Theodore Foss
Nazwisko matki: Atteberry
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Mugolak
Status majątkowy: Ubogi
Zawód: Teoretyk magii
Wzrost: 182 cm
Waga: 67 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: zielone
Znaki szczególne: brak
11,5 cala, dość sztywna, judaszowiec, łuska chimery
Ravenclaw
Niedźwiedź
Śmierć siostry
Zapach papierosów
Zostanie wielkim uczonym
Nauka, zwiedzanie krajów, wycieczki po Anglii
Jastrzębie z Falmouth
-
Klasyczna
Josh Duhamel
Niektórym los sprzyja już od samego początku podkładając im ogromne wille niemal pod sam nos. O nic się nie muszą martwić, bo przecież służba zrobi wszystko za nich, a oni mogą tylko pięknie wyglądać. Chociaż matka zawsze mu powtarzała, że należy szanować każdą żywą istotę, to chłopak nie za bardzo się tym przejmował. Oczywiście, nigdy nie miał na tyle odwagi ani chęci, żeby pokazać swoje niezadowolenie do arystokracji, ale w głębi czuł pewną odrazę patrząc na wszystkie szlacheckie rody, które po ulicach Londynu ochoczo chodziły. Ale mimo wszystko... sam chciał być w takiej sytuacji i po prostu im zazdrościł statusu majątkowego. Jednak nie zamierzał tego pokazywać.
Historia zaczynająca się od środka nie jest chyba najlepszym wyjściem, ale chłopak nie lubi za wiele opowiadać o swoim dzieciństwie, ani go wspominać. Warto jednak co nieco powiedzieć na temat warunków w jakich się wychowywał. Prosto mówiąc były... okropne. Rodzice starali się jak mogli, aby młody Foss miał wszystkiego pod dostatkiem, ale nie byli w stanie aż tyle zarobić. Matka zajmowała się głównie domem i jak tylko miała wolną chwilę to zabierała się do szycia bądź też gotowania różnych potraw, które potem mogłaby sprzedać na rynku. Ojciec natomiast był żeglarzem i przez to większość czasu spędzał na morzu, aniżeli w domu. Nie miał mu tego chłopak za złe, bo rozumiał z jakimi trudami musiał się mierzyć na morzu i dlaczego to robi. Chociaż nie miał łatwego startu, to i tak dziękował swoim rodzicielom za wszystko co mu dali. Na lekcji życia począwszy, a na narodzeniu siostry skończywszy.
W momencie, kiedy Theodore miał już 7 lat, na świat przyszła jego maleńka siostra. Chociaż rodzice w głębi duszy się cieszyli, to nasz mały bohater dobrze wiedział o tym, że to jest dla nich nie lada problem. Matka często starała się ukryć łzy, jednak kontrast z jej wiecznie uśmiechniętą twarzą był widoczny dla wszystkich wokół. Mimo radości i szczęścia, które wpełzło do domu wraz z pierwszym płaczem dziewczynki. Rodzice mieli jeszcze mniej czasu, więc zajmowanie się dziewczynką od kiedy mogła już w miarę bezpiecznie się poruszać, spadło na chłopaka. Początkowo nie bardzo był przekonany, że da sobie radę, ale z każdym dniem uświadamiał sobie coraz bardziej, że dla siostry będzie w stanie zrobić wszystko. I tak też było. Dzielił się z nią praktycznie wszystkim co miał. Często dawał jej jakieś owoce, które dla nich były taką rzadkością jak XVIII-wieczny brylant dla dziecka arystokratów czy też pomagał uczyć się czytać bądź pisać. Tych umiejętności nauczył go głównie jego ojciec, który będąc cały czas w podróży musiał je opanować perfekcyjnie i to nawet nie tylko po języku angielskim!
Lata mijały, a chłopak wraz ze swoją siostrzyczką rozwijali się w najlepsze. Bardzo lubili siadać na jednym z przydomowych garaży i będąc ukryci za rogiem budynku, podsłuchiwać muzykę rozbrzmiewającą z okolicznych restauracji. Nie mogli niestety swobodnie wejść do tego budynku, a tym bardziej siedzieć przed nim, bo zostaliby przepłoszeni jak zwykłe włóczęgi. Lubili słuchać muzykę klasyczną, bo nadawała się ona idealnie do panującego w nocy klimatu, który był nieco tajemniczy, ale mimo wszystko niezwykle ciepły. Nic oczywiście nie równało się z kojącym do snu głosem zapracowanej matki, który z każdym rokiem zmieniał się drastycznie. Pośród przepełnionej miłością kołysanki, dało się dostrzec również nutkę zmęczenia, które dawało się jej we znaki, ale nie zamierzała się poddać. Widok względnie czystych i ubranych, acz lekko chudawych dzieci, dawał jej motywację do każdego dnia ciężkiej pracy.
Wojna już trwała na dobre, a z każdym dniem tej okropnej bijatyki w brzuchach naszej rodziny znajdowało się coraz mniej jedzenia. Ojciec wiele razy namawiał matkę na to, żeby on sam poszedł do wojska i zarobił na normalne życie. Chociaż Bitwa o Anglię już minęło, to Wielka Brytania wciąż potrzebowała mężnych wojowników, którzy byliby gotowi zginąć za swój kraj. Po dość długim namawianiu, zgodził się wstąpić do armii, a swój żołd regularnie wysyłał rodzinie. Nie otrzymywali za wiele informacje o jego aktualnym stanie, ale na szczęście póki co Wielka Brytania nie szykowała się do zakończenia wojny, dzięki czemu mógł on być często w domu.
Prawdziwy przełom w ich życiu nastał wraz z nadejściem 14 lipca 1941 roku. Urodziny nigdy nie były specjalnym świętem, w czasie którego dzieci były obdarowywane prezentami, ale mimo wszystko chłopak niezwykle lubił ten dzień. Mogli się zebrać wszyscy razem jako cała rodzina i spokojnie zjeść kanapki, które matka przyrządziła im jako jedzenie urodzinowe. Jednak w sielance przeszkodziło im pukanie do drzwi. Co prawda, nie płacili rachunków od kilku miesięcy, ale przecież rozliczali się z całego roku... Nie mieli za wiele gości, a każde przyjście kogoś rozpoczynało niemal zbiorową histerię. Do domu weszła uśmiechnięta i dosyć pulchna staruszka, która ubrana była w przedziwną szatę o kolorze zgniłej zieleni sięgającą prawie do podłogi. Uśmiechnęła się pogodnie do każdego z nas i zaczęła tłumaczyć po co właściwie przybyła do Londynu. Po dość krótkiej wymianie zdań pomiędzy ojcem i dziwną kobietą, a również Evelyn, która postanowiła pochwalić wygląd kobiety, okazało się, że Theodore ma być czarodziejem! O nich słyszał tylko z różnych bajek i legend arturiańskich, ale nigdy nie przepuszczał, że takie coś może być prawdą... Zresztą, uważali ją za zwykłą wariatkę, których pełno jest w ich okolicy. Ich tok rozumowania bardzo szybko zmieniło proste zaklęcie, którego można użyć do podlewania kwiatków. Tworzenie wody z drewnianego patyka? Sztuczek było jeszcze kilka, a na każde z nich rodzina patrzyła z otwartymi buziami. Co prawda, chłopak przypomniał sobie kilka sytuacji, kiedy strącał talerze z rąk mamy czy też zrzucał zabawki z półek, ale przecież to mogły być tylko proste wypadki, a nie żadne magie czy inne cuda i dziwy. Ale stało się! Ted został czarodziejem!
Oczywiście Evelyn nie mogła tego tak po prostu zostawić i wręcz męczyła chłopaka, aby ten wykonał dla niej jakąś sztuczkę magiczną, bo sama nie potrafi wykonać. O tak, na dodatek kobieta stwierdziła, że jego maleńka siostrzyczka również się uda wraz z nim do Hogwartu. Niestety, miną się w nauce o jeden rok, przez co Ted mocno ubolewał. Na zakup podstawowego sprzętu pożyczyć miała tamta Pani, która będąc zauroczona Evelyn, postanowiła pomóc nieco rodzinie Fossów. Ojciec przyjął tę darowiznę z wielką niechęcią, bo był człowiekiem szlachetnym i wolał zarobić swoimi dłońmi na rodzinę, a nie być wspierany przez wiedźmy. Koniec końców przyszedł czas na pierwszą wycieczką na Pokątną! Wszystko było dla nich niezwykłe, bo przecież magiczne! Ale najgorszy był wzrok tych arystokratycznych rodów, z których niektórzy nie mogli znieść przebywania w jednym pomieszczeniu z mugolami. Nie mieli za wiele pieniędzy, dlatego zakupili tylko to co najpotrzebniejsze. Czas ruszać do szkoły!
Podróż była chyba najlepszym co chłopca mogło spotkać w życiu! Wszystko tam było takie bogate, takie piękne i wręcz mówiło, że to jest miejsce stworzone dla Teda. No właśnie, jednak nie wszyscy aprobowali entuzjazm naszego bohatera, bo przecież musieli mu od samego początku pokazać, że skoro jest "szlamą" to jest kimś gorszy. Mimo wszystko bardzo mało tego określenia słyszał w czasie swojej nauki, głównie z ust czarodziejów, którzy nie należeli do żadnego z rodów szlacheckich. Chociaż niektórzy z nich dalej czuli odrazę do chłopaka, to nie wyzywali go aż tak. Wraz z wyborem tiary rozpoczęło się nowe życie Krukona!
Bardzo szybko zaznajomił się ze szkolną biblioteką, w której przesiadywał w czasie swojego wolnego czasu. Już przed wyjazdem słyszał, że Hogwart to dla niego wielka okazja, aby wyzwolić się z biedy i móc żyć jak arystokracja, a tym samym zapewnić również swojej siostrze opiekę pieniężną, kiedy rodzice już umrą. Mimo wszystko sam widział, że to jest dla niego ogromna życiowa szansa, której nie może tak łatwo zmarnować, dlatego starał się dowiedzieć i nauczyć jak najwięcej, aby móc to wykorzystać później w przyszłości. Nie był wybitnym uczniem z wielu przedmiotów, ale na powyżej oczekiwań przeważnie się załapywał, za wyjątkiem pierwszego roku, który był dla niego istnym kursem przetrwania. Wszystko w końcu było nowe! Ale tak samo nowe jak i ekscytujące i niezwykłe. Pokochał ten świat całym sercem, bo w nim widział szansę na godne życie!
Najbardziej ukochał sobie astronomię, o której tak naprawdę nie miał wcześniej w ogóle pojęcia. Szczególnie go zainteresowała ze względu na pamięć o siostrze, z którą wieczorne noce spędzał na słuchaniu muzyki z przydomowej restauracji, a przy okazji mogli spoglądać w niebo. Oprócz tego, że te gwiazdy są gdzieś hen daleko, nie wiedzieli nic a nic, a Hogwart wreszcie pozwolił mu to odkryć.
Chłopak niezwykle lubił zapisywać się na różne kursy i w nich uczestniczyć. Nie tylko mógł nauczyć się czegoś nowego, ale również spędzić czas w inny sposób niż czytanie książek, chociaż i z tym mogły być problemy. Szkolna pielęgniarka nieraz robiła krótkie wykłady na temat człowieka, jego chorób czy też budowy. Cóż, Ted starał się chodzić na te zajęcia, ale nie za bardzo mu się podobały, a szczególnie praktyka i zaklęcia lecznicze, które nie były jego najlepszym atutem. Chociaż przez teorię przebrnął całkiem szybko, to praktyka kompletnie go zatrzymała. Bycie medykiem nie było mu pisane.
W końcu ukończył szkołę, a na owutemach nie miał większych problemów, choć trzeba przyznać, że oceny mogły być lepsze. Po zakończeniu nauki dalej mieszkał z rodzicami, chociaż starał się zbierać powoli galeony na zakup własnego mieszkania. Łapał się przeróżnych prac jak pomaganie w sklepach na Ulicy Pokątnej czy też zajmował się kilkoma mniejszymi pracami mugolskimi jak praca w sklepie. Nie były to jednak satysfakcjonujące go zajęcia, bo on pragnął poznawać i tworzyć magiczne rzeczy, a nie zajmować się jakimiś błahostkami. Postanowił zostać teoretykiem magii! Początki nie były zbyt łatwe, ale starał się włożyć w tę pracę całe swoje serce, bo zgłębianie tajników magii i dzielenie się nimi, były dla niego czymś niezwykłym!
Pzełom w odkryciach młodego Fossa pojawił się stosunkowo niedawno, bo dwa lata temu. W czasie podróży do Królestwa Włoch, spotkał on czarodzieja zwanego Michaelem Zanaves. Miał wraz z nim badać właściwości zaklęcia Inanimatus Conjurus, jednak sprawy poszły nieco za daleko i do ożywionego przedmiotu Włoch postanowił dołożyć nieco czarnej magii. Cóż, Ted słyszał wiele razy na temat tej sztuki magicznej, ale nigdy szczególnie się nią nie zainteresował, a nawet nie miał takiej sposobności. Chociaż to były tylko testy i ćwiczenia, to zauważył jak wielką moc i siłę posiada ta sztuka. Moc, która może dać mu tego czego pragnął - bogactwa i uznania. Nie zamierzał jednak krzywdzić ludzi dookoła, ale nigdy nie wiadomo kiedy może się taka wiedza przydać. Biorąc kilka książek od swojego znajomego, powrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie zaczął studiować tajniki czarnej magii, a szczególnie zaciekawił się klątwami, które znajomy niejako już mu przedstawił. Robił to dla siebie i dla swojej przyszłości, bo dzięki nauce można osiągnąć wszystko.
Mimo wszystko nie było to proste zadanie dla naszego bohatera, który niejednokrotnie musiał zmagać się z innymi naukowcami chcącymi dowiedzieć się więcej na temat niektórych z zapisków Teda. Musiał nauczyć się ukrywać swoje prawdziwe zamiary i intencje, aby nie wyjawić swojej tajemnicy związanej z czarną magią. Nie zamierzał się dzielić swoimi sekretami, których wyjawienie mogłoby go słono kosztować.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 8 | Drewno (+1) Rdzeń (+1) |
Czarna Magia: | 15 | Drewno (+1) Rdzeń (+2) |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Sprawność: | 2 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język włoski (zn. podst.) | I | 2 |
Astronomia | IV | 13 |
Numerologia | IV | 13 |
Kłamstwo | IV | 13 |
Spostrzegawczość | III | 7 |
Mugoloznawstwo | III | 7 |
Anatomia | III | 7 |
Retoryka | III | 7 |
Instynkt przetrwania | II | 3 |
Historia Magii | II | 3 |
Reszta: 0 |
Różdżka, nakładanie klątw, 8 pkt statystyk
Witamy wśród Morsów
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n