Rowan Yaxley
Nazwisko matki: Crouch
Miejsce zamieszkania: Fenland
Czystość krwi: Czysta, szlachetna
Status majątkowy: Bogata
Zawód: Były koroner, obecnie tłumaczka i nauczycielka języków obcych
Wzrost: 167 cm
Waga: 53 kg
Kolor włosów: Rude
Kolor oczu: Niebieskie
Znaki szczególne: Elegancki ubiór, czerwona szminka, zawsze nosi ze sobą parasol aby osłaniać się przed słońcem
Dość giętka, 10,5 cala, Cis, włos szyszymory
Slytherin
Lampart
Martwy syn
Pergamin, herbata, dym
Ona bez żadnych trosk, uśmiechająca się do dziecka tulącego się do jej talii
Gra na pianinie, podróże, książki,historia, poznawanie nowych rzeczy
Nie interesuje się Qudditchem
Szachy czarodziejów
Klasyczna
Simone Simons
Niebiosa w jednym kwiecie z lasu.
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar,
W godzinie – nieskończoność czasu."
Moja matka to typowa arystokratka. Zawsze ją podziwiałam i od najwcześniejszych lat obrałam ją sobie za wzór. Zachowywała się chłodno w stosunku do mnie. Miała zdecydowanie lepsze stosunki z moimi braćmi. W zamian mój ojciec z rodu Burke był bardziej przychylny w moją stronę niżeli w mojego rodzeństwa. Nazywał mnie, ze względu na imię Jarzębinką. Zresztą robi to do tej pory. Za to bracia uwielbiają mi dokuczać, nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy sobie niezwykle bliscy. Najlepsze kontakty posiadam ze starszym bratem. W dzieciństwie nie chciał odstąpić mnie na krok. Gdy ukończył szkołę w tajemnicy przed rodzicami dużo czasu spędzał na Nokturnie. Nie zadawałam mu pytań jeśli o to chodziło. Wierzyłam, że poradzi sobie sam, myślę, że to miało związek z towarzystwem z jakim się w tamtym czasie zadawał. Typowa historia buntu. Mamy również inny wspólny sekret. Po dziś dzień w każde urodziny w ramach prezentu daje mi nową książkę na temat czarnej magii oprawioną w okładkę jakiegoś taniego romansidła. Robił tak od moich szesnastych urodzin denerwując przy tym niesamowicie matkę, która uważała, że nie powinnam zaczytywać się w tak bezsensownych i ckliwych historyjkach. Nadal nie zna prawdy. W czasie gdy moje rodzeństwo rozwijało umiejętności szermierki, bądź latało na miotle, ja spędzałam całe dnie to z matką, to z guwernantką. Uczyłam się etykiety, jak być dobrą żoną, w jaki sposób okręcić sobie wszystkich wokół palca, a w szczególności uczono mnie obserwować. Wypatrywanie tego czego inni nie widzą, powiększające się źrenice, ironiczny uśmieszek, nerwowe gesty. Ta zdolność jest tą, którą najbardziej cenie w swojej osobie.
Magia to dar. Niczym druga dusza wpleciona w nasze ciało. Dlatego musimy ją rozwijać, pielęgnować, aby nie zaprzepaścić jej potencjału. Hogwart jest pełnym tajemnic miejscem, w którym młodzi czarodzieje pogłębiają wiedzę i doskonalą się w dziedzinie sztuk magicznych. Mój pierwszy dzień w tej szkole wydaje mi się bardzo odległy. Cóż taki jest, ale mam wrażenie jakby minęło od tamtej chwili co najmniej z pięćdziesiąt lat. Nie zmienia to jednak faktu jak dobrze ten moment pamiętam. Było to niesamowite i ekscytujące doświadczenie dla ciekawej wszystkiego młodej dziewczynki. Już znajdując się kilka metrów przed szkołą wyczuć można było magię pulsującą w murach, niczym bicie serca. Zawsze ambitna,sprytna, pewna siebie, chcąca być we wszystkim najlepsza nie zdziwiłam się z przydzielenia mnie do domu Salazara Slytherina. Żyłam tam bardziej na uboczu, wolałam się skupić na nauce oraz na obserwowaniu innych. Większość osób które poznałam w tamtym czasie przedstawiało czysto stereotypowy typ osobowości, lub byli na tyle nieciekawi, że nie zwracałam na nich nawet uwagi. Jeden człowiek się jednak wyróżniał... Riddle. Muszę przyznać, że przyglądanie się jego poczynaniom było jednym z moich ulubionych zajęć. Za nic nie mogłam rozgryźć tego człowieka. Inteligenty, czarujący, zdolny i przystojny, był skazany na sukces. Plusem był też fakt, że potrafił pociągać za sznurki, wiąż mając na ustach kokieterny uśmieszek. Ludzie jedli mu z ręki, a ja wcale się im nie dziwiłam. Na przełomie lat zyskiwał dużo popleczników, jak i część osób się od niego odwracało. Nie wyglądał na rozgoryczonego tym faktem, wręcz przeciwnie. Był zadowolony... w końcu przesiał zepsute ziarno. Jeśli chodzi o jego poglądy... w pełni je popierałam i popieram nadal. To my musimy żyć jak insekty, kiedy to mugole panoszą się w niewiedzy niczym karaluchy. Pytanie brzmi, dlaczego?
Ukończyłam szkołę z dobrymi stopniami. Udało mi się również uzyskać licencję na teleportację. Wiedziałam w jakim kierunku chcę iść jeśli chodzi o ścieżkę zawodową, ale nie byłam przekonana co do wyboru konkretnego zawodu. Dlatego też wyjechałam na jakiś czas do Francji gdzie mieszkał w tym czasie i wciąż mieszka mój starszy brat. Spędzenie z nim wspólnego czasu wyszło mi na dobre. Poznałam tam również jego przyjaciela, który był uzdrowicielem. O dziwo i całkowicie niespodziewanie zaciekawił mnie swoją pracą, więc poprosiłam go o pomoc. Zostałam jego stażystką. Uczył mnie Magii leczniczej dwa lata, a ja wciąż byłam niezdecydowana. Choć o tym długo myślałam nie chciałam być jednak uzdrowicielem, nie chciałam, aby mój wybór przekładał się na życie osób którym nie chce zrobić krzywdy… no chyba, że chcę, a jest takich trochę... wtedy mnie olśniło. Uznałam, że skoro już “odnalazłam wewnętrzną siebie” i trochę się wyszumiałam czas wracać do rzeczywistości. Zresztą rodzina już od dobrych trzech miesięcy naciskała na mój powrót do Anglii, więc nie zwlekając już dłużej wróciłam. Gdy ogłosiłam wszystkim moje plany jakoś ich reakcje mnie nie zdziwiły. Młodszy brat próbował robić wszystko aby zakryć idiotyczny uśmieszek, ojciec zaś doszedł do wniosku, że to nawet pasuje do naszej rodziny, a matka… matka prawie nie dostała zawału. Uznała, że praca przy zwłokach nie przystoi arystokratycznej kobiecie, przyszłej żonie i matce.
Lubię tą pracę. Dzięki niej mam okazję odsłonić prawdę, krótki rozdział życia tych osób zaraz przed ich końcem. Śmierć to śmierć, po każdego z nas przyjdzie. Wiedziałam już o tym będąc dzieckiem, ale całkowicie się z tym oswoiłam po kilku latach jako koroner. Inną sprawą jest to czy ktoś powinien odejść będąc pełnym ambicji młodym człowiekiem, czy dopiero jako spełniony starzec? Życie nigdy nie było sprawiedliwe....
Nie kochałam męża, on mnie też nie, ale czuliśmy do siebie coś znacznie ważniejszego. Ufaliśmy sobie, szanowaliśmy się nawzajem, mogę śmiało powiedzieć, że przyjaźniliśmy się. W Hogwarcie nasze drogi się zawsze mijały, w tamtym czasie jak na mój gust był trochę zbyt optymistycznym typem człowieka. Widywałam go na korytarzach i w pokoju wspólnym, ale nie mieliśmy okazji zamienić nawet słowa. Tak naprawdę poznaliśmy się na moim pierwszym sabacie. Był moim całkowitym przeciwieństwem. Otwarty, pełen życia, zawsze z uśmiechem na twarzy młody mężczyzna. Równie jak i ja ciekawy świata. Od tamtej chwili spotykaliśmy się co jakiś czas, choćby po to by napić się herbaty i porozmawiać. Okazało się, że obydwoje mamy wspólne zainteresowania i poglądy, zawsze mogliśmy znaleźć ze sobą wspólny temat do rozmów. Nawet w chwili gdy wyjechałam do Francji utrzymywaliśmy kontakt listowy. Zaraz po moim powrocie dowiedzieliśmy się o wspólnej decyzji naszych rodzin. W ten sposób został moim narzeczonym, niedługo później mężem. Tak jak i ja pracował w Ministerstwie, zawsze chodziliśmy razem na lunch. Był bardzo aktywnym mężczyzną i uwielbiał Qudditch. Cały weekend mógł przelatać na miotle, gdzie ja na nią wchodząc niemal lądowałam twarzą w błocie… nigdy nie byłam w tym dobra. Zawsze umiał mnie rozbawić. Bardzo w nim to ceniłam.
Po jakimś czasie zaszłam w ciąże, widziałam jak szczęśliwy był. W tamtym okresie dbał o mnie niczym jak o kurze jajko. Czasem wydawało mi się, że bał się mnie nawet dotknąć, abym się nie rozbiła na jego oczach. W takich momentach nie mogłam z niego nie żartować. Bardzo kochał syna, nie mógł się napatrzeć na malucha śpiącego w kołysce. Był dumny ze swojego męskiego potomka.
Jakiś czas później jego stan się pogorszył. Wiedzieliśmy nawzajem o naszych dolegliwościach od samego początku. W moim przypadku jest to śmiertelna bladość, a w jego transmutacyjne zaniki organowe... tworzyliśmy zgraną parę. Był cały czas pod nadzorem uzdrowiciela, miał kilka ekscesów lecz nigdy nie przypominał chorego człowieka. Widok osoby, która potrafiła być w kilku miejscach na raz, a następnie leży przykuta do łóżka był dla mnie szokiem. Zajmowałam się nim jak najlepiej potrafiłam, byłam przy nim niemal cały czas. On wiedział… wiedział, że jest z nim źle. Cieszył się, że zdołał pożegnać się z synem. Przed samą śmiercią nie pozwolił mi wpuścić go do pokoju. Nie chciał aby tak go zapamiętał, a ja siedziałam u jego boku trzymając cały czas jego dłoń.
Jedno wiem na pewno… miałam ogromne szczęście, że ten mężczyzna był moim mężem.
Nie ma wspanialszej chwili dla kobiety niż narodziny dziecka. Moment, w którym kładziesz niemowlę, swoje dziecko, syna na piersi jest nie do opisania. Gdy całą swoją malutką dłonią obejmuje twój kciuk i wtula się w ciebie. Pierwszy ząbek, pierwsze słowa, pierwsze kroki, pierwsze użycie magii, pierwszy lot na miotle. Czasem zastanawiam się co by było dla tego chłopca lepsze... moja śmierć czy jego ojca? Nie raz próbuje mu go zastąpić, ale nigdy to mi się nie uda. Chłopiec potrzebuje męskiego wzorca. Dlatego też cieszę się z obecności teścia. Mam z nim poprawne relację, choć nie posiadamy jakiś szczególnie bliższych relacji. Jest poważnym i wyniosłym człowiekiem. Inaczej jest z teściową. Była przy mnie w naprawdę trudnych momentach, wyrozumiała, pełna empatii. Jestem jej wdzięczna za wiele rzeczy. Choć podobnie jak w przypadku moim i mojego męża tak i teściowie bardzo się od siebie różnią to widać, że zależy im na rodzinie.
Dziwnie jest patrzeć jak dziecko które niedawno trzymałam w ramionach za parę lat otrzyma już list z Hogwartu, przeżyje swój pierwszy sabat, znajdzie pracę, ożeni się. Jest moim małym cudem i najlepszym co mnie w życiu spotkało.
Bo ona w słowach się nie mieści.
Jest jak wiatr: cichy, niewidzialny,
Co tylko czasem zaszeleści."
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | +2 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 7 | Brak |
Czarna Magia: | 15 | +3 (różdżka) |
Magia lecznicza: | 5 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język obcy: francuski | II | 3 |
Język obcy: włoski | II | 3 |
Język obcy: hiszpański | II | 3 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Kłamstwo | II | 5 |
Retoryka | II | 5 |
Silna Wola | III | 10 |
Spostrzegawczość | III | 10 |
Anatomia | IV | 20 |
Historia Magii | II | 5 |
Zielarstwo | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka Etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura(wiedza) | I | 1 |
Muzyka(pianino) | II | 7 |
Muzyka(wiedza) | I | 1 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Pływanie | I | 1 |
Taniec balowy | II | 7 |
Jeździectwo | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
brak | - | 0 |
Reszta: 0 |
Różdżka, 7 PK ST, sowa, teleportacja, zaklęty instrument (pianino), Repello Mugoletum, 5 punktów biegłości
Won't look down, won't open my eyes
'Cause I'm just holding on for tonight
Ostatnio zmieniony przez Rowan Yaxley dnia 20.08.16 18:21, w całości zmieniany 4 razy
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
Witamy wśród Morsów
[30.12.16] Wsiąkiewka +2 PB do reszty
[27.03.17] Wsiąkiewka +2 PB do reszty
[23.04.17] Zakup: +4 PB
[03.08.17] Wsiąkiewka +2 PB do reszty
[04.09.16] Wykonywanie zawodu (styczeń/luty) +50 pkt
[06.10.16] 1 pkt z zaklęć -120pkt
[18.10.16] Wsiąkiewka (styczeń/luty) +30 pkt, +1PB
[01.11.16] Poruszenie artykułu (Walczący Mag) marzec +5PD
[11.11.16] Czara ognia, +10 pkt
[09.12.16] Wykonywanie zawodu (marzec) +50 pkt
[09.12.16] Osiągnięcie: Do wyboru do koloru +30 pkt
[18.12.16] Ulica zbrukana krwią: +75 pkt
[30.12.16] Wsiąkiewka - marzec: +90 pkt, +2 pkt biegłości
[04.01.17] Wykonywanie zawodu (kwiecień) +50 PD
[07.01.17] Czara ognia +10PD
[24.01.17] Lusterko, +10PD
[27.01.17] Zwrot PD; +20PD, 1pkt Czarna Magia
[06.02.17] Kot dla Creiga -10 PD
[16.02.17] Zwrot za kupione 5PB: +30 PD; +1 do czarnej magii; +1 do OPCM
[18.02.17] Nauka umiejętności: legilimencja; -600 PD
[27.03.17] Wsiąkiewka (kwiecień) +90 PD, +2 punkty biegłości
[02.04.17] Zwrot PD (teleportacja); +1pkt zaklęć, zwrot +20 PD za statystykę
[03.04.17] Osiągnięcia: Obieżyświat, samouk
[23.04.17] Zakup punktów biegłości: +4 PB, -200 PD
[02.06.17] Dodatkowe punkty statystyk (+5 pkt czarnej magii)
[24.06.17] Aktualizacja postaci: -220 PD +4 Zaklęć
[29.07.17] [G] Zwrot (Gringotta) - kot; +10PD
[03.08.17] Wsiąkiewka (kwiecień II): +90 PD, +2 PB
[19.08.17] Zdobycie osiągnięcia (Weteran), +100 PD
[01.09.17] Zdobycie osiągnięcia (Ślepy los), +30 PD
[09.09.17] Zdobycie osiągnięcia: Złoty myśliciel; +30PD;