Florence Fortescue
AutorWiadomość
- Żywotność:
Żywotność
Wartość żywotności postaci: 216żywotność zabronione kara wartość 81-90% brak -5 183-203 71-80% brak -10 160-182 61-70% zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz -15 138-159 51-60% silne ciosy w walce wręcz -20 115-137 41-50% blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak -30 93-114 31-40% metamorfomagia, animagia -40 70-92 21-30% uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 -50 47-69 11-20% teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz -60 25-46 1-10% Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). -70 2-24 0 Utrata przytomności
- Rodzina:
Osobiste Rodzina Florean FortescueŁapie siostrę za obydwa nadgarstki i spogląda jej w oczy, starając się, by nie mogła odwrócić od niego wzroku. - Proszę, proszę, proszę, Florence! To jedyna taka szansa! A jeżeli go odczarujesz? Wyobrażasz sobie? Książę? W każdej mugolskiej bajce był jakiś książę i te wątki zawsze najbardziej ci się podobały, nie kłam! - Mówi szybko, żeby tylko nie dała rady mu przerwać. Puszcza jej nadgarstki i sam podchodzi bliżej żaby. - A ta korona... Zobacz jak mu w niej do twarzy - dodaje i zaczyna żałować, że nie wziął aparatu. Co prawda nawet go nie posiada, ale pożyczyłby od Bertiego, o! A tak nie będzie mógł uwiecznić tego historycznego momentu. Albowiem tak, Florek w tym momencie jest pewny, że dopnie swego.- Pamiątki:
Pamiątki RóżdżkaJarzębina, oko lunaballi, 11 i 1/2 cala, dość giętkaPierścień z kamieniem księżycowymPrezent od brataNotatnk z przepisamiIlekroć Florkę nagle olśni co do jakiegoś ciekawego pomysłu na smak lodów, zaraz zapisuje go w zeszycie by nie zapomnieć
- Zwierzęta i magiczne stworzenia:
Zwierzęta i magiczne stworzenia Kicek[...] Coś zaszurało, coś zazgrzytało i nagle jego oczom ukazał się królik. Bennett zamrugał kilkukrotnie, nieco zaskoczony i zbity z tropu.
- Znowu go przytargałaś? - Rzucił nagle, nie odrywając oczu od futrzaka i na oślep dziabiąc ciasto łyżeczką. - Powiedz mi - jak Ty go tu przynosisz? Pod pachę i hola? Czy może usypiasz go na ten czas?
~Alan Bennett o Kicku
- Myślodsiewnie:
Myślodsiewnie Późny grudzień 1956 | z Alanem Bennettem | W mieszkaniu Alana~Zakończony~
[...] Florence z uśmiechem podgłośniła różdżką radio, w którym rozbrzmiewały świąteczne piosenki, a potem zostawiając na chwilę kucharzenie, tanecznym krokiem ruszyła do salonu. Z kanapy podniosła duży, ciepły sweter. Bardzo duży i bardzo ciepły. Założyła go przez głowę i zaśmiała się, gdy połaskotał ją w nos. Zerknęła do lustra - o nie, zdecydowanie nikt nie nabrałby się, że ten sweter należy do niej! Bo też nie należał.
Co prawda w domu było ciepło - niemniej wiedziała doskonale, że on lubił ją oglądać w właśnie takim wydaniu. Zamierzała go więc należycie powitać gdy będzie wracać z pracy.- Pojedynki:
- Marzec 1956:
1956 MARZEC 4.03 | z Floreanem Fortescue i Bertiem Bottem | W "Słodkiej Próżności"~Zakończony~
[...] W teorii nie miała wstępu do kawiarnianej kuchni, ale w praktyce... cóż, tak to jest kiedy się zna właściciela i uważa go za przyjaciela! Tak więc Florka bez wahania wślizgnęła się do kuchni, skąd z resztą nawet słyszała głos swojego brata!
- A co się tutaj wyprawia? Florek, u konkurencji dorabiasz? - zapytała, opierając ręce na biodrach i robiąc srogą minę, zaraz jednak się roześmiała - Bertie, co ty knujesz?
~Rozliczony za kwiecień~9.03 | z Alanem Bennettem | Na Pokątnej~Zakończony~
[...] Marudząc cicho pod nosem Florence schyliła się by podnieść większość z nich. Dwie uciekły jednak nieco dalej, wgłąb jednej z odnóg od głównej ulicy. Dziewczyna poszła za nimi by odzyskać swoją własność. Kiedy zaś wyprostowała się, trzymając już swoje sykle w garści, zamrugała, spoglądając w dziwnie znajomą jej twarz. Skąd ona znała tego podchmielonego, śmierdzącego tytoniem faceta? Przecież nie miała wśród znajomych aż takich niechlujów!
Zmarszczyła wyraźnie brwi. Nie, poważnie?
- Alan?
~Rozliczone za marzec~9.03 | z Alanem Bennettem | W mieszkaniu Florki~Kontynuacja powyższego wątku~
~Zakończony~
Florence nie pytała.
Po prostu z kamienną twarzą zaciągnęła Alana do swojego domu - Merlinowi niech będą dzięki, że znalazła go niemalże tuż pod wejściem do ich mieszkania. Zaciągnięcie go tu nie sprawiło jej żadnych kłopotów, co w sumie nieźle ją zaskoczyło. Sądziła, że mężczyzna będzie się próbował bronić, szarpać, wyrywać. Nie wiedziała co spowodowało jego względną uległość, ale przynajmniej nie sprawiał jej problemów, a to się liczyło.
~Rozliczone za marzec~~Referendum~
[...] Szybko więc ustawiła się w kolejce, oddała do sprawdzenia różdżkę (rozstawała się z nią dość niechętnie, ale na szczęście odzyskała ją bardzo szybko), po chwili wzięła arkusz i wypełniła go. Wrzuciła do jednej z urn - mając szczerą nadzieję, że społeczeństwo wybierze właściwie.
Potem wybyła z Ministerstwa.13.03 | Z Johnem Carterem | w lodziarni rodzeństwa Fortescue~Zakończony~
Florence podskoczyła jak oparzona, boleśnie obijając sobie biodro, w momencie gdy tuż za jej plecami nagle rozległ się głos.
- John! - zawołała pełna oburzenia, wypuszczając z rąk swój notatnik. Szybko go podniosła a potem trzepnęła nim mężczyznę w ramię - Ile razy ci mówiłam, że nie lubię straszenia! I zakradania się!
~Rozliczone za marzec~14.03 | Z Floreanem Fortescue | W ogrodzie magizoologicznym~Zakończony~
Florence równie mocno jak brat cieszyła się na dzisiejszą wycieczkę. Odkąd otworzyli wspólnie lodziarnię, praktycznie większość dni była dla niej przyjemnością a praca - niemalże spełnieniem marzeń. Pewnie, było troche roboty, ale ona czerpała z niej prawdziwą przyjemność. Jednak, jak mówi jedno przysłowie, co za dużo to niezdrowo. Trzeba było poświęcić bratu nieco więcej czasu niż zajmowało strofowanie go, że znów źle umył narzędzia do nabierania lodów!
~Rozliczone za marzec~15.03 | Z Lily MacDonald | W domu Lily~Zakończony~
Wizja odwiedzin u Lily, której nie widziała tyle czasu, napawała ją niemal euforią. Kiedy Florence kończyła swoje zajęcia w pracowni i sprzątała, niemalże unosiła się nad ziemią. Była przeszczęśliwa, w końcu Lily stanowiła jedną z wielu osób z którym Flo znała się bardzo dobrze jeszcze przed kryzysem, który miał miejsce w jej życiu. Nadeszła pora, by odnowić wszystkie kontakty.
~Rozliczone za marzec~16.03 | Z Lily MacDonald i Raidenem Carterem | W biurze policji~Zakończony~
Nawet gdyby Lily jakimś cudem zabroniła jej tu przychodzić, Florka i tak by się za nią powlokła. Potrafiła być uparta, choć tym razem nie musiała się wcale tą upartością popisywać. Jeszcze. Była pewna że ta cecha z pewnością będzie jej potrzebna, kiedy będą musiały przekonywać policjanta, by dał im się zobaczyć z Mattem. Bo wnioskując po tym co mówiła jej przyjaciółka, już nie raz musiała odejść z kwitkiem.
~Rozliczone za marzec~29.03 | Z Alanem Bennettem | W domu Alana~Zakończony~
Florence zawsze znajdywała chwilę, by poza własnym mieszkaniem, lodziarnią i najpotrzebniejszymi sklepami odwiedzać jeszcze jedno miejsce. Zawsze przychodziła tam z obawą w sercu, ale też zdeterminowana i pełna zapału. Nawet jeśli dzień w pracy był długi i męczący. Zawsze coś ze sobą przynosiła. Zwykle jedzenie. Takie porządne, domowe. W końcu skoro Alan nie dbał o siebie w ogóle, nawet na tyle by wyjść do sklepu i kupić coś do zjedzenia, jak niby mogła go podejrzewać o gotowanie? A przecież własnoręcznie zrobione smakołyki zawsze przywracały człowieka do sił najskuteczniej.
~Rozliczone za marzec~
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:40, w całości zmieniany 16 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Kwiecień 1956:
1956 Kwiecień 1.04 (bardzo wczesny ranek) | Z Alanem Bennettem | Ulica Pokątna~Zakończony~
[...] Pogrążyła się w myślach, nieco się jednak obawiając reakcji brata na jej nieobecność. Zaraz jednak z tego zamyślenia ją wyrwano, kiedy wychodząc zza zakrętu niemal na kogoś nie wpadła.
- Och, przepraszam najmocniej... - zaczęła, odstępując w bok by przepuścić mężczyznę, kiedy nagle dostrzegła ponad szalikiem znajomo wyglądające oczy i czuprynę. Jak zwykle musiała zadrzeć nieźle głowę, by spojrzeć mu w twarz. - Alan? Co ty tutaj robisz tak wcześnie?
~Rozliczony za kwiecień~1.04 (późny ranek) | Z Floreanem Fortescue | W lodziarni rodzeństwa Fortescue~Zakończony~
[...] Zdziwiła się potężnie, widząc zamkniętą lodziarnię. Czyżby Floreana też coś zatrzymało? Zmarszczyła brwi. Nie, przecież widziała go przez witrynę w lokalu! Zaraz ruszyła do wejścia służbowego. Zdjęła płaszcz i podeszła do brata.
- Florek, o co tu chodzi? Dlaczego lodziarnia jest zamknięta? - zapytała. Miała zadać jeszcze jedno pytanie, ale w tym momencie dostrzegła transparent. Ponownie ściągnęła brwi i spojrzała na brata. - Szykujesz coś na prima aprilis? Ale wiesz, że trzeba się było za to zabrać wcześniej? Wyciągaj lody, na co czekasz!
~Rozliczony za kwiecień~3.04 | - | Czytelnia Biblioteki Londyńskiej~Badania~
[...] Z zaklęciami sobie radziła, jednak domyślała się, że dziedzina magii, która będzie im w tym wypadku potrzebna, zaliczała się raczej do transmutacji, a z tą Florka nie czuła się już tak pewnie. Zdecydowała się więc udać w miejsce, gdzie, jak wiedziała, odnajdzie na pewno pomoc na dręczące ją pytania - jako lekki mól książkowy udała się do Biblioteki Londyńskiej. Nabrała naręcze książek o transmutacji, i po prostu zaczęła je wertować. Tego dnia Florean siedział w pracy, więc mogła poświęcić swoim poszukiwaniom niemal cały dzień. Po piątej przejrzanej książce zaczęła się trochę zniechęcać, ale wspomnienie twarzy Floreana i jego oczów pełnych nadziei i ekscytacji sprawiał, że sięgała po kolejną. Nie chciała by jego odkrycie poszło na marne. Cel był więc prosty - odnaleźć zaklęcie, które ożywi lody.5.04 | Z Matthewem Bottem | W kuchni rodzeństwa Fortescue~Zakończony~
[...] Kiedy już otrząsnęła się z pierwszego szoku, jej ręka automatycznie wystrzeliła do przodu, sprzedając mu potężnego liścia. I zanim zdążył się z niego otrząsnąć, złapała go za ubranie na piersi i wciągnęła do mieszkania, a po chwili wepchnęła do kuchni. Nie była może specjalnie silna, na pewno znacznie słabsza niż on - ale nagle rozpalona złość dodały jej wigoru.
- Ty przeklęty durniu! Psidwak cię trącał, idioto! - tak rozeźlona to Florka nie była już dawno! - Co ty sobie myślisz?!
~Rozliczony za kwiecień~6.04 | Z Julią Prewett | Szmaragdowy Zakątek~Zakończony~
[...] Nigdy nie była z Kickiem u weterynarza. Może to było zaniedbanie z jej strony, ale on od maleńkości nie miał żadnych problemów! Naprawdę żadnych. Zęby ścierał sobie ładnie, jadł grzecznie i wypróżniał się też prawidłowo. Nie było więc potrzeby fatygowania się. Wszystko co dobre musiało się jednak skończyć, czyż nie?
~Rozliczony za kwiecień 2.0~13.04 | Z Helene Rowle | Lodziarnia rodzeństwa Fortescue~Zakończony~
[...] Florence upiła łyk swojej herbaty, ale po chwili wstała, przerywając swoją krótką przerwę i ponownie podeszła do lady, kiedy pojawili się nowi klienci.
- Witamy w lodziarni Fortescue! - odezwała się na powitanie do kobiety i dziewczynki, które wkroczyły do lokalu.
~Rozliczony za kwiecień 2.0~14.04 | Z Alanem Bennettem | W restauracji "Kostka Lodu"~Zakończony~
[...] Kiedy więc nadszedł dzień spotkania, Florence również postarała się w kwestii ubioru. Skoro Alan prosił ją, by ubrała sukienkę, postarała się by znaleźć odpowiednią. Jej garderoba nie posiadała ich wiele, ale wkrótce wzbogaciła się o prostą, ciemnoczekoladową, ładnie podkreślającą kolor oczu samej dziewczyny. Do tego postanowiła dopasować opończę z miękkiego, ciepłego materiału. Włosy zostawiła rozpuszczone, zawsze uważała, że w takich jej najładniej. Sama spędziła przed lustrem mnóstwo czasu, co chwila poprawiając grzywkę i fałdy na sukience. Jej także z resztą towarzyszył cichy głosik, szepczący na ucho rzeczy, o których usilnie starała się nie myśleć. Przecież to wyglądało jak schadzka!
~Rozliczony za kwiecień~16.04 | Z Lily MacDonalnd | W mieszkaniu Florence~Zakończony~
[...] Nie powiedziała Lily po co ją tu ściągnęła. To nie było coś o czym można było pisać w liście! Domyślała się więc że dziewczyna musi być niezwykle zaintrygowana. W końcu Florence nieczęsto miewała podobne kłopoty. Twardo dziewczyna trzymała się stopami ziemi i niewiele mogło ją wytrącić z równowagi. Ale chyba pocałunek mężczyzny na którym - jak się jej zdawało - jej zależało, chyba się mógł do takowych zaliczać?
~Rozliczony za kwiecień~17.04 | Z Alanem Bennettem | W domu Alana~Zakończony~
Florence w końcu więc zjawiła się przed domem Bennetta... z niemalże takim samym mętlikiem w głowie jak przed trzema dniami. Wcale nie była pewna czy jest gotowa się znów z nim spotkać. Jednakże kiedy już zrobiła pierwszy krok w kierunku jego mieszkania, inne jakimś sposobem przyszły całkiem łatwo. Otworzyła drzwi kluczem - tym który jej dał na odchodne po kolacji. Ale mimo że przecież miała pozwolenie by tu być, czuła się nieswojo, przemierzając korytarze. Zerknęła do kuchni i salonu, jednak tam było pusto. Odnalazła Alana w sypialni, leżącego na łóżku i czytającego. Gdy zobaczyła mężczyznę, momentalnie musiała spuścić wzrok. Doprawdy, od kiedy ona jest taka wstydliwa? Florek by się uśmiał.
- Witam, panie Bennett... - zaczęła nieco ochrypłym głosem, odchrząknęła i odezwała się znów - Nie przeszkadzam?
Przywołała na twarz jeden ze swoich najbardziej czarujących uśmiechów.
~Rozliczony za kwiecień~18.04 | z Alanem Bennettem i Floreanem Fortescue | Na zapleczu lodziarni~Zakończony~
[...] Kiedy miała przerwę pomiędzy klientami lodziarni, Florence opierała głowę na rękach i pozwalała sobie na krótkie zanurzenie się w świecie fantazji. Przypominała sobie wczorajszy dzień, odwiedziny u Alana. Kiedy tylko przypominała sobie jego twarz, jego pełne radości oczy, jej policzki pokrywały się delikatnym rumieńcem.
~Rozliczony za kwiecień~19.04 | Z Lily MacDonald | W mieszkaniu Lily~Zakończony~
[...] Wizyta u rudzielca była jednak niezapowiedziana. Florence nawet nie pomyślała, żeby wysłać jej wcześniej list. Po prostu nagle podczas krzątania sie po mieszkaniu pomyślała - powinnam powiedzieć Lily - ubrała się i wyszła. Pukanie do drzwi musiało więc dziewczynę zaskoczyć.
- Lily, to ja, Florence! - zawołała dodatkowo, żeby dziewczyna od razu wiedziała, kto przyszedł. A kiedy w końcu otworzono jej drzwi, jej uśmiech natychmiast zszedł z twarzy. Zupełnie jakby ktoś go po prostu oderwał - Słodki Godryku, Lily co się dzieje?
~Rozliczony za kwiecień~20.04 | Z Johnem Carterem | "Wilk Morski"~Zakończony~
[...] Poprosiła Floreana by wieczorem to on dotrzymał Lily towarzystwa a sama wyszła z mieszkania. Już wcześniej umówiła się z kimś w pubie. Czemu akurat tutaj? Cóż, zdecydowanie bliżej miała do kotła, ale uznała, że potrzebuje zmiany scenerii. Można też dodać, że chciała odetchnąć portowym powietrzem - może i wody Tamizy nie były zbyt czyste, ale jednak wieczorem widok jaki roztaczał się z brzegu był niesamowity. Atmosfera, która panowała w Wilku Morskim też potrafiła zdziałać cuda na skołatany i zakłopotany umysł. Wystarczyło tylko spojrzeć na tych wszystkich marynarzy, który zebrali się tam wieczorem, by napić się piwa, pośpiewać szanty i poopowiadać historie z morskich podróży. Wystarczyło popatrzeć na tę roześmianą zgraję by po prostu się uśmiechnąć.
~Rozliczony za kwiecień 2.0~21.04 | Z Stephanie Pettigrew | Brzeg Tamizy~Zakończony~
[...] Westchnęła cicho, w końcu podnosząc wzrok ze ścieżki tuż przed swoimi stopami i usiadła na jednej z ławek... zupełnie nie zauważając, że o tę samą ławkę ktoś się już opierał. Zapatrzyła się na Tamizę, zastanawiając się jak najprościej byłoby rozwiązać jej problemy, ale nic nie przychodziło jej do głowy. I to wtedy właśnie z zamyślenia wyrwał ją czyjeś słowa. Drgnęła, zaskoczona, słysząc własne imię wypowiedziane w sumie znajomym głosem, chociaż póki nie dostrzegła twarzy, nei potrafiła przypisać go do konkretnej twarzy.
- Och! Stephanie! - zamrugała zaskoczona, ale potem na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech - Co za niespodzianka! Spotkać się tak daleko poza Pokątną...
~Rozliczony za kwiecień 2.0~22.04 | Z Garrettem Weasleyem | Wnętrze Biblioteki Londyńskiej[...] Słysząc płynące od sąsiedniego regału słowa, zaintrygowana uniosła spojrzenie. Nie od razu odgadła, że to do niej są skierowane, jednakże wzrok jasnych oczu wbity w jej własne, piwne tęczówki, bezsprzecznie oznaczać mógł tylko jedno. Zamrugała, nieco niepewna, co powinna począć w geście odpowiedzi. Cytat, który właśnie zawisł w powietrzu był jej nieznany - lub przynajmniej dawno zapomniany. Nie znała Szekspirowskich dzieł tak dobrze, z pewnością nie tak dobrze jak Garrett. Ten konkretny tytuł czytała może raz, do tego dość dawno. Wstyd również przyznać, ale krótki ułamek sekundy zajęło jej też skojarzenie, skąd zna tę przecież dosyć charakterystyczną twarz oraz wyróżniające się z tłumu rdzawe kosmyki. Nie widywała go wszak tak często. Brak okazji, brak czasu, brak bliższych powiązań. O czym sprzedawczyni lodów mogłaby rozmawiać z aurorem?26.04 | Z innymi nieszczęśnikami | W Baśniowej Puszczy~Zakończony~
EVENT
[...] Zachwyciła się kolorami na okładce i zaraz z zapałem otworzyła na losowej stronie. Odruchowo chciała chwycić coś, co zaczęło wypadać ze stronic, zanim zorientowała się, że są to... litery. Poderwało ją, a kiedy zdezorientowana zatrzasnęła książkę, w jej oczy ukuła feeria chłodnych barw. Przez chwilę poczuła się, jakby znalazła się wewnątrz kubełka lodów o jakimś przedziwnym, nienazwanym smaku. Nieco ulżyło jej, gdy zobaczyła, ze nie jest tu sama. Chociaż żadnego z obecnych nie znała z imienia - może jedynie kojarzyła co poniektórych jako klientów lodziarni.
~Rozliczony za kwiecień 2.0~26.04 | Z Odette Baudelaire, Grace Wilkes, Adrienem Carrowem i Alexandrem Selwynem | W sali szpitalnej~Zakończony~
~Wątek po evencie~
- Mam nadzieję, że Beedle nie wymyślił tych Wstęg osobiście, inaczej przy następnej okazji ukręcę mu ręce, żeby już nigdy nic nie napisał! - burknęła do siebie, czując jak plamy zaczynają swędzieć.
Przynajmniej tyle dobrego, że trafiły na, z tego co potrafiła określić, właściwy oddział. Naprawdę miała nadzieję, że skoro już tu są, natkną się na jej ulubionego uzdrowiciela. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech, kiedy faktycznie - po chwili zobaczyła go w drzwiach.
- Lord Carrow! - zawołała, na chwilę zapominając o swoich swędzących problemach. Cóż, dawno go nie odwiedzała, ale miała nadzieję, że jej nie zapomniał! W końcu odbywała u niego staż jakiś czas temu - póki pewne okoliczności nie zmusiły jej do porzucenia nauki magomedycyny.
~Rozliczony za kwiecień 2.0~29.04 | Z Matthewem Bottem | Szpital Świętego Munga~Zakończony~
[...] Jej wzrok momentalnie stał się lodowaty.
Matt chyba nie wierzył, że swoją głupią gadką ją jakoś udobrucha, prawda? Tym bardziej, że jego domysły były oczywiście prawdziwe. Różniły się tylko szczególiki (ot, to nie Lily przyszła do Flo po pomoc. Florence sama wpadła do mieszkania rudzielca w zupełnie innym celu i znalazła ją zapłakaną i przerażoną, wyglądającą jak sto nieszczęść).
- Napisałam ci, że masz mi się nie pokazywać na oczy. Tchórzu! Zdychaj! - warknęła i prawie rzuciła w niego książką. Powstrzymała się w ostatniej chwili. Zamiast tego położyła się tyłem do niego, ostentacyjnie pokazując, że jest na niego wściekła. Miał wielkie szczęście, że nie mogła wychodzić poza pole ochronne, trzymające chorobę wewnątrz. Inaczej już by go zatłukła!
~Rozliczony za kwiecień 2.0~
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:42, w całości zmieniany 8 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Maj 1956:
1956 Maj Noc z 31.04 na 1.05 | z Holly Skamander | Zatoka Syren~Zakończony~
[...] - Gdzie ja... co się... - zdołała wyjąkać, zerkając na swoje ręce. Skóra była poparzona i dotkliwie bolała przy każdym dotknięciu. Z jej gardła wydarł się krótki, bolesny krzyk. Do oczu od razu napłynęły jej łzy a Florence rozejrzała się rozpaczliwie dookoła, w jednej chwili śmiertelnie przerażona. To z pewnością nie był szpital - Ja.. Na pomoc... Co się dzieje... na pomoc!
Jak to szło? Uważaj na to, czego sobie życzysz...?
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~1.05 | - | św. Mungo~Leczenie po anomaliach~
Czekanie na ratunek na tej opuszczonej plaży było prawie niczym koszmar. Florence była poparzona, chora na chorobę zakaźną, przerażona, opuszczona, otoczona tylko kilkoma zaklęciami ochronnymi rzuconymi przez Holly. Nie wiedziała nawet czy Skamander faktycznie wyśle do niej pomoc, ale na szczęście magomedycy pojawili się bardzo szybko - szczególnie zważając na okoliczności. Florence, gdy tylko pojawili się w Mungu, nie mogła się nadziwić co się dzieje. Wszędzie panował chaos, ludzie biegali w jedną i w drugą, dookoła pełno było rannych, ślepych, poparzonych (tak jak ona?).01.5 | z Floreanem Fortescue | Sala nr. 1 w św. Mungu~Zakończony~
[...] Zaczynała jej doskwierać samotność i tęsknota. Z ulgą porozmawiałaby teraz z kimkolwiek, nawet Matt byłby mile widziany. W miarę mile widziany... Brak nadętej Francuzki obok sprawił, że atmosfera w pomieszczeniu zdecydowanie się oczyściła, nie było już napięcia, wiszącego nad obiema kobietami niczym chmura burzowa. A to sprawiło, ze poza czytaniem książek, Florence mogła swobodnie rozmyślać bez przeszkód, czasem nawet gadając do siebie po cichu. To jednak jej nie służyło, z dnia na dzień coraz bardziej pochmurniała, dostrzegając jedynie wady i ciemne strony swojej aktualnej sytuacji.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~12.05 w nocy | z Bertiem Bottem | Kuchnia w "Słodkiej Próżności"~Zakończony~
[...] Pozbierała się więc po przeżyciach dnia dzisiejszego i udała do cukierni. Musiała jednak przyznać, że odwrócenie uwagi od nieprzyjemnych myśli przyszło jej... w miarę łatwo i szybko. Prawdopodobnie to wszystko zasługa Bercika. No i tego, że wkrótce cała była upaćkana lukrową masą. Minęło już kilka godzin, odkąd zmagali się ze składem baniek, ale Flo zupełnie nie czuła zmęczenia. Przyjrzała się uważnie kolejnej próbie Bertiego.
- Najpierw popracujmy nad unoszeniem się. Trwałość może chwilę poczekać - sądziła, że ten pierwszy aspekt będzie łatwiejszy do opanowania, dlatego to nim postanowiła się najpierw zająć.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~12.05 | z Josephine Fenwick | Dziurawy Kocioł[...] Złamanego serca nie dało się jednak zagłuszyć tak trywialnymi napitkami. Nie dbając więc o porę dnia, Florence zasiadała nieopodal kominka ze szklanką w ręce i butelką czegoś mocniejszego, stojącego naprzeciwko niej. I prawdopodobnie spędziłaby tak większość czasu, który pozostał do zmierzchu... gdyby nagle z kominka nie buchnął zielony ogień. Samo to zjawisko nie było jeszcze niczym dziwnym... ale osoba, która z tychże płomieni wypadła, była już na tyle niecodzienna, że nawet Florence, pogrążona w swoich głębokich, niewesołych myślach, oderwała wzrok od szklanki.
- Nie łaska uspokoić tej miotły? - burknęła dość głośno, niezadowolona z powstałego harmidru. Ech, a trzeba było wziąć butelkę i iść do domu.14.05 | z Matthewem Bottem | Zaułek~Zakończony~
[...] Nigdy nie podejrzewała, że zwyczajnie któregoś razu wyjdzie z domu i pójdzie się upić. Nigdy nie przepadała za większymi ilościami alkoholu. Piła przecież jedynie okazjonalnie i zwykle tylko lampkę wina, maksymalnie dwie. Nie lubiła zbyt mocnych trunków. No i nie piła nigdy w samotności, w jakimś obskurnym barze. Ale jak widać, ukryta w cieniu przed ciekawskimi spojrzeniami bywalców lokalu, dodała do swoich doświadczeń kolejne. Niezbyt chwalebne, ale zupełnie jej to w tej chwili nie interesowało. W tej chwili, kiedy uczepiona jedną ręką ściany, próbowała stawiać nogę za nogą, ale ciało nie za bardzo chciało współpracować.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~14.05 (noc) | z Floreanem Fortescue | Dom~Zakończony~
[...] Otworzenie drzwi było swego rodzaju wyzwaniem, ale finalnie dała radę i jakoś wgramoliła się do środka. Chwiejne kroki skierowała - nie wiedzieć czemu - do salonu, a tam jak stała, tak padła na kolana na środku pokoju, a potem wybuchnęła płaczem.
Już wcześniej czuła się przecież wyjątkowo paskudnie. Naprawdę, wystarczyło jej to, że kilka dni temu bez żadnego powodu złamano jej serce! Że czuła się wyjątkowo bezradna i beznadziejna w kwestii odnalezienia Lily! Zmarnowała tyle czasu, leżąc zamknięta w szpitalu - była jednym wielkim kłębowiskiem nerwów, jątrzącą się raną, która za nic nie chciała się zasklepić.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~16.05 | z Solene Baudelaire | Czerwony Imbryk~Zakończony~
[...] Wybrała jeden ze stolików - tych na tyłach lokalu, tam jednak było zdecydowanie mniej klienteli, było spokojniej, większa prywatność, miejsce wręcz idealne. Zamówiła sobie też duży dzbanek herbaty - taki, który normalnie serwowano dla co najmniej dwóch osób. Wiedziała, że spędzi tu dziś więcej czasu, nie czuła więc potrzeby by sobie odmawiać - a gdy wzięła do rąk pierwszą filiżankę, aż westchnęła. Zdecydowanie przyjemniej, choć nieco mniej skutecznie, było zapijać smutki herbatą, a nie alkoholem...
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~17.05 | z Josephem Wrightem | Wnętrze lodziarni~Zakończony~
[...] Obecnie nie czuła się zbytnio na siłach by eksperymentować ze smakami - to był kolejny, mały powód, który sprawiał, że czuła się winna. Lodziarnia była jej największym skarbem, więc mimo swojej niedyspozycji, nie mogła pozwolić, by odbiło się to na dobrym imieniu firmy... Na szczęście przynajmniej póki co, przed ladą ustawiały się takie same kolejki jak to bywało w poprzednich latach o tej porze roku, Florence mogła więc skupić się na prostych, niezbyt skomplikowanych, aczkolwiek wciąż niezwykle absorbujących obowiązkach.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~18.05 | z Josephem Wrightem | Szpital św. Munga~Zakończony~
[...] Jednakże w momencie, kiedy przyszła odwiedzić Josepha w szpitalu, oczy miała suche a twarz nawet pogodną. Zwołała już ludzi, którzy znali się na budownictwie i mieli ocenić fachowym okiem szkody w lodziarni, by później podjąć się jej naprawy. Żałowała tylko, że będzie musiała wydać pieniądze, za które miała kupić Floreanowi wycieczkę do Florencji.
- Czołem, bohaterze - odezwała się od progu sali. Zostawiła na szafce swoją torbę z domowym jedzeniem dla Josepha i podeszła bliżej, przywitać się z mężczyzną. - Jak się dziś czujesz?
~Rozliczony za majoczerwiec vol.1~19.05 | z Lily Macdonald | Pokój Matta~Zakończony~
[...] - Lily! - nie zaprzątała sobie nawet głowy pukaniem. Kiedy zobaczyła opisane przez Berta drzwi, od razu się do nich dorwała, musiała zobaczyć na własne oczy tego nerwowego rudzielca (zupełnie zapominając o tym, że takim wejściem smoka może ją zwyczajnie wystraszyć na śmierć).
Ale oto była - a Florence znowu napłynęły do oczu łzy. - Och, Lily... - jęknęła podchodząc do dziewczyny z wyciągniętymi rękami, chcąc ją zamknąć w objęciach.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.2~20.05 | z Stephanie Pettigrew | Dziurawy Kocioł[...] Tak po prawdzie, Florence nigdy nie spodziewała się, że dając pracę pannie Pettigrew, zyska tak lojalnego i niezastąpionego pracownika - oczywiście, wszyscy którzy pracowali w lodziarni byli cudowni, ale jednak Stephanie wyróżniała się na ich tle zaangażowaniem i optymizmem. Nawet jeśli lokal powoli zaczynał przypominać kwiaciarnię zamiast lodziarni, Florence nie miała nic przeciwko. Jeszcze! W którymś momencie bowiem będzie musiała powiedzieć "stop", jeśli okaże się, że kwiatki zaczną wypierać lody!
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:42, w całości zmieniany 16 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Czerwiec 1956:
1956 Czerwiec 02.06 | z Poppy Pomfrey | Przed Lodziarnią~Zakończony~
~Walentynkowy event~
[...] Zmarszczyła jednak tylko brwi, ponownie zgarniając wszystkie talerzyki na jedną kupkę i kierując się z nimi z powrotem do środka - a przynajmniej taki był jej zamiar, bo w następnej chwili tuż przed nią pojawiła się pewna osoba... I Florence mogłaby przysiąc, że jest to najpiękniejsza kobieta, którą kiedykolwiek oglądały jej oczy. Z wrażenia aż upuściła trzymany przez siebie stosik naczyń! Talerzyki roztrzaskały się z hukiem o bruk, ale Fortescue zupełnie nie zwróciła na to uwagi - liczyło się tylko pytanie, które zadał jej ten anioł. Chwilę jednak zajęło jej, nim zdołała wydukać odpowiedź.
- Och... O-oczywiście. Najlepsze. Tak, najlepsze! - gdy już odzyskała mowę, z przejęcia zdecydowanie za bardzo podniosła głos. Oblała się także delikatnym rumieńcem - Najlepsze... dla najpiękniejszej.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.2~12.06 | z Bertiem Bottem | Kuchnia~Zakończony~
- No dobra, Bertie. To jeszcze raz od początku. Jaki eliksir z tych leczniczych próbowałeś uwarzyć? - zapytała już chyba po raz dziesiąty. Prawdopodobnie stawało się to już nieco nużące, ale jednak pracowali nad eliksirem - a w tej kwestii Florene nie miała absolutnie żadnego doświadczenia. Dotychczasowe próby na których spędzili niemal pół dnia spełzły na niczym - a Florence było już nieco głupio, kiedy drugi raz musiała zajrzeć do apteki, żeby zakupić całą skrzynkę składników do eliksirów na przeziębienie. Musiała przyznać, że Bertie faktycznie był geniuszem - jego pomysł był objawieniem niemal tak samo intrygującym, jak jadalne bańki, na które wpadł Florean.
~Rozliczony za majoczerwiec vol.2~18.06 | z Floreanem Fortescue | Bar "U Toma"~Zakończony~
[...] Dziś, już dwudziestosiedmioletnia Florence, z rozczuleniem wspominała tamte dni i to, jak matka nazwała ją wtedy bardzo mądrą dziewczynką. Od tamtych pamiętnych urodzin wracali do tego baru co roku, chociaż na chwilę. Stał się on niejako symbolem więzi, które łączyły wszystkich Fortescue. Może brzmiało to nieco żałośnie - podrzędny mugolski bar miałby być jakimś symbolem? - ale ona bardzo ceniła tę tradycję. To dlatego wybrali się tutaj dziś z Floreanem. Nawet mimo, że ich rodzice już nie żyli, we dwójkę wciąż praktykowali ten drobny rytuał i przychodzili tu, kiedy tylko kalendarz wskazywał osiemnastego czerwca.
- Wracają wspomnienia, nie? - zerknęła na brata, kiedy tylko stanęli przed wejściem do lokalu.23.06 | z Titusem Ollivanderem | Pokątna~Zakończony~
[...] Tego dnia zdarzyło się, że akurat miała wolne. Ale że Florence swoje wolne często i tak wykorzystywała do tego, by ulepszyć coś w lodziarni, wymyślić nowy przepis lub zwyczajnie przy okazji zakupów zgarniała również jakieś produkty do swojego miejsca pracy... nikt jej nie mógł tego zabronić! To właśnie postanowiła zrobić. Pomachała jeszcze stojącemu dziś za ladą i sprzedającemu Floreanowi a potem ruszyła na podbój rynku. Nie udało jej się odnaleźć wszystkich składników, ale tym to w sumie nie była specjalnie zdziwiona. Niektóre składniki mają naprawdę mega straszliwie wysokie ceny. Albo były ciężkie.24.06 | z tłumem gości | Nad brzegiem jeziora~Życzenia na ślubie~
[...] - Moi mili. Jestem tylko prostą dziewczyną, prowadzącą z bratem lodziarnię na Pokątnej... więc i moje życzenia nie będą zbyt wyniosłe - zaczęła, nieco plącząc się w słowach, kiedy to podeszła do pary młodej i ujęła dłonie pani Bartius - Życzę wam, żeby każdy z nadchodzących dni był przepełniony słodyczą i ciepłem. Skoro los zaprowadził was aż tutaj, musi to coś oznaczać. Opiekujcie się sobą, pamiętajcie, by wspierać się nawzajem. Nie ma nic gorszego, niż pozostawienie osoby, którą kochasz w samotności - być może przez te życzenia przedzierało się trochę intencji, których życzyłaby samej sobie... uważała jednak, że oni także powinni to usłyszeć. Florence na koniec jedynie uśmiechnęła się i obdarowała najpierw pannę młodą a potem pana młodego delikatnym uściskiem i wręczyła im również dość pękaty pakunek - krył on w sobie prezent, z którego była z bratem szczególnie dumna.24.06 | z tłumem gości | Ruiny zamku~Zakończony~
[...] Skoczna muzyka sprawiała, że nogi same rwały się do tańca, nie musiała nawet jeszcze ubierać zaczarowanych baletek, a już na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech a palce wystukiwały rytm. Przyjęła zaczarowane obuwie i ubrała je, nawet pomimo faktu, że tańczyć trochę umiała - to nie były jednak sztywne przyjęcia popularne wśród arystokracji, nie musiała wcale pląsać idealnie! Miała jedynie nadzieję nie podeptać niczyich nóg. Zaraz więc zajęła swoje miejsce w kółku, próbując jeszcze nad tłumem wyłowić postać Floreana. Musiała przyznać, ze w kilcie prezentował się całkiem dobrze! Podobnie jak i Joseph, którego rękę ujęła. Ale jej się trafiło, stać pomiędzy dwoma braćmi Wright!
~Rozliczony za majoczerwiec vol 1~24.06 | z tłumem gości | Polana przy ruinach zamku~Zakończony~
[...] Już wkrótce potem jednak wzruszyła ramionami, kucając przy ptaszysku i ostrożnie głaskając je po łebku. Gąska była wyjątkowo urokliwa, chociaż jej głowa wyglądała, jakby była nieco zdeformowana. Mężczyzna od gęsi szybko jednak uspokoił ją, mówiąc, że to po prostu uroki tej rasy. Kobieta, uspokojona, wróciła do głaskania brązowych piórek i podziwiania, jak promienie słońca odbijają się w jaśniejszych, niemal złocistych pierzach na piersi ptaka.
- Nazwę cię Jaśmina. Damy im wszystkim popalić, co ty na to? - przemówiła do gęsi, a ta odpowiedziała jej krótkim, nosowym gęgiem, przypominającym nieco zepsutą trąbkę.
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:43, w całości zmieniany 5 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Lipcosierpień 1956:
1956 Lipiec/Sierpień 02.08 | z Scottem Spencerem | Wzniesienie~Zakończony~
~Festiwal Lata~
[...] Chociaż magia była w życiu Florence obecna niemal od zawsze, to dopiero podczas oglądania takich widoków, człowiek miał wrażenie, że obcuje z czymś prawdziwie magicznym. Lubiła je więc obserwować - śledzić ich lot, jak przecinają niebo, wyróżniając się na atramentowoczarnym tle nocnego nieba. Nawet jeśli niespecjalnie wierzyła w tę całą legendę, jakoby zobaczenie spadającej gwiazdy miało jakimś cudem spełnić marzenie obserwatora... po prostu lubiła na nie patrzeć.
~Rozliczony za lipcosierpień~03.08 | z Josephem Wrightem | Zagajnik~Zakończony~
~Festiwal Lata~
[...] Można więc powiedzieć, że na dzień wskazany przez niego w liście czekała z niecierpliwością. Z resztą, na spotkania z Joeyem zawsze czekało się z niecierpliwością, był w końcu jej przyjacielem! Dziewczyna pojawiła się więc na miejscu o umówionej godzinie... Ubrana jak to wypadało na Festiwal organizowany przez szanowaną, szlachecką rodzinę - w skromną, acz bardzo ładną sukienkę w kolorze błękitu, z długimi rękawami i sięgającą aż do kostek. Przygotowana była na to, że będzie musiała odczekać kilka chwil na mężczyznę. Jakie więc było jej zaskoczenie, kiedy dostrzegła Joeya już z daleka, opartego o drzewo i czekającego na nią! To było coś niespodziewanego, chyba musiał bardzo się cieszyć na to spotkanie!
~Rozliczony za lipcosierpień~05.08 | Festiwal Lata | Konkurs Kulinarny~Zakończony~
Florence była w tym roku raczej wybredna jeśli szło o wybieranie atrakcji, na które planowała się wybrać. Zawsze bardzo lubiła uczestniczyć ot, chociażby w pleceniu i puszczaniu na wodę wianków... koniec końców jednak tym razem zdecydowała je sobie odpuścić. Jeśli jednak miałaby wskazać tylko jedno, jedyne wydarzenie, którego nie zamierzała opuścić za żadne skarby... był to właśnie konkurs kulinarny!
~Rozliczony za lipcosierpień~06.08 | z Floreanem Fortescue | Jarmark~Zakończony~
~Festiwal Lata~
[...] Floreana dostrzegła w sumie bardzo szybko - pomimo tego, że jego charakterystyczne ubranie faktycznie nieco ginęło wśród całej ferii barw jarmarkowych ozdób, ciężko było przegapić jego niezwykle żywiołowe podskoki. Florence pokręciła głową z rozbawieniem, zaraz do niego dołączając. - No już, braciszku, bo wydłubiesz komuś oko!
~Rozliczony za lipcosierpień~10.08 | z Frances Montgomery | W mieszkaniu~Zakończony~
[...] Kiedy tylko dostała w końcu odpowiedź zwrotną od kobiety, Florence natychmiast rozpoczęła przygotowania. To miały być prawdziwie babskie ploty, żadnych facetów, za to dużo obgadywania ich! A do tego też dużo herbaty, ale też coś mocniejszego, no i nie można było zapomnieć o łakociach. W lodówce chłodziły się oczywiście najlepsze z lodów produkcji Fortescue, ale nie zabrakło też pysznych wyrobów ze Słodkiej Próżności. Wszystko było przygotowane, wypadało tylko czekać na gościa honorowego!
~Rozliczony za lipcosierpień~13.08 | z Josephem Wrightem | Brukowana uliczka~Zakończony~
[...] Zdarzały się jednak takie dni jak dziś. Trzynastka miała w sobie jednak coś pechowego. Niemal od rana piętrzyły się problemy, z którymi Florence jakoś musiała sobie poradzić - bo Florek został oddelegowany do stania za ladą i obsługiwania klientów. Odrobinę za bardzo panikował, kiedy tylko w lodziarni pojawiały się jakieś kłopoty. I tym też sposobem, Florence musiała zmierzyć się z zepsutą maszyną do lodów, kontuzją własnej sowy oraz nieobecnością płomykówki brata, i na sam koniec - brakiem składników do jednego z najpopularniejszych smaków lodów.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:43, w całości zmieniany 2 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Wrześniopaździernik 1956:
1956 Wrzesień/Październik 02.09 | z Floreanem Fortescue | Skrzacie Drzewo~Zakończony~
- Florku, tutaj jestem!
Jej donośny, wesoły głos poniósł się w powietrzu, gdy Florence dostrzegła brata z oddali. Kobieta tak często narzekała na fakt, że nie mogli spędzić jednego wolnego dnia razem, że finalnie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Bo przecież ileż można pracować na zmianę i widywać się z twoim bratem bliźniakiem tylko w domu, lub przelotnie w pracy? Florence uparła się na spacer, a sam Florean dobrze wiedział, że kiedy jego siostra na coś się uprze, to nie ma zmiłuj.
~Rozliczony za wrześniopaździernik~05.10 | z Tangwystl Hagrid | Napełnij dzbanki~Zakończony~
~Event walentynkowy~
[...] Już chwytała za miotłę, kiedy nagle delikatne ukłucie w okolicach szyi sprawiło, że aż z jej ust wydał się krótki okrzyk zaskoczenia. Kobieta szybko uniosła rękę w zaatakowane miejsce, jednak poza kropelką krwi nic więcej nie znalazła. Zmarszczyła brwi, wyraźnie skonsternowana. Może jakiś robak? Albo jakiś głupi żart? Próbowała dostrzec winowajcę, jednak nic w okolicy nie wyglądało podejrzanie. Florence już miała więc wzruszyć ramionami, burknąć coś pod nosem i zabrać się za zamiatanie, kiedy nagle jej wzrok padł na prawdziwy cud świata. Najpiękniejszą z pięknych, ciemnowłosą Wenus o oczach jak dwa klejnoty. Aż na chwilę zamarła, niepewna, czy przypadkiem jej się nie przywidziało.
~Rozliczony za wrześniopaździernik~31.10 | z Josephem Wrightem | Świat Dyni~Zakończony~
[...] Chociaż tak naprawdę to Joseph nie miał wyboru. Florence się uparła i już. Nie była może dusigroszem, ale perspektywa stołowania się za darmo w lokalu, gdzie podają takie rarytasy jak tutaj, była dla Florence prawdziwie smakowitym kąskiem! Ha, dosłownie! Ale tak naprawdę to nie napalała się jakoś specjalnie na wygraną, zdecydowanie bardziej liczyła się dla niej zabawa, podczas której - jak się spodziewała - nie obejdzie się bez obrzucania się nawzajem pestkami dyni. Mogłaby sobie rękę dać uciąć, że prędzej czy później właśnie do czegoś takiego dojdzie.
~Rozliczony za wrześniopaździernik~
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:45, w całości zmieniany 2 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Listopadogrudzień 1956:
1956 Listopadogrudzień 01.11 | z Randallem Lupinem | Hotel Transylwania~Event~
~Zakończony~
[...] To dlatego, kiedy Randall, pochłaniający swoją zwyczajową porcję lodów, zapytał ją, czy nie chciałaby z nim pójść na organizowane z okazji nocy duchów wydarzenie, nie była taka pewna. Bo tym razem cała zabawa miała polegać właśnie na tym, że ktoś będzie ich próbował straszyć. I chociaż Florence wiedziała, że to wszystko miało być tylko na niby, dość długo się wahała. Finalnie jednak dała się przekonać. No bo w końcu, właściwie czemu nie? To miała być tylko zabawa.08.11 | z Ulyssesem Ollivanderem | Sklep Ollivanderów~Zakończony~
[...] - Przychodzę z nietypową sprawą, panie Ollivander - dopiero gdy już wymówiła jego nazwisko, zastanowiła się, czy nie odpowiedniej byłoby tytułować go lordem. Och, niemal w ogóle nie miała do czynienia ze szlachtą, nie znała ich zwyczajów! Nawet z samymi Ollivanderami widywała się rzadko, chociaż handlowali na tej samej ulicy. - Znalazłam ją w swoim lokalu. Musiała komuś wypaść z kieszeni. Chyba lepiej, żeby wróciła do właściciela. Uznałam, że pan będzie mógł coś na to poradzić. - odezwała się jeszcze, w końcu przechodząc do sedna i wyciągając z torebki znalezioną różdżkę.30.12 | z Josephem Wrightem | Herbarium w "Ruderze"~Zakończony~
[...] Florence szybko otarła łzy, odwiązując pergamin od nóżki ptaka. Sowa była jej zupełnie obca, dlatego też zdziwiła się widząc znajome, ale jednocześnie dość chaotyczne pismo skreślone ręką Joeya. Mogła się tego spodziewać. Kobieta niemalże potrafiła wyobrazić sobie rozgorączkowanego Wrighta, zbierającego naprędce wszystko, co wpadło mu w ręce i co uznał za niezbędne do tego typu podróży. Nagle zrobiło jej się jakoś ciepło na sercu. Do jej oczu napłynęły nowe łzy. Florence wolała uchodzić za samodzielną osobę, dzielnie stawiającą czoła wszelakim przeciwnościom losu... czasami jednak nie dawała rady i naprawdę cieszyła się, że ma takich przyjaciół jak Joey i Bertie. Nie miała pojęcia, co zrobiłaby bez tej dwójki.
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:46, w całości zmieniany 2 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Styczniolutomarzec 1957:
1957 Styczniolutomarzec 31.12/01.01 | Poszukiwanie Skarbu | Trakt kolejowy | Rozbrykany Hipogryf | Fontanna życia | Plac główny~Zakończony~
Nie chciała. Oczywiście, że nie chciała brać w tym udziału. Wolała zostać w domu - czy raczej w pokoju, który udostępnił jej Bertie. Z dala od oczu innych, z daleka od hałasu i zgiełku. Nadal nie czuła się na siłach na zabawę. Do wyjścia na zewnątrz zmusiły ją dwie rzeczy. Pierwszą z nich był fakt, że podczas zabawy zorganizowana miała być zbiórka na odbudowę ich lodziarni. Florence nie czuła się może na siłach, aby korzystać z uroków tej nocy, zachowałaby się jednak zdecydowanie okropnie, gdyby nawet nie pojawiła się w mieście, aby podziękować za pomoc i okazaną im życzliwość.
~Rozliczony za styczniolutomarzec~04.01 | z Percivalem Blakem | Ruiny Lodziarni[...] Za ladą znalazła mnóstwo szkła. Nic dziwnego, w wyniku wybuchu niemal wszystkie naczynia roztrzaskały się na małe kawałeczki. Znalazła tylko dwa całe pucharki, uchowały się wciśnięte w jakiś kąt. Prawie każde krzesło i stolik także zostały zdewastowane, Florence musiała bardzo uważać na to, gdzie stąpa - pośród gruzu i kurzu pełno było także odłamków drewna. Krótkie reparo (Merlinowi dzięki za ustąpienie anomalii) dało jednak radę uratować trzy stoliki. Florence niemal uśmiechnęła się na ten widok. Z każdym przedmiotem, który udawało jej się uratować, kobieta odzyskiwała odrobinę więcej optymizmu i nadziei, że to wszystko faktycznie da się odbudować.06.02 | z Coinneachem Macmillanem | Sypialnia Coina~Zakończony~
[...] I być może nawet by miała rację - gdyby nie fakt, że przekraczając próg jej ciałem wstrząsnęło ciche czknięcie. W całym jej dwudziestosiedmioletnim życiu Florence po raz pierwszy zetknęła się z czkawką teleportacyjną właśnie teraz - powiedzieć więc, że była zszokowana, gdy nagle siedziała na czyimś łóżku, w zupełnie sobie obcym miejscu, ba! w czyichś komnatach, to mało. Szok ten jednak przerodził się w czyste przerażenie, gdy okazało się, do kogo te komnaty należą. Bo starczył tylko jeden szybki rzut okiem, aby dostrzec łagodnego olbrzyma, lorda Kornwalii, a także główny powód mętliku obecnego w myślach i sercu Florence - Coinneacha Macmillana we własnej osobie. Czytającego sobie książkę. Półnago.
W pierwszym odruchu Florence zwyczajnie zaczęła krzyczeć.
~Rozliczony za styczniolutomarzec~
[bylobrzydkobedzieladnie]
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 18.08.20 12:46, w całości zmieniany 2 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Kwietniomajoczerwiec 1957:
1957 Kwietniomajoczerwiec 14.04 | z Joeyem Wrightem | Huśtawka na końcu świata[...] Gdyby nie efekt eliksiru, kobieta zapewne od razu doszłaby do wniosku, że cała ta sytuacja jest jednym wielkim szwindlem. Niestety, amortencja całkowicie opanowała jej umysł i Florence wiedziała w tym momencie jedno - musiała udać się w miejsce wskazane w liściku. Jak mogłaby wystawić swojego wielbiciela do wiatru? Serce wzywało ją do tego jedynego, który najwyraźniej postanowił się ujawnić.10.05 | z Heathem Macmillanem | Salon rezydencji Macmillanów~Zakończony~
[...] - Tu jesteś! - zawołała akurat w momencie, gdy chłopiec krztusił się i prychał po skosztowaniu jednego z napojów. - Co ty kombinujesz, Heath? - Florence zmarszczyła brwi, wkraczając do salonu i podchodząc do dzieciaka. Zerknęła najpierw na multum kieliszków i szklanic, wypełnionych po brzegi przeróżnym alkoholem, a następnie znów na Heatha. Chyba mogła się domyślić co próbował zrobić. Dobrze jednak wiedziała, że napitki zaczarowano, aby dzieciom nie stała się krzywda. Skąd więc to obrzydzenie?
- Skąd taka krzywa mina? Co piłeś? - chyba wręczenie prezentu będzie musiało poczekać. Panna Fortescue musiała przeprowadzić małe śledztwo!
~Rozliczony za lipcosierpniowrzesień~18.05 | w większym gronie | Teren przed Ruderą | Weranda~Zakończony~
[...] Grunt usuwał jej się spod stóp i to niemalże dosłownie. Oczami wyobraźni już nie raz widziała, jak Florean oraz Bertie są zakuwani w kajdanki i zawlekani do ciemnej dziury. Ale do tej pory to były tylko koszmary, nie miało to przecież odzwierciedlenia w rzeczywistości. Aż do tego dnia...
Nie miała wielu rzeczy, ale to, co udało jej się uratować z ich mieszkania i tak przechowywała tylko w jednym miejscu - kierowana zarówno przeczuciem, jak i słowami brata, była właściwie gotowa na to, żeby uciekać. Nie miała pojęcia gdzie, ani co miałaby potem robić - ale odruch ratowania własnego życia wciąż był w niej silny. Co nie znaczyło, że nie zaczęła lekko panikować, kiedy nagle w Ruderze zrobiło się... gorąco.
~Rozliczony za kwietniolutomarzec~18.05, późny wieczór | z Floreanem Fortescue | Pomost przy "Kłębku"~Zakończony~
[...] Kobieta niemal bezwiednie usiadła na skraju pomostu, wbijając wzrok w falującą wodę. Tafla odbijała jej ruchomą twarz, po której ciekły strumienie łez. Nie szlochała już głośno, nie zawodziła - jej płacz był cichy. Czuła, jak własne życie przeciekało jej przez palce. Zupełnie jak woda lub łzy - niewzruszone na jej żal, na ból. Czy istniała jakaś odpowiedź, jakieś rozwiązanie na sytuację, w której się znalazła? Czym i komu właściwie zawiniła, że w przeciągu zaledwie czterech miesięcy dwa razy straciła dom?
Przed oczami stanęła jej twarz brata. Oczywiście że znów poczuła złość. Kłamca. Zdradziecki kłamca. Jak on śmiał, jak mógł?! To chyba bolało nawet bardziej niż strata mieszkania na Pokątnej, nawet bardziej niż zburzenie lodziarni.
~Rozliczony za kwietniolutomarzec~25.05 | z Michaelem Tonksem | Przed "Jamą", Oaza~Zakończony~
[...] Domek, który należał do Keata, a w którym obecnie Florence pomieszkiwała z bratem, był jeszcze bardziej niezwykły niż Rudera. Oba miejsca miały wiele cech wspólnych - zawsze były pełne ludzi, otoczone gęstą roślinnością, trochę na uboczu innych zabudowań. Ale jednak Jama miała w sobie coś zdecydowanie bardziej magicznego. Może to te świetliki, które oświetlały ścieżkę i teren przed chatką. Może sam fakt, że ta chatka była jeszcze bardziej surowa niż Rudera. A może sama Oaza i świadomość, że wszyscy ludzie, których mogła tu napotkać, byli w pewnym stopniu związani z walką przeciwko terrorowi, jaki spadł na Anglię? Im więcej czasu mijało, im więcej ludzi poznawała Florence, tym bardziej doceniała to, co robił Zakon Feniksa.
~Rozliczony za kwietniolutomarzec~
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 12.02.23 15:00, w całości zmieniany 2 razy
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Lipcosierpniowrzesień 1957:
1957 Lipcosierpniowrzesień 01.07 | z Tomem Genthonem | Główna ulica[...] Na całe szczęście... jej ratunkiem okazał się Tom. Ufała mu - oczywiście że tak, znali się przecież nie od dziś. Wiedziała, że jeśli poprosi go o pomoc, to mężczyzna jej nie odmówi. Tu chodziło przecież o kwestie bezpieczeństwa. Ale... dzięki temu że Florence znów go zobaczy, przynajmniej będzie mogła przekonać się, jak Genthon trzymał się podczas tej całej wojennej zawieruchy. Wiele wody w rzece upłynęło odkąd widzieli się po raz ostatni. Aż niedowierzanie ją brało, gdy przypomniała sobie, że kiedyś byli sąsiadami na Pokątnej. Kiedy to było? Całą wieczność temu! Zdążyła się za nim po prostu stęsknić.12.07 | z Michaelem Tonksem | Szmaragdowy staw~Zakończony~
Potrzebowała pobyć sama. Prawdopodobnie nie był to w obecnej chwili najlepszy pomysł. Tak samo jak nie było najlepszym pomysłem, aby samotnie udać się akurat w to miejsce - nad wodę. I to taką, o której wiadomo było, że jej brzegi były niezwykle strome, a dno niezbadane. A już najgorszym co mogła zrobić Florence, było przyjście właśnie w ten odludny zakątek wyspy z ledwie napoczątą butelką wina w ręce. Powiedziała co prawda innym, gdzie się udaje. Nie sądziła jednak, by ktoś zainteresował się jej przedłużającą się nieobecnością. Jama była zawsze pełna ludzi, który zawsze mieli coś do roboty, coś do obgadania, do pokrzyczenia, do zakomunikowania. Panował tam straszny rozgardiasz i harmider, więc brak jednej osoby zwykle nie rzucał się w oczy... do czasu aż ktoś miał do zaginionego sprawę. A że Florence nie spodziewała się, że ktoś będzie jej szukał... miała przed sobą luźno kilka godzin spokoju.
~Rozliczony za lipcosierpniowrzesień~12.08 | z Halbertem Greyem | Szklarnie Prewettów[...] - Hal! - zawołała, zaskoczona. Gdy wypuścił ją z objęć, mogła się mu dokładniej przyjrzeć. To naprawdę był on. Nie zdawało jej się. Stał przed nią i szczerzył się tym swoim uśmiechem, przed którym uciekała w szkole, a którym obdarowywał ją również wiele lat później, gdy byli na stażu. Wstyd jej było teraz, gdy pomyślała, że od czasu wybuchu w lodziarni w ogóle się do niego nie odezwała. Miała jednak... naprawdę wiele na głowie. - Ja... lord Prewett poprosił mnie o objaśnienie mu kilku zagadnień... - wolała nie zdradzać zbyt wiele, nie wiedziała jakie ci daj mają stosunki - i czy Archibald wolał skrywać braki w swojej edukacji - Ale... co ty tutaj robisz? I do tego w takim stroju... Pracujesz tu? - zmarszczyła lekko brwi, zaskoczona. Wiedziała, że kochał rośliny, ale... ogrodnik? Po latach stażu i pracy w Mungu?17.08 | z Herbertem Greyem | Salon~Zakończony~
[...] Na miejsce przybyła punktualnie, nie miała w zwyczaju się spóźniać - gdy więc tylko wybiła właściwa godzina, po domu rozniosło się pukanie do drzwi. Naturalnie, nie przybyła z pustymi rękami. W Oazie panowały raczej skromne warunki, nie dałaby rady wyczarować jakichś ogromnych wspaniałości, tortów czy pieczeni. Niemniej, coś dała radę przygotować. Niewielkie paszteciki, a także pudełko nieroztapiających się lodów o smaku klasycznej czekolady. Coś, co pomoże im powspominać spokojniejsze czasy.
- Herbert! - ucieszyła się na widok mężczyzny.
~Rozliczony za lipcosierpniowrzesień~
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 12.02.23 15:00, w całości zmieniany 1 raz
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
- Październikolistopadogrudzień 1957:
1957 Październikolistopadogrudzień 31.10 | z Anthonym Macmillanem | Rezerwat znikaczy~Zakończony~
[...] Nie obchodziło ją gdzie wylądowała. Jeden kęs ciastka napełnionego amortencją wystarczył, by Florence straciła cały swój zdrowy rozsądek. Nieprzyjemny ucisk oraz panika, która tak często towarzyszyły jej podczas wycieczek poza Oazę, tym razem pozostały uśpione. Wiedziała, że tu jej nic nie grozi. Musiała tylko odszukać tego, który podzieli jej uczucie. Na pewno się tu gdzieś krył.Ranek 08.11 | z Maeve Clearwater | Jama~Zakończony~
[...] Tort wymagał zdecydowanie większego doświadczenia, stąd też przy jego przygotowaniu mieli być oboje z Floreanem. Babeczki stanowiły nieco mniejsze wyzwanie jeśli chodzi o skomplikowanie, było przy nich jednak trochę więcej zwykłej manualnej pracy, polegającej głównie na mieszaniu składników, napełnianiu miliona foremek oraz wkładania ich do i wyjmowania z pieca. Do takiej roboty nie potrzeba było wyspecjalizowanego kucharza, więc Florence chętnie przyjęła każdą możliwą pomocną dłoń.
Maeve kojarzyła słabo, podobnie jak sama Clearwater, Florka także znała drugą kobietę głównie z czasów szkoły. Ta jej znajomość kończyła się jednak na prostym stwierdzeniu "No, pamiętam. Była taka jedna." Fortescue uznała, że to był całkiem dobry moment na to, aby poznać się nieco lepiej i nadrobić zaległości, skoro już była okazja.
- Maeve! - zawołała radośnie, widząc kto stał w drzwiach.Popołudnie 08.11 | z Floreanem Fortescue i Keatem Burroughsem | Jama~Zakończony~
[...] Koniec końców, co znalazła, to porozkładała na blacie - Są miski, sitko i talerze. Znalazłam tylko dwie zwykłe łyżki i ani jednej blaszki. Keat, dasz radę temu jakoś zaradzić? - zerknęła na Burroughsa. Ona także pragnęła, żeby ten tort wyszedł nieziemsko, niemniej niemal boleśnie odczuwała brak swoich utensyliów kuchennych. W tym momencie naprawdę zatęskniła za swoją kuchnią na Pokątnej. Spod jej ręki wychodziły wtedy prawdziwe arcydzieła... Kim że jednak byliby rodzeństwo Fortescue, gdyby to wyposażenie kuchni decydowało o ich talencie? Nikim! Musieli wszystkim udowodnić, że to ich umiejętności liczą się najbardziej!09.11 | z Arturem Longbottomem | Książkowy Zakątek~Zakończony~
[...] Pomysł by rozdać potrzebującym to, co udało im się przygotować na wesele był... dość nieoczekiwany. Ale Florence nie wahała się ani chwili, właściwie miło było zająć czymś myśli, nie skupiać się tylko na smutku związanym z nieodbytym ślubem. Istotnie, w pierwszym odruchu chciała zgarnąć pod pachę własnego brata i wyruszyć z nim w drogę. Nie spodziewała się, że ktoś inny mógł ją wyłowić z tłumu.
- Pan Longbottom, ja... - zaskoczona spojrzała na półmisek z jedzeniem, który właśnie trzymał. Cóż, właściwie chyba nie miało znaczenia z kim wybierze się rozdawać jedzenie. Byle by tylko faktycznie potrawka się nie zmarnowała - Oczywiście.10.11 | z Herbertem Greyem | Szklarnia~Zakończony~
[...] Na widok Herberta, jej twarz rozjaśnił delikatny uśmiech. Wciąż było jej troszkę głupio że tak poważnie potraktował jej narzekania na Florka i przysłał jej kawę... nie zamierzała jednak znów poruszać tego tematu, wiedziała że Herb i tak by ją zaraz zapewnił, żeby się nie przejmowała. - Herb - obdarowała go na dzień dobry serdecznym uśmiechem. Mogła wyglądać na odrobinę zmęczoną, ale radość którą czuła na jego widok, była autentyczna i dodawała jej energii - Nie mogłam się doczekać tego dnia. Mam nadzieję, że masz dla mnie mnóstwo historii ze swoich podróży.15.11 | z Herbertem Greyem | Greengrove Farm~Zakończony~
[...] Czy powinna potraktować tę wizytę dosłownie, jako świętowanie dnia, w którym ponad ziemię wyrosła delikatna, zielona łodyżka roślinki? Naprawdę? Czy sprawiło to Herbertowi tyle radości, że musiał się nią podzielić z panną Fortescue? I dlaczego właśnie z panną Fortescue? Czy może jednak chodziło o coś zupełnie innego i kwiatek był tylko zasłoną dymną, pretekstem do tego, aby ponownie zaprosić ją do Greengrove Farm? Delikatnie odpychała od siebie te myśli, ale chyba sama chciała, żeby było w tym coś więcej. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi! Ale... czy czasem nie myślała o tym zbyt głęboko? Przecież cieszyła się na tę wizytę - nie ważne jaki byłby jej powód. Nieraz w listach słanych do Herberta podkreślała, jak bardzo wyczekiwała ponownego spotkania. Okazja się nadarzyła, tylko tyle powinno się dla niej liczyć.22.11 | z Herbertem Greyem | Wyjście do lasu~Zakończony~
[...] - Dzień dobry! - przywitała się. - Muszę przyznać, że twój pomysł był naprawdę trafiony - dodała jeszcze wesoło. Przystanęła na krótki moment, żeby pogrzebać w niesionej przez siebie torbie. Nie przyszła z pustymi rękami, o nie. Wiedząc, że będą siedzieli przy ognisku, nie mogła sobie odmówić przyniesienia kilku kartofelków. Z odrobiną soli będą wyśmienite po upieczeniu! Florence nawet wyciągnęła jednego, aby pokazać Herbertowi jakie dary przynosi - jednakże w momencie, kiedy ponownie spojrzała na mężczyznę i dostrzegła jego pokiereszowaną twarz, ziemniak zwyczajnie wypadł jej z ręki. Niemal zniknął w trawie, ale Florence nie zwróciła na to uwagi, wpatrując się wciąż w twarz Greya. - Słodki Godryku, Herbert, co się stało?!11.12 | z Herbertem Greyem | Greengrove Farm~Zakończony~
[...] Nieciekawa pogoda nie była jej przeszkodą, Florence zawsze starała się nosić przy sobie parasol - szczególnie jesienną i zimową porą. Osłaniała się więc przed deszczem dzielnie, chociaż wilgoć w powietrzu zrobiła swoje i tak - jej włosy napuszyły się, co Florka zauważyła od razu, nie była w stanie jednak tego teraz poprawić. Dzielnie przedzierała się przez kałuże, które pojawiły się przed domem Herberta, aż w końcu dotarła do drzwi by zapukać. Nie czekała długo, właściwie ledwie złożyła parasol, a przed sobą już miała swojego ulubionego Greya. Gdy podniosła wzrok ku jego twarzy, jej usta rozciągnęły się w uśmiechu na powitanie - choć zaraz potem kobieta poczuła lekkie uderzenie ciepła na policzkach.26.12 | z Herbertem Greyem | Greengrove Farmznów~Zakończony~
[...] Podjęła też konkretną próbę, aby wyglądać jakoś lepiej - a to oznacza, że przeszła się po znajomych płci żeńskiej, podpytując ich, czy nie pożyczyłyby jej jakichś kosmetyków. Sama nie miała właściwie nic, a warto zaznaczyć, że naprawdę dziś jej zależało. Udało jej się dorwać więc ogryzek kredki do oczu, jakiś puder i róż. Postarała się też uczesać włosy jakoś porządnie, wygrzebała z dna swojej torby z dobytkiem najlepszą spódnicę i bluzkę - i tak wystrojona, opatuliwszy się jeszcze cienkim płaszczem, udała się na spotkanie z Herbertem. A gdy otworzyły się drzwi i w drzwiach stanął Grey we własnej osobie, na ustach Florence od razu pojawił się szeroki uśmiech. Mogła być zmęczona i niedojadać, ale ma jego widok zawsze od razu robiło jej się lepiej.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Ostatnio zmieniony przez Florence Fortescue dnia 12.02.23 15:01, w całości zmieniany 1 raz
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
6.01 | Z Herbertem Greyem | Pomost
~Zakończony~
[...] Okolica była naprawdę urokliwa. Florence zdążyła się już z nią zapoznać, gdy mieszała przez chwilę w Dolinie Godryka. Gdy jednak dziś jej oczom ukazała się zimowa sceneria, na której tle odznaczała się ciemna sylwetka mężczyzny, kobieta musiała aż na moment przystanąć. Było coś prawdziwie magicznego - w lśniącej, lustrzanej tafli zamarzniętej wody, w puchu zalegającym dookoła, w promieniach słońca, które nieśmiało przebijały się przez chmury. Wszystko to stanowiło jednak tylko tło da niego. Widząc ten ciepły uśmiech, Florence miała wrażenie, że jej kolana zamieniają się w watę. Policzki i tak już miała czerwone. - Dzień dobry - powiedziała miękko, także obdarowując Herberta serdecznym uśmiechem. - Wybrałeś naprawdę urokliwe miejsce - Chyba ubrała za gruby płaszcz, czy może to pogoda nagle zrobiła się cieplejsza?
[...] Okolica była naprawdę urokliwa. Florence zdążyła się już z nią zapoznać, gdy mieszała przez chwilę w Dolinie Godryka. Gdy jednak dziś jej oczom ukazała się zimowa sceneria, na której tle odznaczała się ciemna sylwetka mężczyzny, kobieta musiała aż na moment przystanąć. Było coś prawdziwie magicznego - w lśniącej, lustrzanej tafli zamarzniętej wody, w puchu zalegającym dookoła, w promieniach słońca, które nieśmiało przebijały się przez chmury. Wszystko to stanowiło jednak tylko tło da niego. Widząc ten ciepły uśmiech, Florence miała wrażenie, że jej kolana zamieniają się w watę. Policzki i tak już miała czerwone. - Dzień dobry - powiedziała miękko, także obdarowując Herberta serdecznym uśmiechem. - Wybrałeś naprawdę urokliwe miejsce - Chyba ubrała za gruby płaszcz, czy może to pogoda nagle zrobiła się cieplejsza?
23.01 | Zabawa ślubna | Ogród
~Zakończony~
[...] - No to chyba gramy w jedne drużynie - mrugnęła do Herba, zaraz jednak ponownie odwracając się do prowadzącego, aby wysłuchać na czym dokładnie miała polegać zabawa. I... musiała przyznać, że nie będzie to z pewnością łatwa konkurencja! Nie dało się jednak ukryć, że na pewno towarzyszyć będzie temu masa zabawy. Lepienie podobizn innych gości! Bardzo pomysłowe, musiała przyznać. Florence bez skrępowania sięgnęła do woreczka, kiedy podsunięto jej go do wylosowania konkretnej osoby. Widząc nazwisko, lekko zmarszczyła brwi. Z pewnością kryło się w tym lekkie wyzwanie, ale chyba dadzą radę. Nachyliła się do Herberta, aby wyszeptać mu na ucho, kogo będą lepić ze śniegu. Oby tylko dobrze udało im się oddać choć trochę charakter danej osoby!
[...] - No to chyba gramy w jedne drużynie - mrugnęła do Herba, zaraz jednak ponownie odwracając się do prowadzącego, aby wysłuchać na czym dokładnie miała polegać zabawa. I... musiała przyznać, że nie będzie to z pewnością łatwa konkurencja! Nie dało się jednak ukryć, że na pewno towarzyszyć będzie temu masa zabawy. Lepienie podobizn innych gości! Bardzo pomysłowe, musiała przyznać. Florence bez skrępowania sięgnęła do woreczka, kiedy podsunięto jej go do wylosowania konkretnej osoby. Widząc nazwisko, lekko zmarszczyła brwi. Z pewnością kryło się w tym lekkie wyzwanie, ale chyba dadzą radę. Nachyliła się do Herberta, aby wyszeptać mu na ucho, kogo będą lepić ze śniegu. Oby tylko dobrze udało im się oddać choć trochę charakter danej osoby!
23.01 | Z Herbertem Greyem | Salon
~Zakończony~
[...] - Chyba nie mogę panu odmówić, panie Grey - odpowiedziała, ujmując wyciągniętą dłoń. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie liczyła po cichu na takie właśnie zaproszenie. Istotnie, co to za wesele bez tańców? Wirując w takt muzyki, Florence była pewna, że długo będzie chować w sercu wspomnienie tego wyjątkowego dnia, czerpiąc z niego siłę aby stawiać czoła kolejnym przeciwnościom. Kolejnym smutkom i trudom - także tym, które dotyczyć będą osoby samego pana Greya.
[...] - Chyba nie mogę panu odmówić, panie Grey - odpowiedziała, ujmując wyciągniętą dłoń. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie liczyła po cichu na takie właśnie zaproszenie. Istotnie, co to za wesele bez tańców? Wirując w takt muzyki, Florence była pewna, że długo będzie chować w sercu wspomnienie tego wyjątkowego dnia, czerpiąc z niego siłę aby stawiać czoła kolejnym przeciwnościom. Kolejnym smutkom i trudom - także tym, które dotyczyć będą osoby samego pana Greya.
26.01 | Z Herbertem Greyem i Aurorą Sprout | Zagajnik
~Zakończony~
Podświadomie wiedziała, że taki dzień kiedyś nadejdzie. List, którzy otrzymała, nie był może wezwaniem na linię frontu, musiała jednak opuścić jako-tako bezpieczną Oazę i ruszyć na pomoc tym, którzy najbardziej jej potrzebowali. Czy się zawahała? Tak. Przez dokładnie jedną sekundę. Zaraz potem jednak zabrała się za odpisanie na wiadomość Herberta i zaczęła szykować się do drogi. W duchu dziękowała tylko losowi, że Grey nie był jedną z osób, którym miała pomóc... a przynajmniej tak wynikało z wiadomości.
Podświadomie wiedziała, że taki dzień kiedyś nadejdzie. List, którzy otrzymała, nie był może wezwaniem na linię frontu, musiała jednak opuścić jako-tako bezpieczną Oazę i ruszyć na pomoc tym, którzy najbardziej jej potrzebowali. Czy się zawahała? Tak. Przez dokładnie jedną sekundę. Zaraz potem jednak zabrała się za odpisanie na wiadomość Herberta i zaczęła szykować się do drogi. W duchu dziękowała tylko losowi, że Grey nie był jedną z osób, którym miała pomóc... a przynajmniej tak wynikało z wiadomości.
01.03 | Z Herbertem Greyem | Jama
~Zakończony~
[...] Ocierając szmatką spocone czoło, Florence podniosła wzrok znad kuchenki i spojrzała ku wyjściu. Gdy jej spojrzenie skrzyżowało się z tym Herberta, jej twarz najpierw zastygła w wyrazie ogromnego zdumienia, usta ułożyły się w niemal idealne "o". Zaraz potem jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kobieta pojaśniała. - Herbert! - zawołała, zerkając jeszcze kontrolnie na patelnię, którą odstawiła, zaraz potem jednak wytarła prędko ręce w ściereczkę i szybkim krokiem obeszła stół, aby do niego podejść.
[...] Ocierając szmatką spocone czoło, Florence podniosła wzrok znad kuchenki i spojrzała ku wyjściu. Gdy jej spojrzenie skrzyżowało się z tym Herberta, jej twarz najpierw zastygła w wyrazie ogromnego zdumienia, usta ułożyły się w niemal idealne "o". Zaraz potem jednak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kobieta pojaśniała. - Herbert! - zawołała, zerkając jeszcze kontrolnie na patelnię, którą odstawiła, zaraz potem jednak wytarła prędko ręce w ściereczkę i szybkim krokiem obeszła stół, aby do niego podejść.
14.03 | Z Herbertem Greyem | Zagroda dla zwierząt w oazie
~Zakończony~
[...] Twarz kobiety rozjaśniła się - od razu także jej myśli się rozpogodziły, ponure przemyślenia umknęły gdzieś daleko. - Książę powrócił! - zawołała, nawiązując do przezwiska, które otrzymał przy ich ostatnim nieplanowanym spotkaniu w Jamie. Fortescue zaraz schyliła się, podnosząc koźlątko, i wskazała mu mężczyznę - Franiu, zobacz, książę! Może cię odczaruje? - szepnęła mu konspiracyjnie do ucha, na co zwierzak zareagował głośnym meee!.
[...] Twarz kobiety rozjaśniła się - od razu także jej myśli się rozpogodziły, ponure przemyślenia umknęły gdzieś daleko. - Książę powrócił! - zawołała, nawiązując do przezwiska, które otrzymał przy ich ostatnim nieplanowanym spotkaniu w Jamie. Fortescue zaraz schyliła się, podnosząc koźlątko, i wskazała mu mężczyznę - Franiu, zobacz, książę! Może cię odczaruje? - szepnęła mu konspiracyjnie do ucha, na co zwierzak zareagował głośnym meee!.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
11.04 | Z Herbertem Greyem | Kuchnia | c.d. w sypialni
~Zakończony~
[...] Pobieżnie przeleciała wzrokiem po całej papierologii walającej się po pomieszczeniu - teraz mogła bez problemu zrozumieć co było powodem tego że Grey wydał się taki zaskoczony jej widokiem. A nawet skąd u niego taki rozczochrany stan. To wszystko nie tłumaczyło jednak zadrapań na jego twarzy. Były w miarę świeże. To potrafiła rozpoznać.
- Herbert, wszystko w porządku? - zapytała, przykładając delikatnie dłoń do jego policzka, tak jakby bała się, że jej dotyk może go zaboleć. To nie wyglądało jak wynik podrapania kolczastą rośliną hodowaną w szklarni, ani nawet jak ślady po drobnej bójce. - Skąd te ślady?
[...] Pobieżnie przeleciała wzrokiem po całej papierologii walającej się po pomieszczeniu - teraz mogła bez problemu zrozumieć co było powodem tego że Grey wydał się taki zaskoczony jej widokiem. A nawet skąd u niego taki rozczochrany stan. To wszystko nie tłumaczyło jednak zadrapań na jego twarzy. Były w miarę świeże. To potrafiła rozpoznać.
- Herbert, wszystko w porządku? - zapytała, przykładając delikatnie dłoń do jego policzka, tak jakby bała się, że jej dotyk może go zaboleć. To nie wyglądało jak wynik podrapania kolczastą rośliną hodowaną w szklarni, ani nawet jak ślady po drobnej bójce. - Skąd te ślady?
12.04 | Z Herbertem Greyem | Kuchnia
~Zakończony~
[...] Mimo faktu, że całe jej ciało niemal lepiło się od potu po wczorajszych uniesieniach, Florence pospiesznie ubrała się w porzucone na ziemi ubranie. Musiała uspokoić swoje myśli i uczucia, a osoba Greya zdecydowanie jej tego nie ułatwiała - chciała więc wymknąć się po cichu. Nie było jej to jednak dane, bo choć starała się schodzić po schodach cicho jak mysz, jedna z desek skrzypnęła niezwykle głośno, co niewątpliwie zwróciło uwagę mężczyzny krzątającego się właśnie po kuchni. I tyle by było z jej cichej ucieczki.
[...] Mimo faktu, że całe jej ciało niemal lepiło się od potu po wczorajszych uniesieniach, Florence pospiesznie ubrała się w porzucone na ziemi ubranie. Musiała uspokoić swoje myśli i uczucia, a osoba Greya zdecydowanie jej tego nie ułatwiała - chciała więc wymknąć się po cichu. Nie było jej to jednak dane, bo choć starała się schodzić po schodach cicho jak mysz, jedna z desek skrzypnęła niezwykle głośno, co niewątpliwie zwróciło uwagę mężczyzny krzątającego się właśnie po kuchni. I tyle by było z jej cichej ucieczki.
25.06 | Z Herbertem Greyem | Przed domem
~Zakończony~
[...] Widząc jak Herbert wypoczywa na ganku przed domem, po raz kolejny uśmiechnęła się sama do swoich myśli. Był wspaniałym mężczyzną. Odważnym, walecznym, skorym do poświęceń. Czułym i delikatnym, gdy trzeba było. Szczerym i oddanym. Był jak prawdziwy skarb pośrodku spalonych pustkowi.
Czy się bała? Odrobinę. Przede wszystkim jednak go znała. Wierzyła że zna. Że wszystkie jego prośby, aby zamieszkała razem z nim tutaj, w Greengrove Farm nie były słowami rzucanymi na wiatr. Że wesprze ją, nawet gdy zrzuci na niego nowinę, z którą tu przybyła.
- Dzień dobry - czy głos jej odrobinę zadrżał? Miała nadzieję że nie. Maskując obawy uśmiechem pochyliła się, aby złożyć delikatny pocałunek w kąciku jego ust, a gdy już Grey wstał ze schodów i wyprostował się - wtulić się w jego osobę.
[...] Widząc jak Herbert wypoczywa na ganku przed domem, po raz kolejny uśmiechnęła się sama do swoich myśli. Był wspaniałym mężczyzną. Odważnym, walecznym, skorym do poświęceń. Czułym i delikatnym, gdy trzeba było. Szczerym i oddanym. Był jak prawdziwy skarb pośrodku spalonych pustkowi.
Czy się bała? Odrobinę. Przede wszystkim jednak go znała. Wierzyła że zna. Że wszystkie jego prośby, aby zamieszkała razem z nim tutaj, w Greengrove Farm nie były słowami rzucanymi na wiatr. Że wesprze ją, nawet gdy zrzuci na niego nowinę, z którą tu przybyła.
- Dzień dobry - czy głos jej odrobinę zadrżał? Miała nadzieję że nie. Maskując obawy uśmiechem pochyliła się, aby złożyć delikatny pocałunek w kąciku jego ust, a gdy już Grey wstał ze schodów i wyprostował się - wtulić się w jego osobę.
What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Am I doing this right?
I just realized that I might
Not know what the hell is going on!
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Florence Fortescue
Szybka odpowiedź