Amelia Bennett
Nazwisko matki: Bones
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: uboga
Zawód: alchemik, malarka
Wzrost: 168cm
Waga: 48kg
Kolor włosów: miodowy blond
Kolor oczu: szary
Znaki szczególne: smutne oczy, blada cera, diastema, cienie pod oczami
11 ½ cala, sztywna, buk, włos trzminorka
Ravenclaw
Brak
Krzyk ojca
Farby, truskawki, deszcz, las
Ona w swojej własnej pracowni wraz z ojcem.
Eliksiry, malarstwo, Francja
Nie interesuje ją to
Malarstwo, eliksiry, spacery, komponowanie bukietów, nauka języka francuskiego
Francuskiej muzyki, którą pokochała za niepowtarzalny klimat.
Léa Seydoux
Nie każde dziecko rodzi się ze szczerej miłości rodziców. Niektóre przychodzą na świat w skutek nagłych porywów namiętności, na dłuższą metę nic jednak nie znaczących. Po prostu pewnego dnia spotyka się dwójka ludzi, którym wydaje się, że zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Postanawiają więc zasmakować siebie nawzajem, by tym samym zniszczyć swoje życie i przy okazji poczętego dziecka. I pewnie wielu postanowiłoby uciec, zostawiając tą odpowiedzialność na barkach biednej, młodej i nieznającej życia dziewczyny. Pan Bennett jednak postąpił inaczej, oświadczając się pannie Bones i krótko po tym obiecując jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I chociaż oboje starali się wypełniać te obowiązki, to w tym związku nigdy nie było gorącego uczucia. Z czasem pojawiło się jedynie przyzwyczajenie, namiastka wdzięczności za wspólne lata i świadomość, że muszą zapewnić swojemu dziecku godny byt.
W takiej też atmosferze przyszło dorastać Amelii. Dziewczynka szybko zrozumiała, iż pomiędzy mamą i tatą nie ma żadnego głębszego uczucia, a i po czasie zaczęła podejrzewać, że i w stosunku do niej matka nie potrafi wzniecić miłości. I chociaż razem z mężem starała się zrobić co w jej mocy by córce niczego nie zabrakło, to nigdy patrząc na nią nie mogła zapomnieć o życiu, którego nigdy nie będzie miała. Inaczej było zaś w przypadku pana Bennett, z którym dziewczynka nawiązała dość silną więź. Mężczyźnie nigdy nawet nie przeszło przez myśl, by obwiniać córkę za swoje błędy - to od niego Amelia nauczyła się brać odpowiedzialność za swoje czyny i akceptować to, co przynosi los. Zawsze ceniła go też za ogromne poświęcenie się pracy i rodzinie - późne powroty z Ministerstwa Magii owocowały jednak przemęczeniem i powolnym osłabianiem się organizmu. Pomimo tego ojciec nigdy nie dał po sobie poznać, jak bardzo jest zmęczony, a nawet codziennie potrafił znaleźć czas dla małej. Szczególnie lubił przyglądać się, jak powoli rozwija skrzydła w dziedzinie sztuki. Powściągliwa dziewczynka za pomocą kresek, plam i bliżej nieokreślonych kształtów ukazywała swój obecny stan ducha, co zostało jej po dni obecne.
Więź z ojcem w dość dużym stopniu ukształtowała charakter Amelii - nigdy nie była przez rodziciela rozpieszczana, co skutkowało wieloma dobrymi cechami, których niejedna rozkapryszona szlachcianka mogłaby jej pozazdrościć. Jedynym problemem był fakt, że w ocenie innych stała się dość bezpośrednia i samodzielna, co w przyszłości miało według ludzi stanowić problem w odnalezieniu odpowiedniego męża. To zawsze było jednak najmniejszym problemem samej panny Bennett, dla której jedynym mężczyzną w jej życiu był ukochany ojciec. Rosła w przekonaniu, iż jest podporą rodziciela, dlatego też otrzymany list z Hogwartu nie wywołał na jej twarzy uśmiechu, a wręcz przeciwnie - wprowadził w rozpacz, a na znak protestu mała nie chciała wychodzić z pokoju. Sprzeciw był jednak bezowocny. Wtedy to też Amelia po raz pierwszy i ostatni słyszała krzyki ojca, a jego spojrzenie pełne rozczarowania i gniewu skłoniło ją do zaakceptowania wyjazdu. Było to jednak ogromne przeżycie i stres, czego skutkiem było pojawienie się bezdechów, zimnych potów, a czasami nawet otępienia - przed wyjazdem do szkoły u dziewczynki zdiagnozowano śmiertelną bladość, mającą jej towarzyszyć już do końca życia. To jednak nie odwlekło wyjazdu, a upewniło pana Benneta, że córka w Szkole Magii i Czarodziejstwa będzie miała zapewnione o wiele lepsze warunki życiowe niż w domu.
W okresie nauki Amelia stroniła od innych dzieci, aczkolwiek początkowo nie był to celowy zabieg - przeszkodą na zdobyciu wartościowych relacji był fakt, że była od innych o wiele bardziej dojrzała. Tak jak jej ojciec nie lubiła marnować czasu na głupoty, woląc poświęcać swój czas nauce i ciężkiej pracy - marzeniem jej było zdobycie odpowiedniego wykształcenia, które mogłoby zapewnić o wiele lepsze warunki bytowe dla niej i rodziców. W szkole nie zabrakło również przykrych incydentów ze strony czarodziejów szlachetnej krwi, lubujących się w pokpiwaniu z osób mniej zamożnych, nie mających równie czystej krwi co oni. Szybko jednak Krukonka nauczyła się przed nimi bronić, nie chcąc tracić na nich swojego cennego czasu, który przecież mogła poświęcić na malowanie czy tworzenie rzeźb. To drugie jednak nigdy nie zyskało jej wystarczającej sympatii, a nawet zostało odtrącone w okresie, kiedy Amelia postanowiła nauczyć się jeździć na łyżwach. Czynność ta szybko zdobyła jej ogromną sympatię, toteż blondynka zaczęła poświęcać się jej na tyle, na ile pozwalało jej zdrowie. Wolne chwile panny Bennet nie polegały jednak tylko na oddawaniu się swoim zainteresowaniom - już od pierwszych dni w Hogwarcie dziewczyna wykazała dużą ciekawość względem zielarstwa, które pogłębiało się z roku na rok, poszerzając jej wiedzę w tym zakresie.
Uodpornienie się na krzywdy ze strony innych nie uczyniło ją jednak obojętną na wszystkie czynniki zewnętrzne. Rosnące wciąż ubóstwo sprawiało, że z czasem ojciec pozwalał jej wracać do domu tylko na letnią przerwę od nauki. Wciąż postępujący wiek, zmęczenie oraz nienajlepsze zdrowie skutkowało marnymi wynikami w pracy - z czasem pensja pana Bennett stała się wręcz śmieszną, z pewnością nie wystarczającą na potrzeby dwóch dorosłych osób oraz jednej, wciąż kształcącej się i wymagającej odpowiednich leków. To skłoniło Amelię do szukania w miarę skutecznego rozwiązania problemu. Pomysłów było wiele, jednakże z nich wszystkich najbardziej obiecującym była wzmożona nauka w zakresie eliksirów i lecznictwa. Na początku jej zainteresowanie alchemią wiązało się tylko z chęcią spędzania czasu z ojcem, szybko jednak konieczność przerodziła się w pasję, a materiał niezbędny do samodzielnego podejmowania leczenia szybko rozszerzył się o kolejne rozdziały znalezionych ksiąg. Nocne czytanie książek, dodatkowe nauki pobierane od nauczycieli w szkole oraz praktyki skutkowały dość dobrym opanowaniem alchemii oraz wybitnymi wynikami końcowych egzaminów na tej płaszczyźnie. Amelia zdawała sobie jednak sprawę, że aby zadbać o siebie, nie może opierać się tylko na eliksirach i zielarstwie, a konieczna jest nauka magii leczniczej, dlatego też w szkole starała się kształcić na podstawie licznych książek znalezionych w bibliotece, by po zakończeniu edukacji znaleźć osobę, która mogłaby ją w tym kierunku znacznie dokształcić. Nie było to łatwe - niewiele było osób chcących robić coś praktycznie za darmo. Ostatecznie jednak Amelia znalazła prywatnego nauczyciela, który okazał się nie tylko dobry w tej dziedzinie, ale i wymagający - nauczyciel wprost idealny.
Po skończonej nauce Amelia wróciła do domu, gdzie zastała ojca w krytycznym wręcz stanie. Matka jedynie załamywała ręce, nie mając pojęcia co może począć z mężczyzną. I chociaż dziewczyna wykorzystując wciąż zdobywaną wiedzę starała się wspomóc ojca, ten zmarł pod koniec roku 1954. Było to ogromnym ciosem dla córki, a na domiar złego matka czując wolność, postanowiła przywłaszczyć sobie większą część majątku i w szybkim czasie opuścić powód swojej doli. To ostatnie było jednak najmniejszym problemem Amelii, która potrafiła sama o siebie zadbać. Zaraz po wyjeździe matki zapisała się na kurs z dziedziny alchemii w poszukiwaniu nowej dawki wiedzy na ten temat. Nie na tym się jednak zakończyło - oprócz tego i prywatnych lekcji magii leczniczej, kobieta wciąż sięgała po nowe tytuły, ze skrywaną dumą podziwiając swoje duże postępy. Dodatkowo z pomocą rozpaczy po odejściu pana Bennett, Amelii udało się stworzyć wiele obrazów na tyle dobrych, że w krótkim czasie sprzedała je i dom, by następnie wyprowadzić się z rodzinnych stron i zamieszkać w Londynie bliżej centrum, niedaleko ulicy Pokątnej. Tam też w swoim mało metrażowym mieszkaniu całkowicie poświęciła się swoim pasjom, dalej się w nich rozwijając - szczególnie magii leczniczej. Utrzymuje się z wykonywania prywatnych zamówień na eliksiry oraz w mniejszym stopniu z tworzonych obrazów. W przyszłości marzy o otworzeniu własnego przedsiębiorstwa, w którym będzie mogła się poświęcać temu co kocha.
Pomimo trudnego charakteru i dość małego zaufania do ludzi, dziewczynie udaje się nawiązywać znajomości i pozyskiwać nowych klientów. Szczególnie lubi wdawać się w rozmowy z osobami, dzielącymi podobne do niej pasje, chociaż nie potrafi patrzeć na ludzi bez cienia podejrzenia, a w szczególności na o krwi szlachetnej. Samotność, którą wcześniej uważała za swoją przyjaciółkę, stała się dość nieznośnym towarzyszem, a trauma po utracie ojca powoli przestała boleć, chociaż co jakiś czas daje o sobie znać razem z atakami choroby. Dziewczyna jest jednak zdeterminowana by osiągnąć zamierzone cele, wciąż poszerzając swoją wiedzę i zainteresowania. Od ostatniego czasu dziewczyna zaczęła interesować się Francją - liczne książki na temat kraju oraz nauka języka szybko zaczęła skutkować, a sama pasja jest widoczna na obrazach.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 2 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 3 | Brak |
Czarna Magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 5 | Brak |
Transmutacja: | 2 | Brak |
Eliksiry: | 13 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język obcy: francuski | I | 2 |
Numerologia | III | 7 |
Zielarstwo | IV | 13 |
Malarstwo | IV | 13 |
Rzeźba | II | 3 |
Latanie na miotle | I | 1 |
Łyżwiarstwo | III | 7 |
Anatomia | III | 7 |
Kłamstwo | II | 3 |
Majsterkowanie | I | 1 |
Silna wola | III | 7 |
Spostrzegawczość | III | 7 |
Szczęście | II | 3 |
1 |
różdżka, kociołek cynowy, 10 pkt statystyk
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Amelia Bennett dnia 01.08.16 20:37, w całości zmieniany 11 razy
Witamy wśród Morsów
Ocalałeś, bo byłeś
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.