percival, Keat,
Gotowi do akcji dywersyjnych: Michael, Anthony Skamander, Anthony Macmillan, Percival, Susanne, Keat, Gabriel,
Pomoc w Oazie: Hannah (budowa), Benjamin (budowa), Susanne (wszystko, gdzie się przyda)

Jeżeli kogoś pominęłam - przepraszam, proszę się koniecznie upominać! Jeśli ktoś chce się dopisać, niech wspomni w dopisku. Po spotkaniu wszystko to wyląduje na tablicy (będzie się można dopisać też później).

Przepraszam za okropny zapłon :c

Od Susanne można wziąć eliksiry - rozdaje je po spotkaniu (proszę o dopisek pod postem, jeśli ktoś coś bierze, dam aktualizacje po zakończeniu spotkania):
- Pasta na oparzenia (1 porcja, stat. 5)
- Pasta na odmrożenia (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 5)
- Czyścioszek (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 5)
- Eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir Garota (1 porcja)
- Eliksir kurczący (1 porcja, stat. 5)
- Wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 5)
- Eliksir ożywiający (1 porcja, stat. 15)
- Eliksir ochrony (1 porcja, stat. 30)
- Eliksir giętkiej mowy (1 porcja, stat. 20)
- Maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 26)

W kolejnym poście zaznaczę, jakie ingrediencje i od kogo przygarniam (dla siebie i Charlene).



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
salon - Salon - Page 40 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Salon [odnośnik]04.04.20 16:33
Różdżka Hannah na pierwszy rzut oka wyglądała dokładnie tak samo, jak przed oddaniem jej w ręce urzędników: rejestracja nie pozostawiła na niej żadnej rysy ani znaku, sprawowała się też tak samo dobrze, jak wcześniej. W rękach Ulyssesa rozgrzała się jednak wyczuwalnie i zadrżała w reakcji na jego działania - co dostrzec mogły osoby siedzące najbliżej Ollivandera. Nikt poza samym różdżkarzem nie był jednak w stanie zinterpretować nietypowego zachowania różdżki.

Ulysses - wnioski, które udało ci się wyciągnąć, otrzymałeś drogą prywatnej wiadomości. Jeżeli chcesz podzielić się nimi z pozostałymi członkami Zakonu, możesz zrobić to w dowolnej chwili.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Salon [odnośnik]05.04.20 14:36
Wyłączenie się z rozmowy nie było dla Ollivandera problemem, gdy do rąk trafiła różdżka. Koncentracja na tym konkretnym, żywym obiekcie pozostawała ciekawa mimo upływu lat, jakby codzienna praktyka tylko rozbudziła w różdżkarzu entuzjazm. Dociekliwa natura starała się wyłapać każdy szczegół, zaklęty w zakamarkach drewna; było w dobrym stanie, cyprysowe, silne, nie oddaliło się od swojego przeznaczenia o krok, zgrywając się z właścicielką i wyraźnie wskazując na specjalizację w sztuce obronnej, która wyrastała ponad inne. Nie spodziewał się, by ministerialna kontrola naruszyła powierzchowną warstwę dzieła i zgodnie z tym przypuszczeniem - nie znalazł żadnych rys ani zadr, kciuk gładko płynął po gładkiej warstwie. Nie był zdziwiony kondycją drewna - Hannah wiedziała, jak o nie zadbać, sama bowiem pochylała się nad tym szlachetnym tworzywem i podporządkowywała je swojej woli. Smocza łuska dodatkowo potęgowała naturalne właściwości cyprysu, czyniąc artefakt wyjątkowo wytrwałym, lecz dopiero przy sprowokowaniu go do reakcji sprawy zaczęły się komplikować. Nie został co prawda naruszony, różdżka nie buntowała się też specjalnie sama z siebie - czym innym było przejęcie czyjejś własności wbrew woli, czym innym dobrowolne przekazanie - ale z łatwością wyczuł nienaturalną aurę, jakby wyczytanie tego, co zazwyczaj przychodziło z łatwością, wymagało o wiele więcej wysiłku. Nie oznaczało to, że nie zdołał zidentyfikować problemu, zjawisko było mu przecież znajome i budziło poważne wątpliwości, choć przecież wszyscy mogli się spodziewać, że taki właśnie będzie finał. Ulysses ściągnął brwi, podejrzliwym spojrzeniem przebiegając po całej długości dzieła, choć wiedział, że wzrok nie był tu żadną pomocą. Nie zareagował ze zdziwieniem na nagły zryw, reakcja potwierdziła domysły, a szemrana aura okazała się czymś w rodzaju bariery, pokrywającej magiczny rdzeń - zaklęciem. Przygryzł wargę w zamyśleniu, dumając nad tym, czy zdjęcie tego zabezpieczenia będzie dobrym pomysłem. Ignorował pieczenie dłoni, gdy różdżka nagrzewała się niebezpiecznie szybko, drżąc widocznie w palcach - aż do momentu, w którym przestał ją podjudzać. Wstał, oddał własność Hannah. - Znasz się na drewnie - przyznał spokojnie, posyłając jej uprzejme spojrzenie, nim wrócił na swoje miejsce i zabrał się do właściwego tematu. - Nakładają na różdżki zaklęcie, coś w rodzaju Namiaru - skomentował, zdając sobie sprawę z tego, że nie każdy musi być zaznajomiony z tym pojęciem i wiedzieć, jak dokładnie ów Namiar działał. - Upraszczając, różdżka może być śledzona po aktywowaniu go, wiedzą gdzie i jakie zaklęcia zostały użyte - przyznał niechętnie, czując wściekłość, którą niestety nie bardzo wyrażał - Ministerstwo wykorzystywało tak podstawowe zabezpieczenie do kontrolowania czarodziejów. - Można je zdjąć, ale jestem prawie pewien, że dowiedzą się o tym - i wcale się do tego nie palił, wiedząc, że jest w stanie tego dokonać.


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
salon - Salon - Page 40 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Salon [odnośnik]05.04.20 15:42
Zainteresowanie Percivala sprawiło, że rudy alchemik uśmiechnął się nieznacznie.
Z chęcią wyjaśnię co i jak – odpowiedział.
Norweg skinął następnie głową Ulyssesowi na znak, że przyjął informację o spotkaniu się w innym terminie, żeby przedyskutować badania zaproponowane przez lorda Ollivandera.
Kiedy Skamander wciął się bez pardonu, Ingisson zamilknął momentalne. Przywykł już do tego, że często nie dawano mu skończyć zdania, dwadzieścia parę lat praktyki robiło swoje. Skinął mu więc głową na znak, że przyjął do wiadomości. – Jeżeli dostanę notatki z przyrządzania eliksiru to mogę zabrać się do pracy właściwie od razu – odpowiedział tylko, po czym zamyślił się na parę chwil. W głowie już powoli zaczynał gdybać nad tym, co tak właściwie mogło znajdować się w tym eliksirze. Czy wspomniana krew jednorożca była jego sercem? I jak wpływało na mieszankę dodanie krwi mugola? Zwłaszcza, że ta ingrediencja była natury klątwiarskiej, już nie mówiąc o tym, że była własnoręcznie zebrana. Ingisson zamrugał gwałtownie, uświadamiając sobie, że gdyby miał odtworzyć ten eliksir dokładnie według wskazówek musiałby kogoś zabić, co tak jakby nie wchodziło w rachubę. Będzie musiał teoretyzować, co zostawiało możliwość, że nigdy nie uzyska dokładnej odpowiedzi. Bujny zarost w większości ukrył grymas, który pojawił się na twarzy Norwega, kiedy ten zdecydował się porzucić te rozważania i zająć się nimi, kiedy będzie miał przed sobą instrukcje.
Włączył się znów w słuchanie, odzywając się ponownie kiedy padło pytanie o wysadzanie budynków. Zamyślił się na krótką chwilę.
Ilość mikstury buchorożca zależy od wielkości budynku, który chcecie wysadzić. Na tę chatę starczyłaby jedna, odpowiednio umieszczona. Dla pewności dwie. Ale skoro to syreni balet znajdujący się przy wodzie to można tę Fanasmagorie po prostu zalać, zniszczyć ścianę oddzielającą wnętrze od wody. Wtedy wystarczy jedna fiolka. Mam na stanie trzy – rzucił w odpowiedzi na pytanie Kierana, mając nadzieję, że nikt nie skoczy do konkluzji, że zamierzał wysadzić kwaterę Zakonu.
Po tym Norweg znów pozwolił rozmowie toczyć się własnym biegiem – do czasu.
Widuję się z Charlene regularnie w ramach badań i za parę dni mogę jej przekazać ingrediencje – odpowiedział na wymianę zdań między Justine oraz Susanne, do tej drugiej uśmiechając się nieznacznie. Po tym znów zamilknął, mrugając tylko gwałtownie, kiedy różdżka w dłoniach lorda Ollivandera zaczęła wyprawiać pląsy godne renifera walczącego o samicę. Spojrzał na Ulyssesa zaskoczony. Namiar? Czy powinien w takim razie rejestrować własną różdzkę? Właściwie to nie rzucał wielu zaklęć, głównie to warzył eliksiry i tak jakby wciąż miał pracę w Londynie... No i potrzebni byli ludzie, którzy będą mogli przemieszczać się po mieście. Brodaty alchemik wydał z siebie na wpół niezadowolone, na wpół zamyślone mruknięcie. – I tak zarejestruję moją. Nie mam za bardzo co przed nimi ukrywać. Jak ktoś coś będzie potrzebował z miasta to mogę porobić za posłańca – zaoferował, zerkając przelotnie na pozostałych. Właściwie to czuł się wśród nich już neutralnie: na tyle obojętnie, że nie peszył się odzywać.

| Eliksiry oferuję wszystkie z tablicy, wezmę też ingrediencje dla Charlene bo ustaliliśmy to przed spotkaniem


Asbjorn Ingisson
Asbjorn Ingisson
Zawód : Alchemik na oddziale zatruć w św. Mungu, eks-truciciel
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

Wiem dokładnie, Odynie
gdzieś ukrył swe oko

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5694-asbjrn-thorvald-ingisson#133833 https://www.morsmordre.net/t5741-juhani#135532 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f138-little-kingshill-hare-lane-end https://www.morsmordre.net/t5742-skrytka-nr-1399#135537 https://www.morsmordre.net/t5743-a-t-ingisson#135543
Re: Salon [odnośnik]05.04.20 17:39
Alexander przysłuchiwał się trwającym rozmowom, starając się nadążyć za galopującymi wątkami. W pewnej chwili opuścił swoje miejsce przy Justine i przeszedł wzdłuż stołu, zatrzymując się przy Susanne. – Zerknę tylko – mruknął półgłosem, nachylając się i zaglądając pannie Lovegood w notatki, uchem wciąż w miarę możliwości wyłapując tok rozmów. Kiedy te na moment przycichły, wyprostował się.
Dobrze więc – zaczął, posyłając jeszcze krótki rzut oka na prowadzone przez dziewczyny notatki ze spotkania. – Szybko podsumuję co do tej pory ustaliliśmy – rzucił.
Będziemy robić treningi grupowe, Bertie ma już coś gotowego, padły także propozycje od pozostałych gotowych do szkolenia – powiedział, zerkając na parę osób, w tym głównie Michaela i Kierana.
Susanne po spotkaniu przywiesi do tablicy listę z umiejętnościami, patrolami, gotowością do ruszenia w akcję. Pomogę ci z zaklinaniem notatek – powiedział do samej Lovegood, po czym zerknął na Ulyssesa. – W sposób, który pokazałem można zakląć każdy zapisany kawałek papieru, stworzone zaklęcia są kompleksowe – odpowiedział na pytanie Keata. – Niestety o odporności na Specialis oraz Finite nic nie było w notatkach o Zakonnej Gazecie i faktycznie nie jest na nie ten sposób ukrywania wiadomości odporny. Jeżeli ktoś byłby w stanie się nad tym pochylić to będzie świetnie – powiedział, odnosząc się do pytania Ulyssesa i wzrokiem przebiegając po pozostałych zasiadających przy stole. – Szkoda jednak nie skorzystać z tego co już mamy, to lepsze niż przesyłanie w ogóle nie zaszyfrowanych wiadomości – dodał jeszcze, po czym znów zajrzał w notatki.
Tak jak powiedziała Just, powiesimy dla was raporty na tablicę. Przypominam też o wpisywanie na tablicy sojuszników oraz informowanie o nich Gwardzistów – dorzucił, przeskakując do następnego punktu.
Ulysses zajmie się przygotowaniem świstoklików oraz przeszkoleniem w zakresie ich używania, jeżeli ktoś jest w stanie go w tym wesprzeć to zachęcam. Dodatkowo Anthony Skamander zajmie się zorganizowaniem punktu przerzutowego w Londynie przy pomocy szafek zniknięć, z wyborem lokalu pomoże mu Hannah. Część z nas już zadeklarowała swoje wsparcie finansowe, od siebie też coś dorzucę – powiedział, zerkając na tę dwójkę kolejno. Chyba jednak będzie musiał poprosić Archibalda i skarbiec Prewettów o pomoc przy otwieraniu lecznicy w Dolinie.
Pomimo pieniędzy pozyskanych do tej pory nadal potrzebujemy wsparcia, więc wszyscy, którzy mają możliwość dotarcia do rodów szlacheckich powinni porozmawiać z nestorami. I bardzo dziękuję tym, którzy gotowi są też wspierać Zakon z własnej kieszeni, zdaję sobie sprawę, że czasy są ciężkie. Miejcie więc też w pamięci, aby zadbać o siebie samych i wzajemnie – powiedział, posyłając przy tym ciepłe spojrzenie każdemu, kto zasiadał przy stole.
W dalszym ciągu skupiamy się na pracach w Oazie, Keat wraz z chętnymi do pomocy zajmie się spisem ludności, Archibald będzie nadzorował działanie lecznicy, a Hannah dostawy drewna i zaopatrzenie. Wielkie brawa dla wszystkich, którzy do tej pory przyczynili się do wzrostu Oazy, w dalszym ciągu trzeba nad wieloma rzeczami pracować, między innymi nad ocieplaniem domów i wznoszeniem kolejnych – kontynuował.
Keat zajmie się przekazaniem wiadomości do Proroka, ze szczególnym fokusem na historię morderstwa Bones – oznajmił, powstrzymując się przed dorzuceniem komentarza odnośnie obecnej władzy. Już mu szkoda było strzępić na nich język. – I mimo wszystko spróbujemy z Just i Steffenem przeprowadzić akcję dezinformacyjną w Magu, jesteśmy dobrze przygotowani – odpowiedział, słowa te kierując głównie w stronę Benjamina. Mieli już gotowe prawie wszystko, pozostało tylko doszlifować artykuły i zadecydować, czy ich dzieło podrzuci Steffen czy Alex, a jeżeli miał być to Farley to musiał jeszcze skończyć przerabianie szat u krawcowej. Po tym zostało już tylko zrobienie szczurzego rekonesansu w redakcji i wykonanie. W teorii wszystko wyglądało po prostu pięknie.
W najbliższym czasie zajmiemy się werbowaniem olbrzymów. Po spotkaniu podzielimy się misjami, jeżeli ktoś ma też informacje na ten temat zdobyte osobiście to proszę dopiszcie. Na tablicy na pewno znajdzie się też notatka o tych istotach, bazująca na tym, co zostało dziś o nich powiedziane. Ci co mogą zrobią też rekonesans odnośnie innych istot, może któreś z nich uda nam się przeciągnąć na naszą stronę, tym samym nie dopuszczając, aby zostały przekabacone przez Rycerzy.
Co do spraw naukowych, Anthony Skamander rzucił dwa istotne tematy: Bagmana oraz eliksiru rozpaczy, lecz zakładam, że tym zajmą się już zainteresowani – oznajmił, zerkając po naukowcach i biegłych obecnych w ich szeregach. – Ulysses wraz z Lucindą koordynują też prace nad ukryciem przejścia prowadzącego z Zakazanego lasu do Oazy – oznajmił, zbliżając się powoli do rzeczy, które zakładały działania skierowane przeciw ich wrogowi.
Wtedy jednak różdżka w dłoniach wspomnianego lorda zaczęła drżeć, bezbłędnie przyciągając uwagę Alexandra. Słowa, jakie następnie wypowiedział różdżkarz sprawiły, że brwi Alexa ściągnęły się w dół.
To jednym słowem źle, w dwóch bardzo źle – odparł na słowa Ulyssesa, podnosząc wzrok na Bena, a następnie Justine. – Trzeba to uwzględnić w naszych planach dotyczących Londynu – powiedział, pozostawiając tę część podsumowania dla Tonks.

| poproszę o dopisanie do patroli i akcji dywersyjnych, przekazuję też 100 PM Anthony'emu S.
Jeżeli coś jest nie tak to krzyczcie na mnie, najlepiej na discordzie


Podsumowanie wątków ze spotkania:

zbiórka Antka: 100 Justine, 200 Archibald, 50 Antek M. (ewentualnie jeszcze +50 za wątki z pracą), (+100 Percival jak napisze opowiadanie), 50 Gabriel, 50 Ulysses, 100 Alexander = 550/700

Zaoferowane ingrediencje:
od Archibalda:  kwiat paproci (x2), pnącze diabelskiego sidła, róg dwurożca
od Anthony'ego M.: korzeń ciemiernika x3, jad jadowitej tentakuli, korzeń diabelskiego sidła x3, pędy wnykopieńki, piołun x8, skrzeloziele, strączki wnykopienki x2, ślaz, waleriana x4; włos jednorożca
od Gabriela: odłamki spadającej gwiazdy x2

Zaoferowane eliksiry:


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
salon - Salon - Page 40 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Salon [odnośnik]06.04.20 0:01
Sytuacja zdawała się uspokajać, chociaż w niej nadal wrzało. Nie pozwoliła jednak, żeby emocje wykwitły na jej twarzy. Ograniczając ekspresyjność gestów i mimiki. Przesuwała spojrzeniem po osobach kolejno zabierających głos, zapewniających o chęci pomocy i chęci do działania. Lokal Rosiera zdawał się być dobrym celem, głównie dlatego, że nie znajdował się na Nokturnie. Jej wzrok zawisł na dłużej na Benie, jednak nie skomentowała słów odnoszących się do artykułu. Wysłuchała uważnie słów padających od Hanki i Lucindy, skupiając się na Skamanderze. Brwi zmarszczyły się leciutko, kiedy wysłuchiwała wykładanego planu. Zerknęła na Archibalda. Fakt, większość była tutaj właśnie dlatego zadała to pytanie. A później przesunęła spojrzenie na Ollivandera. Skinęła mu krótko głową.  Uwaga skupiła się na Gabrielu, a później na Michaelu, jednak nie odpowiedziała na posłany w jej stronę uśmiech. Wsłuchiwała się jednak w padające słowa.
- I ten plan, pozostał niezmienny. I jest w trakcie realizacji. I jeśli przyniesie jakieś odpowiedzi, dostaniecie je. - odpowiedziała Kieranowi spoglądając na niego. Kilka razy mówili o tym, że rozmowa o planach dotyczących Nokturnu nie powinna odbywać się w tak szerokim gronie, a mimo to powracał jak bumerang. - Pojawia się przed nami możliwość w postaci umiejętności Steffena. Jednak tylko on jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy będzie w stanie i chce podjąć się zbadania Nokturnu w ten sposób. Zgodziliśmy się też, że poruszanie planów dotyczących Nokturnu, nie powinno mieć miejsca w tak szerokim gronie. - jej uwaga pozostawała skupiona na Kieranie. - Przedyskutujemy to jutro. - dodała na słowa dotyczące patroli w Londynie.  Ben skupił jej wzrok ponownie, ale tym razem nie powstrzymała brwi, z których jedna pomknęła do góry zaciskając jej usta w wąską kreskę. Nie mógł mówić poważnie. Kiedy na ostatnim spotkaniu padł ten sam temat, temat w którym chciała by najpierw podjęli się planów, zamiast uderzać bez patrzenia. Zatrzymać się, pomyśleć i zacząć działać, to jego słowami było że działania Zakonu powinny być zdecydowane i jawne - jeśli zajdzie taka potrzeba. A oni mieli prowadzić - możliwe, że do krwawej walki. Teraz, kiedy plan możliwego podkopania wiarygodności Maga jest właściwie gotowy, a ten dotyczący uderzenia w rycerzy właśnie się tworzy - czy raczej dość konkretnie został nakreślony przez Anthony’ego -  on mówił, że to jednak zły pomysł? Miała wrażenie, że właśnie sobie nieśmiesznie z niej żartował. To nie przystoi gwardzistce, Tonks. Pamiętała dokładnie policzek, który otrzymała. Wzięła wdech przez nos, próbując nad sobą zapanować.
- Czy są chętni do tego żeby nauczyć się - jak powiedział Burroughs - korzystania ze świstoklików. Zbierzcie się i ustalcie datę spotkania już sami.  - poprosiła, spoglądając na Keatona. - Prorok przekaże też listę Rycerzy Walpurgii. Odniesiemy się też do śmierci Yaxleya. - zgodziła się z mężczyzną przenosząc spojrzenie na pozostałych.
- Co do słabych punktów, odniosę się do tego, co powiedział Alex. Wiemy, że bariera antymagiczna wyrywa ich z postaci mgły. Choć jest to zaklęcie czasowe może pomóc podczas starcia. Wiemy też, że Nebula exstinguere jest w stanie ugasić szatańską pożogę, jeżeli wcześniej na terenie objętym pożarem użyje się zaklęcia Pluviasso - spojrzała na Susanne. - Wiemy też, że zarówno Yaxley, jak i Avery - jego nazwisko znała tylko dlatego że napisał o tym Mag. - są martwi. Na ten moment nie posiadamy informacji o nowych osobach, ale należy zakładać, że takie się pojawiły. - jeśli pojawiały się u nich, musiały pojawiać się też u Rycerzy.  
- Zdjąć. - powtórzyła po Ulyssesie. - A czy da się ich jakoś oszukać? - zapytała skupiając się na nim. Wiedziała, że będzie musiała zarejestrować różdżkę, żeby pozostać wiarygodną, to zaczynało znacznie utrudniać jej plany. Mogła spróbować, załatwić inną - ale to wcale nie było łatwiejsze.
- Trzeba. - zgodziła się z Alexanderem. Ale na ten moment, mieli jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. - Keaton, podejmiemy się zaproponowanych przez ciebie fałszywych donosów do MM. Musimy zastanowić się nad tym, czy nie spróbować przez nie schwytać kogoś, kogo przyślą w patrolu. Musimy zastanowić się nad częstotliwościścią i ilością. I ilością osób zaangażowanych w te działania. Wstępny plan zostawiam tobie, przemyśl go ile czasu potrzebujesz, na skonstruowanie go? Tydzień, dwa? Potem zgłosisz się do któregoś z nas. - zdecydowała, nie miało znaczenia którego z gwardzistów wybierze. Musieli jednak skoordynować działania.
- Plakaty, albo ulotki - na ten moment, nadaje tematowi najmniejszy priorytet, co nie zmienia faktu, że potrzebujemy kogoś, kto będzie mógł je dla nas stworzyć i chętnych którzy zajmą się dystrybucją. Możliwe, że plakaty będą mogły zostać zawieszone podczas patroli. Kto zajmie się opracowaniem - albo znalezieniem kogoś kto to zrobi - wyglądu, a później koordynacją całej akcji? Tutaj również oczekuję planu. - zapytała przesuwając spojrzeniem po zgromadzonych, na dłużej zawieszając wzrok na Gabrielu.
- Rozpiszemy patrole, lista pojawi się na tablicy tutaj w Starej Chacie. Gdyby coś w nim wam nie odpowiadało, albo waszym zdaniem potrzebowało zmiany, dajcie nam znać. Hannah słusznie zauważyła, żeby nie chodzić na nie nieprzygotowanym. Pamiętajcie o ekwipunku, miotłach. Wszystkim co może się przydać. - wzrok przesunął się po wszystkich zgromadzonych. Uniosła dłoń by założyć kosmyk włosów za ucho, jednak nie zrobiła tego, drapiąc się ostrożnie po policzku.
- Wspomniane przez Michaela miejsca strategiczne - ale nie tylko te, może wam samym coś przychodzi do głowy - trzeba uczynić naszymi. W Londynie nadal pozostali ludzie, którym trzeba pomóc w ucieczce. - to nie pozostawiało żadnych wątpliwości.
- Co do ataków na lokale. Zgadzam się, że powinniśmy przeprowadzić kilka akcji. Do Fantasmagorie i Opery o której wspomniał Blake wysłałabym świnie korzystając z pomysłu Skamandera. Trochę później kiedy cała uwaga skupi się tam, ruszyłabym na statki. Żeby jednak zakrojony na taką skalę pomysł mógł się udać potrzebujemy przygotować się dokładniej. Potrzebuję co najmniej dwóch osób, które bez wzbudzenia podejrzeń zbadają lokal Rosiera i operę. Jeden z nich mogę zbadać sama. - zadecydowała ze spokojem. - Oprzemy się też na informacjach posiadanych przez Lucindę i Blake'a. Ci co pójdą po informację dowiedzą się o nich możliwie jak najwięcej. Do tego chętnych którzy zorientują się w temacie statków tych należących do Traversów, Goyle’a i Borgina&Burke’a - już cię policzyłam Burroughs, ale masz jeszcze kilka innych zadań - - zerknęła na Keatona. Nie zamierzając go powstrzymywać w działaniu. - Jeśli zbierzemy informacje do końca kwietnia, będziemy mogli stworzyć dokładny plan działania. Kieran, Anthony, liczę na waszą pomoc w zakresie jego opracowania. Alchemicy w tym czasie powinni zacząć przygotowywać eliksiry kurczące.
- Uzyskanie kontroli nad portem, pozwoli nam na bezpieczny transport potrzebujących poza Anglię. Dlatego też i w tym wypadku najpierw potrzebny jest rekonesans. - jasne tęczówki przesunęły się po zgromadzonych. Działania musiały dostać kształtu. Inaczej tego nie widziała. Wzięła wdech w płuca.
- Pojawiło się sporo kwestii, jeśli którąś pominęliśmy - upomnijcie się. Jeżeli ktoś będzie chciał przedyskutować coś ze mną, będę jeszcze jakiś czas w Starej Chacie po spotkaniu. - zakomunikowała wszystkim splatając dłonie przed sobą.


| oczywiście dopiszcie Justyne do akcji - patroli, akcji i w ogóle

przekazuję:
Ullysesowi: 2 odłamki spadającej gwiazdy, Srebrny gwiezdny pył
Asowi: Łuska smoka
Charlene: Żądło mantykory
Susanne: czułki szczuroszczeta
100PM dla Skamandera

post w aktualizacjach dodam, jak będę je miała dopisane wszystkie


| 5 tura, 48h - Nie kończymy jeszcze spotkania, bo jest sporo poruszonych i niezamkniętych spraw, więc jeśli znajdą się chętni do dyskusji to zapraszamy do rozmowy. Dalsze pisanie na spotkaniu jest jednak opcjonalne, w tej kolejce możecie się ewakuować z tematu.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
salon - Salon - Page 40 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Salon [odnośnik]06.04.20 2:08
Skinieniem głowy kwitował kolejne zapewnienie co do wsparcia finansowego notując w głowie od kogo te będzie musiał w kolejnej chwili po spotkaniu wyegzekwować. To mu też przypominało, że nie miał źródła jakiegokolwiek dochodu i nie zapowiada się by te szybko się znalazło. Nie był człowiekiem o zbyt wielu talentach co go w tym momencie nieco trapiło. Kiwnięciem przyjął też chęć pomocy Macmilana przy organizowaniu wyprawy. On sam dobrowolnie w końcu nigdy nie opuszczał Anglii. To mogło być pomocne.
Kiwną głową Michaelowi zaraz po tym, jak ten zauważył, że jego propozycja działań na terenie opery faktycznie zakładała możliwość uniknięcia konfrontacji bo tak też o tym właśnie myślał - Dokładnie. To można rozwiązać za pomocą eliksiru niewidzialności, może nawet niekoniecznie trzeba byłoby korzystać z głównego wejścia - a jakiegoś bocznego, dla pracowników. Myślę, że da się to zrobić tak, by ktoś mało doświadczony, a chętny dał radę - i starał się to wziąć pod uwagę kiedy to zastanawiał się nad inwazyjnością potencjalnych działań w wodnym balecie. Złośliwy charakter akcji nosił niewielkie znamiona skomplikowania, niebezpieczeństwa, a morale zostałoby podniesione. Wydawało mu się że tego było im trzeba. Tego też zdawał domagać się tłum. Uważał, że lepiej było wyjść tym oczekiwaniom na przeciw próbując pokierować jego działaniami, nim te we frustracji wymkną się z pod kontroli, a oczami wyobraźni widział Zakonników, którzy stojąc na molo byli gotowi miotać w budynek bombardami - Osobiście nie uważam jednak że powinniśmy poświęcić na to znaczące ilość energii, czy środków. Większą korzyść przyniesie nam wysadzenie okrętów. Ingrediencje, artefakty, możliwość swobodnego transportu... to wszystko można im utrudnić, odebrać - czyli faktycznie osłabić ich w jakimś aspekcie. Anglia i tak krwawiła. Wszystko było trudniej zdobyć - czemu i oni mieli tego nie odczuć? Zerkną na Wrighta wiedząc, że poniekąd miał rację co do potrzeby obierania strategicznych celów, lecz również nie mógł nie zauważył, że nieco odlatywał. Uderzenie w Nokturn. Może jeszcze miesiąc temu, lecz teraz, kiedy samo wdarcie do Londynu było równie niebezpieczne nie do końca był w stanie wyobrazić pozytywny scenariusz. Decyzja nie należała jednak do niego. On jedynie starał się podsuwać różne scenariusze, pomysły, rozwiązania dbając by wszystkie nosiły w sobie coś z rozsądku.
- Porozmawiam z Lucanem, upewnię się co do stanowiska Abbottów - dodał zaraz po Macmillanie, kiedy ten deklarował się wsparciem Macmillanów. Jeżeli miał możliwość przeciągnięcia jakiegoś rodu na stronę Zakonu byli to właśnie lordowie Sumerset. Dziś jednak z głębi serca nie był wstanie zapewnić gwardzistów co do ich postawy wobec jego działań, wobec tego co działo się w Anglii. Mógł mieć tylko nadzieję, ze dawni panowie go nie rozczarują, a on nie będzie się musiał tego wstydzić.
Kiedy Ollivander odkrywał mało wygodną prawdę kryjącą się za rejestracją różdżki pierwsza myśl Skamandera nie bardzo różniła się od tej wypowiedzianej przez Farleya. W drugiej chwili zrodziła się jednak możliwa szansa rozwiązania problemu - A może by tak tego namiaru nie zdejmować, a spróbować zadziałaś odwrotnie...? W sensie, jak dobrze zrozumiałem, na różdżkę jest nakładana jakiegoś rodzaju inkantacja tropiąca lub jakiegoś rodzaju klątwa czy inne magiczne znaczenie za pomocą którego Ministerstwo jest wstanie wyśledzić właściciela w dowolnej chwili, jak i monitorować używane zaklęcia, tak? Tylko jeżeli przedsięwzięcie to jest zakrojone na tak dużą skalę to musi istnieć chyba jakieś centrum nadzorowania tego wszystkiego, ktoś musi nad tym czuwać, kontrolować to, przepływ magii musi być znaczący, gdzieś lub w czymś się kumulować. Nie wiem czy się mylę, lecz wyobrażam sobie coś takiego trochę jak centrum sieci Fiu. I to do czego zmierzam...to to, czy dałoby się zadziałaś odwrotnie - czy za pomocą zarejestrowanej różdżki dałoby się określić miejsce do którego spływają te informacje, tak by można było je namierzyć, zniszczyć i sprawić, że w zasadzie tak jak sieć Fiu - niby by istniała, lecz nie spełniała by już swojej funkcji - dumał, dywagował. Nie znał się za bardzo na magii, więc może w zły sposób przelewał swoje myśli, jednak skoro wszystkie różdżki były połączone w jakiś sposób z jakimś miejscem, artefaktem, czarodziejem, czymkolwiek to najlepszym sposobem rozwiązania problemu byłoby zniszczenie tego kłopotu. W ten sposób uwolniliby setki zarejestrowanych czarodziei spod czujnego oka Ministerstwa, które w dalszym ciągu prawdopodobnie prowadziłoby rejestrację różdżek, lecz nie mogłoby już ich śledzić. Może jednak gadał głupoty. Kto wie - zerkał więc pytająco to na Ollivandera, to na Ingisson, który chyba również orientował się bardziej na sposobach działania magii jakkolwiek. Koniec końców wygodniejsze dla wszystkich byłoby wyeliminowanie problemu u źródła niż zawracanie głowy naukowcom z osobna w kwestiach potencjalnego ściągnięcia ograniczeń lub zakrzywieniu ich działania - jeżeli założyć, że wprowadzali ten plan w życie od momentu przejęcia władzy, a na to bym sobie pozwolił bo czemu nie wprowadzić takiej kontroli od razu jeżeli ma się możliwość, to wychodzi, że opracowanie jej lub odpowiedniej infrastruktury zajęło im blisko pół roku i zniszczenie jej wywołałoby zastój na co najmniej tyle samo. Być może byłaby możliwość od razu dojścia do ludzi którzy umieją ją obsługiwać i posiadają wiedzę na jej temat i uderzyć w nich tak, by nie mogli jej ponownie wykorzystać. Jeżeli nie byłoby to możliwe od razu to pół roku to wystarczający czas by ich wyłapać - podparł rękę o skroń.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933

Strona 40 z 47 Previous  1 ... 21 ... 39, 40, 41 ... 43 ... 47  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach