Wydarzenia


Ekipa forum
Gniew Kirke
AutorWiadomość
Gniew Kirke [odnośnik]26.07.16 1:50
First topic message reminder :

Gniew Kirke

★★★
Przez drzwi do lokalu przejdzie każdy, jednak już po kilku metrach zostanie skrupulatnie osądzony przez płaskorzeźbę przedstawiającą wizerunek samej Kirke. Na pierwszym planie stawia status krwi delikwenta, zdarza się jednak, że usłyszy on też krytyczne uwagi dotyczące poczynań swoich przodków, ich rozporządzania majątkiem, albo własnych młodzieńczych przygód. Mówi się, że czarodzieje mugolskiego pochodzenia z miejsca przemieniani są tu w świnie!
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:39, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Gniew Kirke [odnośnik]12.01.17 15:16
Marzenia są przyjemne. Też kiedyś marzyłam. Zanim dotarło do mnie, że to właściwie t y l k o marzenia. Później poczułam ból, bezsensowność tkwienia w jednym miejscu - bez przyszłości. Żadne z nich nigdy się nie spełni, a to, że oszukuję siebie oraz wszystkich wokół niczego nie zmieni. Moje dążenia do osiągnięcia szczytu kariery to tylko poczucie bezpieczeństwa. Kontroli nad własnym życiem. Fikcja, drobne mary, nic poza tym. Żadnej wiary w spełnienie. Naturalnie, że uważam się za lepszą od wszystkich śpiewaczek świata razem wziętych tylko co z tego, skoro nie mam ani pleców, ani skandalicznego trybu życia? To sprawia, że jestem zwyczajną półwilą, śpiewającą na deskach magicznej opery. Nic więcej oraz nic mniej. Świadomość boli, rozpycha się w umyśle z premedytacją. Wodzi na pokuszenie widok tych pysznych słodyczy. Skoro nigdy nie zrobię kariery, dlaczego nie mogłabym jeść wszystkiego na co tylko mam ochotę? Och, ziejąca samotnością pustka. Nie mogę się poddać prymitywnym instynktom. Zwątpieniu najprzeraźliwszym. Jeszcze się trzymam, jeszcze uczęszczam na próby, jeszcze żyję. Po swojemu. A mogłam słuchać rodziców, gnić we francuskim szpitalu, wyjść za mąż za bogatego Francuza, powić mu kilkoro dzieci zostając kurą domową. Zachciało mi się sławy, talentów, bogactwa kulturowego! Zostaję z niczym.
Jedynie z uśmiechem sprzedawcy oraz parującą kawą z cynamonem. Uśmiecham się kwaśno, a wszechobecny cukier ulatnia się do atmosfery pod wpływem kwasowości mojej twarzy. Czy kiedykolwiek się zagubiłam? Czy nadal się nie odnalazłam?
- Dziękować - odpowiadam, ale nie wiadomo na którą wzmiankę. – Wziąć też tort migdały - dodaję w przypływie chwili. Oddam go wujkowi oraz Clemmie na osłodę życia. Przynajmniej ktoś się dziś uśmiechnie. Szczerze. Bez sztucznego lukru. Obserwuję, jak piękne ciasto zostaje zapakowane kilkoma ruchami różdżki. Sama właśnie w ten sposób zamierzam je nieść - za pomocą lewitacji. Sącząc gorzką kawę. Powinna zabić gorycz istnienia.
- Żegnać - mówię na koniec, po czym opuszczam sklep. Milknie stukot obcasów, cytrusowa nuta odchodzi w niepamięć. Tak jak wspomnienie o nieszczęśliwej klientce.

zt.


Oni będą ślicznie żyli,
oni miłość obłaskawią,
tygrys będzie jadł z ich ręki.
Odette I. Parkinson
Odette I. Parkinson
Zawód : śpiewaczka operowa
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
Staniesz w ogniu, ogień zaprószysz,
I od ciebie dom twój się zajmie!
Stleją ściany, sprzęty najdroższe,
A ty z ogniem będziesz się żenił.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3715-odette-baudelaire https://www.morsmordre.net/t3724-skrzynka-odetki#67817 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-cotswolds-hills-broadway-tower https://www.morsmordre.net/t3771-skrytk-bankowa-nr-937#69396 https://www.morsmordre.net/t3770-odette-baudelaire#69394
Re: Gniew Kirke [odnośnik]03.03.17 21:00
|23.04.1956r?


Na początku miesiąca wziął trochę wolnego i teraz czas to odpracować! Wcale z resztą nie narzekał. Okej - nie był wielkim fanem wczesnego wstawania, właściwie zawsze kiedy miał na ósmą jęczał i marudził, denerwując przy tym ruderowego duszka, Lanę i wzmagając jej narzekanie na bezradność, słabość i upadek męskiej populacji. A może i ma rację martwa panna Bergmann?
Tak, czy inaczej jak już dotarł do pracy, był z tego całkiem zadowolony. Włączył radio, grał jakiś magiczny zespół rockowy którego Bertie nie znał. Wokalista jak na jego gust troszkę za bardzo się wysilał. Odrobina poprawek przeniosła go jednak na stację z o wiele lżejszym przypadkiem, jakimś całkiem niezłym naśladowcą Elvisa tylko z bardziej magicznymi tekstami i instrumentami - niech więc będzie!
Zamiatając podłogę i przygotowując pomieszczenie na gości tańczył sobie radośnie, od czasu do czasu wyręczając się zaklęciem. Nocna zmiana piekła ciasta, jeszcze były ciepłe, wyłożył więc ciasteczka na ladę, zapakował tort z zamówienia do odbioru, wyłożył karmelki, eklerki i inne pyszności, które były gotowe i już, już otwierał.
Z rana zazwyczaj ruch był spory, Słodka Próżności nabierała na popularności, ludzie coraz chętniej wpadali tu po jakąś słodycz mającą dawać im energię na cały dzień, ciastko na śniadanie, kawę na początek dnia, czy po prostu żeby w pozytywny sposób zacząć dzień.
Obsługiwał więc kolejno wszystkich to na wynos, to na miejscu i nawet całkiem sobie radził. Co prawda pół godziny po otwarciu zdążył już rozlać kawę, jednak urocza klientka na szczęście się nie obraziła, że będzie musiała zaczekać chwilkę dłużej - kolejka za to nie była zadowolona, eh ciężkie życie ofermy!
- Przepraszam, tak tak, już, sekundkę. - odpowiadał uprzejmie z nieznikającym uśmiechem, nie zamierzając tracić dobrego nastroju. Sprzątnął zaklęciem i już zagotował nową wodę, dodał odpowiednich składników i zaklęciem posłał ją do stolika, puszczając przy tym oczko klientce.
Przed dziewiątą tłum zaczął powoli się przerzedzać, do dziesiątej pozostali już głównie klienci zasiadający do stolików. Kiedy drzwi znów się otworzyły, posłał wchodzącej kobiecie szeroki uśmiech.
- Dzień dobry. Coś podać? - spytał, odsuwając się żeby klientka mogła zobaczyć ofertę ciepłych napojów wypisaną z tyłu jeśli miałaby ochotę. Ciastka wystawione były za przeszkleniem. Waniliowe i cynamonowe ciasteczka Pachnę Pięknie rzecz jasna na błękitnym talerzyku, oznaczone napisem "Nowość!" i dopiskiem pod spodem "efekt wspaniałej współpracy z lodziarnią Frotesceau".



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]07.03.17 1:12
Zainspirowana leniwymi porankami w kuchni z bratem, jej prywatnym cudotwórcą śniadaniowo - deserowym, jakże mogłaby nie zawitać wreszcie do Słodkiej Próżności. Miejsca, o którym już tak wiele razy słyszała od własnej siostry, jękliwie wymuszającej na niej dostawę świeżych, podobno najpyszniejszych na całym świecie kruchych ciasteczek. Nigdy dotąd nie uległa jej prośbom i zapewnieniom o świetności tych produktów, ale nie dlatego, że nie dawała im wiary. Praca uzdrowiciela miała nie tylko zalety, ale w sporej mierze składało się na nią wieczne zapracowanie i życie w biegu. Pomiędzy jednym skokiem na lunch, a drugim na kolację, nigdy nie po drodze było nadkładać jej dziesięć minut po kopę ciasteczek, skoro to samo zastać mogła na kuchennym stole w ich niewielkiej kuchni. Cece doceniała kunszt cukierniczy Edena i jako najlepsza siostra na świecie nie wierzyła, że istnieją na świecie cudowniejsze smakołyki od jego bananowych babeczek, a jednak dzisiejszego dnia miała skonfrontować swoje poglądy z rzeczywistością. Wcale nie z potrzeby, wszak kilka dni temu znacząco uzupełniła brakujące kalorie, a z ciekawości i… przezorności. Urodziny Edwarda zbliżały się wielkimi krokami, a pomimo mnogości pomysłów na prezent cisnących jej się do głowy, Cece wiedziała, że nie mogła jedynie zaoferować mu suchego, bezpłciowego pudełka z bezmiarem nudy w środku. Dla prawdziwego smakosza musiała znaleźć coś wyjątkowego, co zachwyciłoby jego zmysły nie tylko prostotą wykonania, ale również eksplozją smaku, jakiego dotąd nie mógł kosztować. Nie miała wątpliwości, starszy Sykes musiał tutaj bywać od czasu do czasu, a mimo wszystko w główce Celeste zakiełkowała myśl o zamówieniu mu najwspanialszego tortu urodzinowego na świecie. Toteż przekroczywszy progi cukierni pewnie jako jeden z niewielu klientów potrafiła pohamować rozszalałe spojrzenie. Nie spoglądała ani w kierunku gorących napojów, ani w stronę swoich ulubionych babeczek z kwaśnymi nadzieniami. W niemy zachwyt wprawiły ją wyłożone za ladą nieliczne torty. Misternie zdobione oraz te drugie, prostsze, ale niemniej ujmujące. Uświadomiła sobie, iż nie odpowiedziała na uprzejme powitanie ekspedienta dopiero po kilkudziesięciu sekundach skupienia na czekoladzie i masie cukrowej. - Dzień dobry - odparła na dobry początek, starając się podzielić swoją uwagę pomiędzy Bertiego i  kokosowe marzenie na ruchomym spodku. - Jeszcze nie, to jeszcze tak wiele czasu, ale chciałam już zapoznać się z ofertą ciast Słodkiej Próżności. Mój brat ma wysublimowane podniebienie. Chciałam zaskoczyć go czymś wyjątkowym w dniu jego urodzin. - zdradziła, dopiero teraz całe swe skupienie przelewając na Botta. Wydawała się nieco zakłopotana. - Nie znam się na cukiernictwie, nie potrafię konkretnie przedstawić czego mi potrzeba. To musi być coś nietuzinkowego, czego nie zna byle twórca domowych ciasteczek, może coś z odrobiną magii? - i rozejrzała się ponownie po ciastach i ciasteczkach, jakby chciała się upewnić, że trafiła w odpowiednie miejsce.


DANCE, ballerina, DANCE AND DO YOUR PIROUETTE
IN RHYTHM WITH YOUR ACHIN' HEART
DANCE, ballerina, DANCE YOU MUSTN'T ONCE FORGET
A DANCER HAS TO DANCE THE PART
Cece Sykes
Cece Sykes
Zawód : uzdrowicielka, oddz. urazów magizoologicznych
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3619-celeste-sykes https://www.morsmordre.net/t3727-a-to-franca https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-pokatna-6-6 https://www.morsmordre.net/t3741-skrytka-bankowa-nr-913#68534 https://www.morsmordre.net/t3732-cece-sykes
Re: Gniew Kirke [odnośnik]10.03.17 0:07
Patrzył jak nowa klientka wlepia wzrok w słodycze na chwilę zapominając o reszcie otoczenia. Przywykł do tego, dość często się zdarzało, że cudownie wyglądające pyszności znajdujące się za przeszkleniem ściągały na siebie całą uwagę wchodzących osób - i dobrze, taki był ich cel! Uśmiechnął się przyjaźnie do nieznajomej. Lubił rozmawiać z klientami i im doradzać, szczególnie że chętnie wprowadzali do cukierni nowości - zawsze warte polecenia, a to była idealna okazja!
- Coś bardzo słodkiego? Na zamówienie robimy czasem Czekoladę w Czekoladzie. - eh, kiedyś sobie musi to zrobić! - Czekoladowe ciasto, w nim kilka niewielkich baniek, które po przebiciu pękają wylewając z siebie płynną, ciepłą czekoladę. Dodatki do wyboru, zazwyczaj jakieś owoce.
Polecił jeden z tortów, które sprzedawali dosyć często. Nie przepadał za tymi najzwyklejszymi. To znaczy - uwielbiał je także, nigdy nie odmówiłby kawałka zwyczajnego sernika, ale zdecydowanie bardziej lubił słodycze magiczne.
Przyjrzał się zaraz temu, co jest na wystawce.
- Kapryśny Torcik lubi zmieniać smak z chwili na chwilę. Krąży pomiędzy czterema smakami, ten tutaj to toffi, wanilia, koko i czekolada, ale możemy zrobić dowolne. - pokazał na mały, niepozorny torcik otoczony jakąś jasną, puszystą masą, który w jednej chwili zadrżał delikatnie, acz dostrzegalnie i wrócił do swojej nieruchomej egzystencji.
- Osobiście lubię torty na bazie uciekającej bezy. Trzeba zjeść, zanim postanowi nawiać, trochę jak z czekoladowymi żabami, tylko najpierw jest spokojnie i nie wiadomo, kiedy postanowi uciec.
Zerknął na nowe ciasteczka, kombinował w jaki sposób przełożyć te właściwości także na torty, jednak o rzeczach eksperymentalnych wolał nie rozmawiać z klientką - nie było to nic pewnego i nie chciał wymyślać.
- Jeszcze ten jest magiczny. - pokazał większy, "piętrowy" torcik. Okrągły z trzema coraz mniejszymi elementami. - Polewę ma w środku, za dotknięciem różdżki pójdzie do góry jak fontanna i będzie pryskała, aż obleje cały tort. - pozostałe z rzeczy, jakie mieli na miejscu były niemagiczne. Nie wymieniał ich więc, były z resztą opisane "tort kawowy", "tort czekoladowy", waniliowy, czy z dodatkami. Większość była pięknie ozdobiona.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Gniew Kirke - Page 3 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Gniew Kirke [odnośnik]09.05.17 12:59
|27.04

Była wyraźnie zmęczona tym miesiącem, który z dnia na dzień zaskakiwał ją coraz bardziej, a wszelakie postanowienia o zmianie leciały na łeb na szyję. Próbowała, starała się, jednak demony przeszłości w całkiem fizycznej postaci nękały ją jak nie na ulicy, to w pięknej sferze snu; w związku z tym znowu nie przespała nocy, drugiej z rzędu, czując się jak żywy-umarły, ledwo funkcjonujący na tym ziemskim padole. Nie wiedziała jakim właściwie sposobem udawało jej się to ukrywać cały dzień w pracy - dzisiejszą wartę obejmowała za ladą, a więc była w stałym kontakcie z klientem; tak stałym, że przez te kilka godzin nie miała ani chwili spokoju, by sobie usiąść, co pod koniec pracy, wieczorem, doprowadzało ją do ogromnej frustracji.
Do zamknięcia cukierni pozostało może czterdzieści minut, ciągnących się okrutnie i zresztą, jak zwykle - o tej porze mało kto się tu pojawiał; z każdym zerknięciem w kierunku zegara Aria miała nieodparte wrażenie, że wskazówka utknęła w miejscu lub przesunęła się o minutę, kiedy miała nadzieję na szybki koniec. Powoli zaczynała modlić się do Merlina i Morgany, prosząc o nagły przypływ sił, kiedy tak uroczo zamiatała podłogę, w międzyczasie wycierając stoły. Czemu nie zrobiła tego zaklęciem? Żeby nie zasnąć, po prostu. Ale i to zajęcie wydało jej się mało atrakcyjnym; postanowiła więc, że zrobi sobie przerwę na papierosa. Niestety paczka została za ladą, której nie miała siły obchodzić dookoła - uznała, że sięgnie po ów przedmiot przez ladę, przez którą musiała się mocno pochylić, pokazując światu gdzie właściwie go teraz ma. Na szczęście spódnica zasłaniała ją prawie w całości, odsłaniając co najwyżej kawałek zgrabnej łydki.

Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]09.05.17 22:01
Ostatnimi czasy miał wrażenie, iż każdy kolejny dzień okazuje się nie różnić wiele od poprzedniego. Godziny wydawały się ze sobą zlewać, tworząc jednolitą masę nie mającą żadnego wyrazu. Ogarniała go monotonia, rutyna której nie potrafił w żaden sposób pokonać. Może nie chciał? Był osobą lubiącą spokój, ciszę. Lubił oddawać się swoim własnym rozmyśleniom, analizując świat który go otaczał. Przepadał za chwilami spędzanymi z ukochaną siostrą czy psidwakiem - dwie istoty na tym świecie, które naprawdę coś dla niego znaczyły. Cała reszta nie miała znaczenia. Przeczuwał jednak, iż panujący dotychczas spokój to jedynie cisza przed burzą. Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w czarodziejskim świecie zmierzały w kierunku, który z pewnością nie przyniesie niczego dobrego. Nie musiał być jasnowidzem by wywnioskować, że wojna wydaje się jedynie kwestią czasu. Wystarczy się rozejrzeć dookoła i mieć zdolność odpowiedniego wnioskowania.
Póki co jednak wciąż mógł żyć w nieco wolniejszym tempie. Jak na razie w pracy miał względny spokój. Jedyny problem który nie pozwalał mu chwilę odetchnąć był stan jego siostry. Nic nie szło w lepszym kierunku, wręcz przeciwnie. A on nie potrafił przemówić jej do rozsądku. Naturalnie niejednokrotnie starał się pomówić z Antonią, lecz ta wydawała się głucha na jego argumentację. Był jednak uparty pod tym względem. Miał zamiar wciąż próbować.
Powoli kroczył ścieżką, zastanawiając się czy dzisiaj również powinien poruszyć delikatny temat czy może jak na razie zostawić go i obserwować sytuację. Jakakolwiek będzie jego decyzja, postanowił tego wieczoru osłodzić nieco życie na Nokturnie. Sama myśl wydawała się być dla niego nieco zabawną, uśmiech jednak nie było na jego twarzy. Zresztą zazwyczaj go nie pokazywał, krocząc pomiędzy ludźmi z poważną miną, wodząc oczami po mijanych twarzach. Wolał wyglądać jak gbur niż szeroko uśmiechnięty pomyleniec.
Na chwilę zatrzymał się przed kolorową witryną sklepu czując, iż nie pasuje do tego miejsca. Z cichym westchnieniem popchnął drzwi, które popychając mały dzwoneczek zaalarmowały o przybyciu klienta do sklepu. Michael wszedł do środka, jednakże nie zaszedł zbyt daleko. Dość szybko zatrzymał się wyraźnie zaskoczony widokiem, który go zastał. Najwyraźniej jego niewinne wyjście do cukierni nie mogło się obejść bez żadnych osobliwości. Uniósł wzrok ku sufitowi, wymownie chrząkając głośno dającym tym samym znać sprzedawczyni, iż nie jest sama.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]09.05.17 22:28
Och, gdzie ta przeklęta paczka... dopiero po czasie doszła do wniosku, że źle oceniła odległość ukrytej półeczki pod ladą, na której znajdowała się jej własność. Nie rezygnując jednak pochyliła się bardziej, w ostatniej chwili łapiąc papierosy, a kiedy usłyszała dzwoneczek gwałtownie zsunęła się na ziemię, lądując prosto na twardej posadzce. Nim się odwróciła poprawiła na szybko rozczochrane włosy, dodające jej z pewnością animuszu, oraz bluzkę. Z zaczerwienieniem na policzkach nie próbowała walczyć.
Zdziwiła się - w końcu o tej porze nikt tutaj nie przychodził; rzadko zdarzały się przypadki osób, które późnym wieczorem miały ochotę na coś słodkiego. Przeważnie za takimi przypadkami była odpowiednia historia, a tych szczególnie lubiła słuchać. W bliżej nieokreślony sposób małe ludzkie nieszczęście poprawiało jej humor, ale któż powiedział, że jest normalna? Kiedy się podniosła się z ziemi, odwracając, zastygła w bezruchu wpatrując się w swojego klienta.
- Kogóż moje piękne oczy widzą. Osoby tak nieustępliwe też jadają słodycze? - poznałaby go wszędzie. Nawet po samym tonie głosu; osoby, które zaszły jej za skórę przeważnie zapadały jej w pamięć, a ten, stojący nieopodal przypadek, taki właśnie był. Chciałaby być niemiła. Chciałaby, ale nie mogła przypominając sobie, że na nieszczęście dalej jest w pracy. Jedynym plusem sytuacji był fakt, że Merlin z Morganą wysłuchali jej prośby i jak na pstryknięcie palcem odechciało jej się spać.
- Ach, witamy w słodkiej próżności. W czymś mogę pomóc? - mogłabym ci wskazać drogę do wyjścia, chociażby, albo ten tom trucizn, którego nie chciałeś mi sprzedać. Przybierając na drobną twarz grymas uprzejmości pomieszanej ze złością, zastanawiała się, co teraz zrobi i czy w ogóle ją pamięta. Nie zdziwiłaby się, gdyby wyszedł, ale to automatycznie stawiałoby go na pozycji tchórza; a jeśli zostanie... miała cudowny plan pokazania mu, by uważać z kim się zadziera - z pewnością nie powinno się gryźć ręki, która karmi, a dziś - po takim czasie - nastąpiło odwrócenie ról.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]11.05.17 22:05
Przyszedł do cukierni z zamiarem zakupienia czegoś, co stałoby się miłym akcentem na zakończenie tego dnia. Nie zamierzał spędzić w sklepie więcej czasu aniżeli było to konieczne. Najwyraźniej jednak nie miało to być tak przyjemne, jak to sobie wyobraził.
Ze zniecierpliwieniem rozglądał się po sklepie, starając się tym sposobem nie patrzeć na nieporadną sprzedawczynię, leżącą na podłodze. Wzrok przeniósł na nią dopiero wówczas, gdy ta się odezwała. Na widok znajomej twarzy wypuścił głośno. W tej chwili poczuł ogromną chęć opuszczenia lokalu, co nie świadczyło jednak o jego tchórzostwie, bo czego miałby się bać? Małej krzykaczki, która pewnego dnia postanowiła zrobić awanturę w rodzinnym sklepie Borginów, ponieważ nie chciał jej sprzedać książki? Nie. Michaelowi zależało na oszczędzeniu sobie niepotrzebnych nerwów oraz czasu. Nie miał również żadnej ochoty na jakiekolwiek gierki czy inne tym podobne zachowania, świadczące o chęci zemsty. Naturalnie mógł mieć nadzieję, iż takowe się nie pojawią, lecz wnioskując z poprzedniego zachowania kobiety, te wydawały się płonne. Ostatecznie jednak postanowił zostać, bo z drugiej strony czy powinien z góry zakładać jak wszystko się potoczy? Był pewny, że nie zapomniała jego osoby, lecz może chociażby wyciągnęła z tego spotkania jakieś wnioski i, pomimo że tego nie okazywała, uczuła chociaż odrobiny skruchy? Cóż, po prostu musiał się o tym przekonać.
Nie odpowiedział na jej pierwszą zaczepkę. Chwilę stał patrząc na nią, po czym przeniósł wzrok na widoczny z boku asortyment. Na jego nieszczęście nie do końca znał się na przysmakach, serwowanych w tejże cukierni. Oznaczało to, że będzie musiał poradzić się ekspedientki, co w żaden sposób nie napawało go optymizmem.
- Mogłaby mi pani przybliżyć nieco czekoladową część asortymentu? Szczególnie zależy mi na czymś, co będzie zawierało płynną czekoladę w środku - powiedział ochrypłym głosem, przenosząc na nią spojrzenie brązowych oczu, przy tym starając się zachować dość neutralny wyraz twarzy.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]13.05.17 12:31
Może faktycznie przesadziła ze swoją reakcją, której początkowo w ogóle nie skontrolowała. Potem doszła do wniosku, że chociaż spróbuje zrobić na nim dobre drugie, lub trzecie, wrażenie, skoro to pierwsze wypadło blado i ponuro w świetle kłótni, jaką urządziła. Ale była wtedy młodsza i głupsza, więc uważała, że chociaż to ją w jakiś sposób usprawiedliwia.
W związku z tym, że niedługo zamykała, nie było dużego wyboru w asortymencie, poza paroma sztukami z każdego wypieku. Jednak bez słowa zbędnego komentarza przeszła do opowieści o krainie czekoladą i miodem płynącej.
- Z ciastek z płynną czekoladą mamy w tej chwili tylko to. Przyznam szczerze, że o wiele lepiej smakuje na ciepło z otoczeniu świeżych owoców, niż bez niczego i na zimno - wskazała na okrągłe ciastka, które swoim idealnym kształtem wyglądały jak dopiero co wyjęte z foremek, z pewnością już samym wyglądem zachęcając do kupienia. Chociaż mogła nie wdawać się w zbędną dyskusję i wcisnąć mu wskazaną słodycz, uznała, że nadarzyła się jej świetna okazja, by poopowiadać z pasją o wypiekach wystawionych na półkach. - Czekoladowe, z mniej płynną masą czekoladową są muffiny. Mają aksamitny i miękki środek, który rozpływa się w ustach już po pierwszym kęsie, a w połączeniu z lukrem i smakową posypką od razu ma się ochotę na kolejnego. A takie najzwyklejsze są ciasteczka czekoladowe z kawałkami orzechów lub blok czekoladowy z powidłami owocowymi. A jeśli chciałbyś coś bardzo czekoladowego, bez innych dodatków, mogę polecić torcik czekoladowy, przekładany kawowym musem oblany niewielką ilością lukru - ach, jak ona pięknie opowiadała o ciastkach, które dla większości osób były tylko zwykłym wypiekiem, nieskomplikowanym i być może głupim; dla niej było to coś więcej,  była to jej praca i pasja, którą kochała całym sercem. Z pewnością nie wyglądała teraz jak tamta awanturnica, wykłócająca się o księgę; było w niej coś nawet pozytywnego, co w połączeniu z łagodnym tonem głosu i lekkim uśmiechem tworzyło przyjemny dla oka obraz. A kiedy skończyła mówić, uniosła wzrok na Michaela przypatrując mu się przez moment.
- Ewentualnie czekolada na gorąco, na ostro lub jeśli nie lubisz, to z dodatkiem korzennych przypraw i miodu. A jeżeli jednak to cię nie zadowala, mogę upiec ci coś świeżego i nowego, w ramach przeprosin za tamten dzień - zaproponowała. Nie widziała w swojej propozycji nic złego, skoro miała taką możliwość, a i tak po pracy zazwyczaj zostawała na chwilę, by w porozumieniu z właścicielką móc eksperymentować sobie z własnych, prywatnych przepisów.

Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]27.05.17 0:12
Z początku obawiał się, że ta zbagatelizuje swoje obowiązki i będzie dalej drążyć nieprzyjemny temat. Pamiętaj jej temperament z ostatniego spotkania, mógł spodziewać się takiego obrotu sprawy. Na szczęście jego czarne wizje się nie spełniły, a ta przeszła do opisu słodkości, które mogły go zainteresować. Uważnie słuchał jej słów, starając się dokonać odpowiedniego wyboru. Szybko okazało się, iż wszystkie słodkości opisywane przez dziewczynę, okazały się być dość zachęcające, tym samym czyniąc wybór znacznie trudniejszym. Pomimo tego jednak szybko odnalazł wśród słodkich wypieków swojego faworyta, którego miał zamiar zakupić. Michael należał do osób, które dość szybko podejmowały decyzję, co, według złośliwych, odróżniało go od kobiet. A raczej ich niezdecydowanego stereotypu.
Jego usta powoli otworzyły się w celu poproszenia o wybrany przysmak, lecz już po chwili je zamknął, słuchając kolejnych słów kobiety. Te nieco go zaskoczyły, podobnie zresztą jak i sama zmiana, jaka nagle zaszła w nieznajomej. Dawna buntowniczość zniknęła, a zastąpiła je dość miła i uczynna kobieta, starająca się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Ta wersja nieznajomej o wiele bardziej przypadła mu do gustu, choć skłamałby gdyby powiedział, iż nie czuje uprzedzeń przez ich ostatnie spotkanie. Doceniał jednak starania, toteż pozwolił sobie na nieco łagodniejszy wyraz twarzy.
- Dziękuję, ale nie ma takiej potrzeby. Zadowolę się już istniejącym asortymentem. - odpowiedział, patrząc jej prosto w oczy.- Poproszę torcik czekoladowy o którym wcześniej mówiłaś i do tego po dwie babeczki.
Zdecydowanie nie miał czasu na czekanie, aż przysmaki się upieką. Jedyne o czym w tym momencie marzył to powrót do domu. Miał ochotę nieco się zrelaksować przy fortepianie. Mówi się, iż muzyka łagodzi obyczaje i zdecydowanie tak było w jego przypadku. Lubił zatracać się w kolejnych nutach, dźwiękach, które uwalniał za pomocą jednego stuknięcia w klawisze. Ze szczególną przyjemnością również obserwował wówczas twarz siostry, która przepadała za jego grą. Od czasu do czasu zastanawiał się czy byłoby tak, gdyby dowiedziała się, jakie są realne powody rozpoczęcia jego pasji. Że wszystko to zapoczątkowała ich matka tak bardzo przez nią znienawidzona. Cóż, niejednokrotnie miał okazję by jej to zdradzić, lecz nigdy tego nie zrobił. I póki co nie miał zamiaru tego robić. Istniały rzeczy, które nawet Antonii nie chciał zdradzać i chociaż była to ledwie błahostka, to nie chciał tracić tego, co niejednokrotnie ich łączyło.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]31.05.17 0:38
Nie wiedziała czego się spodziewała, skoro ich pierwsze spotkanie nie przebiegło w zbyt przyjaznej atmosferze. Dziwiła się nawet, że rysy jego twarzy łagodniały wraz z jej kolejnymi słowami i opowieścią o słodkościach, które wciąż były do kupienia, ale to nie zaprzątnęło jej myśli na dłużej; poczuła się pewniej, niż dotychczas.
- W porządku - bez cienia sprzeciwu i dalszego przekonywania zabrała się za pakowanie torciku, a następnie babeczek. - Twoja kobieta chyba bardzo kocha słodkości - nie byłaby sobą, gdyby nie pozwoliła sobie na tego typu komentarz i niejako też zbadanie sytuacji. W końcu - gdyby się nie śpieszył, to być może zostałby tu z nią chwilę dłużej, czekając na świeże ciastko? A może nawet sam próbowałby ją zagadnąć? I choć dzień nie należał do udanych, upatrywała w stojącym przed nią czarodzieju powiewu świeżości, przełamania dzisiejszej nudy, która usypiała ją do snu z każdą kolejną minutą.
- W każdym razie, gdybyś zmienił kiedyś zdanie... polecam się na przyszłość - kochała piec i gotować, w ten sposób przekazując jakieś minimalne dobro światu; w jej odczuciu jedzenie łagodziło konflikty, przynajmniej na chwilę, z pewnością doskonale pocieszało i wynagradzało nieszczęśliwe serce, czy duszę, choć ona osobiście już uodporniła się na tego typu zabiegi. Stawiając zapakowane na ladzie słodkości zerknęła w kierunku naściennego zegara; czas płynął wolno, minęło zaledwie pięć minut, a ona miała ochotę już stąd wyjść. Mimo kochanego sposobu bycia właścicielki i podejścia "jeśli nie macie siły, możecie iść do domu", nie chciała psuć jej zaufania oraz swojej nieskalanej dotąd opinii. Nie pracowała tu długo; właściwie dostała tę pracę z polecenia, lecz siedzący w jej głowie głosik podpowiadał, że za wyjście zaledwie dwadzieścia minut przed czasem nikt by się nie pogniewał.
- I pamiętaj, że po takiej ilości słodyczy na noc śnią się koszmary - uśmiechnęła się szeroko, przechwytując leżącą pod ladą paczkę papierosów. Musiała zapalić, by nie musieć walczyć z lecącymi powiekami; wyminęła ladę, wraz z Michaelem, stając przy jednym z okien na uboczu pomieszczenia.

Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]01.06.17 15:30
Obserwował dłonie ekspedientki, która pakowała wybrane przez niego słodkości. Myślami był już w domu. Oczami wyobraźni widział czekającego na niego psidwaka, który z ogromną radością zacznie skakać na drzwi jeszcze zanim Michael wejdzie do budynku. Widział stary fortepian, który jedynie czekał na poruszenie klawiszy, wydobycie z niego dźwięku. Widział Antonię z tajemniczą zamyśloną miną, która zaraz ocknie się z tego stanu jak tylko usłyszy, że już przyszedł. Podobała mu się ta wizja, która z każdą chwilą wywoływała u niego coraz większą niecierpliwość. Nie poganiał jednak kobiety. Cierpliwie oczekiwał aż skończy.
Tak pogrążony w myślach z początku nie zrozumiał, co do niego powiedziała. Spojrzał na nią, energicznie mrugając oczami. Kiedy wreszcie zrozumiał co chciała powiedzieć, nie mógł powstrzymać krótkiego śmiechu.
- Tak, moja siostra naprawdę je lubi - odpowiedział tylko, tym samym dając jej do zrozumienia gdzie popełniła błąd. Nie czuł jednak zaskoczenia. Każdy mógł pomyśleć tak jak kobieta przed nim. Zazwyczaj bowiem, według poglądów panujących w świecie, gdy mężczyzna idzie po coś słodkiego do cukierni, zazwyczaj kupuje to dla swojej ukochanej. On jednak takowej nie miał i póki co nie zamierzał tego zmieniać. Kobiety go nie interesowały, wszystkie wydawały mu się płytkie, bez wyrazu. Wszystkie jego myśli krążyły wokół siostry, a w szczególności od śmierci ich rodziców. Martwił się o nią i, ku jego rozpaczy, jej stan się nie poprawiał. I mając na myśli stan nie mówił o chorobie, a bardziej o psychice i zachowaniu, zapadaniu się w ciemność. Michael niejednokrotnie chciał to zmienić, przekonać siostrę, iż postępuje niesłusznie. Na nic się to jednak zdało, a on udowodnił, że jest gotowy za siostrą skoczyć w ogień. Tym ogniem okazali się Rycerze Walpurgii.
- Będę pamiętał - odpowiedział, biorąc swoje rzeczy i płacąc za wszystko. Po tym odwrócił się, kierując w stronę wyjścia. Nagle jednak przystanął i odwrócił się w stronę kobiety, która teraz już stała przy oknie.
- Spytam z ciekawości - po co ci był wtedy ten przedmiot? - pytanie padło nagle i sam do końca nie wiedział dlaczego je zadał. Nie zwykł ulegać ciekawości, a jednak tym razem zadał pytanie, które nurtowało go od jej wejścia do rodzinnego sklepu. Cóż, najwyraźniej czasami nawet nad nim coś brało górę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]01.06.17 19:47
Nie przyjęła zapłaty za cały zakup, a jedynie za babeczki, czekoladowe ciastko dając z dobroci serca. Tak jak zapowiedziała - dzisiejsze słodkości miały być próbą przeproszenia za tamtą sytuację, która z perspektywy czasu bardziej ją zawstydzała, niż denerwowała, jak zaraz po wyjściu ze sklepu, kiedy życzyła mu jak najgorszej, wizualizując sobie jak umiera trawiony trucizną od środka. Zresztą, nie potrzebowała jakichkolwiek trudności w zdobywaniu tego typu zakazanych powszechnie podręczników, jak i problemów personalnych z osobami, które stanowiły dla niej potencjalne zagrożenie. Ale ten tutaj jadł słodycze, to sprawiało, że darzyła go już minimalnym zaufaniem. W końcu, ci co nie jedli słodkości, nawet raz na czas, nie byli osobami godnymi ani uwagi ani zachowania i jak na razie wszystko się sprawdzało.
Zdziwiła się, gdy podjął rozmowę, informując ją, że zakupy bynajmniej nie są dla wybranki jego skamieniałego serca, a dla siostry i wystarczyło na tyle, by nie podejmowała tematu dalej, uśmiechając się zdawkowo.
- Najlepiej pasuje do tego herbata z cytryną i miodem, równoważy smak czekolady. Albo ognista, wedle uznania i humoru - wróciwszy na moment myślą do wieczorów, kiedy sama kompletowała ciastka z alkoholem, nie zauważyła jak chłopak kieruje się do wyjścia. Demony przeszłości, te z pozoru niewinne, powracały i znów męczyły jej myśli, dokładnie tak jak zadane pytanie. Uniosła nań wzrok, z początku zastanawiając się co mu odpowiedzieć - nie mogła przecież wprost poinformować go, że potrzebowała szybkiego dostępu do przepisów na eliksiry, w tym trucizny, które zresztą później i tak zdobyła.
- Powiedzmy, że wiązał się z moim wcześniejszym zawodem - odparła spokojnie, odwracając wzrok. Nie skłamała: dokładnie tym zajmowała się w tamtym czasie - domowy alchemik, bez szczególnej asertywności, skoro nie potrafiła odmówić podjęcia się uwarzenia trucizny. - Ale wyszło głupio, przepraszam. I w zasadzie dziękuję, że nikogo na mnie nie nasłałeś - wiedziała, że zrozumie. W tamtejszych okolicach nikt nie respektował żadnego prawa, a jedynym obowiązującym było przetrwanie. Jako drobna dziewczyna, pyskata w dodatku, mogłaby już stamtąd po prostu nie wyjść. - Z ciekawości, czemu mi jej wtedy nie sprzedałeś? - odbijając piłeczkę, podeszła powoli do Michaela, krzyżując ręce pod biustem w oczekiwaniu na odpowiedź.

Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]13.06.17 16:20
Michael nie zwykł się przejmować incydentami jak ten z udziałem kobiety. Naturalnie za nimi nie przepadał wiedząc, iż takowe są całkowicie zbyteczne. O ile bowiem przyjemniej byłoby, gdyby dzień obył się bez krzyków i kobiecych wyzwisk. Po jej wyjściu jednak jego reakcja ograniczyła się do ciężkiego westchnięcia i pokręcenia głową z zażenowaniem, by już w następnej chwili zająć się kolejnym klientem. O samej awanturze dość szybko zapomniał, pochłonięty przez codzienność. Nie zwykł często przebywać w rodzinnym sklepie, bowiem z o wiele większą przyjemnością przebywał wraz ze smokami, które niegdyś udało mu się złowić. Żałował, że nie jest mu dane być ich opiekunem, lecz zdawał sobie sprawę z ogromnej wagi jaka cechowała to zadanie. Nie był pewien, czy jest w stanie mu podołać, więc postanowił póki co odłożyć częściowo swoje pragnienia na bok, ograniczając się do częstych odwiedzin znajomych stworzeń. Do tego wiedział, że jeszcze wiele mu brakuje do znajomych po fachu, jak chociażby lord Rosier, którego cechowała ogromna wiedza na temat smoków. Michael również sporo o nich wiedział, lecz nie dorównywał w tym doświadczonemu koledze.
Po otrzymaniu słodkości jego myśli powędrowały w stronę domu. Z początku więc nie dostrzegł, że jego zapłata nie została przyjęta w całości, a dopiero przy drzwiach zdał sobie z tego sprawę. Miał zamiar cofnąć się i dołożyć ostatnie pieniądze, lecz ostatecznie tego nie zrobił. Nie do końca wiedział dlaczego. Możliwe, iż powodem były otwarcie wypowiedziane przeprosiny i starania kobiety by zadość uczynić ich pierwsze spotkanie. Dostrzegał je i w jakiś sposób doceniał.
Słysząc jej odpowiedź kiwnął głową nic jednak nie odpowiadając. Mógł się jedynie domyślić co drobnej postury kobieta mogła robić na Nokturnie z książką o eliksirach, którą ten ostatecznie jej jednak nie sprzedał. Dlaczego? To było oczywiste - widząc wtedy jej postać, nie umiał wziąć jej na poważnie. Zazwyczaj klientami sklepu byli poważni mężczyźni czy o wiele dojrzalsze kobiety, w których oczach nie dostrzegał zbyt wiele ciepła. Stojąca zaś przed nim postać była zupełnym przeciwieństwem tej grupy. Nie pasowała do Nokturnu.
- Tajemnica zawodowa - odpowiedział, ograniczając się jedynie do takich wyjaśnień. Po jego ustach przebiegł cień uśmiechu. Po chwili jednak zniknął, a on po szybkim "dobranoc" wyszedł, by zniknąć między alejkami.

|ztx2
Gość
Anonymous
Gość
Re: Gniew Kirke [odnośnik]12.09.17 22:12
3 maja?
W całym pędzie ostatnich wydarzeń cudem znalazł się na Ulicy Pokątnej, gdzie miał załatwić parę spraw związanych z Hogwartem w tym również, a w sumie to głównie odwiedzić Bank Gringotta i rozmówić się z tamtejszymi goblinami o pożyczce, dzięki której mogliby naprawić zniszczone podczas anomalii jak i odsieczy części zamku. To nie były zniszczenia, które można było naprawić machnięciem różdżką. Wymagało to o wiele większej precyzji jak i należało zakupić nowe dachówki dla przykładu. Jay nie znał się na budownictwie, jednak mieli być do tego zatrudnieni specjaliści. On miał się zorientować czy pożyczka w ogóle będzie możliwa, chociaż nie widział przeszkód by podobny kredyt został założony. Szczególnie że Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie nigdy, a przynajmniej nie przez ostatni wiek, nie zadłużała się w największym magicznym banku Anglii. Z uwagi na to że dyrektor zapadł się pod ziemię i nigdzie nie można było nawet znaleźć śladu jego obecności, tymczasowo to nauczyciele zajęli się reorganizacją. Wciąż było za wcześnie na wybór nowej głowy szkoły i to nie od nich zależała ta decyzja, a Ministerstwo Magii miało własne problemy. Dlatego to właśnie Jayden udał się na rozmowę z goblinami i prawdę powiedziawszy kiedyś może i nie byłby pewny tego wyboru, ale nie miał wyjścia. Zamierzał pomóc ze wszystkich sił i nie zamierzał ustępować. Był zmobilizowany w swoich działaniach, myśląc o uczniach, których należało chronić ponad wszystko. Co prawda wciąż dokuczały mu straszne wizje ostatnich katastrofalnych wydarzeń, ale będąc praktycznie całą dobę na nogach nie miał siły o nich myśleć. Ani nawet czasu. Było chociaż tyle w tym dobrego. Wyglądał jak siedem nieszczęść i tak też się czuł. Nieogolony od paru dni z wiecznym nieładem na głowie pędził przez Ulicę Pokątną ze skórzaną torbą zawieszoną przez ramię, chcąc załatwić wszystko jak najpilniej. Z tego co pamiętał spotkanie miało być na dziesiątą, więc miał jeszcze pięć minut. Okazało się jednak że niepotrzebnie się martwił. Zdążył, a wszystko przeszło zgodnie z planem. Goblin, z którym rozmawiał powiedział, że zarejestruje to podanie, jednak decyzja zapadnie później po skonsultowaniu się z zarządem. Miał jednak dość pozytywną minę jak na goblina, więc Jayden wyszedł z Gringotta nie w tak fatalnym humorze. Wszystko potoczyło się szybciej niż przypuszczał i miał jeszcze parę chwil dla siebie. Poczuł się zmęczony i chciał gdzieś przysiąść, ale zaraz zapachy dochodzące z jednego miejsca przyciągnęły go silniej niż podejrzewał. Wszedł do Słodkiej Próżności i zaraz stanął przed wystawką, by móc przyjrzeć się wszystkim ciastkom, ciastom, rogalikom, babeczkom, eklerkom. Ah! Nie wiedział na co patrzeć!


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Gniew Kirke
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach