Wydarzenia


Ekipa forum
Sklep jubilerski
AutorWiadomość
Sklep jubilerski [odnośnik]29.06.16 23:25

Sklep jubilerski

★★
Nim wejdziemy do sklepu, zaszczyci nas swoim widokiem półokrągły szyld nad drzwiami, który jest koloru biało złotego i świeci się na tyle mocno, by nikt nie zapomniał o jego istnieniu. Jednakże o to trudno, bowiem klientela jest stała. Kiedy przywożona jest dostawa nowo nabytych materiałów do zamówień, sklep cieszy się większym niż na co dzień zainteresowaniem.
Kiedy już zdecydujemy się wejść do środka, ujrzymy dobrze oświetlone pomieszczenie, całkiem sporej wielkości. Przechodzi nam przez myśl wrażenie jakby wszystko, co znajduje się w sklepie, było na swoim miejscu, idealnie ułożone. Wiecznie zapełnione gabloty, które aż proszą się o ich obejrzenie. Mimo prawie codziennego zmienia asortymentu, kompozycja jest we wiecznej harmonii. Jednak najbardziej wyróżnia ten sklep fakt, że prowadzi je tylko i wyłącznie właściciel, który nie pozwala sobie na zatrudnienie nawet mistrzów swojego fachu. Może dlatego klienci tak bardzo mu ufają i zostają stałymi bywalcami. Kto raz wejdzie do sklepu młodego sprzedawcy nie dość, że wyjdzie z idealnie pasującą biżuterią czy to do oczu lub karnacji, to wróci kolejny raz. Czystość krwi odchodzi na drugi plan, jeżeli mowa o sztuce jubilerskiej. Do środka może śmiało wejść każdy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]15.07.16 20:55
może 28 grudnia?

Niech prezentom nigdy nie będzie końca, mógłby zakrzyknąć Perseus od wejścia, gdyby tylko był w mniejszym stopniu Averym, a w większym Świętym Mikołajem. Nic takiego nie miało więc miejsca, a próg sklepu jubilerskiego przekraczał w absolutnym opanowaniu, jak na szlachcica przystało. Zamiary jednak wciąż miał podobne, po głowie chodziło mu nabycie dla pewnej wyjątkowej osoby równie wyjątkowego elementu biżuterii, niepochodzącej z rodzinnego skarbca, a jednak wpisującej się w jakiś sposób w rodowe standardy. Shafiq pod tym względem nie miał w zwyczaju rozczarowywać - importowane z egzotycznych miejsc kamienie szlachetne nabywały zupełnie nowego charakteru w pracowni znawców tematu. Avery skinieniem głowy przywitał sprzedawczynię, która w parę chwil wyjmowała z gablotek co ciekawsze eksponaty, dopytując o preferencje i upodobania, dopytując o wszystko z wyjątkiem zakresu cenowego, najwyraźniej dobrze przy tym odczytując tożsamość i motywację młodego lorda, jednak nim ten zdążył prawdziwie zachwycić się którymkolwiek z proponowanych artykułów, kątem oka dostrzegł błysk jasnych włosów. Zbyt charakterystycznych, by mógł je pomylić z kimkolwiek innym. Uniósł rękę we wstrzymującym geście, a ekspedientka momentalnie zamilkła. Perseus nie zwracał już na nią uwagi, kierując swe kroki w kierunku Rosalie.
- Lady Yaxley, dawno się nie widzieliśmy - odezwał się miękkim tonem, ujawniając swoją obecność na parę chwil przed zbliżeniem się. Uśmiechnął się lekko, przesuwając spojrzeniem po jej twarzy, wyglądającej zupełnie tak, jak zapamiętał. Nigdy nie potrafił jej odmówić uroku.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]15.07.16 21:35
Chociaż na zakup biżuterii ślubnej było jeszcze za wcześnie, bo w planach miałam to dopiero na przyszły miesiąc, wraz z kupnem sukni ślubnej, to nie potrafiłam odmówić sobie chwili przyjemności przeglądając nowe błyskotki z oferty sklepu jubilerskiego. Może coś wpadłoby mi w oko, coś co byłoby godne założenia podczas sylwestrowego sabatu?
Weszłam do salonu z lekkim uśmiechem na ustach i skinieniem głowy witając pracownika za ladą. Podeszłam pod jedną gablotę, czekając, aż jeden z pracujących tutaj czarodziei bądź czarodziejek podejdzie do mnie, aby pomóc mi w wyborze i zaproponować coś ciekawego, godnego mojego nazwiska. Jednak zamiast głosu obcej mi osoby usłyszałam dobrze znany, miękki i przyjemny ton, w którego niegdyś tak chętnie się wsłuchiwałam.
Obróciłam się lekko, moim oczom ukazał się Perseusz. Perseusz Avery. Nagle wszystkie wspomnienia powróciły, a zaręczynowy pierścionek stał się jakby zbyt ciężki i zbyt mocno wyczuwalny. Zaczesałam ową ręką, na której palcu spoczywał pierścionek, włosy lekko za ucho, uśmiechając się do mężczyzny.
- Lordzie Avery - dygnęłam, uchylając głowę - Bardzo dawno…
Kiedyś mieliśmy tak cudowne plany, był miłością mojego okresu dorastania. Tyle wielkich słów padło podczas wspólnych rozmów. Ciekawa byłam ile z tego wszystkiego pamięta, jak mają się jego odczucia do mnie teraz, w tym momencie, po tych kilku latach.
- Nigdy nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać - stwierdziłam, a mówiąc nigdy, miałam na myśli ostatnie trzy lata. - Dobrze cię widzieć.
Naprawdę się cieszyłam, że w końcu trafiliśmy na siebie na neutralnym gruncie. Niezbyt dobrze by to wyglądało, gdyby nasza pogawędka rozwinęła się w innych okolicznościach, tym bardziej pod czujnym okiem ojca, kuzyna, a teraz dodatkowo mego narzeczonego. Ale tutaj? Tutaj mogliśmy poczuć się na pewien sposób swobodnie. Na tyle, na ile pozwalała nam bacznie przyglądająca się obsługa sklepowa.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sklep jubilerski DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]16.07.16 14:32
Mijały lata, a w tej kwestii nie zmieniało się nic - pomimo wszystkich gorzkich słów, które kiedyś utworzyły pomiędzy nimi gigantyczną przepaść, wciąż lubił patrzeć na Rosalie. Nawet jeśli wolałby, by było inaczej. Przesuwał więc spojrzeniem po jej twarzy niespiesznie, szukając jakichkolwiek szczegółów, które odbiegały od utrwalonego jej wizerunku w jego wspomnieniach i polegając w tej próbie z kretesem. Czas obchodził się z nią łaskawie, o ile nie działał na jej korzyść. Wciąż bił od niej ten dziwny blask, wciąż przyciągała w niemalże magnetyczny sposób. Avery chwilowo zapomniał o poszukiwaniach prezentu, automatycznie przenosząc spojrzenie na dłoń, którą zaczesywała złociste pasma. Dłoń przyozdobioną bardzo konkretnym pierścionkiem, który sprawił, że uśmiech na twarzy szlachcica nieco stężał.
- Może wręcz zbyt dawno - kiedyś ucałowałby jej dłoń w kurtuazyjnym przywitaniu, teraz jednak nie był pewien, na czym stoją. I z niewyjaśnionych powodów nie chciał przekraczać niewidzialnej granicy, którą sami wyznaczali po omacku. - Zdaje się, że wiele mnie ominęło, ale to chyba nie powinno mnie dziwić. Żałuję, że tak się stało, gdybym wiedział wcześniej, niechybnie wysłałbym list gratulacyjny - oznajmił, lekkim skinieniem głowy wskazując pierścień umiejscowiony na palcu serdecznym lady Yaxley i chociaż starał się mówić neutralnie, o ile nie przyjaźnie, głucha nuta rozbrzmiała w jego głosie. - Twoja rodzina zapewne nie posiada się z radości. Wiem, jak problematyczne było znalezienie odpowiedniego kandydata do twojej ręki - kontynuował tonem pozornie lekkim, nie dając po sobie poznać, że dawne zaszłości były go w stanie jakkolwiek ugodzić. Że bycie nieodpowiednim wciąż siedziało mu pod skórą niczym drzazga.
- Może nie było nam to pisane - i nie tylko to. Zajmujące rozmowy i wszystko inne zostało im przecież odebrane już wieki temu. - Mam nadzieję, że miewasz się dobrze - oznajmił ostatecznie, powracając do poziomu zero. Nie lubił niespodzianek. Wytrącały go z równowagi, nawet jeśli ta zdawała się być niezachwiana i niepodważalna przez rzeczy, które nie miały już żadnego znaczenia.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]16.07.16 15:08
Kiedyś obiecałam Perseuszowi, że cokolwiek się wydarzy, zawsze będzie w moim sercu. Nic więc dziwnego, że wystarczyło jedno spojrzenie, chwila bycia razem i wszystko wróciło. Uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą i niespodziewanym uczuciem, że nie powinnam czuć takich rzeczy, nie teraz. Czy nadal była to miłość? W pewnym sensie na pewno tak. To co razem przeżyliśmy, to co wydarzyło się później, zbliżyło nas i oddaliło zarazem. Ale jestem pewna, że te głębokie słowa nawet teraz byłyby aktualne. W pewnym sensie oczywiście.
Wysłuchałam jego słów i spojrzałam na pierścionek na swoim palcu. Tak się cieszyłam, gdy lord Black wkładał mi go na palec. Pierwszy raz poczułam, że przez ten pierścionek musiałam się odciąć od wszystkiego co było kiedyś.
- To świeża sprawa - odpowiedziałam. - Zaręczyliśmy się na początku miesiąca, oficjalnie mieliśmy pojawić się jako para dopiero na sabacie.
Patrzyłam na niego uważnie. Przyglądałam się rysom jego twarzy. Spoważniał, twarz mu się wyostrzyła, nabrała bardziej męskich kształtów. Dopiero z bliska mogłam dostrzec, że Perseusz zmienił się w ciągu tych kilku lat.
- Lord Black jest magomedykiem, sądzę, że po części to również skłoniło ich do tej decyzji - dodałam jeszcze.
Panowała między nami dosyć gęsta atmosfera. Oboje chyba czuliśmy się dziwnie w swojej obecności. Przez wiele lat żałowałam tego, że musieliśmy zakończyć swoją znajomość. Mieliśmy tyle planów, tak skrupulatnie wszystko układaliśmy, wierząc, że to co zaplanowaliśmy się powiedzie. Jako młodzi ludzie byliśmy naiwni, trochę głupi, ale to chyba było najpiękniejsze, ta beztroska.
- Dziękuje, wszystko ze mną w porządku. Mam nadzieję, że u ciebie również - uśmiechnęłam się do niego lekko.
Perseusz był chyba jedynym Averym, którego tak naprawdę lubiłam, a rodowe podziały, w stosunku do niego, nie miały dla mnie żadnego znaczenia. Szkoda, że nie dane było nam spędzać ze sobą czasu częściej, po tym wszystkim moglibyśmy być dobrymi przyjaciółmi. Ale… zasady, które kiedyś tak chętnie łamaliśmy, teraz chyba nie byliśmy na tyle odważni by to zrobić.
- Skoro już się spotkaliśmy, zechciałbyś pomóc mi wy wyborze nowej koli? Nie mam wybranej jeszcze sukni na sabat, mam jedną na oku, ale do niej potrzebuję nowej biżuterii - stwierdziłam, obracając się lekko w stronę gabloty. - Komu jak komu, ale tobie w tej kwestii mogę zaufać.
A zaufałabym mu nawet i w innych. Mimo upływu lat nadal był dla mnie osobą bardzo bliską. To w końcu z nim przeżyłam swój pierwszy, prawdziwy pocałunek, do którego nie raz wracałam i ciepło wspominałam. Nie rzuciłam słów na wiatr, Perseusz nadal był w moim sercu. W tym sercu, który bije obok mojej piersi, którą lekko, niby przypadkiem, dotknęłam dłonią.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sklep jubilerski DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]16.07.16 19:24
Pamiętał wciąż wszystkie obietnice, składane zarówno przez Rosalie, jak i niego samego, każde podniosłe słowo, będące muzyką dla jego uszu, każdą wypowiedź grającą na najczulszych strunach jego jestestwa. Kochał mocno i kochał prawdziwie, co do tego nigdy nie miał wątpliwości, chociaż rzeczywistość zdawała się świadczyć przeciwko niemu i jego pragnieniom. Buntował się bez końca, nie chcąc wierzyć w to, że coś tak pięknego może skończyć się tak beznadziejnie, mieli przecież wspólne plany i marzenia - wszystko zagrzebane w popiele nienawiści, którą próbowano im odgórnie narzucić. Koniec nadszedł jednak ostatecznie, bunt osłabł zastąpiony przez akceptację. Tak musiało być, bo były na tym świecie sprawy większe niż oni sami, mimo że kiedyś hasło „my” zdawało się być centrum wszechświata. Uległ presji, z którą walczył niczym z wiatrakami, przekuł gorące uczucia w jeszcze gorętsze, lecz odwrócone o sto osiemdziesiąt stopni. Przyszło mu to zaskakująco łatwo, Rosalie przecież przekreśliła ich jako pierwsza.
- W takim razie przyjmij moje najszczersze gratulacje teraz. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa - wystarczyła jednak chwila, podświadome porównanie oświetlenia jubilerskich gablotek do blasku płomieni tańczących w kominku w pokoju wspólnym i nie potrafił czuć niechęci. Nie był już tym samym naiwnym idealistą, nie spalał się bezsensownie w uczuciach, a odcinał je od siebie. Wydoroślał. I nie wydoroślał sam. Nie tylko u lady Yaxley wiele się pozmieniało, lecz informację tę zachował dla siebie.
Uśmiechnął się krótko. Magomedyk. Jeden z najgorszych możliwych zawodów na świecie. - Lord Black z pewnością ma też wiele innych przymiotów - odpowiedział zamiast tego. - W jak najlepszym - oznajmił zdawkowo, nie widząc sensu we wdawaniu się w szczegóły. Lata ograniczonych kontaktów odcisnęły na sobie piętno, którego nie było w stanie zmyć zaledwie parę chwil niezobowiązującej pogawędki w sklepie. - Nie mógłbym ci odmówić, nawet gdybym chciał - ale nie chcę. Ani jedna kropla goryczy nie dźwięczała w jego głosie, ani jeden mięsień twarzy nie drgnął, gdy wpatrywał się w nią bez śladu dawnej złości czy żalu. Przestąpił pół kroku w bok, automatycznie dopasowując swoje ruchy do Rosalie i podobnie jak ona zwracając się w kierunku gabloty, gdy jej palce na parę chwil zatrzymały się na wysokości jego splotu słonecznego. Chociaż kiedyś znał ją zbyt dobrze, by wiedzieć, że nigdy niczego nie robiła przypadkowo, nie chciał porywać się na nadinterpretację. Już nie.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]21.07.16 12:54
Uśmiechnęłam się lekko. Było mi niezwykle miło, że Perseusz się zgodził, aby mi pomóc. Nie patrzyłam w tym momencie na niego, nie wiedziałam, czy odpowiednio odczytał moje gesty. Liczyłam jednak na to, że nie zapomniał tego, jaka byłam kiedyś. Prawdę mówiąc, wiele się nie zmieniłam. Może trochę wydoroślałam, przeżyłam więcej, ale nadal była we mnie ta dawna Rosalie, która potrafiła powiedzieć tyle pięknych słów, płynących prosto z serca. Nadal potrafiłam.
- Perseuszu - zaczęłam, przyglądając się gablotom. - A może ja również powinnam ci czegoś pogratulować? Znalazłeś dla siebie kobietę?
Zapytałam, od tak, po prostu. Po pierwsze byłam ciekawa, po drugie nie chciałam, aby moje życie powoli się układało, a jego nadal stało w miejscu. Czułabym się z tym wyjątkowo niekomfortowo. Zawsze bardzo mu kibicowałam, po tym jak musiałam zerwać z nim kontakt, liczyłam na to, że szybko sobie kogoś znajdzie i ustatkuje życie. Ale lata mijały, a ja nadal nie słyszałam o jego zaręczynach.
Często wracałam myślami do tamtych chwil. Może powinnam była powiedzieć coś inaczej? Może trzeba było rozwiązać to inaczej. Niestety czasu nie da się już cofnąć, co się wydarzyło i co się powiedziało, tego się już nie zmieni.
- Co powiesz na to? - spytałam.
Dłonią wskazałam na skromną kolię, była srebrna, wysadzana małymi kryształami, które układały się w pionowe linie, a te tworzyły symetryczny wzór, tak, że środkowe pasma były najdłuższe.
- Dużo się u ciebie zmieniło? Nadal interesujesz się quidditchem? I opowiedz mi, jak ci się pracuje w Ministerstwie? Już dawno skończyłeś staż - zerknęłam na niego.
Tak bardzo byłam ciekawa jak mu się wiedzie. Czy to dziwne? Niegdyś bardzo mi na nim zależało, teraz również darzę go ciepłym uczuciem. To chyba więc oczywiste, że interesują mnie takie rzeczy. Naprawdę cieszyłam się na naszą rozmowę. Tak dawno nie mogliśmy ze sobą porozmawiać, miło, że w końcu taka okazja się nadarzyła.
- Oh, nie mogę się zdecydować. Zbyt dużo tu tego - jęknęłam, wracając do tematu biżuterii. - Widzisz tu coś dla mnie?


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sklep jubilerski DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]03.08.16 0:10
Przeskoczenie ponad wypracowanymi przez wieloletnią przerwę w kontaktach nawykami okazało się być niezwykle łatwe. Wystarczyło zaledwie parę chwil, kilka wymienionych krótkich uśmiechów, proste gesty bezinteresownej uprzejmości podyktowanej czymś innym niż zwyczajnymi wymaganiami odgórnie narzuconymi przez normy społeczne, a ciepłe wspomnienia związane bezpośrednio z uroczą twarzą Rosalie momentalnie wyparły te negatywne, wiążące się raczej z nazwiskiem wrogiego rodu, oschłą korespondencją, uleganiem presji i rozczarowaniem.
Uśmiechnął się krótko po raz kolejny, może odrobinę enigmatycznie, jakby coś w pytaniu lady Yaxley go rozbawiło, ale i jednocześnie zasznurowało usta milczeniem. - Moja droga, pogratulujesz mi dopiero na ślubie. Wszak wcześniejsze moje doświadczenia pokazują, że zaręczyny nie są żadną gwarancją ustatkowania - odpowiedział lekkim tonem, nawiązując przy tym do wcale nie lekkich wydarzeń; zerwanych, dobrze zapowiadających się zaręczyn z Evandrą i późniejszych, może mniej idealnych i zakończonych o wiele gorzej zaręczyn z Linette. Nie, zdecydowanie nie było jeszcze czego gratulować, nie teraz, kiedy jeszcze tyle kłód mogło mu spaść pod nogi, a sam już dwukrotnie wcześniej w przypływie naiwności chwalił dzień przed zachodem słońca. Wydoroślał. Teraz czekał już aż do zmroku z ocenami.
Powrócił myślami na ziemię, słysząc kolejne pytanie Rose. Powiódł spojrzeniem we wskazanym kierunku, lecz szybko powrócił do oczu blondynki, nieszczęsną kolię zaszczycając swoją uwagą przez zaledwie sekundy.
- Niewystarczająco wyjątkowa - skwitował momentalnie, nie mając najmniejszych wątpliwości co do tego, że coś równie pospolitego nie powinno stykać się z szyją szlachcianki - a już na pewno nie tej szlachcianki.
- Nie mam już czasu na quidditch - zaśmiał się w pierwszym odruchu, zastanawiając się, kiedy ostatni raz miał sposobność oglądać mecz. Z odmętów pamięci wypłynęło lipcowe popołudnie i tonięcie po kostki w błocie na kornwalijskich moczarach. - zresztą zawsze o wiele bardziej interesowało mnie granie niż kibicowanie. Teraz bywam już tylko na meczach mojego kuzyna. Niemniej jednak odrobinę żałuję, że nie dane mi było być świadkiem zwycięstwa Pustułek z Kenmare nad Strzałami z Appleby. Podobno było to wiekopomne spotkanie - dokończył wątek, nawiązując przy tym do najświeższych informacji z kolumny sportowej, jakby licząc na to, że zagłębieniem się w temat quidditcha utnie nieco kwestie służbowe, które zawsze były dość niewygodne w towarzystwie niewtajemniczonych w jego prawdziwą ścieżkę kariery osób. - Niestety rok moich podróży wpłynął na przedłużenie kursu, a praca w instytucji uchwalającej coraz to kolejne absurdalne dekrety staje się odrobinę uciążliwa. Ale to przeminie, jestem tego pewien - prześlizgnął się pospiesznie i mało wylewnie po kolejnej odpowiedzi, by po chwili odbić piłeczkę. - Jak ma się twoja kariera? Czy po ślubie twój szanowny małżonek wyrazi zgodę na podjęcie przez ciebie stażu, na przykład w Ministerstwie? Czyż nie tego kiedyś pragnęłaś? - czy nie pragnęłaś rownież czegoś innego? Czy i tym razem nakarmią cię czymś, co musi cię zadowolić zamiast czymś, na co miałaś ochotę? Avery wygiął usta w uśmiechu, odganiając od siebie przedawnione widmo, by rozejrzeć się po zawartości jubilerskiej gabloty.
- Topazy prezentują się dobrze, spójrz. Zdaje się, że to odmiana taurydzka albo hiacynt, w takim układzie przy szlifie fasetkowym i wieczornym oświetleniu będą przybierały barwy podobne do tych przypisanych rodowi Yaxley’ów - wskazał kolię o większych kamieniach w podłużnym kształcie. Twój przyszły mąż z pewnością nie skaże cię na ograniczenie się do turmalinu czarnego. - Zechcesz przymierzyć?


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]05.08.16 13:29
Jego odpowiedź niezwykle mnie rozbawiła. Z jakiegoś powodu czułam, że było to mniej więcej potwierdzenie mojego pytania, chociaż on tym samym nie chciał zdradzać nazwiska swojej wybraki. Uszanowałam to więc, obdarzając go rozbawionym uśmiechem. Perseusz zdecydowanie wydoroślał.
- Dobrze więc. I tak prędzej czy później się dowiem - wzruszyłam lekko ramionami, chociaż moja ciekawość absolutnie nie została zaspokojona.
Swój wyrok jaki wydał na kolię był zdumiewająco ostry. Sama uważałam, że była piękna, ale skoro Perseusz stwierdził, że dla mnie niewystarczająca, to przytaknęłam mu przyznając rację. Wiedział co do mnie pasuje, co lubię, a czego nie. Moje gusta tak bardzo przez ostatnie lata się nie zmieniły, dzięki czemu mężczyzna miał łatwiej, gdy z chęcią przyjął moją prośbę o pomoc.
Spojrzałam na niego, gdy zaczął opowiadać o Quidditchu. Trochę mnie to zmartwiło, pamiętam, że była to niegdyś jego wielka pasja. Sama szukałam go po całym Hogwarcie, kiedy on w najlepsze siedział ze starymi członkami swojej drużyny i dyskutował na temat zagrywek taktycznych, pomagając im swoją wiedzą, gdy nie mógł już sam latać.
- To bardzo przykre, że nie masz czasu na swoją dawną pasję - stwierdziłam, a w moim głosie słychać było żal. - Również czytałam o tym spotkaniu, myślałam, że się na nim pojawiłeś. Liczyłam trochę na to, że zrelacjonujesz mi przebieg spotkania. Co innego przeczytać o tym w gazecie, a co innego usłyszeć od osoby, która tam była.
Po za tym, zawsze też lubiłam słuchać Perseusza, tym bardziej jeśli mówił o Quidditchu. Wcześniej nie było rzeczy, o której opowiadał by z tak wielką pasją, jak o tym sporcie. I na czas naszej znajomości w Hogwarcie, udało mu się aż i mnie tym sportem zainteresować, chociaż ja nigdy nie byłam do tego przekonana.
Pokiwałam głową, rozumiejąc o co mu chodzi, kiedy wspominał o swojej pracy. To co się ostatnio działo w Ministerstwie było kpiną i naprawdę współczułam Persowi, że musiał to wszystko ogarniać. Gdy zapytał o mnie, westchnęłam tylko.
- Pewnym jest, że przestanę pojawiać się w rezerwacie. Sama myślałam o tym, aby założyć własną hodowlę, myślałam nad kilkoma magicznymi zwierzętami, jednak lord Black widziałby mnie pewnie na jakimś stażu w Ministerstwie - odpowiedziałam ze szczerością. - Chociaż sama nie wiem, czy byłabym w stanie wysiedzieć teraz za biurkiem. Po za tym, czy to nie za późno, aby w tym wieku rozpoczynać staż?
Może i mój wiek wcale w tym nie przeszkadzał, ale jeśli po drodze pojawi się dziecko, staż będę zmuszona przerwać. Co jeśli później nigdy na niego nie powrócę? Przepadnie mi zmarnowany czas, a i pracy nie będę posiadać.
Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero jego głos, gdy wskazywał mi kolię, którą wypatrzył. Spojrzałam na nią z zainteresowaniem i stwierdziłam, że niezwykle dobrze wygląda. Perseusz miał bardzo dobry gust idealnie znając również moje rodowe kolory. Pokiwałam głową.
- Poproszę - rzekłam tylko.
Stanęłam do niego plecami, odgarniając swoje blond włosy na bok, aby umożliwić mu zapięcie z tyłu.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sklep jubilerski DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]11.08.16 14:49
Nazwisko z oczywistych powodów nie mogło zbyt długo zostać tajemnicą - zaręczyny miały miejsce zaledwie cztery dni temu, a nie dalej jak wczoraj lady Greengrass towarzyszyła Perseusowi na ślubie Traversów. Na ślubie, z którego Avery, obecni i przyszli, wyszli wzburzeni, zresztą nie jako jedyni przedstawiciele dwudziestu ośmiu rodów, gdy brat panny młodej otwarcie z nich zakpił, przyprowadzając na ceremonię zaślubin swoją szlamowatą partnerkę. Nie był przesądny, lecz z jakiś powodów wolał nie zapeszać, przyjmowaniem gratulacji, przynajmniej nie do momentu oficjalnego ogłoszenia zaręczyn.
- Naturalnie. Te sprawy rzadko kiedy pozostają tajemnicą - zaśmiał się, przyznając jej rację. W drugą stronę wszystko było o wiele prostsze; charakterystyczne pierścienie zdobiące smukłe dłonie szlachcianek zdradzały przynależność rodową ich narzeczonych, wystarczyła jedynie odrobina spostrzegawczości i znajomości przypisanej sztywno symboliki, by rubiny, szafiry i szmaragdy powiązać z odpowiednimi nazwiskami.
- Zdaje się, że dorosłe życie w bezlitosny sposób weryfikuje młodzieńczą zapalczywość - lecz czy taki bieg wydarzeń nie był przewidywalny aż do bólu? Zrezygnowanie z obranej ścieżki profesjonalnego gracza było zaledwie pierwszym krokiem, wielogodzinne tyrady odnośnie taktyki, kibicowanie znajomym z dawnej drużyny i wyszukiwanie pewnych powtarzalnych schematów w statystykach poszczególnych zawodników musiało zostać ograniczone w zderzeniu z codziennymi obowiązkami względem rodziny oraz Ministerstwa po opuszczeniu murów szkolnych, by w efekcie niemalże całkowicie ustąpić miejsca nowej rzeczywistości. Czy i nas nie zweryfikowała dorosłość, Rosalie, gdy wypowiadane niespokojnym głosem wyznania zostały przekreślone przez wybór, jaki postawił przed tobą kuzyn, wybór, którego dokonałaś? Pamiętasz, mieliśmy nie dać się stłamsić zasadom, mieliśmy pisać je na nowo. Dokąd uciekła nasza nieugiętość? - Faktycznie, relacje gazetowe nie są w stanie ująć wszystkiego. Jeden z moich współpracowników był na meczu, dobry kwadrans emocjonował się eliminującą Johna Wooda kontuzją i ponadprzeciętną skutecznością podań Pustułek. Obawiam się jednak, że w kwestii uzupełnienia twoich informacji zawiodę cię okrutnie - przez parę ulotnych chwil czuł się tak, jakby znów siedzieli w pokoju wspólnym, omawiając przebieg meczu o puchar domów, lecz to złudzenie trwało zaledwie kilka sekund. Rozmowa oparta na słowach reportera nijak miała się do poruszania tych wszystkich drobnych, ledwie dostrzegalnych szczegółów, które zazwyczaj umykały niewprawnym oczom.
- Nad jakimi zwierzętami myślałaś? Hodowla to dobry pomysł, a praca w rezerwacie z pewnością dała ci dużo nieocenionego doświadczenia - podjął temat, przytakując jej pomysłowi nie z czystej złośliwości wobec Blacka i jego życzeń, a z przekonania, że teraz nie jest najlepszy czas, by dobrowolnie wskakiwać pod but Tuft. - Za późno? Wydawać by się mogło, że zaledwie wczoraj byłaś jeszcze uczennicą Slytherinu, Rose - stwierdził, nieco zdumiony jej słowami. Któż śmiałby kwestionować młodość malującą się na jej licach? - Forsuj realizację swoich marzeń, praca za biurkiem z pewnością do tej kategorii nie należy - dodał jeszcze, gdy lady Yaxley odwracała się, by umożliwić mu zapięcie kolii. Pochylił się nieco, by odgarnąć ostatnie niesforne pasmo jasnych włosów z alabastrowego karku, a ciepły, kwiatowy zapach rozgrzanej skóry Rosalie uderzył go w twarz, na kolejne parę chwil zamrażając czas w miejscu. Zapięcie kliknęło niesłyszalnie, gdy Avery w próbie idealnego ulokowania kamieni szlachetnych wczepionych w kolię musnął opuszkami palców szyję szlachcianki i - nie cofnął dłoni natychmiastowo. Delikatnie, jakby miał do czynienia z dziełem sztuki, przeczesał dłonią końcówki złocistych włosów, układających się na powrót na karku panny Yaxley, przedłużając moment zrobienia kroku wstecz.
- Jak ci się podoba?


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]16.08.16 19:26
Na pewno długo nie będę musiała czekać, aby dowiedzieć się, która kobieta jest wybranką serca Perseusza. Niezwykle mocno mu kibicowałam, chciałam aby był szczęśliwy. Nadal był niezwykle ważnym dla mnie mężczyzną, a jego niepowodzenia lub szczęśliwe momenty, były i dla mnie bardzo znaczące. Kiedy ja nie musiałam go o niczym informować, posiadając pierścień na swoim palcu, mężczyzna mógł zachować tajemnicę niemal do ostatniej chwili.
Na szczęście szybko zmieniliśmy temat, chociaż on również niebezpiecznie oscylował wokół naszej młodości. Poniekąd wiedziałam co ma mi do powiedzenia.
- Masz rację, Perseuszu - przytaknęłam mu, a w moim głosie zabrzmiała smutna nuta. - Wręcz brutalnie…
Brutalne było to, jak potraktował mnie mój kuzyn. Brutalne było to, jak mój ojciec, gdy padałam mu do kolan i błagałam by nie kazał mi tego robić, rozkazywał, abym zerwała kontakt z Perseuszem, grożąc konsekwencjami. Brutalne było to, że mimo uczucia jakim go darzyłam, uległam, podporządkowując się ojcu, bezlitośnie dla siebie odtrącając wszystkie nasze plany, pomysły, bo tak było mi łatwiej. To przecież nie tak, że tego chciałam, bo nie chciałam. Mieliśmy plan, wszystko miało potoczyć się inaczej, jednak pod naporem rodziny, ojca, kuzyna, w danym momencie nie mając niczyjego wsparcia, nie mogłam postąpić inaczej. Może, gdybyśmy wytrzymali do ukończenia przeze mnie Hogwartu, może by się udało. Może. Nigdy jednak nie będzie już nam dane dowiedzieć się, czy na pewno.
- No trudno się mówi, może następnym razem dane będzie mi wysłuchać twojej relacji z tego widowiska - odpowiedziałam trochę bez emocji, wyrwana ze swoich rozmyśleń.
Perseusza widocznie zainteresowała moja chęć otworzenia hodowli. Uśmiechnęłam się lekko, wierzył we mnie i w moje możliwości, za co byłam mu niezwykle wdzięczna. Chociaż kiedyś marzyłam o czymś innym, to teraz nie wyobrażałam siebie w Ministerstwie, dlatego cieszyłam się, że chociaż jedna osoba jest za moim pomysłem.
- Myślałam o hipogryfach. Tak wiem, że to bardzo niebezpieczne i wymagające zwierzęta, to nie to samo co jednorożce, ale są równie piękne i dostojne. Musiałabym się jednak sporo najpierw na ich temat dowiedzieć, czekało by mnie zdecydowanie bardzo dużo pracy - zaczęłam mu opowiadać, delikatnie gestykulując dłońmi, dając znak swojemu podekscytowaniu.
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, gdy zachęcał mnie do realizacji planów. Tak bardzo byłam mu wdzięczna, naprawdę. Na chwilę mogliśmy oderwać się od rozmowy, a ja zdaje się mogłam chwilę odpocząć, jednak czując, jak jego dłonie dotykały mojej skóry, mimowolnie dostałam dreszczy. Czułam, jak gęsia skórka pojawia się na moim ciele, bynajmniej nie z zima, a z czystej… ekscytacji? Przez wspomnienia, które nagle do mnie wróciły, gdy byliśmy ze sobą bardzo blisko, a taki gest był dla nas niemal codziennością? Kiedy mogliśmy bez przeszkód wieczorami, siedząc obok siebie w pokoju wspólnym, ukradkiem, gdy nikt nie patrzył łapać się za dłonie, lub wymieniać ze sobą spojrzenia. Chciałam tam wrócić, by móc znowu bez żadnych obaw oddawać się swoim uczuciom.
Gdy się odezwał uniosłam lekko głowę, a spoglądając w lustro, z moich ust wydostało się ciche westchnięcie zachwytu. Wyglądałam w tym cudownie, kolia leżała idealnie, mieniąc się swoim blaskiem. Była cudowna, zaufanie Perseuszowi, to był mój dzisiejszy najlepszy wybór. Nie mogło spotkać mnie nic lepszego. Zresztą, Pers od zawsze wykazywał się dobrym gustem, wiedziałam więc, że i w tej kwestii mnie nie zawiedzie. Uśmiechając się, odwróciłam się w jego stronę.
- Piękny, dziękuję ci - szepnęłam, zachwycona.
Przez chwilę miałam wrażenie, jakby mój ukochany właśnie kupował mi drogi prezent, z jakieś niewiadomej dla mnie okazji. Jakże bolesne było uświadomienie sobie, że mój ukochany, już nie jest tylko moim.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Sklep jubilerski DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]24.08.16 21:54
Wręcz brutalnie… Słowa Rosalie dźwięczały mu echem w głowie, przywołując z odmętów pamięci wszelkie możliwe wspomnienia z okresu, gdy temat, o który teraz się ocierali, był jak najbardziej aktualny. Niemalże czuł zapach gorącej czekolady pitej przy kominku w pokoju wspólnym, niemalże czuł ciepło tańczących w palenisku płomieni, niemalże czuł smak goryczy, zalewającej jego trzewia na nowo i na nowo, bez końca, gdy wszystkie te piękne, wspólnie spędzone chwile i snute przez nich plany, mieszczące się w kategorii tych jak najbardziej realnych, roztrzaskały się o chłodną rzeczywistość. Czy faktycznie nic nie dało się zrobić? Wiedział, że Fortinbras nie poprze wizji swojej młodej córki, mającej wiązać swoje losy z wrogim rodem, lecz czy było to ostateczne i nieodwołalne? Czy nestorzy, przy odrobinie dobrej woli, nie zechcieliby przemyśleć nawiązania nici porozumienia pomiędzy dawno zwaśnionymi familiami, by ostatecznie wyciągnąć z tego korzyści również majątkowe, łącząc to, co okolice Fenland i Ironsbridge miały wspólnego, by stworzyć prawdziwe imperium? Ale Perseus nie dostał żadnej szansy, by chociażby zaprezentować swoje racje i spróbował przedstawić wszystko w świetle innym od tego, w którym po kryjomu manipulował Rosalie, by ostatecznie odciąć ją od jej korzeni i wbić sztylet prosto w serce Yaxleyów. Półwila uległa presji rodziny, a gdy ją samą opuściła wola stawiania na swoim, Avery’emu nie pozostało nic innego, jak wywiesić białą flagę i przestać forsować realizowanie obietnic, które niegdyś uważał za wiążące. Obietnic, o których nigdy nie zapomniał.
- Może twój szanowny małżonek zabierze cię kiedyś na mecz, to o wiele lepsze niż relacja. O ile oczywiście nie uważa quidditcha za rozrywkę poniżej jego stanu - odparł, nie potrafiąc porwać się na to, by z jego tonu biła sympatia do przedstawiciela rodu Blacków, który w jego wyobraźni był najnudniejszym człowiekiem świata, z pewnością nieświadomym tego, jaki klejnot wpadał mu w niegodne tego ręce.
- Hodowla hipogryfów to ambitny plan, ale z pewnością byłabyś w stanie go zrealizować. Z początku mogłabyś po prostu zatrudnić specjalistów i tylko doglądać hodowli, w międzyczasie ucząc się wszystkiego od podstaw, a z czasem mogłabyś bezpiecznie sama doglądać zwierząt - stwierdził pragmatycznie, niezdziwiony tym, jak wymagające stworzenia zwróciły szczególną uwagę Rosalie, przeciętność przecież nigdy jej nie interesowała. Uśmiechnął się krótko, widząc z jaką pasją snuła swoją opowieść. Widzieć ją w tak pozytywnym uniesieniu, to było odświeżające.
Zawsze wyjątkowo wdzięcznie oblewała się rumieńcem. Perseus przesunął powolnym spojrzeniem po jej licach, chłonąc ten widok rozszerzonymi źrenicami, boleśnie świadomy tego, że niedługo - po raz kolejny - zmieni się wszystko, mimo że teraz orbity, po których się poruszali, skrzyżowały się na parę chwil, przywołując na myśl czasy, w których biegły równolegle; oszukując, że wciąż tak jest, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że to zaledwie ułuda. Nieszkodliwa, więc dlaczego by nie podtrzymać iluzji jeszcze odrobinę dłużej? Wargi Avery’ego mimowolnie wygięły się w przyjemnym uśmiechu, gdy przez parę chwil pochylał się nad łabędzią szyją Rosalie, wykorzystując kolię jako doskonały pretekst do zmniejszenia przepisowej odległości, którą przed laty nie musieli się kłopotać.
Cofnął się o krok, by w milczeniu przyglądać się reakcji Rosalie i z zadowoleniem odnotować, że jego wybór był słuszny, a dobrana biżuteria przypadła szlachciance do gustu. Miło było ponownie przekonać się o tym, że niezależnie od tego, co ich poróżniło, wciąż nie byli dla siebie obcymi ludźmi, wciąż znali siebie i swoje upodobania lepiej niż szara masa.
- Cała przyjemność po mojej stronie - nie kłamał. - To najprawdopodobniej moja ostatnia okazja, by sprawić ci prezent bez wywoływania skandalu, dlatego proszę, pozwól mi… - odezwał się, ucinając wszelkie ewentualne protesty, nim przywołał ekspedientkę, by poprosić ją o zapakowanie naszyjnika i dopisanie go do jego rachunku. - Niech ta kolia będzie wiecznym przypomnieniem, byś nie akceptowała niczego poniżej tego, na co zasługujesz - dodał, automatycznie przyciszając głos. Nigdy o tym nie zapominaj, Rosalie, zasługujesz na więcej niż ładna biżuteria, niż wygodne życie, niż znośny mąż. Naprawdę miał nadzieję, że o tym nie zapomni, gdy całował jej dłoń na pożegnanie i odprowadzał spojrzeniem jej niknącą w tłumie przechodniów sylwetkę.

| zt x 2 :pwease:


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]06.11.18 23:18
4 X

List od obecnego właściciela sklepu jubilerskiego, w którym niegdyś zakupił bardziej reprezentacyjny pierścionek zaręczynowy dla Abigail od wykonanego własnoręcznie drewnianego sprawił, że dały o sobie znać wspomnienia pogrzebane lata temu po śmierci ukochanej. Był w stanie opisać cały ich spór podczas wyboru obrączek, nie pomijając żadnego szczegółu. Mógłby dokładnie opowiedzieć o jej włosach, które w tamtym dniu upięła w luźny kok, przez co najbardziej nieokiełznane kosmyki okalały jej twarz. Z czułością mógłby mówić o niebieskim swetrze, który oddał jej na trzeciej randce, a w który była ubrana i dziwnym trafem dość dobrze zgrywał się z długą, czarną spódnicą. Wiele rzec mógłby o innych obrączkach, tych wszystkich o wiele bardziej eleganckich i przy tym droższych, które przegrały na rzecz bardzo prostych, po prostu tanich. Ale musiał stanowczo przerwać te wszystkich czułe wspominki, gdyż list nie dotyczył w żadne sposób czasów dawnych, lecz obecnych, nakazując tym samym skupić się na obowiązkach zawodowych.
Właściciel już był inny, był przede wszystkim młody i zaangażowany. W swym liście wspomniał o podejrzanym mężczyźnie, co uparcie nie chciał za bardzo zsunąć z głowy kaptura, choć na zewnątrz wcale nie padało, a w środku tym bardziej. Dziwny jegomość pokazał sprzedawcy przedmiot wielce drogi, ale zarazem złowieszczy. Nietypowy klient nie zdecydował się przedstawić, jednak po krótkiej namowie postanowił pozostawić przedmiot w sklepie jubilerskim, uspokojony zapewnieniem właściciela, że ten chce zasięgnąć w sprawie towaru porady innego fachowca. Po prostu jakiś desperat chciał sprzedać błyskotkę, od której wręcz cuchnęło czarną magią. Kieran został oddelegowany do tej sprawy i zamierzał się jej przyjrzeć.
Do współpracy zaprosił Tonksa. Wiedział, że ten jest solidny, a jego bystry i młody umysły pozwoli dostrzec mu wiele szczegółów. Razem udali się do sklepu jubilerskiego na rozmowę z właścicielem. Spokojnie przekroczyli próg lokalu i przeszli do jednej z lady, przy której stał mężczyzna.
Kieran Rineheart i Gabriel Tonks z Kwatery Głównej Aurorów – przedstawił ich oficjalnie. – Przysłał pan do nas list.
Dokładnie tak – odparł gorliwie jubiler i zaraz wyciągnął z jednej z szuflad przedmiot. Kieran niezbyt się znal na klątwach, bo przy nakładaniu takich potrzebne były starożytne runy. Te z pewnością zostały ukryte, jednak mroczna aura biła od ciężkiej, złotej bransolety wysadzanej diamentami. – To właśnie ten przedmiot.
Widział pan dobrze tego mężczyznę?
Ach, tak. Powiedziałbym, że wyglądał normalnie, ale dziwnie się zachowywał. Bardzo zależało mu na szybkim sprzedaniu tej bransolety. I polecił sowę ze zwrotną informacją przesłać do Dziurawego Kotła.
Rineheart spojrzał uważnie na Gabriela, po czym znów przesunął spojrzeniem po jubilerze.
Proszę do niego napisać, że jest pan zainteresowany.
Ogromne zaskoczenie odmalowało się na twarzy młodego mężczyzny, który wzrokiem szukał odpowiedzi w twarzy Tonksa. Kieran oddał mu inicjatywę, nie mając cierpliwości bawić się w szczegółowe tłumaczenia.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME


Ostatnio zmieniony przez Kieran Rineheart dnia 08.03.19 22:43, w całości zmieniany 2 razy
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]03.01.19 20:45
[04.10]

Tonks mógł jedynie żałować, że nie dane było mu stworzenie takich właśnie wspomnień. Przez własną głupotę i zatracenie się w pracy stracił osobę, która zawładnęła jego sercem, której oddał duszę. I chociaż z równą dokładnością potrafiłby opisać barwę jej włosów, w które wplątały się kosmyki włosów. Jednakże starał się o niej nie myśleć, odkładając swój smutek i cierpienie po rozstaniu na chwilę, w których siedział sam owiany samotnością. Nie było oto trudno od kiedy Justine na powrót wyprowadziła się z rodzinnego domu na przedmieściach Londynu, a Leanne udała się na badania. Życie Tonksa znowu stało się szare i kręciło się wokół pracy, domu i Zakonu, który chciał wspierać w każdy możliwy sposób. Może to i lepiej?
Teraz też nie spędzał czasu przy biurku, przekładając papiery i uzupełniając raporty. Wezwano ich do sklepu jubilerskiego, którego właściciel zwrócił się o pomoc do Biura Aurorów. Miał towarzyszyć Kieranowi w prowadzeniu tej sprawy. I traktował to jako wybawienie, chyba większość aurorów wolała działać w terenie niżeli siedzieć przy biurku i walczyć nie z czarnoksiężnikami a z biurokracją. Ze spokojem weszli do środka, aby porozmawiać z rozgorączkowanym właścicielem sklepu jubilerskiego. Przywitał się z mężczyzną delikatnym uśmiechem i skinięciem głowy, gdy Kieran wymówił jego imię. Uważnie przysłuchiwał się krótkiej wymianie informacji pomiędzy aurorem a roztrzęsionym właścicielem sklepu, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu. Stała czujność powiadał jego mentor jeszcze za czasów, gdy stawiał swoje pierwsze kroki w karierze zawodowej. Nigdy nie mógł wykluczyć żadnej możliwości i nawet pobieżnie należało sprawdzić czy w pomieszczeniu nie znajdowały się żadne podejrzane elementy. Właściciel biżuterii, której tak prędko chciał się pozbyć mógł zostawić po sobie niechciany prezent. Wtedy jednak Kieran jednym spojrzeniem wywołał go niczym profesor do tablicy. Posłał coś na kształt uspokajającego uśmiechu w stronę zszokowanego mężczyzny, który na samą myśl ponownego spotkania chyba pobladł.
- Proszę się nie obawiać. Słyszał pan kiedyś o prowokacji? Właśnie coś takiego trzeba nam urządzić, wywabić podejrzanego z bezpiecznej kryjówki i uśpić jego czujność. Zapewniam, że wiemy co robić i dopilnujemy, aby nie stała się panu krzywda - wyjaśnił pokrótce to, co chyba urodziło się w głowie obydwóch aurorów. - A teraz proszę powiedzieć, czy ów klient zastrzegł sobie, aby pan spotkał się z nim sam i osobiście? - zagadnął. Było to kluczowa kwestia w budowaniu całego planu. Jeżeli nic takiego nie zostało powiedziane, jeden z nich mógł towarzyszyć właścicielowi sklepu jubilerskiego jako ten drugi fachowiec. A może w ogóle nie będą musieli angażować w to tego młodego czarodzieja.


Ostatnio zmieniony przez Gabriel Tonks dnia 09.03.19 15:20, w całości zmieniany 1 raz
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]09.02.19 19:24
Dobrze, że miał przy sobie zdecydowanie bardziej komunikatywnego współpracownika. Jego masywna aparycja w połączeniu z trudnym charakterem była ogromną barierą w porozumiewaniu się z innymi. Obowiązek tłumaczenie wszystkiego zrzucił na barki Tonksa, a ten wywiązał się z niego naprawdę dobrze. Ileż znaczył jeden drobny uśmiech na powitanie i umiejętność modulowania głosu tak, aby brzmiał spokojnie, łagodnie, po prostu wyrozumiale.
Nie, nic takiego nie mówił – odpowiedział po chwili cicho, niepewnie, wciąż blady z przerażenia i ewidentnie roztrzęsiony. Kieran rozumiałby jeszcze podobną reakcję po przeżytym rabunku, jednak w obecnej chwili młodemu mężczyźnie nic nie groziło. Cóż, Rineheart potrafił rozbić doszczętnie czyjś spokój samą swoją obecnością, ale przecież przybył na wyraźne życzenie jubilera w roli aurora. – Ale wszyscy wiedzą, że od ponad roku pracuję sam. To rodzinny interes, ojciec się wycofał z powodu problemów zdrowotnych, a mój młodszy brat jeszcze się uczy.
Akurat o takie szczegółowe wyjaśnienia nie prosili, jednak okazały się naprawdę istotne.  Mogli mieć przecież do czynienia z kimś, kto jednak te fakty znał. Zatem za oszkloną ladą z kosztownościami nie mógł w ramach prowokacji stanąć jeden z nich, ten obowiązek wciąż musiał pełnić obecny na miejscu właściciel. Chociaż obecność drugiej osoby, znajdującej się w pobliżu, niekoniecznie musi razić w oczy podejrzanego klienta, w końcu jubiler mówił, że chce zasięgnąć opinii innego fachowca. Pytanie Gabriela z pewnością było nakierowane w tym celu, aby jeden z nich pozostał w pełni widoczny przy jego boku. Nie chcieli ryzykować życiem niewinnego człowieka, zwłaszcza tak młodego, przed którym jeszcze długa przyszłość.
Kierana wciąż jednak nurtowało, dlaczego mężczyzna nie spróbował zaklętej bransolety sprzedać w sklepie u Borgina i Burke’a. Tam nie napotkałby żadnych problemów z przyjęciem tak podejrzanego towaru, nawet jeśli oficjalnie właściciele lokalu na Nokturnie twierdzili inaczej.
Miał się pan zwrócić do fachowca w sprawie bransolety, więc będzie udawał go auror Tonks – zdecydował szybko. – Pomoże nam to w ujęciu podejrzanego i będzie pan mógł czuć się bezpieczniej – wyjaśnił jeszcze swoje postanowienie. – Ja sam zaczaję się przed sklepem i wejdę po chwili za tajemniczym klientem. Postaramy się go zgarnąć bez jakiekolwiek szkody dla pańskiego interesu i zabierzemy na przesłuchanie. Jeśli nie ma nic na sumieniu, nie powinien stawiać żadnego oporu – w ten pozytywny scenariusz wątpił, lecz wolał nie mówić o tym głośno, jedynie zerknął na Gabriela porozumiewawczo. – Proszę teraz wysłać sowę do tego mężczyzny.
Jubiler zniknął na zapleczu, po czym powrócił z kopertą, kartką papieru i piórem zamoczonym w kałamarzu. Spojrzał pytająco po Aurorach, a Kieran przytaknął.
Proszę napisać, że jest pan zainteresowany kupnem bransoletki i czeka ze specjalistą od wyceny podobnych kosztowności.
Mężczyzna powoli zaczął kreślić słowa, na całe szczęście pióro w dłoni trzymając dość pewnie. Jeszcze tylko pozostaje im wysłać sowę z listem, a potem czekać.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Sklep jubilerski
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach