Ważni
BERTIE BOTT - kuzyn ze strony ojca, którego zawsze będę traktował jak trochę upośledzone zwierzątko. Nie wierzę w to i wypieram myśli o tym, ze kiedykolwiek będzie na tyle samodzielny by dać sobie radę bez moich złotych rad. Wie o mojej lykanotropii.  

ANASTASIA BOTT - kuzynka ze strony ojca, siostra Bertiego. Zaginiony głos rozsądku który się szczęśliwie odnalazł. Jeszcze nie wiem jak się przy niej zachowywać. Ciągle mam wyrzuty sumienia, że w chwili w której przepadła na lata uznałem ją za zmarłą i nie wierzyłem w to, że jeszcze kiedyś ją zobaczę.

LILY MACDONALD - poznałem ją jeszcze w szkole i do dziś nie mogę uwierzyć w jaki sposób dziewczyna, która wszystkiego się boi zaprzyjaźniła się z gościem który straszy, a jednak. Relacja z nią wiele mi dała z czasem przeradzając się skrytą, szczenięcą miłość, a ostatecznie przerodziła się w szczere uczucie. Obecnie jesteśmy razem. Mam nadzieję, że wyszeckie uczucia przez te wszystkie lata które do niej żywiłem nie są podsyconym przez wyobraźnię wyolbrzymieniem i nam się ułoży.

SAMUEL SKAMANDER - prawdziwy przyjaciel z którym więź zacisnąłem jeszcze za czasów Hogwartu. Jako jeden z nielicznych nie miał w zwyczaju podważać moich dobrych intencji, czy tez nie oceniał mnie przez pryzmat miejsca w którym się wychowywałem. Pomimo iż los podzielił nasze ścieżki wciąż jesteśmy w dobrej relacji. Mogę na niego liczyć. Wie o mojej lykanotropii.

JUSTINE TONKS - przyjaciółka. Nasza znajomość zaczęła się w Hogwarcie. Lekko przeszliśmy przez każdą możliwa permutację naszej relacji. Była wyjątkiem odbiegającym od każdej reguły, schematu przy której mogłem być bezkarnym sobą. Nic jednak nie trwa wiecznie. Lato '56 wywołały pierwsze rozłamy w naszej relacji. Nie zrezygnowaliśmy jednak z przyjaźni i staramy się wspólnie znaleźć na nowo dla niej jakiś nowy sposób. Nie zostawiłbym jej na lodzie.

BRENDAN WEASLEY - nie wierzę ale jednak. Człowiek działa mi na nerwy samą swoją obecnością. Denerwował mnie już od Hogwarcie przez co w efekcie często prowokowałem bójki, niemałe draki wplątując w nie oczywiście jego. Rywalizowałem z nim starając się utrzeć mu nosa by w pokrętny sposób pokazać mu, że też jestem dobry. Czy to było głupie, niegłupie - teraz to przeszłość zaś dorosłość pogłębiła przepaść między nami jeszcze bardziej.
[bylobrzydkobedzieladnie]

Tylko tyle mam do powiedzenia na ten temat, panie Bott!

Eh Łajzo Ty nie tego cię uczyłem. Za tego kundla masz w twarz

Walcie się

Pracujesz dla mojego męża, ale jesteś szlamą. Musimy mieć kosę, chociaż jesteś całkiem-całkiem. Siła wyższa.

Ojejku, pan Bott. Jak ma pan na nazwisko Bott to na pewno jest pan tak absorbujacy i zachwycający jak pana kuzyn! I jest oan przyjacielem mojego przyjaciela, wiec na pewno jesteś równiez urzekający i zna pan Duncana wiec chcę pana znac i tęsknić za panem, jak za wszystkimi trzema moimi najlepszymi przyjaciółmi!

Clemmy, uciekaj stąd! :run: