Tyły posiadłości
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Tyły posiadłości
Tereny oddzielone od reprezentacyjnych ogrodów i pałacowych balkonów umiejscowione w tylnej części rezydencji lady Nott zachęcają świeżością powietrza - eleganckie zadbane ogrody ścieżką przechodzą tu duktem w gęstniejący las. Co się w nim kryje i jak daleko sięga, wie zapewne jedynie sama lady Nott. Są to obszary mniej okazałe, bardziej zaniedbane, gdzie goście przeważnie, poza sezonowymi polowaniami, raczej nie są wprowadzani. Ponoć łatwo tutaj zgubić drogę...
Poczuła się wyjątkowa zniechęcona tym, że żadna z nich nie była w stanie otworzyć kuli z podpowiedzią. Chwyciła się mocniej siedziska, przygotowana psychicznie na kolejne wstrząsy, ale... powóz nagle uspokoił się, najwyraźniej jadąc gładką i właściwą trasą. Zdziwiona Belle spojrzała z wdzięcznością na damę, która odważyła się zapukać do woźnicy.
-Dziękuję! - uśmiechnęła się promiennie.
Chwilę później, pomiędzy nimi zmaterializowała się bańka, zapewne z kolejną wskazówką. Isabelle przyjrzała się gwiazdom z nagłym zachwytem.
-Wygląda jak konstelacja! - zauważyła, usiłując rozpoznać gwiazdozbiór.
astronomia I
-Dziękuję! - uśmiechnęła się promiennie.
Chwilę później, pomiędzy nimi zmaterializowała się bańka, zapewne z kolejną wskazówką. Isabelle przyjrzała się gwiazdom z nagłym zachwytem.
-Wygląda jak konstelacja! - zauważyła, usiłując rozpoznać gwiazdozbiór.
astronomia I
Stal hartuje się w ogniu
♪
♪
The member 'Isabelle Carrow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 54
'k100' : 54
Pytanie sprawiło, że mimowolnie zacisnął mocniej usta, ale przynajmniej żaden mięsień twarzy nie drgnął nerwowo, aby ukazać przebłysk irytacji, jaki odczuł. Szybko zdołał się opanować i przybrać na twarz drobny uśmiech, oby wystarczająco estetyczny, aby uznany został za szczery. – Jeszcze nie, ale to zapewne już tylko kwestia czasu – zwrócił się do skrzatki w miarę uprzejmie, starając się pamiętać o tym, że nie należy lekceważyć i znieważać cudzych sług, jeśli nie spełnia to żadnego celu. Obcowanie z dyplomatami nauczył go niebywałej ostrożności pod tym względem. W historii wiele można znaleźć przypadków znieważania posłów, co niosło ze sobą konsekwencje, ale również pozwalało realizować w specyficzny sposób politykę zagraniczną.
Unoszące się wewnątrz powozu płatki śniegu pozwoliły mu jednak oderwać się od myśli o trudach dyplomacji. Zjawisko atmosferyczny wywołane było przez magię, która nie niosła ze sobą zarazem chłodu. To musiała być kolejna konkurencja dedykowana specjalnie im. Próbował przyjrzeć się temu znikomemu opadowi, który nie ustawał, nie wiedząc jednak, co właściwie powinien odnaleźć pomiędzy śnieżnymi płatkami.
| etap I, rzut na spostrzegawczość (I), nie piję
Unoszące się wewnątrz powozu płatki śniegu pozwoliły mu jednak oderwać się od myśli o trudach dyplomacji. Zjawisko atmosferyczny wywołane było przez magię, która nie niosła ze sobą zarazem chłodu. To musiała być kolejna konkurencja dedykowana specjalnie im. Próbował przyjrzeć się temu znikomemu opadowi, który nie ustawał, nie wiedząc jednak, co właściwie powinien odnaleźć pomiędzy śnieżnymi płatkami.
| etap I, rzut na spostrzegawczość (I), nie piję
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
Okazało się, że intuicyjne podejście do zadania jednak się opłaciło. Dzięki obserwowaniu opadu nad ich głowami udało mu się dostrzec wyróżniający się pośród białych płatków szczegół. Niewielki element połyskiwał pomiędzy nimi innym światłem, odrobinę jaśniejszym. Powiódł za tym odrobinę innym odcieniem, powstając ze swojego miejsca, doznając przebłysku zrozumienia. Oto z gracją poruszała się śnieżynka, która zapewne należało pochwycić, zachowując przy tym ostrożność, aby nie rozgnieść w zbyt mocnym uścisku niewielkiej istoty.
– To śnieżynka – podzielił się wynikiem swojej obserwacji, palcem próbując towarzyszce wskazać drobne znalezisko, wciąż lawirujące pomiędzy płatkami śniegu. Black spróbował sięgnąć po nią dłońmi, zamknąć ją w miniaturowej pułapce, którą zamierzał z nich stworzyć. Cela będzie jednak tylko chwilowa, nie zamierzał wyrządzać krzywdy śnieżynce, nie na oczach lady.
| etap II, rzut na zwinność, nie piję + rzut na zdarzenie losowe
– To śnieżynka – podzielił się wynikiem swojej obserwacji, palcem próbując towarzyszce wskazać drobne znalezisko, wciąż lawirujące pomiędzy płatkami śniegu. Black spróbował sięgnąć po nią dłońmi, zamknąć ją w miniaturowej pułapce, którą zamierzał z nich stworzyć. Cela będzie jednak tylko chwilowa, nie zamierzał wyrządzać krzywdy śnieżynce, nie na oczach lady.
| etap II, rzut na zwinność, nie piję + rzut na zdarzenie losowe
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'k6' : 6
#1 'k100' : 88
--------------------------------
#2 'k6' : 6
Uzupełnienie dla powozu numer 2:
Rulonik zaś po rozwinięciu okaże się zapisany szyfrem. Nie mieliście dużo czasu, aby go rozwiązać (ST 40, rzut na numerologię, każdy wypity kieliszek alkoholu daje -5 do rzutu).
Kolejka toczy się dalej, MG zapomniał dopisać drugiego etapu.
Rulonik zaś po rozwinięciu okaże się zapisany szyfrem. Nie mieliście dużo czasu, aby go rozwiązać (ST 40, rzut na numerologię, każdy wypity kieliszek alkoholu daje -5 do rzutu).
Kolejka toczy się dalej, MG zapomniał dopisać drugiego etapu.
Dziewczątku początkowo zdawało się, że to drzewa (czyżby wyobraźnia w pierwszej chwili podpowiedziała jej obraz bliski sercu, związany z rodzinnymi stronami?), ale potem powierzchnia kulki znowu zamigotała i gdy zaczęła przyglądać się dokładniej, w centrum ciemnych plam zaczęła dostrzegać coś innego, coś również bardzo bliskiego jej sercu, bo przecież była matką. Kobiecy brzuch z kropką w środku. Czy to miała być wróżba dotycząca Isabelle, której ciąża była już bardzo mocno widoczna, czy może i jej łono wkrótce miało znów zapełnić się nowym życiem? Marzyła przecież o tym, by podarować mężowi dużo dzieci.
Niestety żadnej z nich nie udało się rozbić kulki i poznać jej zawartości, choć każda z nich trzech próbowała. Niemniej jednak nieznanej jej wciąż lady udało się zapukać, tym razem nic nie trzęsło, wóz jedynie przyjemnie się kołysał, a po trzaśnięciu bata zaczął wznosić się w górę, unoszony na skrzydłach ateonanów.
Między nimi pojawiła się kolejna kulka przypominająca poprzednią. Czyżby znowu miały zgadywać wróżby? Ale nie, tym razem jej powierzchnia wyglądała inaczej i po chwili przyglądania się można było odkryć, że te punkciki przypominały konstelacje gwiazd. Cressie znała podstawowy astronomii, w końcu jej panieński ród był powiązany z centaurami, które wróżyły z nieba, poza tym uczyła się tego przedmiotu w szkole. Ale Isabelle ją ubiegła, poprawnie zgadując nazwę konstelacji. W środku kuli znajdował się natomiast rulonik. Cressie chwyciła go w dłonie jako pierwsza, jednak... wydawało jej się, że nic z tego nie rozumie. Był to jakiś szyfr, może runiczny, a może numerologiczny? Nie znała się na żadnej z tych dziedzin. Choć pan ojciec nauczył ją gałęzi wiedzy krzewionych przez Flintów, jak zielarstwo, nie chciał też, by jego córki były zbyt mądre, w końcu ich główną rolą życiową miało być zamążpójście i rodzenie mężom dzieci. W szkole też nigdy nie uczęszczała na numerologię ani runy, woląc skupiać się na sztuce, zielarstwie, opiece nad magicznymi stworzeniami czy transmutacji. Nie miała nigdy zapędów naukowych, była damą o duszy artystki. Niemniej jednak postanowiła przynajmniej spróbować odczytać wiadomość.
| rzut na etap II, numerologia, brak biegłości, a więc -40 do rzutu
Niestety żadnej z nich nie udało się rozbić kulki i poznać jej zawartości, choć każda z nich trzech próbowała. Niemniej jednak nieznanej jej wciąż lady udało się zapukać, tym razem nic nie trzęsło, wóz jedynie przyjemnie się kołysał, a po trzaśnięciu bata zaczął wznosić się w górę, unoszony na skrzydłach ateonanów.
Między nimi pojawiła się kolejna kulka przypominająca poprzednią. Czyżby znowu miały zgadywać wróżby? Ale nie, tym razem jej powierzchnia wyglądała inaczej i po chwili przyglądania się można było odkryć, że te punkciki przypominały konstelacje gwiazd. Cressie znała podstawowy astronomii, w końcu jej panieński ród był powiązany z centaurami, które wróżyły z nieba, poza tym uczyła się tego przedmiotu w szkole. Ale Isabelle ją ubiegła, poprawnie zgadując nazwę konstelacji. W środku kuli znajdował się natomiast rulonik. Cressie chwyciła go w dłonie jako pierwsza, jednak... wydawało jej się, że nic z tego nie rozumie. Był to jakiś szyfr, może runiczny, a może numerologiczny? Nie znała się na żadnej z tych dziedzin. Choć pan ojciec nauczył ją gałęzi wiedzy krzewionych przez Flintów, jak zielarstwo, nie chciał też, by jego córki były zbyt mądre, w końcu ich główną rolą życiową miało być zamążpójście i rodzenie mężom dzieci. W szkole też nigdy nie uczęszczała na numerologię ani runy, woląc skupiać się na sztuce, zielarstwie, opiece nad magicznymi stworzeniami czy transmutacji. Nie miała nigdy zapędów naukowych, była damą o duszy artystki. Niemniej jednak postanowiła przynajmniej spróbować odczytać wiadomość.
| rzut na etap II, numerologia, brak biegłości, a więc -40 do rzutu
Wszyscy chcą rozumieć malarstwoDlaczego nie próbują zrozumieć śpiewu ptaków?
Cressida Fawley
Zawód : Arystokratka, malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
To właśnie jest wspaniałe w malarstwie:
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
można przywołać coś, co się utraciło i zachować to na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Cressida Fawley' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Kierunek okazał się być dobry na tyle, by przestało trząść. Odetchnęła cicho. Chociaż tyle dobrze. Jeżeli bal był dla niej kompletną porażką to może przynajmniej podczas przejażdżki nie zginie. A nawet jeśli - miała nadzieję, że nie będzie to chociaż śmierć komiczna. Byli arystokratami, więc nikomu to nie wypadało.
Widząc, że próby jednej ze szlachcianek poszły na nic, postanowiła wkroczyć do akcji. Była ich trójka więc musiały coś wymyślić. Poprosiła więc o podanie przedmiotu zainteresowania do ręki.
Domyślała się, że na ruloniku coś jest. Wyglądało jak szyfr... Cóż, chyba już się z czymś takim kiedyś spotkała. Wzięła do dłoni ukrytą wiadomość, próbując odkryć jej przekaz.
Prześledziła wzrokiem zapisane znaki, a potem już tylko wpatrywała się bezwiednie w trzymany przedmiot. Wątpiła, czy się to jej uda. W końcu wątpiła, czy natchnienie przyjdzie jej znikąd, w dodatku pomoże przy dziedzinie innej niż zahaczającej o sztukę... Ale chyba i tak warto spróbować? Nie mają przecież nic do stracenia.
| rzucam na etap II, mam poziom 0, więc będzie ciekawie xDD
Widząc, że próby jednej ze szlachcianek poszły na nic, postanowiła wkroczyć do akcji. Była ich trójka więc musiały coś wymyślić. Poprosiła więc o podanie przedmiotu zainteresowania do ręki.
Domyślała się, że na ruloniku coś jest. Wyglądało jak szyfr... Cóż, chyba już się z czymś takim kiedyś spotkała. Wzięła do dłoni ukrytą wiadomość, próbując odkryć jej przekaz.
Prześledziła wzrokiem zapisane znaki, a potem już tylko wpatrywała się bezwiednie w trzymany przedmiot. Wątpiła, czy się to jej uda. W końcu wątpiła, czy natchnienie przyjdzie jej znikąd, w dodatku pomoże przy dziedzinie innej niż zahaczającej o sztukę... Ale chyba i tak warto spróbować? Nie mają przecież nic do stracenia.
| rzucam na etap II, mam poziom 0, więc będzie ciekawie xDD
How long ago did I die?
Where was I buried?
The member 'Una Bulstrode' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 27
'k100' : 27
Oczywiście, ani nie musiała, ani nie powinna, a jednak zdecydowała się na ten kolejny niezbyt mądry krok - lecz dlaczego? Sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Czy przemawiała przez nią podświadoma chęć wygranej, czy raczej głęboko skrywana potrzeba imponowania? To nie było już ważne, nie w tej chwili; przemyśleniom na ten temat odda się później, w zaciszu twierdzy Malfoyów, w samotności. Gdy tylko lord odwrócił jej uwagę odzywając się, mimowolnie spojrzała ku częściowo zamaskowanej twarzy mężczyzny, próbując wyczytać z niej cokolwiek, co byłoby podpowiedzią, na ile jego słowa podszyte były zawodem, a na ile innymi, nie tak negatywnymi odczuciami. - To... nic takiego - odpowiedziała cicho, pozornie spokojnie i lekko, próbując robić dobrą minę do złej gry. Łudziła się, że swym zachowaniem nie postawiła szlachcica w złym świetle. Odniesiona w spotkaniu z rośliną ranka nie była niczym poważnym, równie dobrze mogła doznać jakiegoś urazu w trakcie jazdy konnej... Albo poszukiwania powozu z opaską na oczach. Wolała jednak, żeby pan ojciec nie usłyszał ani o nieudolnej próbie wyśpiewania arii, ani o dobrowolnym kłuciu się ostrokrzewem. Co by na to powiedzieli potencjalni kandydaci do jej ręki?
Uzyskaną w ten sposób rycinę podała towarzyszowi, nie myśląc nawet nad tym, czy służka lady Nott byłaby im w stanie pomóc. Od czasów szkolnych niezbyt dobrze radziła sobie z zielarstwem, a tego właśnie zdawała się dotyczyć zagadka, toteż w całości zdała się na wiedzę dużo poważniejszego niż jeszcze kilka chwil temu lorda. - Proszę się tym nie przejmować - odezwała się znowu, a jej usta wygięły się w niewielkim, lecz w założeniu pokrzepiającym uśmiechu; podchwyciła przy tym jego ciemne spojrzenie, chcąc dodać w ten sposób słowom powagi i wiarygodności. Chyba jednak chęć odniesienia zwycięstwa nie była w niej aż tak silna, bo nie odczuwała względem odzianego w złoto szlachcica choćby najmniejszej urazy. W końcu byli tu po to, żeby się bawić, umilić sobie wspólną podróż na pokaz fajerwerków...
Tym razem z zamyślenia wyrwało ją pytanie skrzatki. Z piersi młodej lady mimowolnie wydobyło się ciche och, gdy niezbyt wesołe myśli dotyczące rychłych zaręczyn powróciły. Nim jednak zdążyła zapanować nad mimiką swej twarzy, nad przebijającą się z niej melancholią, szlachetnie urodzony czarodziej zdążył ją uprzedzić i odpowiedział jako pierwszy. Spływające z jego ust słowa sprawiły, że przygniatający serce ciężar zdawał się odrobinę lżejszy, w żaden sposób nie chciała jednak odbierać tego jako dobry omen. Panien na wydaniu nie brakowało, z kolei tego, na ile nieznajomy miał być interesujący i godny zaufania poza balem, nie mogła nawet podejrzewać. - Tak jak mój przedmówca, i ja nie posiadam pierścienia zaręczynowego - odpowiedziała uprzejmie, spoglądając przy tym ku obserwującej ich z przejęciem Swatuchnie. - Wierzę jednak, że nie potrwa to już długo - dodała, zachowując przy tym kamienną twarz, nie zdradzając się z żadnymi silniejszymi emocjami; próżno było na jej licu szukać przejawów nie tylko smutku, ale i wesołości.
Wodziła dookoła niewidzącym wzrokiem, po raz kolejny dając się wyprzedzić brunetowi. Zdziwiła się, gdy tak nagle wstał - powinien uważać, wszak wóz ciągle pędził przed siebie - i spróbował wskazać jej wspomnianą śnieżynkę. Choć mogła pochwalić się w miarę zwinnym ciałem, nim wyciągnęła rękę ku odróżniającej się od innych drobinie, lord już zamykał ją w klatce swych dłoni. Po tym nastąpił szmaragdowy blask, a wprawiona w ruch śnieżynka wskazała im jedną z dróg. Wtedy też Cynthia postanowiła zapukać, by nie zaprzepaścić takiej okazji - uważając na to, by nie wpaść ani na skrzatkę, ani na mężczyznę ostrożnie powstała z miękkiej kanapy, a następnie wyciągnęła się ku okienku woźnicy i zastukała odpowiednią liczbę razy.
| rzut na zręczność i na pukanie
Uzyskaną w ten sposób rycinę podała towarzyszowi, nie myśląc nawet nad tym, czy służka lady Nott byłaby im w stanie pomóc. Od czasów szkolnych niezbyt dobrze radziła sobie z zielarstwem, a tego właśnie zdawała się dotyczyć zagadka, toteż w całości zdała się na wiedzę dużo poważniejszego niż jeszcze kilka chwil temu lorda. - Proszę się tym nie przejmować - odezwała się znowu, a jej usta wygięły się w niewielkim, lecz w założeniu pokrzepiającym uśmiechu; podchwyciła przy tym jego ciemne spojrzenie, chcąc dodać w ten sposób słowom powagi i wiarygodności. Chyba jednak chęć odniesienia zwycięstwa nie była w niej aż tak silna, bo nie odczuwała względem odzianego w złoto szlachcica choćby najmniejszej urazy. W końcu byli tu po to, żeby się bawić, umilić sobie wspólną podróż na pokaz fajerwerków...
Tym razem z zamyślenia wyrwało ją pytanie skrzatki. Z piersi młodej lady mimowolnie wydobyło się ciche och, gdy niezbyt wesołe myśli dotyczące rychłych zaręczyn powróciły. Nim jednak zdążyła zapanować nad mimiką swej twarzy, nad przebijającą się z niej melancholią, szlachetnie urodzony czarodziej zdążył ją uprzedzić i odpowiedział jako pierwszy. Spływające z jego ust słowa sprawiły, że przygniatający serce ciężar zdawał się odrobinę lżejszy, w żaden sposób nie chciała jednak odbierać tego jako dobry omen. Panien na wydaniu nie brakowało, z kolei tego, na ile nieznajomy miał być interesujący i godny zaufania poza balem, nie mogła nawet podejrzewać. - Tak jak mój przedmówca, i ja nie posiadam pierścienia zaręczynowego - odpowiedziała uprzejmie, spoglądając przy tym ku obserwującej ich z przejęciem Swatuchnie. - Wierzę jednak, że nie potrwa to już długo - dodała, zachowując przy tym kamienną twarz, nie zdradzając się z żadnymi silniejszymi emocjami; próżno było na jej licu szukać przejawów nie tylko smutku, ale i wesołości.
Wodziła dookoła niewidzącym wzrokiem, po raz kolejny dając się wyprzedzić brunetowi. Zdziwiła się, gdy tak nagle wstał - powinien uważać, wszak wóz ciągle pędził przed siebie - i spróbował wskazać jej wspomnianą śnieżynkę. Choć mogła pochwalić się w miarę zwinnym ciałem, nim wyciągnęła rękę ku odróżniającej się od innych drobinie, lord już zamykał ją w klatce swych dłoni. Po tym nastąpił szmaragdowy blask, a wprawiona w ruch śnieżynka wskazała im jedną z dróg. Wtedy też Cynthia postanowiła zapukać, by nie zaprzepaścić takiej okazji - uważając na to, by nie wpaść ani na skrzatkę, ani na mężczyznę ostrożnie powstała z miękkiej kanapy, a następnie wyciągnęła się ku okienku woźnicy i zastukała odpowiednią liczbę razy.
| rzut na zręczność i na pukanie
Sanctimonia vincet semper
Cynthia Malfoy
Zawód : Dama, historyczka, dramatopisarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
A wolf is a wolf,
even in a cage,
even dressed in silk.
even in a cage,
even dressed in silk.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Cynthia Malfoy' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 16
--------------------------------
#2 'k3' : 1
#1 'k100' : 16
--------------------------------
#2 'k3' : 1
Pochwycenie tak drobnego kształtu było dla niego najwyraźniej zbyt wielkim wyzwaniem. Nie zaprzeczał, że alkohol mógł mieć niepożądany wpływ na jego reakcje, ale i sam powóz nie ułatwiał mu niczego. Nie wiedział, na ile ta wskazówka była cenna czy ważna, niemal całkowicie zapomniał o tym, że w zabawie uczestniczyły także inne powozy wypełnione spragnionymi dodatkowych wrażeń czarodziejami, skupiając się jedynie na tym, co po kolei działo się w zajmowanej karocy.
Poza całkowicie fizycznymi akcentami tego, jak gwałtowna stawała się podróż, fundamentalny był zapach wydobywający się w zasadzie znikąd. Żadne z nich nie było właścicielem czegoś tak charakterystycznego dla jednej z magicznych bestii. Co do tej jednej rzeczy pewność miał absolutną. Pozostawała jedynie kwestia rozwiania wątpliwości, któraż to z istot w wyniku atrakcji Pampidou na nich spadła.
— Ten zapach przypomina mi nieco gobliny z banku — odezwał się, jednak słów nie kierował bezpośrednio do towarzyszących mu dam. Nieco zbyt głośno wyraził myśl, która być może miała w sobie coś więcej niż tylko przypuszczenie. Zdecydowanie za rzadko przebywał pośród stworzeń innych niż ptaki, aby mieć całkowitą pewność; snuł domysł na podstawie własnych wspomnień oraz doświadczeń, kiedy to miał szansę spotkać jakiegokolwiek goblina.
próbuję identyfikować istotę - ONMS I poziom
Poza całkowicie fizycznymi akcentami tego, jak gwałtowna stawała się podróż, fundamentalny był zapach wydobywający się w zasadzie znikąd. Żadne z nich nie było właścicielem czegoś tak charakterystycznego dla jednej z magicznych bestii. Co do tej jednej rzeczy pewność miał absolutną. Pozostawała jedynie kwestia rozwiania wątpliwości, któraż to z istot w wyniku atrakcji Pampidou na nich spadła.
— Ten zapach przypomina mi nieco gobliny z banku — odezwał się, jednak słów nie kierował bezpośrednio do towarzyszących mu dam. Nieco zbyt głośno wyraził myśl, która być może miała w sobie coś więcej niż tylko przypuszczenie. Zdecydowanie za rzadko przebywał pośród stworzeń innych niż ptaki, aby mieć całkowitą pewność; snuł domysł na podstawie własnych wspomnień oraz doświadczeń, kiedy to miał szansę spotkać jakiegokolwiek goblina.
próbuję identyfikować istotę - ONMS I poziom
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Zachary Shafiq' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 97
'k100' : 97
Tyły posiadłości
Szybka odpowiedź