Wydarzenia


Ekipa forum
Benjamin Wright
AutorWiadomość
Benjamin Wright [odnośnik]28.12.16 20:26
First topic message reminder :

| 15 kwietnia

Za oknem zapadał już mrok, kiedy Bathilda, stojąc na krześle w kwaterze Zakonu, starała się powiesić na oknie śnieżnobiałe firanki. O nogi mebla ocierał się kot, mrucząc i pomiaukując, a starsza kobieta wspinała się na palce, by pomimo niskiego wzrostu móc wykonać swoje zadanie.
Choć Benjamin nie posiadał swojego czerwonego pióra - to obróciło się w popiół, gdy zdradził ideały Zakonu - ujrzał drewnianą chatę, a drzwi do niej stanęły otworem. Gdy wszedł do salonu, mógł dostrzec starowinkę balansującą na drewnianym krzesełku; w ostatniej chwili odzyskała równowagę, a jasne firanki zawisły idealnie prosto. Pani profesor odwróciła się i obdarzyła Bena ciepłym, przyjaznym uśmiechem.
- Czy mógłbyś pomóc mi zejść, młody człowieku? - rzuciła życzliwie w kierunku mężczyzny, wyciągając do niego ręce. - Och, stara już jestem i taka niegramotna!
Gdy znalazła się już na ziemi, zadarła głowę, by spojrzeć rozmówcy w oczy, a następnie dłonią wskazała mu kanapę, na której mógł spocząć. Jednocześnie zajęła swój niezastąpiony fotel i trzykrotnie lekko stuknęła dłonią o jedno z kolan, by przywołać kota. Biały futrzak z ochotą na nią wskoczył i wygodnie się ułożył.
- Jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać. Nazywam się Bathilda Bagshot i... pragnę ci pomóc - zaczęła z troską, nie przestając głaskać kota. - Wiem, że zbłądziłeś w mroku, wiem też, że ciągnie cię do światła. Poszukujesz odkupienia. Pragniesz wrócić na ścieżkę dobra. Widzę to nawet w twoich oczach, Benjaminie. Dostrzegam też to, że jesteś przygotowany na Próbę, na ostateczny sprawdzian twoich intencji, możliwości i zdolności do poświęceń w trakcie walki z Grindelwaldem. A także z innym złem pełzającym po tym świecie.
Znów przerwała na chwilę, upewniając się, czy Benjamin z uwagą słucha jej słów.
- Próba stanowi twój powrotny bilet do Zakonu - uśmiechnęła się ciepło, sięgając po jedno z ciasteczek leżących na stole. - Ale wymaga ona... wyrzeczeń. Poświęceń. Jest niebezpieczna, zagrozi twojemu zdrowiu, twojemu życiu. Spotkasz się tam ze swoimi najgorszymi lękami, zawalczysz z pragnieniami... musisz pamiętać, żeby się w tym nie zgubić, bo każdy z błędów może... może poskutkować nawet śmiercią. Nie obawiaj się, wszak wiem, że zdolny jesteś temu podołać. Pytanie jest inne - czy jesteś na to gotów, Benjaminie? Czy jesteś gotów rozpocząć Próbę?

| Na odpis masz 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Benjamin Wright [odnośnik]11.01.17 22:27
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


'k100' : 13
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]12.01.17 17:44
Benjamin w ostatniej chwili wskoczył na miotłę; wiatr znosił go w locie, targał jego szatą, włosami, pozbawiał oddechu. Coraz ciężej było sunąć do przodu, utrzymać równowagę, nie osunąć się w przepaść. Światło migotało coraz mocniej, ale wciąż znajdowało się daleko - potrzeba by wiele samozaparcia, by wbrew wichurze dotrzeć do celu.
Na boisku zapanowała już niemalże nieprzenikniona ciemność, mroki rozganiał wyłącznie ten biały błysk. Wkrótce uszu Benjamina dobiegł charakterystyczny świst: w jego stronę z obu stron mknęły tłuczki, oceniając po dźwięku, było ich więcej niż wyłącznie dwa. W przeciwieństwie do sytuacji z meczów z przeszłości, dziś Wright był bezbronny - nie dzierżył w dłoni pałki, musiał radzić sobie inaczej.
Światło wciąż lśniło w oddali, budząc w sercu Benjamina czystą nadzieję.

| W następnym poście dwa razy rzuć kością k100. Pierwszy rzut odpowie za utrzymanie się na miotle (ST 50 + bonus za biegłość latania na miotle), drugi za uniknięcie tłuczków (ST 100 + punkty sprawności). Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]12.01.17 17:55
Jakimś cudem udało mu się w ostatniej chwili ulokować na miotle i poderwać w górę, wyżej, przed siebie, z dala od pustki...która go jednak dogoniła, obejmując całkowitą czernią. Nie wiedział już, gdzie znajdowała się podłoga, widocznie podłoże boiska zdążyło osunąć się w mroczną, wysysającą czerń. Jedynym znakiem orientacyjnym było pulsujące, jasne światło, o krótkich promieniach. Znajdowało się daleko i choć żadne przeszkody nie przesłaniały Benjaminowi widoku, to wiedział, że na razie dzieli ich pokaźna odległość. Starał się nie spuszczać jasności z oczu, nie odrywał spojrzenia od tego ostatniego promyka nadziei, napełniającego go determinacją, jakiej nie doświadczył jeszcze nigdy. Owszem, wielokrotnie zdobywał się na heroiczny wysiłek, stawiał czoła prawdziwym przeciwnościom i radził sobie z przeszkodami, nawet tymi okrutnymi, zasianymi przez Gellerta podczas ostatniej misji, mętniejącymi złowieszczymi szeptami w głowie, ale w tej chwili, gdy szybował w pustce, smagany wiatrem, z trudem utrzymując się na miotle, wiedział, że wykorzystuje pełnię swoich sił, zarówno fizycznych jak i mentalnych. Myśl o poddaniu się i odpuszczeniu, o pozwoleniu potężnej wichurze na porwanie go w przeciwnym kierunku, nie pojawiła się w jego mózgu nawet na ułamek sekundy. Poparzona, boląca ręka nie pomagała w utrzymaniu równowagi, ale na razie starał się ignorować ból, kuląc się i lecąc do przodu, do światła, przyzywającego go w ciemności.
Świsty wichury i otępienie, spowodowane niedawną kakofonią, sprawiły, że Wright zauważył lecące w swoją stronę tłuczki w ostatniej chwili. Nie zdradziły ich świsty ani głośne krzyki tłumu, zazwyczaj pozwalające mu instynktownie wyczuć zagrożenie i odpowiednio zareagować. Odruchowo chciał ścisnąć mocniej w dłoni pałkę, ale przecież nic takiego nie posiadał. Pozostały mu wyłącznie uniki i mocna, niezachwiana nadzieja, na to, że zdoła jak najszybciej - wbrew spychającej go do tyłu wichurze - dotrzeć do źródła światła i ciepła.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]12.01.17 17:55
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 26

--------------------------------

#2 'k100' : 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]12.01.17 23:42
Benjaminowi dopisało niezwykłe szczęście - akurat silny powiew wiatru zrzucił go z miotły, gdy w jego stronę z głośnym świstem nadleciały jednocześnie trzy tłuczki; dwa z nich przemknęły mu tuż obok ucha, a trzeci, zamiast z impetem uderzyć go w czaszkę, trzasnął w ramię. Coś głośno strzeliło, zgrzytnęło, a prawy bark Bena zapulsował przerażającym bólem. Mógł jeszcze nim ruszać - czy to działanie zwodniczej adrenaliny? - ale każde, najmniejsze nawet drgnienie wywoływało fale promieniującego wzdłuż ręki cierpienia.
W ostatniej chwili przytrzymał się jedną ręką miotły, chroniąc się przed upadkiem i zawisnął tak, ledwie broniąc się przed upadkiem. Tymczasem tłuczki zawracały, chcąc dalej przeszkadzać w dotarciu do celu.
W głowie Benjamina znów rozbrzmiały agonalne jęki konających najbliższych.

| Ponownie dwa razy rzuć kością k100 - pierwszy rzut odpowie za wejście na miotłę (ST 50 + bonus za biegłość latania na miotle), drugi za uniknięcie tłuczków (ST 100 + punkty sprawności). Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]13.01.17 0:05
W jednej chwili w miarę pewnie siedział na miotle, by w kilka sekund później chwiejna stabilność zamieniła się w pustkę. Wichura przybierała na sile, zdmuchując go z miotły. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tak złośliwą, przerażającą pogodą. Żywioł zdawał się go pochłaniać, ze wszystkich sił odpychając od pulsującego w oddali światła. Ben stracił je z oczu, zbyt zajęty rozpaczliwymi próbami uchwycenia miotły, by nie runąć w przepaść. Wisiał nad nią na jednej ręce, nie mogąc ocenić ani odległości od podłoża - o ile jakiekolwiek istniało - ani zorientować się w czasoprzestrzeni. Początkowo uznał, że to wina szoku, ale dopiero gwałtowna próba podciągnięcia się na miotłę, oświeciła go potężnym strumieniem bólu. Bark. Tłuczki. Świst. Kakofonia jęków, pisków i wrzasków nie sprzyjała koncentracji: na złudną chwilę Benjamin znów znalazł się na przeklętej, peruwiańskiej spalonej ziemi. Być może umysł próbował uciec od okrutnego cierpienia fizycznego w te psychiczne, lecz i ta wątpliwa ulga nie trwała długo. Znów znalazł się w ciemności, ale ból, choć wyciskał łzy z jego oczu, sprawiał, że determinacja tylko się zaostrzała. Było ciężko, było strasznie, było boleśnie, lecz na to właśnie musiał być przygotowany. A droga ku jasności nie była łatwa, wiedział to już wcześniej, a teraz przekonywał się o tym jeszcze boleśnie. Zebrał całe dostępne sobie siły, samozaparcie i wytrzymałość i znów spróbował się podciągnąć, by dosiąść miotły. I przy okazji nie pozwolić tłuczkom na rozłupanie sobie głowy. Nie poddawał się, parł do przodu, i choć przed oczami błyskały mu złociste zygzaki bólu, to koncentrował się jedynie na konkretnym zadaniu.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]13.01.17 0:05
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością


#1 'k100' : 89

--------------------------------

#2 'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]14.01.17 5:09
Benjamin zdołał wspiąć się na miotłę, kiedy znów zaatakował zaatakował go tłuczek. Mknąca niezwykle szybko kula trafiła go w prawą część szczęki tak mocno, że siła uderzenia odrzuciła go do tyłu - zachował jednak równowagę. Okolice szczęki przeszył ból, Benjamin czuł, że dolna warga puchnie mu coraz mocniej z każdą sekundą, a wnętrze policzka zalewa się gęstniejącą, słodką krwią. W tej samej chwili świetlik okazał się na wyciągnięcie ręki - Ben zacisnął na nim palce, a burza natychmiast ustała.
Zapanowała całkowita ciemność.

Gdy otworzył oczy, znajdował się we własnym mieszkaniu na Nokturnie. Jego kuchnia zdawała się nienaturalnie czysta - nigdzie nie walały się butelki, nie sposób było odnaleźć spojrzeniem kurze czy brud. Choć jeszcze przed chwilą Wright odczuwał przytłaczający ból barku, szczęki i pieczenie całego przedramienia, teraz wszystko to zniknęło. Krwawiące, jątrzące się rany pozostały, ale nie towarzyszyło im cierpienie.
Na lekko połamanym krześle przysuniętym do kuchennego stołu siedziała ciemnowłosa kobieta. Ubrana była w jasne, piaskowe szaty, jednak jej poły brudził pył i czerwieniące się plamy krwi. W dłoni obracała nóż, a wzrok wbijała w dziwne naczynie przypominające kształtem wiadro, które stało na blacie tuż przed jej nosem. Tajemnicza nieznajoma odgarnęła włosy zasłaniające twarz i wtedy Benjamin mógł rozpoznać rysy Cressidy. Wyglądała dokładnie tak, jak ją zapamiętał, za wyjątkiem oczu - jej spojrzenie zdawało się jednocześnie bezdenne i puste.
- Czekałam na ciebie - powiedziała z uśmiechem, po czym uniosła nóż, nachyliła się nad naczyniem i wprawnym gestem poderżnęła sobie gardło. Z rany trysnęła jasna posoka i spłynęła do wiadra, choć nie zdołała go napełnić.
Zanim Ben się spostrzegł, miejsce Cressidy zajął ktoś inny: Robert. W jego dłoni też jaśniał nóż; uniósł jeden z nadgarstków i przyłożył do niego ostrze.
- Moja ofiara była zbyt słaba, Ben - powiedział, nieprzerwanie wbijając w Wrighta nieprzeniknione spojrzenie czarnych jak węgiel oczu, w których gubiły się źrenice. - Czy pomożesz? Czy przelejesz swoją krew dla... sprawy? - spytał cicho, choć stanowczo, po czym przeciął własne żyły; rubinowa krew spływała po ściankach naczynia, ale wciąż nie mogła go napełnić.
Po chwili na miejscu Roberta pojawił się ktoś inny; piegowatą twarz Minnie okalały złociste pukle. Uśmiechała się lekko, nawijała kosmyk włosów na palec.
- To jedyne rozwiązanie, wiesz, że musimy to zrobić - wyszeptała, zupełnie jakby dzieliła się największą tajemnicą, po czym zacisnęła palce na uchwycie noża (czy to wciąż było to samo narzędzie?) i nachyliła się nad wiadrem...

| Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]14.01.17 13:24
Wszystko działo się szybko, gwałtownie, w ciemności, która pozbawiała Benjamina miotlarskiego instynktu. To nie była zwyczajna, nocna rozgrywka a rozpętująca się coraz mocniej wichura nie należała do trudnych warunków atmosferycznych. Działo się tu coś więcej, coś gorszego, coś złego, a każdy podmuch wiatru zdawał się być konkretnym ciosem, odbierającym mu dech i utrudniającym dotarcie do światła. Starał się być obojętny na ból i na nieznośny hałas, lecz gdy w końcu ponownie znalazł się na miotle, najszybciej jak tylko mógł frunąc w stronę przejaśnienia, iskrzącego się wśród czarnych chmur, jeden z tłuczków zaatakował ponownie. Nie miał szans na obronę i ucieczkę, musiał przyjąć potężne uderzenie, tym razem miażdżące mu twarz. Żuchwę, szczękę; krew wypełniła mu usta niemal natychmiastowo i prawie się nią zakrztusił, w ostatniej chwili wyciągając dłoń ku światłu.
Spodziewał się ciepła, parzącego blasku, promieni przecinających gęstą tkaninę mroku, ale ciemność tylko się pogłębiła, wciągając go w pustkę. Dziwaczną. Otępiającą zmysły do tego stopnia, że promieniujący ból barku rozpłynął się w nicości, tak samo jak chrzęszczące odgłosy z żuchwy i okrutne igiełki, wbijające się w poparzone przedramię. Nie czuł nic, ani ciepła ani chłodu, w końcu znajdując się gdzieś pomiędzy. Tym razem otworzył oczy od razu, nieco wolniej rozpoznając pomieszczenie. Czyste, poukładane, schludne - nawet pas oderwanej tapety, zwisającej zazwyczaj smętnie nad kominkiem, powrócił na swoje miejsce. Jego mieszkanie, jego niegdysiejszy dom, samotnia...ale nie do końca?
Przy stole siedziała elegancko ubrana kobieta, w pierwszej chwili obca, lecz gdy powolnym gestem odgarnęła ciemne włosy, Benjamin wiedział już, że to Cressida. Wszędzie rozpoznałby ten gest, ten profil, lekko zmarszczony nosek, uśmiech i...oczy, które absolutnie nie pasowały do Cressie, jaką znał. Powinien się przerazić, widział przecież ducha, ale od razu jego myśli pognały w przeciwnym kierunku. Nic go nie bolało i co prawda spływająca spomiędzy warg krew nieprzyjemnie oblepiała brodę, ale poza tym czuł się stabilnie...A przed chwilą uparcie dążył w kierunku światła. Światło. Tunel. Mugolskie przesądy. Zmarszczył lekko brwi, przyglądając się uważniej Cressidzie. - Cressie, co... - zaczął, robiąc krok w jej stronę, ale pytanie zostało brutalnie przerwane. W ręku kobiety błysnął nóż, który rozpłatał gardło na dwoje, a ciepła krew trysnęła prosto do misy stojącej na stole. Wright zdrętwiał, zatrzymując się w pół kroku, nie mogąc oderwać spojrzenia od czerwonej mazi, spływającej po krawędziach naczynia. Zrobiło mu się mdło, słabo, miękko; odruchowo wstrzymał oddech, właściwie nie dziwiąc się, gdy miejsce brunetki zajął Roger. Cały, zdrowy; naiwna nadzieja ponownie zadrgała w sercu Benjamina, szybko pogrzebana kolejnym błyskiem stali. Stał jak wrośnięty w ziemię, zastanawiając się, czy umarł, czy nie podołał, czy to kolejny poziom cierpienia, jaki musiał znieść, słuchając o zbyt słabej ofierze Roberta. Chciał zaprotestować, pokręcił nawet nerwowo głową, by upewnić Lupina, że jego śmierć - bo zginął, zginęła także Cressida, Roger, Luno... - nie była słaba, ale znów nie zdążył, teraz wpatrując się w jasne włosy leciutko uśmiechniętej Minnie. Słodkiej, młodziutkiej, odważnej, bawiącej się uchwytem noża. W powietrzu wyraźnie unosił się żelazny zapach krwi, mocno uderzającej w nozdrza, otumaniający niczym wata. Ben sam nie wiedział, kiedy znalazł się tuż przy McGonagall, dotykając prawą dłonią ręki, w której trzymała nóż. Hamująco, przynajmniej na razie. Coś chrupnęło mu w barku; zignorował ten nieprzyjemny dźwięk a także krew, zbierającą się w ustach, gdy nabierał głębszego oddechu. - To...nasza krew...pomoże? - spytał cicho, rzeczowo, mając wrażenie, że nic nie jest w stanie już go zaboleć ani przerazić, że nie istnieje rzecz, która sprawiłaby, że się cofnie i zwątpi. Nawet widok zmarłych przyjaciół, nawet uroczy - groteskowy w tej przerażającej sytuacji - uśmiech Minnie, nawet ostateczna ofiara z samego siebie, jaką był gotów złożyć, by wypełnić wiadro własną krwią a zarazem - wypełnić także postawione przed nim zadanie. Potrzebował tylko ostatecznego potwierdzenia, znaku, że nie zbłądził, że te bezdennie puste, czarne oczy pokazywały mu prawdę.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]14.01.17 17:22
Minnie uniosła spojrzenie, wciąż uśmiechając się lekko.
- Odgoni burzę - wciąż szeptała, w kącikach jej pustych oczu zalśniły łzy. Łzy szczęścia czy żalu? - Tylko poświęcenie da nam moc, która zdoła rozświetlić mroki.
Młoda dziewczyna pokręciła delikatnie głową, widząc, że Benjamin próbował ją powstrzymać; w swobodnym geście przełożyła nóż do drugiej dłoni i, zanim Benjamin zdążył zareagować, uniosła ostrze do swojego gardła, by wykonać szybki ruch nadgarstkiem. Pulsująco trysnęła krew, zalała naczynie, jednak też nie zdołała go wypełnić, jakby znikała w kontakcie z dnem.
Lada moment na miejscu Minnie pojawił się Garrett. Przez chwilę wbijał puste oczy w Benjamina; tym razem ust nie wykrzywiał mu uśmiech.
- Zapłać krwią za zbłądzenie - powiedział krótko, może szorstko; przekazywał informację. W dłoni ściskał dwa srebrne noże o zdobionych rękojeściach, jeden z nich przekazał Benjaminowi, drugi wbił we własne przedramię, by szybkim, wprawnym ruchem rozciąć je aż do zgięcia łokcia.
W momencie, w którym Garrett wystawił nóż w kierunku Bena, mężczyzna mógł odczuć ból, który niedawno wygasł; znów otworzyły mu się rany, dolna część twarzy porażała bólem (dopiero teraz poczuł, że oprócz krwi doskwiera mu brak dolnego przedtrzonowca), tak samo jak prawy bark i pokryte oparzeniami lewe przedramię, na którym od gorąca tusz rozlał się w bezkształtne plamy.
Benjamina przepełniło poczucie, że wykonanie polecenia jest nieuniknione, że tylko ostateczna ofiara doprowadzi świat do ładu. Fala bólu przytłaczała, z każdą upływającą sekundą zaczerniała obraz przed oczami - pozostało mało czasu.

| Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]15.01.17 12:43
Burza. Wichura. Potworne podmuchy wiatru, odbierające dech, hamujące jakiekolwiek działania. Czarna, ciężka chmura, unosząca się tuż nad nim, grożąca zawaleniem się, pochłonięciem wszystkiego, co znał i co było mu drogie. Mieli ją odgonić, a jeśli jedyny sposób, by to uczynić, wymagał krwawej ofiary, Benjamin zamierzał złożyć ją bez zbędnego wahania. Nie bez lęku - ten powoli, tchórzliwie, podpełzał do otępiałego umysłu, nie mając jednak żadnego wpływu na podjęte decyzje; już nie - i nie bez ciągle istniejących wyrzutów sumienia, nasilających się, gdy spojrzał prosto w poważne, nieugięte oczy Garretta. Nie był bohaterem, ale nie był też już dawnym sobą i w wypełnionym zapachem krwi pokoju stał już ktoś nowy; odrodzony i od razu skazany na zagładę. Instynktownie rozumiał, co go czekało, już w pierwszej chwili, gdy widział uśmiechniętą Cressidę. Teraz przyszła jego kolej.
Bez wahania ujął chłodną rękojeść noża, a spoglądając w dół, na swoje przedramiona, starał się rzeczowo ocenić następne działania, w czym nie pomagało szybko bijące serce ani ból, nagle zaczynający odżywać w pokiereszowanym ciele. Złamany bark utrudniał jakikolwiek ruch, ale Benjamin pewnie ścisnął rękojeść, podciągając rękawy a następnie pieczołowicie umieszczając stalowe ostrze tuż przy lewej dłoni. Nie obawiał się, że może boleć bardziej, nie obawiał się śmierci - był na nią gotowy odkąd tylko ujął w dłoń wygaszacz - i właściwie jedyne, co wywoływało chłodny strach, delikatnie muskający podświadomość niczym koronkowa firanka na wpuszczonym przez otwarte okno wietrze, to możliwość niewystarczającej ofiary. Odsuwał od siebie te wątpliwość, zamierzał kontynuować, zrobić kolejne kroki, podjąć nieodwracalną decyzję, zapłacić krwią za swoje błędy. Miał niewiele czasu, poturbowane ciało widocznie się poddawało, słabło, otumaniając go potężnym bólem. Nie czekał dłużej, nie pytał, nie wzdrygnął się nawet na widok kolejnej porcji krwi, zalewającej stół i wiadro. Krwi Garretta. Podążał za nim od samego początku, teraz także bez wątpliwości szedł za jego słowami i przykładem. Białe knykcie zbielały na rękojeści noża, gdy wciskał go w swoją skórę, rozcinając ją głęboko. Od wnętrza lewej dłoni, przez poparzoną, ledwo zasklepioną skórę, dziwnie zwijającą się w zgniłożółte, ropne pasy, przez zgięcie łokcia, przez guzowate zrosty po wkłuciach, przez resztki tatuażu. Krew chlusnęła ciepłym strumieniem, lecz prawie jej nie widział; łzy zaburzały wzrok, czyniły go ślepym i jedynie inne zmysły - a każdy z nich wył z bólu i agonalnej paniki, nie mogąc jeszcze pojąć następnego poziomu cierpienia - mogły pokierować go dalej. Czuł chlupot krwi, a więc spadała tam, gdzie powinna, czuł chłód stali w drżącej dłoni, a więc wiedział, gdzie znajduje się ostrze. Musiał upewnić się, że wypełni zadanie do końca a ostateczna ofiara wystarczy, by odgonić burzę - wyłącznie ta chora determinacja pozwoliła mu zachować resztki przytomności. Z trudem - nawet nie zauważył kiedy zgiął się w pół, coraz niżej pochylając się nad wiadrem - przełożył ostrze do lewej dłoni. Palce początkowo nie chciały go chwycić, zginał je mechanicznie, na siłę. Działał nieznośnie powoli, a w kontrze serce biło mu tak szybko, jak nigdy, wprawiając żebra w nieprzyjemny rezonans. A może to była tylko iluzja, może tracił zdrowy rozsądek a mózg szybko przenosił go do innego świata, by jakoś poradzić sobie z potężnym cierpieniem? Był słaby, obolały, oddychał z trudem, ale brnął dalej. Rozcięcie żył prawej ręki szło ślamazarnie; wbił ostrze tuż przy nadgarstku i mimowolnie jęknął z bólu, gdy przesunął je wyżej; bólu, który prowadził go dalej, głębiej we własne ciało. Chciał płakać, ale nie mógł, łzy były tylko fizjologią, tak samo jak cieknąca krew. Tracił kontakt z rzeczywistością, histerycznie próbując uchwycić się nadziei na to, że jego ofiara nie pójdzie na marne, że uratuje bezbronnych, że przysłuży się sprawie, że zmyje błędy, które popełnił. Wizja poświęcenia przynoszącego bezpieczeństwo i spokój, rozjaśniającego życie tych, którzy pozostali, zdawała się przynosić ulgę. A może po prostu na dobre odchodził, tym razem prosto w mrok, jedyne światło trzymając w sobie, gdzieś w zakamarkach niedorzecznie głośno bijącego serca.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]15.01.17 16:13
Krew spływała po obu ramionach Bena, tym razem rubinowa posoka zdołała wypełniać wiadro. Z każdą sekundą Benjamin tracił coraz więcej sił, obraz już całkiem zaczerniał mu się przed oczami, chaotycznie gubiły mu się myśli. Wtedy w jego uszach zabrzmiała cicha pieśń feniksa, której zaakompaniował chorał głosów wszystkich tych, którzy zmarli dla dobra sprawy - Luno, Cressidy, Rogera, Roberta, Charlusa, Dorei. Zabrzmiały słowa przysięgi, Benjamin przeczuł, że musi ją powtórzyć, wzmocnić swoim głosem padające dźwięki, by ukończyć Próbę.
- Kiedy przyjdzie czas, powstanę, by rozgonić mroki i choćby cień pochłonął wszystko, co znam, a nadzieja zgasła, stać będę nieulękły.
Słowa z każdą chwilą brzmiały coraz głośniej, zdawały się dobiegać nie z zewnątrz, a z wnętrza Benjamina, dodawać mu sił nawet wtedy, gdy opanowywała go słabość spowodowana wykrwawieniem.
- Ja, światło w ciemności, iskra pośród bezkresnej nocy, przez śmierć dokonam poświęcenia. Świat zapłonie, więc spłonę razem z nim, by życie mogło odrodzić się z popiołów. Oddam wszystko, co mi drogie, wyrzeknę się sławy, bogactwa i marzeń. Przeszłość mnie nie uwiąże, teraźniejszość mną nie zachwieje, a przyszłość mnie nie skusi. Przysięgam na moją przelaną krew, że dopóki pozostanie we mnie choćby jej ostatnia kropla, będę walczyć i pozostanę wierny ideom Gwardii.
Mieszkanie, w którym znajdował się Benjamin, stawało się coraz mniej wyraźne.

| Na odpis masz 24h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]15.01.17 17:39
Nóż wypadł mu z dłoni, wyślizgując się spomiędzy mokrych od krwi palców, ale Benjamin nie słyszał brzdęku metalu o podłogę. Rzeczywistość zdawała się odleglejsza, zwłaszcza w momencie, w którym nieznośną, cierpiętniczą ciszę, przerwał śpiew, coraz głośniejszy, znajomy, bliski, jednocześnie obezwładniająco smutny i piękny. Rozpoznawał głos Cressidy, baryton Charlusa, poważny ton Rogera. Dźwięki zmarłych, układające się w słowa przysięgi. Ostatecznego oddania swojego życia dla wyższego celu, udowodnienia poświęcenia, odwagi, zrozumienia idei, w końcu stającej się najważniejszą częścią jego działań i myśli.
- Kiedy przyjdzie czas, powstanę, by rozgonić mroki i choćby cień pochłonął wszystko, co znam, a nadzieja zgasła, stać będę nieulękły - zaczął ochryple, z trudem składając wargi w konkretne głoski, a za każdym razem, gdy otwierał usta, wypływała z nich kolejna porcja gęstej krwi. Miał wrażenie, jakby tonął w tej cieczy, która przesłaniała mu całkowicie widok. Przez półprzymknięte oczy widział przecież wypełniające się czerwienią wiadro i wiszące nad nim bezwładnie ręce. Rozryte przedramiona broczyły krwią, lewe, postrzępione, poszarpane płomieniami, tuszem, materiałem koszuli, przedstawiało okropny, obrzydzający widok. Zupełnie abstrakcyjny; Benjamin czuł ból, ale myślami był już znacznie dalej a pieśń Feniksa, rozbrzmiewająca coraz głośniej w jego głowie, zdawała się separować go jeszcze bardziej od rozgrywającej się przed nim rzeźniczej sceny. Skupiał się na słowach, które wypowiadał - ze względu na uderzenie w szczękę - z trudem, ale które czuł całym sobą, w które wierzył, które formułowały się w myślach z naturalną łatwością. Przymknął oczy całkiem, zbierając siły na ich wypowiedzenie; spomiędzy wilgotnych od krwi warg wydarł się cichy jęk bólu, szybko zmieniający się w zdania. W przysięgę. - Ja, światło w ciemności, iskra pośród bezkresnej nocy, przez śmierć dokonam poświęcenia. Świat zapłonie, więc spłonę razem z nim, by życie mogło odrodzić się z popiołów - i znów płomienie, żywioł, który ukochał, który go zniszczył i dzięki któremu się oczyszczał; ogień przerażający i gwarantujący odkupienie. Tym razem nie czuł swądu palonych ciał a przyjemne ciepło, gorąc, buchający prosto z otwartych żył. - Oddam wszystko, co mi drogie, wyrzeknę się sławy, bogactwa i marzeń - czym były one wobec sprawy, o którą walczył? marny, lichy, chwiejny płomień, niknący w kontraście do prawdziwego blasku, ognia, mającego wybuchnąć setkami iskier prosto pod ciemne, ciężkie niebo, rozganiając na dobre spowijający świat mrok. - Przeszłość mnie nie uwiąże, teraźniejszość mną nie zachwieje, a przyszłość mnie nie skusi. Przysięgam na moją przelaną krew, że dopóki pozostanie we mnie choćby jej ostatnia kropla, będę walczyć i pozostanę wierny ideom Gwardii - z każdym wypowiedzianym słowem głos mężczyzny słabł, ale szept wcale nie stawał się przez to chwiejny lub wątpiący. Z im większą trudnością przysięgał, tym ważniejsze zdawały się te słowa, na zawsze łączące go z Zakonem Feniksa, z Gwardią, za którą właśnie umierał. Krew płynęła już wolniej, krople uderzały z lepkim pogłosem o taflę czerwonej cieczy, stół, krzesła, wzór tapety, obdrapane kuchenne meble: wszystko blakło, rozpływało się w karminowej nicości, od której nie mogły odseparować go nawet puchnące różową mgiełką powieki ani potężny ból, pojawiający się jeszcze nieregularnymi falami, otrzeźwiając na koszmarne sekundy, by potem pozwolić mu miękko opaść w mrok.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Benjamin Wright [odnośnik]17.01.17 23:19
Obraz przed oczami Benjamina ściemniał, aż w końcu mężczyzna nie czuł już nic.

Gdy Benjamin odzyskał przytomność, leżał w kałuży ciepłej, lepkiej cieczy - własnej krwi. Opanowywał go ból; wszystkie obrażenia, jakich dziś doznał, paliły intensywniej niż wcześniej. Wspomnienie Próby i związanych z nią zmagań było niewyraźne, jakby osnute mgłą - Benjamin pełnię świadomości uzyska dopiero z czasem.
Wokół Wrighta krzątała się starsza czarownica, machając różdżką i mrucząc pod nosem uzdrawiające inkantacje. Rany Gwardzisty powoli zasklepiały się, ale nie przestawały piec i zatruwać umysłu bólem. Ledwie cal od krawędzi rozrastającej się plamy krwi siedział biały kot, machając ogonem i sporadycznie wydając z siebie ciche miauknięcie.
- Przeszedłeś Próbę, Benjaminie - powiedziała Bathilda, ale jej głos dochodził do mężczyzny jak z oddali. Mógł poczuć ciepło, otulał go koc, a wkrótce mocne zaklęcie przeniosło jego obolałe ciało z posadzki na kanapę, brudząc ją czerwoną posoką. - Teraz potrzebujesz odpoczynku. Uleczyłam twoje rany, przeżyjesz, jednak nie jestem w posiadaniu mocy wystarczająco wielkiej, by pozbyć się blizn uzyskanych w trakcie Próby. Nikt nie jest. Noś je z dumą, Benjaminie, to najlepszy symbol twego poświęcenia.
Bathilda przez chwilę stała w miejscu, spoglądając na Benjamina oczami, które kryły w sobie troskę. Machnęła różdżką, a plama krwi zaczęła zmywać się z posadzki kwatery. Zaraz po tym kobieta ruszyła z miejsca, by spocząć na fotelu naprzeciw półprzytomnego mężczyzny.
- Jeżeli czegoś ci brak, powiedz. Gdy odzyskasz nieco sił, zagwarantuję ci transport wprost do domu. - Na moment przerwała, ułożyła obie dłonie na kolanach. Spód jej liliowej szaty ubrudzony był krwią. - Twoja magia została złączona z mocą Zakonu, każda próba odłączenia się może być tragiczna w skutkach. Jestem jednak pewna, że nie muszę ostrzegać cię przed konsekwencjami zdrady, bo nie będzie cię to dotyczyć. Muszę cię jednak prosić o dyskrecję; nie wspominaj nikomu słowem o przebiegu Próby, to wielka tajemnica. Tymczasem... czy coś cię dręczy, mój drogi?

| Twoja Próba dobiegła końca. Na opcjonalny odpis masz 48h.

Lista obrażeń Benjamina:
- obszerne oparzenia na całym lewym barku, ramieniu oraz części przedramienia; tatuaż na lewej ręce jest rozmyty, przedstawia chaotyczne, rozlane plamy
- szeroka blizna po ranie miażdżonej po prawej części żuchwy; Benjamin stracił czwartego zęba, kuracja z użyciem Szkiele-Wzro powinna pomóc go odzyskać
- rozległy krwiak na prawym barku; do końca kwietnia gwałtowne ruchy prawą ręką będą sprawiały Benjaminowi duży ból
- blizny po ranach ciętych od nadgarstków ob rąk aż za zgięcie łokcia - są czerwone, obrzmiałe, wrażliwe na dotyk; nadwyrężanie się do końca miesiąca może poskutkować otwarciem się ran i krwawieniem; do tego czasu rany ostatecznie się zasklepią, lecz Ben nigdy nie pozbędzie się blizn ani nie będzie w stanie ich ukryć (nawet za pomocą magii)

Odniesione rany zostaną dopisane do znaków szczególnych w karcie postaci Bena. Za przejście Próby otrzymujesz 100 PD, 2 punkty OPCM oraz 3 punkty biegłości Zakonu. W sprawie zmiany opisu Patronusa skontaktuj się z Garrettem Weasleyem.

Gratuluję zostania Gwardzistą i dziękuję za aktywną grę!
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Benjamin Wright [odnośnik]18.01.17 10:45
Ciemność pochłonęła go całkowicie, niszcząc zarzewia bólu, zarzewia chaotycznych myśli. Pozostała pustka, tym razem bez szarpiących wichrów i jaśniejącego światełka gdzieś na końcu. Został sam, w mroku, który odbierał jednocześnie możliwość poczucia tej ostatecznej samotności, spokoju, ulgi, zawodu. Przestał istnieć i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki kilka sekund później - albo całe eony, zmieniające ziemię nie do poznania - piekący ból obydwu rąk, palących niczym po smagnięciu wyjątkowo precyzyjnym batem, nie przywrócił go brutalnie do świadomości.
Mimowolnie jęknął, w pierwszej chwili nie zdając sobie sprawy z tego, gdzie leży. Czoło opierało się o deski, gdzieś w tle wybrzmiewał głos kobiety, ale nie była to osoba, którą znał. Ciuchy lepiły się od krwi, krew napływała także do ust i końcem języka mógł poczuć puste, gładkie, wrażliwe miejsce po zębie. Coś ciepłego opadało mu na plecy; otworzył oczy, leżąc prawie nos w nos z miauczącym kotem, wpatrującym się w niego znad czerwonej krwi. Puszysty, biały ogon drgał leciutko, tak samo jak jasne wąsy. Przez sekundę wspomnienie Cressie, siedzącej przed stołem w jego kawalerce wydało się nieznośnie realne, ale równie szybko rozpłynęło się w mgle, pełnej trudnych do uchwycenia szczegółów. Na razie nie chciał do nich wracać, nie potrzebował tego. Jakąś siła uniosła go na kanapę, zapadł się w miękkim siedzisku, sycząc cicho z bólu, gdy poparzone ramię otarło się o materiał. Ponownie otworzył oczy, przyglądając się Bathildzie. Zatroskanej, ale spokojnej. Odetchnął głębiej, chrapliwie, ignorując nieeleganckie bąbelki krwi, zbierające się w kąciku ust. Słuchał jej w milczeniu, a każde słowo działało na niego kojąco. Zmęczenie i wyczerpanie pętało jego myśli, otulało kuszącym ciepłem, ale wiedział, że to dopiero początek. I choć dalsza droga napełniała go niepokojem - byłby głupi i lekkomyślny, gdyby wyrzekł się strachu, prostego, ludzkiego uczucia - to wiedział, że będzie podążał nią odważnie i z oddaniem. Kiwnął powoli głową; Bathilda nie musiała go ostrzegać, już nie, po czym zmarszczył brwi, walcząc z kolejnym drgnieniem szarpiącego bólu. - Co...co jeszcze mogę zrobić? - wychrypiał w odpowiedzi, niewyraźnie, bełkocząco, starając się zignorować uderzoną szczękę, utrudniającą szersze otwieranie ust. Zerknął w dół, na swoje świeżo zasklepione ręce, na poparzoną skórę; czy mógł teraz się do czegoś przydać? Komuś pomóc? Potrzebował tego działania, chciał działać; skoro spalił za sobą wszelkie mosty, pragnął zbudować nowe. Może było na to za wcześnie, ale nie mógł powstrzymać tego pytania, tak samo jak ponownie nie mógł powstrzymać łez cisnących się do oczu. Tym razem łaskawie mogących znaleźć wytłumaczenie w bólu poturbowanego ciała.


dziękuję za piękną Próbę i szybkie odpisy! <3


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Benjamin Wright - Page 4 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Benjamin Wright
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach