Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka
Kościół z cmentarzem
AutorWiadomość
Kościół z cmentarzem
Kościół stojący przy głównym placu Doliny Godryka robi największe wrażenie ze wszystkich znajdujących się tam budowli. A może raczej nie tyle, co robi największe wrażenie, ale bardzo się wyróżnia. W przeciwieństwie do innych zabudowań jest cały z drewna, bardzo stary. W jego oknach stoją kolorowe witraże przedstawiające sceny biblijne. W środku zaś niewielkie ławy i wiszące nieliczne obrazy tworzą to święte miejsce bardzo przytulnym. Charakterystyczny zapach sosnowych bali unosi się w nim nieprzerwanie od setek lat i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie sytuacja ta miała się zmienić.
Z tyłu kościoła znajduje się cmentarz. Niewielki, ale bardzo stary. Znaleźć można na nim groby nie tylko wielu mugoli, którzy w Dolinie Godryka zmarli, ale także licznych czarodziejów. Wśród nich rodziny Dumbledorów, leżą na nich kwiaty od tych, którzy wdzięczni są Albusowi za walkę w ich obronie, do której stanął i w której stracił własne życie. Innym nagrobkiem mogącym budzić zainteresowanie, jeśli odgarnie się z niego liście bluszczu jest tajemnicza, stara mogiła ze znienawidzonym znakiem Grindenwalda wyrytym w kamieniu. Niemalże zamazany napis głosi zaś „Ignotus”.
Z tyłu kościoła znajduje się cmentarz. Niewielki, ale bardzo stary. Znaleźć można na nim groby nie tylko wielu mugoli, którzy w Dolinie Godryka zmarli, ale także licznych czarodziejów. Wśród nich rodziny Dumbledorów, leżą na nich kwiaty od tych, którzy wdzięczni są Albusowi za walkę w ich obronie, do której stanął i w której stracił własne życie. Innym nagrobkiem mogącym budzić zainteresowanie, jeśli odgarnie się z niego liście bluszczu jest tajemnicza, stara mogiła ze znienawidzonym znakiem Grindenwalda wyrytym w kamieniu. Niemalże zamazany napis głosi zaś „Ignotus”.
- Ulice Doliny.
Pamiętała doskonale jak spędziła prawie całą noc zaczytując się w opracowaniu Barda Beedle'a, uparcie doszukując się podobnych motywów, co w czytanych przez mamę historiach spisanych przez Hansa Christiana Andersena lub braci Grimm. Niezmiernie fascynowało ją, czy dziewczynki słuchały również o zaniedbanych przez rodzinę młodych kobietach, które dzięki swoim wróżkom chrzestnym dostawały się na przecudowne bale i poznawały księcia lub może, czy zła wiedźma chciała jeść dwójkę zbłąkanych dzieci w chatce z piernika.
- Słyszałam o tym... - krótkie stwierdzenie utwierdziła ją wyłącznie w pewności kojarzenia faktów. - Ale w niemagicznej części świata dzieciom także czyta się wiele baśni. To prawie jakbym powiedziała Ci, że istnieje zwierciadło Królowej Śniegu, sprawiające, iż najmniejszy jego opiłek zamieniał serce w lód. - Musiało brzmieć abstrakcyjnie dla pana Pottera, acz każde dziecko zapytane o historię Gerty oraz Kaja, odpowiedziałoby wszystko z najmniejszymi szczegółami.
- Nie sądzę, żeby Grindelwald był aż tak naiwnym człowiekiem, który dewastuje groby zmarłych poszukując kawałków szat zmarłych przed setkami latami - spojrzała na niego, zwalniając kroku. - Prawdopodobnie jest nienormalny, jednak nie w aż takim stopniu. Nie mów mi, że wierzysz w takie rzeczy. To nie jest kwestia przedmiotu, a tylko umiejętności czarodzieja. Żadnemu z trójki nie udało się przechytrzyć śmierci.
Wprawdzie żaden nie posiadał wszystkich Insygniów jednocześnie, co nie zmieniało faktu, iż dla Mony opowieści te pozostawały w sferze opowieści na dobranoc. Wszyscy rodzice przędąc historię o braciach, zapewne posiadali dzieci, niechcące usnąć wcześniej niż w środku nocy…
Jeżeli ktoś pozostawał w głębokiej wierze o jej istnieniu - najwidoczniej ze wszystkich sił próbował pozostać w strefie marzeń oraz fantazji.
- Dysputa ze starszą panią okazała się pomocna. Mam wrażenie, że wiem wszystko o wszystkich w tej miejscowości, a przebywa w niej od godziny - lekko droczyła się ze swoim wyrodnym partnerem. - Za tym lasem - wskazała podbródkiem okoliczne drzewa, ponieważ zdążyli dodrzeć już pod wejście do cmentarza - biegnie trakt, którym jeździ Ekspres Hogwart. Sęk w tym - jakiś pociąg nie pojawia się tam z dziwną częstotliwością, również teraz. Nawet niemagiczna część Doliny skarży się na hałas i podobno maszynista ucina sobie tutaj kilkuminutowy przystanek. Najczęściej pojawia się w nocy. Nie mam pojęcia, ile w tym prawdy, niemniej trzeba to sprawdzić. Sam powinieneś też coś zarejestrować.
Po skończonym wywodzie mogła spokojnie rozejrzeć się po okolicznych nagrobkach. Wiele z nich posiadało wypłowiałe napisy lub skruszone fragmenty kamiennych płyt. Oby nie zostali skazani wyłącznie na płowe poszukiwania po omacku każdego z grobów.
Ignotus. Gdzie pochowałabym niesamowitego Ignotusa, gdybym była jego rodziną?
Gość
Gość
The member 'Mona Atteberry' has done the following action : k6
'k6' : 2
'k6' : 2
Byłem wychowany na tych opowieściach. Za to gdyby ktoś powiedział mi, ze wilk zjadł czerwonego kapturka to kompletnie nie wiedziałbym o co chodzi. Przecież co w tym złego, że wilk zjadł kawałek materiału? No może oprócz tego, że jakiś magizoolog musiałby się nim zająć to pewnie wszystko byłoby dobrze. Zerknąłem na moją towarzyszkę. Czyli mi nie wierzyła? I o jakie magiczne zwierciadło jej chodziło? To nie było jednak istotne, ważniejszy był fakt, że musieliśmy znaleźć grób Peverella. Gdybym nie miał niezbitego dowodu w swojej szafie, może bym się tak nie upierał, ale miałem, a cokolwiek co w tych czasach wiązało się ze znakiem Insygniów Śmierci było ważne, bowiem tego znaku używał Gellert. Być może używał go, bo sam chciał wejść w posiadanie owej różdżki? Wszystko było możliwe. Zirytowany potarłem dłonią kark.
-Nie, nie. Mona, może bym i nie wierzył tak jak ty nie wierzysz w to dziwne lusterko. Sęk w tym, że według legendy Ignotus przekazał pelerynę swojemu synowi i tak z pokolenia na pokolenie. Nie wierzyłbym w to, gdyby ta peleryna nie leżała w moim domu.-ostatnie zdanie wypowiedziałem niemalże szeptem wpatrując się w nią zielonymi oczyma tak intensywnie jakbym chciał przewiercić ją wzrokiem.
-Pomyśl, zwykła peleryna posłuży ci jakiś czas i ją wyrzucasz. A tę którą mam ja, miałem jeszcze w Hogwarcie, miał ją mój ojciec, ojciec mojego ojca, i ojciec, ojca mojego ojca.-mówiłem szeptem, cedząc przez zęby każde kolejne słowo. Jeżeli starczyłoby czasu pewnie zaprosiłbym ją do siebie, aby przekonała się na własne oczy, ale nie mieliśmy czasu. Wysłuchałem jej rewelacji odnośnie rozmowy z tą kobietą. Faktycznie, ludzie skarżyli się na hałasy pociągów, chociaż mnie one zawsze omijały. Może to dlatego, że dosyć późno wracałem z Londynu? A może po prostu mieszkałem za daleko torów? Sam nie wiedziałem. Zwróciłem na to większą uwagę, dopiero kiedy to powiedziała. Wybaczcie, myśli o insygniach zaprzątały moje myśli.
-Faktycznie, coś wspominał mi mój ojciec o tych pociągach. Kiedyś nawet chciał to sprawdzić, ale nawet nie wiesz jak bardzo przekonywująca potrafi być moja mama.- powiedziałem z uśmiechem, chociaż w sumie powinna wiedzieć, przecież była moją żoną, czyż nie? Wyciągnąłem różdżkę, tak na wszelki wypadek, chodząc pomiędzy alejkami. Najtrudniej było mi przejść koło nagrobka gdzie wyryte było "Tu spoczywa Klara Potter". Potrząsnąłem głową i ruszyłem dalej.
Gdybym był nagrobkiem potężnego czarodzieja, gdzie bym się schował?
-Nie, nie. Mona, może bym i nie wierzył tak jak ty nie wierzysz w to dziwne lusterko. Sęk w tym, że według legendy Ignotus przekazał pelerynę swojemu synowi i tak z pokolenia na pokolenie. Nie wierzyłbym w to, gdyby ta peleryna nie leżała w moim domu.-ostatnie zdanie wypowiedziałem niemalże szeptem wpatrując się w nią zielonymi oczyma tak intensywnie jakbym chciał przewiercić ją wzrokiem.
-Pomyśl, zwykła peleryna posłuży ci jakiś czas i ją wyrzucasz. A tę którą mam ja, miałem jeszcze w Hogwarcie, miał ją mój ojciec, ojciec mojego ojca, i ojciec, ojca mojego ojca.-mówiłem szeptem, cedząc przez zęby każde kolejne słowo. Jeżeli starczyłoby czasu pewnie zaprosiłbym ją do siebie, aby przekonała się na własne oczy, ale nie mieliśmy czasu. Wysłuchałem jej rewelacji odnośnie rozmowy z tą kobietą. Faktycznie, ludzie skarżyli się na hałasy pociągów, chociaż mnie one zawsze omijały. Może to dlatego, że dosyć późno wracałem z Londynu? A może po prostu mieszkałem za daleko torów? Sam nie wiedziałem. Zwróciłem na to większą uwagę, dopiero kiedy to powiedziała. Wybaczcie, myśli o insygniach zaprzątały moje myśli.
-Faktycznie, coś wspominał mi mój ojciec o tych pociągach. Kiedyś nawet chciał to sprawdzić, ale nawet nie wiesz jak bardzo przekonywująca potrafi być moja mama.- powiedziałem z uśmiechem, chociaż w sumie powinna wiedzieć, przecież była moją żoną, czyż nie? Wyciągnąłem różdżkę, tak na wszelki wypadek, chodząc pomiędzy alejkami. Najtrudniej było mi przejść koło nagrobka gdzie wyryte było "Tu spoczywa Klara Potter". Potrząsnąłem głową i ruszyłem dalej.
Gdybym był nagrobkiem potężnego czarodzieja, gdzie bym się schował?
Charlus Potter
Zawód : auror
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Baby you're all that i want, when you lyin' here in my arms.
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Charlus Potter' has done the following action : Rzut kostkami
'k6' : 1
'k6' : 1
Droga na cmentarz nie była długa – wszak to niewielka mieścina, zaledwie dwie drogi na krzyż, kilkanaście domów, nie sposób tutaj trafić na główny plac, gdzie toczy się całe życie wioski, a więc musi być i kościół, a także przylegający do niego cmentarz. Miejsce pochówku, wbrew pozorom okazało się pokaźniejsze niż można było przypuszczać, niektóre nagrobki wyraźnie zostały nadgryzione przez ząb czasu. Część z nich była opuszczona, nie paliły się żadne znicze, kamienie obrosły mchem, lecz tymi porzuconymi grobami ktoś się zajmował – napisy były możliwe do odczytania, nie zasłonięte przez rozrastające się chwasty i gałązki dziko rosnących krzewów. Być może dlatego, pan Potter z panną Atteberry tak szybko znaleźli rzeczoną mogiłę, która była - tak jak mówił nadzorca cmentarza - naruszona – jak na obecne, letnie upały ziemia była zaskakującą pulchna, część nagrobka przysłonięto, więc zwracał na siebie dodatkową uwagę, zasłaniając praktycznie cały napis. Z pomiędzy gałęzi prześwitywały mechanicznie podniszczone kamienie, jakby rozłupane jakimś zaklęciem rzuconym świadomie czy może w złości? Czyżby ktoś tutaj bawił się w ekshumację? Poszukiwał jakiegoś skarbu? A może szukał doskonałej kryjówki – jeśli tak, to na pewno zwrócił na siebie dostateczną uwagę.
Longbottom nie protestował co było bardzo jej na rękę. Nie obchodziło ją czy wyciągnął coś jeszcze od mężczyzny czy może rozmawiali o kwiatkach, ważne było zdjęcie. Cały czas go dotykała, aby mieć pewność, że nadal znajduje się w kieszeni. To było wszystko co mieli, może można było znaleźć jeszcze coś w tym domu, ale skrzynie z otworami wywarły na nią wystarczająco duży wpływ, by to cmentarz był pierwszym miejscem. Mogły znajdować się w nim drogocenne przedmiotu czy artefakty magiczne, ale równie dobrze mogły to być magiczne stworzenie lub ludzie. Ta ostatnia opcja była zdecydowanie najgorsza, tyle papierkowej roboty by ich czekało. Jeszcze zapewne media podchwyciłyby sprawę i biuro nie miałoby życia przez kilka dni. W końcu znalazłby sobie nowy temat, na którym by te hieny żerowały. Najgorsi z nich były te pisarzyny z „Czarownicy”, których jedynym celem była jak największa kompromitacja człowieka, bo ona zawsze się dobrze sprzedaje.
Teleportowali się bezpośrednio na cmentarz, dokładnie obok kościoła. Nie poświęciła mu zbyt wiele okazji, choć przyciągał on uwagę swoją wyróżniając się wśród innych budynków w tym miejscu. Cmentarz był mały i na pewno bardzo stary, niektóre groby były zadbane, inne nie. Zobaczyła Monę i Pottera i pomachała im, ale zanim do nich podejdzie wolała się rozejrzeć. Ciekawe co ich doprowadziło do tego miejsca, też skrzynie? Czy może to miejsce skrywało o wiele więcej tajemnic. Wyjęła zdjęcie, aby lepiej mu się przyjrzeć. Nie przyznałaby się do tego przed Longbottomem, ale obawiała się tego co tam znajdą. A co jeśli były tam ofiary jakiś tajemniczych zabiegów czy eksperymentów? Albo dzieci. To by dopiero był temat dla gazet. Każda śmierć jest idealnym przypadkiem na stronę główną, więc jakby znaleźli tu tego sporo to by mieli temat może nawet na kilkanaście dni, jeśli by tylko dobrze manipulowali emocjami społeczeństwa. I jeszcze poszukiwania sprawcy! Temat numer jeden, na pewno.
Teleportowali się bezpośrednio na cmentarz, dokładnie obok kościoła. Nie poświęciła mu zbyt wiele okazji, choć przyciągał on uwagę swoją wyróżniając się wśród innych budynków w tym miejscu. Cmentarz był mały i na pewno bardzo stary, niektóre groby były zadbane, inne nie. Zobaczyła Monę i Pottera i pomachała im, ale zanim do nich podejdzie wolała się rozejrzeć. Ciekawe co ich doprowadziło do tego miejsca, też skrzynie? Czy może to miejsce skrywało o wiele więcej tajemnic. Wyjęła zdjęcie, aby lepiej mu się przyjrzeć. Nie przyznałaby się do tego przed Longbottomem, ale obawiała się tego co tam znajdą. A co jeśli były tam ofiary jakiś tajemniczych zabiegów czy eksperymentów? Albo dzieci. To by dopiero był temat dla gazet. Każda śmierć jest idealnym przypadkiem na stronę główną, więc jakby znaleźli tu tego sporo to by mieli temat może nawet na kilkanaście dni, jeśli by tylko dobrze manipulowali emocjami społeczeństwa. I jeszcze poszukiwania sprawcy! Temat numer jeden, na pewno.
The member 'Elizabeth Fawley' has done the following action : Rzut kostkami
'k6' : 4
'k6' : 4
Elizabeth wraz z Gawainem błyskawicznie odnaleźli nagrobek, widoczny na zdjęciu wykonanym przez zaginioną Molly Carter. Może to zwykły łut szczęścia, a może ich uwagę zwróciły dwie znajome sylwetki, które przymierzały się do oględzin miejsca spoczynku? To na pewno było to samo miejsce, choć teraz wyglądało inaczej niż na zdjęciach, nie było wielkiego dołu, lecz okolice grobu wydawały się naruszone. Niezależnie czego dowiedzieli się Potter i Atteberry, te informacje także musiały być jakoś powiązane z śladami zebranymi przez Fawley. Para aurorów zbliżyła się do swoich współpracowników, którzy także zauważyli ich obecność.
Znalezienie owego grobu było zaskakująco łatwe. Wystarczyło podejść do dwóch znajomych aurorów, którzy stali obok niego. Musieli też wpaść na jakiś trop prowadzący do tego miejsca, czyli Molly Carter nie była jedyną osobą, która dowiedziała się co tu się dzieję. Albo ten grób był związany jeszcze z inną sprawą, ale to było mało realne. Jedno miejsce nie może mieć związku ze wszystkimi epizodami tej wioski. Nawet jeśli była bardzo mało i nic się tu nie działo to jednak cmentarz nie był centrum życia tego miejsca, przynajmniej miała taką nadzieje. Zapewne role taką pełnił kościół, szczególnie dla mugoli.
- Widzę, że nasze drogi skrzyżowały się. – powiedziała, gdy tylko podeszła wystarczająco blisko. Grób był wyraźnie ruszony, a ziemie wokół niego jeszcze nie ubita. Stosunkowo niedawno ktoś tutaj grzebał, nie wiedziała czy to wydarzenie uchwyciła reporterka czy może działo się tu więcej rzeczy.
- Odkryliście coś ciekawego? Coś was do tego miejsca musiało naprowadzić. My idziemy właśnie z domu Molly Carter - lokalnej reporterki, która znikła i ostatnią wiadomość dostał jej brat od niej trzy dni temu. Miała mu pokazać coś ważnego na tym cmentarzu, ale od tamtej wiadomości nie było z nią kontaktu. Szybko przeszukałam jej dom i odnalazłam to zdjęcie. – dała im fotografie, aby się jej przejrzeli. – Zwróćcie szczególnie uwagę na otwory w skrzyniach, to one spowodowały, że tak szybko tu przybyliśmy. Widzieliście tych mężczyzn gdzieś w wiosce? – zapytała kierując swoje pytanie szczególnie do Pottera, bo to on tutaj mieszkał i znał wszystkich. Nie wiedziała co ich tutaj przyprowadziło- czy również sprawa dziennikarki czy może inne, ważne spostrzeżenie mieszkańców. Czy ktoś przeszukiwał ten grób dla pieniędzy czy może zakopał tutaj kogoś, albo odkopał. Równie dobrze mogła być to nekromancja czyli temat dobrze znany aurorą. Obawiała się jednak, że mogła tu być zakopana żywa istota, a wolała nie myśleć co musiała wtedy czuć. – Kogo jest to grób? – Napisy były przysłonięte przez gałęzie, był to widoczny zamiar, i nie mogła odczytać kto tutaj został pochowany. Znała niektóre nazwiska pochowanych to osób, głównie z lekcji o rodach jakie miała w domu. Poznawała niektóre czarodziejskie nazwiska i miała świadomość, że pochowana tu była rodzina Dumbledor. Niektóre jednak były jej zupełnie nieznane, zapewne mugoli lub mugolaków. Jednak ten, który miała przed sobą wyróżniał się od innych i bardzo łatwo można było się domyślić, że działo się tutaj coś w ostatnim czasie. Rozejrzała się po cmentarzy czy znajdują się sami i gdy oględziny wyszły pozytywnie uklękła, by zdjąć trochę gałęzi.
- Widzę, że nasze drogi skrzyżowały się. – powiedziała, gdy tylko podeszła wystarczająco blisko. Grób był wyraźnie ruszony, a ziemie wokół niego jeszcze nie ubita. Stosunkowo niedawno ktoś tutaj grzebał, nie wiedziała czy to wydarzenie uchwyciła reporterka czy może działo się tu więcej rzeczy.
- Odkryliście coś ciekawego? Coś was do tego miejsca musiało naprowadzić. My idziemy właśnie z domu Molly Carter - lokalnej reporterki, która znikła i ostatnią wiadomość dostał jej brat od niej trzy dni temu. Miała mu pokazać coś ważnego na tym cmentarzu, ale od tamtej wiadomości nie było z nią kontaktu. Szybko przeszukałam jej dom i odnalazłam to zdjęcie. – dała im fotografie, aby się jej przejrzeli. – Zwróćcie szczególnie uwagę na otwory w skrzyniach, to one spowodowały, że tak szybko tu przybyliśmy. Widzieliście tych mężczyzn gdzieś w wiosce? – zapytała kierując swoje pytanie szczególnie do Pottera, bo to on tutaj mieszkał i znał wszystkich. Nie wiedziała co ich tutaj przyprowadziło- czy również sprawa dziennikarki czy może inne, ważne spostrzeżenie mieszkańców. Czy ktoś przeszukiwał ten grób dla pieniędzy czy może zakopał tutaj kogoś, albo odkopał. Równie dobrze mogła być to nekromancja czyli temat dobrze znany aurorą. Obawiała się jednak, że mogła tu być zakopana żywa istota, a wolała nie myśleć co musiała wtedy czuć. – Kogo jest to grób? – Napisy były przysłonięte przez gałęzie, był to widoczny zamiar, i nie mogła odczytać kto tutaj został pochowany. Znała niektóre nazwiska pochowanych to osób, głównie z lekcji o rodach jakie miała w domu. Poznawała niektóre czarodziejskie nazwiska i miała świadomość, że pochowana tu była rodzina Dumbledor. Niektóre jednak były jej zupełnie nieznane, zapewne mugoli lub mugolaków. Jednak ten, który miała przed sobą wyróżniał się od innych i bardzo łatwo można było się domyślić, że działo się tutaj coś w ostatnim czasie. Rozejrzała się po cmentarzy czy znajdują się sami i gdy oględziny wyszły pozytywnie uklękła, by zdjąć trochę gałęzi.
Przystąpiłem do wstępnych oględzin miejsca spoczynku Ignotusa Peverella. Wiedziałem, że to nie przypadek, że coś musiało być na rzeczy, a to, że w tych czasach ktoś bezcześci grób jednego z posiadaczy Insygniów Śmierci nie było normalnie i nie wolno było tego lekceważyć. W końcu o zadaniu wiedzieliśmy tyle co nic, a czegoś takiego nie można było lekceważyć. Nie wiedziałem czy miałem nadzieję, że może przez to jakoś dostanę się do swojej żony? Teraz chwytałem się nawet najbardziej niemożliwego rozwiązania sprawy. Nie dane było mi jednak wykonanie dokładniejszych oględzin, ponieważ pojawiła się Elizabeth i Gawain. Nie sądziłem, że się tutaj spotkamy, ale ich obecność tym bardziej dała mi do myślenia, bo coś musiało być na rzeczy, skoro i oni tutaj trafili. Najpierw wysłuchałem rewelacji sprzedanych mi przez Fawley. Spojrzałem szybko na zdjęcie tych mężczyzn. Zmarszczyłem brwi, starając sobie przypomnieć ich twarze.
-To musi być ktoś spoza Doliny Godryka, bo nie znam tych mężczyzn.-odparłem stanowczo, jednocześnie poprawiając okulary na nosie. No to, może teraz czas na nasze rewelacje?
-To grób Ignotusa Peverella. Zapewne znacie legendę o trzech insygniach, prawda? To właśnie najmłodszy z braci. Były auror i zarazem znajomy mojego ojca, który po przejściu na emeryturę zajmuje się cmentarzem powiedział, że grób Ignotusa Peverella został zdewastowany.-powiedziałem. Ukucnąłem na chwilę i koniuszkiem różdżki narysowałem na ziemi znak Insygniów, który został rozpowszechniony w świecie jako znak Gellerta Grindelwalda.
-Widzicie? Mało kto wie, że ten znak to znak Insygniów, a nie obecnego dyrektora Hogwartu. A skoro ktoś grzebie w grobie Peverella, kiedy tak potężny czarnoksiężnik posługuje się nim w świecie to nie brzmi to sympatycznie. Nie wiem na ile wierzycie w bajkę o Insygniach, ja wiem, że te przedmioty mogą istnieć naprawdę, osoba, która szukała tutaj tego też mogła to wiedzieć i szukać tego przedmiotu. Poza tym Mona dowiedziała się, że tory kolejowe, którymi jedzie pociąg do Hogwartu są teraz nieco częściej używane, niżeli tylko przez hogwarcki ekspress. Faktycznie ludzie ostatnio skarżą się na hałasy, chociaż ja sam nigdy nic nie słyszałem. - wyjaśniłem, jednocześnie wstając z ziemi. Przeniosłem wzrok na dwójkę aurorów, ale nie będziemy stać tutaj w nieskończoność, prawda? Dlatego zabrałem się za przeszukiwania grobu i okolic.
-To musi być ktoś spoza Doliny Godryka, bo nie znam tych mężczyzn.-odparłem stanowczo, jednocześnie poprawiając okulary na nosie. No to, może teraz czas na nasze rewelacje?
-To grób Ignotusa Peverella. Zapewne znacie legendę o trzech insygniach, prawda? To właśnie najmłodszy z braci. Były auror i zarazem znajomy mojego ojca, który po przejściu na emeryturę zajmuje się cmentarzem powiedział, że grób Ignotusa Peverella został zdewastowany.-powiedziałem. Ukucnąłem na chwilę i koniuszkiem różdżki narysowałem na ziemi znak Insygniów, który został rozpowszechniony w świecie jako znak Gellerta Grindelwalda.
-Widzicie? Mało kto wie, że ten znak to znak Insygniów, a nie obecnego dyrektora Hogwartu. A skoro ktoś grzebie w grobie Peverella, kiedy tak potężny czarnoksiężnik posługuje się nim w świecie to nie brzmi to sympatycznie. Nie wiem na ile wierzycie w bajkę o Insygniach, ja wiem, że te przedmioty mogą istnieć naprawdę, osoba, która szukała tutaj tego też mogła to wiedzieć i szukać tego przedmiotu. Poza tym Mona dowiedziała się, że tory kolejowe, którymi jedzie pociąg do Hogwartu są teraz nieco częściej używane, niżeli tylko przez hogwarcki ekspress. Faktycznie ludzie ostatnio skarżą się na hałasy, chociaż ja sam nigdy nic nie słyszałem. - wyjaśniłem, jednocześnie wstając z ziemi. Przeniosłem wzrok na dwójkę aurorów, ale nie będziemy stać tutaj w nieskończoność, prawda? Dlatego zabrałem się za przeszukiwania grobu i okolic.
Charlus Potter
Zawód : auror
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Baby you're all that i want, when you lyin' here in my arms.
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Członkowie grup podzielili się najistotniejszymi zebranymi informacjami. Ciężko było im odnieść się do czegoś konkretnego, to wszystko stanowiło tylko znikome, aczkolwiek niepokojące poszlaki prowadzące do grobu zmarłego przed wiekami Ignotusa Peverella. Pomimo to wprawne aurorski szósty zmysł podpowiadał, że sprawy nie można od tak zostawić w martwym punkcie, wpatrując się bezczynnie w nagrobek. Potter zbliżył się do krzaków zasłaniających napis, próbując go odsłonić, jakby pod nimi mogło znaleźć się coś ciekawego. Powinien jednak użyć do tej czynności różdżki, być może jednak nie zdawał sobie sprawy z ich ostrości. Syknął cicho, gdy niewielkie ciernie wbiły się w jego dłonie. Puścił natychmiast raniące pędy i wsparł się na kamieniu, na którym wyryto napis. Zranienie nie było głębokie, lecz krew pociekła z uszkodzonych miejsc. Nie było jednak czasu na zatamowanie ledwo ściekającej krwi – podłoże zatrzęsło się lekko, a grób otworzył przed aurorami swe wnętrze – wielką, ziejącą ciemnością dziurę, w głąb której prowadziły strome, podniszczone upływem czasu schody z kamienia. Tego chyba nikt z nich się nie spodziewał.
| Macie dwa wyjścia: zejść do grobu lub wrócić do Ministerstwa i zgłosić całą sprawę przełożonemu, jak i poinformować o podejrzanym zaginięciu Molly Carter.
Kolejka dowolna.
| Macie dwa wyjścia: zejść do grobu lub wrócić do Ministerstwa i zgłosić całą sprawę przełożonemu, jak i poinformować o podejrzanym zaginięciu Molly Carter.
Kolejka dowolna.
Zabrałem się do oględzin, bo jakoś nikt się do tego nie kwapił. I do końca sam nie wiedziałem, czy to przez lekkomyślność, a może zwyczajne zapomnienie chciałem odsłonić napis, niekoniecznie myśląc o tym, że może być z kolcami. Syknąłem cicho pod nosem i wsparłem się na kamieniu, gdzie wyryto napis. To co stało się później sprawiło, że kopara opadła mi na sam dół. Spojrzałem na Elizabeth potem na Monę i Gawaina. Grób otworzył się niczym czarna dziura z prowadzącymi wgłąb schodami.
Zaczynało się robić coraz ciekawiej. Nie myślałem, że wiadomości od starszego aurora zaprowadzoną nas tutaj i to do takiego odkrycia. Spojrzałem na swoich towarzyszy. Skoro ja dowodziłem, ja miałem władzę, czyli musieli mnie słuchać. Jak wiadomo, zasady bezpieczeństwa mówią, że pożądana jest jak najmniejsza liczba ofiar.
-Gawain, Mona lećcie do Ministerstwa, powiedzcie o zdarzeniu i o zaginięciu Molly Carter. W razie gdybyśmy ja i Elizabeth nie wracali zbyt długo wyślijcie posiłki.-rozkazałem. Musiałem schować swoje nazbyt wesołe podejście do kieszeni. Przełknąłem ślinę i ostrożnie stawiając pierwsze kroki zacząłem schodzić na dół, z wyciągniętą przez siebie różdżką. Wolałem iść pierwszy, bądź co bądź w jakimś stopniu byłem dżentelmenem i lepiej, żebym ja zrobił sobie krzywdę, a nie panna Fawley.
Zaczynało się robić coraz ciekawiej. Nie myślałem, że wiadomości od starszego aurora zaprowadzoną nas tutaj i to do takiego odkrycia. Spojrzałem na swoich towarzyszy. Skoro ja dowodziłem, ja miałem władzę, czyli musieli mnie słuchać. Jak wiadomo, zasady bezpieczeństwa mówią, że pożądana jest jak najmniejsza liczba ofiar.
-Gawain, Mona lećcie do Ministerstwa, powiedzcie o zdarzeniu i o zaginięciu Molly Carter. W razie gdybyśmy ja i Elizabeth nie wracali zbyt długo wyślijcie posiłki.-rozkazałem. Musiałem schować swoje nazbyt wesołe podejście do kieszeni. Przełknąłem ślinę i ostrożnie stawiając pierwsze kroki zacząłem schodzić na dół, z wyciągniętą przez siebie różdżką. Wolałem iść pierwszy, bądź co bądź w jakimś stopniu byłem dżentelmenem i lepiej, żebym ja zrobił sobie krzywdę, a nie panna Fawley.
Charlus Potter
Zawód : auror
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Baby you're all that i want, when you lyin' here in my arms.
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
I'm findin' it hard to believe. We're in heaven
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Grób Pevellera? Tutaj? To musiało być coś więcej niż tylko zbieg okoliczności, ale ciężko było jej połączyć wszystkie fakty ze sobą. Sama do końca nie wierzyła w historię o Insygniach, częściej brała to za opowiadania ludowe przekazywane od pokoleń niż prawdę, która jednak nie była potwierdzona. I z tym wszystkim związany był jeszcze Grindelwald co zwiększało natychmiastowo jej zainteresowanie. Co łączy Dyrektora Hogwartu, Ignotusa Peverella i Molly Carter? Zapewne odpowiedź ma przed sobą, albo pod w zależności co odkryją.
- Ta reporterka mieszkała obok traktatu kolejowego, więc mogła coś usłyszeć czy zauważyć co wywołało jej zainteresowanie.- dodała patrząc jak Potter zabiera się do oględzin. Jeśli Carter udało się odkryć co się tu dzieję to im też się uda, w końcu nie byli gorsi od jakiejś dziennikarki. Pytanie czym zapłaciła za swoją wiedze. Nagle ziemia się zawaliła i ukazała schody prowadzące na dół. Momentalnie wyciągnęła różdżkę w razie zagrożenia, ale nic więcej się nie wydarzyło. To ją zaskoczyło, nie tego się spodziewała. Czy bezpiecznie w ogóle było tam wchodzić? Będą musieli jeśli chcą wyjaśnić co się tu dzieje. Popatrzyła na Pottera, który wydawał rozkazy i uśmiechnęła się delikatnie, gdy usłyszała, że idzie z nim sprawdzić to miejsce. Jeśli teraz miałaby wrócić do biura to poczułaby wielkie rozczarowanie. Wyciągnęła ponownie różdżkę i ruszyła za Potterem, który pokonywał pierwsze schody. Odczuwała wzrastającą adrenalinę i nawet strach przed tym co tu odkryją, ale nie pozwoliła sobie dłużej się nad tym zastanawiać.
- Ta reporterka mieszkała obok traktatu kolejowego, więc mogła coś usłyszeć czy zauważyć co wywołało jej zainteresowanie.- dodała patrząc jak Potter zabiera się do oględzin. Jeśli Carter udało się odkryć co się tu dzieję to im też się uda, w końcu nie byli gorsi od jakiejś dziennikarki. Pytanie czym zapłaciła za swoją wiedze. Nagle ziemia się zawaliła i ukazała schody prowadzące na dół. Momentalnie wyciągnęła różdżkę w razie zagrożenia, ale nic więcej się nie wydarzyło. To ją zaskoczyło, nie tego się spodziewała. Czy bezpiecznie w ogóle było tam wchodzić? Będą musieli jeśli chcą wyjaśnić co się tu dzieje. Popatrzyła na Pottera, który wydawał rozkazy i uśmiechnęła się delikatnie, gdy usłyszała, że idzie z nim sprawdzić to miejsce. Jeśli teraz miałaby wrócić do biura to poczułaby wielkie rozczarowanie. Wyciągnęła ponownie różdżkę i ruszyła za Potterem, który pokonywał pierwsze schody. Odczuwała wzrastającą adrenalinę i nawet strach przed tym co tu odkryją, ale nie pozwoliła sobie dłużej się nad tym zastanawiać.
Dwójka aurorów zniknęła, by poinformowali szefostwo o zaistniałej sytuacji. Choć nie można było tutaj wyczuć czarnej magii podejrzani czarodzieje, zaginiona Molly Carter, a także samoistnie otwierający się grób, to nie były rzeczy, które można od tak zostawić bez sprawdzenia. Kto wie, może w jednym z ciemnych korytarzy grobowca nieszczęsna reporterka czeka na ratunek?
| Punkty dla Mony i Gawaina zostaną przyznane po zakończeniu wydarzenia. Elizabeth i Charlusa zapraszam tutaj.
zt w tej lokalizacji.
| Punkty dla Mony i Gawaina zostaną przyznane po zakończeniu wydarzenia. Elizabeth i Charlusa zapraszam tutaj.
zt w tej lokalizacji.
Kościół z cmentarzem
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Somerset :: Dolina Godryka