Wydarzenia


Ekipa forum
Tereny łowne
AutorWiadomość
Tereny łowne [odnośnik]05.11.16 22:48
First topic message reminder :

Tereny łowne

Jedną z tradycji, którą uparcie kontynuują lordowie Yorku, jest wybieranie się na polowania. W ostatnich czasach przyjmują one charakter głównie reprezentatywny. Przed tym niesamowitym wydarzeniem, należy jednak spędzić trochę czasu sam na sam z koniem. A czasami po prostu nachodzi potrzeba puszczenia się pędem przez piękne tereny. I oto właśnie wspaniała natura, nic tylko jechać.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tereny łowne [odnośnik]12.04.19 7:21
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 N2btFvL
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]15.04.19 14:14
Cóż za naiwne dziecko, przemknęło Rookwood przez myśl. Zdziwiło ją to tym bardziej, że miała do czynienia z chłopcem, z młodym lordem, o którego edukację powinien dbać cały zastęp guwernerów, czy nikt nigdy nie pouczył go o podstawowych zasadach bezpieczeństwa i zachowywaniu ostrożności? A może w tym właśnie tkwił problem? W tym, że młodziutki lord żył pod kloszem, wciąż w złotej klatce, gdzie tak naprawę nic mu nie groziło? Niemal nierealny, odcięty od prawdziwej rzeczywistości świat tym razem zadziałał jego korzyść. Młody Macmillan wierzył w każde słowo obcej sobie kobiety. Widział ją raz w życiu. Raz! Nie zamienili ze sobą wówczas ani jednego słowa, wciąż pozostawała mu obca, a mimo to szedł za nią potulnie niczym owca, nieświadoma, że zmierza do rzeźni.
- Nie, nie jest daleko - odparła spokojnym głosem, wciąż nie chcąc wzbudzać w młodym lordzie podejrzeń. Nie musiała nawet specjalnie się starać. Był naiwniejszy niż sądziła, niż spodziewała się po chłopcu w jego wieku; a wszyscy powtarzali tak uparcie, że to dziewczynki bywały niemądre i łatwowierne. Sigrun, jako dziecko, zawsze się złościła na takie słowa; nie uważała, by w czymkolwiek ustępowała swoim braciom, biegała nie wolniej niż oni, wspinała się na drzewa równie wysoko, na dziecięcej miotełce szalała na równi z nimi.
- Bałbyś się, gdyby się zrobiło? - spytała podchwytliwie, dając znak zwierzęciu, którego dosiadała, by ruszyło ścieżką za kucem Macmillana. Gdy znalazła się za jego plecami położyła dłoń na kieszeni szaty, gdzie trzymała różdżkę. Nie wyciągała jej jeszcze. Nie, dopóki nie znajdą się dalej. - Często tu poluję, to niezwykłe miejsce, nie sądzisz? Znalazłam ją dawno temu. Przypadkiem - odpowiedziała mu, właściwie zgodnie z prawdą; jej ojciec był wysoko postawionym urzędnikiem w Ministerstwie Magii, nierzadko brał udział w polowaniach organizowanych przez wyżej urodzonych. Ponadto rodzinę Rookwood darzyli przyjaźnią od wieków Carrowowie i mogli liczyć na ich względy, a te tereny należały właśnie do panów Yorku - tak jak i konie, których ostatnimi czasy dosiadała.
Znaleźli się na niewielkiej polanie, lecz Sigrun nie wyciągnęła różdżki - nie byli tu sami. Niemal na równi z nimi, z innej strony, spomiędzy drzew wyłonił się młody czarodziej i czarownica - czyżby na tajemnej schadzce? Rookwood skrzywiła się lekko, niezadowolona z pokrzyżowania jej planów; nie mogła rzucić teraz czaru na chłopca niezauważona.
- Obawiam się jednak, że muszę już wracać - oznajmiła oschle. Skoro nie miała możliwości, by wcielić w życie swój plan, nie zamierzała trwonić czasu na niańczenie dziecka. - Pamiętaj o wilkach i ich ostrych pazurach - przypomniała mu, a w jej głosie rozbrzmiała ostrzegawcza, złowieszcza nuta.
Zawróciła wierzchowca i zniknęła pomiędzy drzewami, pozostawiając młodego Macmillana samego w środku lasu.

| zt


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]24.04.19 10:28
Może i był naiwny jak na swój wiek, może i Sigrun miała rację, że do pewnego stopnia młody lord Macmillan był chowany pod kloszem, ale dla nikogo to nie był problem, nawet dla samego zainteresowanego. Tak w zasadzie to może właśnie dzięki temu Heath miał szansę na coś w rodzaju zwykłego dzieciństwa mimo pochodzenia ze szlacheckiego rodu. Cóż, na pewno bawił się zdecydowanie lepiej niż takie dzieci Longbottomów czy Abbottów.
Heath jechał ostrożnie wąską ścieżką mającą prowadzić na polanę. No… tak naprawdę to najbardziej ostrożny był jego kucyk. – Nie, nie bałbym się. Po prostu nie chciałbym, żeby te gałęzie mnie podrapały – odpowiedział po prostu. No, może trochę był dotknięty przypuszczeniem Sigrun, że mógłby się bać, bo on się przecież nie bał, niczego! Ostatnio może trochę ognia, ale miał swoje powody, okej? – Uhm… masz rację – zgodził się z Sigrun co do niezwykłości miejsca do którego się udawali. Nawet ta ciasna ścieżka miała swój urok. Ciekawe czy była jedną z tych ‘zwierzęcych dróżek’. Pewnie tak, bo przecież nie wyglądała na coś co mogło być dziełem człowieka. Ciekawe czy Gwen by się tutaj podobało, pewnie tak.
Gdy w końcu wyjechali na otwartą przestrzeń chłopiec rozejrzał się ciekawie dookoła licząc, że zobaczy te łanie o których wcześniej wspominała blondwłosa czarownica. Nic więc dziwnego, że na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie gdy zamiast zwierząt dostrzegł jakąś parę. W sumie Sigrun też nie wyglądała na zadowoloną, ale mały czarodziej nie zdawał sobie sprawy z tego, że jej irytacja mimo, że na tę samą rzecz to w sumie dotyczyła czegoś innego. –Och… jasne…- zdążył tylko odpowiedzieć zanim kobieta odjechała na własnym wierzchowcu.
Nie pozostało mu nic innego, jak podążyć w jej ślady i wrócić tą droga, którą tu przybył. Na szczęście nie pomylił ścieżek i po parunastu minutach dołączył do reszty Macmillanów, którzy ledwie chwilę wcześniej dostrzegli nieobecność jednego z nich.

Heath Macmillan
Heath Macmillan
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6203-heath-macmillan#151883 https://www.morsmordre.net/t6876-listy-do-heatha#179597 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t6237-heath-macmillan#216112
Re: Tereny łowne [odnośnik]24.04.19 10:28
The member 'Heath Macmillan' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - DN' :
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 Xj5oAjg
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]24.08.19 16:14
21 marca


W drugiej połowie marca wreszcie nadeszła wiosna. Właściwie ciepłe przedwiośnie, a wraz z nim odwilż, słońce i przebudzenie natury do życia. Od trzech miesięcy wszystko wydawało się wracać do normalność, znów iść odwiecznym stabilnym rytmem, natura powracała do stabilizacji. Anomalie narobiły wielu szkód, zaburzając cykl pogodowy, mający wpływ na roślinność, a co za tym szło - na zwierzynę. Właśnie z powodu ostatniego zajmowało to myśli Rookwood, zaniepokojonej, że w lasach Harrogate mogłoby zabraknąć któregoś z gatunków. W ostatecznym rozrachunku - anomalie trwały zbyt krótko, aby narobić w angielskiej faunie i florze nieodwracalnych szkód.
Pierwszy dzień wiosny był idealnym momentem, aby zorganizować w polowanie w lasach Yorku, wciąż pełnych zwierzyny, magicznej i zwykłej. Zajął się tym, jak zawsze, Normund Rookwood, ojciec Sigrun, pielęgnując tym samym rodzinną tradycję. Sprosił swych najbardziej wpływowych znajomych z Ministerstwa Magii, krewnych dalszych i bliższych, by wspólnie uczcili nadejście wiosny i odejście anomalii, które, rzecz jasna, przypisywał Ministerstwu Magii pod rządami lorda Cronusa Malfoya i Lorda Voldemorta. Zachwycony nową władzą pojawił się na miejscu (gdzie każdy mógł dosiąść wierzchowca) w wyśmienitym nastroju, nie zmąciło go nawet pojawienie się w Yorku najmłodszych, choć nie przepadał za dziećmi (podobnie jak jego córka).
Sigrun zgodziła się wziąć w tym udział, dość niechętnie, bo choć uwielbiała polowania, to tak wielkie rodzinne spędy działało czarownicy na nerwy. Kilka ciotek zdążyło już wygłosić krytyczne uwagi odnośnie jej stanu cywilnego, niezadowolone, że nie wyszła ponownie za mąż, choć miała ku temu doskonałą okazję - owdowiała młodo i bezdzietnie, prawie jak panienka, powtarzały. Z jedną z nich wdała się w sprzeczkę, nie zamierzała sobie na to pozwolić, wtedy jednak do akcji wkroczył Augustus, ukrócił wymianę zdań pomiędzy kobietami, nie chcąc dopuścić do tragedii. Sigrun była zbyt dumna, by pozwolić starusze ją pouczać - stała się na to zbyt silna, zbyt ważna. Oddaliła się od nich rozgniewana, zarówno na ciotkę, jak i na brata, który nie pozwolił pokazać kobiecie gdzie jej miejsce. Była teraz kimś po stokroć ważniejszym od większości mężczyzn, którzy przybyli na to polowanie - to ona nosiła na przedramieniu Mroczny Znak, nie oni.
Gwizdnęła na psy, które ze sobą zabrała. Powinna była przyuczać je do polowań. W takim dużym gronie nie liczyła na szczególnie interesującą zdobycz, dlatego dwoje czteromiesięcznych dobermanów i ich matka nie będą zawadzać. Przywoływała je do porządku, by trzymały się blisko blondynki, która odłączyła się od innych, wybierając mało uczęszczaną ścieżkę. Gdy w zaroślach coś się poruszyło przystanęło, cichym syknięciem zatrzymała sukę i szczenięta. Uniosła czarodziejską kuszę, ciekawa, czy z krzaków wynurzy się bażant, czy może zająć.
Nie spodziewała się ujrzeć kilkulatka o nazwisku Goyle.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]24.08.19 17:21
Przez ostatnie parę dni głowę Hjalla zajmowała kwestia tego jak skutecznie pozbawiać bliźnich ich ciężko zarobionych pieniędzy. Mała lekcja udzielona mu przez Michaela dała mu dużo tematów do rozmyślań. W końcu… nie chciałby być przyłapany przez kogoś na gorącym uczynku, a to oznaczało, że musiał być dobry w tym co robi.
Nawet nie zorientował się jak te kilka dni minęło i nim się spostrzegł, któryś z wujów Hjalmara razem ze swoją rodziną porwali małego Goyle’a ze sobą na świętowanie wiosny u Rookwoodów. Widać zostali zaproszeni. Ciężko stwierdzić po co ciągnęli tam Hjalmara, ale może ktoś uznał, że takie wydarzenie pozwoli mu się trochę oderwać od szarej rzeczywistości. Trochę kiepski pomysł. Hjalmar może i faktycznie trochę by się rozerwał, gdyby nie to, że w tym całym spędzie ciągle właziły mu w oczy szczęśliwe rodzinki, przez które bezwiednie przypominał sobie o tym, że Eir i Yordena już nie ma. Dzięki wujek, super impreza. Hjalmar czuł tylko coraz bardziej wzrastającą irytację i tak najchętniej to przywaliłby jednemu i drugiemu smarkowi w pobliżu, ale wiedział, że to nienajlepszy pomysł. Nie tutaj i nie teraz. Zamiast rozbijania nosów swoim rówieśnikom postanowił urwał się gdzieś, gdzie łazi mniej osób i trochę ochłonąć zanim zrobi coś głupiego.
Szybko skręcił na boczną ścieżkę zanim ktoś go dojrzał i szedł nią przez krótką chwilę obserwując las. Pewnie zaraz wróciłby do reszty, gdyby nie to, że kątem oka dostrzegł jakiś ruch… łasica? Może coś podobnego. Może miał gdzieś w pobliżu norę? Fajnie byłoby dopaść taką łasicę. Była trochę większa od Puszka, ale powinien sobie poradzić z jej oporządzeniem. Może nawet poprosiłby kogoś o pomoc, żeby zrobić z niej kołnierz? Na pewno byłby cieplutki.
Długo się nie namyślając blondyn ruszył śladem zwierzęcia mając nadzieję, że w pobliżu natknie się na jej norkę. Widok Sigrun, po tym jak skończył przedzierać się przez jakieś krzaki nieco go zaskoczył.
-Cześć?- powiedział tylko niezbyt się przejmując tym, że czarownica wycelowała w niego broń. W końcu go nie zastrzeliła, prawda? Trochę bardziej go niepokoiły psy, ale wyglądały na usłuchane. Poza tym pamiętał, że Sigrun była jedną z osób, której ufała Eir. Więc wątpił, żeby czarownica zrobiła mu krzywdę. Poza tym, kusza go zaciekawiła. -To ta czarodziejska kusza? - podszedł nieco bliżej, a oczy rozbłysły mu zainteresowaniem. Może uda mu się namówić Sigrun, żeby mu pokazała jak się z niej strzela? -Och, właśnie… wydaje mi się, że gdzieś w pobliżu łasice mogą mieć swoje nory- podzielił się z nią swoim spostrzeżeniem.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Tereny łowne [odnośnik]25.08.19 17:31
Zaskoczył go niemal beznamiętny, beztroski wyraz twarzy chłopca, który w najmniejszym stopniu nie przejął się tym, że mógł oberwać ostrym bełtem. Gdyby wystrzeliła od razu, wbiłby się w jego miękkie, drobne ciało, zadając ogromny ból. Nie był tego świadom, czy bólu się nie lękał? W obu przypadkach wykazywał się zwyczajną głupotą. Nie potrafił się obronić, nie potrafił jeszcze zatrzymać pocisku, powinien był odwrócić się i spierzchnąć. Zblednąć chociaż. On jednak odważnie się do niej zbliżył, zaciekawiony bronią. Jasne brwi Sigrun uniosły się w wyrazie zaskoczenia, powstała pomiędzy nimi lekka zmarszczka; dzieci w jego wieku były raczej zainteresowane zabawkami, dziecięcymi miotełkami i innymi bzdurami. Przynajmniej z tego co było jej wiadomo. Za wiele z chłopcami w jego wieku nie miała do czynienia - i dobrze, bo szczerze ich nie znosiła. Niechęć do najmłodszych spotęgowała się po wizytach w Gwiezdnym Proroku, kiedy to anomalie, dręczące uwięzionych zakładników Mulcibera, dały się jej we znaki. Kilka miesięcy wcześniej, podczas jej ostatniego spotkania z Hjalmarem, jego magia również próbowała obrócić się przeciwko Sigrun - pochodzenie chłopca było jednak ochroną, bańką, której nie zamierzała przebijać. Urodziła go Eir, jej krewna, czarownica, której ufała, która Sigrun pomogła. Nie wbiłaby Borginównie noża w plecy, krzywdząc jej dziecko. Przynajmniej nie bez wyraźnego powodu.
- Tak, to kusza - odpowiedziała na pytanie chłopca, opuszczając broń, wyraźnie zawiedziona, że był to on, a nie bażant, czy zając. Nie lubiła towarzystwa dzieci. Nie nadawała się na ich niańkę. - Och, tak? Gdzie? - spytała beznamiętnie, niby niezainteresowana informacjami, w których posiadanie wszedł mały Goyle. - Gdzie są twoi... opiekunowie?
Odruchowo chciała zapytać o rodziców, lecz w porę ugryzła się w język. Śmierć Eir była dotkliwą stratą: zarówno dla ich rodziny, jak i Rycerzy Walpurgii. Jasnowłosa czarownica była uzdolnioną alchemiczką. To dzięki jej miksturze Sigrun pozbyła się znienawidzonego męża - tę tajemnicę zabrała ze sobą do grobu. Kto więc zabrał Hjalmara Goyle do Yorku, by wziął udział polowaniu zorganizowanym przez ojca Sigrun?
Jedno ze szczeniąt podbiegło ostrożnie do chłopca, unosząc pyszczek i badając go węchem.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]08.09.19 12:04
Jasne, mógłby się przejąć i pewnie by to zrobił, gdyby miał jakikolwiek wpływ na to co się wydarzy, wymierzoną w siebie kuszę dostrzegł zbyt późno i gdyby Sigrun wystrzeliła od razu to nawet nie wiedziałby do końca co właściwie się wydarzyło. Do tego wszystkiego i tak nie miałby większych szans na uniknięcie bełtu z kuszy… poza tym wątpił by czarownica chciała go faktycznie zastrzelić, raczej nic by na tym nie zyskała. Och no i chyba do tego wszystkiego siedmiolatek nie zdawał sobie do końca sprawy z tego czym mogłoby się dla niego skończyć takie spotkanie z pociskiem z kuszy. To wszystko złożyło się na to, że jego reakcja na broń była dość spokojna. Bardziej był ciekawy samej kuszy. Pierwszy raz mógł widzieć taką broń z bliska. Przez to umknęło mu, że Sigrun sprawiała wrażenie zawiedzionej, może to i lepiej?
- Gdzieś tam…- machnął ręką w stronę, w którą uciekła łasica, którą wcześniej przyuważył. Co prawda gęste krzaki z tamtej strony skutecznie blokowały widok, ale może udałoby się znaleźć jakąś zwierzęcą ścieżkę? O ile to nie byłoby zbyt dużo zachodu jak na jakąś tam łasicę.
-Pokażesz mi… jak się poluje z kuszy? - zaryzykował pytanie. Ciekaw był jak to w ogóle wygląda, jak działa taka kusza. Kiedyś obiło mu się o uszy, że to była bardzo skuteczna broń. Co do samych zainteresowań Hjalmara kuszą… to chyba nie było nic aż tak zaskakującego. Chłopcy w jego wieku często bawili się w wojnę udawali, że są uzbrojeni po zęby. Mały Goyle może był aż za bardzo zainteresowany tymi zagadnieniami, ale nie odbiegał jeszcze zanadto od normy.
-Wujek… jest z całą resztą…- wskazał tylko głową w stronę z której dochodził największy gwar. Nie tłumaczył Rookwood z kim konkretnie przyszedł ani dlaczego był tutaj a nie tam. Zresztą, czy to ją jakoś bardziej obchodziło?
Chłopiec zerknął na jedno ze szczeniąt, które do niego podeszło. -Mogę?- spojrzał pytająco na Sigrun. Jasne, że chodziło mu o to czy może go pogłaskać. Nie wiedział czy takie psy do polowań można traktować jak te salonowe pieski. Wolał zapytać. Poza tym kto wie? Może jeszcze by się wkurzył i odgryzł mu palce. Hjalmar nie znał się zbytnio na czworonogach.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Tereny łowne [odnośnik]12.09.19 23:24
- To wiesz, czy nie? - spytała ze zniecierpliwieniem; nie miała cierpliwości do dzieci, zwłaszcza, gdy zaczynały coś opowiadać i krążyły po serpentynach górzystych dróg anegdot i innych historii, zamiast po prostu dojść do celu. Wątpiła, aby wiedział jak znaleźć legowisko łasic. Był na to za mały i jako mały Goyle większość czasu spędzał w portowej dzielnicy, nie w lesie.
Pytanie wcale czarownicy ani nie zdziwiło, ani nie zbiło z pantałyku. Dzieciaki bywały ciekawskie. Aż zbyt ciekawskie. Za to winić go nie mogła. Pamiętała doskonale, że sama taka była. Zadawała zbyt dużo pytań, wsadzała nos gdzie nie trzeba i podsłuchiwała ojca. Często zbierała za to lanie, ale nie żałowała. Kusza ojca, inna czarodziejska broń, wykorzystywana podczas polowań ją fascynowała. Często prosiła go, aby pokazał jej jak się jej używa - i dopiero po dłuższym czasie prośby te przyniosły oczekiwany skutek. Wtedy wściekała się na pana ojca, dziś zaczynała go rozumieć; sama nie miała najmniejszej ochoty na towarzystwo najmłodszych, które działało wiedźmie na nerwy. - Podaj mi jeden powód dla którego miałabym to zrobić - zażądała od niego ostrym tonem, spoglądając nań niechętnie; czy naprawdę sprawiała wrażenie miłej ciotki, która nie ma innych zajęć niż niańczenie cudzych dzieci? Na skorą do pomocy i udzielania życiowych lekcji? Czy jej sposób bycia zachęcał do przebywania w jej towarzystwie? Wątpliwe. Pomimo aury niechęci jaką emanowała całą Sigrun, młody Goyle wydawał się na to zupełnie obojętny, głuchy i ślepy, dalej zaczepiał krewną zmarłej matki, gdy tylko pojawiała się w polu widzenia.
- Mhm. - Tylko tak odniosła się do informacji o wujostwie, które teraz sprawowało nad nim opiekę, nie spoglądając nawet we wskazaną stronę. W gruncie rzeczy wcale jej to nie obchodziło. Z tego, co było Sigrun wiadomo, to nie Caelanowi i jego małżonce przypadła w udziale opieka nad chłopcem, był problemem kogoś innego. Jeśli nie zwracali na niego uwagi w lesie pełnym myśliwych, nie myśląc o tym, że może paść na ziemię martwy jako przypadkowa ofiara, bądź odsuwali od siebie tę myśl - to już nie był jej problem. Nie zamierzała czynić mu krzywdy, bo na świat sprowadziła go Eir, czarownica, której była winna dużą przysługę. Sigrun nie czuła się jednak zobowiązana, aby go niańczyć, skoro miał od tego krewnych ze strony ojca.
- Jeśli musisz - burknęła, opuszczając spojrzenie na szczenię; było jeszcze bardzo młode, lgnęło do człowieka, spragnione pieszczot. Rookwood szczędziła im czułości, nie chcąc nimi zakłócać procesu tresury, miały nadawać się na sprzedaż jako psy stróżujące i nadające się do polowań. Kilka chwil z chłopcem nie zniweczą jednak całej jej pracy, dlatego skinęła glową w wyrazie zgody.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]13.09.19 7:59
Hjalmar w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. Tak mu się wydawało, że tam łasice mogły mieć swoje nory, ale nie wiedział tego na pewno. To tylko jego przypuszczenia i to zapewne nieco chybione. Sigrun miała poniekąd rację. Mały Goyle znał się na lesie jak kura na pieprzu. Gdyby chodziło o wskazanie czarownicy gdzie można najpewniej złowić jakąś rybę, albo znaleźć jaja mew… to blondynek byłby w stanie skutecznie pomóc.
Co do stylu bycia Sigrun, Hjalmar zdawał sobie sprawę z tego, że czarownica nie ma najmniejszej ochoty na jego towarzystwo, ale się nie poddawał tak łatwo. Wychodził z założenia, że dopóki nie wyciągnie różdżki i nie zagrozi mu miotnięciem zaklęcia to jest całkiem w porządku. Gdyby unikał ludzi, którzy nie podchodzili entuzjastycznie do spędzania z nim czasu to chyba byłby skazany jedynie na przebywanie z Eir i okazjonalnie Yordena jeśli ten akurat miał lepszy dzień, albo nie był na morzu. Za to teraz pozostałoby mu jedynie towarzystwo Yany no i może jakiegoś wujka od czasu do czasu. Rekacja kobiety wcale nie była dla niego czymś nieznanym. Chłopiec po prostu ignorował jej niechęć i ostry ton. Tym mu przecież krzywdy nie zrobi.
Chłopiec zerknął przelotnie na czarownicę jakby zastanawiając się co jej powiedzieć, albo na ile może sobie pozwolić. Postanowił zaryzykować. W końcu co mu szkodziło, przecież Rokwood go raczej nie zastrzeli w tym lesie, co nie? Chociaż tego ostatniego to nie był tak w stu procentach pewien.
-No… jak mi pokażesz, to potem sobie pójdę i już Ci więcej nie będę zawracać głowy. A jak tego nie zrobisz to będę za Tobą chodzić i będę próbować Cię namówić, żebyś jednak to zrobiła, a wtedy raczej za dużo nie upolujesz- pozornie niedbale wzruszył ramionami jakby mu wcale nie zależało, ale zdradzało go czujne spojrzenie jakim przyglądał się reakcji Sigrun. Liczył, że wizja świętego spokoju ją przekona.
Ucieszył się gdy dostał pozwolenie od Sigrun na pogłaskanie zwierzaka. Od razu podrapał szczeniaka za uszami i nawet uśmiechnął się lekko gdy ten prawie natychmiast nadstawił swój łepek do dalszych głasków, a uśmiech na twarzy Hjalmara wcale nie był takim częstym widokiem, szczególnie teraz po tym jak odeszła Eir, no i Yorden.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Tereny łowne [odnośnik]14.09.19 17:03
Spodziewala się usłyszeć padającej z ust chłopca całej przemowy o tym jak bardzo pragnie nauczyć się używać czarodziejskiej kuszy, wystrzelić bełt po raz pierwszy i wkrótce zacząć brać udział w polowaniach tak jak jego krewni. Tak się jednak nie stało. Mały blondynek zdecydował się użyć zupełnie innego argumentu. Sprytne, tego nie mogła mu odmówić. Wizja pozbycia się go raz, a dobrze, przynajmniej na dzień dzisiejszy była kusząca. Nie znosiła, gdy ktoś, komu nie była przychylna, zawracał jej głowę, zwłaszcza, kiedy polowała i próbowała odpocząć. Rozbawił ją jednak tym, że naprawdę sądził, że da sobie w ten sposób wejść na głowę. Przechyliła głowę, przyglądając mu się przez chwilę, po czym podeszła do Hjalmara i nachyliła się ku niemu, wspierając dłonią o prawe kolano, by ich twarze się zrównały.
- Naprawdę sądzisz, że ci pozwolę ci być moim wrzodem na dupie? - spytała go cicho, rozbawionym tonem; nie zdawał sobie z tego sprawy, lecz rzeczywistość malowała się w zupełnie innych barwach. Jeśli stałby się naprawdę upierdliwy, tak jak się wygrażał, wystarczyłoby jedno niewerbalne Imperio, by się go pozbyć. Młody Goyle był za młody, by mieć świadomość tego, co się z nim dzieje. Nie wiedziałby co się stało - i nie miałby pojęcia jak z tym walczyć. Szybko, nieprosto, ale zaskakująco skutecznie.
Wyprostowała się, po chwili zastanowienia wyciągnęła kuszę w stronę Hjalmara. Była duża, za duża jak na dziecięce ręce, ale skoro chciał. - Trzymaj - stwierdziła, a gdy ją od niej odebrał, wyciągnęła z kieszeni płaszcza paczkę papierosów i zapaliła jednego. - Nie, nie tak - zganiła chłopca, gdy złapał broń w zły sposób. Młodziutki doberman pałętał się pomiędzy ich kostkami mocno rozentuzjazmowany. Przytrzymawszy papierosa wargami poprawiła ręce chłopca. Kusza mimo wszystko i tak była dla niego za ciężka. - Naciśnij i spróbuj trafić w dąb. Wiesz który to dąb? - poinstruowała go; niech wystrzeli raz, czy dwa i da jej święty spokój.
Jego uśmiech, czy też jego brak nie przykuł uwagi czarownicy; wewnętrzny stan duszy i umysłu chłopca naprawdę niewiele ją obchodził. Zapewne po stracie rodziców było mu ciężko - ale to nie była jej sprawa. Litowanie się na nim, głaskanie po głowie i współczucie jedynie go rozmiękczą.


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]28.09.19 21:06
Tak szczerze to nie spodziewał się, że jego nędzna groźba podziała w jakikolwiek sposób na Sigrun. Dlatego nie przejął się zbytnio gdy czarownica nachyliła się do niego i rzuciła swoją uwagę o byciu wrzodem na dupie.
-Nie wiem- wzruszył ramionami. -Nie sądzę, ale zawsze mogę spróbować- dodał jeszcze nieco zaczepnym tonem. Warto było spróbować.
A jednak miał szczęście, nie musiał wprowadzać swoich gróźb w życie. Dlaczego wcześniej niechętna towarzystwu Sigrun zgodziła się jednak mu pokazać, jak działa kusza? Nie miał pojęcia, ale też wcale go to nie obchodziło. Nieco przejęty przejął z dłoni Sigrun kuszę, która była nieco cięższa niż mu się początkowo wydawało, ale wciąż do udźwignięcia. W pierwszym odruchu objął ją swoimi dziecięcymi ramionkami, żeby jej nie upuścić. Dopiero dzięki wskazówkom Rookwood udało mu się ją chwycić poprawnie. Teraz była dla niego trochę nieporęczna, ale nie będzie narzekać. Nie wiadomo, kiedy nadarzy mu się kolejna taka okazja, a coś mu mówiło, że raczej nieprędko.
-Wiem, to tamten, prawda? - wskazał głową na odpowiednie drzewo. Gdy już ustalili w co ma trafić, Hjalmar uniósł za ciężką dla niego broń, z trudem wycelował i wypalił. Nie był w stanie powstrzymać lekkiego uśmiechu, gdy usłyszał jak bełt wbił się w korę drzewa. Trafił! I to za pierwszym razem. Co prawda bełt utkwił nieco niżej niż się spodziewał, ale nie można mieć wszystkiego.
-Mogę jeszcze raz?- zapytał Sigrun. Chętnie powtórzyłby ten strzał jeszcze parę razy, ale coś mu mówiło, że nie powinien przeginać. Dwa wystarczą, o ile się w ogóle uda. - Jak się napina te linki?- głową wskazał na cięciwę. -I jak daleko może taka strzała polecieć? Przebiłaby na wylot niedźwiedzia z pięćdziesięciu jardów? – wiedział, że Sigrun wcale nie musiała odpowiadać na jego pytania, przecież przyszła tutaj na polowanie, ale chętnie dowiedziałby się czegoś więcej na temat kuszy. Ta broń ewidentnie go zafascynowała. Ciekawe czy efekt byłby taki sam ze sztyletami, nożami do rzucania czy innymi przedmiotami, którymi można zrobić krzywdę innym.

| rzucam na emocję - ciekawość
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Tereny łowne [odnośnik]28.09.19 21:06
The member 'Hjalmar Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k10' : 10
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
tereny łowne - Tereny łowne - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tereny łowne [odnośnik]29.09.19 1:57
Po nieznośnie długiej chwili skinęła głową, tym samym wyrażając zgodę, aby Hjalmar wystrzelił drugi bełt. Najchętniej wyrwałaby mu broń, oznajmiła, że to koniec lekcji i rozmyła się w powietrzu, teleportując gdziekolwiek, gdzie nie będą przeszkadzać jej w polowaniach cudze dzieci, ale nie mogła zabrać ze sobą psów. Nie znalazłby jej, gdyby nie zostawiła po sobie śladów. Pochyliła się, by pokazać Hjalmarowi jak odpowiednio napiąć cięciwę w czarodziejskiej kuszy. - To zależy jak mocno naciągniesz i z jaką techniką - mruknęła w odpowiedzi. Wiele też zależało od wykonania magicznej broni. Ta tutaj, należąca do Sigrun, była porządnej jakości. Nie z najwyższej półki, zarezerwowanej wyłącznie dla najbogatszych, lecz nie mogła na nią narzekać. Dobrze się sprawdzała. Zaśmiała się przez pytanie, czy bełt przebiłby niedźwiedzia na wylot. - A jak sądzisz, młody? Widzisz jakie to jest niewielkie? Ostre, przebije się przez futro i skórę, ale nie przez tak potężną warstwę tłuszczu. Nie przebije niedźwiedzia na wylot, chyba, że rzucić by na to więcej zaklęć - odparła, kręcąc przy tym głową, przez naiwność dziecka. Już miała go ponaglić, kiedy blokada w kuszy zwolniła się sama - bez pomocy chłopca, Sigrun widziała to dokładnie, być może to jego dziecięca magia, z pewnością już przecież nie anomalie. One przeminęły bezpowrotnie. Tym gorzej dla Hjalmara - tym razem to on był powodem nagłej manifestacji magii. Bełt wystrzelił z kuszy i niemal trafił w szczenię plątające się w okolicach dębu. Przestraszone uciekło w stronę matki.
- Koniec lekcji - warknęła Sigrun, wyciągając władczo ręce w stronę Goyle'a. Może to nie była jego wina, ale zdawała się nie tego nie rozumieć. Nigdy nie wykazywała zrozumienia wobec dzieci. - Oddaj. Może ci jej jeszcze kiedyś użyczę, gdy już zaczniesz panować nad swoimi czarami i przestaniesz prawie mordować mi psy - wysyczała wiedźma, odbierając chłopcu broń - aż chciało jej się powiedzieć, że to nie jest zabawka, ale nie przechodziło jej to przez gardło - i gwiżdżąc na psy. - Znajdź lepiej wuja, czy tam ciotkę, jeśli nie chcesz sam skończyć jak niektóre zające - nabity na strzałę - oznajmiła mu, sugerując, że nadeszła chwila ich pożegnania. Nie zamierzała go odprowadzać. Skoro sam się dotąd tu plątał, sam tu trafił, to i wróci sam. Nie była jego niańką, zaś troski miała w sobie mniej niż wcale.
Po tych słowach sama się oddaliła, zniknęła w zaroślach, przyśpieszając kroku; psy posłusznie biegły tuż za nią, choć szczenię czasami zbaczało ze ścieżki, by obwąchać nowe tereny.

| zt :pwease:


She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12476-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Tereny łowne [odnośnik]05.12.19 10:41
eddard & ventress16 lutego?
- ...a wtedy lord Carrow wykazał się wielką śmiałością, wykraczającą poza standard odwagi. Dobrze, że jest wśród nas. To na pewno będzie udane polowanie.
Ventress przeniosła spojrzenie ciemnych oczu na mężczyznę po lewej stronie od niej. Dosiadał rosłego, bułanego ogiera, który kontrastował z ciemnym odzieniem swojego pana. Jednak to nie koń przyciągał uwagę młodej kobiety — czarodziej trzymający wodze był zdecydowanie ciekawszym okazem. Chociaż twarz naznaczoną miał licznymi zmarszczkami, a siwizna przetykała się przez nieskazitelnie czarne kiedyś włosy, Hemarion Rowle był przystojnym mężczyzną wykraczającym poza standardy urody. Gdyby nie jego kalectwo, kobiety biłyby się o jego względy bez przerwy, chociaż już dawno miał za sobą młodzieńcze lata. Jednak upośledzenie zepchnęło go na margines szlacheckiej śmietanki towarzyskiej, a w rodzie nie zadbano o dorównującą mu fizjonomią córkę wspaniałych lordów. Zamiast pięknej szlachcianki dano mu jedną z Blacków z nosem niczym dziób i wiecznie tłustą skórą, której nie zwalczały żadne eliksiry. Nic dziwnego, że para nigdy nie doczekała się potomstwa, a Hemarion wpatrzony był w swojego siostrzeńca niczym w syna. Jego siostra wyszła, ku zaskoczeniu wszystkich, za Carrowa i urodziła mu dziedzica, który teraz dumnie gnał na horyzoncie zachwycając zgromadzoną gawiedź swoimi umiejętnościami jeździeckimi. Ven nie patrzyła jednak na młodego mężczyznę. To u boku siwiejącego wdowca czuła się odpowiednio. Nie zwracała uwagi na jego zdeformowaną rękę schowaną aktualnie pod grubym materiałem płaszcza. Była to cena, jaką zapłacił za bycie dzieckiem jednego z kazirodczych związków tak kultywowanych wśród przedstawicieli rodu Rowle. Nie brzydziła się nim jednak ani nie bała, jak robiła to większość dworskich panniczek. Hemarion nie miał wielu przyjaciół, bo młodsze pokolenie odpychało kalekę, a starsze widziało w nim jedynie niedoskonałość mieszania się czystej krwi. Byli przerasowieni i wszyscy o tym wiedzieli, lecz nikt nie śmiał poruszyć tego tematu na głos. Wszak oni wszyscy byli jedną wielką rodziną. Dzieliły ich jedynie nazwiska. I chociaż choroba dotknęła ciała Hemariona, ominęła jego umysł, który pozostał w idealnym stanie, wyostrzony lepiej niż u wielu kuzynów burke'owej siostry. Nic więc dziwnego, że nawet teraz próbował go wykorzystać, wychwalając zasługi siostrzeńca i podsuwając go Ventress. Ta jednak wolałaby poślubić starszego wdowca z niepełnosprawnością fizyczną, lecz będącego cennym rozmówcą niż zapatrzonego w siebie młodzieńca, którym był Achilles Carrow. Ideał w oczach matek, idol w oczach córek, kandydat w oczach ojców. Ona jednak nie widziała w nim zasług, a jedynie puste opowiastki, które w żaden sposób nie ciągnęły za sobą prawdy. Bo czy zmierzył się ze smokiem i nosił dumnie blizny po tym spotkaniu? Czy władał magią silniej niż jakikolwiek rówieśnik? Czy dorobił się bogactwa, które roztrwaniał? Był żałosną imitacją mężczyzny i piękna twarz nie miała tego nadrobić. Pomimo sympatii do Hemariona, Ventress nie miała zmienić zdania o jego siostrzeńcu.
- Los sprzyja śmiałym — odpowiedziała jedynie, skinąwszy głową towarzyszącemu jej mężczyźnie i nie mówiąc nic więcej. Ten odpowiedział jej uśmiechem, po czym pożegnał się, dołączając do tabuna szlachciców zamierzających ścigać swoją zwierzynę. Czy gdyby im pozwolono, polowaliby właśnie na rącze łanie zasiadające na szczycie wzgórza i obserwujące ich z ekscytacją? Małżeństwo zawsze stało w centrum ich świata aż do przesady. Burke nie była w stanie wytrzymać kobiecego plotkowania, szczególnie dzisiaj miała z tym problemy, chociaż na co dzień pozostawała obojętna. Wolała wycofać swojego wierzchowca pod linię drzew, gdzie znajdowali się mężczyźni niebiorący udziału w polowaniu. Wiedziała, że była na celowniku przez nobilitację brata i nie mogła przynosić Edgarowi wstydu. Nie chciała tego robić. Dlaczego więc to wszystko musiało się dziać właśnie teraz? Odetchnęła ze skrywaną ulgą, gdy jedyne towarzystwo postanowiło się ulotnić, chociaż zaraz powietrze drastycznie zatrzymało się w jej ciele, zamiast uciec swobodnie na zewnątrz. Zacisnęła palce na wodzach, słysząc jak obleczone w czarne rękawiczki dłonie wywołały charakterystyczny chrzęst pocieranej skóry o skórę, a krew odpłynęła z kobiecej twarzy. Nie teraz! Frøyo, nie teraz!, przemknęło jej przez myśl, gdy poczuła jak mięśnie zaczęły drgać ze spięcia. Zassała powietrze do ściśniętych płuc, starając się z całej siły uspokoić oddech i nie dać się opanować słabości. Było to jednak utrudnione, bo nie znajdowała się w Durham, skórzany gorset ściskał boleśnie talię, blokując poczucie ulgi, a krople potu wystąpiły na bladym czole. Dlaczego? Dlaczego ją to spotykało? Dlaczego to musiało tak boleć? Matka mówiła jej, że każda kobieta przeżywała to inaczej i jeśli chciała, mogła sięgnąć po eliksiry przeciwbólowe. Ventress podziwiała zdolności Quentina, jednak nie zamierzała zapijać bólów menstruacyjnych kolejnymi wywarami i robić to do czasu zakończenia krwawienia. Skoro bogowie zesłali na nią to cierpienie, miała sobie z nimi poradzić bez wspomagaczy. Skoro chcieli od niej tej ofiary, niech będzie. Jej wierzchowiec machnął łbem i zaczął przestępować z nogi na nogę, powodując jedynie, że podbrzusze zabolało czarownicę jeszcze mocniej. - Rolig nå - rzuciła, chcąc uspokoić wierzchowca, ale wyszło jej to żałośnie słabo. Niemal płaczliwie. Żałosne... Jak żałosna była w tym stanie... Zacisnęła równocześnie szczęki i powieki, chcąc przetrwać tę okropną słabość. Gdyby nie suknia do jazdy przypominająca swoimi detalami zbroję, wyglądałaby zapewne jak panna w opałach. Słaba i nędzna. Miała ochotę się rozpłakać, a to denerwowało ją jeszcze bardziej.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Tereny łowne
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach