Freya Dolohov
Nazwisko matki: Dippet
Miejsce zamieszkania: Nokturn
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożna
Zawód: młodsza uzdrowicielka w Szpitalu Świętego Munga na Urazach Pozaklęciowych
Wzrost: 160 cm
Waga: 60 kg
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: lazurowe
Znaki szczególne: uwodzicielskie spojrzenie, pieprzyk na lewym policzku
Magnolia, Kieł wampira, giętka, 10 cali
Slytherin
Wiewiórka
ja
gruszki, świeżo zerwana mięta, laska wanilii, herbata angielska
małe dziecko na rękach
magia lecznicza, bieganie
żadna
w dzień pomaga, w nocy pomaga, pora dnia zmienia tylko pajcentów
żadnej, każda ją rozprasza
Emily Didonato
Raz, dwa, trzy, zasypiasz
To miała być miłość do końca życia, związało ich przeznaczenie. Spotkali się w szkole, ale z racji wyzwolonych poglądów rodziny, nie mogła liczyć na jakikolwiek romans. Antares próbowała się trzymać od niego z daleka, ale coś ich do siebie przyciągało. Ten sam dom, ten sam plan lekcji – wszystko było przeciwko nim. Mężczyzna wiedział, że nie może złapać jej nawet za rękę, ale czy ktoś zabroni mu marzyć? Bił się poduszką po twarzy, gdy przed snem pojawiała się twarz ukochanej. Pewnego dnia nie wytrzymał i po bankiecie w Klubie Ślimaka ją pocałował. To rozjuszyło los, który splótł ich drogi razem. Chociaż Dippet wierzyła, że ten romans nigdy się nie wyda, pierwsze problemy się pojawiły, gdy pojawił się kandydat na męża. Antares jako ostatnia z dzieci miała "wybór". Rodzice nie chcieli mieszać się do zmiany świata, a dziewczyna nie zgadzała się z ówczesną polityką. Stąd prawdziwym problemem okazał się idealny mężczyzna według rodziców. Ślepo wpatrzeni w rządy polityków sprzedaliby własną córkę za sakiewkę pieniędzy, gdyby to zagwarantowało im tylko lepszy status. Prawdziwą wisienka na torcie okazała się choroba Antares. Dotyk Meduzy okazał się wybawieniem przed kandydatem, którego nie chciała znać, a co dopiero żyć z nim do końca dni. Szybko bez zgody rodziców wzięła ślub ze swoim ślizgońskim kochankiem, obiecując mu wierność i uczciwość małżeńską. Od tamtego momentu nie przyznawała się do swoich korzeni, a swoje dziecko chciała wychować w wierze dobrych wartości. Rodzice Antares nie mogli zrozumieć jej nieobecności. Zaczęli jej szukać w obawie, że ktoś mógłby ją porwać. Mijały lata, a córka nie wracała do domu. Oficjalnie uznana za zaginioną rozkwitała przy boku męża. Antares posiadała jedną, „przeklętą” umiejętność, którą przekazała swojej córce Freyi: metamorfomagię.
Od momentu ślubu przybrała inną maskę, zaszyła się na Nokturnie z mężem, gdzie prowadził swój interes. Zaczęli nowe życie. Nikt już nie nazywał ją Antares, ale Magnolia. Szybko zaszła w ciążę, a w domu jedyne, czym mogła się zajmować to dzierganie. Nie był to na tyle oczywisty wybór, gdyby w włóczkach nie sprzedawała dodatkowo czarnomagicznych amuletów. Mąż zajmował się ich wytwarzaniem, a oni w końcu zaczęli tworzyć niesamowity duet. Wiele podróżował, a korzystając jedyne z kominka nie musiał pokazywać się na ulicy. Nawet znajomi z Hogwartu nie rozpoznawali Magnolii. Gratulowali mu zdobycia nowej kobiety, która swoją doskonałością przebijała nawet znaną im Dippetównę. Co za ironia losu.
Pierwszym dzieckiem był syn. Jakże świat z ich drwił. Gdyby mąż Magnolii wychowywał się w wierze rodowych tradycji, mieszkaliby już na dworze z przepięknym ogrodem i nie przejmowali się pieniędzmi. Nie mieli pomocy od strony rodziny. Rodzice Tobiasa bardzo szybko zmarli, zostawiając go na pastwę losu z rozgrzebanym interesem na Nokturnie. A Antares, to znaczy Magnolia, była rzekomo emigrantką z mroźnej Rosji, która zakochana w ciepłych swetrach i deszczowej angielskiej pogodzie, poznała Dolohova przypadkiem.
Christopher miał przecierać szlaki. Szybko stał się dumą rodziny, gdy z taką łatwością uczył się podstawowych rzeczy. Szybował na miotle dziecięcej, mówił pełne zdania i wykazywał się niesamowitym sprytem. To on tak naprawdę wychowywał młodszą o sześć lat Freyę. Rodzice zajmował się sobą, a dzieci miały się nauczyć same. Nie chodziło tu o podstawowe umiejętności jak jedzenie sztućcami czy mycie głowy, aby nie zalać sobie oczu pianą. Starszy brat pokazywał jej świat magiczny, ten biały, szary i czarny. Budował pozycję w Hogwarcie, spisywał miejsca, które musi zobaczyć i tak naprawdę trzymał ją za rękę przez cały czas. Nawet nie wiedział, kiedy stał się jedną z najważniejszych osób dla Freyi. Nieważna była matka, która zawalczyła o miłość całą sobą. Ojciec ciągle nieobecny nawet nie pytał, co Freya kupiła na Pokątnej z bratem. Bo i pierwsze zakupy odbyły się właśnie z nim. Christopher też uczył młodszą siostrę, że Nokturn to nie są żarty. Chociaż często chciała się mu wyrywać i bawić w chowanego, wiele widziała i posłusznie trzymała się jego ręki. Bała się Nokturnu, jednak nie mogła powstrzymać dojrzewania swojego opiekuna. Freya rosła razem z nim, a interesy rodziców gwarantowały cenne pieniądze, gdzie w innym miejscu byłoby to niemożliwe. Matka była rozkochana w tej dzielnicy, ciemnej, niebezpiecznej - wierzyła, że to właśnie tu znajdzie spokój; Freya natomiast stała się nieufna, a wszystkie znajomości zaczynała z olbrzymim dystansem.
Cztery, pięć, sześć, nic nie czujesz
Lata nauki w Hogwarcie mijały Freyi zdecydowanie za szybko. Wciąż szukała kim może być. Chciała być tak jak brat, ale on już kończył szkołę i sam musiał znaleźć swoją ścieżkę kariery. Była jego cieniem, więc na początku cieszyła się, że Tiara Przydziału krzyknęła „Slytherin”. Czy naprawdę wyróżniała się sprytem. Dopiero po kilku latach nauki i dumnego noszenia zielono – srebrnego mundurka, zrozumiała, że dom ten nie powinien kojarzyć się z oślizgłym wężem. Zrzeszał ludzi ambitnych, przebiegłych, którzy zaskakiwali swoją zaradnością i braterstwem. Taka właśnie była Freya, a twardy charakter pozwalał jej już w Hogwarcie wykorzystywać sidła manipulacji do osiągnięcia wymarzonego celu. Nie cierpiała eliksirów, więc szybko znalazła sobie kozła ofiarnego, który za nią pisał wypracowania. Zawsze miała sprawne dłonie, szyła sobie ubrania, robiła z matką na drutach i nie widziała problemów w odtworzeniu podstawowego eliksiru, ale całą wiedzę zapomniała wtedy, gdy mogła wybrać ulubione przedmioty. Wówczas nie musiała przykładać się do nielubianego przedmiotu, a z tej dziedziny jedynie pamiętała nazwę podręcznika. Zdecydowanie lepiej radziła sobie w zielarstwie albo historii magii, gdzie mogła zastanowić się i rozwiązać realny problem, a nie wypełniać ścisłe ramy przepisów w książce. Nie lubiła zaklęć, wiedziała, że to praktyczna dziedzina magii, lecz nie czuła się dobrze podczas rywalizacji w klubie pojedynków. Szybko z niego zrezygnowała. Quidditcha też nie lubiła. Brat odnosił w nim niesamowite sukcesy, ale Freya nie lubiła nawet kibicować. Zbędny hałas i zajmowanie jej cennego czasu. Chistopher nauczył ją także przestrzegania czystości krwi. Uczył ją, kto jest wart, a kto nie chociażby minuty rozmowy. Freya na początku nie rozumiała jego tłumaczeń, lecz gdy razem z rodzicami rozmawiali o wyższości czystej rasy nad tą, która rozrzedza magię, wiążąc się z mugolami, sama zaczęła wyznawać tę samą filozofię, przez co czystość krwi była jednym z ważniejszym kryterium dobierania sobie znajomych.
Kiedy była w czwartej klasie wolała zająć dziedzinami magii, których nie mogli uczyć się w Hogwarcie. Zaprzyjaźniła się z pielęgniarką szkolną. Wypytywała ją o ciekawe książki z magii leczniczej i tego, co musi zrobić, aby kiedyś stać się uzdrowicielką. Brat często się pojedynkował albo miał pokaźną listę obrażeń przez lekkomyślne latanie na miotle. Niekiedy jego rany były wręcz przerażające, a wówczas małoletnia Freya nie wiedziała, że maczał palce w czarnej magii. Chciała go chronić. On jej pokazał świat magii, a Freya miała stać się opatrunkiem na jego rany. Najgorzej, że dowiedziała się, iż musi znać się też na eliksirach. Miała długą rozmowę z opiekunem domu i wyjątkowo nauczyciel zgodził się dokształcić Freyę na indywidualnych lekcjach. To była prawdziwa katorga, ale ambicja nie pozwalała jej się poddać. Chciała być uzdrowicielem i musiała spełnić swoje marzenia. Wciąż wysłała bratu listy, utrzymując z nim ciągły kontakt. Mówił jej, że uczy się czegoś wyjątkowego i musi jej to pokazać, ale dopiero gdy skończy szkołę. Była ciekawa, ale przez to, że nie opowiadał jej szczegółów, skupiała się na dostaniu się na posadę uzdrowiciela i zdaniu dobrze egzaminów, a nie na tym, co ukrywał. Czarna magia w końcu była w ich domu codziennie, jednak nikt nie mówił o niej otwarcie. Po szóstej klasie czuła się o wiele pewniejsza. Pomimo tego, że bała się egzaminów, była spokojna o swoje umiejętności. Żądna wiedzy szukała głębiej. Wtedy nawet pierwszy raz się zakochała, ale cały nastoletni związek skończył się już pod koniec semestru, gdy Freya czuła potrzebę powtórki, a on jedyne, czym się przejmował, to pucharem Quidditcha. Może w głębi duszy szukała kogoś, kto będzie tak podobny do brata?
Siedem, osiem, dziewięć, słyszysz szum traw
Skupiona na wynikach nie zauważała jak matka podupada na zdrowiu. Coraz rzadziej wychodziła ze swojego pokoju. Porażała ją podobno depresja, ale Freya w to nie wierzyła. Nokturn nauczył ją, kiedy może kłamać i rozpoznawać wszystkich oszczerstwa. Znała swoich rodziców, co prawda słabo, ale wiedziała, kiedy ktoś nagina prawdę. Sama przecież zbyt często używała kłamstwa jako karty przetargowej. Czarowała innych, aby dostać to, co chce, a jej bezwzględność rosła na sile, gdy matka zaczynała chorować. Zaraz po świętach, gdy Freya rozemocjonowała opowiadała o swoim chłopaku, zauważyła, że i ojciec się dziwnie zachowuje. Brat powoli kończył staż w Ministerstwie Magii, wszyscy omawiali jego sukcesy, a rodzice się z nimi żegnali. Przygotowywali ich na apokalipsę, wskazując, co trzeba robić, kiedy zepsuje się piec i gdzie odkładają zaskórniaki. Freya z bratem lekceważyli moralizatorskie rozmowy, lecz prawdziwą lekcję życiową odebrali na Nowy Rok. Mieli ściągnąć rodziców na oglądanie fajerwerków na dachu budynku, ale rodzice byli głusi na ich wołanie. Pukali do pokoju, walili w drzwi, aż w końcu je wyważyli. Na stoliku leżały ampułki z resztkami trucizny, a rodzice leżeli w swoich objęciach. Jakby spali i nie dotyczyły ich problemy świata. Dzieci nie mogli tego zrozumieć. Może ich rodzina nie była idealna, ale dlaczego rodzice popełnili samobójstwo? Wtedy dopiero Freya zobaczyła, że mama wygląda zupełnie inaczej niż na zdjęciach w rodzinnym albumie. Płakała i nie potrafiła się uspokoić, a brat zachował zimną krew. Myślał racjonalnie, planował pogrzeb, a Freya musiała wybiec. Nokturn nigdy nie był bezpiecznym miejscem, ale biły ją ciągle myśli, co się tak naprawdę działo? O czym milczeli rodzice? Miała przed sobą ostatni, najważniejszy rok, a wszystko rozsypywało się na milion kawałków. Zgubiła się, nie mogła jeszcze czarować. Rozglądała się po ulicy, lecz nie widziała żadnej duszy. Usłyszała za sobą kpiący głosik. Ubrana jedynie w koszulę nocną i kurtkę brata, wyglądała jak siedem nieszczęść. Zapłakane oczy nie był przystosowane do kolejnych wrażeń. Ktoś ją mocno szarpnął. Trzymał za nadgarstki, szepcząc lubieżne rzeczy. Freya się wyrywała, ale zmarznięte kończyny nie chciały jej słuchać tak jak należy. Oprawca zdarł z jej koszulę, kurtka leżała już w śniegu. Płakała mocniej i bardziej, ale nikt nie słyszał jej krzyku. Gdy mężczyzna rozpinał swoje spodnie, nagle ktoś go uderzył w głowę od tyłu. Freya upadła na śnieg, a krew z nosa brudziła zaczerwienione i posiniaczone dłonie. Brat stał na mężczyzną, sapał głośno, lecz nie odezwał się do siostry ani słowem. Podciągała kolana aż do brody, trzęsąc się z emocji. Avada Kedavra, blask światła przeciął ciało oprawcy.
Obiecała nic nie mówić i przykładać się bardziej do nauki. Zostali sami, a jak mieli zdobyć pieniądze? Musiała nauczyć się jak przetrwać, ale to jednak brat miał większe pole do popisu. Freya zaczęła cierpieć na bezsenność i depresję. Nie mogła pogodzić się ze stratą rodziców, z próbą gwałtu i morderstwem na jej oczach. Brat miał się wszystkim zająć, opowiadając o potężnej magii, o której jeszcze nie może wiedzieć. Od zawsze wiedziała, że dom rodzinny, w którym się wychowywała, nie jest jedną z najbezpieczniejszych dzielnic Londynu. Rodzice pilnowali ją na każdym kroku, a gdy obydwoje byli zajęci pracą, wysłali starszego brata. Teraz już ich nie było, a Freya musiała nauczyć się żyć na Nokturnie sama. Może dlatego częściej korzystała z kominka niż teleportacji i spacerów?
Wróciła do Hogwartu na ostatni rok, ale była inna. Szukała pocieszenia w książkach, uciekała od ludzi i od opowiadania, jak minęły jej święta. Nikt nie pisał o brutalnym morderstwie na Nokturnie ani o śmierci jej rodziców. W tej dzielnicy to było normalne, lecz całkowicie zdruzgotało Freyę. Chodziła częściej do pielęgniarki, zwierzając jej się z problemów ze snem i stanami lękowymi. Miała porozmawiać z nią, ale nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Prosiła tylko o eliksiry, lecz pielęgniarka ostrzegła ją, że nie będzie ich dostawać ciągle bezpodstawnie. Za lepsze oceny dostawała pochwały od nauczycieli. Gdy opiekun domu dostał dokumenty potwierdzające zmianę opiekuna prawnego, zaprosił Freyę na rozmowę. Miała opowiedzieć mu, co się stało, ale nie potrafiła tego zrobić bez łez i histerii. Powiedziała, że nie jest gotowa, a on z abstrakcyjną łatwością odpuścił. Jednak Freya nie wiedziała, iż poprosił pielęgniarkę o otoczenie jej opieką. Obecność niestabilnego Dyrektora dodatkowo niepokoiła Freyę. Czy na pewno byli tu bezpieczni? Ustawione osoby otrzymywały stanowiska, a brat często podważał kandydatury na profesorów. Bała się, że ona nie osiągnie nic, jeśli nie miała żadnych "pleców". Dni mijały i przyszedł czas egzaminów. Robiła to dla brata, dla rodziców, ale ciągle zapominała o sobie. Zdała egzaminy, które są potrzebne do jej zawodu, jednak najsłabiej poszły jej transmutacja oraz eliksiry. Była cholernie dumna z Powyżej Oczekiwań, lecz najbardziej cieszyła się na wybitny z zielarstwa i zadowalający z opieki nad magicznymi stworzeniami oraz zaklęciami.
Dostała się na kurs uzdrowicielski, lecz wakacje między szkołą a szpitalem były najbardziej znaczące dla rozwoju Freyi. Brat zaczął jej szerzej opowiadać o czarnej magii, o Tomie, jego znajomym, który oferował i wymagał wiele. Uczyli się głównie nocą, bo w dzień Freya robiła swetry na drutach i sprzedawała je innym. Nie był to szczyt umiejętności, ale dzięki temu mieli kilka knutów więcej na jedzenie. Musiała nauczyć się gotować z niczego i wyćwiczyć sobie instynkt przetrwania. Brat pokazywał jej, że mała ilość soli dodana do wody poprawia jej zdolności do krzepnięcia i wrzenia, przez co wymagane jest mniej energii. Uczyli się oszczędzać, łatać dziury w dachu. Jednak nie ćwiczyli czarnej magii w domu. Za pomocą świstoklika transportowali się do wysokich gór, gdzie spędzali też całe weekendy. To tam ćwiczyła, to tam poznawała, co to silna wola i jak ratować się tym, co jest w naszym otoczeniu. Zielarstwo i transmutacja okazywały się wyjątkowo pomocne. Uczył ją zaradności, a to była jedna z najcenniejszych lekcji w życiu. Gdy rzucała klątwę na kozę, przypominała sobie śmierć rodziców. Narastający gniew pomagał jej zrozumieć czarną magię. A brat tylko patrzył na nią jak na własne dziecko, z dumą i podziwem, że tak szybko się uczy.
Pochwalał jej samozaparcie. Gdy zdobywała pochwały podczas stażu, a potem pracy, brat widział w niej potencjał. Może właśnie dlatego przyprowadził ją na spotkanie Rycerzy Walpugii? Bał się o jej los, ale wiedział, że to w rodzinie jest siła. Freyę mocno zmotywowały wszystkie argumenty brata. Chciała zaryzykować, pragnęła pomagać tym złym i łatać ich rany. Obiecywała bratu przysłowiowy opatrunek, nie wiedziała, że wkrótce zacznie być szansą dla innych rycerzy.
Już podczas stażu w szpitalu interesowała się hipnozą. Słyszała, że dzięki niej można wprowadzić człowieka w trans, a w tym momencie nie tylko odzyskać jego wspomnienia, ale uczyć zapominania. Musiała rozłożyć naukę hipnozy aż na cztery lata, bo ważniejszy mimo wszystko był staż. Bardzo trudna anatomia i bezsenność stanowiły wspaniały duet. Pytała się swoich opiekunów, czy hipnoza może uśmierzyć ból, ale często ją wyśmiewali. Była dobra w tym, co robi, więc gdy dostała swój przydział do Urazów Pozaklęciowych, postanowiła spróbować. Nie hipnotyzowała na oczach innych. Zawsze szukała tych, co najbardziej cierpią i mają czystą bądź szlachetną krew. Hipnoza gwarantowała im trans, który uodparniał ich na ból, ale jednocześnie pozwalał w tym czasie Freyi działać. Może właśnie chciała zmienić ten świat na lepszy i dołączyła do Rycerzy? Widziała jakieś światełko w tunelu, a głód wiedzy gwarantował kolejne sukcesy. Słowo „dziękuję” czy z ust pacjenta czy od Rycerza było miodem na jej uszy. Żałowała, że musi mieć przykrywkę i nie może pracować dla Rycerzy na wyłączność, lecz z drugiej strony życzyła im jak najmniej urazów. Bała się tego, co przyniesie jej obecna polityka zarówno ze strony pani Minister jak i nieprzewidywalnego dyrektora Hogwartu. Wciąż pogłębiała swoją wiedzę w hipnozie oraz magii leczniczej, czując, że nawet pięć lat nauki nie gwarantuje jej tytuł mistrza. Świat ciągle stał przed nią otworem, dlaczego więc nie zdobyć go przy boku Toma Riddle Czarnego pana?
Mieszkała wciąż na Nokturnie z bratem, nie mogąc go zostawić. Miała dobrego nauczyciela oraz mentora, który przekładał jej do głowy kolejne ważne informacje. Miała się nie bać, bo on ją zawsze ochroni, lecz go będzie czuwał nad Christopherem? Chciała się wyprowadzić z Nokturnu, ale nie mogła go zostawić. Brat twierdził, że tu odbywa się większość jego interesów, a Freya nie znajdowała żadnych argumentów, które wygrałyby z apodyktycznym bratem, wiernym swojej ideologii. Kto wie, może jak stanie jakiś mężczyzna na jej drodze, Freya będzie skłonna zostawić rodzinny dom i wyprowadzić się na tyle daleko, aby tam też znaleźć spokój, o którym zawsze mówiła matka? Życie Rycerzy co prawda nie ograniczało się do Nokturnu, ale szkoliło ich do misji, które serwował im Tom. Uczyło instynktu przeżycia. Ledwo co wychodziła na ulicę, korzystała jedynie z kominka, który wybudowali, gdy odłożyła nieco ze swojej pensji. Nie wiedziała, czy to Nokturn, sytuacja polityczna, kłamstwa czy co innego zniszczyło rodziców jak i ją samą, ale brnęła dalej, dążąc powoli do samo destrukcji. Upór i ambicja nie pozwalały zostawić rozdrapanych wspomnień. Miała zbyt wiele pytań do świata, zbyt wiele rzeczy leżało na jej barkach i mówiło, że cała rzeczywistość jest niesprawiedliwa. Dlatego chciała ją zmienić, czy pół środkami czy za pomocą czarnej magii, wiedziała, że oni Rycerze mają szansę na coś potężnego, lepszego i bardziej stabilnego. Tom był doskonałym przywódcą, a w dodatku potężnym czarodziejem. Rycerze zyskali ich prywatnego uzdrowiciela i wojowniczkę, która nie cofnie się przed niczym.
Dziesięć, budzisz się
Od kiedy Freya odkryła metamorfomagię, matka złapała z nią kolejną nić porozumienia. Uczyła córkę jak powstrzymać niekontrolowane zmiany, ale także jak się ukrywać. Mała uważała to za prawdziwe tortury, jak w końcu miała powstrzymać zmienianie koloru włosów na wściekły róż, gdy jest wściekła? To była nudna i katorżnicza nauka. Wszystko opierało się na samokontroli, na skupieniu umysłu. Freya doceniła tenże naukę przy poznawaniu, czym jest hipnoza. Metamorfomagia stała się środkiem do celu. Nigdy nie zmieniała się w szkole, bo uznawała, że okłamywanie kogoś albo wyciąganie informacji jako ktoś inny, jest wyjątkowo nierozsądne. Nie kontrolowała w szkole swojej zdolności, aby niecnie ją wykorzystywać. Wymyśliła sobie teorie, że rodzice odeszli dopiero wtedy, gdy zrozumieli, iż dzieci są gotowe do mrocznego i ciężkiego życia. Freya wówczas wiedziała jak trenować swoją umiejętność, ale była wrzucona na głęboką wodę. Wciąż nie kontroluje tego całkowicie, chociaż stara się opanowywać swoje emocje. Metamorfomagia najbardziej przydała się wtedy, gdy zmieniała swoją tożsamość dla Czarnego Pana. Próbowała opanować stres, zdobyć informacje, których pozyskanie mogło na początku być niemożliwe. Problemem zazwyczaj były oczy - te pozostawały niezmiennie w ciele Freyi. Nie chwaliła się nigdy metamorfomagią, a Rycerze okazali się kręgiem, który jako jedyny wiedział o jej "talencie". Nie lubiła mówić o sobie, ale nie cofnęłaby się przed niczym, żeby nie dać ciała na misji. Musiała ciągle szlifować metamorfomagię, bo nikt nigdy nie będzie mistrzem. Przynajmniej nie od razu.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 4 | Brak |
Czarna magia: | 2 | brak |
Magia lecznicza: | 12 | brak |
Transmutacja: | 1 | brak |
Eliksiry: | 1 | Brak |
Sprawność: | 1 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Opieka nad magicznym stoworzeniami | I | 1 |
Historia Magii | I | 1 |
Zielarstwo | II | 3 |
Anatomia | V | 25 |
Instynkt przetrwania | III | 7 |
Kłamstwo | III | 7 |
Magia Umysłu | IV | 13 |
Retoryka | I | 1 |
Spostrzegawczość | I | 1 |
Ukrywanie się | II | 3 |
Mocna głowa | I | 1 |
Gotowanie | I | 1 |
Szycie | II | 3 |
Silna wola | III | 7 |
Starożytne Runy | I | 1 |
Reszta: 0 |
różdżka (100), hipnoza (450), 5 punktów statystyk (300)
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Freya Dolohov dnia 10.09.16 15:43, w całości zmieniany 4 razy