Wydarzenia


Ekipa forum
Logan Rookwood
AutorWiadomość
Logan Rookwood [odnośnik]17.12.16 16:58

Logan Rookwood

Data urodzenia: 14.07.1921
Nazwisko matki: Wood
Miejsce zamieszkania: londyńskie doki
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: ubogi
Zawód: były żołnierz, marynarz, pracownik doków
Wzrost: 175cm
Waga: 80kg
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: niebieski
Znaki szczególne: tatuaże na prawej łopatce i lewym ramieniu


Reine – wioska rybacka położona na wyspie Moskenesøya w norweskim archipelagu Lofotów. Liczba mieszkańców wynosi około dwustu osób. Temperatura rzadko kiedy sięga pięciu stopni powyżej zera. Dookoła jedynie śnieg i skute śniegiem gleby. Domy stoją praktycznie nad samym brzegiem morza jakby górujące nad nimi ostre, poszarpane, kilkusetmetrowe szczyty nie dawały jej wytchnienia spychając je wiecznie z lądu. Góry Lofotów nie są wysokie, ale bardzo strzeliste i niedostępne. Zapomniane przez Boga miejsce, które dla mieszkających tam ludzi jest wręcz rajem na ziemi. Cisza i spokój nadają rytm tamtejszemu życiu. Rybacy wypływają o świcie, nierzadko spotykając podczas swojej pracy wieloryby. Gdy przybijają do maleńkiej przystani, by sprzedać swój połów, czekają na nich rodziny i znajomi, wyczekując powrotu ojców i braci. Morze Norweskie choć piękne bywa zwodnicze, zabierając niekiedy paru mieszkańców ze sobą. Nie jest to jednak zła śmierć. W końcu gdyby nie arktyczne wody Reine nigdy by nie zaistniało. A jednak dawało życie jego mieszkańcom, którzy żyją jak jedna duża rodzina, dzieląc się radościami i smutkami. Żadko kiedy ktoś wyjeżdżał poza granicę ukochanego Reine. Zrobił to jednak młody Regan Rookwood, gdy dostał list z Instytutu Magii Durmstrang. Zniknął na całe piętnaście lat, wracając do rodzinnej wioski razem z piękną Agathą Wood, którą poślubił podczas swojej nieobecności. Zamieszkali jednak w norweskim miasteczku, oddając się tym samym monotonnym zajęciom, co każdy z mieszkańców. Doczekali się gromadki blondwłosych i jasnookich brzdąców, chętnych do zwiedzania świata, który kończył się wraz z charakterystycznym spiczastym szczytem Lofotów - Okstindenem. Logan pojawił się pierwszy, a za nim dokładnie co dwa lata przychodziły na świat jego siostry.Liczba sześciu pięknych anielic z zaróżowiałymi policzkami zaludniła dodatkowo niewielką wioskę. Od małego pierworodny Rookwoodów był przyzwyczajany do poświęcenia się rodzinie, ciężkiej pracy dla jej dobra, życia w większym gronie bezkonfliktowych współtowarzyszy. Odkąd skończył pięć lat, ojciec zaczął zabierać go ze sobą na połowy. Wypływali przed świtem swoim kutrem i wracali późnym popołudniem. I chociaż początkowo Logan jedynie oswajał się z morzem i hartował na zimnych wodach, z biegiem lat zaczął również pracować ramię w ramię z ojcem i innymi mężczyznami. Czerpał z tego przyjemność, nie potrzebując świata poza pasmem gór. Dni mijały na tym samym - morze, sieć, ryby, znowu sieć, morze... Bezkresne morze. Zarzuć, ciągnij, zarzuć, ciągnij...



Ten spokój został zaburzony w dniu jedenastych urodzin najstarszego z rodzeństwa Rookwood. Śnieżnobiały posłaniec był niecodziennym gościem na terenach, gdzie królowały maskonury, kormorany, nurzyki i bieliki. Cała rodzina jednak wiedziała, co się dzieje i chociaż Regan z Agathą byli niezwykle dumni ze swojego dziecka, nie dało się nie wyczuć wątpliwości. Na barkach Logana spoczywał teraz nie tylko ciężar pierworodności i dbania o rodzinę, ale również i godnego jej reprezentowania w murach zamku czarodziejskiej szkoły. Jego wyjazd wiązał się nie tylko z utratą dzieciństwa i wkroczenia do brutalnego świata norweskiego Instytutu Magii, ale również zostawieniem ojca samego z utrzymaniem rodziny. Logan nie chciał wyjeżdżać, chcąc zostać przy rodzinie, w Reine, w swoim domu. Jego zdanie zmienił Regan, zapewniając syna, że będą na niego czekać, a on powinien się teraz skupić na jak najlepszym wykształceniu. Jesteśmy jak skała i drewno - nic nas nie zniszczy. Z tymi słowami dał chłopcu drewnianego renifera, który miał mu przypominać o domu. Logan zaczął więc naukę w Instytucie Magii Durmstrag, posiadając silne postanowienie niezawiedzenie ojca, a jako dowód na złożone w sercu przyrzeczenie obrał zabawkowe zwierzę, które od tej pory nigdy nie opuszczało miejsca, w którym przebywał. Cel jego podróży napawał go początkowo strachem, chociaż był on głównie spowodowany ilością ludzi i wielkością budynku. Nigdy nie był poza Reine i nie wyobrażał sobie, żeby tak się stało. Jedyne co było dla niego bezkresne to morze. Zgodnie ze słowami ojca, na własnej skórze doznał 'segregacji' ze względu na czystość krwi. I chociaż z początku wszystko przerażało chłopca z małej norweskiej wioski, z czasem Rookwood nauczył się życia w większym gronie w surowym wychowaniu nauczycieli magii. Przyzwyczajony do wzajemnego szacunku i dobroci, nie raz stawiał czoła brutalnej rzeczywistości, ale z każdym kolejnym ból był coraz mniejszy, a Logan zamiast uginać się na nogach, stał wyprostowany. Był w końcu jak skała i drewno. Pociechą były powroty do domu na Święta czy wakacje, które mógł wykorzystać na ukochane czynności - poczynając od towarzyszeniu ojcu na kutrze, przez pomaganie matce w domu do zajmowanie się siostrami. Rodzina była z niego dumna, gdy dostawała wiadomości o tym jak ich syn mężnieje nie tylko fizycznie jako mężczyzna, ale również i jako czarodziej. Zaklęcia stały się jego ulubionym przedmiotem i chociaż nie był prymusem, nie miał problemów z zaliczeniem przedmiotu na naprawdę dobrym poziomie. Logan mimo sukcesów w nauce cieszył się, że w Durmstrangu pojawiły się także w późniejszych latach jego siostry, które nie musiały się mierzyć z jego surowością samotnie, a razem z bratem. Gdy kończył swoją edukację, trzy z szóstki jasnowłosych panien Rookwood znajdowało się już za murami Instytutu. Wszyscy wierzyli, że druga połowa również się w nich znajdzie. Jednak nadzieja matką głupich.



Wszystko się zmieniło razem z nadejściem zimy 1939 roku. Logan miał udać się do oddalonego o kilka godzin drogi miasta po zapasy na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia. Chociaż został jeszcze ponad miesiąc do Wigilii, Rookwoodowie zawsze wyprzedzali wydarzenia. Nie miał pojęcia, co spowodowało, że zatrzymał się tam nieco dłużej niż powinien. Później mógł tego jedynie żałować. W końcu liczyła się każda minuta, a śniegi o tej porze roku potrafiły być zabójcze. Świadomość tych faktów jedynie dopełniała jego winę, gdy okazało się, że będzie wracał do rodzinnej wioski w nocy. Nie bał się pomimo to. Znał tę drogę i znał moc księżyca, który podczas pełni świecił wysoko na niebie mocno niczym słońce za dnia. Jego łuna ogarniała teren dookoła samotnego wędrowca i chociaż zimny wiatr siekał mu policzki, zahartowany Logan nie mógł się skarżyć. W grubych ubraniach poruszał się powoli, ale było mu ciepło. Nie wiedział jednak, że posiadały jeden szczególny mankament, który miał srogo opłacić - ograniczały one jego ruchy. Gdy dostał się do linii lasu, sądził, że wiatry już przestaną go męczyć, zatrzymane przez drzewa. Ale w ciemnościach kryło się coś innego. Coś z czym jeszcze nigdy się nie spotkał. Nie zdążył zareagować. Poczuł jedynie twardą sierść na twarzy, a zaraz potem niesamowity ból w lewym ramieniu. Wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy, ale wyryło się w pamięci młodego czarodzieja już na zawsze. Każdy ułamek tej krótkiej chwili. Zaraz potem jednak zapanowała ciemność, odbierając Loganowi świadomość i wszystkie zmysły. Obudził się w łóżku nieznanego mu pokoju, a obok siedziała nieznana mu starsza kobieta. Wyglądała na zatroskaną, ale widząc, że pacjent się zbudził, uśmiechnęła się szeroko. Gorączka trawiąca Rookwooda nie pozwoliła mu skupić się na jej słowach, chociaż rozpoznał jedno z nich powtarzane kilka razy - rosomak. Było to w pewien sposób przekornością losu, bo właśnie to zwierzę było jego patronusem. Ataki rosomaków zdarzały się sporadycznie, ale nie był to pierwszy taki przypadek w tych okolicach. Powinien to przewidzieć. Na szczęście jednak odnalazła go grupa mugoli i przyniosła do starej znachorki. Dopiero po dniu obraz wrócił do dawnej ostrości, a oczy przestały mu łzawić. Nie wrócił jeszcze do sił, ale zdecydowano się go odwieźć do rodzinnej wioski, gdzie zapewne się już o niego zamartwiano.



We własnym łóżku dochodził już do siebie, wierząc, że to właśnie rosomak stał za ugryzieniem widniejącym na jego lewym ramieniu. Rodzice i siostry zajmowali się nim, by w końcu stwierdzić, że Logan powrócił do zdrowia. Pomimo ciężkich początkowych objawów, rekonwalescencja trwała nadzwyczaj krótko. Zamiast się tym jednak zamartwiać, postanowiono wrócić do codziennych spraw, a razem z monotonią zapomniano o nieszczęśliwym wypadku. Następnie nadszedł czas Świąt, a radość wypełniła Reine. Zorze polarne upiększały krajobraz, dodając ludziom otuchy i nadziei na kolejny dobrze spędzony rok. Ten wieczór był równie wyjątkowy dla grupy Rookwoodów, a dla Logana szczególnie gdy podarował swojej najmłodszej sześcioletniej siostrze Agnes małego, drewnianego renifera, którego wyrzeźbił specjalnie dla niej. Kilka dni później w noc poprzedzającą nadchodzący rok 1940, wybrali się całą rodziną na skały dookoła Reine, by świętować sylwestrową noc. Żadne z nich jednak nigdy nie wróciło do domu. Rozszarpane przez zdziczałą bestię ciała walały się w okręgu kilkudziesięciu metrów. Były tak zmasakrowane, że nie dało się nikogo rozpoznać. Nikogo prócz pałętającego się w dziwnym amoku nad ranem Logana, który zdawał się zupełnie nie pamiętać wydarzeń poprzedniej nocy. Był zakrwawiony. Ale tak krew nie należała do niego. I dopiero wtedy zrozumiał, co się wydarzyło miesiąc wcześniej. Że zwierzę które go zaatakowało nie było rosomakiem. Czy wilkołak w ogóle był zwierzęciem? Mieszkańcy znali Logana od dziecka i początkowo nie połączyli jego osoby z sylwestrową masakrą. Byli pochłonięci zbieraniem resztek ciał. Jedyny Rookwood spędził całe poszukiwania przy Agnes. Miała dorosnąć... Miał być z niej dumny... Miał widzieć jej piękną buzię, która rozświetlała się za każdym razem, gdy się uśmiechała... A on jej to odebrał. On - jej własny brat. Morderca. Z malutkim ciałkiem swojej ukochanej Agnes wrócił do Reine, by ułożyć ją w łóżku zupełnie jakby spała. Wyglądała jakby zaraz miała się obudzić. Słodka Agnes... Nieruchoma, zimna i nieżywa. Z zaciśniętą piąstką na jakimś przedmiocie. Logan ciągnięty dziwnym amokiem delikatnie rozchylił jej paluszki, by zapłakać po raz kolejny. Skulony opadł na podłogę nie mogąc przestać powstrzymać szlochu. Teraz sam trzymał swojego własnego, tak dobrze znanego renifera, którego jej podarował. Nie miał pojęcia, kiedy wstał i odszedł. Nie miał pojęcia jak dotarł na statek. Wiedział jedno. Logan Rookwood na zawsze zniknął z Reine.





Nie można było żyć, mając świadomość, że wyrżnęło się swoją rodzinę. Nie można jednak również umrzeć, wiedząc, że samobójstwo było jedynie aktem tchórzostwa. Nie tak był wychowywany, a robiąc to, zrujnowałby wszystko w co wierzył jego ojciec. Czy miał zamiar zbrukać ostatnie, co mu po nim pozostało? Wspomnienia i cząstkę jego samego w osobie Logana. Bo on wciąż tam był. Chociaż martwy, żył. Jako wewnętrzny głos, karzący synowi się nie zatrzymywać, nie padać w zaspach śniegu, by powoli umrzeć. Miał wciąż iść przed siebie, bo świat jeszcze z nim nie skończył, chociaż wydawac by się mogło, że stracił wszystko. Jak jednak mógł wiecznie toczyć walkę z uczuciem, nakazującym mu, by żył i równocześnie pragnieniem śmierci? Wycieńczony i praktycznie na skraju szaleństwa, Logan dotarł na wybrzeże. Nic go już nie trzymało w rodzinnej Norwegii. W kraju który zdradził. Stał się wyrzutkiem, człowiekiem bez ojczyzny, którego jedynym celem było przeżycie. Obojętnie w jaki sposób. Trawiony wyrzutami sumienia dotarł do Wielkiej Brytanii, znajdując w toczącej się właśnie wojnie z Niemcami okazję do znalezienia chociażby ścieżki do odkupienia win. Wiedział, że nigdy sobie nie wybaczy zamordowania rodziny, ale mógł zrobić coś innego - oddać życie w walce za innych. I walczył. Chociaż było mu ciężko kryć się z tym, kim był, starał się to wykorzystywać przeciwko wrogowi - podczas pełni podchodził najbliżej obozowisk przeciwnika, by księżycowy gniew nie dosięgnął jego towarzyszy. Wojna trwała jednak i nie zamierzała się skończyć. Rok za rokiem ciągnęła się bitwa o ludzkość, której był częścią. Stał się żołnierzem, nie czarodziejem. Nie wiedział, co się działo w międzyczasie w magicznym społeczeństwie i wydawało mu się, że już nigdy do niego nie wróci. Bombardowania, śmierć, wybuchy, strzały, samoloty. To był inny świat. Świat, który sprawił, że Reine wydawało się jedynie dawno zapomnianym snem. Każdego dnia ludzie ginęli, a Logan miał świadomość, że ten wschód dłońca może być jego ostatnim. Chyba nawet się o to modlił... Druga Wojna Światowa się skończyła, a on wciąż żył. Wielu jego towarzyszy poległo, chociaż zasługiwało na to, by wciąż oddychać. By doczekać wolnego kraju. Pozbawiony broni i munduru Rookwood nie wiedział, co miał robić. Zaciągnął się na krótki rejs po Morzu Bałtyckim, by nie przechodzić przemiany na pokładzie. Był w tym coraz lepszy.



Wychowywany w świecie dyscypliny, samozaparcia i wysiłku fizycznego poświęcił się właśnie tym rodzajom pracy. Był dosłownie w każdym możliwym zakątku świata, podróżując statkami, pieszo, samotnie, w grupie; łapał się każdego zajęcia od tych łagodnych po najbardziej niebezpieczne; uginał kark, gdy było trzeba i szedł prosto; poznawał ludzi i ich kultury, samemu jednak pozostając wciąż głuchym na otaczający go świat. To właśnie podczas jednych z jego podróży postanowił ukryć bliznę po ugryzieniu pod tatuażem. Wszystko się zmieniło, ale jedna rzecz pozostała taka sama. Drewniana zabawka w kształcie renifera wciąż tkwiła w kieszeni przy jego sercu, przypominając nie tylko o ojcu, ale również o najmłodszej siostrze. Każde spojrzenie na owy przedmiot sprawiał, że wracał wspomnieniami nie tylko do swojej rodziny. Myślał o tym co im obiecał - że nigdy już nikogo nie skrzywdzi. Wojna się skończyła - w tym również i jego zasługi dla kraju. Stał się wędrowcem, który nigdzie nie zagrzewał miejsca na dłużej, który nie miał jednej pracy i który unikał towarzystwa. Był niczym duch, a cierpienie którego doznał jedynie sprawiało, że było to widoczne gołym okiem. Zmarnowany pies kończący swoje mizerne życie w rynsztoku. Już podczas bycia żołnierzem odkrył jeszcze jedną drogę zarobku, która zawsze była opłacalna, w każdym kraju, w każdej okazji. Przemiana sprawiała nie tylko, że był krwiożercą bestią mordująca wszystko na swojej drodze. Miał wyostrzone zmysły, większą siłę, był bardziej wytrzymały, a to oznaczało, że był idealnym kandydatem do walk na ringu. Walczył, bo mógł i wygrywał. Raz za razem, wszędzie gdzie się znajdował. Ta tułaczka trwała jedenaście lat. Bez domu, bez rodziny. Dziwne, że pozostało mu chociaż imię. Postanowił kolejny raz się zaszyć. Skończył w londyńskich dokach, gdzie zaczął wyładowywać z przybywających statków towary i rozlokowywać je po pobliskich magazynach. Marna pensja pracownika portu pozwoliła mu na wynajęcie jakiejś podupadającej meliny, gdzie rezyduje do tej pory. Nikt jednak nie pyta skąd jest ani jak się tu znalazł. Po prostu istnieje, walcząc z nadchodzącymi dniami. Jest to jego kolejny przystanek lub ostatni, gdy ktoś go wytropi.




Patronus: Kiedyś przybierał postać rosomaka, teraz Logan nie umie wyczarować patronusa.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 3 Brak
Zaklęcia i uroki: 10 Brak
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 Brak
Transmutacja: 0 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 16 Brak
BiegłośćWartośćWydane punkty
Język ojczysty: norweski II0
Język obcy: angielskiII6
Instynkt przetrwaniaII3
KłamstwoII3
MugoloznastwoV25
Rzeźba w drewnieII3
RybołówstwoIII7
Silna wolaII3
SpostrzegawczośćIII7
Ukrywanie sięIV13
ŻeglarstwoII3
2

Wyposażenie

Różdżka, teleportacja, 12 pkt statystyk


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Logan Rookwood dnia 19.12.16 23:45, w całości zmieniany 5 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Logan Rookwood [odnośnik]17.12.16 22:39
Wilk gotowy od sprawdzenia.
Gość
Anonymous
Gość
Logan Rookwood
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach