Wydarzenia


Ekipa forum
Sklep jubilerski
AutorWiadomość
Sklep jubilerski [odnośnik]29.06.16 23:25
First topic message reminder :

Sklep jubilerski

★★
Nim wejdziemy do sklepu, zaszczyci nas swoim widokiem półokrągły szyld nad drzwiami, który jest koloru biało złotego i świeci się na tyle mocno, by nikt nie zapomniał o jego istnieniu. Jednakże o to trudno, bowiem klientela jest stała. Kiedy przywożona jest dostawa nowo nabytych materiałów do zamówień, sklep cieszy się większym niż na co dzień zainteresowaniem.
Kiedy już zdecydujemy się wejść do środka, ujrzymy dobrze oświetlone pomieszczenie, całkiem sporej wielkości. Przechodzi nam przez myśl wrażenie jakby wszystko, co znajduje się w sklepie, było na swoim miejscu, idealnie ułożone. Wiecznie zapełnione gabloty, które aż proszą się o ich obejrzenie. Mimo prawie codziennego zmienia asortymentu, kompozycja jest we wiecznej harmonii. Jednak najbardziej wyróżnia ten sklep fakt, że prowadzi je tylko i wyłącznie właściciel, który nie pozwala sobie na zatrudnienie nawet mistrzów swojego fachu. Może dlatego klienci tak bardzo mu ufają i zostają stałymi bywalcami. Kto raz wejdzie do sklepu młodego sprzedawcy nie dość, że wyjdzie z idealnie pasującą biżuterią czy to do oczu lub karnacji, to wróci kolejny raz. Czystość krwi odchodzi na drugi plan, jeżeli mowa o sztuce jubilerskiej. Do środka może śmiało wejść każdy.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:16, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sklep jubilerski [odnośnik]27.02.19 17:22
Faktycznie, Tonks miał w sobie coś co mimo jego potężnej budowy budziło zaufanie i kojarzył się raczej z chodzącą, wielką przytulanką niżeli oprychem, którego powinno się bać. Przynajmniej tak wyglądał codziennie - nie raz udowodnił, że idealnie potrafi wtopić się nawet w nokturnowe środowisko, wystarczyła odpowiednia mina i potargane włosy oraz niezbyt świeży oddech.
Ze skupieniem odnotowywał każde jedno słowo, które padało z ust przerażonego jubilera. I chociaż tego nie pokazywał, gdyż nie było to w jego stylu, to nieco drażniła go ta nadmierna emocjonalność, przecież mieli go mieć cały czas na oku i kompletnie do niczego nie miało dojść, więc naprawdę nie rozumiał skąd ta nadmierna nerwowość. Niemniej jednak nie miał zamiaru ani głośno negować takiego zachowania, ani tym bardziej próbować nachalnego uspokajania właściciela sklepu - z reguły bowiem przynosiło to całkowicie odwrotny skutek od tego zamierzonego i dana osoba zaczynała panikować jeszcze bardziej.
Wymiana spojrzeń dwóch aurorów mówiła wszystko - chociaż Gabriel należał do osób o raczej pozytywnym usposobieniu to jednak perspektywa tak pomyślnego rozwiązania się sprawy wydawała się wręcz nierealna, więc nawet największy optymista nie dałby jej wiary. A tym bardziej nie Tonks, który chociaż nie posiadał tak rozległego i bogatego doświadczenia jak towarzyszący mu dzisiaj Kieran, to także nie był początkującym, młodocianym szczylem, który nie wie jak wygląda ta robota i mógł pochwalić się tam jakimś dorobkiem. Tym bardziej, że coś mu się nadal nie zgadzało - kto normalny podejmowałby ryzyko w zwykłym sklepie skoro Nokturn dużo szybciej pozbył się bransolety i problemu. Z drugiej strony działalność rodu Burke była ostatnio monitorowana przez Ministerstwo więc być może to miało wpływ na decyzję właściciela przedmiotu. Cóż, mieli się tego dowiedzieć podczas przesłuchania, do którego - i co do tego nie miał żadnych wątpliwości - z pewnością dojdzie. Teraz jedynie mogli czekać na rozwój dalszych wydarzeń.
- Naprawdę, proszę się nie niepokoić - uspokoił jeszcze, gdy właściciel sklepu wysłał sowę. Rozejrzał się po sklepie, zawieszając wzrok na poszczególnych świecidełkach.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]02.03.19 12:33
Adekwatna odpowiedź dla tajemniczego klienta została spisana, a potem wysłana z wykorzystaniem drobnej, potulnej sowy młodego właściciela sklepu jubilerskiego do Dziurawego Kotła. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Rineheart opuścił lokal, aby ustawić się w pobliżu i zarazem nie rzucać w oczy. Udało mu się wtopić w otoczenie pomimo masywnej sylwetki. Już dawno temu nauczony został tego, jak maskować swoją obecność przed innymi. W tym przypadku, gdy znajdował się w miejskim krajobrazie, wystarczyło tylko zgarbić się, kołnierzyk płaszcza podnieść na sztorc, a głowę schylić, ale w taki sposób, aby móc prowadzić dyskretną obserwację, lecz nie prowokować spojrzeniem. Choć najważniejszym zabiegiem było wciśnięcie się w miarę możliwości między budynki. Londyn słynął z ciasnych szczelin, ciasnych uliczek, wąskich korytarzy. Schował się w podobnej ciasnocie, za plecami mając stertę śmierdzących śmieci. Był w stanie jednak znieść te zapachy bez słowa skargi, a nawet bez jednej przykrej myśli. Kilkudniowe akcje w terenie przyzwyczaiły go do jeszcze gorszych warunków bytowania. Człowiek potrafi łatwo zaadaptować się do wielu rzeczy tylko z konieczności.
Zachował dobry widok na sklep jubilerski, trudny zresztą do przeoczenia przez półokrągły szyld wiszący na drzwiami. Nie był pewien ile tkwił w swoim miejscu. Kwadrans? A może nawet pół godziny. Nie przejmował się upływającym czasem, w jego zachowaniu nie było żadnej nerwowości czy niecierpliwości. Gotów był czekać nawet długie godziny, gdyby zaszła taka potrzeba. Wątpił jednak czy podobną cierpliwością potrafiłby wykazać się zaniepokojony jubiler. Miał nadzieję, że Tonks radził sobie jakoś z uspokojeniem go i przygotowaniem na konfrontację.
Zasadzka okazała się znakomitym pomysłem. Na horyzoncie wreszcie pojawiła się przemykająca szybko sylwetka, z mocno spuszczoną głową i rozbieganym spojrzeniem. Auror utrzymywał spojrzenie na tej podejrzanej jednostce i nie pomylił się we właściwym wytypowaniu podejrzanego. Osoba weszła do środka, właściwie to szybko wsuwając się przez ledwo uchylone drzwi. Już nie trzeba było dłużej czekać. Rineheart zaraz ruszył w stronę sklepu i samemu wszedł do środka. Spojrzał na Gabriela wymownie, a gdy otrzymał skinięcie, wymierzył różdżkę w plecy mężczyzny co twarz krył pod szerokim kapturem.
Biuro Aurorów, nie ruszaj się – wyrzucił z siebie ostro. Zakapturzona postać odwróciła się gwałtownie, zamaszyście kierując różdżkę w jego stronę.
Drętwota! – wykrzyknął piskliwie, wyraźnie zaskoczony i przestraszony. I dziwny był jego dobór zaklęcia. I głos brzmiał niezwykle młodo.
Protego! – odpowiedział szybko Kieran udaną próbą obrony, mając nadzieję, że Tonks wykorzysta nieuwagę przeciwnika i spęta go mocą unieruchamiającego zaklęcia.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]02.03.19 12:33
The member 'Kieran Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Sklep jubilerski - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]06.03.19 16:41
Już za chwilę wszystko miało okazać się jasne - wiadomość została napisana i wysłana pod wcześniej wskazany przez tajemniczego czarodzieja adres a im jedyne co pozostało to cierpliwie czekać. Gabriel po chwili znalazł się za ladą, spędzając te ciągnące się w nieskończoność minuty - głównie z powodu przesadnej zdaniem aurora paniki jubilera - za kontuarem, swobodnie opierając się o ladę. Różdżkę miał ukrytą pod ladą, aby w razie konieczności szybko za nią złapać, a nie mógł przecież trzymać jej na widoku, spaliłby całą przykrywkę, a tego nie chcieli. Liczył na sprawne załatwienie sprawy. Zajął więc mężczyznę rozmową, z cierpliwością uspokajając go. Co jakiś czas łypnął w stronę drzwi i okien wystawowych, czy za szybą nie czai się jakiś podejrzanie wyglądający czarodziej. Nic nie działo się do momentu, w którym mały dzwoneczek obwieścił przybycie zainteresowanego. Gabriel wyprostował się, cierpliwie czekając na to, aż właściciel sklepu rozpocznie rozmowę. Zdążyli wymienić się zaledwie grzecznościowym dzień dobry, które w wykonaniu podejrzanego było krótkie i nerwowe, a sam czarodziej sprawiał wrażenie, jakby chciał stąd jak najszybciej zniknąć. Chwilę później w środku pojawił się Kieran. Nieznacznie - tak aby nie wzbudzić podejrzeń nerwowego klienta - skinął głową na znak, że to mężczyzna, na którego czekali.
Cała akcja rozegrała się zaledwie w ciągu ułamku sekundy, po wypowiedzianym rozkazie - bo inaczej nie umiał tego określić, gdy słowa padały z ust Kierana - czarodziej desperacko starał się jakoś wywinąć wymiarowi sprawiedliwości. Jednakże w tym zamieszeniu nie pomyślał, że Gabriel w rzeczywistości nie był specjalistą, ale właśnie drugim aurorem. Dobył różdżki i wycelował w rozproszonego czarodzieja.
- Petrificus Totalus - wypowiedział formułę zaklęcia, zaciskając pewniej palce na białej różdżce, przypominającą swym kolorem kość słoniową. Para aurorów zadziała niemalże jak dobrze naoliwiona maszyna, ponieważ po chwili unieruchomiony czarodziej leżał na sklepowej podłodze, a Gabriel sprawnie przeskoczył przez ladę, końcem różdżki nadal celując w czarodzieja, gdyby ten jakimś cudem wyswobodził się spod działania zaklęcia.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]06.03.19 16:41
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Sklep jubilerski - Page 2 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]07.03.19 20:33
Był przygotowany na każdą możliwą czarnomagiczną inkantację, dlatego wybór zwykłej i nie tak bardzo szkodliwej Drętwoty odrobinę go zaskoczył. Wydawało mu się, że napastnik zareagował jakby instynktownie, nawet dobrze tego nie przemyślał. Samo zostawienie tutaj przeklętej bransolety nie było przez niego przemyślane. I wciąż jego głos, usłyszany zaledwie raz, Kieranowi brzmiał młodo. Zbliżył się do leżącego już na podłodze podejrzanego i zsunął kaptur z jego twarzy. Młode rysy twarzy, które zastygły w zdumieniu i przerażeniu, były ostatecznym dowodem, że mają do czynienia z młodym czarodziejem, może w wieku zbliżonym do młodego właściciela sklepu jubilerskiego.
Tonks całkiem nieźle poradził sobie z unieszkodliwieniem podejrzanego. Wypełnił swoje zadanie należycie, sprawnie, bez choćby chwili zawahania. Ale cała sprawa właściwie okazała się dość prosta, bo i przeciwnik nie był kimś wymagającym, zatem nie stanowił wielkiego wyzwania. Z jednej strony to było powodem ulgi, ale z drugiej mogło to być jakimś rozczarowaniem. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało, a we wnętrzu sklepu jubilerskiego nie doszło do żadnych strat. Żadne zaklęcie jak na razie nie wywołało anomalii.
Rineheart odebrał różdżkę unieszkodliwionego czarodzieja i schował ją do kieszeni swojego płaszcza. Potem wyjął kajdanki, mimowolnie w tej samej chwili tęskniąc za czasami, gdy zwykłe Esposas nakładało porządne kajdany wokół nadgarstków i kostek sprawcy. Ale w czasach, gdy panowały szalone anomalie, kajdanki nieustannie znajdowały się w wyposażeniu aurorów. Z pewnymi trudnościami skuł dłonie młokosa, aby mieć je cały czas na oku, żeby nie miał szans się z nich wyswobodzić.
Zabierzemy go do Tower i tam przesłuchamy – zadecydował szybko Kieran. – Choć nie sądzę żebyśmy mieli do czynienia ze zmyślnym czarnoksiężnikiem.
Podczas przesłuchania z pomocą zaklęć sprawdza jego różdżkę, jak i znajomość czarnej magii. Nie widział w przerażonych oczach tego młodego mężczyzny zła, jednak musieli wypytać skąd miał tę bransoletę. Chwycił młodziki pod prawym ramieniem, w tej samej chwili zerkając sugestywnie na Gabriela, aby pomógł podejrzanego podnieść do pionu.
I co dalej? – spytał jubiler jeszcze.
Spiszemy raport, pewnie przyślemy kogoś po pańskie zeznania, a potem zamkniemy sprawę.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]08.03.19 15:55
Coś było nie tak. Znaczy cała akcja poszła gładko, a czarodziej nie okazał się zmyślnym czarnoksiężnikiem. Wręcz przeciwnie, gdyby Gabriel miał go ocenić to daleko mu było do takowego. I nie chodziło nawet o jego młody wiek, bo przecież ten nie był wyznacznikiem magicznych umiejętności, przynajmniej nie w każdym wypadku. O jego braku doświadczenia i umiejętności czarnomagicznych stanowiło nerwowe zachowanie i użycie Drętwoty do zaatakowania wykwalifikowanego aurora. Z reguły osoby obcujące z czarną magią od razu sięgały po te niebezpiecznie klątwy w chwilach zagrożenia, a nie zwykle zaklęcie, które mógłby opanować już uczeń w Hogwarcie, gdyby naprawdę bardzo chciał - a może było nawet wpisane w podstawę programową? Sam niezbyt dobrze pamiętał już kiedy nauczył się jakiego zaklęcia, ale właściwie było to mało istotne w tym momencie. Zdaniem Gabriela mógł być wyłącznie gońcem, który mógł zostać wplątany w całą sprawę z nie do końca własnej woli. Jednakże te przemyślenia, a raczej przelotną myśl, zostawił dla siebie. Spojrzał na leżącego, unieruchomionego mężczyznę - Kieran już teraz zajął się skutecznym unieruchomieniem podejrzanego, a Tonks postanowił zainteresować się właścicielem sklepu jubilerskiego, który wyglądał teraz na bardzo zdenerwowanego. Zapewne stres w końcu z niego schodził i odczuwał ulgę z powodu dobrze przeprowadzonej akcji. Niemniej jednak wyjątkowo jasny kolor skóry skłonił Tonksa do krótkiego, uważnego spojrzenia.
- Wszystko w porządku? - zagadnął, nim Kieran przedstawił ich dalszy plan działania. Tym czasem on już stał u boku podejrzanego i zacisnął silne dłonie na tego przedramieniu, aby pomóc aurorowi w dźwignięciu bezwładnego ciała właściciela bransolety.
- Dziękujemy panu za poinformowanie nas w porę - zwrócił się jeszcze do młodego mężczyzny. Uważał, że powinien jakoś, w sposób taktowny i uprzejmy, podziękować tym bardziej, że teraz mężczyzna chyba potrzebował wsparcia. Taszczenie podejrzanego do tymczasowej siedziby Biura Aurorów, dlatego skoro już mieli pewność, że jego ręce są skute a różdżka zabezpieczona pozwolił sobie na przerwanie zaklęcie.
- Finite Incantatem - wypowiedział inkantację zaklęcia. Przynajmniej pójdzie o własnych siłach - minusem może być gorączkowe, paniczne tłumaczenie kompletnie pozbawione sensu, ale od czego jest silencio.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]08.03.19 15:55
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Sklep jubilerski - Page 2 JghiIea
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]08.03.19 23:51
Dobrze, że w tej akcji towarzyszył mu człowiek, który miał baczenie na samopoczucie naocznego świadka. Kieran niekoniecznie był skory do pocieszania wszystkich wokół. Miał inny stosunek do zwykłych świadków, od których potrzebował jedynie zeznań, a zupełnie inny do ofiar. Osoby, które doznały w jakimkolwiek stopniu uszczerbku starał się traktować z wyrozumiałością, zwłaszcza dzieci. Zranione kobiety zazwyczaj zbyt mocno histeryzowały, aby chciał choćby do nich podejść. Tonks zajął się jubilerem, pytając o samopoczucie i dziękując mu za obywatelską postawę. Rineheart to nawet by nie podziewał za zaangażowanie, które uznawał najzwyczajniej w świecie za obowiązek każdego. On był tym, co prosto z mostu poruszał konkretne zagadnienia.
Poprosimy jeszcze o bransoletę – zwrócił się do jubilera, wyciągając wolną rękę po przedmiot. – Tylko najpierw proszę ją w coś zawinąć.
Młody właściciel dokładnie spełnił jego polecenie, zaklętą biżuterię owijając bawełnianą chusteczką, następnie podał ją niezwykle ostrożnie, kładąc na aurorskiej dłoni. Rineheart przypatrywał się temu wciąż wystraszonemu zachowaniu w całkowitym milczeniu, choć pewna nagana czaiła się w jego oczach. Musiał jednak odpuścić komentarze dla własnego spokoju. Przyjął niezbyt dobrze i skromnie zabezpieczony dowód, po czym wsunął go do kieszeni, w której również była obecna zajęta różdżka niezbyt wprawionego w walce młodzika.
Poderwali wspólnymi siłami z Gabrielem bezwładne ciało, ale nie zamierzali go ze sobą targać aż do Tower of London. Tonks zniósł własne zaklęcie, dzięki czemu przerażony młodzik drgnął i spróbował się wyrwać do przodu. Kieran jednak solidnie przytrzymywał go za prawe ramię.
To nieporozumienie – zaczął się tłumaczyć, ale przynajmniej nie krzyczał. – Ja nic nie zrobiłem.
Nic? – powtórzył po nim z kpiną Rineheart. – Zaatakowałeś funkcjonariusza, ale wcześniej przytargałeś tu zaklętą bransoletkę.
Nie chciałem… Ja się przestraszyłem, że ktoś zaszedł mnie od tyłu. A bransoletę musiałem sprzedać. Ojciec niewiele po sobie zostawił, a zmarło mu się pierwszomajowej nocy. Panowie, muszę za coś żyć i…
Tłumaczyć się będziesz w celi podczas przesłuchania – przerwał mu ostro i pociągnął go za sobą, wyprowadzając stanowczo ze sklepu jubilerskiego. Całkiem nieźle poradzili sobie z tą sprawą.

| z tematu


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I have a very particular set of skills, skills I have acquired over a very long career. Skills that make me a nightmare for people like you.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Sklep jubilerski - Page 2 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]09.03.19 15:18
Gabriel nieco inaczej podchodził do sprawy naocznych świadków - uważał, że należało okazać trochę wsparcia, nieco podbudować, bo w ten sposób obywatele przestawali bać się władzy i rzucać uwagami, jakoby Biuro Aurorów nie potrafiło doprowadzić żadnej sprawy do końca, dlatego niektóre sprawy zamiata się pod dywan. W takiej sytuacji młody jubiler miał namacalny dowód na to, że aurorzy faktycznie wykonywali swoją pracę jak najlepiej i jego poglądy odnośnie służb ministerialnych miały się zmienić. A przynajmniej w to wierzył Tonks. Mogłoby się to wydawać błahe, ale przecież to tacy ludzie z takim, a nie innym spojrzeniem na życie byli najczęściej ich świadkami, z których musieli wyciągać informacje. Dlatego, gdy widział jak nieco drżące palce mężczyzny podczas zawijania bransolety, uśmiechnął się jedynie pokrzepiająco, nie komentując niczego. Czuł jednak, że chociaż czarodziej był im wdzięczny za interwencję to jedyne o czym marzył to zamknięcie za nimi drzwi i przyklejenie do przeszklonych drzwi zawieszki z napisem zamknięte.
Zaklęcie zostało zdjęte, a wraz z nim anomalia - albo nagła, pojawiająca się zupełnie znikąd migrena - sprawiła iż pulsujący i ostry ból pojawił się w głowie Gabriela. Instynktownie jednak zacisnął palce na lewym przedramieniu, wyrywającego się do przodu podejrzanego. Częściowo przyniosło mu tu ulgę, a przy okazji ukrócił nadzieję młodzieńca na wyrwanie się wymiarowi sprawiedliwości. Nie chciał jednak dać po sobie poznać nagłego pogorszenia swojego stanu zdrowia - miał nadzieję, że ból minie tak szybko jak się pojawił, a poza tym jedyne co mieli zrobić to doprowadzić delikwenta do Tower. Mimo doskwierającego bólu uśmiechnął się do właściciela zaczarowanej biżuterii. - Radziłbym ci nie marnować więcej sił, przydadzą ci się na przesłuchaniu, a teraz grzecznie idziemy - zwrócił się do niego spokojnym tonem, a jednak nie było w nim nic co przypominało ten spokojny, pełen zrozumienia głos, którym przemawiał do właściciela sklepu jubilerskiego. Pożegnał się z nim skinięciem głowy i zamknął za nimi drzwi. Sprawę można uznać za zakończoną.


/zt.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]15.08.19 23:47
|1 marca

Nerwowo zerkał na zegarek znajdujący się na nadgarstku. Za oknem już dawno było ciemno; tarcza wskazywała dwudziestą. Ostatni raz wyciągnął się na kanapie, po czym energicznie podniósł się do góry. Wszystko było już gotowe. On też. Chociaż stres nie opuszczał go od dzisiejszego poranka, nic nie było w stanie go zatrzymać. Właściwie to tylko tak to sobie wmawiał, bo możliwym było też, że wróci do mieszkania bez łupu. Dużo zależało od szczęścia. Nawet gdyby nie dopisało mu tej nocy, zawsze mógł wracać tu każdego piątku, gotów do włamania. Działał sam, dopasowywał plan pod siebie. Nie musiał się go kurczowo trzymać, o ile doszedłby do wniosku, że ryzyko nie jest warte zysku. Tak naprawdę to nie wiedział ile kasy może za to dostać. W środku sklepu był zaledwie raz, tylko po to, by rozejrzeć się po gablotach, ich zawartości i po pracownikach. Jakże miłym zaskoczeniem był fakt, że przybytkiem zarządzał jedynie właściciel. Klientela była tam raczej stała, wszak Michael więcej się w środku nie pokazywał. I tak musiał na poczekaniu wymyślać jakieś kłamstwa odnośnie tego, że poszukuje pierścionka zaręczynowego. Ze swoim skromnym strojem były to raczej wątpliwe słowa, które potwierdził tylko opuszczeniem budynku bez rzekomego prezentu. Od miesiąca też dokładnie obserwował tę lokalizację, stopniowo przygotowując się do skoku. Bywał tam za dnia, przy otwarciach, w trakcie zamknięć, w nocy. To przyniosło mu wiele istotnych informacji, bez których nie podjąłby decyzji o włamaniu. Oczywiście, mógłby uciec się do prostego, nieskomplikowanego wybicia szyby witryny, zgarnięcia stamtąd wszystkich błyskotek i natychmiastowej ucieczki. Ale to go nie satysfakcjonowało. Jakby nie było, to w jego doliniarskiej karierze nie chodziło tylko o zdobywanie pieniędzy małym kosztem. Po czasie, ważną rolę zaczął odgrywać ten nieprzemijający stres, adrenalina, ryzyko. Trochę się od tego wszystkiego zdołał uzależnić. A że nie przepadał za zmianami i nie potrafił przyznawać się do swoich nałogów, wciąż kradł. Wiedział przecież, że to moralnie złe; że to czyny wbrew prawu; że powinien, miast biegać po mieście i obdzierać arystokrację z tych paru sykli, które trzymali w kieszeniach, znaleźć pracę. Ale on nie chciał. Zawsze tłumaczył się tym, że dla niego nie ma legalnej posady. To znaczy, nie usprawiedliwiał się przed nikim; on wmawiał to sobie, próbując utrzymać ten status niewinnego. Ale po co to wszystko? Na co potrzebne mu te kłamstwa? Sam siebie nie oszuka. Przecież nie ma schizofrenii. Jest w pełni świadom swoich czynów, więc te poczucie bezkarności było jedynie pozorne. Może i nie siedział jeszcze w nędznej celi w podziemiach Tower of London, ale im głębiej w to wchodził, prawdopodobieństwo takiego scenariusza się zwiększało. Gdyby nie miał choć trochę rozumu w głowie i tego pieprzonego szczęścia już dawno odsiadywałby jakiś wyrok. Za drobne kradzieże pewnie nie zagrzałby tam stołka. Ale napad na sklep jubilerski to już zupełnie inna sytuacja. Przynajmniej całkiem nie upadł na głowę i nie zabrał się za to bez żadnych przygotowań. Chociaż był łasy na pieniądze, ostatnimi czasy nawet bardzo. Kiedyś kasa nie była dla niego aż tak ważna; teraz, te zaplute knuty miały wysoką pozycję na jego liście priorytetów. Przez okno mieszkania na Crimson Street doszedł do niego krzyk tej moczymordy z dołu. Że też, nawet w zimie, nie rezygnował z pijackich przygód na dworze. Jak gdyby nie mógł chlać w swoim mieszkaniu. Nie zdziwił się tym jednak za bardzo, bowiem takie akcje były tutaj codziennością. Już się przyzwyczaił. Odpalił papierosa, zasunął żaluzje i ponownie zerknął na nadgarstek. Niedługo musiał wychodzić. Facet zaraz miał zamykać. Czas zebrać potrzebne manatki, które specjalnie kupił do tego skoku. Torba, z grubego materiału, z solidnym uchwytem, który mógł przerzucić sobie przez ramię; bawełniane rękawiczki, dzięki którym nie zostawi po sobie żadnego śladu i raczej nie zdoła nic zniszczyć; fedora, w czarnym kolorze, z dość szerokim rondem, by maksymalnie zasłonić swoją charakterystyczną, rozwichrzoną fryzurę oraz rzucić cień na twarz; najzwyklejszy kuchenny nóż, gdyby przyszło mu bronić się bez użycia magii. Oprócz tego, zwrócił uwagę na to, żeby ubrania były dosyć uniwersalne i nie wyróżniały się jakoś szczególnie. Wybrał najprostsze szmaty, jakie miał w szafie, pamiętając przy tym, że nie powinny one ograniczać jego ruchy. Pomimo dobrze wymyślonego planu, zawsze coś mogło pójść nie tak. Kto wie, czy nie przyjdzie mu biegać tej nocy? Wszystkie rzeczy wrzucił do worka; ten, zarzucił sobie na ramię, po czym wyszedł w pośpiechu z mieszkania. Nie mógł się ociągać, za dziesięć minut właściciel miał zamykać. A musiał mu przy tym towarzyszyć; co prawda, ukryty w cieniu przeciwległego budynku, ale to od tego faceta wszystko zależało. Dzień nie był bynajmniej przypadkowy, wszak piątek, jak zdążył zaobserwować Scaletta, był jedynym czasem w tygodniu, kiedy na czas zamknięcia przed drzwiami pojawiała się zawsze ta sama kobieta. Zapewne to kochanka dysponenta, może jego żona (akurat w to Mike jakoś specjalnie nie wnikał). W całym przedsięwzięciu istotą była jej obecność, wszak w ciągu ostatnich czterech piątków, kiedy to Michael obserwował opuszczanie sklepu przez szefa, ten dwa razy zapomniał o tym, by nałożyć na budynek zaklęcia ochronne. Zwykle, gdy nikt na niego nie czekał, nie miał w zwyczaju o tym zapominać i rutyna wyglądała tak samo. Co innego, gdy na zewnątrz stała już ta baba, która ponaglała mężczyznę. Wówczas, jedynym zabezpieczeniem pozostawał zamek, tak łatwy w pokonaniu, że wtargnięcia dokonałoby nawet dziecko. Ale on nie zawsze zapominał o Bubonem, przez które po okolicy rozdarłby się pisk, gdyby stopą przekroczył próg wejścia. Stosował też zaklęcie Tenebris, dzięki któremu w środku panowały ciemności - te byłoby jednak łatwe do zignorowania, ponieważ pod wpływem światła z różdżki Scaletta i tak widziałby cały łup.
Z pomocą teleportacji oraz dobrze znanych mu skrótów, dotarł na miejsce chwilę przed zamknięciem. Na ulicy panował półmrok, częściowo zaburzony blaskiem księżyca i jednej latarni. Skrył się w miejscu, z którego mógł obserwować sytuację; minutę czy dwie później usłyszał regularny stukot obcasów. Przyszła, tak jak zawsze. Elegancko wystrojona. Stanęła w wejściu, uchyliła drzwi i zniecierpliwionym głosem oznajmiła o swoim przybyciu. Mężczyzna za ladą nie potrzebował zachęty; energicznie złapał za swój płaszcz, wiszący gdzieś na zapleczu, a na głowę nałożył kapelusz, szczerząc się od ucha do ucha. Bez zwłoki pojawił się na zewnątrz; do uszu Michaela dobiegł dwuznaczny dialog pary. Czekał na inkantacje. Jeśli zabezpieczy budynek, dzisiaj nie dokonuje włamania. A jeśli, przez swoją kochankę się zagapi i tylko zamknie drzwi, Scaletta może wkraczać do akcji. Oprócz kilku słów ponaglania i komplementów, nie usłyszał, ani też nie zobaczył, by z ust faceta padły zaklęcia. Sekundę później głosy już cichły, oddalając się w przeciwną stronę.
A więc to czas. Tu i teraz.
Poczekał, aż znikną mu z pola widzenia, rozglądając się przy okazji po okolicy; musiał uważać, żeby nieprzewidziany patrol stróży prawa nie widział, jak ten dobiera się do drzwi. Lub jak opuszcza sklepik z plecakiem pełnym fantów. Przy okazji, na dłonie nałożył rękawiczki, na głowę nakrycie, a nóż włożył za pazuchę.
Drzwi otworzył w parę sekund. Różdżką zgoła oświetlił sobie pomieszczenie. I zabrał się do roboty. Brał to co wydawało mu się najcenniejsze - złapał jakieś perły, kolczyki, parę pierścionków. Momentalnie jednak zaprzestał swoich kradzieży, wszak wydawało mu się, że za wystawą sklepową dojrzał jakiegoś przechodnia. Natychmiast zgasił światło i chwilowo zamarł w bezruchu. Biżuteria przecież jest droga. Nawet z tych kilku przedmiotów dostanie niezłe pieniądze, prawda? Wolał nie ryzykować niepotrzebnie i wycofać się od razu. Dyskretnie opuścił sklep; zdjął rękawiczki, odpalił papierosa i szybkim krokiem ruszył po brukowanym chodniku.
Następnego dnia skontaktował się z dobrze mu znanym handlarzem. Żyła, bo taką ksywę nosił ten facet (zważywszy zapewne na to, co wyrastało mu na czole w grymasie niezadowolenia) przyjmował od Scaletty wszystko, co uznał za wartościowe. A Mike liczył, że uda mu się wyciągnąć od niego więcej, aniżeli sobie założył. Zdziwił się zatem, gdy usłyszał od niego proponowane kwoty za precjoza. Były one niższe, niż by sobie tego życzył. Próbował ubić z nim targu, przekonując go o wysokiej jakości materiałów użytych do produkcji tych kosztowności.
- Wy, pieprzeni makaroniarze, dymacie wszystkich. Ale nie mnie - odpowiadał, oglądając pod lupą kamień na kolczykach. Być może rzeczywiście mógł lepiej wybierać, co wrzuca do tej torby. Ale kto, w jego sytuacji, zastanawiałby się nad tym, co właściwie bierze do łap? Ostatecznie, poszli na kompromis (Michael średnio miał wybór, bo nie znał nikogo, kto byłby uczciwszy od tego machera). Zarobił na tym, może nie kokosy, ale i tak był zadowolony.

zt
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]12.01.21 2:08
Jedna z licznych szarych sów przemierzała tej nocy Londyn. Nie wyróżniała się niczym od innych pocztowych ptaków. Przeciętnej wielkości i szybkości, niosła w dziobie starannie zapieczętowany list. Leciała wysoko, nie zniżając lotu i nie zważając na świszczący dookoła wiatr. Gdy pod nią zaczęły migotać światła latarni, zapikowała w dół. Przez chwilę krążyła nad ulicami miasta, aby ostatecznie otworzyć dziób i wypuścić z niego list, który po chwili tańczenia w powietrzu opadł na ziemię.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec leżący przed sklepem list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:



Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:


  • Roth i Meggy Davies – pięcioletnie bliźnięta, zamordowane z zimną krwią na oczach ich własnych rodziców. Ich matka pozostaje zaginiona w akcji.
  • Edmund Rodgers – sklepikarz na Ulicy Śmiertelnego Nokturna. Został znaleziony martwy w jednym z parków. Zmarł na wskutek gwałtownego urazu głowy. W okolicy znaleziono ślady po magicznym pojedynku.
  • Johnson Vanity – sprzątacz, który został zamordowany, gdy próbował ratować życie swojej dziesięcioletniej córki oraz jej mugolskiej przyjaciółki. Dziewczynki uszły z życiem. Johnson został znaleziony dwa dni później w okolicznym śmietniku przez sąsiadkę. Ciało nosiło ślady tortur.


Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:
kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Sklep jubilerski - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sklep jubilerski [odnośnik]10.08.21 17:09
- 13 I 1958 -
Rhysand&Nora

Trzynaście minut przesiedział we wnętrzu sklepu jubilerskiego, obskakiwany przez atencję kolejnych sprzedawców. Szuflady z najwyższych półek otworzyły się za jednym zamachem, a dotychczas znudzona obsługa wydawała się nagle być w swoim żywiole. Gablotom daleko było do swojej dawnej świetności, a biorąc pod uwagę lokalizację w centrum Londynu, niegdyś miejsce musiało przynosić znacznie większe dochody. Teraz, wobec topniejącej ilości zamożniejszych mieszkańców, kiedy nawet ludzi jego pokroju musieli uważniej zapatrywać się na własne inwestycje, rzucali się na każdego przybyłego niczym testrale na świeże mięso. Nie dziwił im się. Większość przechodniów zajęta była spłacaniem domowych zobowiązań i utrzymywaniem się w domostwie, toteż zakup jakichkolwiek akcesoriów prócz kajdan w Tower schodził na drugi plan. Drugi plan, który nie dotyczył jego. On zawsze był główny aktorem, nawet teraz, znajdując się na progu budynku, z dopalającym papierosem wyglądał, a co ważniejsze czuł się, jak główna postać całego obrazu. Wystawa sklepu pozostawiała wiele do życzenia, obuta drewnianymi ozdobami i kolumienkami miniaturowego ogrodzenia wymagała z pewnością talentu od twórcy, ale zdaniem Selwyna nie należała do szczytu architektonicznej pomysłowości, ryzyko pożaru było w końcu bardzo duże, zwłaszcza w okolicy gdzie większość budynków liczyła już swoje lata.
Zaciągnął się ze znudzeniem, rzucając za ramię pojedyncze spojrzenie za jubilerem, który zniknął na zapleczu. Całkiem niedawno otrzymał informację o sprzedanym do tego sklepu naszyjniku z drugiej ręki. O ile sama ozdoba nie miała dużej wartości, to już kamień umieszczony w centrum misternego metalu jak najbardziej. Rzadki rodzaj kruszcu, musiał być pamiątką rodzinną przekazywaną z rąk do rąk, aż w końcu poprzedni właściciel wskutek pogarszającej się sytuacji ekonomicznej, zdecydował się na odsprzedanie go. Rhysand nie znał się na biżuterii tak dobrze jak na innych kategoriach sztuki, ale wystarczyła prosta kalkulacja, by wiedzieć, że opłaca się wykupienie wisiora po tej samej cenie. Czerpał pewnego rodzaju satysfakcję, ze strachu w oczach mężczyzny, gdy żądał pokazania kolejnych nieistotnych pierścionków, przypinek i klamer, mieszając w głowie. Liczyła się tylko jedna rzecz, zamierzał ją dostać po korzystnej cenie.
Zatopiony w swoich myślach, zgiął palce i pstryknięciem wyrzucił niedopałek za siebie, szukając po kieszeni miękkiego płaszcza papierośnicy. Potrzebował jeszcze trochę czasu na zmiękczenie, uśpienie czujności desperata wewnątrz. Chciał, żeby ten nie tylko sprzedał mu poszukiwane produkty. Miał błagać o pomoc i dziękować za wyratowania z ciężkiej sytuacji materialnej. Przymknął na sekundę oczy, a niejasny uśmiech zamajaczył na ustach, rozciągając się po opatrzone lekkim zarostem policzki. Kochał to uczucie, gdy czuł, że płomień władzy w nim odżywał. Nawet teraz, wydawał się tak realny, że jego wyobraźnia sama zaskakiwała. Praktycznie mógł bowiem wyczuć nosem lekki zapach spalenizny i odgłosy trzaskającego przed ogniem drewna.



angels would damn themselves for me
Rhysand Selwyn
Rhysand Selwyn
Zawód : ambasador MKCz, persona polityczna, mecenas sztuki
Wiek : 38
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
fine, make me your villain

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 igni ferroque
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10361-rhysand-m-selwyn https://www.morsmordre.net/t10437-koperty-przy-kieliszku-whiskey#315412 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t10441-skrytka-bankowa-nr-2290#315558 https://www.morsmordre.net/t10440-r-m-selwyn#315504

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Sklep jubilerski
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach