Wydarzenia


Ekipa forum
Syreni obraz
AutorWiadomość
Syreni obraz [odnośnik]06.09.16 22:30
First topic message reminder :

Syreni obraz

Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, i smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny, w noc ciemną i złą nam będzie się śnił... Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover i znów noc w kubryku wśród legend i bajd...

W tawernie już od wejścia czuć przejmujący swąd nade wszystko męskiego potu, a w drugiej kolejności - męskiego moczu. Silny zapach alkoholi drażniąco przesyca powietrze, skądinąd wyczuć można również nuty aromatów zgniłych ryb. Huk pijackich przyśpiewek dominuje nad wszechobecnym gwarem - prawie nie słychać przechwalającego się przy szynku mężczyzny, który opowiada o swojej ostatniej batalii, w której rzekomo wypatroszył morskiego smoka, mało kto zwraca uwagę na marynarzy tłukących się po mordach po przeciwległej ścianie. Zrezygnowany barman dekadencko przeciera brudną szklankę brudną szmatą, spode łba łypiąc na drzwi, które właśnie otworzyłeś...

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, darta, kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:27, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Syreni obraz [odnośnik]26.08.17 23:52
Oliver poczuł na języku cierpki smak eliksiru, ale jego efekty zaczęły być widoczne dopiero po kilku przedłużających się w nieskończoność sekundach. Coś zaburczało mu porządnie w brzuchu i poczuł lekkie mdłości, a potem, miast przybrać barwę otoczenia, zaczął znikać!
Jego ciało niebezpiecznie szybko stało się przezroczyste, jakby nagle nałożył na siebie pelerynę niewidkę. Fizycznie czuł tylko swoją lewą nogę i prawą rękę, ale reszta jakby wyparowała. Działaniu eliksiru oparły się jedynie oczy, brwi i cała prawa dłoń - nie tylko Valerij mógł je zobaczyć, ale i także ludzie dookoła nich.

| Efekt wypicia eliksiru będzie trwał trzy tury, potem ciało Olivera wróci do normy i będzie czuł tylko lekkie mdłości przez następną godzinę.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]08.10.17 23:28
Ludzie lubili, jak się ich doceniało. Valerij nie był wyjątkiem. Przyjemność sprawiało mu, gdy chwalono jego umiejętności, zalewano falami nieco niezdrowej wdzięczności łechtającej jego alchemiczne ego. To było potrzebne każdemu naukowcowi - dawka tego rodzaju motywacji. Valerij niczym pączek opływał w tym maśle z podekscytowania Botta, karmiąc się tą jego ciekawością i podekscytowaniem. Podsunął mu więc gratisową fiolkę i patrzył jak ten opróżnia jej zawartość. w głowie już sobie wszystko układał. Niemalże słyszał zaskoczenie, a potem euforię Oliviera. Przytknął więc do ust swój napitek, chcąc za pozować, ze niby to małe piwo, tak po prostu kogoś zniknąć. Nie takie rzeczy się robiło. Hehehe.
Coś jednak poszło nie tak. Chłopak przed nim, po opróżnieniu szklanej próbówki co prawda zniknął, lecz...no jednak nie tak do końca - alchemik wciąż był wstanie patrzeć i widzieć jego oczy. Właściwie to tak konkretniej to lewitujące gałki nad którymi wyginały się brwi.
Valerij sam naciągnął i niemalże złączył swoje własne w geście głębokiej konsternacji. Nie opluł się i nie zakrztusił z wrażenia, co to to nie. Przełknął trunek do końca, syknął, przetarł rękawem wąs, a potem zmrużył ślepia i wpatrując się w te WIDZIALNE oczy swojego towarzysza stwierdził rzecz oczywistą.
- Olie, nie wpadnij tylko w panikę - coś poszło chyba nie do końca tak jak powinno - zapowiedział ze stoicyzmem, pozwlając na to by palce jego dłoni wplątywały się w brodę bo tak ją sobie mimowolnie zaczął gładzić. To stymulowało myślenie. Dolohov bardzo bowiem mocno zaczął się zastanawiać, czy tak się rzecz miała z powodu tego, ze Bott był metamorfomagiem. Rosjanin nigdy jednak nie natknął się nigdzie na wzmiankę, że metamorfomagowie są uczuleni na eliksir kameleona. Hm... Cmoknął powietrze - O, i rękę ci jedną oszczędziło. Dziwne...to znaczy - ciekawe. - poprawił się, zdając sobie sprawę, że dla większości nie-alchemików ciekawiej brzmi lepiej niż dziwnie, niebezpiecznie, śmiertelnie.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Syreni obraz [odnośnik]14.07.18 22:22
Nie znosiła tego miejsca, ale niestety sytuacja zmusiła ją do podjęcia lichej, podrzędnej posady w tym jeszcze bardziej lichym i szemranym przybytku. Gdyby tylko miała lepszy wybór, jej noga nie postanęłaby tu – na pewno nie w charakterze pracownicy. Niestety jako uboga dziewczyna z Doków pochodząca z rodziny z problemami nie miała imponujących perspektyw, zwłaszcza że jej oceny w Hogwarcie nigdy nie były dobre, więc nie mogły jej zagwarantować wybicia się ponad środowisko, w którym wyrosła. W każdym razie – jeszcze nie teraz, ale zamierzała wypatrywać swojej szansy na lepszy los, okazji, która pozwoli jej się stąd wyrwać. Może uda jej się załapać na któryś ze statków przybijających do dzielnicy portowej i udać się w jakąś daleką krainę?
Na razie pozostawało to sferą marzeń, ale pracowicie zbierała knuty mające umożliwić tą upragnioną ucieczkę. Niestety oznaczało to konieczność pracy w „Parszywym pasażerze”; mimo że nie była zbyt ładna, i tak często czuła na sobie męskie spojrzenia podchmielonych typów i słyszała zaczepki. Nie inaczej było dzisiaj, kiedy przemierzała śmierdzącą alkoholem i męskim potem salę, niosąc kolejne kufle oraz szklanice z wysokoprocentowymi trunkami.
Ale wtedy, niosąc od strony baru kolejną tacę z trunkami, nagle zobaczyła coś bardzo dziwnego – jeden z mężczyzn przy stoliku, który właśnie mijała, dosłownie zniknął – ale nie całkiem. Mogła dostrzec unoszące się w powietrzu brwi i oczy oraz spoczywającą na stoliku dłoń, która zdawała się nie łączyć z ciałem. Tylko te unoszące się w powietrzu oczy i brwi...
Zanim zdążyła się opanować, krzyknęła głośno i odruchowo się cofnęła. Sfatygowany do granic możliwości obcasik w starych, rozklejających się butkach ugiął się pod nią i zachwiała się, tracąc równowagę. Taca w jej dłoniach pomknęła w górę, podobnie jak dwa kufle, które niosła. Jak w zwolnionym tempie zobaczyła, jak naczynia lecą do góry, a potem z hukiem spadają. Jedno upadło na stolik siedzącego kawałek dalej jegomościa o potężnej posturze, zalewając go spienionym piwem, a drugie rozbryznęło się wokół nich, ochlapując drugiego z mężczyzn siedzących przy stoliku z wiszącymi w powietrzu oczami i brwiami. A pośród tego zamieszania stała ona, niepozorna, młoda dziewczyna wpatrująca się ze zdziwieniem i strachem w scenę, której była świadkiem.
- Ja... eee... bardzo przepraszam – rzuciła, przepraszając za rozlanie piwa. – Ale to... On zniknął! Tylko dlaczego? To... to wygląda strasznie – wybąkała po chwili, zastanawiając się, czy mężczyźnie stało się coś poważnego i czy to zostanie tak na zawsze. Może jego towarzysz wiedział, co tu się stało i dlaczego jego kompan zniknął? Nie wyglądał na przerażonego. W tej chwili to zaabsorbowało ją na tyle, że nawet nie myślała o tym, że pewnie dostanie solidną reprymendę od barmana, może nawet zostanie wylana na zbity pysk.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Syreni obraz - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]05.08.18 15:41
Jego spokój nie do końca się udzielił młodemu lichwiarzowi. A przecież Dolohov się tak bardzo starał! Naprawdę próbował go przekonać, że nie ma powodów do paniki. To znaczy, gdyby eliksir nie był jednym z tych z kategorii których efekt wyparowywał z czasem to wówczas niepokój mógłby być zasadny. A tak? A tak to wszystko powinno minąć w przeciągu chwili. ta jednak zaczynała się niebezpiecznie przeciągać. Do tego stopnia, że i Rosjanin ze stoickiego spokoju zaczął przechodzić w stan lekkiego zmartwienia.
Podskoczył przestraszony nagłą reakcją kobiety której w żaden możliwy sposób w porę nie dostrzegł przez to swoje zaoferowanie stanem Botta. W odruchu wyciągnął przed siebie rozczapiżone dłonie tak, jakby próbował uspokoić spłoszone zwierze, którego rolę w tym objęła biedna kobieta. W tym samym czasie zadział się niekontrolowany chaos - piwo uniosło się w powietrze by zaraz potem nie stawiając oporu grawitacji runąć w dół. Oczywiście nie dało się uniknać rozchlapania, które w tym całym nieszczęściu pominęło Valerija. Potem nastało tych kilka sekund spokoju trwających trzy uderzenia serca po których alchemik wydusił prostą prośbę:
- Proszę nie krzyczeć... - trochę po czasie, jednak liczył się gest - Bott, nie patrz tak na panią. Pójdź może...doprowadzić się do porządku. Popatrz tylko jak wyglądasz - zasugerował mu Valerij i tak poza tym to co z tego, że tak właściwie ten był niewidziany! To była taka aluzja do tego by może spróbować faktycznie zniknąć wszystkim z oczu bo ten cały harmider nieco skupiło spojrzenia wszystkich tu zebranych na właśnie stoliku przy którym siedział Dolohov.
- Nic się nie stało... - zapewnił zapewnił nieśmiało - To, to chwilowe. Nic mu nie będzie - miał przynajmniej taką nadzieję - Proszę mi wierzyć na słowo. Prawdopodobnie się czymś struł. To nie powinno być nic poważnego. Nie wyglądał żeby to go bolało... - przynajmniej nie wydawał żadnych dziwnych dźwięków - Ale jeśli jednak to macie tu może na zapleczu jakieś eliksiry pierwszej pomocy? - trochę zwątpił w swoje dzieło.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Syreni obraz [odnośnik]06.08.18 18:03
Niespodziewany widok ją spłoszył, bo nie co dzień widziała unoszące się w powietrzu części ciała. Choć jako czarownica żyjąca w takim miejscu jak Doki powinna przywyknąć do wielu dziwnych rzeczy. W tej spelunie bywali bardzo różni ludzie i musiała się uodpornić na wiele ich zachowań. Miałaby jeszcze gorzej, gdyby była pięknością o bujnych kształtach, na szczęście wyglądała dość nieciekawie i nijako z tą swoją drobną, patykowatą sylwetką i włosami mysiego koloru, które smętnie wisiały wokół twarzy. Łatwo ginęła w tłumie, zwinnie przemykała między stolikami, roznosząc kufle, zbierając knut do knuta, marząc o lepszym życiu. Marzeń nikt jeszcze nie zabronił, nawet jeśli wielu uważało, że stąd nie ma ucieczki, że kto się tutaj rodził, w jednej z tych biednych portowych rodzin, tutaj też umierał, wcześniej lub później.
Być może nic by się nie stało i złapałaby równowagę, gdyby nie zdradził jej uginający się obcasik w starych butkach, które dawno powinna wyrzucić, gdyby nie to, że nie było jej stać na lepsze. Wygiął się pod nią, przez co straciła równowagę i taca poleciała w powietrze wraz z zawartością, rozbryzgując wokół spienione piwo, przez co woń alkoholu w powietrzu tej sali przybrała na sile, a klienci wpatrywali się w nią ze złością. Usłyszała gdzieś w tle „ty niezdaro!” i inne mamrotane pod nosami pogróżki i wyzwiska, ale jej spojrzenie wciąż spoczywało na stoliku, przy którym siedziało dziwne zjawisko oraz jego towarzysz. Wielu patrzyło teraz w ich stronę, na dziewczynę i stolik, przy którym się zatrzymała, na unoszące się w powietrzu oczy i dłoń.
- Czyli to... minie? – zapytała. Powinna pilnować swojego nosa i nie interesować się, to w końcu nie jej sprawa, nie jej problem. Chyba, że struł się czymś zjedzonym lub wypitym tutaj, wtedy to problem wszystkich pracowników, bo mogli mieć kłopoty, jeśli takie sytuacje będą się powtarzać, i nikt nie będzie chciał tu przychodzić w obawie że skończy tak jak ten nieszczęśnik tutaj. – Ale to... nie stało się po tutejszym alkoholu, prawda? – zapytała cicho, tak, żeby inni klienci tego nie słyszeli, ale wokół panował gwar, niektórzy wciąż pomstowali na rozlane piwo, i było kwestią kilku chwil, aż barman tu przyjdzie, rzuci jej szmatą w twarz i nakaże tu posprzątać. – Mamy tu tylko proste środki na kaca – odpowiedziała; nie było jej wiadomo o niczym konkretniejszym, nie byli w końcu apteką, a podrzędną speluną. Nie miała pojęcia, czy coś mogła zrobić, więc pozostawało raz jeszcze przeprosić wszystkich wokół za swoją niezdarność i rozlanie piwa.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Syreni obraz - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]06.08.18 23:31
Valerij nie chciał robić kłopotu sobie, a co dopiero biednej kobiecie. Zawsze był cichy, starał się żyć na uboczu nie zawadzając nikomu swoja dziwnością. Zresztą i tak też nie do końca swobodnie czuł się na powierzchni, wśród ludzi. Oczywiście nie oznaczało to, że był jakimś dzikusem. Umiał i od czasu do czasu lubił pokazać się w arze, wypić jakiś mocniejszy alkohol. Zawsze jednak w towarzystwie do którego przywykł - brata oraz ich bandy czy też właśnie Oliviera, który miał bardzo zabawny sposób bycia. Dolohov naprawdę nie chciał mu sprawić kłopotu i niepotrzebnie uatrakcyjniać je jeszcze bardziej. Stało się jednak, a on zaczął się zastanawiać, jak bardzo poważny było to do czego przyłożył fiolkę. Do tego czuł się zobowiązany pomóc kobiecie, którą wystraszył efekt jego eliksiru. Już teraz czuł się niezręcznie, zakłopotany i po prostu głupio na myśl, że dziewczyna może mieć kłopot z jego winy.
- Nie przejmuj się - szepnął niepewnie, gdy w tle ktoś wcale nie zwracał uwagi na konwenanse i obrażał kobietę - To nie twoja wina. Miałaś prawo zostać zaskoczoną. - usprawiedliwił ją. Co prawda tylko przed nią samą i nim, bo nie miał odwagi podnieść głosu lecz to było już coś - Tak, powinno minąć. Mam nadzieję... - Zasępił się potem trochę - Nie, raczej nie. Nie jestem magilekarzem ale to...to mi wygląda na jakieś magiczne uczulenie bądź przeziębienie - nie miał również odwagi przyznać się, że to on był winny całego zamieszania więc kłamał czując, jak ze stresu zaczynają pocić mu się ręce - Mam nadzieję, że nie będzie miała panienka dużego kłopotu przez mojego przyjaciela...Ja go zaraz spróbuję stąd zabrać. Najmocniej przepraszam - Mruknął nerwowo zaraz dobywając sakiewki zostawiając całego galeona napiwku, po czym dość niezgrabie zaczął się przeciskać przez barowy tłum w poszukiwaniu Olivera. Było to dość kłopotliwe biorąc pod uwagę jego pół przezroczystość. Nie tracąc czasu opuścił następnie czym prędzej deski tego lokalu ciągnąc Botta do swojej pracowni i obiecując mu naturalnie naprawę oraz zniżkę na kolejne zamówienie.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Syreni obraz [odnośnik]07.08.18 0:40
Nie chciała mieć kłopotów. Oczywiście, wiedziała że będzie musiała wysprzątać bałagan i przeprosić klientów, bo to była jej wina, że do tego doprowadziła. Ale nie chciała, żeby okazało się, że klienci truli się czymś podawanym tutaj, bo to nie wróżyłoby dobrze interesowi, a więc także jej pensji. A kto przyjąłby ją w jakimś bardziej normalnym zajęciu? Może gdyby była śliczna i utalentowana, ale była tylko biedotą w znoszonych, sfatygowanych ubraniach, o nijakim wyglądzie i niezbyt wielu przydatnych w życiu talentach. Już w Hogwarcie zawsze egzystowała na marginesie szkolnej społeczności, nie mając wielu znajomych ani nie będąc ulubienicą nauczycieli, kiedy psuła nawet proste uroki, a podczas lekcji transmutacji niechcący przetransplantowała własne uszy na mysz, którą miała zmienić w kielich.
Mężczyzna sprawiał dość miłe wrażenie jak na klienta tego miejsca. Nie wyglądał jak ordynarny, zapijaczony flejtuch gotowy obrzucić ją stekiem wyzwisk. Próbował wyjaśnić sytuację dość kulturalnie i grzecznie; rzadko kiedy ktoś tutaj odnosił się do niej w taki sposób. Rzadko kto w ogóle był dla niej miły i przejmował się jej samopoczuciem, więc tym bardziej była zaskoczona, kiedy zamiast obelg spotkały ją takie słowa. Otworzyła nieco szerzej oczy, wciąż się w niego wpatrując.
- Tak, tak... Dobrze. Proszę mu pomóc, ja posprzątam ten bałagan tutaj – powiedziała cicho. Kiedy podał jej monetę, całego galeona (a niestety rzadko widywała galeony, częściej z wielką łaską rzucano jej parę knutów), porwała go i dyskretnie schowała, by nie odebrał jej go barman, który już szedł w tę stronę, patrząc na nią gniewnie. – Dziękuję – szepnęła jeszcze do miłego nieznajomego, który tymczasem zabrał swojego strutego czymś na wpół niewidzialnego kompana. Ciekawe, czy uda mu się go doprowadzić do normalnego stanu? Nie znała się na chorobach, jej samej nie zdarzyło się nagle tak na wpół zniknąć.
Odprowadzała ich chwilę wzrokiem, podczas gdy do niej dotarł barman i rzucił jej szmatę, warcząc, żeby wytarła rozlane piwo ze stolików i podłogi. Tak też zrobiła, uwijając się szybko z robotą, czując na sobie spojrzenia i starając się nie zwracać na to uwagi. Dzień jak co dzień w tej marnej robocie.

| zt.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Syreni obraz - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]11.01.19 20:54
05 września

Spojrzenie Fenrira zdawało się kpić sobie ze mnie w ciszy, gdy raz po raz przemierzałem pokój sfrustrowany szukając dla siebie zajęcia. Przerzucałem karki leżących na półkach książek, układałem raz po raz wszystko na biurku, wracałem wzrokiem do zbitka starych notatek wciśniętych na co dzień w głąb szuflady, jednak nic nie potrafiło mnie uspokoić i zdusić palącego wręcz uczucia osamotnienia i braku przynależności. Nienawidziłem tego, nie chciałem borykać się z takimi nastrojami dobrze wiedząc, że użalanie się nad sobą niczego nie zmieni w moim życiu, jednakże bywały takie dni, jak ten dzisiejszy, gdy już od rana wiedziałem, że przegram sam z sobą. Nie miałem żadnego zlecenia, nie miałem niczego co pozwoliłoby mi oderwać się od ponurych myśli przez co wszystko eskalowało szybko, aż do momentu gdy poderwałem się z łóżka i wściekle cisnąłem tomiszczem w stronę uporządkowanego idealnie biurka. Niespodziewany hałas przestraszył przysypiającego w klatce sokoła, który wyrwany z letargu skrzeknął z oburzeniem strosząc pióra.
Westchnąłem ciężko łapiąc za wiszącą na krześle kurtkę, to zdecydowanie nie był mój dzień. Nie potrafiłem znaleźć miejsca dla siebie, nie widziałem więc lepszego wyjścia od opuszczenia mieszkania nim w kolejnym przypływie gniewu postanowiłbym zniszczyć coś z i tak nielicznego dobytku.  Przed wyjściem otworzyłem jeszcze okno pozwalając sokołowi na rozprostowanie skrzydeł na świeżym powietrzu, po czym sam ruszyłem przejść się ulicami Londynu. Nie obrałem żadnego konkretnego kierunku, nie czułem potrzeby wybrać się w żadne miejsce, chciałem po prostu rozładować emocję przez choćby odrobinę wysiłku fizycznego. Żwawy krok i chłód na twarzy wydawały mi się wszystkim czego potrzebowałem, jednak zmieniłem zdanie, gdy po dłuższej chwili wędrówki mój wzrok zatrzymał się na chwilę na kołyszącym się na wietrze szyldzie, a w nos uderzył ostry odór zwietrzałego alkoholu, krwi i dymu papierosowego. Zatrzymałem się odruchowo wbijając wzrok w drzwi przybytku, jeszcze pół roku temu zapewne bez chwili namysłu przekroczyłbym próg takiego miejsca, okolica wydawała się dość parszywa, a zapachy drażniące nos wyraźnie sugerowały jakiego typu to lokal, w takich jak ten dobiłem wielu targów. A także złamałem parę kości w gwałtownej szarpaninie. Odruchowo uśmiechnąłem ironicznie w odpowiedzi na napływające wspomnienia, by następnie, po krótkiej chwili wahania, ruszyć w stronę wejścia. Nie miałem nic do stracenia, w takim miejscu i tak nie trafiłbym na nikogo znajomego, a miałem szansę odpocząć od myśli przytłoczony hałasami i otumaniony tanim whisky. Czy nie było to najlepsze rozwiązanie na trawiące mnie zmartwienia?
Po wejściu szybko skierowałem się w stronę barmana, zamówiłem kufel alkoholu, po czym rozejrzałem się po lokalu szukając wśród tłumu możliwej oazy samotności. Mój wzrok przyciągnął obraz syreny obok którego stał pusty stolik, nie myśląc więc więcej skierowałem się w tamtą stronę.


I created a monster, a hell within my head
I created a monster

a beast inside my brain

Aidan Bagman
Aidan Bagman
Zawód : Łamacz Klątw, do niedawna przemytnik i krętacz
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
My fingers claw your skin, try to tear my way in
You are the moon that breaks the night for which I have to howl
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6349-aidan-bagman https://www.morsmordre.net/t6352-fenrir#160575 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6361-skrytka-bankowa-nr-1597 https://www.morsmordre.net/t6353-a-bagman
Re: Syreni obraz [odnośnik]11.01.19 21:43
Łomotanie pięścią w drzwi pokoju siódmego urągało jej wszelkiej godności, lecz była zdesperowana, jak zwykle, gdy chodziło o niego. Zbyt wiele gorzkich słów padło między nimi, a Caley znalazła się w bagnie tak wielkim, że nie potrafiła wyjść z niego bez czyjejś pomocy. Czuła upokorzenie rozlewające się po całym ciele, od czubka głowy aż po same pięty; zacisnęła zęby i pukała dalej, lecz w środku najwyraźniej naprawdę nikogo nie było. Warknęła pod nosem, rzuciła kilka norweskich przekleństw i na moment oparła czoło o drewniane drzwi. Starała się uspokoić oddech, ale jej serce biło zbyt szybko, a nerwy targały wątłym ciałem. Nienawidziła go, czasem tak bardzo go nienawidziła.
Zrezygnowana odpuściła wreszcie, odwracając i wędrując korytarzem w drogę powrotną do wyjścia. Nie miała zamiaru szukać brata w porcie i wspinać się na pokład jego statku; zwymiotowałaby pięć razy, zanim trafiłaby do odpowiedniej kajuty. Chciała iść do domu, lecz aby opuścić spelunę musiała zejść po schodach do głównej Sali, a także minąć bar, co okazało się być zajęciem doprawdy wymagającym. Smród, jaki panował dookoła, od dawna nie robił już na niej wrażenia. Doki żyły własnym życiem, a ona nie nazywałaby się Goyle, gdyby nie potrafiła tego znieść.
Była za słaba. Zwróciła swoje kroki w stronę baru i na odchodne zamówiła jeden kufel kiepskiego portera, zamierzając przechylić cały i wypić wszystko za jednym razem. Gdy otrzymała wreszcie trunek, a barman odwrócił się, nie posyłając jej nawet oceniającego spojrzenia, Caley uniosła naczynie i już miała przystąpić do opróżniania go, gdy w tłumie pijanych żeglarzy dostrzegła znajomą twarz. Przełknęła tylko dwa łyki, a później szybko poprawiła skórzaną kamizelkę narzuconą na cienką, czarną suknię z głębokim dekoltem i lawirując pomiędzy stolikami i narzucającymi się marynarzami, ruszyła w kierunku miejsca, w którym siedział Aidan.
- Bagman, na mą duszęktórej nie mamco sprowadziło cię do angielskiego portu? Na dobre porzuciłeś już egipskie ciemności? – bezpruderyjnie postawiła kufel na stoliku i nie czekając na zaproszenie, przysiadła się do mężczyzny – Szkoda, bo miałam nadzieję, że zamówię u ciebie jeszcze niejedną błyskotkę – westchnęła teatralnie, śmiało przyglądając się mężczyźnie.
Przesunęła spojrzeniem po jego sylwetce i doszła do wniosku, że zmienił się do momentu, w którym widziała go po raz ostatni. Chociaż gdyby się rozebrał, mogłaby być tego bardziej pewna, skoro po raz ostatni widziała go właśnie nago.
- Czekasz na kogoś, czy mogę ci potowarzyszyć do momentu, w którym głowa nie opadnie ci na stół? Jeśli dobrze pamiętam, trunki szybko biorą nad tobą górę – zażartowała bezpardonowo, pozwalając sobie na prowokacyjny uśmiech.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Syreni obraz [odnośnik]11.01.19 22:19
Czasami po prostu tęskniłem za dniami, gdy przemierzałem Europę wolny od wszelakich zobowiązań, gdy moja głowa wolna była od rozmyślań o tym jak naprawić dawne błędy i nie potknąć się o własne nogi przy fałszywym kroku. Byłem wtedy wolny od wyrzutów sumienia, bo takowe spychałem w głąb najciemniejszego zakamarka mojego umysłu, wolny od zmartwień wiedząc, że jedno trafne Obliviate i zmiana miejsca pobytu zamaże większość moich grzechów lepiej niż jakiekolwiek przeprosiny. Mimo braku eliksiru każda pełnia wydawała mi się łatwiejsza niż te spędzone w Anglii, bo tam w świecie nie musiałem się przejmować tym, że jeśli złapią mnie łowcy ona najpewniej się o tym dowie. Nie byłem dumny z moich wyczynów, nie uważałem tych sześciu lat za chwalebne, ale czasem, w chwilach takich jak teraz, po prostu chciałem poczuć się choć przez chwilę tak jak wtedy. Bez nadziei na przyszłość, ale cudownie swobodny i wolny. Może dlatego mimo wcześniejszych planów o spacerze po londyńskich ulicach i powrotu do domu, ta speluna przyciągnęła mnie do siebie. Wśród krzyków pijanych marynarzy, przekleństw rzucanych gromkim głosem i smrodu, który drapał mnie w gardło i szczypał w oczy mogłem na chwilę zapomnieć, porzucić kajdany, które sam sobie założyłem.
Upijając kolejne łyki ostrej i gorzkiej whisky śledziłem wzrokiem życie toczące się w barze, obserwowałem jak raz po raz wybuchają kłótnie, jedne wyciszone kolejną falą alkoholu, inne uderzeniem pięści lądującej na ciele zbyt pewnego siebie mężczyzny. Przyglądałem się jednej z bójek, wspominając jak sam czułem się, gdy brałem udział w takowej, przywołując w myślach smak krwi wymieszanej z tanim alkoholem, wrzący w trzewiach ogień i ból, który wydawał się w dziwny sposób oczyszczający, tak niepodobny do tego, który towarzyszył mi podczas każdej z pełni. Pogrążony myślami w przeszłości dałem się jednak łatwo podejść, znajomą twarz zauważając dopiero wtedy, gdy powietrze przecięło moje nazwisko, a kufel zawierający kolejny tani trunek opadł na stolik obok mnie. Podniosłem wzrok przez chwilę zaskoczony obserwując kobietę niepewny czy przypadkiem nie majaczyłem na jawie zbyt mocno uczepiając się dawnych czasów, jednak już po chwili jej głos rozbrzmiał ponownie, a ja nie mogłem zareagować inaczej niż szerokim uśmiechem, równie śmiałym co ton towarzyszki.
- Sam nie spodziewałbym się widoku Caley Goyle tutaj, wśród londyńskich szumowin, choć najwyraźniej powinienem – odparłem, po czym napiłem się whisky, by następnie głośno odstawić kufel na drewniany blat, usilnie starając się powstrzymać przed zerkaniem w stronę głębokiego dekoltu sukienki. Byłem świadom jak bardzo nieodpowiednie byłoby to w chwili, w której tak bardzo pragnąłem odzyskać względy innej kobiety, jednak tkwiąc tutaj, w miejscu tak podobnym do tego w którym po raz ostatni widziałem moją towarzyszkę ciężko było pamiętać o poprawnym zachowaniu. Tym bardziej, gdy ponad inne myśli powoli zaczęły wybijać się wspomnienia naszej ostatniej rozmowy. A także przyjemnego finiszu i zwieńczenia dobitych targów. – Egipskie ciemności stały się dla mnie na chwilę zbyt przewidywalne, znużyły mnie na tyle, że zapragnąłem wrócić na swoje rodzime ziemie – skłamałem gładko hardo odpowiadając na spojrzenie blondynki.
Goyle była częścią życia, które porzuciłem wraz z przybyciem do Londynu, obiecując sobie, że nigdy więcej nie wyciągnę dłoni w jego stronę, jednak teraz, siedząc obok niej ciężko było oprzeć się pokusie zanurzenia się choćby na chwilę w tym kim byłem wtedy.
Widząc jej tasujące spojrzenie wędrujące po mojej sylwetce uniosłem na chwilę brew do góry uśmiechając się szelmowsko. Byłem pewien, że i ona przypomniała sobie o chwilach, które spędziliśmy w swoim towarzystwie bez zbędnych w tamtym momencie warstw ubrań, a fakt ten wyjątkowo poprawił mi humor.
- Nie tak szybko jak nad pewną damą przy tym stole – odparłem żartobliwie na jej słowa, celowo używając określenia dama. Wiedziałem jak bardzo Caley nie przypominała którejkolwiek znanej mi z dawnych lat dam z salonów, nie widziałem jednak w tym nic złego. Jej bezpardonowe podejście uważałem za warte więcej niż sztuczność etykiety. – Nie oczekuję na nikogo, jeśli więc i ciebie nie gna dalej w świat miło będzie mi wychylić w twoim towarzystwie parę kufli. Nie licz jednak, że tym razem dam się porwać po tym jak ostatnio – dodałem z przekornym uśmiechem.
Na Merlina, jak łatwo i przyjemnie wracało mi się do tej swobody. Miałem nadzieję, że jednak nie zatracę się w niej za mocno, ani pod wpływem kolejnych łyków alkoholu, ani przez urok towarzyszącej mi blondynki.


I created a monster, a hell within my head
I created a monster

a beast inside my brain

Aidan Bagman
Aidan Bagman
Zawód : Łamacz Klątw, do niedawna przemytnik i krętacz
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
My fingers claw your skin, try to tear my way in
You are the moon that breaks the night for which I have to howl
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6349-aidan-bagman https://www.morsmordre.net/t6352-fenrir#160575 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6361-skrytka-bankowa-nr-1597 https://www.morsmordre.net/t6353-a-bagman
Re: Syreni obraz [odnośnik]12.01.19 11:41
Jak dobrze było wracać do przeszłości, gdy ta nie przywoływała obrazów upokorzenia, a zamiast tego rozlewała przyjemnie ciepło po całym ciele. Caley dawno już nie czuła się w ten sposób, zazwyczaj wspomnienia i sentymenty, na jakie natrafiała, dotyczyły lat spędzonych z Cedrikiem lub wczesnego dzieciństwa, a podczas żadnego z tych okresów nie mogła nazywać się osobą niezależną. Tym razem jednak, spoglądając na łamacza klątw, który siedział naprzeciwko niej i jak gdyby nigdy nic, jakby nie minęły lata od ich poprzedniego spotkania, odpowiadał na jej zaczepki, Goyle przypominała sobie o doprawdy cudownym momencie życia. Od osiągnięcia pełnoletności do dnia ślubu żyła niemalże tak, jak tego chciała, bo choć praca w Ministerstwie miała swoje plusy i minusy, wszystko to, co robiła po godzinach, należało tylko do niej. To wtedy najczęściej podróżowała do kraju przodków, to wtedy miała najlepszy kontakt ze swoją rodziną i była świeżą, nieuzależnioną wersją siebie. Najlepszą, na jaką było ją stać
Gdy więc znajoma twarz pojawiła się na horyzoncie, poczucie dawnej pewności siebie powróciło, a czarownica nie zamierzała szybko go utracić. Znała wtedy swoją wartość i w niczym nie przypominała rozżalonej kobiety, która jeszcze przed kilkoma chwilami dobijała się do jednego z pokoi na górze. Chciała poczuć to znowu, a Bagman – chcąc nie chcąc – musiał jej w tym pomóc.
- Domyślam się, gdzie najchętniej byś mnie widział, ale gwarantuje ci, że to nie stanie się tej nocy – odpowiedziała butnie, unosząc brodę nieco wyżej i spoglądając na swojego towarzysza prowokująco.
Słowem walczyli o kontrolę nad sytuacją, a droczenie się wcale nie było jej niemiłe, nie uwłaczało jej. Być może dlatego, że jakiekolwiek uczucia do Aidana nie sięgały głęboko, wręcz przeciwnie, były płytkie, platoniczne. Znaczyli dla siebie tyle, co jednonocna znajomość, ale skoro mogli dzięki temu poprawić swoje humory w ten nędzny, wrześniowy wieczór, nie zamierzali rezygnować z takiej szansy.
Naprawdę żałowała, że skończył już z Egiptem, bo przydałoby się jej kilka świecidełek, które różniły się wielce od tych, jakie sprowadzano z północy. Caley nie miała zielonego pojęcia, że Bagman porzucił karierę przemytnika – spotkali się przecież w Norwegii, gdy mężczyzna był w swoim zawodowym szczycie. To, że teraz wyglądał na odrobinę zmarnowanego, nie miało znaczenia. Życie naprawdę potrafiło dać w kość.
- Prawdziwe damy nie zaglądają do Parszywego Pasażera, nie wiesz o tym? Robią to tylko wiedźmy i kobiety lekkich obyczajów – uśmiechnęła się, niemalże złowieszczo – Z którą z nich wolałbyś się dziś napić?
Sięgnęła po swój kufel i uniosła go lekko w górę, lecz nie napiła się jeszcze. Czekała, aż Bagman dołączy do niej ze swoim i razem będą mogli wznieść toast za to spotkanie.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Syreni obraz [odnośnik]12.01.19 15:00
W dawnych czasach, świeżo po skończeniu szkoły i rozpoczęciu kariery łamacza klątw, lubiłem się określać dobrym człowiekiem. Uznawałem, że kierują mną dobre intencje i wartości, lepsze niż te, które próbowano wpoić mi od dzieciństwa. Traktowałem ludzi równo, nie kierowałem się w ocenie człowieka jego urodzeniem czy umiejętnościami magicznymi, a charakterem i sposobem bycia. Wydawało mi się wtedy, że nic nie będzie mogło tego zmienić, że nigdy nie stanę się jedną z osób którą pogardzałem, wyniosłą, bezwzględną, gardzącą innymi, jednak wszystko zmieniło się w tę feralną noc. W dniu, w którym po raz pierwszy spotkałem Caley Goyle w Norwegii łącząc się z nią interesami, byłem już zupełnie innym człowiekiem, zgorzkniałym i ciętym mężczyzną, który traktował większość osób z bezczelnością wcześniej mi nie znaną. Stałem się o zawzięty i nieczuły na wiele kwestii, chwilami niemal okrutny, ale to pomagało mi przetrwać tam, w świecie oszustw, zajadliwości i brutalności. Nie wahałem się wymazać pamięć osobie, która mi groziła, nie przejmowałem się, gdy moja pięść wybijała czyjeś zęby w iście mugolskim sposobie rozładowania emocji. Zaklęcia padające z mojej różdżki nieraz kierowały się przeciw osobom, które były moimi konkurentami bądź wrogami. To wszystko tak bardzo weszło mi w krew przez sześć lat tułaczki, że mimo kilkumiesięcznej pracy nad sobą i walki o przywrócenie starego dobrego mnie, w tym momencie czułem jak zatapiam się ponownie w moim gorszym obliczu. I naprawdę, z każdą chwilą coraz mniej chciałem z tym walczyć.
Butny ton towarzyszki i jej prowokujące spojrzenie sprawiło, że usta ułożyły mi się niemal mimowolnie w bezczelny i pewny siebie uśmiech. Pochyliłem się odrobinę w stronę towarzyszki odpowiadając bez mrugnięcia na jej zaczepki, nie odrywając ani na chwilę wzroku od jej oczu.
- To brzmi jak wyzwanie, Goyle, a nie wiem czy jestem osobą, której takowe chcesz rzucać – odpowiedziałem, po czym puściłem jej oczko.
O ile lżej robiło mi się na duchu, gdy nie myślałem o konsekwencjach moich czynów, gdy nie próbowałem pogodzić się z tęsknotą i samotnością, a odpychałem je na bok, czerpiąc garściami z danej chwili. Wiedziałem, że nie jest to metoda, która działałaby na dłużej, że w chwili, w której opuszczę bar będę najpewniej żałował słów, które padły z moich ust, choćby były one tylko czczymi pogróżkami, jednak nie mogłem się temu oprzeć. Ta gra ciągnęła mnie do siebie i mamiła zdrowy rozsądek, tak samo jak syreni śpiew wabił marynarzy na niebezpieczne skały.
- Czemu mam wybierać, skoro mógłbym napić się z obiema na raz? – spytałem w odpowiedzi na jej słowa, również sięgając po kufel. Wyciągnąłem go w stronę naczynia towarzyszki i lekko stuknąłem o nie, nie upijając jednak jeszcze kolejnego łyka. Czekałem na ruch kobiety. – Zarówno wiedźmy, jak i kobiety lekkich obyczajów są o niebo bardziej interesującym towarzystwem od dam – dodałem jeszcze prowokacyjnym tonem.


I created a monster, a hell within my head
I created a monster

a beast inside my brain

Aidan Bagman
Aidan Bagman
Zawód : Łamacz Klątw, do niedawna przemytnik i krętacz
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
My fingers claw your skin, try to tear my way in
You are the moon that breaks the night for which I have to howl
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6349-aidan-bagman https://www.morsmordre.net/t6352-fenrir#160575 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6361-skrytka-bankowa-nr-1597 https://www.morsmordre.net/t6353-a-bagman
Re: Syreni obraz [odnośnik]09.02.19 12:20
Nawet lata temu nie łudziła się nigdy do tego stopnia, by nazywać się dobrym człowiekiem. Świat był okrutny, popieprzony i pełen okropności, a ona zamierzała po prostu dotrzymywać mu kroku. Nie przeszkadzało jej to z powodzeniem udawać, że pasuje do obrazka, jaki kreowała przed innymi ludźmi, że jest kobietą z klasą, a nie wiedźmą nieznającą opamiętania. A była nade wszystko wprawnym kłamcą, co zamierzała także wykorzystać tej nocy. Przybyła tutaj z powodów, które teraz wydawały jej się uwłaczające, lecz została, ponieważ wyczuła możliwość dobrej zabawy. Wyczuła krew i niczym rekin zamierzała krążyć dookoła, by zaatakować w najdogodniejszym momencie. A skoro w międzyczasie mogła się jeszcze rozerwać, tym lepiej.
- Oczywiście, że to jest wyzwanie, Bagman – uniosła jedną brew; czyżby wątpił w jej umiłowanie do psot i łamania tabu na każdym kroku? Nie pamiętał już Norwegii, zapachu morskiej bryzy, rozlanego piwa i słonego potu na nagim, kobiecym ciele? – Ale jednocześnie uprzedzam cię lojalnie, że to nie jest nasza noc. Dziś możemy tylko pić, na zdrowie!
Sięgnięcie po język goblidegucki było tylko przekorą z jej strony. Wiedziała doskonale, że łamacz klątw zna podstawy i w mig zrozumie wypowiedziane ku niemu słowa. Na ich potwierdzenie przechyliła wreszcie kufel i napiła się zimnego, orzeźwiającego trunku zamówionego wcześniej. Nieskromnie oblizała usta, gdy odstawiła naczynie, a nie spuszczając spojrzenia z Bagmana miała nadzieję wyciągnąć z niego coś więcej, niż tylko przyjacielskie przytyki.
- Widać, że dawno nie miałeś do czynienia z żadną damą – niemalże prychnęła, oceniając go po słowach, jakie wypowiedział – Inaczej za nic nie zrezygnowałbyś z ich towarzystwa. Może to dlatego, że straciłeś rezon? Schudłeś, zmizerniałeś – komplementowała go, prześlizgując spojrzeniem od czubka głowy po te fragmenty ciała, na jakie mogła zerknąć – Nie mów mi tylko, że zostałeś mieszczuchem. Gdzie twa chęć przygody, gdzie skrzynie ze skarbami i graniczące z cudem uchodzenie z życiem po kontakcie z paskudną klątwą? Ani się obejrzysz, a wylądujesz za biurkiem w Ministerstwie i wtedy nawet ja nie będę w stanie cię uratować – zacmokała, kręcąc głową z dezaprobatą.
Miała nadzieję, że mężczyzna dobitnie uświadomi jej, jak bardzo się myliła.




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon
Re: Syreni obraz [odnośnik]24.02.19 22:08
- I ty to nazywasz wyzwaniem, Goyle? – westchnąłem z udawanym żalem, wywracając przy tym oczami. Jednocześnie gdzieś w środku poczułem ulgę, wiedziałem, że nie powinienem się zapędzać, ale na Merlina, alkohol i dzisiejszy humor mogły sprawić, że odepchnął bym od siebie resztki rozsądku i pozwolił dojść do głosu pierwotnym potrzebom. – Musisz się postarać bardziej jeśli chcesz mnie sprowokować – dodałem po czym przysunąłem do ust trzymany kufel i w tej samej nucie odpowiedziałem na słowa kobiety: - za dzisiejszy wieczór! – Dziwnie, ale przyjemnie było ponownie użyć języka, z którym tak rzadko miewałem teraz kontakt.
Łyk piwa przyjemnie oczyścił moje gardło ze wszystkich rzeczy wdychanych wraz z ciężkim powietrzu, nie oczyściły jednak myśli, nie otrzeźwił mnie z mojej powolnej drogi ku gorszej części osobowości. Dałem się złapać na kolejny haczyk kobiety obserwując uważnie jej usta, gdy ta oblizała je z resztek napoju, mimowolnie zastanawiając się ile czasu minęło odkąd ostatni raz pozwoliłem sobie na choćby pocałunek. Chwilami brakowało mi fizyczności, której nie odmawiałem sobie przebywając poza wyspami, jednak teraz starałem się odciąć od wszelkich pokus. Chcąc odzyskać zaufanie jednej kobiety nie mogłem pozwolić sobie na wpuszczanie do życia innych w taki sposób, czułbym się z tym źle.
Czemu więc siedziałem pod syrenim obrazem w przybytku wątpliwej opinii, z towarzyszką, która raczej nie wpasowywała się w schemat, w którym ostatnio układałem swoje życie?
- Och, proszę cię – prychnąłem kolejnymi słowami Caley, by następnie pokręcić głową niemal z politowaniem. – Wierz mi, w życiu zbyt często z takowymi miałem do czynienia by wiedzieć, że teraz nie potrzebuję pakować się w grono fałszywie ułożonych osób. I nie ma z tym nic wspólnego mój rezon – dodałem, by następnie napić się ponownie piwa. - Nie musisz się o mnie obawiać, Ministerstwo to ostatnie miejsce, w którym chciałbym pracować, udusiłbym się od tej nudnej stabilności.
Nie podjąłem tematu stanu mojego zdrowia, nie byłem w gorszym niż wtedy, gdy podróżowałem po świecie, ba, miałem wręcz wrażenie, że od kiedy po raz pierwszy napiłem się eliksiru tojadowego pełnie stały się lżejsze, przynajmniej psychicznie łatwiejsze do zniesienia. Z drugiej strony, inne zmartwienia dominowały nade mną, zmartwienia, których nie mogłem ignorować przez większość miesiąca, jak sprawy związane z przemianą, może więc faktycznie odbiło się to ciut bardziej na mojej osobie.
- A ty, Caley? Nie dałaś się uwięzić mieszczuchowemu trybowi życia? – spytałem z przekąsem, próbując odwrócić uwagę kobiety od siebie. Przecież w trakcie naszego ostatniego spotkania nie tylko ja byłem daleko poza Londynem.


I created a monster, a hell within my head
I created a monster

a beast inside my brain

Aidan Bagman
Aidan Bagman
Zawód : Łamacz Klątw, do niedawna przemytnik i krętacz
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
My fingers claw your skin, try to tear my way in
You are the moon that breaks the night for which I have to howl
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6349-aidan-bagman https://www.morsmordre.net/t6352-fenrir#160575 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6361-skrytka-bankowa-nr-1597 https://www.morsmordre.net/t6353-a-bagman
Re: Syreni obraz [odnośnik]17.03.19 20:39
- Wcale nie chcę cię sprowokować – skłamała gładko pozwalając, by figlarne spojrzenie całkowicie ją zdradziło – Chcę ci tylko dać do myślenia.
Tej nocy nie mieli szans na powtórzenie wyczynów sprzed lat, lecz spotkanie po tak długiej rozłące mogło stanowić świetny powód do odnowienia znajomości. Caley wiedziała, czym dawniej parał się Aidan i jej myśli natychmiast podążyły w kierunku potencjalnych korzyści, które mogłaby osiągnąć. Gdyby tylko Bagman wciąż parał się przemytem i babrał w klątwach, mógłby stanowić cenną znajomość, z której popłynęłyby – być może – dodatkowe przywileje.
Póki co obejmowała go intensywnym spojrzeniem, po którym inny czarodziej mógłby poczuć się niezręcznie, ale ten mężczyzna doskonale wiedział z kim zadarł, gdy dopuścił ją do swojego stolika.
- Co więc napędza teraz twoje życie? – zapytała, unosząc jedną brew; wyraźnie zaciekawiona nie spuszczała z niego wzroku – Zamierzasz zaciągnąć się na jakąś łajbę? Znam kilka godnych polecenia.
Być może Caelan potrzebował łamacza klątw na pokładzie, skoro Cadan najwyraźniej postanowił zapuścić korzenie na lądzie? Cóż innego, poza poszukiwaniem dziwki na jedną noc, Bagman mógłby robić w Parszywym Pasażerze? Czarownica wyczuła, że kluczył dookoła tematu zupełnie tak, jakby nie chciał dopuścić do odkrycia przez nią prawdy. Nie miał szczęścia, nie tej nocy, gdy alkohol lał się strumieniami, a Caley była żądna rozrywki.
Słysząc jego pytanie, nie mogła powstrzymać krótkiego, ironicznego prychnięcia.
- Czy spotkalibyśmy się tutaj, gdybym była mieszczuchem? – jak wiele mógł wiedzieć o jej obecnej sytuacji? Nie śledził nekrologów, wiedziała o tym, inaczej już dawno usłyszałaby kondolencje z jego strony, był wszakże zbyt poczciwy na nieuprzejmość zaniedbania.
- Szukam przygód – przyznała więc szczerze, po raz kolejny sięgając po kufel.
W alternatywnej rzeczywistości siedziałaby teraz razem ze swoją załogą i opijała odniesiony sukces, kolejny odnaleziony skarb. W obecnych realiach pozostawało jej już tylko upijanie się w towarzystwie osób stanowiących przebłyski jej dawnej świetności. Westchnęła więc ciężko, lecz nie miała zamiaru użalać się nad sobą, dlatego pochyliła się odrobinę w stronę mężczyzny, spoglądając na niego z zaciekawieniem.
- Masz dla mnie jakąś propozycję? - cokolwiek, by wyrwać się z letargu?




Drag me down to the water and
hold me down until I'm full.
Until I struggle no longer,
until I've drowned in my

sinful will

Caley Goyle
Caley Goyle
Zawód : tłumaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
but it's in my roots, it's in my veins, it's in my blood and I stain every heart that I use to heal
the pain
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
our dead drink the sea
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5536-caley-spencer-moon https://www.morsmordre.net/t5568-idun https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-dzielnica-portowa-orchard-place-9 https://www.morsmordre.net/t5567-skrytka-bankowa-nr-1368 https://www.morsmordre.net/t5566-caley-spencer-moon

Strona 2 z 13 Previous  1, 2, 3, ... 11, 12, 13  Next

Syreni obraz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach