Cynthia Vanity
Nazwisko matki: Dippet
Nazwisko panieńskie: Mulciber
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożna
Zawód: uzdrowicielka w Mungu, cukierniczka i właścicielka cukierni „Słodka Próżności”
Wzrost: 176 cm
Waga: 59 kg
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: emanuje optymizmem i dobrocią
11 ½ cala, dość giętka, brzoza, pióro pegaza
Ravenclaw
wydra
tryton
pieczone jabłka, cynamon, stare, zakurzone księgi
Cynka, Fredrick i ich dzieci przy stole, raczące się ciastem jej przepisu
gotowanie, czytanie
Harpie z Holyhead
jazda konno, swingowanie, quidditch, wyścigi na miotłach
jazz
Yvonne Strahovski
do każdej chwili uśmiechaj,
na dzień szczęśliwy nie czekaj,
bo kresu nadejdzie czas,
nim uśmiechniesz się chociaż raz.
Każda historia ma swój początek – jest to prawda powszechnie znana i uznawana za najnaturalniejszy porządek świata. Także i historia Cynthii się gdzieś zaczyna, a owo mityczne „gdzieś” znajduje się wcale nie tak daleko, bo w sadzie przy domu rodzinnym, na miękkiej, zieleniejącej trawie, choć sama pani Vanity zapewne zechciałaby powiedzieć, że jej opowieść ma o wiele bardziej baśniowy początek. „Za górami, za lasami, za siedmioma rzekami” – oj tak, rękę dałbym sobie uciąć (i to prawą!), że tak właśnie życzyłaby sobie rozpocząć tę opowiastkę. Czy istnieje w końcu barwniejsze, bardziej kojarzące się ze światem bajek wejście? Otóż: nie. Chcąc być jednak dokładnym w swych osądach i nie koloryzować zbytnio (a uwierzcie mi, że nie jest to proste zadanie, bo Cynka ubarwiać lubi!) nie opowiem jej biografii podług jej woli, a trzymając się tych faktów, które uznałem za najpewniejsze.
Wracając jednak do rzeczy: dwudziestego trzeciego sierpnia, miesiąca najbardziej słonecznego (to nie mógł być żaden inny ani żadna inna pora roku, ale właśnie lato), Cynthia wtedy-jeszcze-nie-Vanity przyszła na świat i, jak już mówiłem, stało się to w przydomowym sadzie, który, zapewne, rodzice tej niepozornej blondyneczki w następnych latach zechcieliby odsunąć jak najdalej od dziewczynki i jeszcze na wszelki wypadek i ją odizolować, bo tak częste wizyty w Świętym Mungu z powodu bolesnych upadków z jabłoni z pewnością zdrowia małej nie dodawały. Matka przestrzegała ją, prosiła, kazała mieć jej na siebie baczenie, ale jej słowa nic nie znaczyły w obliczu czekających na ciekawską kilkulatkę przygód, które poznać mogła dopiero łamiąc mamine zakazy – i swoje kości przy okazji. Uzdrowicielki zdążyły już dobrze poznać Cynię w ciągu kilku pierwszych lat jej życia, bo komu przecież umknęłaby w pamięci tak żywiołowa osoba, zalewająca pracowników szpitala mnóstwem pytań tak szczegółowych i nietypowych podczas leczenia skręconej kostki? Mnóstwo opiekunek musiało wówczas uważać to nieco zbyt wysokie dziecko za co najmniej uciążliwe i wymagające ciągłego trzymania ręki na pulsie (nie muszę chyba wspominać, że wydana ostrym głosem komenda „nie dotykaj!” wcale nie spełniała swojej funkcji?), ale miała równie duży zastęp wielbicielek w białych fartuchach, które ciągłe rozmowy i chęć zbadania świata samodzielnie wcale nie irytowały, a ujmowały.
Ojciec też nigdy się na Cynthię (nazywaną przez niego uparcie Radoslavą mimo faktu nieprzekonania mamy do słowiańskiego imienia; był pasjonatem tamtejszej kultury) nie gniewał, choć czasem jego złość byłaby nawet wskazana – zaoszczędziłoby to mnóstwo czasu i nerwów zmartwionej rodzinie. Lecz jak można byłoby się oburzać, gdy przychodziła do niego z tym swoim niewinnym uśmiechem i radosnym spojrzeniem błękitnych oczu, i przymilała się, i siadała mu na kolana, prosząc, by opowiedział jej o Hogwarcie, o Słowiańszczyźnie, o zielarstwie, o trudnych inkantacjach, o czarodziejach złych i dobrych, o bitwach, które, malowane słowami, wydawały się być fascynującymi opowieściami równymi tym z uwielbianych przez nią baśni, no jak?
Zresztą, ona też darzyła go głęboką miłością i zawsze, gdy coś przeskrobała i ojcowski wzrok podążał za nią, oczekując przyznania się do winy i przeprosin, prędko biegła do jego ulubionego, miękkiego fotela i skruszona wyznawała wszystko – jak na spowiedzi.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 0 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Biegłość | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłość | X | X |
Biegłość | X | X |
Reszta: 0 |
WYPISZ po przecinku rzeczy (zwierzęta, inne) zakupione w sklepiku MG
[bylobrzydkobedzieladnie]
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.