Wydarzenia


Ekipa forum
Główna sypialnia
AutorWiadomość
Główna sypialnia [odnośnik]01.07.16 20:59

Główna sypialnia

Sypialnia państwa Yaxley urządzona z przepychem od sufitu po najdrobniejsze detale. Pozłacane sklepienie wygląda jeszcze piękniej, gdy zapali się światła, a wiktoriańskie łoże stanowi centrum pomieszczenia i główną ozdobę. Meble są zrobione z drewna z pobliskich lasów jak w całej reszcie domu, nadając silny charakter wnętrzu, ale również dodając mu królewskości.
Na pomieszczenie nałożone jest: muffliato

[bylobrzydkobedzieladnie]



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.



Ostatnio zmieniony przez Morgoth Yaxley dnia 05.11.16 19:29, w całości zmieniany 3 razy
Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.07.16 10:07
Szczerze mówiąc Lynn bała się, że po spotkaniu z matką mężczyzny nadal nie będzie mogła stwierdzić kto stoi za rzuceniem tej klątwy. Bała się, że jej pomoc nie przyniesie rezultatów, a jedynie zamąci w głowie każdemu kto myślał, że jest ona w stanie rozwiązać tę zagadkę. Prawdą jest, że sama tak uważała. Wierzyła, że klątwę da się zdjąć, a czarodzieja da się odnaleźć po prostu potrzebowała na to czasu. W końcu w swoim fachu zajmowała się poszukiwaniem przedmiotów. Ludzie choć nie ukrywali się w najwyższych szczytach Alp czy najgłębszych grobowcach Peru to jednak mieli prawdziwą przewagę jaką jest ruch. Przeszli z foyer do głównej sypialni. W innych okolicznościach to spotkanie odbyłoby się w całkowicie innym miejscu. Sypialnia była miejscem intymnym i nawet w takich okolicznościach było jej zwyczajnie niezręcznie tu wchodzić. Mimo wszystko nie miała wyjścia. Zważając na stan zdrowia kobiety jedyne co jej pozostało to właśnie to. Pomieszczenie było przestronne i bardzo jasne. Nie dało się przejechać po nim obojętnym wzrokiem. Szybko jej ciekawość została zastąpiona przez skupienie. Zobaczyła leżącą na łóżku kobietę z pół przymrużonymi oczami. I choć na jej twarzy widać było cierpienie, ból, chorobę to już teraz Lucinda mogła stwierdzić, że jest piękną kobietą. Ucieszyła się w głębi ducha, że są tutaj sami. To wiele ułatwiało. Widocznie służąca musiała zostać odprawiona przez mężczyznę już wcześniej albo po prostu wyszła. Lynn podeszła do łóżka kobiety. - Pani Yaxley… - zaczęła. - Nazywam się Lucinda Selwyn. - przedstawiała się właściwie po to by sprawdzić reakcję kobiety. Kiedy matka młodego Yaxleya przeniosła na nią wzrok trochę jej ulżyło. Mężczyzna miał racje. Jej stan prawdopodobnie można było określić jako stabilny. Chciała dotknąć dłoni kobiety, ale nie wiedziała czy może. Spojrzała wymownie na chłopaka. Pomimo sytuacji w jakiej się znaleźli nadal obowiązywały ich pewne zachowania, których przestrzegać musiała nawet jeżeli wcale nie chciała się w nie w tym momencie bawić.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.07.16 11:34
Jego ojca nie było w domu. Była to dla niego pewna ulga. Nie tylko ze względu na to, że Leon Yaxley mógłby zwyczajnie nie wpuścić nieznajomej osoby do swojej żony, ale również, i co najważniejsze, Morgoth nie chciał widzieć go w tak okropnym stanie. Sam uważał, że nie prezentował się najlepiej, ale jego rodzic nie powinien być widywany w chwilach słabości. A przynajmniej nie dla ludzi z zewnątrz. Oni we własnym domu mogli czerpać siłę z tej tragedii i wspierać się wzajemnie, chociaż wyraźnym było, że ojciec odsunął się w cień. Z dala od swoich dzieci i nawet nie rozmawiał tak często z Leią jak miał w zwyczaju. Morgoth przejął te obowiązki, czując, że nigdy nie zastąpiłby ojca, gdyby przyszła taka opcja w tej chwili. Ani teraz, ani nigdy.
Otworzył drzwi do sypialni głównej, po czym zaprosił gestem czarownicę. Dalej nie mógł się przyzwyczaić do tego widoku matki. Nigdy nic nikomu nie zrobiła. Nawet jej artykuły w Walczącym Magu nigdy nie okazały się silnie kontrowersyjne. Fakt, że ostatnio pisała o Grindenlwaldzie i jego barbarzyństwach, które wyrządzał zarówno mugolom jak i czarodziejom nie były niczym nowym. W końcu wielu szlachetnych się mu przeciwstawiało. Nie tylko ona. Morgoth wiedział, że nestor jego rodu i kilku innych otwarcie mówiło o niebezpieczeństwie płynącym z planów dyrektora Hogwartu. Dlaczego więc ktoś miałby zainteresować się jego matką? Zatrzymał się w nogach łoża, pozwalając równocześnie podejść lady Lucindzie. Gdy się przedstawiła, a Beatrice przeniosła na nią spojrzenie, żałował, że nie stanie się nic więcej. Podszedł bliżej i przysiadł po lewej stronie, od razu szukając ręki rodzicielki.
- Mamo... Mamo, lady jest tutaj, żeby ci pomóc - powiedział, ściskając dłoń matki. Nie otrzymał odpowiedzi,a jedyne co zrobił to spojrzał na siedzącą obok kobietę. Skinął pannie Selwyn głową na znak, że zgadza się na wszystko. - Ma pani moją pełną zgodę. Jeśli jest coś w czym mogę pomóc, niech się lady nie krępuje - odpowiedział, po czym wstał i usiadł w fotelu z wysokim oparciem po drugiej stronie pokoju, obserwując zajście.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.07.16 13:22
Lynn mogła sobie tylko wyobrazić jak ciężkie jest patrzenie na cierpienie ukochanej osoby. Kiedy nic nie możesz zrobić bo jej stan nie jest zależy od Twoich działań. Ona o swojej chorobie rodzicom jeszcze nie powiedziała i jakoś z perspektywy czasu nie jest w stanie sobie tej rozmowy wyobrazić. Nigdy nikt nie traktował jej jak słabej, niezdolnej do jakiegokolwiek funkcjonowania osoby. Zwykle patrzono na nią jak na kogoś kto bez problemu poradzi sobie ze wszystkimi sytuacjami. Nie miała ochoty zmieniać tego spostrzegania. Obawiała się, że wtedy jej własna opinia o sobie samej zmieni się w sposób diametralny. Teraz patrzyła jak syn z obawą patrzy na stan matki i wiedziała, że jej matka tak samo patrzyłaby na nią. O ile nie gorzej. W końcu choroby Lynn wyleczyć się nie dało. Już zawsze tak będzie. Wyrzuciła te myśli z głowy i skupiła się na poszukiwaniach. Czego właściwie szukała? Jakiegokolwiek znaku świadczącego o obecności czarodzieja. Delikatnie ujęła jej rękę i przejechała palcami po dłoni kobiety. Dokładnie obejrzała każdy palec chcąc znaleźć nawet plamkę  atramentu. W skupieniu delikatnie obróciła jej twarz co chwile niewerbalnie powtarzając znajome jej zaklęcia odkrycia. Robiła to z wiarą choć w głębi ducha wiedziała, że nie uda jej się nic tutaj znaleźć. - Nie rozumiem. - zaczęła odkładając dłoń kobiety na łóżko. - Nie rozumiem dlaczego ktoś chciałby śmierci Pana matki. Skoro tak jak Pan mówi… nikt nie miał ku temu powodu. Obawiam się, że w tym momencie nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Przede wszystkim na poprawę zdrowia Pana matki. Może kiedy klątwa przestanie działać i Pana matka wróci do świadomości będzie w stanie powiedzieć cokolwiek o tym naszyjniku bądź o jego nadawcy. - odparła patrząc się wciąż na wymęczoną twarz kobiety. - Z drugiej strony jeżeli rozejdzie się, że Pana matka wraca do sił może osoba, która próbowała ją skrzywdzić będzie chciała spróbować tego jeszcze raz. Tylko Ci, którym naprawdę Pan ufa powinni mieć teraz dostęp do Pana matki. - dodała przenosząc wzrok na mężczyznę.


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Główna sypialnia [odnośnik]12.07.16 16:02
Morgoth patrząc na działania lady Selwyn, poczuł jak zaczyna go zaciskać w gardle. Rozluźnił krawat, wiedząc, że nadchodzi kolejna zadyszka. Musiał to przeczekać. Nie było to spowodowane dużym stresem, jednak Klątwa Ondyny lubiła się od czasu do czasu przypominać w najmniej oczekiwanych momentach. Lub właściwie tylko podczas nich. Oparł łokcie na kolanach i skrył czoło w dłoniach, patrząc się w podłogę. Chciał, żeby to przeszło. Żeby się skończyło. A jeśli miałoby to pomóc, niech spadnie na niego jakaś potężna siła tylko niech odda mu matkę. Siedział, próbując uspokoić oddech. Przypominał sobie słowa w notatniku dziadka Flinta, w którym ten prowadził badania nad sławną u Yaxley'ów i ich rodzie Klątwą Ondyny. Wiedział, że jednym z czynników wywołujących bezdech u chorych jest alkohol. Dziadek zanotował nawet przypadek zapadnięcia w śpiączkę. Stała kontrola przez uzdrowicieli była niesamowicie uprzykrzająca i przypominająca o jednym fakcie. Morgoth umierał i nie mógł nic na to poradzić. Wyjął fiolkę z wewnętrznej kieszeni kamizelki i powoli zaczął wdychać silny zapach mieszanki ziołowej, która miała mu pomóc z dojściu do siebie. Chociaż nie było to proste, po dwóch minutach znów był skupiony na sytuacji w sypialni. Na szczęście kobieta była zbyt pochłonięta szukaniem znaków i nie zauważyła tej chwili słabości. Nienawidził tego i dziękował, że przynajmniej dzisiaj ten wstyd i upokorzenie zostało od niego odsunięte. Odchrząknął, gdy lady Selwyn skończyła mówić.
- Wie pani, że nie mogę poprzestać jedynie na może kiedyś - odparł, wstając powoli i podchodząc do Lucindy. - Nikt taki nie zbliża się do niej od chwili, w której to się stało i nikt takowy nie znajdzie się w jej pobliżu dopóki nie dojdzie do siebie. Może być pani tego pewna.
Przesunął się przed nią, by stanąć zaraz przy węzgłowiu i przez chwilę przyglądał się zmęczonej twarzy matki.
- Rozumiem, że nic nie znalazłaś, lady Selwyn - stwierdził, nie pytając i nie odrywając spojrzenia od oblicza Beatrice. - Dzisiaj nie będziemy mogli przeszukać posiadłości, nie wzbudzając niczyjego zainteresowania, więc... Sam to zrobię. Niedługo zaczyna się Sabaty u lady Nott. Dopiero po nowym roku wyślę do pani sowę z instrukcjami. Rozumiem, że nie ma pani nic przeciwko? - spytał, a po chwili ciszy obejrzał się na kobietę, oczekując reakcji.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]13.07.16 14:35
Dobrze wiedziała, że jej zapewnienia na nie wiele się zdawały. Tym bardziej, że były one przepełnione wątpliwościami i gdybaniem, którego nie mogła potwierdzić. Choć na klątwach znała się naprawdę dobrze i doświadczenie jakie miała pozwalało jej myśleć, że jest dobra w tym co robi to jednak był to rodzaj magii, której nie spotyka się na co dzień. Nic prócz nadziei nie mogła mu w tym momencie dać. Bolało ją to w jakiś sposób. Naprawdę myślała, że zaklęty przedmiot nie oporny na jej działania, myślała, że to będzie coś co oderwie ją od wszystkiego przez co ostatnio przeszła, a okazało się być całkowicie odwrotnie. Gdyby tylko mogła spotkać się z Edgarem i zapytać go o zdanie. Na pewno razem by na coś wpadli. Nie wiadomo dlaczego Lynn bez niego czuła się mniej kompetentna. Może dla tego, że jej wiedza w dużej mierze opierała się na jego naukach. Skinęła głową dokładnie rozumiejąc co mówi. Choć nie mogła wczuć się w jego sytuację bo nigdy w podobnej nie była to jednak ją rozumiała. - Naprawdę chciałabym, żeby to było proste. Niestety nie jest, ale obiecuje, że będę ciągle szukać. - powiedziała pewniejszym głosem przenosząc wzrok znowu na kobietę. - Oczywiście, że mi to nie przeszkadza. Będziemy w ciągłym kontakcie. Proszę mnie informować o zmianach w stanie zdrowia Pana mamy. Oczywiście jeżeli mogę o to prosić. -dodała dotykając jeszcze raz dłoni kobiety. - Proszę szybko wracać do zdrowia Pani Yaxley – puściła delikatnie rękę kobiety i odwróciła się ponownie w stronę mężczyzny. - Proszę choć na chwile odłożyć zmartwienia i uwierzyć, że nic nie jest przesądzone. Nie będę Pana dłużej niepokoić i bardzo mi przykro, że w tym momencie nie mogę zrobić więcej. - podeszła do mężczyzny i skłoniła się lekko w ramach pożegnania. Już byli w drodze do drzwi pokoju, kiedy Lynn obróciła się i powiedziała. - Mam prośbę… może moglibyśmy po prostu mówić do siebie po imieniu? Myślę, że tak będzie nam o wiele prościej. - zgodził się? Może nie? Tak czy inaczej Lynn opuściła pałac Yaxleyów z niepokojem i dużą motywacją do dalszych poszukiwań.

z.t x2


Ignis non exstinguitur igneThat is our great glory, and our great tragedy
Lucinda Hensley
Lucinda Hensley
Zawód : łamacz klątw i uroków & poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczona
hope for the best, but prepare for the worst
OPCM : 44 +1
UROKI : 30 +7
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Główna sypialnia Tumblr_on19yxR5PA1tj4hhyo2_500
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t3072-lucinda-lynn-selwyn https://www.morsmordre.net/t3145-sennett#51834 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t4137-skrytka-bankowa-nr-806#82308 https://www.morsmordre.net/t3214-lucinda-selwyn#55539
Re: Główna sypialnia [odnośnik]31.07.18 22:15
2 sierpnia
Nie powinno mnie tu być, przeszło jej przez myśl, gdy przemierzała kolejne korytarze rodzinnej posiadłości. Odkąd była w stanie podnieść się z łóżka o własnych siłach, słyszała to zdanie dość często, przy czym nie było w tym nic dziwnego, zważywszy na to, iż wszyscy uzdrowiciele, którzy odwiedzili jej łóżko, przepowiadali jej niechybną śmierć. Leia nie była w stanie jeszcze stwierdzić, jak sama się z tym czuła, choć bez wątpienia cieszyła się, że udało jej się wygrać walkę z chorobą, która zasiała tak ogromne spustoszenie w jej organizmie. Pomimo tego że ponownie poczuła pewność w swoich nogach, wciąż dosadnie odczuwała skutki tego, z czym musiała mierzyć się przez ostatnie miesiące. Nie było to dla niej łatwe, tak samo jak dla kogokolwiek innego na jej miejscu, bo przecież nikt nie lubił pokazywać tego, co było w nim słabe, a ona miała teraz mnóstwo takich punktów. Właśnie z tego powodu unikała swojego lustrzanego odbicia, tylko kilka razy pozwalając sobie na dokładnie przyjrzenie się sobie. Nie podobało jej się to, co widziała po drugiej stronie, jako że nie taki wizerunek swojej osoby pragnęła kreować na zewnątrz. Zresztą, to samo przecież tyczyło się jej rodziny, ponieważ chciała, by rodzice byli z niej dumni, a miała wrażenie, jakby pewien rozdział w jej życiu, w którym czuła się spełniona i szczęśliwa, właśnie został zamknięty i nigdy nie miał później powrócić. Nie wiedziała, jak sobie z tym poradzić i jak odnaleźć się w tej rzeczywistości, która zdawała się być dla niej zupełnie nowa. Zaręczyny brata, anomalie – to były rzeczy, o których dowiedziała się dopiero teraz, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Mimo że jej stan zdrowia tego nie nakazywał, Leia i tak chciała poprosić rodziców o to, by pozwolili jej na uczestnictwo w tegorocznym Festiwalu Lata. Wiedziała, że obecnie transport jest utrudniony, ale i tak pragnęła spróbować, mając nadzieję, że nie będzie zbyt długo musiała ich prosić o przyzwolenie na to. Po tylu dniach leżenia w łóżku, potrzebowała szansy na odetchnięcie innym powietrzem i spędzenia trochę czasu w towarzystwie innych ludzi. Śmierć na zbyt długo zagościła w jej organizmie, dlatego pragnęła znajdować się blisko życia, a o tej porze roku najlepszym miejscem do obcowania z nim był właśnie organizowany przez ród Prewettów festiwal. Była gotowa pokazać się tam nawet ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami, głównie dlatego, aby dać innym do zrozumienia, że Yaxleyowie nie mieli w najbliższym czasie stracić na sile. Właściwie to podejrzewała, iż jej pojawienie się będzie oznaką ich potęgi, ponieważ podejrzewała, że niejeden arystokrata przygotowywał się już na jej pogrzeb. Jednakże niezależnie od tego, jakie argumenty miała na poparcie swojego stanowiska w tej sprawie, póki co nie miało to znaczenia, ponieważ okazało się, że państwa Yaxley nie było obecnie w ich sypialni. Po zapukaniu do pomieszczenia i braku odzewu, Leia zdecydowała się na wejście do środka, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku, ale nikogo tam nie zastała. W związku z tym zdecydowała się na opuszczenie pokoju, ale gdy odwróciła się, ujrzała w progu swojego brata. Jej usta uniosły się w delikatnym uśmiechu na jego widok.
Dobrze cię widzieć — powiedziała, ponieważ były to pierwsze słowa, jakie nasunęły jej się na język. Leżąc w gorączce, nie sądziła, że jeszcze kiedyś będzie miała szansę na rozmowę z Morgothem, a jednak stali teraz naprzeciwko siebie i nie tak trudno byłoby teraz pokonać dzielącą ich przestrzeń. Leia potrzebowała teraz chwili, aby się mu przyjrzeć, bo chociaż nie była to jej pierwsza do tego okazja, to jednak również teraz poświęciła czas na to, aby wychwycić wszystkie zmiany, jakie zaszły w jego wyglądzie podczas tych kilku miesięcy.


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong

Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna sypialnia 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley
Re: Główna sypialnia [odnośnik]01.08.18 11:01
Poprzedni dzień był równie zajmujący jak trwający, mimo że dotyczyły one dwóch kompletnie innych spraw. Ledwo od kilku godzin na dłoni lady Lestrange widniał pierścionek, który ze starannością nie tyle co wybierał, co zlecił jego stworzenie. Pod żadnym pozorem nie zdecydował się na przereklamowane diamenty, rubiny czy szmaragdy, zamykając się na oryginalniejsze i znacznie piękniejsze w jego mniemaniu turmaliny. Z Marine łączyło ich wiele naznaczonych symbolizmem zdarzeń, ku temu niezwykła wyjątkowość występowania ów minerału była jakby podkreśleniem ów indywidualizmu. Zaznaczać miał równocześnie szacunek względem obiecanej mu przez rodzinę szlachcianki. I mimo że Morgoth nigdy nie był człowiekiem, który zagnieżdżał tak wiele ukrytych przesłań w przedmiotach, tak ten gest musiał różnić się od wszystkich innych, które kiedykolwiek uczynił. Z łatwością wybrał zatopienie w minerale łuski antycznego smoka, którego wspólnie z innymi opiekunami złapali, a Tristan przekazał mu nad nim pieczę. Chciał, by miała coś bliskie jego sercu zawsze obok siebie, a przy okazji jaki inny kamień mógłby oddać miłość do tych latających stworzeń lepiej? Jego nazwa pochodziła wszak od syngaleskiego turmali określającego zdolność do przyciągania, po podgrzaniu, popiołu z ognia. Naznaczeni obecnością smoków w swej relacji, nie mogli o nich zapominać, a Morgoth nie zamierzał się ich wypierać. Odkąd jego umysł został połączony ze świadomością jednego z podopiecznych jeszcze w rezerwacie w Peak District, wszystko zaczęło się zmieniać. On zaczął się zmieniać. Animagia stała się nieodłączną częścią jego życia, piął się wciąż w górę jako najmłodszy ze wszystkich Rycerzy Walpurgii i równocześnie Śmierciożerca, przeżył Azkaban i miał stać się częścią dwóch żyć, a nie jednego, jakie prowadził dotychczas. Zhardział, jeszcze bardziej wyizolował, odciął nawet od Cynerica, unikał towarzystwa, trawiąc w sobie pogłębiającą się rozpacz i bezsilność na kolejne wieści o pogorszeniu stanu zdrowia siostry. Gdyby Leia czuła się wystarczająco dobrze, na pewno z nią przedyskutowałby wybór pierścionka zaręczynowego, lecz obecność siostry została mu odebrana i został skazany jedynie na swój dobry smak oraz intruicję. Słowa świeżo zaręczonej narzeczonej potwierdziły jednak, że nie popełnił na tym polu błędu, a wybranka z gorejącymi iskrami w oczach przyjęła pierścionek, zamykając jedną z części oddania się sobie nawzajem. Data ślubu nie była mu jeszcze wyjawiona, lecz był pewny, że ojciec doskonale ją znał - wszak Leon Vasilas nie robił niczego bez wyprzedzania faktów i ludzi otaczających go o krok. Nic dziwnego, że został wybrany nestorem i to stanowisko miał utrzymywać aż do śmierci. Długiej starości życzył mu jego syn, wiedząc, że bez niego ród zostałby pozbawiony głowy i wielkiej potęgi. Obaj z Cynericiem jednak wspierali rodzinę wszelkimi możliwymi sposobami i chronili jej nawet za cenę własnych żyć, które już nie raz wystawiali na szwank. I właśnie znów Morgoth miał ryzykować tej nocy, prowadząc podwójne życie z daleka od spojrzenia siostry i narzeczonej. Czy nie było to nieprzypadkowe, że misję pochwycenia Gregorowicza zaplanowano właśnie na teraz? Jakby był to symbol przyszłego życia w małżeństwie - jednego dnia miał być z nią, drugiego gotowy na śmierć w imię czegoś ważniejszego od własnego istnienia. Wiedział, że tak właśnie będzie i nic nie mogło tego zmienić. Chyba że wygrana sprawa, lecz do końca wojny miało być jeszcze daleko. Odgrywał scenariusze nadchodzącej misji już od wielu dni, wiedząc, że bez tego... Nie. Zadanie miało zostać wykonane, odpowiadał za to sam. Śmierciożerca był jedynym członkiem organizacji w trójce wysłanej ku różdżkarzowi z tak długim i poważnym stażem w szeregach Rycerzy i wiedział, co oznaczała niekompetencja. Nie znał pozostałej dwójki, informacje, które posiadał były strzępkami ogólnego zarysu - nazwiska, czas przynależności, zawód. Jedna z nich była uzdrowicielką, co przyjął jako zaletę. Po drugim członku wyprawy nie spodziewał się talentów, lecz nie zamierzał równocześnie nikogo niańczyć. Każdy odpowiadał za siebie, ale zadanie miało być wykonane wspólnie, a on jako członek elitarnej grupy był liderem. Musieli więc wykonywać jego polecenia bez zbędnego szemrania.
Pogrążony w rozmyślaniach krążył po korytarzach Yaxley's Hall jakby próbując odnaleźć lukę we własnym rozumowaniu wszystkich, mających miejsce w ostatnim okresie czasu. Przesuwając spojrzeniem po górnym piętrze, ze schodów zauważył filigranową, ale znaną sobie doskonale postać zmierzającą w stronę sypialni rodziców. Nie pomyliłby jej z nikim innym. Wraz z Leią różnili się od reszty rodziny ciemnym kolorytem włosów, jednak nie tylko to sprawiało, że czuli wobec siebie wyjątkową więź rodzeństwa. Zamknięci w sobie, kontrastujący w wielu aspektach pozostawali dumnymi dziećmi swych rodziców i nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Widząc ją teraz tak po prostu sunącą po korytarzach, Morgoth zatrzymał się na moment, by zdać sobie sprawę, że nie zobaczył właśnie ducha, lecz rosnącą w siły siostrę. Podążył po cichu jej śladem, nie zdradzając swojej obecności i niby wiedziony niewidzialną nicią poruszał się w znaczącej odległości, jednak wciąż go niemniej przyciągała. Obserwował ją jak stawała przed drzwiami komnaty, jak naciskała klamkę i wchodziła do środka. Zauważyła go dopiero, gdy się obróciła, by opuścić główną sypialnię. Dostrzegł ze smutkiem ślady choroby, która zaatakowała jej ciało i znacznie osłabiła. Wystające kości policzkowe, kruche dłonie i szata, niegdyś dopasowana, zwisała w kilku miejscach, gdzie kiedyś była opięta. Nie mógł jednak nie odpowiedzieć delikatnym uśmiechem na powitanie. Nie poruszył się jak i ona, chociaż był gotów ją podtrzymać, gdyby siły odmówiły jej posłuszeństwa. Podążył póki co spojrzeniem po wnętrzu komnaty i wrócił nim do Lei. - Są na przejażdżce - wytłumaczył nieobecność lorda i lady Yaxley siostrze. Małżeństwo musiało zacieśniać więzy nawet w czasach kryzysu politycznego. A nawet szczególnie podczas niego. Cudowne ozdrowienie się ich jedynej córki sprawiło, że doznali kolejnej siły, której tak potrzebowali. On również jej potrzebował.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]13.08.18 23:02
Wiadomość o tym, że ich rodzice wybrali się na przejażdżkę, sprawiła, że uniosła ona lekko brwi, chociaż tak naprawdę nie powinna się im dziwić. Po tym, jak przez ostatnie miesiące żyli w ciągłym zmartwieniu, należała im się chwila tylko dla siebie i Leia aż żałowała, że podobnie jak oni, nie może wsiąć na konia i udać się przed siebie. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że byłoby to przekroczeniem pewnych granic, dlatego póki co nie myślała o tym jako coś, co mogłoby wydarzyć się w najbliższej przyszłości. Nawet jej uczesnictwo w Festiwalu Lata stało jeszcze pod znakiem zapytania, a co dopiero te aktywności, które wymagały o wiele większego wysiłku fizycznego niż spokojny spacer między straganami. Myśli rozumu nie zmazywały jednak tego, czego pragnęło serce, a ono za wszelką cenę chciało po raz kolejny zabić mocniej, tak aby poczuć, że jeszcze żyje i nie umarło podczas tych kilku miesięcy, gdy ledwo dało się usłyszeć jego pracę. A wszystko to mimo wątłości, o której wiedziała jedynie głowa, niejednokrotnie zmęczona ciągłym analizowaniem, planowaniem i radzeniem sobie z wszelkimi trudami, które nastąpiły po tym, jak reszta ciała zmusiła się do wstania z łóżka. Komuś mogłoby się wydawać, że po tym wszystko będzie łatwiejsze, bo przecież właściwie wymknęła się samej śmierci, ale Leia nie potrafiła patrzeć na to w ten sposób. Z jednej strony straciła tylko kilka miesięcy, ale z drugiej ten utracony czas był dla niej tak cenny, że nie była w stanie pocieszać się tą myślą. Nie zmieniało to również faktu, iż obudziła się w zupełnie innej dla siebie rzeczywistości. Pozornie wszystko wyglądało tak, jak jeszcze pod koniec kwietnia, ale młoda Yaxley wiedziała, że jeżeli tylko zajrzy głębiej, dowie się, że jej otoczenie się zmieniło. Szczerze bała się tego, co się wydarzy, gdy zacznie zadawać konkretne pytania, dlatego nie robiła tego jeszcze teraz. Być może było to oznaką słabości, ale ona potrzebowała czasu, by dojść do siebie, nie tylko psychicznie, ale również fizycznie. I chociaż jakieś silne uczucie kazało jej zapytać brata o szczegóły jego narzeczeństwa, to jednak udało jej się przed tym powstrzymać. Domyślała się, że również Morgoth ucieszy się, jeżeli zada to pytanie innym razem. Póki co wystarczyła jej tożsamość przyszłego członka rodziny.
Rozumiem — odparła jedynie na początku, pozwalając sobie na krótką przerwę przed następnymi słowami, którą wykorzystała na rozejrzeniu się po pomieszczeniu. Dzięki temu chciała się dowiedzieć czy w jakikolwiek sposób się zmieniło, odkąd była tu ostatnim razem, ale nie zauważyła niczego, co wprawiłoby ją w zaskoczenie. — Chciałam zapytać ich o to czy pozwolą mi pójść na Festiwal Lata. Wiem, że nie jestem jeszcze w pełni swoich sił, ale mimo wszystko chciałabym w nim uczestniczyć — oznajmiła, przesuwając swoje spojrzenie na sylwetkę brata. Posłała mu kolejny, pełen nadziei uśmiech, chcąc mu tym samym przekazać, że liczy na jego aprobatę w tej sprawie. Wiedziała, że Morgoth zrozumie, o co jej chodzi. Nawet w swoim towarzystwie oboje używali niewielu słów, co było spowodowane głównie tym, że nie potrzebowali ich, aby się ze sobą porozumiewać. Pewnie dlatego Leia niejednokrotnie wybierała towarzystwo brata zamiast innych dam; z nimi o wiele trudniej było jej się komunikować, ponieważ robiły to głównie za pomocą słów, w czasie kiedy wraz z bratem mogła przebywać w komfortowej ciszy i niczym się nie przejmować. — Jak się czujesz? — pozornie było to łatwe pytanie, ale obecnie miało dla Lei ogromne znaczenie. Nie miała szansy porozmawiać z bratem od dłuższego czasu, dlatego nic dziwnego, że chciała się dowiedzieć czegoś na temat tego, jak sobie radził i czy wszystko było u niego w porządku. Pragnęła wiedzieć, jak się czuł w związku ze swoimi zaręczynami i anomaliami, z którymi ich świat zmagał się od dłuższego czasu, ale z drugiej strony wolała nie zadręczać go pytaniami, dlatego pozwoliła mu powiedział tyle, ile tylko chciał. Przez lata nauczyła się, że lepiej było na niego nie naciskać, niezależnie od tego, czego rozmowa dotyczyła, więc również i tym razem się do tego nie posunęła. Poza tym nie sądziła, aby miała w sobie na tyle sił, by prowadzić coś poza zwykłą, dość prostą rozmową.


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong

Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna sypialnia 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley
Re: Główna sypialnia [odnośnik]21.09.18 18:56
Wiele się zmieniło, odkąd był ostatnim razem w sypialni rodziców, a że był tutaj z Leią nie mógł w żaden sposób sobie przypomnieć. Zapewne podobna sytuacja miała miejsce, gdy byli jeszcze małymi dziećmi, które nie zdawały sobie sprawy z tego, co ich będzie czekało w przyszłości. Niewinni i beztroscy. Czy jeszcze pamiętał jakie było to uczucie? Znał odpowiedź na to pytanie i wcale nie czuł z tego powodu smutku, bo od tego jak był dojrzały, strategiczny, pragmatyczny zależały losy wielu ludzi, na których mu zależało. Osiągając pewien etap, zrzekł się dzieciństwa, by innym zapewnić odpowiednie warunki do życia. By inni nie musieli martwić się o bezpieczeństwo, politykę, swoją wolność. On oddał swoją; wiedział o tym. Wiedział, że władza, którą posiadł miała swoje konsekwencje - jeśli zdradzi, zboczy ze ścieżki, zginie. A mroczny znak na przedramieniu mu o tym codziennie przypominał. Patrząc na siostrę, jeszcze osłabioną, lecz zdrową, wiedział, że ów potęga była niczym, jeśli nie mógł zapewnić chociażby odpowiednich środków leczenia. Cieszył się, że wyzdrowiała, ale chciał znać przyczynę tego cudownego ozdrowienia. Zdawał sobie sprawę, że świat nie dawał tak po prostu... Nie mógł jednak nie czuć ulgi na widok poruszającej się już samodzielnie Młodej Lilii. Rozumiem. Mógłby przysiąc, że poczuł jak kolana lekko mu zadrżały, słysząc znajomy sobie głos. I tak jak ona powstrzymywała się przed zadaniem pytania o narzeczeństwo, on usilnie starał się, by nie znaleźć się tuż obok i znów poczuć frakturę skóry na jej policzkach. Wychodzonych, zaostrzonych, ale wciąż tych samych. Żywych. Milczał więc, wiedząc, że jeśli już się odezwie, nie powstrzyma i braterskiego gestu. Pozwolił jej mówić, rozsmakowując się w akcencie, którego nie słyszał tyle miesięcy. Chyba właśnie na tym polegał sekret dobrego małżeńskiego życia. Ich rodzice zawsze potrafili do siebie wracać, nawet gdy nieobecność była tak długa, a rozstanie na pewno bolesne. Dwójka dzieci wiedziała jednak, że nie chodziło o cielesną rozłąkę, gdzie oddaleni byliby setkami mil. To ta duchowa sprawiała, że byli jakby w innych światach, odcięci, pozostawieni samym sobie. Matka w kobiecym, pełnym ciepła i wyrozumiałości; ojciec w twardym, surowym i pierwotnym. Oboje tak różni, a równocześnie zjednoczeni w spójną całość. Morgoth wiedział, że wraz z Leią wcielili się bardziej w ojca niż w matkę, jednak nie żałował. Jego siostra zawsze była osobą o wiele silniejszą od swoich kuzynek. Nie była mimozą, którą należało się zajmować, podziwiać, uważać, by nie zrobiła sobie krzywdy. Podejrzewał nawet, że posiadając brata, niewiele mniej wykazywałby werwy oraz siły woli niż ona. Nie oznaczało to, że zamierzał w jakikolwiek sposób rezygnować z ochrony, opieki nad nią. Poczucie odpowiedzialności rozkładało się między innymi również na Cynerica, który chociaż starszy i silniejszy nie przestał być zmartwieniem młodszego kuzyna. Oni wszyscy mieli jego uwagę, lecz to siostra zawsze stała na pierwszym miejscu. Pragnął, by ozdrowiała, by mógł znów stanąć obok, a gdy to się stało... Jej obecność, jej zdrowie były paraliżujące. Bał się o nią, dlatego początkowo chciał jej odmówić w pomocy namawiania ojca na to, by puścił ją na Festiwal Lata, lecz wystarczyło jedno jej spojrzenie, by wiedział, że nie będzie w stanie tego zrobić. - Jestem z tobą - powiedział cicho, dając znać dziewczynie, że w tej kwestii może na niego liczyć. Oznaczało to jednak, że była skazana tam na jego towarzystwo czy tego chciała, czy nie. Gdy zadała kolejne pytanie, odetchnął i mogła zobaczyć, że sztywna poza, którą przyjął rozluźniła się. Postąpił krok, potem drugi i po chwili stał już naprzeciwko Lei, zastanawiając się czy postępował właściwie. Tęsknił za nią jak za nikim innym, stracenie jej zmieniłoby go całkowicie i wyprało z ostatnich uczuć jakie posiadał. Przygarnął jej wątłe ciało do siebie, chcąc poczuć nikłe ciepło bijące od siostry i przekazać chociaż odrobinę swojego. - Potrzebuję cię, siostrzyczko - mruknął jedynie tak cicho, że stojąca obok osoba nie byłaby w stanie go usłyszeć. Byli z jednej krwi i nie mogli bez siebie funkcjonować. Morgoth zdawał sobie sprawę, że życie bez siostry byłoby dla niego trudniejsze niż dla niej bez niego. Wiedział, że chciała porozmawiać o zaręczynach, o anomaliach, o Azkabanie, ale na to wszystko miał przyjść jeszcze czas. Jednak jeszcze nie teraz. Nie w tej chwili.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]15.11.18 22:35
Prawda była taka, że Morgoth wcale nie musiał jej tego mówić. Leia dobrze wiedziała, że niezależnie od sytuacji, mężczyzna zawsze będzie stał przy jej boku i nie zdradzi zaufania, które pojawiło się między nimi od samego początku. Starszy Yaxley był dla niej niczym spokojna przystań, co do której miała pewność, że zawsze będzie mogła się w niej schronić. Do nikogo nie była tak bardzo przywiązana, jak właśnie do brata, mimo że w słowach raczej nie okazywali sobie tego zbyt często. Oboje należeli do osób małomównych, więc nic dziwnego, że nawet w swoim towarzystwie preferowali ciszę zamiast zbędnej gadaniny. Nie było im to jednak potrzebne, bo wiedzieli już wszystko, co było trzeba, a porozumiewać potrafili się nawet bez słów Co prawda nie byli bliźniakami, ale Leia czasami miała wrażenie, że dysponowali takim połączeniem, jakby przyszli na świat dokładnie w tym samym czasie. Nie sądziła, by komukolwiek w przyszłości była w stanie zaufać tak samo, jak Morgothowi. Nierealnym wydawał się być scenariusz, w którym na jej drodze pojawiłby się ktoś, kto zasługiwałby z jej strony na takie samo traktowanie, jak właśnie on. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, iż w którymś momencie miałoby go w jej życiu zabraknąć. Sama myśl, sama wizja takiego scenariusza sprawiała, że czuła nieprzyjemne ukłucie w sercu, dlatego była w stanie zrozumieć, co przez ten cały czas przeżywał Morgoth, gdy ona leżała w łóżku, walcząc o życie, a on tak naprawdę nic nie mógł z tym zrobić. Wolała jednak skupić się na myśli, że to było już za nimi. Należało teraz patrzeć w przyszłość, a nie zastanawiać się nad tym, co by było gdyby. Może i Leia wciąż wyglądała na słabą, i może rzeczywiście wciąż nie czuła się najlepiej, ale nie zamierzała tracić przez to jeszcze większej ilości czasu. Żadne z nich już nie powinno. Stąd też pojawiła się w niej tak ogromna chęć na uczestnictwo w Festiwalu Lata, bo kiedy miała się odrodzić, jeżeli nie teraz, gdy lato trwało w pełni, a słońce oświetlało ich swoimi gorącymi promieniami. Właśnie w tym cieple pragnęła stawiać kolejne, coraz to pewniejsze kroki i pokazać, przede wszystkim samej sobie, że jest to czas zwycięstw, a nie porażek.
Ja z tobą też — odparła, ponieważ nie chciała, by Morgoth czuł się teraz sam. Na pewno nie pokazywał tego po sobie, ale ona wiedziała, że ostatnie wydarzenia mocno się na nim odbiły. Świat popadał w coraz większe szaleństwo, gdy on przygotowywał się na pochowanie siostry i przyjęcie nowej kobiety do swojego domu. Był niezwykle silnym człowiekiem, Leia dobrze to wiedziała, ale to nie oznaczało, że wszystko musiał nosić na swoich barkach. Może i nie była w stanie wziąć nawet połowy tego ciężaru, ale z ochotą brała na siebie każdą rzecz, którą mogła, by mu ulżyć. — I tak samo jak ty potrzebujesz mnie, ja potrzebuję ciebie. Szczególnie teraz — oznajmiła, posyłając bratu lekki uśmiech. Nie mogła ukryć znajdującego się w nim smutku, spowodowanego nie tylko jej wcześniejszymi cierpieniami, ale także świadomością tego, co miało niebawem nastąpić. Zdawała sobie przecież sprawę z tego, jak krótki czas pozostał jej na wolności. Tak samo jak Morgoth musiał wypełnić swoje obowiązki wobec rodziny, tak samo musiała zrobić to ona. Nie było przed tym ucieczki. Do roli damy i żony była przygotowywana od początku swojego życia. Musiała się z tym zmierzyć, pomimo swojego strachu i serca pełnego obaw. — Ale musimy porozmawiać, prawda? — westchnęła, odważnie nie spuszczając jednak spojrzenia z sylwetki brata.


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong

Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna sypialnia 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley
Re: Główna sypialnia [odnośnik]01.12.18 18:34
Między nim a jego siostrą nie były potrzebne słowa. Porozumiewali się bez nich, odczytując najdrobniejsze zmiany w swoim zachowaniu, mimice czy gestach. Jedno niemalże niewidoczne zmarszczenie brwi odnajdowało idealną interpretację z drugiej strony i nikt nie mógł odmówić im praktycznie współdzielenia ze sobą jaźni. Na salonach uchodzili jak wszyscy Yaxleyowie za zdystansowanych i odciętych od innych, chociaż ona w mniejszym stopniu od starszego protektora. Stronili od czczych przyjemności i pustych słów. Wiedzieli, czego chcieli, wiedzieli, co było dobre dla ich rodziny. Nie łamali się pod presją i nie ulegali szerszym wpływom. Odpowiedzialni nie tylko w kwestiach rodu, ale również i swoich własnych relacji byli praktycznie nie do pokonania. Przy swojej siostrze Morgoth czuł się silniejszy niż przy kimkolwiek innym. To prawda - ojciec niezwykle na niego wpływał, Cyneric był opoką i Trojanem, z którym walczył ramię w ramię i zawierzyłby życie. Żaden z nich jednak nie posiadał takie wewnętrznej siły jak Leia. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, by starszy brat zamilkł bądź zmienił swoje dotychczasowe działanie. Mogłaby go przywołać z końca świata samą swoją wolą i oboje zdawali sobie z tego sprawę, lecz nie potrzebowali zapewnień i obietnic. W końcu słowa były złudne, jednak to przywiązanie i poświęcenie liczyły się dla nich najbardziej. Starszy z rodzeństwa czuł się niekompletny, gdy nie było w okolicy szlachcianki, która potrafiła z niego zakpić, rozweselić, wesprzeć. Tylko jej na to pozwalał; tylko przy niej czuł, że mógł być otwarty i nie wzgardzony za to. Znała go najlepiej. Musiała więc dostrzegać to, że jej brat się zmienił, bardziej skrył przed światem, a wszystko zaczęło się od pamiętnego grudniowego sabatu, na którym zostali zamordowani niektórzy z nestorów. Leia zdołała uniknąć tego widoku, pozostając w bezpiecznych murach pałacu, jednak nie była równocześnie świadkiem początku transformacji Morgotha. Wraz z jej chorobą ewidentnie zachowywał się jakby jego samego dręczyła niezidentyfikowana przypadłość, bo samo wspominanie o stanie zdrowia dziewczyny sprawiał, że zapadał się w sobie, znikał przez spojrzeniem innych. Wszystko runęło na niego, a gdy potrzebował siostry najbardziej, i ją mu odebrano. Całe szczęście odbiła się od dna i pokazała, że nawet śmierć nie miała stać jej na drodze ku życiu jak na Yaxleya przystało. Jeszcze nie zakończyła bytowania między innymi członkami rodziny, a pierwsze otwarcie oczu sprawiło, że każdy z nich poczuł jak wielki ciężar spada z ich ramion i serc. Morgoth obiecał sobie, że nie pozwoli już swojej siostrze cierpieć, a ich wspólny czas znów stanie się obowiązkową przyjemnością. Wszak wyleczenie zwiastowało nie tylko życie, ale również i zmiany. Nie wątpił, że Yaxleyówna miała ich świadomość, a co za tym szło chwile, które im pozostały miały nabrać jeszcze większego znaczenia. Niemalże czczonego i nabożnego.
Poczuł jak kolejne delikatne ciepło zaczęło w nim promieniować, gdy, chociaż słaby, rozbrzmiał w komnacie kobiecy głos. Może i milczenie było dla nich naturalne, ale nie tym razem. Oddzieleni od siebie klątwą choroby nie mogli się sobą nacieszyć, a teraz każdy dźwięk, który padał z ust siostry, Morgoth spijał niczym nienasycony i chciał więcej. Potrzebował, by uzupełnić braki, nadgonić stracony czas. Czas bólu i rozpaczy. Czas tak wielkich zmian. - Tak, ale... - urwał, badając po raz kolejny lico siostry. - Nie musimy tego robić teraz - dokończył niemal czule, widząc jak hardość Yaxleyów błysnęła w oczach dziewczyny. Wiedział, że była zdecydowana, lecz nie zamierzał stawiać ją pod ścianą. nie teraz gdy była zmęczona i potrzebowała stanąć na nogi. Wszystko miało mieć swój czas i miejsce - w tej sytuacji nie było inaczej. To, o czym mówiła było ważne, jednak ona była ważniejsza.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]03.12.18 18:05
Znała swój obowiązek. Wiedziała, co czeka ją prędzej czy później. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że niezależnie od okoliczności, nie ma na świecie niczego, co mogłoby to zmienić. Nikt nie musiał jej tego powtarzać czy tłumaczyć zupełnie odnowa. Była przecież przygotowywana do tego od samego początku, tak samo jak Morgoth do tego, by zwalczać przyszłych wrogów ich rodziny, prawdopodobnie jako przyszły nestor. Nie mydliła sobie oczu, myśląc, że wcale nie przynależy do świata, w którym każdy ma ściśle wyznaczoną rolę, a wydostanie się poza jej ramy jest wręcz niedopuszczalne. Leia znała swoje miejsce, wcale nie trzeba było jej go wskazywać palcem. Miała świadomość tego, co do niej należy i wiedziała, jak wykonać te obowiązki. W związku z tym doszła do wniosku, że nie ma sensu w dalszym przedłużaniu tego wszystkiego. Rzeczywiście nie wróciła jeszcze do pełni swoich sił, ale co miałoby zmienić jeszcze kilka dni? Co miałby zmienić fakt, iż poczuje się trochę lepiej, skoro dobrze wiedziała, co ją czeka? Wolała mieć to za sobą i usłyszeć, co Morgoth ma jej na ten temat do powiedzenia, tak by wiedziała, na czym stoi i co tak właściwie ją czeka w ciągu najbliższych miesięcy. Chciała mieć czas, by móc to sobie poukładać w głowie, zanim wszystko to rzeczywiście wejdzie w życie. W końcu jej codzienność drastycznie się zmieni, w dodatku nieodwracalnie, nic więc dziwnego, że pragnęła mieć przed tym jeszcze chwilę dla siebie, tak by gdy najdzie czas, móc zachować spokój ducha. Ktoś mógłby stwierdzić, że dla kogoś takiego, jak Leia, to żaden problem, ale przecież wcale nie była nieruchomą skałą, która niczego nie czuła. Mowa tu była o jej życiu, o jej własnych pragnieniach czy marzeniach, które miały zostać zduszone w zarodku na rzecz jej rodziny. Mimo że dziewczyna kochała ją nad życie, to jednak nie mogłaby powiedzieć, że zrezygnowanie ze swoich planów nie było dla niej absolutnie żadnym wyrzeczeniem. O słowach, które za moment miała usłyszeć od brata, wcale nie chciała myśleć, jak o wyroku, mimo że takie skojarzenie nasuwało jej się w pierwszej kolejności. Wolała jednak porozmawiać o tym z nim niż z ojcem, z którym nie miała tak dobrych kontaktów. A chociaż Morgoth nie był w stanie zrozumieć w pełni damy, która wychodziła za kogoś, kogo praktycznie w ogóle nie znała, jak to było w większości przypadków, to na pewno był w stanie zrozumieć swoją siostrę. Dlatego właśnie bała się mniej i czuła, że będzie w stanie przez to przejść, chociażby z powodu obecności brata przez cały ten czas, od dziś aż do końca.
Może i tak, ale wolałabym porozmawiać teraz — odparła, po czym, może trochę nieadekwatnie do sytuacji, uśmiechnęła się lekko do Morgotha, chcąc dodać mu otuchy. W końcu dla niego też miało zmienić się wiele rzeczy, nie mówiąc o tych, które już uległy zmianom. W następnej chwili pozwoliła sobie na wzięcie brata za dłoń, którą ścisnęła lekko, jakby chciała mu powiedzieć, że jest tutaj i nigdzie się wybiera, a on nie musi się o nią martwić. Bo przecież wiedziała, że się o nią troszczył i bał o nią, tym bardziej po jej chorobie. — Wiem, że to trudne nie tylko dla mnie, ale cokolwiek się wydarzy, zawsze będziemy tworzyć duet. I przez to też przejdziemy wspólnie — dodała, chcąc pocieszyć także samą siebie, tak naprawdę. Bo chyba tego bała się najbardziej – że zostanie sama, wśród obcych, zdana jedynie na siebie i nikogo innego. Nie chciała mówić o tym wprost ani też przyznawać się do tego przed samą sobą, ale taka niestety była prawda. Przez całe życie była otoczona rodziną, którą znała i wiedziała, że nie spotka ją krzywda z ich strony, ale po wyjściu za mąż nie mogła mieć przecież tej samej pewności, choć Morgoth na pewno nie pozwoliłby, aby została oddana w złe ręce. — Ale najpierw musimy o tym w końcu porozmawiać — wydała z siebie ciche westchnięcie, nie spuszczając oczu z brata. Ufała mu i ciągle powtarzała sobie, że nie dopuści on do tego, by w jakikolwiek sposób ją skrzywdzono i że wszystko będzie dobrze, niezależnie od okoliczności, właśnie z jego powodu.


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong

Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna sypialnia 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley
Re: Główna sypialnia [odnośnik]03.12.18 21:30
Jego siostra była silną osobą. I nie chodziło jedynie o to, że potrafiła przezwyciężyć chorobę, gdy nie dawano jej większych szans na powrót do zdrowia. Nie chodziło nawet, że trzymała się swojego zdania, które zgrywało się z ideą rodu. Nie miał na myśli tradycji, której wtórowała. Leia posiadała wewnętrzną siłę, której nie można było wyjaśnić prostymi słowami. Była jego sercem, gdy sam nie potrafił odnaleźć odpowiedniej drogi we własnych emocjach i na wzór matki ten schemat powielała - cierpliwością, zrozumieniem, ale również i typową dla mieszkańców Fenland logiką działania. Nie rozmawiali wiele. Werbalnie. Niewerbalnie toczyli wspólnie całe batalie ramię w ramię, nie pozwalając nikomu przejąć ich fortecy, jaką była więź rodzeństwa i jego jedności. Dlatego wizja rozdzielenie, zastąpienia jednego jak i drugiego inną osobą, którą mieli zaakceptować jako swoich współmałżonków, była druzgocząca. Morgoth nie chciał, by cokolwiek się zmieniało i pomimo zapewnień, zdawał sobie sprawę, że wszystko miało ulec przewrotowi. Nie mieli mieszkać w jednym miejscu, nie mieli widzieć się każdego dnia, nie mieli dostrzegać swoich znajomych grymasów. On z obcą kobietą u boku, ona stojąca przy swoim mężu, oboje wykonujący rodowe powinności. Oboje doznający bolesnych wyrzeczeń, by stanąć na wysokości zadania i umocnić fundamenty, na których stał ich dom. Ich dom. Młodemu szlachcicowi często wydawało się, że jedynie nieliczni czuli takie przywiązanie do ziemi i prawdziwą esencję nostalgii za ojczyzną. I to czyniło ich niebezpiecznymi, bo jeśli ktoś prawdziwie kochał grunt pod swoimi stopami, wiedział, że warto było za niego zginąć. A co mogło powstrzymać takie człowieka przed ochroną swych wartości?
Zawsze będziemy tworzyć duet. I przez to też przejdziemy wspólnie.
- Będę z tobą do samego końca, siostrzyczko - zawtórował jej, odwzajemniając delikatny uścisk dłoni, którym go obdarowała. Widok uśmiechu na jej twarzy wyraźnie go ułagodził, chociaż nie tylko ona potrzebowała odwagi, żeby podjąć ów temat. Ułatwiała mu zadanie, na tyle na ile mogła, lecz to wciąż było trudne. Wszak które z nich chciało go poruszać teraz? Miejsce ich rozmowy również było niezwykle znamienne - wszak w tej komnacie przyszli na świat i w niej mieli planować swą przyszłość. Morgoth milczał jeszcze przez jakiś czas, pozwalając własnemu oddechowi mówić za niego. Musiał zebrać myśli. Analizował dziesiątki opcji, w jakich mógłby podać wiadomość swojej siostrze, jednak żadna mu nie pasowała. W końcu zdecydował się na jedną. Najtrudniejszą i zarazem najłatwiejszą. Wypruta emocjonalnie informacja kontra naładowana faktami wypowiedź. Podniósł głowę, by spojrzeć wprost w oczy Lei. Odważnie i równocześnie świadomie. W końcu byli tam razem, tak jak sobie obiecali. - Ostatnio rozpadło się narzeczeństwo. Blackowie będę potrzebowali nowej kandydatki dla swojego syna, a my sojuszników - odpowiedział w końcu, nie przebierając w słowach. Jego siostra wiedziała, że żadna forma przedstawienia tego nie miała być adekwatna. Musiała wybaczyć bratu, ze sięgnął właśnie po taką, ale Śmierciożerca był pewien, że zrozumiała dlaczego. Dla niego to też było trudne - sama powiedziała mu o swojej świadomości, a Morgoth zastanawiał się, czy mógł prosić o lepszą siostrę z jej wyrozumiałością. - Nie chcę mówić konkretnie, o kogo chodzi, bo nie wiem czy taka możliwość zostanie przyjęta przez obie strony, ale... - urwał na moment, przenosząc spojrzenie na uzdrowicielkę, jeszcze niedawno spętaną przez sidła choroby. - Nie przekażę cię nikomu nieodpowiedniemu. - Niegodnemu, nie przeszło mu przez gardło, bo żaden, nawet najlepszy ze szlachciców, nie byłby godzien ręki jego siostry. Ojciec zapewne nie patrzyłby na to aż tak rygorystycznie, wszak był nestorem i liczyły się dla niego tylko jak najsilniejsze sojusze. Morgothowi i jego planom sprzyjał jednak fakt, że obie rodziny, chociaż historycznie negujące się wzajemnie, teraz zaczynały zauważać zbieżność interesów, a co mogło je spoić bardziej nad małżeństwo? - Nie ukrywam, że chcę w tym wyprzedzić ojca. - Nie musiał mówić jej dlaczego tak właśnie było. Leon Vasilas chciał dla swoich dzieci jak najlepiej, lecz nie brał ich uczuć aż tak bardzo pod uwagę - nie można było go za to winić i jak Morgoth zgadzał się w tym w swoim przypadku, nie chciał tego dla Lei. Gdyby nie wcześniejsza umowa z Lestrange'ami, być może sam byłby wystawiony na obserwacje, a okrutne przetasowania mogłyby zmusić ich do znacznie gorszego związku. Lupus był mu przyjacielem, był rodziną, był dobrym człowiekiem. A przede wszystkim ufał mu. Żywe nadzieje dotyczącego możliwości tego małżeństwa tliły się w opiekunie smoków goręcej niż największy ogień, bo nie było nikogo lepszego dla jego małej siostrzyczki. Kogoś, kogo ceniłaby równie mocno.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Główna sypialnia [odnośnik]05.12.18 22:06
Nie istniał żaden dobry sposób na przekazanie jej tych informacji, dlatego Leia przygotowywała się właściwie na najgorsze. Zazwyczaj przeprowadzałaby taką rozmowę ze swoim ojcem, który na pewno nie owijałby w bawełnę i nie szukał najbardziej właściwego sposobu na powiedzenie jej tego, dlatego spodziewała się chłodu i konkretnego streszczenia tego, jak na dany moment wyglądała jej sytuacja. Fakt, iż mogła o tym porozmawiać z bratem, tak naprawdę wiele ułatwiał, dlatego była wdzięczna losowi za to, że miała go teraz przy sobie. Właśnie teraz, kiedy jego wsparcia potrzebowała najbardziej, jako że jej życie miało zmienić się diametralnie. Trochę tak, jakby po przebudzeniu miała stać się zupełnie inną osobą. Nie do końca tak było, ale nie dało się ukryć, że jej choroba była swego rodzaju grubą kreską, która oddzielała czas przed ślubem i po ślubie. Nie chciała w ten sposób o sobie myśleć, ponieważ pragnęła postrzegać siebie jako całość, a nie poszczególne osoby, ale teraz trudno było jej tego od siebie nie oddzielać. Może z czasem uda jej się to wszystko ze sobą pogodzić, ale jeszcze nie w tym momencie. Obecnie potrzebowała przede wszystkim czasu. Była istotą, która posiadała typowo analityczny umysł. Nigdy nie podejmowała decyzji pochopnie, zawsze najpierw musiała ją przemyśleć. Nic więc dziwnego, że aby przetrawić to, co miało dziać się w ciągu najbliższych dni, również potrzebowała czasu do namysłu, do spojrzenia na to z szerszej, może bardziej obiektywnej perspektywy. Póki co w większej mierze działały na nią emocje i chociaż wyeliminowanie ich oczywiście nie było możliwe, to bez wątpienia było ich póki co zbyt wiele.
Słysząc słowa brata, który również przyrzekł jej swą wierność, uśmiechnęła się lekko, choć widać było w tym uśmiechu również swego rodzaju smutek. Leia nie zdołała go ukryć, ale wiedziała, że w towarzystwie Morgotha wcale nie musi tego robić. Nie był w końcu damą, która natychmiast zaczęłaby plotkować z innymi kobietami na ten temat: a po co, a na co, a dlaczego. W ich głowach pojawiłoby się tysiące scenariuszy odnośnie powodów, dla których Leia wyglądała tak, a nie inaczej. W związku z tym zawsze musiała się przy nich pilnować, tak aby żadna emocja nie wydostała się poza skrzętnie utkaną maskę, oczywiście poza tymi, które nie wzbudzały absolutnie żadnych podejrzeń. Udawała przy nich kogoś, kim nie była, w czasie kiedy przy bracie mogła być po prostu sobą. Nie musiała coś czuje albo nie. Nie wymagano też od niej takiej samej perfekcji, jak na zewnątrz, kiedy to musiała być przykładną arystokratką. Nic więc dziwnego, że tak bardzo lubiła spędzać czas z Morgothem, skoro były to jedne z nielicznych momentów, gdy była w stanie oddychać pełną piersią i cieszyć się z życia, tak po prostu. I nawet teraz, kiedy okoliczności wcale nie były sprzyjające, była zadowolona z tego, iż był tutaj z nią i to właśnie on przekazywał jej te wieści.
Rozumiem, Blackowie — odpowiedziała, mając lekko niespokojny oddech. Nie miała pojęcia czy fakt, iż Morgoth postanowił nie podawać jej konkretnego imienia, był obciążeniem czy też nie, szczerze mówiąc, ale cieszyła się, że przynajmniej zostanie wżeniona w rodzinę, która była jej dosyć bliska, mimo wszystko. Z większością jej członków miała przecież dobre relacje, nie mogła więc narzekać na ten wybór. Nie sądziła, by była w stanie trafić lepiej, tym bardziej, że przecież było tak wiele o wiele gorszych opcji, które byłyby dla niej spełnieniem koszmarów. Dlatego też odetchnęła trochę, jakby pewien ciężar właśnie opadał z jej braków i rzeczywiście tak było. W końcu poznała swój wyrok i właściwie wcale nie był on tak zły, jak sądziła. Nie oznaczało to jednak zmiany jej nastawienia do małżeństwa samego w sobie. Po prostu teraz wydawało się być to mniejszym złem. Kiedy usłyszała, że Morgoth nie oddałby jej nikomu niewłaściwemu, kąciki jej ust uniosły się lekko. Dokładnie tego się po nim spodziewała. — I kiedy… — tu urwała, czując, że musi wziąć głęboki oddech. Serce biło jej niespokojnie szybko, a słowa przechodziły jej przez gardło z niemałą trudnością. Weź się w garść, powtarzała sobie, ale nie było to takie łatwe, jakby sobie tego życzyła. Gdyby była słabsza, może nawet by zapłakała. — Kiedy planujecie oficjalnie to ogłosić? — dokończyła. Chciała wiedzieć, ile jeszcze ma czasu, zanim oficjalnie stanie się czyjąś narzeczoną, choć nie sądziła, by był to długi okres, wręcz przeciwnie.


her soul is fierce. her heart is brave
her mind is strong

Leia Yaxley
Leia Yaxley
Zawód : dama z towarzystwa
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
can you remember who you were, before the world told you who you should be?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna sypialnia 35465d97796c66437944bbd58443a238
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3572-leia-yaxley https://www.morsmordre.net/t3638-ren https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t6144-skrytka-bankowa-nr-907 https://www.morsmordre.net/t3639-leia-yaxley

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Główna sypialnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach