Archiwa
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 13.02.20 18:29, w całości zmieniany 2 razy
Na dalsze słowa skinął lekko głową.
- Gdzie w tej chwili mieszkasz? - spytał zaraz po kolejnej wypowiedzi patrząc, jak i Skamander bierze się do roboty. - Sam? - dodał po chwili.
- Nie dostałem żadnej informacji. Ale napisałem wczoraj listy do pracowników, że do odwołania mają nie przychodzić. Lokal po prostu stoi zamknięty i pewnie zostanie zarekwirowany albo rozwalony. - wzruszył lekko ramionami. Odczuwał przy tym lekkie ukłucie, wiele pracy i serca włożył żeby to działało, żeby wystartować. Miał jednak w tej chwili większe problemy, a cukiernia nie była warta życia lub wolności ani jego ani jego pracowników. - Może mam paranoję ale lepiej dmuchać na zimne niż mieć kogoś na sumieniu.
Mówiąc to bezwiednie zerknął na ślad krwi jakie zostawili przeciągani przez Skamandera ludzie. Może pracownicy zostaliby tylko wypytani. A może nie.
- Nie wiem też co z rodzinką. Choć na bank wszyscy już widzieli listy. - mruknął pod nosem. Dosięgały go konsekwencje działań całego roku i chyba go to przerastało. Dopóki ryzykował wyłącznie swoim dobrem, mógł działać, rzucać się w wir walki. Ale teraz chodziło także o nich. Podobnie myślał o współlokatorach. Ufał im, choć nie był pewien czy Bojczuk nie palnie czegoś pod wpływem alkoholu albo czy nie wspomniał przy nieodpowiedniej osobie że mieszka z tym cukiernikiem z gazety. Nie trzeba komuś źle życzyć żeby mu zaszkodzić i to, że Rudera była zatłoczona pierwszy raz stawało się problematyczne.
Milczał jednak w tym temacie, nie chcąc wyrzucać z siebie wszystkich żali i lęków. Skamander był w dokładnie tej samej sytuacji. Wiedzieli na co się piszą dołączając do Zakonu, wiedzieli że będzie coraz bardziej niebezpiecznie nawet, jeśli dla Bertiego te myśli pozostawały abstrakcyjne, lub były po prostu odrzucane.
Zabrał się przy tym za kolejne zabezpieczenie, trochę dla niego trudniejsze, acz chyba całkiem efektowne, kiedy postawią tutaj swoich strażników. Iluzja historycznej bitwy wydawała mu się całkiem dobrze zgrywać z ciszą jaką chciał wywołać tutaj Skamander. Chodził więc po pomieszczeniu, starając się przypomnieć sobie detale jednej z najsłynniejszych historycznych batalii.
|Zawierucha
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
- Nie jest ci ta wiedza potrzebna, Bott - wycenił spokojnie - Jeżeli będziesz mnie do czegoś potrzebował twoja sowa na pewno mnie znajdzie - zapewnił go nie zamierzając odkrywać miejsca swojego zakwaterowania choć te nie było ostatni czasy zbyt stałe. Wraz z początkiem maja nie było stałe. Jak banita tułał się między Starą Chatą, Oazą, a lokalami w których pod przykrywką najmował pokoje na krótki czas pozwalając sobie na płytki, niespokojny sen. Nie mogło to trwać wiecznie. Musiał coś z tym zrobić.
- Wątpię byś dostał na to kwitek - Uniósł wyżej jedną brew starając sobie wyobrazić sytuację w której jakiś urzędnik dostał nakaz spalenia cukierni, a następnie sporządził protokół i postanowił wystawić Bertiemu rachunek za usunięcie zgliszczy z Pokątnej. Na koniec tej wizualizacji scenariusz ten jednak nie wydał mu się znów taki nierealny, jak powinien. Widział jak młody czarodziej spoglądał na własnoręcznie wymalowaną kałużę krwi. Trochę jednak na to za późno, co - skomentował ten obrazek w myślach nie zamierzając wybijać go z przekonania, że wszystko jest w porządku i ma rację - lepiej pozostawić sumienie czystym.
- Zastanawiałeś się może nad tym by uświadomić ich wszystkich, przekonać do tego by nas wsparli...? Nie zrozum mnie źle, lecz prędzej czy później zostaną obrani za cel przez wzgląd na powiązania z tobą. Albo odsuniesz się poza linię frontu by zapewnić im bezpieczeństwo, albo przyciągniesz ich bliżej siebie, albo zwyczajnie się od nich oderwiesz udając że nie mają z tobą nic wspólnego - Zakon potrzebował sojuszników. Jednocześnie to pod jego skrzydłami ci, którzy sprzeciwiali się reżimowi mogli odnajdywać jakieś wsparcie miedzy sobą nawzajem. Oaza zaś przybierała na kształtach, mogła bez większych problemów pomieścić kilka dodatkowych rodzin. Nie zamierzał jednak do niczego przekonywać Bertiego pozostawiając go jedynie z napoczętymi myślami i zastanawiając się nad tym, gdzie te go też zaprowadzą.
Po tym, jak Anthony skończył wić jedną z pułapek zabrał się za kolejną. Z końca różdżki zaczął wywoływać białą magię tak, by stworzyć iluzję jednego z pokonanych strażników, który zaraz po dostrzeżeniu przeciwnika wyjmował z kieszeni różdżkę i celując w pierwszego napotkanego wywoływał inkantację lamino. Wydawało mu się, że doskonale ta iluzja miała współgrać z pozostałymi zabezpieczeniami, kiedy to unieruchomiony, zdezorientowany napastnik mógł poczuć na karku pierwszy oddech zagrożenia.
|Widzimisię
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o kwitku. Cóż, kwestia informacji faktycznie była głupia, odpowiednią informacją był list gończy, a o tym co się dzieje z lokalem pewnie dowie się z prasy, przy wspomnieniach o wybuchu lub przejęciu.
Z resztą lokal był najmniejszym problemem i po kolejnych słowach ex-aurora Bott zamilkł na dłużej, skupiając się przy tym na zakładaniu pułapek. Nie był pewien co zrobi, odcięcie się od wszystkich wydawało się najsensowniejsze i najbardziej logiczne. Tylko nawet to nie dawało mu gwarancji, że jego bliscy nie oberwą rykoszetem z pościgu za nim.
- Pomyślę. Wciągać ich w to na pewno nie zamierzam. - przyznał ostatecznie. Nie był pewien czy nie powinien się gdzieś wynieść. W sumie to niczego nie był w tej chwili pewien, sytuacja w jaką się władował kompletnie go przerastała.
- Dobra. To chyba wszystko tutaj. - mruknął w końcu, rozglądając się dookoła. Wyglądało to całkiem porządnie, a ten punkt może się bardzo przydać. Póki co mogli odpocząć po włamaniu się do Londynu, ucieczce przed psami, walce i nakładaniu pułapek.
Opuścili to miejsce o wiele łatwiej i bezpieczniej niż się tu dostali, bo po prostu korzystając z sieci Fiuu. Zanim wszedł do kominka, zerknął jeszcze na Skamandera.
- Odezwij się jeśli będziesz chciał pomocy gdziekolwiek. - to było raczej oczywiste. Robili co mogli, żeby to skończyło się jak najszybciej. Zaraz każdy z nich, jeden po drugim zniknął w zielonych płomieniach, przenosząc się w wybrane miejsca. Bertie do Doliny Godryka. Pomaszerował do domu, zastanawiać się nad kolejnymi krokami i spakować swoje rzeczy, żeby w razie czego móc szybko uciec.
zt x 2
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Chociaż znajdujące się w podziemiach archiwa, podobnie jak reszta Szpitala Świętego Munga, zostały objęte zaklęciami uniemożliwiającymi teleportację, to ostatnio - za sprawą tajemniczego podłączenia ich do sieci Fiuu - zaczęły pełnić rolę drugiego, nieoficjalnego wejścia na teren placówki. O tyle istotnego, że pomijającego rozstawione przy głównych drzwiach stanowisko do kontroli różdżek, a więc jednocześnie umożliwiającego osobom spoza rejestru przedostanie się do szpitala - czy to w celu uzyskania pomocy medycznej, czy wyniesienia cennych specyfików, niedostępnych obecnie nigdzie indziej. Ukryte w archiwach przejście funkcjonowało bez jakiegokolwiek nadzoru nadzwyczaj krótko, koniec końców padając ofiarą ludzkiej chciwości: aktualnie jest kontrolowane przez kilku członków personelu, pobierających wysokie opłaty od każdego potrzebującego, który jest na tyle zdesperowany, by z niego skorzystać. Może być istotnym punktem Londynu.
Archiwa znajdują się pod kontrolą Zakonu Feniksa.
Możliwe jest rzucenie carpiene w szafce zniknięć i ustosunkowanie się do rzutu już w pisanym poście (a zatem przekazanie informacji o wykrytych pułapkach drugiej postaci w tym samym poście, w którym carpiene zostało rzucone).
Udane carpiene z mocą 75 oczek pozwala dostrzec Widzimisię, udane carpiene z mocą 85 oczek pozwala dostrzec lignumo, cicho-sza i zawieruchę. Po rozpoznaniu pułapek można przejść do ich przełamywania zgodnie z obowiązującą mechaniką. Pułapki przełamywać można w dowolnej kolejności, lecz widzimisię powinno zostać przełamane jako ostatnie.
Aktywacja lignumo zatrzymuje postaci w miejscu i nie pozwala im na ucieczkę, krok ani unik aż do momentu przełamania zabezpieczenia lub pozbycia się go w inny sposób (podpalenie przy pomocy ignitio).
Aktywacja cicho-sza sprawia, że wszelkie zaklęcia rzucane przez przeciwników odczytywane są tak jak zaklęcia niewerbalne.
Aktywacja zawieruchy wywołuje efekt zgodny z jej opisem z listy zabezpieczeń.
Aktywacja widzimisię przywołuje przeciwnika, który staje do walki wraz z pozostałymi. Postać przy każdym ataku rzuca dodatkową kością k20. W przypadku wyrzucenia wartości 1-5 postać trafia iluzję zamiast przeciwnika. Iluzja się rozmywa po trafieniu.
Po upływie dwóch pierwszych tur pojawiają się wrogowie, którzy atakują. Najpóźniej wtedy aktywują się wszystkie nieaktywowane pułapki.
WYKLUCZONA
Rycerze Walpurgii: Usunięcie grupy pilnującej przejście w archiwach pozwoli organizacji na przejęcie nad nim kontroli.
Walka: Postać, która pojawi się w wątku jako pierwsza, kieruje czarodziejem A, postać, która pojawi się jako druga, kieruje czarodziejem B, postać, która pojawi się jako trzecia (lub pierwsza, jeżeli w wątku są tylko dwie postacie), kieruje czarodziejem C.
Czarodziej A: ma żywotność równą 110, statystykę opcm równą 20 i statystykę uroków równą 20, atakuje w pętli zaklęciami commotio, ignitio, aeris (chyba że wszystkie postacie w wątku znajdą się pod wpływem tych zaklęć), oraz broni się, kiedy jest to konieczne.
Czarodziej B: ma żywotność równą 110, statystykę opcm równą 20 i statystyką uroków równą 20, atakuje w pętli zaklęciami Commotio, Perturbo, Ignitio, oraz broni się, kiedy jest to konieczne.
Czarodziej C: nie uczestniczy w walce, dopóki pozostali czarodzieje nie zostaną całkowicie unieszkodliwieni, pozostaje schowany za regałami za plecami sojuszników i leczy ich obrażenia na zmianę, używając zaklęć odpowiednich do potrzeby. Ma żywotność równą 100, statystykę opcm równą 15 i statystykę magii leczniczej równą 25. Po pokonaniu jego kompanów podejmie próbę ucieczki - na zatrzymanie go grupa atakująca ma jedną turę.
Rolę czarodziejów broniących tego terenu może przejąć również dowolny Zakonnik przy pomocy lusterka; wówczas walczy z Rycerzami bez udziału mistrza gry, zgodnie ze statystykami rozpisanymi powyżej, ale bez ograniczeń co do kolejności oraz wyboru rzucanych zaklęć.
Gracz nie ma prawa zmienić woli postaci broniącej lokacji, jedyne, co robi, to rzuca za nią kością i opisuje jej działania w sposób fabularny.
Aby przejść do etapu III, należy odczekać 48 godzin, w trakcie których para (grupa) może zostać zaatakowana przez przeciwną organizację.
Postaci mają 2 tury na nałożenie zabezpieczeń, pułapek lub klątw oraz wydanie dyspozycji strażnikom należącym do organizacji.
Gra w tej lokacji jest dozwolona.
Strona 2 z 2 • 1, 2