Sypialnia Florence
AutorWiadomość
Sypialnia Flo
Trochę zagracona, ale bardzo przytulna - taka jest sypialnia Flo. Panna Fortescue ceni sobie tą małą przestrzeń, którą urządziła samodzielnie zaraz po przeprowadzce na Pokątną. Na półkach nad łóżkiem trzyma te nieliczne książki, których nie sprzedali po śmierci ojca. To zbiory podań, monografie na temat historii magii i kilka tomów poświęconych magicznym stworzeniom - wiele z nich jest zresztą autorstwa zmarłego pana Fortescue.
W swojej kolekcji ma też książki kucharskie matki i opracowania o magii kulinarnej, które inspirują ją przy pracy.
Florence G. Fortescue
Zawód : współwłaścicielka lodziarni
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Sometimes the only payoff for having any faith - is when it’s tested again and again everyday
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
16.04
- Chodź, chodź! Tylko uważaj na szafkę przy wejściu, łatwo się w nią walnąć! - Zawołała Florence, wpuszczając Lily do mieszkania. Sama zaś pobiegła jeszcze do kuchni, żeby dokończyć ostatnie przygotowania. W końcu na wizytę przyjaciółki trzeba było zrobić jakieś dobre jedzonko. Chociaż Florence przygotowywała je nieco mechanicznie, bo myślami była zupełnie gdzie indziej.
Wyszło jednak niezłe, w końcu Flo umiała to i tamto w kuchni, nie tylko przy lodach. Powód jej zamyślenia był jednak dość poważny. W sumie to on był w dużej mierze powodem dla którego zaprosiła tutaj Lily. Co prawda rudowłosa nie miała zbytnio doświadczenia w sprawach sercowych... bo to właśnie takie chodziły Flo po głowie! - ale jednak chciała wysłuchać jej opinii. Zdanie innej dziewczyny pozwoliłoby jej jednak poukładać sobie pewne rzeczy.
Nie powiedziała Lily po co ją tu ściągnęła. To nie było coś o czym można było pisać w liście! Domyślała się więc że dziewczyna musi być niezwykle zaintrygowana. W końcu Florence nieczęsto miewała podobne kłopoty. Twardo dziewczyna trzymała się stopami ziemi i niewiele mogło ją wytrącić z równowagi. Ale chyba pocałunek mężczyzny na którym - jak się jej zdawało - jej zależało, chyba się mógł do takowych zaliczać?
Weszła do swojego pokoju, wprowadzając do środka również Lily. Na tacce którą trzymała w rękach, stały dwie parujące filiżanki herbaty oraz trochę kanapek i upieczone przez Florence - jeszcze ciepłe - słodkie bułeczki z powidłami.
- Przepraszam, że tak nagle cię tu zaprosiłam. Ale to dość delikatna sprawa i ja... muszę się komuś wygadać. I nie, Florean się do tego nie nadaje.
- Chodź, chodź! Tylko uważaj na szafkę przy wejściu, łatwo się w nią walnąć! - Zawołała Florence, wpuszczając Lily do mieszkania. Sama zaś pobiegła jeszcze do kuchni, żeby dokończyć ostatnie przygotowania. W końcu na wizytę przyjaciółki trzeba było zrobić jakieś dobre jedzonko. Chociaż Florence przygotowywała je nieco mechanicznie, bo myślami była zupełnie gdzie indziej.
Wyszło jednak niezłe, w końcu Flo umiała to i tamto w kuchni, nie tylko przy lodach. Powód jej zamyślenia był jednak dość poważny. W sumie to on był w dużej mierze powodem dla którego zaprosiła tutaj Lily. Co prawda rudowłosa nie miała zbytnio doświadczenia w sprawach sercowych... bo to właśnie takie chodziły Flo po głowie! - ale jednak chciała wysłuchać jej opinii. Zdanie innej dziewczyny pozwoliłoby jej jednak poukładać sobie pewne rzeczy.
Nie powiedziała Lily po co ją tu ściągnęła. To nie było coś o czym można było pisać w liście! Domyślała się więc że dziewczyna musi być niezwykle zaintrygowana. W końcu Florence nieczęsto miewała podobne kłopoty. Twardo dziewczyna trzymała się stopami ziemi i niewiele mogło ją wytrącić z równowagi. Ale chyba pocałunek mężczyzny na którym - jak się jej zdawało - jej zależało, chyba się mógł do takowych zaliczać?
Weszła do swojego pokoju, wprowadzając do środka również Lily. Na tacce którą trzymała w rękach, stały dwie parujące filiżanki herbaty oraz trochę kanapek i upieczone przez Florence - jeszcze ciepłe - słodkie bułeczki z powidłami.
- Przepraszam, że tak nagle cię tu zaprosiłam. Ale to dość delikatna sprawa i ja... muszę się komuś wygadać. I nie, Florean się do tego nie nadaje.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Przyszła. Od dłuższego czasu zajmowała się głównie wpadaniem w panikę i próbami nie wpadnięcia w panikę. Trochę nie była sobą. A może była sobą trochę zbyt mocno? Z dniem ogłoszenia wyników referendum wszystko jej runęło. Nie ma sensu roztkliwiać się nad szczegółami, które z resztą są dość oczywiste. W tej chwili też nie wyglądała najlepiej. Bledsza niż zwykle, chyba trochę chudsza, na pewno wystraszona. Flo nie pierwszy raz widzi ją resztą od ogłoszenia wyników i sprawy związanej z przesłuchaniem, więc nie powinna być zdziwiona. I oby nie zadawała pytań, bo te mogą doprowadzić tylko do słowotoku, a ten z kolei do kolejnego ataku paniki.
Tym chętniej przyszła na to spotkanie. Co innego miałaby robić? Potrzebowała Flo. Potrzebowała się oderwać od własnych spraw. Jeśli ma się w tej chwili nie spakować i nie uciekać za granicę, albo nie siąść w jakimś kącie i nie zacząć płakać, potrzebuje myśleć o czymś innym niż to wszystko.
- Nie próbuj przepraszać. Od czegoś mnie masz, co nie?
W gruncie rzeczy Lil lubiła, kiedy to jej przyjaciele czegoś od niej chcieli. Ona potrzebowała ich na tyle często, że zwyczajnie chciała się w jakiś sposób odwdzięczyć.
- Co się dzieje? - dodała ciekawsko, bo i widok Flo w dobrym stanie trochę uspokoił jej lęk o przyjaciółkę. Bo i owszem, w pierwszej chwili MacDonald oczywiście obmyśliła wszystkie możliwe makabry.
Uśmiechnęła się lekko i siadła w pokoju Florki, rozglądając się dookoła i zerkając na tacę. Chętnie wzięła w dłonie kubek z herbatą.
Tym chętniej przyszła na to spotkanie. Co innego miałaby robić? Potrzebowała Flo. Potrzebowała się oderwać od własnych spraw. Jeśli ma się w tej chwili nie spakować i nie uciekać za granicę, albo nie siąść w jakimś kącie i nie zacząć płakać, potrzebuje myśleć o czymś innym niż to wszystko.
- Nie próbuj przepraszać. Od czegoś mnie masz, co nie?
W gruncie rzeczy Lil lubiła, kiedy to jej przyjaciele czegoś od niej chcieli. Ona potrzebowała ich na tyle często, że zwyczajnie chciała się w jakiś sposób odwdzięczyć.
- Co się dzieje? - dodała ciekawsko, bo i widok Flo w dobrym stanie trochę uspokoił jej lęk o przyjaciółkę. Bo i owszem, w pierwszej chwili MacDonald oczywiście obmyśliła wszystkie możliwe makabry.
Uśmiechnęła się lekko i siadła w pokoju Florki, rozglądając się dookoła i zerkając na tacę. Chętnie wzięła w dłonie kubek z herbatą.
Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.
any other person.
Florence naturalnie wiedziała w jakim stanie jest Lily. Już jej raz wysłuchała, dlatego tym razem była szczęśliwa, że mogła zająć przyjaciółkę czymś zdecydowanie bardziej... przyjemnym. Wiedziała, że do tematu referendum jeszcze powrócą, bo była to sprawa niezwykle ważna i akurat w tym przypadku panikowanie Lily było totalnie usprawiedliwione. Pewnie Florence na jej miejscu zachowywałaby się podobnie. Takie sytuacje nawet najmocniejszych mogłyby doprowadzić do załamania nerwowego. Gdzie podążał ten świat?
- No dobrze, za to nie będę. Ale na pewno cię wystraszyłam tym listem. Był dość ogólnikowy. Za to przepraszam.
Florence usiadła na łóżku, również sięgając po kubek z herbatą. Teraz gdy już miała Lily przed sobą, trochę głupie wydawało jej się to co miała powiedzieć. Musiała się jednak komuś wygadać, musiała poznać opinię kogoś drugiego. A przecież nie miała drugiej tak zaufanej osoby poza Lily. No, tak był jeszcze Florean ale to były babskie sprawy.
- No bo... pamiętasz jak odwiedziłam cię u ciebie w mieszkaniu... pierwszy raz po tak długiej rozłące... gadałyśmy najpierw o Mattcie a potem opowiedziałam ci o tym, że spotkałam znajomego, którym musiałam się zająć, bo załamał się po śmierci matki. Pamiętasz?
Wolała się upewnić, chociaż to czy Lily faktycznie pamiętała nie było jakoś wybitnie istotne. I tak nie znała tego człowieka, który to narobił w sercu Flo takiego zamętu. Dziewczyna nawet odłożyła kubek i zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec a to był znak, że troche się stresuje.
- On, rozumiesz... całowaliśmy się ostatnio. Przedwczoraj, tak dokładnie.
- No dobrze, za to nie będę. Ale na pewno cię wystraszyłam tym listem. Był dość ogólnikowy. Za to przepraszam.
Florence usiadła na łóżku, również sięgając po kubek z herbatą. Teraz gdy już miała Lily przed sobą, trochę głupie wydawało jej się to co miała powiedzieć. Musiała się jednak komuś wygadać, musiała poznać opinię kogoś drugiego. A przecież nie miała drugiej tak zaufanej osoby poza Lily. No, tak był jeszcze Florean ale to były babskie sprawy.
- No bo... pamiętasz jak odwiedziłam cię u ciebie w mieszkaniu... pierwszy raz po tak długiej rozłące... gadałyśmy najpierw o Mattcie a potem opowiedziałam ci o tym, że spotkałam znajomego, którym musiałam się zająć, bo załamał się po śmierci matki. Pamiętasz?
Wolała się upewnić, chociaż to czy Lily faktycznie pamiętała nie było jakoś wybitnie istotne. I tak nie znała tego człowieka, który to narobił w sercu Flo takiego zamętu. Dziewczyna nawet odłożyła kubek i zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec a to był znak, że troche się stresuje.
- On, rozumiesz... całowaliśmy się ostatnio. Przedwczoraj, tak dokładnie.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Uśmiechnęła się nerwowo, choć z rozbawieniem kiedy Flo powiedziała za co ją przeprasza. Spojrzała na przyjaciółkę nic nie mówiąc, bo i gdyby ludzie zawsze przepraszali za wystraszenie jej, to byłoby chyba słowo, jakiego ruda wysłuchuje najczęściej. Faktycznie zmartwił ją list przyjaciółki i oczywiście w związku z jej natrętnymi nerwami od razu pomyślała o dziesięciu katastrofach, jakie mogły się jej przytrafić jednak pewnie podobnie byłoby gdyby dostała więcej wyjaśnień. Znalazłaby powód do nerwów, po prostu.
Zaraz z resztą skupiła się na słowach Florki, która wyglądała na całkiem zadowoloną - na szczęście - więc można było spodziewać się przyjemnej historii.
- Pamiętam. - przyznała. O ile daty historyczne jakoś nie wchodziły jej do głowy, o tyle bez wahania podałaby pewnie wszystkie dane jakie zdołała poznać wszelakich szkolnych miłości, czy zauroczeń przyjaciółki. Podobnie z wrogami, czy innymi głupimi detalami, one po prostu wchodziły jej do głowy bez najmniejszego problemu. Oczywiście, że w takim razie zwróciła uwagę na podobne wspomnienie.
I uśmiechnęła się, przytulając bardziej do Flo.
- W takim razie żądam szczegółów. Jesteście parą? - dopytała ciekawsko. Napiła się swojej herbaty, ale zaraz odstawiła kubek. Była wyraźnie rozkojarzona, ale starała się skupić na przyjaciółce, co w normalnej sytuacji byłoby naturalne, w tej... no, nadal wcale nie trudne. Lil uwielbiała historie miłosne i życzyła Florence samej radości na tym polu. - Jak wygląda, czym się zajmuje, jak często się widujecie i co do niego czujesz.
Wymieniła podstawowy pakiet pytań jakby recytowała wyuczoną formułkę.
Zaraz z resztą skupiła się na słowach Florki, która wyglądała na całkiem zadowoloną - na szczęście - więc można było spodziewać się przyjemnej historii.
- Pamiętam. - przyznała. O ile daty historyczne jakoś nie wchodziły jej do głowy, o tyle bez wahania podałaby pewnie wszystkie dane jakie zdołała poznać wszelakich szkolnych miłości, czy zauroczeń przyjaciółki. Podobnie z wrogami, czy innymi głupimi detalami, one po prostu wchodziły jej do głowy bez najmniejszego problemu. Oczywiście, że w takim razie zwróciła uwagę na podobne wspomnienie.
I uśmiechnęła się, przytulając bardziej do Flo.
- W takim razie żądam szczegółów. Jesteście parą? - dopytała ciekawsko. Napiła się swojej herbaty, ale zaraz odstawiła kubek. Była wyraźnie rozkojarzona, ale starała się skupić na przyjaciółce, co w normalnej sytuacji byłoby naturalne, w tej... no, nadal wcale nie trudne. Lil uwielbiała historie miłosne i życzyła Florence samej radości na tym polu. - Jak wygląda, czym się zajmuje, jak często się widujecie i co do niego czujesz.
Wymieniła podstawowy pakiet pytań jakby recytowała wyuczoną formułkę.
Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.
any other person.
- Nie, no co ty! - Florence bardzo szybko zaprzeczyła.
Może nieco zbyt szybko. Nadal jednak nie postrzegała siebie i Alana jako parę. To był zaledwie jeden pocałunek! Chociaż mogła powiedzieć o Alanie naprawdę wiele dobrego. No i mogłaby się rozwodzić godzinami nad tą cudowną kolacją! W końcu nie codziennie facet zabiera cię w tak niesamowite miejsce. Dziś trzeba się było przygotować, że Florence niemal fruwała, kiedy powracała wspomnieniami do tego spotkania. Była niemal cała w skowronkach, czuła to dziwne łaskotanie w brzuchu... jednocześnie jednak wciąż dręczyły ją wątpliwości. Dlatego właśnie musiała się wygadać.
- Po kolei, po kolei, Lily - zaśmiała się. Cieszyło ją, że jednak pomimo własnej, kiepskiej sytuacji, Lily przyszła jej wysłuchać. Miała też nadzieje zarazić ją własnym dobrym humorem i nieco rozweselić. Nie można się cały czas smucić bo zaraz dostanie się zmarszczek!
- Jest naprawdę przystojny... rozumiesz, wysoki, jasne włosy, jasne oczy, zwykle nosi lekki zarost... - no i zaczęło sie rozpływanie. - Odkąd znowu o siebie dba, to ubiera się naprawdę elegancko, ilekroć go widzę to wygląda super, ma klasę, rozumiesz. I często zakłada taki długi, gruby szal... pasuje mu jak cholera...
Przerwała na chwilę, przywołując obraz Alana przed oczami. Był niesamowitym facetem, to z pewnoscią mogła powiedzieć. I nie zachwycała się przecież tylko wyglądem! Był miły, uczynny, zabawny... czasem wychodził z niego żartowniś...
- Jest uzdrowicielem. Poważna ducha, rozumiesz. Co do widywania się to... cóż, nie tak dawno temu to odwiedzałam go prawie codziennie. Wtedy, kiedy dopiero wychodził z depresji. Teraz już nieco rzadziej. Ale wiesz... to całowanie się... on mnie zaprosił na kolację... do super restauracji... Oglądaliśmy zorzę, chyba sztuczną no bo co by tu zorza robiła, ale mniejsza... i on wtedy no... wtedy mnie pocałował.
Zaraz zatkała sobie usta przykładając do nich kubek i pijąc herbatę. I tak nad tymże ceramicznym naczyniem zerkała na Lily, jakby czekając na opinie i reakcje.
Może nieco zbyt szybko. Nadal jednak nie postrzegała siebie i Alana jako parę. To był zaledwie jeden pocałunek! Chociaż mogła powiedzieć o Alanie naprawdę wiele dobrego. No i mogłaby się rozwodzić godzinami nad tą cudowną kolacją! W końcu nie codziennie facet zabiera cię w tak niesamowite miejsce. Dziś trzeba się było przygotować, że Florence niemal fruwała, kiedy powracała wspomnieniami do tego spotkania. Była niemal cała w skowronkach, czuła to dziwne łaskotanie w brzuchu... jednocześnie jednak wciąż dręczyły ją wątpliwości. Dlatego właśnie musiała się wygadać.
- Po kolei, po kolei, Lily - zaśmiała się. Cieszyło ją, że jednak pomimo własnej, kiepskiej sytuacji, Lily przyszła jej wysłuchać. Miała też nadzieje zarazić ją własnym dobrym humorem i nieco rozweselić. Nie można się cały czas smucić bo zaraz dostanie się zmarszczek!
- Jest naprawdę przystojny... rozumiesz, wysoki, jasne włosy, jasne oczy, zwykle nosi lekki zarost... - no i zaczęło sie rozpływanie. - Odkąd znowu o siebie dba, to ubiera się naprawdę elegancko, ilekroć go widzę to wygląda super, ma klasę, rozumiesz. I często zakłada taki długi, gruby szal... pasuje mu jak cholera...
Przerwała na chwilę, przywołując obraz Alana przed oczami. Był niesamowitym facetem, to z pewnoscią mogła powiedzieć. I nie zachwycała się przecież tylko wyglądem! Był miły, uczynny, zabawny... czasem wychodził z niego żartowniś...
- Jest uzdrowicielem. Poważna ducha, rozumiesz. Co do widywania się to... cóż, nie tak dawno temu to odwiedzałam go prawie codziennie. Wtedy, kiedy dopiero wychodził z depresji. Teraz już nieco rzadziej. Ale wiesz... to całowanie się... on mnie zaprosił na kolację... do super restauracji... Oglądaliśmy zorzę, chyba sztuczną no bo co by tu zorza robiła, ale mniejsza... i on wtedy no... wtedy mnie pocałował.
Zaraz zatkała sobie usta przykładając do nich kubek i pijąc herbatę. I tak nad tymże ceramicznym naczyniem zerkała na Lily, jakby czekając na opinie i reakcje.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Uśmiechnęła się lekko, może tylko trochę blado. Może uśmiech nie wyglądał na jej twarzy perfekcyjnie, głównie chyba przez to jak ona cała wyglądała, ale był szczery. To był taki promyk. W tym wszystkim, co się dzieje słuchanie o tym, że w życiu przyjaciółki dzieje się coś takiego było bardzo przyjemne i wręcz odprężające, w jakiś sposób oczyszczające.
- Muszę go poznać w takim razie. - zadecydowała. Cóż to za problem, pójdą razem na kawę, czy cokolwiek, pozna tego pana przystojnego. Zobaczy czy na prawdę się tak super ubiera, oceni po swojemu, choć znając życie będzie zachwycona skoro ten ktoś uszczęśliwia Flo, a przecież Flo na byle kogo by nie poleciała.
Uśmiechała się coraz szerzej przy historii o pocałunku, trochę jej oczy zabłyszczały, odłożyła kubek i wyciągnęła ręce w stronę dziewczyny, przytuliła ją mocno i na prawdę szczęśliwie.
- Skąd się właściwie znacie? Ile ma lat? Jak było na tej waszej randce, hmmm? - dopytywała dalej, bo czy to nie oczywiste, że chce wiedzieć? A nie wątpiła, że Flo chciała się też wygadać.
Odsunęła się i wzięła znów swój kubek, przyglądając się przy tym dziewczynie.
- Będę trzymać kciuki. Mam nadzieję, że wam wyjdzie. - dodała, bo dla niej sytuacja była przecież jasna. Nawet nie przez pocałunek, a przez to, jak wyglądała Florka, opowiadając o tym Alanie.
- Muszę go poznać w takim razie. - zadecydowała. Cóż to za problem, pójdą razem na kawę, czy cokolwiek, pozna tego pana przystojnego. Zobaczy czy na prawdę się tak super ubiera, oceni po swojemu, choć znając życie będzie zachwycona skoro ten ktoś uszczęśliwia Flo, a przecież Flo na byle kogo by nie poleciała.
Uśmiechała się coraz szerzej przy historii o pocałunku, trochę jej oczy zabłyszczały, odłożyła kubek i wyciągnęła ręce w stronę dziewczyny, przytuliła ją mocno i na prawdę szczęśliwie.
- Skąd się właściwie znacie? Ile ma lat? Jak było na tej waszej randce, hmmm? - dopytywała dalej, bo czy to nie oczywiste, że chce wiedzieć? A nie wątpiła, że Flo chciała się też wygadać.
Odsunęła się i wzięła znów swój kubek, przyglądając się przy tym dziewczynie.
- Będę trzymać kciuki. Mam nadzieję, że wam wyjdzie. - dodała, bo dla niej sytuacja była przecież jasna. Nawet nie przez pocałunek, a przez to, jak wyglądała Florka, opowiadając o tym Alanie.
Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.
any other person.
Dobrze że Lily także nieco się twarz rozjaśniła. Mimo sińców powstałych pod oczami od nadmiernego stresu a także szarej skóry, dziewczyna wyglądała odrobinę promienniej kiedy się tak uśmiechała. Dlatego też Florence tym chętniej opowiadała o swoich przeżyciach. Troche jej tylko było szkoda, że ten cały pozytywizm, którym chciała nieco zarazić przyjaciółkę, musiała zaraz zalać swoimi wątpliwościami.
- Ale co ty mówisz Lily... to wcale nie była randka! - zaraz zaczęła protestować. Kolacja, okej, ale kto tu niby wspominał o randce? - I jakie zaraz "nam wyjdzie"... Lily, on mnie zaprosił na wyjście, żeby się odwdzięczyć za wyjście z depresji... Na pewno nie postrzegał tego jako randkę...
Nie potrafiła jakoś po prostu przyjąć do wiadomości, że Alan coś by do niej czuł. Między innymi też dlatego, że kiedy Florence nie odzywała się do niego teraz przez trzy dni od czasu kolacji... on także nie próbował się z nią skontaktować! Może wyglądała w tym momencie na hipokrytkę, bo przecież sama go unikała, potrzebując czasu na uporządkowanie myśli i swoich uczuć... niemniej, fakt, że on nie próbował złamać tej ciszy, wiele jej mówił!
- Sama już nie wiem, Lily.... znamy się w sumie dość długo, poznałam go już kiedy uczyłam się w Mungu, ale potem sama wiesz jak się rzeczy potoczyły... urwały mi się praktycznie wszystkie kontakty, z Alanem też. Dopiero niedawno spotkałam go po tym czasie no i go wyciągnęłam za uszy z dołka. Nie sądzę, żeby czuł do mnie coś więcej niż wdzięczność...
Wmawiała to sama sobie, zaciskając palce na kubku. Tak naprawdę jej serce kazało jej już teraz biec do uzdrowiciela, ale rozum nadal wynajdywał kolejne problemy.
- Ale co ty mówisz Lily... to wcale nie była randka! - zaraz zaczęła protestować. Kolacja, okej, ale kto tu niby wspominał o randce? - I jakie zaraz "nam wyjdzie"... Lily, on mnie zaprosił na wyjście, żeby się odwdzięczyć za wyjście z depresji... Na pewno nie postrzegał tego jako randkę...
Nie potrafiła jakoś po prostu przyjąć do wiadomości, że Alan coś by do niej czuł. Między innymi też dlatego, że kiedy Florence nie odzywała się do niego teraz przez trzy dni od czasu kolacji... on także nie próbował się z nią skontaktować! Może wyglądała w tym momencie na hipokrytkę, bo przecież sama go unikała, potrzebując czasu na uporządkowanie myśli i swoich uczuć... niemniej, fakt, że on nie próbował złamać tej ciszy, wiele jej mówił!
- Sama już nie wiem, Lily.... znamy się w sumie dość długo, poznałam go już kiedy uczyłam się w Mungu, ale potem sama wiesz jak się rzeczy potoczyły... urwały mi się praktycznie wszystkie kontakty, z Alanem też. Dopiero niedawno spotkałam go po tym czasie no i go wyciągnęłam za uszy z dołka. Nie sądzę, żeby czuł do mnie coś więcej niż wdzięczność...
Wmawiała to sama sobie, zaciskając palce na kubku. Tak naprawdę jej serce kazało jej już teraz biec do uzdrowiciela, ale rozum nadal wynajdywał kolejne problemy.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Lil słuchała problemów przyjaciółki i lekko pokręciła głową, kiedy cała ta wypowiedź się skończyła. Uniosła lekko dłoń i pacnęła ją w czoło. Przecież widziała, że Flo to męczy, a nie zastanawiałaby się aż tyle, gdyby jej nie zależało, prawda? Poza tym cała ta sprawa miała jeden bardzo podstawowy mankament.
- Ile razy w swoim życiu powinnam już całować ciebie albo Matta, jeśli tak się kończy okazywanie wdzięczności za pomoc? Właściwie to sporo osób w szkole powinnam już dawno przecałować, hmmm? - uniosła brwi. Liczyła, że przerzucenie sytuacji na inną osobę, akurat na nią pomoże Flo spojrzeć na to trochę z boku. - Wiesz do czego piję, co? Jak dla mnie pocałunek zmienia to w randkę. A to, jak się martwisz teraz i zastanawiasz to jasny znak, że ci zależy. Flo, przecież ciebie całą skręca.
Pokręciła głową ze szczerym rozbawieniem, odstawiając na moment własny kubek i wbijając w nią wzrok.
- A skoro już ustaliłyśmy, że to była randka i, że tobie zależy to mam nadzieję, że wam wyjdzie i muszę go poznać, jasne? Odezwij się do niego. - może była trochę w gorącej wodzie kompana, może się ekscytowała, ale sprawy sercowe zawsze były jednym z jej ulubionych tematów. Jej życie uczuciowe raczej raczkowało, związkowe nawet się nie urodziło, ale oglądanie czy czytanie romansideł bardzo lubiła. A tu jej kwitnie romans na żywo z udziałem bardzo ważnej dla niej osoby!
- Może to dopiero początek, jasne, nie widzieliście się dawno, od jakiegoś czasu tylko się widywaliście i teraz to, ale przecież nikt nie mówi, że macie jutro zaczynać organizować ślub.
Wzruszyła ramionami. Może to początek czegoś bardzo dobrego.
- Ile razy w swoim życiu powinnam już całować ciebie albo Matta, jeśli tak się kończy okazywanie wdzięczności za pomoc? Właściwie to sporo osób w szkole powinnam już dawno przecałować, hmmm? - uniosła brwi. Liczyła, że przerzucenie sytuacji na inną osobę, akurat na nią pomoże Flo spojrzeć na to trochę z boku. - Wiesz do czego piję, co? Jak dla mnie pocałunek zmienia to w randkę. A to, jak się martwisz teraz i zastanawiasz to jasny znak, że ci zależy. Flo, przecież ciebie całą skręca.
Pokręciła głową ze szczerym rozbawieniem, odstawiając na moment własny kubek i wbijając w nią wzrok.
- A skoro już ustaliłyśmy, że to była randka i, że tobie zależy to mam nadzieję, że wam wyjdzie i muszę go poznać, jasne? Odezwij się do niego. - może była trochę w gorącej wodzie kompana, może się ekscytowała, ale sprawy sercowe zawsze były jednym z jej ulubionych tematów. Jej życie uczuciowe raczej raczkowało, związkowe nawet się nie urodziło, ale oglądanie czy czytanie romansideł bardzo lubiła. A tu jej kwitnie romans na żywo z udziałem bardzo ważnej dla niej osoby!
- Może to dopiero początek, jasne, nie widzieliście się dawno, od jakiegoś czasu tylko się widywaliście i teraz to, ale przecież nikt nie mówi, że macie jutro zaczynać organizować ślub.
Wzruszyła ramionami. Może to początek czegoś bardzo dobrego.
Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.
any other person.
- Ej! - zawołała, krzywiąc nos, kiedy została pacnięta w czoło. Za co to było? Ona się tu dzieliła swoimi obawami i nadziejami a Lily ją tu bije! To nie fair! - Noo wiesz, czasem dostawałam od ciebie buziaka w policzek. Matt pewnie też by takim nie pogardził...
Ale choć spróbowała obrócić wszystko w żart, spojrzała na Lily uważniej, słuchając jej kolejnych słów. Nie pomyślała o tym, by spojrzeć na tę sytuację z boku, z dystansem. A ponoć to ona zawsze była głosem rozsądku! Przynajmniej Florean tak twierdził. Jak widać nie dotyczyło to wszystkich sytuacji, szczególnie tych związanych z jej własnym życiem uczuciowym.
Po słowach Lily przez pewien czas milczała. Zapatrzyła się w słój deski w podłodze, analizując jeszcze raz zarówno to co usłyszała od Lily, jak i wspomnienia z wieczoru w restauracji. Przypomniała sobie po kolei wszystko - to jak spotkała się z Alanem przy przystani, to jak elegancko wyglądał on w garniturze i jak potem tańczyli wśród delikatnych świateł odbitych od lodowych ścian. Wspomniała piękno zorzy polarnej, jego ciepły uśmiech i jeszcze cieplejsze spojrzenie a potem usta - te były wręcz gorące.
Kiedy tylko przed jej oczami stanął ten moment, Florence momentalnie spłonęła rumieńcem i zakryła twarz dłońmi. Kolejną chwilę zajęło jej dojście do siebie. No i musiała przyznać że Lily wie co mówi. Zależało jej. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się podobnie w stosunku do nikogo.
Od razu też z drugiej strony poczuła wyrzuty sumienia.
- Masz rację... Zakochałam się. - kiedy to powiedziała, wszystko stało się takie zupełnie jasne. Jakby ktoś rozwiał dym będący wątpliwościami, które przysłaniały jej serce.
Lily była geniuszem. Jednak spojrzenie na wszystko z boku potrafiło jak widać, zdziałać cuda. Przyszło jej więc na myśl, że Flo może w przyszłości wykorzystać podobną sztuczkę na samym rudzielcu i Mattcie - może wtedy ta dwójka sie zejdzie.
Ale to kiedyś. Chwilowo, jednak bardziej była skupiona na własnym sercu.
Objęła Lily mocno, i z wdzięcznością.
- Będę musiała. Iść do niego, znaczy się. Nie odzywałam się do niego prawie trzy dni po tej randce. Cały czas biłam sie z myślami... Och Lily, a co jeśli on jest teraz na mnie wściekły? Jeśli już nie będzie chciał mnie znać?
Ale choć spróbowała obrócić wszystko w żart, spojrzała na Lily uważniej, słuchając jej kolejnych słów. Nie pomyślała o tym, by spojrzeć na tę sytuację z boku, z dystansem. A ponoć to ona zawsze była głosem rozsądku! Przynajmniej Florean tak twierdził. Jak widać nie dotyczyło to wszystkich sytuacji, szczególnie tych związanych z jej własnym życiem uczuciowym.
Po słowach Lily przez pewien czas milczała. Zapatrzyła się w słój deski w podłodze, analizując jeszcze raz zarówno to co usłyszała od Lily, jak i wspomnienia z wieczoru w restauracji. Przypomniała sobie po kolei wszystko - to jak spotkała się z Alanem przy przystani, to jak elegancko wyglądał on w garniturze i jak potem tańczyli wśród delikatnych świateł odbitych od lodowych ścian. Wspomniała piękno zorzy polarnej, jego ciepły uśmiech i jeszcze cieplejsze spojrzenie a potem usta - te były wręcz gorące.
Kiedy tylko przed jej oczami stanął ten moment, Florence momentalnie spłonęła rumieńcem i zakryła twarz dłońmi. Kolejną chwilę zajęło jej dojście do siebie. No i musiała przyznać że Lily wie co mówi. Zależało jej. Chyba jeszcze nigdy nie czuła się podobnie w stosunku do nikogo.
Od razu też z drugiej strony poczuła wyrzuty sumienia.
- Masz rację... Zakochałam się. - kiedy to powiedziała, wszystko stało się takie zupełnie jasne. Jakby ktoś rozwiał dym będący wątpliwościami, które przysłaniały jej serce.
Lily była geniuszem. Jednak spojrzenie na wszystko z boku potrafiło jak widać, zdziałać cuda. Przyszło jej więc na myśl, że Flo może w przyszłości wykorzystać podobną sztuczkę na samym rudzielcu i Mattcie - może wtedy ta dwójka sie zejdzie.
Ale to kiedyś. Chwilowo, jednak bardziej była skupiona na własnym sercu.
Objęła Lily mocno, i z wdzięcznością.
- Będę musiała. Iść do niego, znaczy się. Nie odzywałam się do niego prawie trzy dni po tej randce. Cały czas biłam sie z myślami... Och Lily, a co jeśli on jest teraz na mnie wściekły? Jeśli już nie będzie chciał mnie znać?
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Widziała, jak mina Flo się zmienia i powoli rozpogadza, jak spojrzenie wbite w panele robi się jakby rozmarzone, a jej twarz powoli czerwienieje, aż dziewczyna postanowiła schować ją przed światem we własnych dłoniach. Lil zawsze lubiła na to patrzeć. Na ludzi zauroczonych, czy zakochanych, bo to taka magia, takie coś, jakaś taka niesamowitość która niby siedzi tylko w sercu ale potrafi wypłynąć, rozlać się na całego człowieka. Wystarczy jedno spojrzenie właściwej osoby i zakochany zaczyna chodzić pięć centymetrów nad ziemią z uśmiechem, którego sam nie rozumie i tą zabawną lekkością gdzieś w środku. Czy nie ma w tym czegoś na prawdę uroczego?
- Może choć jedna z nas nie umrze starą panną. - uśmiechnęła się, kiedy została objęta. Choć zaraz się rozprostowała i odsunęła Flo z kiepsko udawanym oburzeniem. - Zaraz! To kto zostanie ze mną i kotami, których i tak nie kupię?
Eh, trzeba rozwalać ten związek i ciągnąć Flo do siebie! Albo od Matta przeganiać kobiety. To w sumie całkiem niezły plan.
- Muszę poinformować Matta, że jak do trzydziestki żadne z nas nikogo sobie nie znajdzie to musimy wziąć ślub. - stwierdziła, unosząc przy tym palec na swój genialny plan. No, czy to nie jest genialny plan?
Zaraz jednak Flo znów wpadła w sercowe zawirowanie i Lil mogła tylko znów ją do siebie przygarnąć.
- Trzy dni to nie wieczność, powiesz mu, że musiałaś to sobie w głowie poukładać i, że poukładałaś. I, że ci już nie ucieknie. I, że jak cię zrani to zmienię jego życie w koszmar. To tak w razie co, ale możesz wspomnieć.
Stwierdziła tonem pewnym, choć w praktyce o miłości wiedziała bardzo niewiele. Po prostu... cieszyła się. To wszystko bardzo poprawiło jej humor. Zdecydowanie będzie musiała poznać tego całego Alana.
- Może choć jedna z nas nie umrze starą panną. - uśmiechnęła się, kiedy została objęta. Choć zaraz się rozprostowała i odsunęła Flo z kiepsko udawanym oburzeniem. - Zaraz! To kto zostanie ze mną i kotami, których i tak nie kupię?
Eh, trzeba rozwalać ten związek i ciągnąć Flo do siebie! Albo od Matta przeganiać kobiety. To w sumie całkiem niezły plan.
- Muszę poinformować Matta, że jak do trzydziestki żadne z nas nikogo sobie nie znajdzie to musimy wziąć ślub. - stwierdziła, unosząc przy tym palec na swój genialny plan. No, czy to nie jest genialny plan?
Zaraz jednak Flo znów wpadła w sercowe zawirowanie i Lil mogła tylko znów ją do siebie przygarnąć.
- Trzy dni to nie wieczność, powiesz mu, że musiałaś to sobie w głowie poukładać i, że poukładałaś. I, że ci już nie ucieknie. I, że jak cię zrani to zmienię jego życie w koszmar. To tak w razie co, ale możesz wspomnieć.
Stwierdziła tonem pewnym, choć w praktyce o miłości wiedziała bardzo niewiele. Po prostu... cieszyła się. To wszystko bardzo poprawiło jej humor. Zdecydowanie będzie musiała poznać tego całego Alana.
Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.
any other person.
- Jeśli bardzo będziesz chciała, to ja ci kupię te koty.
Nie mogła się nie uśmiechnąć, słysząc słowa Lily. Chociaż oczywiście nie pozwoliłaby jej skończyć jako stara panna! Tym bardziej otoczona stadem sierściuchów! Och, głupiutka Lily nie wiedziała, co się wokół niej działo. Chwilowo Florence sama wpadła w sidła zakochania więc była... w pewien sposób "niedysponowana" ale jak tylko odzyska rezon, musiała się w końcu wziąć w garść i trochę pomłócić Mattem.
- Nie sądzę by był jakoś super uradowany - nieco się skrzywiła na taki pomysł.
Niestety, doskonale wiedziała, że Bott nie byłby szczęśliwy gdyby go postawić przed taką propozycją. Nawet jeśli chodziło o żarty, Florence musiała odwieść Lily od tego pomysłu. Na pewno bardzo skrzywdziłoby to Matta, który przecież był po uszy i od lat zakochany w rudzielcu.
Westchnęła cicho. Tak bardzo chciałaby powiedzieć Lily... ale durny Matt kazał jej obiecać.
- Masz rację. Wszystko mu wyjaśnię... i będę liczy na to że mnie nie wyrzuci za drzwi... - mruknęła, znów wtulając się w Lily. Ale Alan nie był tym typem osoby. Na pewno by jej nie wyrzucił... Na pewno czekała ich jednak poważna rozmowa. Florence uśmiechnęła się jednak. Dobrze było być pewnym swoich uczuć. Alan na pewno też zasługuje na szczerość.
- Dzięki Lily. Co ja bym bez ciebie zrobiła. - powiedziała, kończąc swoją herbatę.
I choć główny temat został już w sumie wyjaśniony, jak to dziewuchy, musiały jeszcze poplotkować o tym i owym. Kiedy Florence odprowadzała Lily do drzwi, był już w sumie późny wieczór! Muszą prędko powtórzyć takie pogaduchy!
zt x2
Nie mogła się nie uśmiechnąć, słysząc słowa Lily. Chociaż oczywiście nie pozwoliłaby jej skończyć jako stara panna! Tym bardziej otoczona stadem sierściuchów! Och, głupiutka Lily nie wiedziała, co się wokół niej działo. Chwilowo Florence sama wpadła w sidła zakochania więc była... w pewien sposób "niedysponowana" ale jak tylko odzyska rezon, musiała się w końcu wziąć w garść i trochę pomłócić Mattem.
- Nie sądzę by był jakoś super uradowany - nieco się skrzywiła na taki pomysł.
Niestety, doskonale wiedziała, że Bott nie byłby szczęśliwy gdyby go postawić przed taką propozycją. Nawet jeśli chodziło o żarty, Florence musiała odwieść Lily od tego pomysłu. Na pewno bardzo skrzywdziłoby to Matta, który przecież był po uszy i od lat zakochany w rudzielcu.
Westchnęła cicho. Tak bardzo chciałaby powiedzieć Lily... ale durny Matt kazał jej obiecać.
- Masz rację. Wszystko mu wyjaśnię... i będę liczy na to że mnie nie wyrzuci za drzwi... - mruknęła, znów wtulając się w Lily. Ale Alan nie był tym typem osoby. Na pewno by jej nie wyrzucił... Na pewno czekała ich jednak poważna rozmowa. Florence uśmiechnęła się jednak. Dobrze było być pewnym swoich uczuć. Alan na pewno też zasługuje na szczerość.
- Dzięki Lily. Co ja bym bez ciebie zrobiła. - powiedziała, kończąc swoją herbatę.
I choć główny temat został już w sumie wyjaśniony, jak to dziewuchy, musiały jeszcze poplotkować o tym i owym. Kiedy Florence odprowadzała Lily do drzwi, był już w sumie późny wieczór! Muszą prędko powtórzyć takie pogaduchy!
zt x2
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Sypialnia Florence
Szybka odpowiedź