Sally Moore
Nazwisko matki: Carter
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Mugolska
Status majątkowy: Uboga
Zawód: Asystentka Julii Prewett
Wzrost: 171
Waga: 65
Kolor włosów: Brązowe. Wystawione na długotrwałe działanie słońca nieco jaśnieją do ciemnego blondu.
Kolor oczu: Chłodno niebieskie. W zależności od gry światła mogą wydawać się nawet szare.
Znaki szczególne: Wysportowana, smukła sylwetka pozbawiona krągłości; mocna, nierównomierna opalenizna (ręce, kark, twarz) blednąca, lecz niezanikająca zimową porą. Wygląda na trochę młodszą niż jest w rzeczywistości. Blizna na lewy łuku brwiowym.
13 cali, giętka, czarny orzech, pióro znikacza
Hufflepuff
Mustang
Śmierć ojca
Siano, letni wiatr, końska sierść, jabłecznik
Matka krzątająca się po kuchni
Konie
Nie rozumie tej gry.
Jeździectwo
Gdyby mogła na okrągło słuchałaby głębokiego dźwięku wiolonczeli
Jessica Sikosek
Jej ojciec był mugolem pracującym na rodzinnym folwarku oddalonym o przeszło 200 mil od Londynu natomiast matka - rezolutną, półkrwi czarownicą. Ich spotkanie było czysto przypadkowe. Właściwie miało miejsce tylko dlatego, że kobiecie nie wyszły wakacyjne plany na skutek czego zgodziła się przyjąć zaproszenie mugolskiej części rodziny na wieś. Tam właśnie poznała swojego przyszłego męża. Uczucie to rozkwitało z czasem, aż ostatecznie przypieczętowane zostało hucznym weselem. Przyszły małżonek jeszcze nie wiedział, że będzie dzielił życie z kobietą z innego świata (i to w dosłownym tego słowa znaczeniu). Do moment w którym przybyła do ich najstarszej pociechy pierwsza sowa z Hogwartu. Ten dzień niósł ze sobą niezliczoną ilość obaw z którą borykać się musiała matka Sally. Tego dnia zdradziła mężowi skrywaną przez lata prawdę. Początkowe rewelacje były la niego absurdalne, potem przerażające, lecz miłość zrobiła swoje. Nie zostawił jej będąc wdzięcznym, że wyrzekła się swojego świata dla niego. Żyli więc tak razem od tego momentu w prawdzie w owym folwarku w towarzystwie piątki swoich pociech - czwórki synów i rodzynka w postaci Sally.
Okres dorastania Sally był dla wszystkich prawdziwym testem cierpliwości. Dziewczę niezaprzeczalnie było małym potworkiem najczęściej z całej brygady odbywającym wszelakie kary za to, że przykładowo z kijem za bratem lub kurami biegała, albo za to, że bójkę wszczęła. Chochlik z niej był lubiący mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. W tym głównie swoich braci! Nie kierowała nią jednak chęć wywyższenia, a zwykła troska. Chciała czuwać nad wszystkimi domownikami, pilnować ich bezpieczeństwa.
W momencie 11 urodzin wraz z przybyciem listu z Hogwartu, jej świat diametralnie się zmienił. Ona sama wyczekiwała listu z wytęsknieniem o dwóch lat czyli od czasu kiedy to matka postanowiła zdradzić jej skrzętnie skrywany przez lata sekret. Czarodziejski talent przepełniający jej ciałko za bardzo wpływał na otoczenie. Matka musiała więc podjąć pewne kroki by zapobiec niepotrzebnym plotkom. Dziewczynka jaką była wówczas Sally z dziecięcą ekscytacją słuchała od matki o tym, jak jaka przygoda ją czeka w miejscu w którym miała spędzić kilka kolejnych lat swojego życia, lecz nim do tego dojdzie ważne było by nikt się nie dowiedział o jej "niezwykłości". Nie trudno się domyślić, że przepełniała ją wówczas chęć zbadania nieznanego, lecz gdy znalazła się w Hogwacie - straciła na swej pewności siebie, a jej zapał został sprawnie ostudzony. Sally bardzo się bowiem różniła od innych dzieci. Przepaść ta była dodatkowo jeszcze bardziej pogłębiana gdy była porównywana do innych dziewczynek w klasie. W przeciwieństwie do nich posługiwała się prostacką, wiejską gwarą oraz charakteryzowało ją typowo chłopięce nieokrzesanie. Prócz tego nie umiała ładnie wiązać włosów, nie znała się na modzie, nie piszczała na widok robaków, nie bała się brudzić, bardzo lubiła zajęcia fizyczne. Długo była najwyższa w klasie, a ponadto los poskąpił jej kobiecych walorów. Większość dziewczynek (i nie tylko) w klasie zdystansowała do siebie już kompletnie po tym, jak wszczęła bójkę. Wszystko zapoczątkowała wyjątkowo złośliwa pannica, która na głos śmiała skrytykować jej fryzurę "od garnka". Był to głupi przytyk na który Sally prawdopodobnie nawet by nie zareagowała, gdyby nie drobny szkopuł - przez całe wakacje jej matka przygwożdżona była do łóżka na skutek dolegliwości genetycznej zwącej się "rozrostem albioni”. Schorzenie to uaktywniło się u rodzicielki nagle i co gorze w sposób bardzo gwałtowny. Mama więc nie była w stanie tym razem przyciąć jej niesfornej grzywki przed powrotem do szkoły. Sally postanowiła więc dokonać tego samej. Nie trzeba gimnastykować swojej wyobraźni, by wiedzieć, że się przy tym trochę się “pokrzywdziła”. Sytuację próbował ratować tata dopełniając dzieła. Oboje mieli przy całym zajściu dużo śmiechu. Naturalnym więc było, że kpiny ze strony koleżanek odnośnie swej fryzury odebrała bardzo osobiście. Pięści poszły więc w ruch. A potem znów, gdy złośliwe dziewczęta z podeptaną dumą próbowały szukać zemsty. Szybko się przy tym nauczyły, jak sprawnie prowokować Sally. Konflikt zaostrzał się coraz bardziej. Ostatecznie jednak jej wojownicza natura została sprawnie stłumiona po tym, jak jej rodzice otrzymali w tej sprawie list z Hogwartu. Rodzice byli zaniepokojeni, a tego najbardziej w świecie Sally próbowała unikać. Po tym wydarzeniu dziewczę zacisnęło więc zęby i wznosiło się na wyżyny samokontroli. Obdarta ze swej osobistej dumy umknęła w cień. Od tego momentu dziewczę starało się nie wychylać i po protu przetrwać szkołę, która stała się przykrym obowiązkiem. Naturalnie w jej życiu pojawiło się kilku przyjaciół, głównie płci męskiej, przy których mogła czuć się swobodnie i przy których szkoła jawiła się być przygodą! Jednak i od nich postanowiła się zdystansować pod koniec szóstej klasy kiedy to w jednym z nich się zakochała, a kiedy to się dowiedziała, że ten w zamian postrzega ją tylko i wyłącznie jako KUMPLA. Już nawet nie kumpelę, a...KUMPLA! Zabolało ją to bardzo... Może i daleko jej było do typowej niewiasty, to jednak bezapelacyjnie nią właśnie była. Na wycofanie się z wszelakiego życia szkolnego wpływ miała również śmierć matki. Pokonała ją choroba.
Po ukończeniu szkoły wróciła w rodzinne strony. Chciała wesprzeć ojca, jak i samej doświadczyć wsparcia z jego strony. Niezaprzeczalnie bardzo przeżyła śmierć matki. Czuła się zagubiona i zdezorientowana. Nie była sobą. Krzątając się po niewielkim mieszkaniu i krążąc po podwórku odnajdywała jednak spokój. Wykonując jej obowiązki odnosiła wrażenie, jakby była przy niej. W każdym zakamarku gospodarstwa i koiło poczucie straty. Carownica zapomnienie odnajdowała również gnając przez łąki na końskim grzbiecie jednego z dwóch przynależących do gospodarstwa wałachów. Z jednym z nich - Robertem, była wyjątkowo zżyta. Ich znajomość nie była wcale taka prosta. Robert był bowiem krnąbrnym złośnikiem, a wszystkiemu winny był poprzedni właściciel. Dopiero pod ręką Sally zwierzę po miesiącach współpracy zdołało się wyciszyć. Nie było to dla nikogo zaskakujące. Dziewczyna posiadała niezwykłą rękę do zwierząt. Nie było w tym żadnej magii. Po prostu zawsze potrafiła słuchać, wyłapywać drobne gesty, których inni nie nie dostrzegali, a przede wszystkim potrafiła wykazać się niezwykłą cierpliwością. Postawę taką przyjmowała jednak w sposób naturalny jedynie względem zwierząt. Niemniej najbardziej swobodnie czuła się przy koniach. Nie tylko przez wzgląd na wspomnienie matki, która pierwszy raz posadziła ją za brzdąca na grzbiecie jednego z tych majestatycznych stworzeń, lecz również...czuła względem nich jakąś niewyjaśnioną nić porozumienia i to właśnie przy nich uśmiech jej był najszczerszy. Zauważył to ojciec, który zachęcił ją do tego, by zgodziła się pomóc jego kuzynowi prowadzącemu stadninę w sąsiedniej wiosce. Wiedział, że to ją uszczęśliwi i faktycznie - żyła tak sobie sielankowo przez blisko trzy lata, aż do dnia w którym dostała propozycję przeniesienia się do bardziej profesjonalnego ośrodka na obrzeżach Londynu. Osobiście nosiła się z zamiarem odmowy, lecz ojcowska dłoń popchnęła ją ku nieznanemu. Ojciec wiedział, że było to coś czego jego córka potrzebuje. Nie chciał by spędziła swoje życie trzymając się kurczowo wspomnień matki. Musiała w końcu zrobić krok przed siebie tak, jak on to zdołał zrobić. Uległa więc za namową
Mimo iż przeniosła się jedynie na obrzeża Londynu to jednak przez pierwsze tygodnie czuła się przytłoczona ogromem...wszystkiego. W stadninie pracowało wielu ludzi, a ona sama była w pełni odpowiedzialna za kilkanaście koni. Popełniała błędy, które były wynikiem przyzwyczajeń "wiejskiej stajni", a które tutaj nie powinny mieć miejsca. Nie poddawała się nie tylko dlatego, że zależało jej na obcowaniu z końmi, lecz również dlatego, że głupio było jej wrócić na tarczy pod dach ojca. Wytrwałość z czasem przyniosła swoje owoce. Nauczyła się wielu nowych rzeczy, zżyła się z posiadanymi pod opieką zwierzętami, pokochała to miejsce. Była bardzo ceniona w tym co robiła. Z czasem jej postać zaczęła być coraz częściej kojarzona przez mugolskich, jak i...czarodziejskich hodowców. Jeden z nich (należący do tej bardziej czarodziejskiej grupy) pewnego raz zgłosił się do niej z propozycją zatrudniania w swojej prywatnej, profesjonalnej hodowli w skład której wchodziły również czysto-krwiste aetonany. Jak twierdził - obecny stajenny zniknął bez słowa i od zaraz potrzebował kogoś utalentowanego~ Oczy jej się zaświeciły. Zgodziła się i wcale tu nie chodziło o pieniądze. Jako czarownica mugolskiego pochodzenia nigdy by jej nawet nie przyszło marzyć by zostać zatrudnioną przy aetonanach. Poczuła się jakby chwyciła Pana Boga za stopy. Nie pomyślała jednak ani razu, że wszytko to brzmiało zbyt pięknie by mogło być prawdą...
Co prawda czarodziej faktycznie prócz zwykłych koni posiadał i aetonany, lecz z czasem okazało się, że zakres obowiązków prócz doglądania koni, z dnia na dzień, został poszerzony o potrzebę doglądania ich właściciela w sypialni! Co prawda Sally była przyzwyczajona do mniej lub bardziej subtelnych propozycji słanych jej przez różnych dżentelmenów, lecz po raz pierwszy spotkała się z człowiekiem, który po zostaniu uświadomionym, że nie ma co liczyć na tego typu współpracę - klepną ją po tyłku i z grymasem zadowolenia wymruczał (!) "że dobrze się składa bo on lubi niegrzecznie". Szok był na tyle duży, że zdezorientowane dziewczę nawet nie zarejestrowało momentu w którym mu tą rękę złamało! Po tym wyczynie oboje tkwili w szoku. Przez kolejne dwa dni. Naturalnie ta kłopotliwa sytuacja pociągnęła za sobą szereg nieprzyjemnych konsekwencji. Co prawda żadne służby nie zostały wezwane (całe szczęście...), lecz to nie przeszkadzało już czarodziejowi by w zawiści dopilnować by Sally w zawodzie pracy już nie znalazła! Rozpowiedział za jej plecami kilka nietworzonych historii, przyklejając jej łatkę nierządnicy kuszącej bogatych, dżentelmenów! Która nie ma pojęciach o kopytnych! Mało tego - doprowadziła jednego z jego pięknych klaczy do takiego stanu, że zmuszony był zwierze odesłać do krainy owsem płynącej! I cóż...pomyśleć, że przez ostatnie pół roku miała go za wartościowego człowieka... Plotki poszły w dalej. Nie trzeba chyba wspominać, że środowisko związane z końmi jest dość hermetyczne i podobne rewelacje szybko się rozchodzą?
Obecnie Sally bez powodzenia próbuje znaleźć pracę na stanowisku stajennej. Jeśli jej się udaje to okazuje się, że tylko dlatego, że albo właściciel słyszał o plotkach i liczy na coś więcej (oczywiście jest w stanie dopłacić), albo jeszcze nie słyszał i jak tylko usłyszy kończy współpracę, albo jest to praca nieadekwatna do zarobków, a niestety samą pasją dziewczę nie jest w stanie żyć. Ojciec i bracia jeszcze nie wiedzą o jej sytuacji (i niech się najlepiej nigdy nie dowiedzą...). Ponadto prócz siebie na utrzymaniu posiada również trzyletniego wałacha. Sally pozwoliła sobie na jego zakup dwa miesiące po tym, jak zatrudniła się u felernego hodowcy (wówczas wydawał się być jeszcze wzorem człowieka!). Do tego wszystkiego właścicielka mieszkania, które najmuje czarownica z dnia na dzień coraz krzywiej spogląda na towarzyszącego jej od niedawna psa. Dziewczyna zwierze przygarnęła spontanicznie kilka tygodni temu i jak ktoś zażąda by się wyprowadziła z jego powodu to cóż...wyprowadzi się razem z nim! Pytanie brzmi tylko dokąd...? Na jak długo starczy jej jeszcze oszczędności?
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 11 | +3 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 17 | +2 (różdżka) |
Czarna Magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 5 | Brak |
Zwinność: | 18 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Spostrzegawczość | III | 25 |
ONMS | II | 10 |
Zręczne ręce | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Mugoloznastwo | II | 0 |
Wytrzymałość fizyczna | II | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Gotowanie | II | 3 |
Muzyka (śpiew) | I | 0,5 |
Krawiectwo | I | 0,5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Pływanie | I | 1 |
Jeździectwo | III | 25 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 3 |
Różdżka (100), sowa (50), siodło (75), pies (75), koń (100), zaczarowany nożyk (100), 2 punkty statystyk (120)
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Sally Moore dnia 06.09.16 1:37, w całości zmieniany 13 razy
Witamy wśród Morsów
[11.08.18] Ingrediencje (lipiec/sierpień)
[13.08.18] Zużyto ślaz
[11.08.17] Wsiąkiewka +1 PB do reszty
[02.11.17] Zakup: +1 PB do reszty
[02.11.17] +1 PB do puli (nagroda za szybką zmianę)
[05.08.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec) +2PB
[25.02.17] Wsiąkiewka (marzec): +60 PD, +2 PB
[03.06.17] Dodatkowe punkty statystyk (+5 zaklęcia)
[17.06.17] Aktualizacja postaci: +3 OPCM, +10 zaklęcia; -680PD
[26.07.17] Odsiecz, +100 PD
[11.08.17] Wsiąkiewka (kwiecień): +30 PD, +1 PB
[12.08.17] Wykonywanie zawodu (kwiecień), +50 PD
[03.09.17] Zakup różdżki: czarny orzech (+2O), pióro znikacza (+2Z,+1O), -20 PD
[02.10.17] Zdobycie osiągnięcia: Weteran; +100PD
[20.01.18] Zwrot (pies), +25 PD
[27.05.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: amulet z jeleniego poroża
[04.08.18] Zdobycie osiągnięć: Ślepy los, Na głowie kwietny ma wianek, Do wyboru, do koloru, +90 PD
[05.08.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec) +90PD, +2PB
[11.08.18] Klub pojedynków (kwiecień), +20 PD
[15.08.18] Zdobycie osiągnięć: Mały pędzibimber, +30 PD
[16.08.18 Zakup: Powiększenie limitu genetyk; -400PD