Tobias Yaxley
Nazwisko matki: Yaxley (dawniej Burke)
Miejsce zamieszkania: Fenland
Czystość krwi: Czysta, szlachetna
Wzrost: 122 cm
Waga: 24 kg
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: zielone
Znaki szczególne: wieczny uśmiech na twarzy, pełno buzującej energii
Czy miotełka sie zalicza?
Oby zapłonęła we mnie lampa wiedzy...
Moja mama! Ona odgania wszelkie zło
Samotna noc, zimno i brudno...
Perfumy mojej mamy, pomimo ostrego zapachu
Nauka latania wraz z ojcem
Odkrywanie świata, zbieranie przeróżnych rzeczy z logami brytyjskich drużyn, ganianie po lasach
Wszystkie jakie tylko istnieją
Latanie na miotle, bieganie, odkrywanie
Kołysanki babci i mamy, są wspaniałe
Jacob Hopkins
Jesień! Paskudna pora roku, przez którą każdy z nas musi niestety przejść. Ponoć jest ona niezwykle piękna, a spadające listki tworzą na ziemi kolorowy dywan, po którym aż chce się chodzić. Nie mógł jednak nigdy tego sprawdzić, ponieważ nie zbyt często wychodził poza obręb mokradł, gdzie znajdował się dworek Yaxleyów. Przez wieczne ulewy, poziom bagien się podnosił i stawał się jeszcze bardziej uciążliwy dla młodego odkrywcy świata - Tobiasa. Był on niemal zmuszony do spędzania wieczorów w towarzystwie dziadków, którzy dzień w dzień siadali ze swoją wiekową księgą i opowiadali równie stare jak ona historie. Dla większości dzieci mogłyby okazać się one niezwykle nudne, ale dziadek miał dar do przekazywania wiedzy w sposób przystępny. Jeżeli mógłby wybierać, chętnie ominąłby te nudne lekcje historii magii, ale nie czuł się na tyle odważny, aby móc sprzeciwić się komukolwiek z rodziny. W końcu troszczą się o niego i chcą, aby chłopak miał w życiu jak najlepiej. Muszą mówić prawdę, a to z pewnością jest dla jego dobra! Zresztą, siedzenie przy kominku było naprawdę odprężające i dawało poczucie ciepła, którego szczególnie brakowało w tym okresie. Chociaż na ogół opowieści o przodkach obfitowały w wiele mężnych i odważnych postaci, to zawsze pojawiały się te paskudne osobniki zwane mugolami. Nie przepadał za nimi, no bo jak można lubić kogoś kto prawie skrzywdził Ci Twojego prapra... pra i w ogóle wiele pradziadka albo był na tyle nierozumny, że Minister musiał wydać specjalne dekrety, aby czarodzieje się z nimi nie bratali? Nie miał możliwości wyjścia z domu i poznania ich, ale nigdy tego nie żałował. Bał się, że i jego kiedyś skrzywdzą, a nie chciał zasmucać mamusi.
Zima! Nie wiedział czemu, ale wszystkie dziwne wydarzenia w jego życiu miały miejsce właśnie w czasie tej mroźnej pory. Nie pamięta za dobrze swoich pierwszych lat spędzonych na Ziemi, jednak rok 1953 zapadł mu szczególnie w pamięci. Ból klatki był nie do zniesienia, a sam czuł jakby miał powoli umierać. Pewnej nocy się nie obudził. Na szczęście okazało się to być tylko omdleniem, chociaż jego powód już do przyjemnych nie należał. Zanik organów? Tak usłyszał... Z każdym słowem zaczął się denerwować coraz bardziej, a nawet uspokajające słowa matki na niewiele się zdały. Przecież on nie chce stracić ręki i mieć trzech nóg, to nie jest normalne... Ale równie nienormalne były perypetie w szpitalu, na które lekarze musieli dosyć szybko reagować. Często wymykał się ze swojego łóżka, aby popodziwiać ptaszki w klatce stojącej na jednym z korytarzy. One zawsze tak wesoło świergotały! Pragnął być jednym z ptaszków i móc odlecieć z tego szpitala, ale na niewiele się zdały jego prośby. Nieważne jakby się mocno nie starał, ucieczek nigdy nie dało się ukryć. Każdy krok stresował go na tyle, że nie był w stanie panować nad swoją magią, która w tym czasie szczególnie była niewykształcona. Yh, dlaczego te wszystkie stojaki muszą się przewracać i tak głośno hałasować? To nie tak miało wyglądać! Podobnie zresztą bywało ze schowaniem się, kiedy to fotele i inne meble znajdujące się w niedalekiej odległości, starały się wręcz uciec od chłopaka. Jemu to chyba nigdy dobrze nie wychodziło, bo podobne sytuacje zdarzały się niejednokrotnie.
Wiosna! Przyroda znowu wraca i na nowo można obserwować rosnącą dookoła faunę. A może florę? Mało ważne. Jednak mógł wtedy spełniać się w swoim kolejnym małym marzeniu! Kilka latek temu dostał od babci doniczkę z Czyrakobulwą. Początkowo była niewielka, bo nawet bańki na jej łodydze zdawały się być większe od niej samej. I właściwie nie było widać progresu, bo Tobias aż za bardzo chciał ją pielęgnować, a roślinka nie wytrzymała nadmiaru wody wlewanego hektolitrami do doniczki. Wiosna to jednak nie tylko czas radości... Pięć lat temu umarł jego ojciec. Nie był zbyt mądrym berbeciem, jeżeli chodzi o wczesne lata i nie zrozumiał tego, że już nigdy nie będzie mógł się z nim spotkać, pogadać, ani pobawić się gargulkami. To dotarło dopiero po paru miesiącach, kiedy ojciec z podróży nie zamierzał wrócić. Nie jest on zbyt twardym dzieckiem, jeżeli chodzi o wszelkie trudne sytuacje, ale starał się nie płakać. Robiła to już za niego mama, którą należało pocieszyć, przytulić, uśmiechnąć się i dać kwiatuszka. To jej zawsze pomagało. A może tak tylko mówiła? Ważne że jej uśmiech wracał na nowo!
Lato! Człowiek wreszcie może wyskoczyć i przejść się po ciepłych mokradłach. Zawsze marzył o spędzeniu tego czasu nad plażą, ale może jeszcze te zachcianki zostaną spełnione? Ten okres zawsze kojarzy mu się z wyjazdami... Przeróżne spotkania rodzinne, gdzie stężenie nudnych osób sięga zenitu, a ganianie po ogrodzie za jednym motylkiem może być uznane za niewychowanie. A on tak kochał to robić i podziwiać przyrodę! Mógłby nieustannie biegać po lesie i wypatrywać ukrytych w nim stworzeń, ale nie zawsze było mu to dane. Nigdy chyba nie zrozumie tych zasad, ale się ich trzyma. Trzyma i nie zamierza tak szybko puścić! Swoje małe skoki w bok i tak będzie przeprowadzał. Czego mama nie widzi, temu sercu żal. Był to również jego chyba najulubieńszy okres. Mógł wreszcie wyciągnąć swoją miotełkę i poćwiczyć latanie z wujkami bez zrzędzenia mamy za uchem, że za zimno, że stanie się mu krzywda czy co ona tam jeszcze potrafiła nagadać. W lataniu czuł się zdecydowanie najlepiej, a na pewno dawało mu to więcej frajdy niż praktyka jakichś zaklęć. Ważne że umie on bez schylania podnieść swoją miotełkę, czyż nie? Tylko taka umiejętność przyda mu się naprawdę w życiu!
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 0 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | I | 2 |
ONMS | II | 5 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka Etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Fotografowanie | I | 1 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 1 |
Szermierka | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 14 |
Niewielka miotełka od wujaszka, aparat fotograficzny
Ostatnio zmieniony przez Tobias Yaxley dnia 07.11.16 23:39, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
Ocalałeś, bo byłeś
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.