Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia alchemika
AutorWiadomość
Pracownia alchemika [odnośnik]30.03.15 23:48
First topic message reminder :

Pracownia alchemika

Obszerne, skryte w półmroku pomieszczenie, w którym pracuje jeden z zatrudnianych przez Munga alchemików. Znajdujące się w nim obszerne, strzeliste regały mieszczą niezliczone zakurzone woluminy, słoje czy buteleczki różnych kształtów i kolorów. Na mocnym, dębowym stole ustawionym w centrum ulokowane zostały kociołki mniejszych rozmiarów, stojaki na drobne, kryształowe fiolki czy moździerze i niewielkie, służące do krojenia ingrediencji nożyki. Z boku, nad dużym, okrągłym palnikiem, zawieszony jest miedziany kocioł numer pięć – przydatny do masowej produkcji antidotów czy lekarstw.
Okna zostały przesłonięte ciężkimi materiałowymi zasłonami, gdyż niektóre z przygotowywanych tutaj specyfików muszą dojrzewać w ciemnościach. Alchemicy pracują przy blasku świec, zazwyczaj samotnie, spędzając całe dnie w oparach bulgoczących cicho wywarów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemika - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pracownia alchemika [odnośnik]12.06.19 21:44
Nie była zawiedziona, raczej skonsternowana i zdziwiona. Widząc aurora mimowolnie poczuła ukłucie lęku o to, że mężczyzna mógł się tu pojawić, by powiadomić ją o znalezieniu ciała jej zaginionej siostry. Stąd właśnie jej początkowa niepewność i zakłopotanie. Od tygodni obawiała się, że pewnego dnia ktoś przyjdzie do niej z tragicznymi wiadomościami, choć ciągle mogła też mieć nadzieję, że wieści jednak będą pomyślne i dowie się, że Vera odnalazła się żywa. Dlatego jej spojrzenie było badawcze, bo w pierwszej chwili nasunęła jej się myśl, że może chodzić o Verę.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie też, że mężczyzna mógł przyjść w celach zawodowych zupełnie niezwiązanych z zaginięciem jej siostry ani nikogo innego z jej rodziny, co było o tyle zabawne, że tydzień temu także był u niej pewien auror. Co sprowadzało tego? Nie wyglądał jak ktoś kto przychodzi na pogaduszki do córki koleżanki jego matki. Do tej pory nigdy tego nie robił, bo nie byli ze sobą tak blisko, by się odwiedzać w miejscach pracy, nawet odnosili się do siebie dosyć formalnie. Różnice, zwłaszcza ta wiekowa, sprawiły że nie zostali przyjaciółmi, bo w latach szkolnych po prostu się minęli.
- Nie przeszkadza pan – zapewniła. Zawsze to jakaś przerwa od rutyny, zresztą w tej chwili zarówno ona, jak i kursant tymczasowo towarzyszący jej w pracy potrzebowali tej przerwy. Zwłaszcza on, bo upaprany nieudanym eliksirem nie mógł pracować, dlatego odesłała go by doprowadził się do porządku i tym samym zostawił ją z Cedrikiem samą.
Uśmiechnęła się do niego niepewnie, mając wrażenie, że jej pytanie, które miało w zamierzeniu być lekkie i rozluźnić nieco atmosferę, a także odgonić jej własne lęki i obawy, nie do końca odniosło pożądany skutek. Nie chciała jednak by mężczyzna czuł się urażony czy niemile widziany. No cóż, nie była mistrzem doboru słów.
- Tak, dobrze. Dziękuję – przytaknęła nieco nieporadnie. Umilkła na dłuższy moment, przygryzając wargę. – Proszę mi wybaczyć, ja po prostu... Moja siostra nadal się nie odnalazła. Przez moment wystraszyłam się, że przychodzi pan... by przynieść mi złe wieści. Trudno nie mieć w głowie takich myśli widząc stróża prawa chcącego ze mną pomówić.
Możliwe, że mógł słyszeć o zaginięciu Very. Jej matka na pewno wypłakiwała się każdemu ze swoich krewnych i znajomych. Poza tym Vera pracowała dla ministerstwa, możliwe że kiedyś mieli ze sobą do czynienia na gruncie zawodowym. Aurorzy na pewno często korzystali z usług łamaczy, a jej siostra była świetna w swoim fachu. Aż do dnia w którym przepadła bez wieści.
- Oczywiście na miarę swoich możliwości pomogę – zapewniła, kiedy już wyjaśnił pokrótce, że w istocie chodzi o pracę. Na jej twarzy pojawiła się zauważalna ulga. – Proszę powiedzieć coś więcej. Jak konkretnie mogę udzielić tej pomocy? Tydzień temu był u mnie inny auror, prosił o utylizację trucizn. – To na swój sposób zabawne, że w odstępie kilku dni miała pomagać dwóm różnym aurorom. Ale powitała to z ulgą: wolała pomagać im zawodowo niż słyszeć z ich ust jakieś tragiczne wieści. Spojrzała więc wyczekująco, by zarysował sprawę konkretniej.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc ostatnią uwagę. Od paru dni, na fali świątecznej atmosfery którą wprowadzono by odegnać od pacjentów i pracowników niepokoje, na korytarzach było nieco głośniej niż zazwyczaj, a Charlie czasem przyłapywała się na tym, że słowa „Kociołka pełnego gorącej miłości” niekiedy bezwiednie krążyły w jej głowie i nie potrafiła ich z niej wyrzucić, zwłaszcza że jedna z alchemiczek, z którymi czasem pracowała, uwielbiała ją nucić podczas siekania składników.
- Rzeczywiście to pewna zaleta pracowni alchemicznych, że jest tu dużo ciszej. Hałasy utrudniałyby nam należyte skupienie się na czynnościach wymagających dużej precyzji, a ta jest w naszym zawodzie bardzo ważna, zwłaszcza przy eliksirach leczniczych, od których dobrej jakości często zależy zdrowie i życie chorych.
Charlie co prawda całkiem nieźle radziła sobie z koncentracją, ale jak większość alchemików najbardziej lubiła pracować w ciszy i spokoju.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]14.07.19 15:36
Alchemiczka zapewniła, że nie przeszkadzałem, ale i tak wiedziałem swoje. W czasie pracy nie było chwili na towarzyskie pogawędki, zwłaszcza w szpitalu świętego Munga, w tym parszywym czasie. Sale chorych musiały pękać w szwach. Gdybym nie musiał, nie zawracałbym jej głowy; ufałem naszym specjalistom z Biura Aurorów, pech jednak chciał, że żaden nie mógł w tej chwili zidentyfikować mikstury, bądź po prostu zabrakło mu doświadczenia i wiedzy. Zaczynałem już czuć się swobodniej, kiedy panienka Leighton wspomniała o zaginionej siostrze. Zmarszczyłem brwi, obdarzając ją zaskoczonym spojrzeniem, dopiero po chwili wyławiając z pamięci słowa matki, wspominającej o córkach swojej dobrej znajomej. Chyba rzeczywiście coś obiło mi się o uszy, musiałem być jednak zaaferowany czym innym, wypadło mi to z pamięci.
Jak to się nie odnalazła? Jak długo jej już nie ma? Zgłosiliście to odpowiednim organom? – Jeśli drugiej panny Leighton nie było w domu dłużej, niż kilka dni, należało wszcząć akcję poszukiwawczą zgodnie z obowiązującymi procedurami. – Nie zostawiła żadnego listu? Nie ma z nią kontaktu?
Dokładnie nie pamiętałem, kiedy wspominała mi o tym matka. To nie mogło być dawno temu, inaczej z pewnością usłyszałbym o prowadzonym śledztwie w tej sprawie. Żadnego zgłoszenia zaginięcia magiczna policja nie bagatelizowała, zwłaszcza, że nasz świat tkwił w stanie czynnej wojny.
Być może byłbym w stanie jakoś pomóc.
Zajmowałem się tropieniem czarnoksiężników, walką z nimi, nie poszukiwaniem zaginionych, jednakże miałem znajomości w magicznej policji i być może byłbym w stanie pociągnąć za odpowiednie sznurki, szepnąć słowo do właściwego ucha, by bardziej przyłożyli się do swoich obowiązków. Dopiero, gdy Charlene wspomniała o miksturze przypomniałem sobie o właściwym celu mojej wizyty w Szpitalu św. Munga. Wsunąłem rękę za pazuchę, wyciągając z wewnętrznej kieszeni szaty niewielką fiolkę, zawiniętą w skórzany materiałem. Wolałem nie ryzykować bezpośredniego kontaktu z nieznaną miksturą.
Któż taki panienkę odwiedził? – zapytałem z ciekawością. Nie sądziłem, że nie tylko ja z Biura Aurorów korzystam z pomocy tej utalentowanej alchemiczki. Z ostrożnością wyciągnąłem w jej kierunku rękę, podając panience Leighton fiolkę. – Jeśli będzie panna w stanie zidentyfikować czym jest ta mikstura i czy jest to trucizna, to wystarczy. Miałbym u panny dług wdzięczności.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem. Mnie także zdecydowanie lepiej pracowało się w ciszy. Lubiłem muzykę, ale ciężko było mi się przy niej skupić. O skoncentrowaniu się na czytanych dokumentach nie byłoby mowy, gdyby w tle zawodziła znienawidzona przeze mnie Celestyna. Dość się jej osłuchiwałem zawsze, kiedy pojawiałem się w odwiedzinach u matki, w Dolinie Godryka. Ona i moja siostra były jej absolutnymi fankami.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemika - Page 5 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]14.07.19 23:01
Ostatnie tygodnie były trudne dla personelu Munga. Przede wszystkim dla uzdrowicieli, ale i alchemicy odczuwali skutki poanomaliowego obłożenia, bo musieli przygotowywać dużo więcej medykamentów niż zwykle. Charlie bardzo starała się sprostać stawianym jej oczekiwaniom, więc pracowała bardzo wydajnie i z zaangażowaniem. Rzadko nachodził ją tutaj ktoś spoza pracowników szpitala, ale jak się okazało, czasem się to zdarzało i to już po raz drugi w ciągu tygodnia. I znowu był to auror, ale pomoc stróżom prawa również była ważna, w końcu starali się walczyć ze złem. Dlatego Charlie naprawdę chciała pomóc Cedricowi z jego problemem.
- Dwa miesiące. Tyle już jej nie ma i nie daje znaku życia – powiedziała, czując nieprzyjemny ucisk w gardle. – Rozmawiałam już z pewnym innym aurorem, który obiecał mi zajęcie się sprawą. Inne służby, poinformowane wcześniej, jedynie rozkładały ręce. – Charlie wierzyła, że jeśli pan Rineheart tylko natrafi na ślad jej siostry, da jej znać. Tak naprawdę niewiele mogła zrobić; z tego co było jej wiadomo Vera zniknęła w miejscu ogarniętym przez anomalię, wykonując zadanie powiązane z jej pracą, jednak z tego co udało jej się dowiedzieć, jej współpracownikom nie udało się ustalić niczego konkretnego. Gdziekolwiek przeniosła ją anomalia, nie tak łatwo było ją znaleźć, zwłaszcza przy ograniczeniach w transporcie. Jednak czasy były jakie były, więc organy działały opieszale, tym bardziej że podobnych zaginięć musiało być mnóstwo, dlatego służby nie miały czasu poświęcić każdemu z osobna dostatecznej ilości czasu nawet mimo chęci, choć tych niektórym najwyraźniej brakowało. Dlatego mimo wszystko nie pokładała zbyt wiele zaufania w ministerstwie, do tej pory każdy rozkładał ręce i nadal nie dowiedziała się żadnych konkretów. Zupełnie jakby Vera wyparowała z powierzchni ziemi. Więc pewnie niezależnie od chęci nie dało się znaleźć kogoś, kogo mogło w tym kraju wcale nie być, bo co jeśli anomalia przerzuciła ją za granicę, w dodatku bez wspomnień?
Ale nie chciała rozmawiać o Verze. Wolała skupić się na pracy, skoro już dowiedziała się, że Cedrica nie sprowadzały tu sprawy związane z jej rodziną, a coś innego, co sprawiło, że od razu jej ulżyło. Nie była pewna, czy może powiedzieć, który konkretnie auror u niej był, więc pominęła to milczeniem; chociaż wydawało jej się, że Cedric był osobą prawą i uczciwą, to jednak nie należał do Zakonu, a więc alchemiczka nie ufała mu w kwestiach poniekąd zahaczających o organizację, nawet jeśli Kieran przyszedł do niej ze sprawą czysto zawodową. Skupiła się na fiolce, którą auror jej podał i odwinęła ją z materiału, którym była zabezpieczona.
- Oczywiście. Obejrzę ją i spróbuję zidentyfikować – odezwała się. – Jednak proszę chwilę zaczekać, muszę obejrzeć ją pod światło i sprawdzić kilka rzeczy, by mieć pewność co do swojej oceny – powiedziała. Była zdolną alchemiczką, ale największe doświadczenie posiadała z eliksirami leczniczymi, to w nich się specjalizowała. Nigdy dotąd nie warzyła trucizn, nie licząc takich środków jak bahanocyd, ale w ramach kursu alchemicznego uczono ją rozpoznawania ich po określonych cechach oraz przyrządzania antidotów. Była więc zapoznana z wiedzą teoretyczną niezbędną do tego, żeby rozpoznać truciznę nawet jeśli sama ich nie tworzyła. Ale nie zawsze dało się to określić ot tak z marszu, więc musiała z fiolką podejść do jednego ze stołów, gdzie znajdowało się źródło światła. Postawiła ją na stojaku, po czym sięgnęła po rękawice; pracując z toksycznym eliksirem wolała zachować środki ostrożności, gdyby tak fiolka się zbiła i uwolniła ciecz. Zaczęła obserwować wygląd eliksiru przez szkło, odnotowując jego charakterystyczne cechy; jako że niektóre trucizny mogły zatruwać poprzez same opary, wolała jej tutaj nie otwierać, skoro było to pomieszczenie, z którego korzystała nie tylko ona, ale też bywali tu inni alchemicy i kursanci, a także uzdrowiciele.
- Wolałabym tego nie otwierać, by uniknąć ewentualnego zatrucia nas i tej sali przez opary, które nie muszą, ale mogą wystąpić. Ale jeśli będzie pan nalegał, będziemy musieli przejść do innego pomieszczenia i na wszelki wypadek zabrać ze sobą dawki antidotum – powiedziała. Jako że był to eliksir niezidentyfikowany, nie mogła ryzykować, ale była szansa że uda się go rozpoznać i bez otwierania. Potrzebowała jeszcze tylko krótkiej chwili, by coś sprawdzić z podręcznikiem.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]25.07.19 23:06
Które służby? Biuro magicznej policji? – dopytywałem, nie potrafiąc ukryć swojego zdziwienia. W obecnych czasach każda dłuższa nieobecność wiązała się z wyższym prawdopodobieństwem porwania, przetrzymywania, zabójstwa, pozbawienia pamięci i ukrywania zaginionego. Trudno było mi uwierzyć, by służby nie przyjęły zgłoszenia rodziny Leighton. – Z którym aurorem panienka rozmawiała? – drążyłem dalej, nie udzieliła mi bowiem odpowiedzi na zadane pytanie. Chciałem poznać nazwisko, sprawdzić, czy podjął już jakieś kroki. Dwa miesiące to mnóstwo czasu. Po dwóch miesiącach z Very Leighton mogły już zostać same kości. Sprawa była poważna. Rozumiałem, że trudno jej było o tym rozmawiać. Strata najbliższych to najgłębsza rana w sercu. Rana, która nigdy się nie zabliźnia. Z czasem pojawia się jedynie strup, grubszy i cieńszy, ale w końcu pęka, a rana znów zaczyna krwawić. Sam przekonałem się o tym boleśnie. Szczerze współczułem Charlene, że musiała przez to przechodzić.
Gdyby nie to, że zjawiłem się tutaj w innej, nie cierpiącej zwłoki sprawie, postarałbym się wyciągnąć z niej więcej informacji. Alchemiczka gładko powróciła do tematu tajemniczej mikstury, nie protestowałem, wdzięczny za jej profesjonalizm.
Wystarczy, by panienka zerknęła na zawartość i już wie czym to może być? – zdziwiłem się. Sądziłem, że gdzieś to wleje i przebada… Za pomocą skomplikowanych reakcji biochemicznych, które trudno było mi zrozumieć. Z bólem przypomniałem sobie szkolne lata, kiedy cierpiałem katusze podczas lekcji eliksirów. Zwłaszcza, gdy podjąłem decyzję o wyborze ścieżki aurora jako drogi zawodowej. Aby dostać się na kurs aurorski, musiałem zdawać OWUTEMy z eliksirów. Wspominałem te chwile z niemałym bólem. Nie sądziłem, że identyfikacja może być tak prosta. Moim współpracownikom, którzy wiedzieli więcej o eliksirach, nie udało się zawartości fiolki rozpoznać. Panna Leighton była od nich jednak o wiele bardziej doświadczona. Miała za sobą ukończony kurs alchemiczny. – I co? – spytałem niecierpliwie, obserwując jak Charlene przypatruje się fiolce pod światło. – Oczywiście, rozumiem. Nie nalegam, panienko Leighton, nie muszę być przy tym obecny. Wystarczy, że poinformuje mnie panienka listownie czym to jest i do czego służy. Czy mogę spodziewać się sowy do wieczora w dniu dzisiejszym?
Liczyłem, że uzyskam odpowiedź jeszcze podczas mojej wizyty w szpitalu świętego Munga, jednakże jeśli potrzebowała więcej czasu, nie chciałem przeszkadzać w pracy. Wystarczyłoby, aby wysłała do mnie krótki liścik. Najlepiej jeszcze dzisiaj. Potrzebowałem pilnie tej informacji. Spojrzałem na Charlene z nadzieją.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemika - Page 5 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]26.07.19 1:43
Charlie pokiwała głową. To miało miejsce kiedy myślała że Vera po prostu nie wróciła po wykonywaniu zadania służbowego, zanim Alexander wyznał jej, że zaginęła przy anomalii, najprawdopodobniej wciągnięta przez nią i wyrzucona Merlin wie gdzie. Może dlatego magiczna policja nie umiała jej znaleźć i po pewnym czasie sprawa utonęła pod stertą teczek z mnóstwem innych zaginięć i śmierci.
- Z panem Rineheartem, ale dopiero niedawno. To bardzo doświadczony auror, więc jestem pewna, że jeśli się czegoś dowie na pewno mnie powiadomi – zapewniła. Wierzyła w to, choć mogło być też tak, że i on nie natrafi na żadne ślady. Nawet najzdolniejszy z aurorów nie poradziłby nic, jeśli śladów danej osoby nie będzie. Sama myśl o tym była dla niej trudna. Myśl, że Vera mogła być martwa lub trafić gdzieś bardzo daleko, gdzie nie mógł jej zobaczyć i rozpoznać nikt z brytyjskich służb i powiadomić rodziny o jej znalezieniu. Kiedy auror zaczął drążyć ten temat stała się nieco nerwowa i niespokojna, poruszał bowiem wrażliwą strunę. Rana po zaginięciu siostry nadal się nie zabliźniła, i pewnie nie zniknie całkiem dopóki losy Very się nie wyjaśnią. Dopiero gdy się odnajdzie, żywa lub martwa, Charlie zyska świadomość jej losów i będzie mogła radować się z jej powrotu bądź w spokoju przeżyć żałobę. Teraz skupiała się na pracy, by nie myśleć o tych okropnych sprawach zbyt wiele, dlatego też zmieniła temat na sprawy zawodowe. Bo rozmawianie o pracy było łatwiejsze.
- Och, to zależy od eliksiru. Niektóre są tak charakterystyczne, że wystarczy rzucić okiem i od razu wiadomo. Ale przy innych, które nie cechują się wyróżniającymi na pierwszy rzut oka cechami, niestety trzeba zbadać je wnikliwiej, zwłaszcza że nie jestem specjalistką od trucizn, a na co dzień warzę głównie eliksiry lecznicze i to na nich znam się najlepiej. Widząc każdego dnia takie ilości leczniczych mikstur dawno przestałam mieć problemy z ich rozróżnianiem po wyglądzie – wyjaśniła. Niemniej jednak dla specjalisty po kursie identyfikacja nawet eliksirów, których na co dzień sam nie robił nie była rzeczą nie do przejścia, bo uczyła się rozpoznawania trucizn po ich kolorze, gęstości, zapachu i innych właściwościach, które jednak należało badać ostrożnie, bo niektóre zatruwały samymi oparami, i dlatego do tego służyło inne pomieszczenie, więc rozsądnie nie otworzyła fiolki w pracowni, do której przecież miała dostęp nie tylko ona.
Zaczęła od najprostszego, czyli od obejrzenia fiolki ze wszystkich stron, bo istniała szansa, że był to właśnie jeden z tych charakterystycznych przypadków, które uda się rozpoznać od razu po samym wyglądzie, bez bardziej zawiłych procedur, ale niestety nie zawsze było tak łatwo. Miała na to nadzieję, bo naprawdę chciała mu pomóc i dostarczyć odpowiedź szybko, nie zajmować mu zbyt dużo cennego czasu. Ale po oględzinach przy świetle musiała stwierdzić ten eliksir najwyraźniej należał do tych, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniały się czymś, co było nie do pomylenia, bo wtedy pewnie rozpoznałby go ktoś jeszcze w Biurze Aurorów, aurorzy byli ponoć szkoleni w podstawach rozpoznawania trucizn. Przez kilka długich minut w ciszy wertowała podręcznik, czytając opisy cech kilku trucizn, które podejrzewała w tym przypadku. Miała swój typ, ale była pewna tak na dziewięćdziesiąt pięć procent, a to nadal nie sto. Trucizny bywały bardzo zwodnicze.
- Mam pewne dość poważne podejrzenia, ale wydaje mi się, że dla stuprocentowej pewności muszę to jednak zbadać w innym, specjalnym pomieszczeniu – oznajmiła. – Jeśli nie chce pan poczekać, bo spieszy się do innych zajęć, to jeszcze dziś wyślę sowę z odpowiedzią. Myślę, że to nie powinno potrwać długo.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]28.07.19 18:47
Gdyby panna Leighton sama nie wspomniała o zaginięciu swojej siostry, Very, nie domyśliłbym się, że podobne zmartwienie ciąży jej na wątrobie. Zdawała się zachowywać spokój i koncentrację. Skupiona na swojej pracy nie zaniedbywała wypełniania obowiązków, ucząc stażystów i warząc mikstury dla szpitala świętego Munga, choć mogła poprosić o dni wolne, ze względu na sytuację rodziną. W przypadku zaginięcia bliskiej osoby, trwającego już tak długo, trudno było zachować spokój. Nie spodziewałem się, że w tak delikatnej pannie może być tyle zimnej krwi – musiałem przyznać, że mogłem pomylić się w jej ocenie.
Jeśli ma panna na myśli Kierana Rinehearta, to nie da się temu zaprzeczyć – odpowiedziałem, a kącik moich ust drgnął lekko w uśmiechu. Moje myśli same pogalopowały ku przeszłości, kiedy to ukończyłem kurs aurorski i trafiłem jako żółtodziób pod pieczę Rinehearta. Dał mi wtedy niezły wycisk, nie oszczędzał mnie wcale, ale dziś byłem mu za to wdzięczny. Jego szorstki tryb bycia i bezlitosny sposób traktowania świeżo upieczonych aurorów hartowało stal. Jeśli to właśnie jemu rodzina Charlene powierzyła sprawę siostry, to była w dobrych rękach. Nie wątpiłem w to, że Rineheart potraktuje to poważnie i zrobi wszystko, co w jego mocy, aby Vera wróciła bezpiecznie do domu. Albo rozwiąże zagadkę jej tajemniczego zniknięcia.
Słuchałem tłumaczeń Charlene pełen ciekawości. Uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie, że nie jest specjalistką od trucizn. Zdziwiłbym się, gdyby była. Ich warzenie było nielegalne, tak jak czarna magia. Znajdowaliśmy się jednak na oddziale zatruć eliksiralnych i roślinnych, byłem pewien, że miała już z kilkoma do czynienia.
Rozumiem. Proszę więc sprawdzić to dokładnie, by zweryfikować tę teorię. Potrzebuję pewnej informacji. Będę wdzięczny, jeśli panienki sowa odnajdzie mnie jeszcze dzisiaj - odpowiedziałem. Nie widziałem sensu w oczekiwaniu na korytarzu, aż alchemiczka skończy pracę. Ile to mogło jej zająć? Godzinę, dwie? W Biurze Aurorów czekały na mnie również inne obowiązki. Trwanie pod drzwiami pracowni alchemicznej wydawało mi się bezsensowne. – Bardzo dziękuję, że zgodziła się panienka pomóc. Biuro Aurorów ma u pani dług - powiedziałem, wkładając na głowę kapelusz. – Jeszcze raz życzę panience wesołych świąt. Wszystkiego dobrego, dużo zdrowia i spokoju. Oby siostra wróciła szybko do domu – pożyczyłem jej szczerze, uśmiechając się ciepło. – Do widzenia - pożegnałem się, po czym wyszedłem z pracowni alchemicznej, pozostawiając pannę Charlene Leighton sam na sam z niezidentyfikowaną trucizną.
Powróciłem do Ministerstwa Magii, niecierpliwie oczekując na list od alchemiczki.

Cedric zt.


when injustice
becomes law
resistance
becomes duty



Cedric Dearborn
Cedric Dearborn
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
anger makes you stupid

stupid gets you killed
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia alchemika - Page 5 Hss7
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t7241-cedric-dearborn https://www.morsmordre.net/t7249-nike#195067 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f238-oaza-chata-nr-30 https://www.morsmordre.net/t7248-skrytka-bankowa-nr-1776#195061 https://www.morsmordre.net/t7247-cedric-dearborn#195054
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]28.07.19 20:35
To właśnie oddanie się pracy było tym, co pozwalało jej wytrwać przy zdrowych zmysłach. Wiedziała jak się kończy pogrążenie w rozpaczy i depresji, obserwowała to na przykładzie swojej matki już dwukrotnie, po śmierci Helen i teraz. Nie chciała skończyć podobnie, zwłaszcza że było tyle do zrobienia – dla ludzi w Mungu i dla Zakonu Feniksa. Choć nie należała do osób odważnych, obdarzonych brawurą i garnących się do walki (którą wolała pozostawić aurorom i innym uzdolnionym w tym zakresie czarodziejom), musiała być silna w inny sposób. Smutek i rozpacz przychodziły zwykle wieczorem, gdy przygotowywała kolację tylko dla siebie i szła spać w pogrążonym w ciszy domu za jedyne towarzystwo mając koty i sowę. Ale później rano uparcie wstawała z łóżka, ubierała się i szła do pracy, przekuwając swoje emocje na coś pożytecznego. Nad kociołkiem nie było miejsca na złe myśli, bo należało całkowicie skupić się na dokonywanych czynnościach, by nie popełnić opłakanego w skutkach błędu. Wiedziała, że Vera właśnie tego by chciała, że to pragnęłaby ujrzeć w dniu swojego powrotu – Charlie oddającą się pracy i pasji. Dodatkową motywację dawał jej Zakon, wiedza o tym, że byli ludzie, którzy próbowali coś zrobić, by ocalić świat od zguby. Chciała im pomagać. Gdyby nie miała takiej wiedzy, pewnie byłaby dużo bardziej podatna na zwątpienie i depresyjne myśli.
Kieran Rineheart był osobą, która budziła w niej duży respekt, ale że znała go z Zakonu, wiedziała że miał serce po dobrej stronie i należał do tych prawych pracowników ministerstwa, którzy nie dali się ogarnąć szaleństwu, a więc był bardziej godny zaufania niż przypadkowi obcy, których przekonań nie znała. Cedric także zawsze wydawał się porządny i dobry – może więc było kwestią czasu, kiedy ktoś go wprowadzi.
Ucząc się alchemii miała do czynienia z naprawdę wieloma różnymi eliksirami, truciznami także, w końcu żeby dobrze leczyć ich skutki, należało umieć je rozpoznawać oraz mieć okazję przebadać ich właściwości. Ilekroć pracowała na oddziale zatruć często stykała się z przypadkami nawet przypadkowych zatruć, nawet niekoniecznie truciznami, a źle uwarzonymi miksturami, które także mogły wywołać opłakane skutki i mieć toksyczne działanie.
- Uczynię to niezwłocznie – zapewniła, widząc że zależało mu na szybkiej informacji. Żałowała że to nie był jeden z tych charakterystycznych eliksirów, które mogłaby określić samymi oględzinami i udzielić mu odpowiedzi od razu. Z prawidłowo uwarzonym eliksirem leczniczym potrafiłaby to zrobić, rozpoznać go po samym obejrzeniu. – Jak tylko potwierdzę swoje przypuszczenia, od razu wyślę list. – Była osobą rzetelną i solidną, więc jak powiedziała, tak zrobi. Cedric mógł być spokojny, bo zostawiał zadanie w dobrych rękach alchemiczki, która naprawdę znała się na swojej pracy. Rozumiała że nie chciał jej asystować ani czekać na korytarzu, wzywały go inne zajęcia. – Cieszę się, że mogłam pomóc – zapewniła jeszcze. – I dziękuję, panu również życzę wesołych świąt i oby jak najmniej przykrych spraw do prowadzenia.
Uśmiechnęła się lekko i pożegnała go, a potem zabrała fiolkę i udała się do osobnego pomieszczenia, gdzie znajdowało się wszystko to, co potrzebne do zbadania jej zawartości. Kilka testów upewniło ją w tym, że miała rację w swoich wcześniejszych podejrzeniach, więc później, gdy już sprawdziła to co miała sprawdzić, wypożyczyła jedną z sów pozostających do dyspozycji pracowników Munga i wysłała Cedricowi wiadomość zwrotną na temat mikstury. Później mogła wrócić do swoich obowiązków, a że w domu i tak nikt poza zwierzętami na nią nie czekał, została do wieczora, kilka godzin dłużej niż musiała. I tak na święta wyjedzie na kilka dni do Kornwalii, więc czuła się w obowiązku nadrobić ten czas, który opuści.

| zt.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]28.09.19 22:13
10.01


Po śmierci Bones, w Ministerstwie zapanowało dziwne połączenie marazmu i chaosu. Michael przeżył śmierć szefowej szczególnie ciężko - zawdzięczał Edith powrót do pracy jako wilkołak. Utożsamiał to właściwie z powrotem do życia - impulsem do przełamania wielomiesięcznej depresji. W listopadzie Edith dała mu nowy cel, zachęcając aurorów do stawienia oporu opresyjnej polityce Ministerstwa. W grudniu Kieran poinformował go o czymś jeszcze wspanialszym, o całej organizacji osób spoza Ministerstwa, zaangażowanych w obronę słabszych. Wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku, pomimo nowego Ministra, pomimo całego politycznego chaosu.
A potem na oczach Tonksa spłonęła lodziarnia, Edith Bones zamordowano, a mężczyznę, którego aresztowała wypuszczono z więzienia. Podczas pierwszych dni po Nowym Roku, Michaelowi towarzyszyły szok, złość i żałoba. Ale teraz początkowe zdumienie ustąpiło, a gniew został przekuty w gotowość do działania. Nic nie zwróci życia Edith, a aresztowany przez nią mężczyzna wymknął się sprawiedliwości. Michael zamierzał przynajmniej dopilnować by śledztwo w sprawie pożaru lodziarni, którego był naocznym świadkiem, posuwało się naprzód.
Wreszcie dopuszczono go do akt sprawy, chociaż nadal nie był mu znany los aresztowanego sprawcy - tego, którego Percival nazwał “lordem Crouch.” Nie mógł się do tego dogrzebać, tym bardziej, że pożar leżał technicznie w gestii czarodziejskiej policji. Przynajmniej, jako auror, mógł zbadać wątki powiązane z czarną magią. Stopniowo przypominał sobie i spisywał użyte prze sprawców zaklęcia, uzupełniał notatki, zapełniał czarne dziury w swojej pamięci.
Pozostała jeszcze jedna zagadka, na którą zwróciła jego uwagę Hannah. Co właściwie spowodowano pożar? Chciał wykluczyć - albo może raczej udowodnić - działanie czarnej magii. Zarazem bardziej pragmatyczne wydawało się wyjaśnienie związane z alchemią, na której Mike zupełnie się nie znał. Postanowił zatem skonsultować się z kimś zaufanym, włączyć możliwe tropy do śledztwa, a przy okazji przekonać się, do jakich narzędzi mają dostęp wrogowie. Do podstawowych zaklęć i eliksirów, a może skomplikowanych i drogich receptur? Wszystkie informacje się liczyły, to była wojna.
Z tego co wiedział, Charlene współpracowała już czasem z Ministerstwem. Ponadto, był bardziej skłonny udać się do niej, niż do innego alchemika. Znał ją i podczas każdej profesjonalnej i osobistej interakcji dała się poznać jako uprzejma i zdolna alchemiczka o dobrym sercu. Nigdy nie dała po sobie poznać lęku przed likantropią, w ogrodzie zoologicznym przekonał się, że oburzają ją ludzie, którzy wymownie gardzą szlamami…
Zaczął jej ufać. I ufał, że miała serce po właściwej stronie, że jej lojalność leżała po stronie ofiar, a nie Ministerstwa. Sprawę ułatwiało też to, że pracowała w Mungu, a nie dla Cronosa Malfoya.
Dlatego, po krótkim zaanonsowaniu się poprzez, postanowił złożyć jej zawodową wizytę. Pojawił się pod pracownią w Mungu z teczką z aktami, głową pełną pytań i zupełnym brakiem zrozumienia w dziedzinie alchemii.
-Charlene? - zapukał i uchylił lekko drzwi, powinna się go spodziewać. -Dziękuję za poświęcony czas. Jak się pewnie domyślasz, chciałem porozmawiać o eliksirach. - uśmiechnął się blado. -Czy… nasza rozmowa będzie tutaj prywatna? Mam do omówienia sprawy, które mogą być poufne w śledztwie Ministerstwa. - lepiej, aby nikt nie przerwał im w trakcie dyskusji o materiałach wybuchowych.



Can I not save one
from the pitiless wave?



Ostatnio zmieniony przez Michael Tonks dnia 20.10.19 2:19, w całości zmieniany 1 raz
Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Pracownia alchemika - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]29.09.19 2:40
Charlie, tak jak przez większość ostatnich dni i tygodni, oddawała się pracy. Dziś na oddziale zatruć. Od rana siedziała zamknięta w pracowni alchemicznej, warząc eliksiry, głównie rozmaite antidota. Choć anomalie się skończyły i do Munga nie trafiały już ich ofiary, nadal nie mogli narzekać na brak pracy. Obojętnie na jakim oddziale pracowała zawsze było co robić, a uzdrowiciele wpadali regularnie z kolejnymi zadaniami.
Zawartość kociołka bulgotała miarowo, a jego powierzchnia wybarwiła się na odpowiedni kolor. Antidotum podstawowe było gotowe, więc ostrożnie zgasiła płomyk pod kociołkiem i po krótkim przestudzeniu zawartości zaczęła rozlewać wywar do czystych fiolek. Akurat była w pracowni sama, bo jej dzisiejsza współpracowniczka poszła załatwić jakąś sprawę z działem zaopatrzenia alchemików w ingrediencje, by poprosić o dostarczenie kilku składników które były na ukończeniu, a kursanci uczyli się dzisiaj gdzieś indziej.
Kiedy usłyszała pukanie akurat kończyła zakorkowywać fiolki. Przerwała na moment i podeszła do drzwi, wychylając się lekko i zauważając czekającego na korytarzu Michaela Tonksa, którego oczywiście znała, bo w przeszłości już mu pomagała, warząc eliksiry na jego „futerkowy problem”.
- Tak? – zapytała z zaciekawieniem. Domyślała się, że nie przyszedł tu na pogawędki, a w konkretnej sprawie. Aurorzy i nie tylko czasem już pojawiali się u alchemików Munga, także u niej. Nie miało to miejsca codziennie, ale niekiedy się zdarzało. Mung był instytucją zaufaną, posiadającą konkretną renomę, więc przedstawiciele różnych służb pewnie chętniej konsultowali się z tutejszymi specjalistami niż z niezależnymi alchemikami, którzy bywali mocno zróżnicowani zarówno jeśli chodzi o umiejętności, jak i lojalność czy przekonania. Charlie na miarę swoich możliwości była pomocna, choć z oczywistych względów chętniej pomagała tym, w których prawe poglądy wierzyła. Niemniej jednak nie wychylała się i nie opierała otwarcie przeciwko współpracy z różnymi osobami, bo nie chciała ściągać na siebie podejrzeń ani ryzykować utraty pracy. Wypełniała polecenia przełożonych, robiąc dobrą minę do złej gry i mając nadzieję, że nie zostanie nigdy zaangażowana w nic sprzecznego z jej wartościami. Dobrze, że Mung nadal pozostawał względnie neutralny, choć niektórzy uzdrowiciele nie kryli się z antymugolskim nastawieniem. Niepokoiło ją to, bo wierzyła, że szpital powinien pomagać każdemu bez względu na czystość krwi.
Pozwoliła mu wejść do środka, uprzedzając jednak, żeby uważał na mikstury i niczego nie potrącił, przesuwając się w głąb pomieszczenia.
- Oczywiście, jeśli masz jakieś pytania odnośnie eliksirów, to możemy porozmawiać. Czy chodzi o nowe porcje eliksiru tojadowego? – zapytała, początkowo podejrzewając, że może Michael potrzebuje więcej remedium na wilkołacze przemiany. Ale co, jeśli nie tylko o to mu chodziło? Wspominał w końcu o jakimś śledztwie. – Jeśli chcesz, możemy przejść na zaplecze, tam raczej nikt nie wejdzie. Tutaj czasem zaglądają różni uzdrowiciele i stażyści po eliksiry – zaproponowała. – Tylko skończę zamykać te fiolki – rzuciła jeszcze, wracając do stolika, przy którym zostawiła fiolki z antidotum. Dokończyła zamykanie ich, a potem odstawiła je wszystkie na półkę z gotowymi eliksirami. Potem skinęła głową w stronę niewielkiego pomieszczenia, do którego drzwi znajdowały się w pracowni.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]04.10.19 0:55
Uśmiechnął się ciepło, wdzięczny za poświęcony czas... i za samą możliwość oderwania się od ponurej atmosfery Ministerstwa. Miał w jego progach zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Ci ostatni nie akceptowali jego likantropii i pochodzenia, a z tymi pierwszymi zazwyczaj miło spędzało się czas... ale od śmierci Bones, wśród jej sojuszników zapanowała nieco grobowa atmosfera. Michael miał teraz do wyboru: narażać się na kpiny wrogów, lub martwić o własny los wraz z przyjaciółmi.
Nie mógł jednak przecież zamartwiać się na śmierć! Los Bones wzywał do działania, a nie marazmu. Dlatego cieszył się na spotkanie z Charlie. Po pierwsze, mogło pchnąć śledztwo do przodu, a po drugie dziewczyna była w normalnym nastroju. Ciekawe, czy Mung był spokojniejszym miejscem niż Ministerstwo, czy też jego pracownicy też musieli zmagać się z własnymi, nie dotyczącymi Michaela problemami?
Wszedł do pracowni ostrożnie, trzymając się jak najdalej od fiolek i ingrediencji. Chociaż ostatnio udało mu się nawet uwarzyć wątpliwej jakości Auxlika, nie miał śmiałości skosztować własnego wytworu i uważał się za alchemiczne beztalencie. Tym bardziej potrzebował pomocy Charlene.
-Nowe porcje zawsze się przydadzą, dziękuję. - uśmiechnął się, wdzięczny za pamięć. Ministerstwo wydzielało mu porcje, ale przezornie magazynował jak najwięcej, na wypadek nagłego zwolnienia lub innego nieprzewidzianego zwrotu okoliczności. Nie pomagało mu tylko to, że tojad drożał.
-Ale dzisiaj sprowadza mnie do ciebie głównie śledztwo, które prowadzę. Nie mogę wdać się w zbyt wiele szczegółów - z jednej strony chciał dać Charlene wszystkie potrzebne jej informacje, ale z drugiej musiał dbać o tajność ogółu śledztwa -ale chodzi mi o pomoc w identyfikacji przyczyn pewnego wybuchu. - zapowiedział.
Chętnie przyjął propozycję udania się na zaplecze. Ostrożności i prywatności nigdy za wiele. Skinął dziewczynie głową, a potem udał się za nią do pomieszczenia na tyłach pracowni. Gdy znaleźli się już w zaciszu zaplecza, Mike wyjął z teczki służbowe notatki, aby uzupełnić je o komentarze Charlie.
-Wybuch, o którym mowa, zadziałał z siłą odśrodkową, parząc ofiary w pobliżu, a potem spowodował pożar. Czy są jakieś eliksiry, które mogą doprowadzić do czegoś takiego? - wyjaśnił, podnosząc na dziewczynę badawcze spojrzenie.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Pracownia alchemika - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]04.10.19 2:28
W Mungu na pewno było lepiej niż w ministerstwie (przynajmniej tak wydawało się Charlie), ale i tu trzeba było uważać na obnoszenie się z poglądami. A osoby o mugolskiej krwi miały trudniej i przełożonym łatwo było znaleźć jakiś pretekst, by niewygodną osobę zwolnić. Charlie miała o tyle dobrze, że nawet jeśli nie była czarownicą czystej krwi, żadne z jej rodziców ani dziadków nie było mugolem ani mugolakiem. Płynęła w niej magiczna krew, nawet jeśli ona sama nigdy nie uważała się za lepszą od tych, którzy mieli w rodzinie mugoli. Wierzyła, że to nie krew świadczy o wartości danej osoby. Niestety tak wielu teraz ulegało temu szaleństwu na punkcie czystości, co bardzo ją smuciło. I nie mogła też się ze swoimi przekonaniami afiszować, musiała siedzieć cicho, żeby nikomu nie podpaść i nie stracić ukochanej pracy, dzięki której mogła pomagać ludziom, ale też zarabiać na życie i także na składniki do eliksirów dla Zakonników.
Niemniej jednak martwiło ją to i bała się, co będzie dalej. Co, jeśli Mung pewnego dnia przestanie pomagać czarodziejom, których ktoś na górze uzna za niegodnych?
Tacy czarodzieje jak Michael na pewno nie mieli łatwo. Nie tylko był mugolakiem, ale na dodatek wilkołakiem, więc mógł obawiać się o coś więcej niż o swoją posadę. Martwiła się i o niego. Wiedziała, że mimo swojego „futerkowego problemu” był porządnym facetem z sercem po właściwej stronie.
Wpuściła go, jednocześnie lustrując go wzrokiem, by upewnić się, czy za bardzo nie zmizerniał. Ona od października zamartwiała się na tyle dużo, że zaczęła trochę marnieć i sukienki i spódnice powoli robiły się za luźne w talii.
- Postaram się podziałać coś w tym aspekcie i uwarzyć ci trochę świeżych porcji – zapewniła. Zdawała sobie sprawę, że eliksir tojadowy był dla Michaela bardzo cenny, bo stanowił namiastkę normalnego życia i możliwość przetrwania przemiany bez stania się niebezpieczną bestią. Ale niewielu alchemików potrafiło go warzyć.
- Jeśli tylko ma to coś wspólnego z eliksirami, postaram się pomóc – powiedziała. Na urokach się nie znała, ale na eliksirach owszem. Poprowadziła więc Michaela na zaplecze, gdzie nie powinni przebywać zbyt długo, bo do pracowni mógł w każdej chwili ktoś zajrzeć. Ale było już po głównej porze podawania lekarstw o tym czasie dnia, więc chwilowo ilość wpadających uzdrowicieli i stażystów nie była tak znacząca.
- Wybuchu? – podchwyciła. Wiedziała więc, że raczej nie chodziło o żaden eliksir leczniczy, w których się specjalizowała, ale posiadała na tyle dużą wiedzę ogólną o eliksirach, że i o innych mogła sporo powiedzieć. Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, jednocześnie ciekawa, ale i zmartwiona. Co się wydarzyło? – Owszem, mogą, ale żeby określić dokładniej, przydałoby się więcej informacji. W jakich okolicznościach wybuch został spowodowany? Bez szczegółów, których nie powinnam znać, ale ogólnie. Czy doszło do niego w kociołku podczas warzenia? Czy może wybuch spowodowała rozbita fiolka z miksturą? Jeśli tak, czy ktoś widział kolor tej mikstury? Uszkodzenia były znaczne? Przybliżony zasięg oddziaływania?
Miała pewne podejrzenia, ale żeby je potwierdzić lub wykluczyć, musiała poznać trochę więcej szczegółów. Ostatecznie do wybuchów dochodziło czasem również podczas warzenia mikstur, gdy brał się za to ktoś wyjątkowo nieudolny. Nie wiedziała też o jaką konkretnie sprawę chodzi, dlatego zadawała dużo pytań, by zbudować sobie jakiś obraz sytuacji i dopasować go do swojej wiedzy o eliksirach, by móc jak najdokładniej określić, o jaką miksturę chodziło. Żeby to zrobić musiała wiedzieć coś więcej o okolicznościach wybuchu niż tylko to, że parzył i powodował pożar, co mógł zrobić każdy wybuch, obojętnie czego dotyczył.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]13.10.19 23:00
Zauważył, że Charlie jest jakaś... szczuplejsza i omiótł ją nieco zaniepokojonym spojrzeniem. Przypomniał sobie ich ostatnią rozmowę, podczas której zwierzyła mu się z zaginięcia siostry. Czyżby martwiła się Verą albo wojną? A może po prostu się przepracowywała? Z doświadczenia w Ministerstwie widział, że po ustatniu anomalii wielu czarodziejów ruszyło do pracy ze zdwojoną energią - świadomość, że magia jest już posłuszna dodawała im motywacji i sił, ale też skłaniała do przepracowywania się. Anomalie zahamowały w końcu rozwój wszystkich dziedzin życia, które wymagały zaklęć i Tonks zastanawiał się, czy Mung zmusza teraz swoich pracowników do nadrobienia straconego czasu, do wytężonej pracy.
Chętnie spytałby pannę Leighton co u niej, ale postanowił to zachować na koniec rozmowy. W pierwszej kolejności wezwały ich tutaj w końcu obowiązki; nie chciał speszyć Charlie własną dociekliwością, ani wytrącić jej z naukowego skupienia.
-Dziękuję. - uśmiechnął się szczerze, bo perspektywa tego, jak sobie poradzi bez eliksiru finansowanego przez Ministerstwo, spędzała mu sen z powiek. Na razie miał pracę, na razie. Ale przecież jego szefowa nie żyła. Przynajmniej tacy ludzie jak Charlie dawali mu nadzieję, że niezależnie od wszystkiego, jakoś sobie poradzi.
Wdzięczny również za pomoc w sprawie eliksiru, i za znalezienie ustronnego miejsca, wysłuchał spokojnie pytań Charlie.
-Nie, nie było kociołka. - uściślił. -Wybuch odbył się w miejscu publicznym, możliwe, że za sprawą rozbitej fiolki. Niestety, ja ani... świadkowie, nie dojrzeliśmy ani fiolki ani barwy eliksiru. Właściwie, próbuję dzisiaj ustalić czy to mogła być mikstura, czy coś innego. - wyjaśnił. Widząc zmartwioną minę Charlie uświadomił sobie, że dziewczyna może dodać dwa do dwóch, jeśli przypomni sobie niedawne artykuły z Proroka o spalonej cukierni i lodziarni. O ile czytała wtedy Proroka i jeszcze się do tego przyznawała... może dla jej bezpieczeństwa lepiej byłoby nie interesować się polityką ani zakazanymi gazetami.
-Wybuch podpalił budynek, powodując zapewne także uszkodzenia struktury drzwi, belek, wsporników - gdy pożar zaczął się rozprzestrzeniać, budynek zaczął się walić bardzo szybko. Poza tym, moc wybuchu poparzyła wszystkich w promieniu paru metrów i odrzuciła ich na przeciwną stronę ulicy; czyli przybliżony zasięg działania to kilkumetrowy promień. - uściślił. -Poparzenia były powierzchowne, wydaje się, że głównym celem napastnika było zniszczenie budynku, a nie ofensywa. - dodał. Gdyby czarodzieje chcieli go unieszkodliwić, mogli sięgnąć po znacznie skuteczniejsze zaklęcie.
-Ofiarą poparzeń padł również napastnik, więc coś musiało pójść nie tak... - dodał z lekkim wahaniem. Zaczynał dzielić się szczegółami akcji i śledztwa, ale z drugiej strony - wydawały się one istotne dla samej Charlie. Czy eliksir został użyty niezgodnie ze swoim przeznaczenie, skoro poparzył także czarnoksiężników z Pokątnej?



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Pracownia alchemika - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]14.10.19 1:19
Mizerniała, bo miała na głowie sporo trosk. Ostatnie spotkanie Zakonu też jej nie uspokoiło a wręcz przeciwnie. Bała się tego, co mogło nadejść, bo anomalie nie były końcem wszystkiego co złe. Jeśli zaś chodzi o pracę, miała jej teraz trochę mniej niż w czasach anomalii. W końcu w swojej pracy nie używała zaklęć jak uzdrowiciele, którzy leczyli magią, a warzyła eliksiry, a te na szczęście nie były podatne na anomalie i mogła je tworzyć bez obaw. W miesiącach, kiedy zaklęcia były niebezpieczne, uzdrowiciele o wiele więcej korzystali z eliksirów, redukując używanie magii do minimum i pomagając sobie znacząco wytworami rąk alchemików. Dlatego począwszy od maja do końca grudnia pracy miała mnóstwo. Teraz teoretycznie wymagano od niej mniej, bo i nie było tylu pacjentów, skoro odpadły ofiary anomalii, ale i tak miała tendencje do pracoholizmu, byle nie myśleć o swojej tęsknocie za Verą. Nierzadkim widokiem było zastanie jej w Mungu nawet po godzinach, ale to raczej uzdrowiciele musieli nadrabiać stracony czas, nie alchemicy.
Wysłuchała tego, co mówił. Na podstawie jego słów mogła się domyślać, że było to powiązane z napaścią, do jakiej doszło na Pokątnej, gdzie zaatakowano lokale powiązane z członkami Zakonu Feniksa, o czym oczywiście słyszała i co podsycało jej lęk i niepokój, bo po Słodkiej Próżności i lodziarni Fortescue mogła też przyjść kolej na innych Zakonników. Czyżby Michael prowadził tę sprawę? Nie zapytała jednak; nie wiedziała o tym, że był sojusznikiem organizacji, a nie chciała dać mu do zrozumienia, że wiedziała coś więcej.
- Szkoda, że nikt nie widział dokładniej, choć może to lepiej, że nikt nie znalazł się na tyle blisko. Ale tak, to jak najbardziej mogła być mikstura – potwierdziła. – Po tym opisie w pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl jedna, mikstura buchorożca. Trudna do uwarzenia i bardzo silnie wybuchowa, zdolna ranić znajdujące się blisko osoby, a także niszczyć przedmioty, meble a nawet konstrukcje.
Kojarzyła ten eliksir. Potrafiłaby go uwarzyć, choć zdawała sobie sprawę, jak bardzo był niebezpieczny i jak ostrożnie należało się z nim obchodzić po uwarzeniu, dlatego wolała nie trzymać takich rzeczy w swoim domu, a gdyby tak go zrobiła, bardzo dokładnie zadbałaby o zabezpieczenie go.
Wydawało jej się jednak, że biorąc pod uwagę opis Michaela, ten ktoś kto użył tego eliksiru (jeśli myślała dobrze i to faktycznie był on) mógł to zrobić z rozmysłem. Mikstura buchorożca była dobrym narzędziem siania zniszczenia, pasował do tego, co wiedziała o rycerzach walpurgii, jeśli byli to oni, ale sądząc po tym, co usłyszała na spotkaniu Zakonu – tak. Zresztą kto inny miałby powód, by napadać akurat na lokale Zakonników? Z jakiegoś powodu wzięli na cel lodziarnię i cukiernię na Pokątnej, dwa zupełnie nieszkodliwe miejsca sprzedające słodycze, lubiane przez dzieci. To było naprawdę straszne, co tam się wydarzyło, choć szczęście w nieszczęściu, że pora była późna i nie ucierpiało tylu ludzi, ilu mogłoby zostać ranionych za dnia. Również na jej twarzy malował się wyraz przejęcia, choć ani słowem nie zdradziła Tonksowi, że najprawdopodobniej wie, o jakie miejsca mu chodziło. Potrafiła przecież dodać dwa do dwóch i skojarzyć fakty, bo o żadnych innych wybuchach w ostatnich dnia nie słyszała. Bezpieczniej było nie pytać ani nie poruszać drażliwych tematów.
- A jeśli nie mikstura, to wybuchowe działanie mają też rogi buchorożca. Zniszczenie takiego rogu może wywołać eksplozję. – Przypomniała sobie o pewnej ciekawostce powiązanej z magizoologią. A o magicznych stworzeniach też miała pewne pojęcie, więc wiedziała, że rogi buchorożca same w sobie również są bardzo groźne i absolutnie nie powinno się ich trzymać w domu.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]15.10.19 4:15
Spoglądał na Charlie z uwagą, próbując skupić się na jej słowach, a nie wyrazie twarzy. Zastanawiało go, czy domyślała się, o co chodzi. Czy się bała, czy mizerniała z powodu pracy, czy zmartwień... Była młodziutka, niewinna, jej serce znajdowało się po właściwej stronie, a siostra zaginęła, co wystarczyło, aby się martwił. Z drugiej strony - nosiła czystokrwiste nazwisko i pracowała w bezpiecznej instytucji. Nie zagrażało jej żadne bezpośrednie niebezpieczeństwo, a on musiał myśleć głównie o śledztwie. Przynajmniej dopóki nie skończą tej służbowej rozmowy - dopiero wtedy spyta Charlie, co u niej.
Na jej słowa, jego oczy rozbłysły z ciekawością. Nie mógł pohamować bladego, nieco triumfalnego uśmiechu. Opisała działanie eliksiru dokładnie tak, jak zapamiętał całą sytuację.
-Tak, opis się zgadza! Dziękuję, Charlie! - z trudem ukrył ekscytację, szybko zapisując wszystko w notesie. Nie mógł przyporządkować wypadków na Pokątnej do konkretnego zaklęcia, szatańska pożoga tak nie działała. Podejrzewał, że najprawdopodobniej mieli do czynienia z eliksirem, ale podchodził do własnej wiedzy o eliksirach z należytą skromnością. Nie chciał wpisywać niczego w notatki służbowe, zanim nie skonsultował się z profesjonalist(k)ą.
-Rozumiem, że ten róg to główny składnik eliksiru? - dopytał, zaintrygowany drugą, magizoologiczną opcją. -Czy wiesz, jak trudno zdobyć te rogi? Są legalne? Bardzo drogie? I jak zdefiniowałabyś poziom trudności uwarzenia mikstury buchorożca? W sensie, potrafi ją przyrządzić zdolny i doświadczony alchemik, czy raczej specjalista? - zasypał Charlie pytaniami, zastanawiając się, czy wybór mikstury i przygotowanie zamachu mogą definiować samego zamachowca. Po ataku na Pokątnej aresztowano lorda Crouch, ale Tonks obawiał się, że arystokrata zechce wywinąć się wymiarowi sprawiedliwości - jak Mulciber, Rosier...
Poznawał już ich triki - pozowali na przypadkowych gapiów, ofiary okropnej pomyłki, a potem wychodzili z aresztu w akompaniamencie przeprosin. Gdyby udało się udowodnić, że nikt poza kimś bardzo bogatym nie miałby środków do przygotowania eliksiru, gdyby udało się namierzyć odpowiedzialnego alchemika... może mieliby szansę na zebranie niezbitych dowodów. Zapędzał się trochę w swoich nadziejach, ale rozpaczliwie liczył na przełom w tej sprawie.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Pracownia alchemika - Page 5 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12118-michael-tonks#373099 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Pracownia alchemika [odnośnik]15.10.19 13:10
Wszystko po trochu składało się na to, że Charlie zaczynała mizernieć. Duża ilość pracy w poprzednich miesiącach, zaginięcie siostry w październiku, do tego sprawy Zakonu, coraz bardziej realna wojna, która zagrażała im wszystkim, także jej, choć zamierzała trzymać się z daleka od pierwszej linii i unikać walki. Dużo pracowała, często niedosypiała i niedojadała, co miało efekt taki, że traciła na wadze, a jej twarz była niezdrowo blada.
Sądząc po tym, co mówił, bardzo wiele wskazywało na miksturę buchorożca. Albo na róg. Te dwie substancje były jej najbardziej znane z silnie wybuchowych właściwości. Było też zaklęcie, Bombarda Maxima, którego ona rzecz jasna nie potrafiła rzucić, ale słyszała że też było bardzo niszczące. Ale skoro Michael przyszedł do alchemiczki, to znaczy że działanie tego zaklęcia musiał wykluczyć wcześniej i szukał innego sposobu, powiązanego z dziedziną, która jemu nie była tak dobrze znana. Aurorzy czasem konsultowali się z alchemikami Munga, bo ta instytucja była znana z zatrudniania tylko dobrych alchemików, a z niezależnymi mogło być różnie, podobnie jak z ich lojalnością.
- Owszem, sproszkowany róg. Oraz włosie buchorożca, to serca tego eliksiru – wyjaśniła. Ta mikstura wymagała dwóch serc, nie jednego. Oba pochodzące z tego samego zwierzęcia. – Sproszkowany róg da się kupić u handlarzy ingrediencjami i nie jest to najdroższy składnik, nie trzeba być bardzo bogatym, by móc zdobyć go odrobinę. Ale sam sproszkowany róg nie jest jeszcze wybuchowy póki nie użyje się go w miksturze, za to cały, kompletny róg wypełniony wybuchowym płynem... Należy do towarów niewymienialnych klasy B, niebezpiecznych i podlegających ścisłej kontroli. Dużo trudniej go zdobyć niż róg sproszkowany, niełatwo byłoby go posiąść legalnymi drogami – wyjaśniła. Nigdy nie widziała w handlu całego rogu buchorożca, ale gdyby chciała kupić odrobinę sproszkowanego, pewnie udałoby jej się to załatwić. – Jeśli masz dostęp do ministerialnych akt, zawsze możesz gdzieś sprawdzić, czy ktoś nie sprowadzał ostatnio rogów – podsunęła mu. Ale jeśli ktoś sprowadziłby go nielegalnie, mogło to nie być nigdzie odnotowane. W obecnym zepsutym ministerstwie wszystko co niewygodne na pewno bardzo łatwo znikało. – Ale cały róg jest naprawdę duży, trudno byłoby go pewnie przegapić a jeszcze trudniej nosić go pod szatą na ulicy. A jeśli chodzi o eliksir, to przypadkowy amator go nie uwarzy, to wymaga znacznych umiejętności.
Trudno było przyrządzić tę miksturę, nie posiadając odpowiedniej wiedzy i umiejętności. Ktoś zaglądający do kociołka okazjonalnie i trudniący się głównie przyrządzaniem prostych lekarstw nie dałby sobie rady. Ona najprawdopodobniej by dała, skoro zdołała uwarzyć Felix Felicis czy veritaserum.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pracownia alchemika
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach