Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczona portiernia
AutorWiadomość
Opuszczona portiernia [odnośnik]10.03.12 23:07
First topic message reminder :

Opuszczona portiernia

Opuszczona portiernia jest ulokowanym tuż obok bramy dwupiętrowym budynkiem, z którego rozciąga się doskonały widok zarówno na cały plac i magazyny, jak i na otaczającą ten przybytek okolicę. Nietrudno więc dostrzec stąd ewentualne zagrożenie, zwłaszcza podczas nocnych eskapad lub poszukiwania kryjówek.
Ponieważ portiernia w czasach świetności przyportowego obiektu pełniła rozmaite funkcje, od biura zacząwszy, a na stołówce skończywszy, do dziś pełna jest ona różnorakich pomieszczeń, obecnie zakurzonych, zniszczonych i przeżartych zębem czasu. Brudne, stłuczone szyby nie lśnią już w blasku słońca i nie chronią przed deszczem, większość drzwi została wyniesiona lub spalona, a drewniane barierki schodów powyrywane, jednak przy odrobinie trudu wciąż w dziesiątkach tychże pomieszczeń - jak i na terenie całych magazynów - można znaleźć bezpieczne schronienie tudzież nietknięte przez nikogo skarby: butelki alkoholu, książki, fiolki nieznanych eliksirów, sykle, knuty, pergaminy. Miejsce to pełne jest bowiem rozmaitych skrytek zabezpieczonych wszelakimi czarami i nikt, naprawdę nikt nie wie, czy istniały one tutaj już wcześniej, czy powstały dopiero podczas wojny.
Parter zajmują pokój portierów, szatnia i kilkanaście zagraconych pokojów o bliżej nieznanym przeznaczeniu - obecnie pełne kurzu i gruzu, najpewniej stratowanych podczas jakiegoś czarodziejskiego pojedynku. Na pierwszym piętrze znajdują się natomiast toalety, dawna stołówka - dziś zionąca pustką - a także wielka sala z dwoma połamanymi regałami i rozbitym kominkiem kaflowym, w której niegdyś najprawdopodobniej pracownicy magazynów spędzali swe przerwy obiadowe. Na samej górze umiejscowiono zaś pokoje biurowe oraz schody prowadzące na płaski dach, z którego rozpościera się iście bajkowy widok na sunące po Tamizie statki, barki oraz łódeczki, a także okoliczne uliczki i magazyny. Z oddali widać też majestatyczną, przepiękną wieżę zegarową, jaką jest Big Ben.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.11.15 20:57
Fridtjof nie rozumiał, dlaczego jego zaklęcie nie zadziałało, jednak przestał się tym przejmować, kiedy i tak już spowity był gęstą jak mleko mgłą. Wkroczył wraz z Ignatiusem na schody i zauważył kolejny problem - mgła nie pozwalała na swobodne wchodzenie po schodach, a w sytuacji, gdy wiele osób próbuje z nich gwałtownie zejść, nie wiedząc czy ktoś stoi na ich drodze, mógł zdarzyć się wypadek. Wraz z młodszym aurorem mogli w każdej chwili wylądować pod schodami, wcześniej się po nich staczając. Biorąc pod uwagę ich obecne obrażenia, kolejne mogłyby na dobre przesądzić o ich udziale w tej misji i unieruchomić. Na to Brand nie mógł pozwolić, więc z najwyższą ostrożnością stawiał następne kroki, podtrzymując nadal swojego towarzysza. Próbował wsłuchiwać się w otoczenie i unikać ewentualnych spotkań z nadchodzącymi z góry ludźmi. Będąc w tym położeniu nic już nie mówił - skupiał się tylko na swoim aktualnym celu, jakim było przeżycie. Dzięki temu oszczędzał też swoją energię, którą szybciej tracił ze względu na swoje rany.
Miał tylko nadzieję, że za tą mgłą kryją się, prócz przeciwników, również aurorzy, z którymi dzieli tę misję. Bez nich, kiedy zasłona opadnie, Fridtjof i Ignatius nie mieliby żadnych szans na powodzenie.
"Ciekawe czy tylko my jesteśmy w takim stanie... Co z Garrettem i Hazel? No i czy Perseus nadal tu jest?" - ta i podobne myśli zaprzątały teraz mężczyźnie głowę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.11.15 20:57
The member 'Fridtjof Brand' has done the following action : rzut kością

'k100' : 61
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]28.11.15 23:14
Pozostawałem w słodkiej nieświadomości co do tego, co właściwie ma miejsce na dole. Moim uszom nie umknęły dźwięki wrzawy i zamieszania przekraczającego moje przewidywania, zamieszania, które nie było efektem moich działań, jednak nie było sensu się cofać, wychylać bezmyślnie i sprawdzać czy aurorzy nie potrzebują przypadkiem pomocy, której nie mógłbym im udzielić bez bezpośredniego wystawiania się na spalenie swojej przykrywki. Tajemnica iluzji maskującej ukryte przejście była bardziej pociągająca, a szybkie obejrzenie się za siebie, w kierunku zejścia na schody, którymi ledwo co się wdrapałem na piętro, cudem unikając stratowania przez tłum, upewniło mnie w przekonaniu, że nawet gdybym życzył sobie zupełnie czegoś przeciwnego, pozostawałem na piętrze jak zamknięty w klatce. I to nie wiadomo czy nawet istniejące wyjście awaryjne było moją jedyną opcją na opuszczenie budynku, gdy oczywistym stało się to, że dłuższe pozostawanie na piętrze, do którego tak mi było spieszno, nie ma większego sensu.
Zaklęcie ujawniło wyrwę w chropowatej ścianie, dokładnie taką samą, jaką widziałem przed chwilą. Przesunąłem palcami po krawędziach cegieł, zastanawiając się czy dziura w murze powstała w przemyślany sposób już jakiś czas temu, czy ciągłość konstrukcji została przerwana zaklęciami dopiero, gdy sytuacja stała się podbramkowa. Czy dalsza trasa została uważnie wytyczona i usiana pułapkami na ewentualnych intruzów? Nie lubiłem poruszać się w obcym rewirze bez uprzedniego zgromadzenia przydatnych informacji. Szybkie spojrzenie do wnętrza wyrwy i moim oczom ukazała się stara, zardzewiała drabinka przeciwpożarowa, dokładnie ta, którą wcześniej wskazywałem swoim towarzyszom, gdy byliśmy jeszcze na zewnątrz. Kątem oka dostrzegłem sylwetkę wspinającą się na szczyt schodów, a gdy z rękawów za dużego płaszcza mignęły blade, usiane piegami ręce, podniosłem spojrzenie, by pod obszernym kapturem rozpoznać twarz Garretta. Czy tylko on jeden dał sobie radę z przeciwnościami losu? W pomieszczeniu wciąż kręciło się parę osób, które zdecydowanie nie powinny widzieć tego, że nawiązuję kontakt z Weasleyem, nie czekałem więc na ewentualną resztę aurorów. Szybkim gestem wskazałem Garrettowi wyrwę, przez którą już po chwili przeszedłem, sięgając palcami drabinki i mając nadzieję, że auror podąży za mną i uciekającym mężczyzną z wielobarwnymi tęczówkami. Pokonując kolejne szczeble drabinki, wylądowałem miękko w prawdziwym gąszczu krzewów, rozglądając się na boki w próbie dostrzeżenia uciekiniera i obrania odpowiedniego kierunku.


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
7: Opuszczona portiernia. [odnośnik]29.11.15 19:36

Zaklęcie oczywiście przyniosło odwrotny skutek do tego o jakim marzyłem. Co gorsze ramię zwisało bezwładnie pozbawione kości. Okazałem się jeszcze większym głupcem niż w momencie, gdy dałem się powalić trollowi. Wystarczyło nastawić je siłą, jedyną zaletą było chwilowe znieczulenie, ból już nie oślepiał. Pozbywając się fragmentu szkieletu, zniknęło uczucie ciągnięcia, czułem jedynie skutki poobijania. Oddychając głęboko, sprawdzam możliwości żeber, czy nie są połamane. Przy urazie kolejny upadek może oznaczać wbicie kości w któryś z organów, to oznaczałoby spektakularną porażkę. Fridtjof również ucierpiał w naszej pierwszej potyczce. Oboje bardziej nadajemy się do szpitala niż do walki z przeciwnikami. Nie ma mowy o rezygnacji, dopóki trzymamy się na nogach, musimy podjąć wysiłek i zrobić wszystko, by wygrać. Współpraca z Fridtjofem właśnie taka była. W przeciwieństwie do innych aurorów, którzy wycofywali się przy najmniejszym błędzie, on parł odważnie do przodu, po tylu latach dostrzegał szansy o których inni nigdy nie myśleli.
 
Nie zdążyłem odciążyć Branda, który ciągle mnie podtrzymywał, gdy w sali magazynowej pojawili się czarodzieje. Usłyszałem tylko cichy pomruk i zdecydowane szarpnięcie w stronę mgły. W naszej obecnej kondycji musieliśmy się schronić. Zamiast ofensywy, zostaliśmy zmuszeni do defensywy. Nie musiałem przyznawać na głos, jak wielkim głupcem byłem stosując magię leczniczą, pokiwałem jednak głową na znak pokory. Zaklęcie mojego partnera nie podziałało, mimo to udało nam się przedostać na klatkę schodową. W połowie schodów dałem mu znać, że zabieram ramię z jego szyi. Czułem się na tyle dobrze, że bez jego pomocy mogłem dalej kontynuować wspinanie. Może to na skutek adrenaliny, nie czułem jednak żadnego wcześniejszego ucisku, jedynie ramię było bezużyteczne.
 
Z niezwykłą uwagą pokonywaliśmy każdy stopień, obawiając się, że za chwilę wpadnie ktoś na nas z naprzeciwka. Idąc zastanawiam się jak wiele osób zdążyło już uciec i czy Garrett z Hazel są już na miejscu. Pomimo wcześniejszego dobrego przygotowania nic nie szło tak jak zawsze. Nawet nie wiedziałem ile stopni jest przed nami i co pojawi się za chwilę. Podniesione głosy raz przybliżały się a chwilę później oddalały, nie sposób było określić odległość.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]25.12.15 14:27
Percival, Benjamin, wejście we mgłę na moment wam obojgu odjęło możliwość zaczerpnięcia oddechu. W oczy was szczypało, jakby całe to nowe środowisko starało się was stąd wypchnąć na powrót i nie pozwolić na wydostanie się z budynku. Zimny beton po jednej stronie dał wam poczucie, że ciągle znajdujecie się w tym samym miejscu. Potknęliście się o coś. O co? Cóż. Gdy mgła opadła odrobinę, a wy schyliliście się, by sięgnąć po to, co było na ziemi, natknęliście się na... ciało. Ofiara zadeptania czy rzucanych na oślep klątw? Bez wątpienia jednak ten widok zmuszał do odwrócenia wzroku. Coś jeszcze przykuło waszą uwagę - skórzany woreczek, który wypełniony był propellerem żądlibąkowym i sproszkowanymi pazurami smoka. Tylko się nie uzależnijcie!
Garrett, mogłeś podążyć tropem Perseusa. Felix, iluzja rozmyła się przed Twoimi oczami. Aurorzy byli chwilę przed tobą. Gdy tylko wyskoczyliście na drabinę, chcąc jak najszybciej znaleźć się na dole i rzucić w pościg, szczeble nagle rozpłynęły się, gdy byliście w połowie drogi. Sylwetki, które jeszcze chwilę temu uciekały w stronę doków, rozmyły się, gdy nad wami pojawił się cień. Zanim zdołaliście podnieść różdżki, a oprawca wypowiedzieć słowa, które mogły zwieńczyć wasz żywot, błękitny błysk odrzucił napastnika na ścianę. Widok Jordana Rogersa może i w tym momencie przyniósł wam ulgę, ale słowa, które mieliście od niego usłyszeć kilka chwil później definitywnie sprawiły, że wolelibyście, by się tu nie pojawił.
Posiłki rozprysnęły się po terenie, przeszukując go dokładnie. Troll został pochwycony, ale nie było nawet śladu po organizatorze pojedynków. Percival jak i Benjamin zdołali również prysnąć. Mężczyzna obezwładniony przez Rogersa trafił do Munga.
Fridtjof, Ignatius, czasem trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć sobie dość. Chyba czas również dopracować komunikację między zespołami! Nie dostrzegliście reszty ekipy, która zdołała zniknąć za ukrytą wyrwą. Waszym oczom ukazało się puste pomieszczenie, któremu dodatkowego charakteru dodawała mgła, która wolno rozmywała się w powietrzu. Porozwalane pudła, zbite szkło, dziura w ścianie, przez którą wszelakie papiery i śmieci podrywał wiatr, świszcząc głośno, na podłodze zwłoki kobiety w kałuży krwi, a nawet czyiś but. O ile całość nie dawała wam żadnej wskazówki na temat tego, gdzie wasi towarzysze, to jednak pewien głos zwrócił waszą uwagę. Jakby szuranie oraz dziwne stukanie. Gdy się zbliżyliście do źródła odgłosów, zobaczyliście drobnego mężczyznę, który skrył się gdzieś za tabunem porozrzucanych mebli i ciasno obejmował kolana, kołysając się w przód i w tył. Wyglądał na paranoidalnie przestraszonego. Z jakiego powodu? Gdy tylko się zbliżyliście, nagle zwrócił w waszą stronę głowę, porażając was oczami, które przeszły mgłą.
-Nemo!-jego wrzask odbił się od ścian, jednak zaklęcie minęło was o cale, niejako dając wam do zrozumienia, że człowiek ten w aktualnym stanie jest kompletnie bezbronny. Jednym, trafnym zaklęciem byliście w stanie go pojąć. Ewentualnie udało wam się po kilku próbach, ale na szczęście nie było na to żadnych świadków, którzy mogliby dać świadectwo waszych upokorzeń. Czy miało to znaczenie, skoro wy, najbardziej pechowi, jako jedyni zabłysnęliście w akcji, posiadając jeńca? Pytanie tylko, na ile użyteczny się okaże.
Hazel straciła przytomność po stoczeniu się ze schodów. Szczęśliwie skończyło się na kilku urazach wewnętrznych i rozbiciu łuku brwiowego. Na dwa tygodnie trafiła do szpitala.

Hazel - 90 punktów
Benjamin, Percival, Garrett, Perseus, Fridtjof, Felix, Ignatius - 100 punktów
Benjamin, Percival - sproszkowane pazury smoka i propeller żądlibąkowy dla każdego
aurorzy - reprymenda od szefa
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]21.09.16 0:05
| końcówka lutego

To miało być kolejne zadanie, nie odbiegające trudnością od większości poprzednich, które miała. A właściwie nie miała ich bardzo wielu, ba, mało w porównaniu z aurorami o dłuższym, kilku- lub nawet kilkunastoletnim stażu pracy. Zdobyła aurorskie uprawnienia jakieś pół roku temu i sporo czasu spędzała w biurze, czasami jednak pozwalano jej się wykazać, zabierano ją w różne miejsca, zwykle z kimś. Sama mogła podejmować się zwykle tylko tak „bezpiecznych” zadań, jak porozmawianie z kimś w innym dziale ministerstwa lub w Mungu. W tak odpowiedzialnej pracy raczej nie ufano żółtodziobom, a kimś takim wciąż dla nich była. Nie wysłano by jej takiej samiuteńkiej na przykład na Nokturn... Lub w miejsce, w którym była teraz.
Było późne, już ciemne popołudnie, gdy aportowała się w bezpiecznej odległości od magazynów, tak, by nikt nie mógł jej zobaczyć ani usłyszeć. Była to dobra pora na tego typu działania, bo ciemności, w zimie nastające dosyć szybko, mogły zapewnić im częściową osłonę. Miała na sobie ciemne, wygodne ubrania nie ograniczające ruchów, a charakterystyczne rude włosy były starannie przykryte kapturem, częściowo przysłaniającym też bladą twarz. Starała się poruszać bezszelestnie, a jej różdżka spoczywała ukryta w takim miejscu, by młoda aurorka mogła ją bez problemu wyciągnąć.
Według słów informatora Biura, to w tym miejscu mógł ukrywać się poszukiwany od kilku tygodni czarodziej podejrzewany o rozprowadzanie zaklętych przedmiotów o niepokojących właściwościach, który do tej pory potrafił skutecznie umykać przed przedstawicielami Biura Aurorów. Pod koniec stycznia Sophia była bliska namierzenia go w Hogsmeade, ale znalazła tylko porzucony woreczek ze skóry wsiąkiewki, który z powodu niemożności dostania się do środka oddała do sprawdzenia łamaczce klątw. Później pojawiły się jednak inne poszlaki, które sugerowały, że może chodzić o to miejsce, poniekąd idealnie nadające się na miejsce spotkań wszelkich typów spod ciemnej gwiazdy.
Kuląc się gdzieś za rogiem zapuszczonego budynku starej, już nieużywanej portierni, jeszcze nie wchodziła do środka, czekając na swoją starszą koleżankę po fachu, pod której pieczą miała dziś być. Może Tamuna już tu gdzieś była, tylko po prostu tak dobrze się maskowała? A może już robiła rozpoznanie? Żadna z nich nie miała pewności, że poszukiwany na pewno tu będzie. Informator mógł je zwyczajnie wystawić, albo tajemniczy czarodziej z jakiegokolwiek powodu nie pojawi się tu dzisiaj? Sophia nie była jednak tak lekkomyślna i samowolna, by wchodzić do środka bez wiedzy i aprobaty doświadczonej koleżanki, bo to mogłoby tylko popsuć ich zadanie. Czekała.
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]22.09.16 19:28
We wrześniu wybiło dziewięć lat, jak tkwię w zawodzie aurora; dziewięć lat adrenaliny, rzucania zaklęć, ciągłego dokształcania się i oczyszczania Wielkiej Brytanii z tej zarazy, jaką są czarnoksiężnicy oraz dwanaście przedziwnych lat spędzonych w obcym kraju, z dala od słonecznych, gruzińskich dni pachnących winem i domem. Ale były to lata bardzo dobre, których nie żałowałam w najmniejszym nawet stopniu i nigdy nie zamieniłabym swojej pracy na spokojny żywot bibliotekarki ani spływających deszczem londyńskich ulic na barwne Tbilisi, nawet jeżeli czasem w moim angielskim życiu brakowało mi żaru lejącego się z nieba i feerii kolorów pośród szarych kamienic. Nawet to w Londynie lubiłam.
Nie lubiłam jednak opuszczonych magazynów w dzielnicy portowej. Ponura okolica, niebezpieczna, śmierdząca, zapchlona, pełna pijaków i innego marginesu. Idealna kryjówka dla przestępców wszelkiej maści. Tego dnia jednak zmuszona byłam do znalezienia się w tamtym miejscu, a to wszystko z powodu pewnej sprawy. Niezbyt skomplikowanej zresztą. Do Ministerstwa dotarły bowiem słuchy, że w okolicy starej portierni widziano ostatnio pewnego poszukiwanego. Nie zrobił nic szczególnego, ale wystarczająco, by jego wybrykami się zainteresowano: kilka czarnomagicznych zaklęć, rzuconych bardzo nieostrożnie w miejscu publicznym, ataki, narzucanie się innym czarodziejom, a szalę goryczy przelał napad na drobny sklep z rozmawiającymi figurkami z drewna na Pokątnej. Nie miałam pojęcia, jaki facet miał cel w tak bezmyślnych posunięciach i nie obchodziło mnie to, nie obchodziło mnie, czy napadł, bo nie miał na chleb czy może był to kaprys. Kto łamie prawo, musi za to zapłacić niezależnie od pobudek. Proste jak budowa cepa, choć najwidoczniej nie dla wszystkich.
Nie moja wina, że ktoś nie umie dostosować się do zasad panujących w społeczeństwie.
Naszym - moim i młodej Carter, bo to ją powierzono mi w opiekę - zadaniem było po prostu odnalezienie, ujęcie przestępcy i wrzucenie go do celi, gdzie już ktoś inny sobie z nim porandkuje. Nic trudnego. Martwiło mnie jedynie to, że z wybitych okien portierni chłopak może dostrzec moją sylwetkę albo usłyszeć trzask teleportacji w wieczornej ciszy. Nie przejmowałam się nawet Sophie, bo wiedziałam, że nie muszę myśleć o tym, czy jako młody, narwany żółtodziób niczego nie wywinie i z pozoru nieskomplikowane zadanie stanie się bardzo zawiłe, jak już bywało z tymi po stażu (zapomniał wół...). Była rozważną dziewczyną, miała w sobie ikrę, która bardzo mi się podobała, ale nie zrobiłaby niczego głupiego. Współpracę z nią uważałam za wyjątkowo udaną i przyjemną, nie szczędziłam zatem pochwał odnośnie siostry Raidena przy szefie. Miałam bardzo ciasny krąg młodzików, których lubiłam - i Sophie do tej skromnej grupki należała.
Aportowałam się w pobliżu portierni, zapobiegliwie dbając o to, by była to odległość na tyle daleka, aby ucho ukrywającego się tam przestępcy (o ile tam był) nie wychwyciło dźwięku teleportacji, ale też na tyle bliska, by nie przedzierać się przez tysiące ciemnych alejek, w których łatwo można było się zgubić. Jednak i tak do celu dotarłam po pannie Carter; ta czekała grzecznie pod ścianą tej posępnej rudery.
To ja — szepnęłam niemal bezgłośnie, wyłaniając się z cienia i mocniej naciągając kaptur na głowę. Gdy tylko dziewczyna mnie zauważyła, przyłożyłam palec do ust - stary zwyczaj z misji z mniej ogarniętymi świeżakami - i wskazałam zaraz boczne wejście do portierni. Potem uniosłam nieznacznie rękę z różdżką. Miej ją w pogotowiu.
Po wydaniu tych wszystkich niewerbalnych poleceń poszłam pierwsza, stając się stąpać jak najostrożniej, by nie wdepnąć przypadkiem w jakąś butelkę, nie nastąpić na roztłuczone szkło czy Merlin wie co jeszcze. Na podłodze rozsypane było dosłownie wszystko, a jeszcze między śmieciami latały szczury o poszarzałej skórze, wiszącej nędznie na chudym ciałku, która prześwitywała przez futro tak brudne i posklejane, że jego barwy nie dało się nawet odróżnić od koloru pokrytej grubą warstwą kurzu podłogi. W dodatku śmierdziało kocimi szczynami, wódką, przeżartą przez mól, rdzę i brud starością, wymiocinami i resztkami spleśniałego jedzenia. Odór był to tak okropny, że nawet nie powstrzymywałam wymownego grymasu obrzydzenia. Zdecydowanie dobra kryjówka dla marginesu społeczeństwa.
Oprócz naszych cichych oddechów i chrobotania gryzoni nie słychać było jednak niczego. Żadnych kroków, otwierania szuflad, tłuczenia flaszek. Nic. Przestępca mógł być jednak ostrożny przynajmniej w tej kwestii i nie hałasować.
Obróciłam się nieznacznie do Sophii, by dać jej znak, byśmy się nie rozdzielały, po czym weszłam do najbliższego pomieszczenia, w którym obdrapane z niegdyś czerwonej farby drzwi trzymały się chyba tylko ostatkami sił na zdezelowanych zawiasach.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]23.09.16 22:51
Miejsce to zdecydowanie nie należało do przyjemnych. Od dawna opuszczone, zdemolowane i przesycone mieszaniną nieprzyjemnych, wręcz odrażających woni stanowczo zniechęcało do zagłębiania się w nie i zapewne zwykłych ludzi skutecznie odstraszało. To właśnie czyniło je dobrą kryjówkę dla mętów wyjętych spod prawa, również czarodziejskich. W takich miejscach, gdzie rzadko kto przechodził, mogli się skuteczniej ukryć, ale wszędzie i tak istniało ryzyko wykrycia. Ktoś mógł coś zauważyć, szepnąć słówko komu trzeba, a potem dowiadywali się i aurorzy. Oczywiście, także Sophia zetknęła się już z fałszywymi poszlakami i wprowadzaniem w błąd przez informatorów, ale każde zgłoszenie należało sprawdzić. Każdy, kto łamał zasady, kto używał czarnej magii, by krzywdzić, musiał ponieść tego konsekwencje. Złapanie każdego takiego czarodzieja to mniej niewinnych ofiar, mniej krzywd i rozdartych rodzin. Sama już ucierpiała przez takich ludzi, ale to tylko ją determinowało do tego, by starać się być lepszym aurorem.
Także ona słyszała o tym ataku na sklep, wysnuwając podejrzenia, że czarodziej eksperymentował z nakładaniem klątw na różne przedmioty i potrzebował czegoś, co sprawiałoby wrażenie nieszkodliwego i mogło łatwo trafić w niewinne ręce, ale, choć miał sporo szczęścia w ukrywaniu się przed aurorami, niektóre jego działania były nieudolne.
Oby i dziś popisał się jakąś nieudolnością. Oby w ogóle tutaj był.
Jej rozmyślania przerwał cichy szelest. Odwróciła się odruchowo, dostrzegając Tamunę, która najwyraźniej również aportowała się gdzieś dalej, bo uszu Sophii nie dobiegł żaden trzask. Starsza aurorka mogła zobaczyć, że panna Carter zgodnie z poleceniem zaczekała, nie zdobywając się na żadną samowolną, niezaaprobowaną akcję.
Skinęła jej głową, ale nie odezwała się. Lepiej, żeby nikt nie usłyszał ich głosów, więc komunikowały się głównie za pomocą gestów. Nie była to ich pierwsza wspólna akcja, więc Carter rozumiała już wydawane jej polecenia. Oczywiście Sophia przygotowała już swoją różdżkę, pewnie ściskając ją w dłoni, i ostrożnie ruszyła za panią Moody, żałując, że nie może poświecić sobie, by zobaczyć drogę pod swoimi stopami, ale rzucenie Lumos byłoby zbyt ryzykowne, podejrzany o wiele szybciej zauważyłby światło, niż dwie ciemne sylwetki przemykające w półmroku.
Parę razy coś zachrzęściło pod jej butami, zapewne szkło lub inne potrzaskane śmieci, których tu nie brakowało. Spod ich nóg co jakiś czas uciekały wynędzniałe szczury; nawet one nie potrafiły znaleźć zbyt wiele w tej zapuszczonej ruderze.
Kiedy Tamuna sprawdziła jeden z pokojów, Sophia ostrożnie otworzyła drzwi tego naprzeciwko, zauważając równie zapuszczone wnętrze z powybijanymi oknami, przez które wlewało się wątłe światło zmierzchu oraz zimne, lutowe powietrze.
Nikogo tu jednak nie było, tylko kolejne śmieci i może ze dwa szczury, które umknęły w jakąś dziurę.
Wyszła więc i rozejrzawszy się za Tamuną, ruszyła w stronę następnych drzwi. Nie wiedziała, ile dokładnie jest tu pomieszczeń, ale musiały wszystko sprawdzić, najpierw parter, a potem piętro, które wydawało się bardziej prawdopodobną kryjówką, ale może i tu znajdą coś, co je zainteresuje, na przykład jakąś przechowalnię zaklętych przedmiotów?

| rzucamy kością k100, po przekroczeniu wartości 200 udaje nam się natrafić na ślad poszukiwanego czarodzieja
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]23.09.16 22:51
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością


'k100' : 51
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]27.09.16 16:11
W pomieszczeniu nie było zbyt wiele: trochę śmieci, szczurów i porozrzucanych, przypalonych kartek oraz chłodny wiatr, wpadający przez rozbite okno do środka. Rozejrzałam się ostrożnie, ani na chwilę nie rozluźniając uścisku na różdżce, zanim weszłam trochę głębiej, by schylić się i przez rękaw szaty (ostrożności nigdy za wiele) podnieść najbliżej leżący pergamin. Był już niemal czarny od ognia i rozmazanego tuszu, pomarszczony i naderwany w wielu miejscach; treści niemal nie dało się przeczytać. Zdołałam wychwycić jedynie kilka słów - niezbyt skomplikowanych zaklęć czarnomagicznych, których uczyłam się w Durmstrangu. Chociaż były na poziomie szkolnym, to i tak lepiej, by nie odczytało ich więcej osób, niż dotychczas. Możliwie jak najciszej podarłam papier i rzuciłam jego resztki w kąt.
Następne pomieszczenie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]27.09.16 16:11
The member 'Tamuna Moody' has done the following action : rzut kością


'k100' : 52
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]29.09.16 13:15
Nie znalazła nic ciekawego. Kilka potłuczonych butelek, jakieś rozmokłe papiery, wyglądające na stare gazety i trochę innych śmieci, z których żaden nie wyglądał na coś interesującego. Rzuciła niewerbalnie zaklęcie wykrywające, ale niczego nie wykazało, mimo to przeszła się kawałek, trącając butem jedną ze stert gazet, czy pod spodem czegoś nie ma, ale znalazła tylko zdechłego szczura.
Nic interesującego. Trzeba iść dalej. Obejrzała się przez ramię, upewniwszy się, że nikt nie czai się za drzwiami i wyszła. Tamuna sprawdzała już kolejny pokój, więc Sophii pozostało ruszyć dalej tą stroną krótkiego korytarzyka z zamiarem sprawdzenia pokoiku w pobliżu schodów. W budynku nadal było cicho, nie licząc cichych odgłosów niewielkich stworzonek, odległego kapania wody oraz jej oddechów. Jeśli poszukiwany tutaj był, zapewne zachowywał się bardzo cicho. Może mimo ich ostrożności już wiedział, że nie jest tutaj sam? Ucieknie stąd, czy może zaraz zgotuje im jakąś nieprzyjemną niespodziankę?
Drzwi pokoiku były zamknięte, więc najpierw ostrożnie nacisnęła różdżką klamkę. Ustąpiły, więc nie musiała rzucać żadnych zaklęć otwierających, ale znowu ponowiła próby wykrycia czegoś. Czy tym razem dopisze jej większe szczęście? Jednocześnie nasłuchiwała, czy czasami Tamuna nie znalazła czegoś pierwsza, lub czy nie dobiegały jej jakieś znacznie bardziej niepokojące odgłosy...
Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]29.09.16 13:15
The member 'Sophia Carter' has done the following action : rzut kością


'k100' : 70
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]02.10.16 11:11
W środku - znów nic. Tylko więcej butelek i kałuże śmierdzące whisky, a w tych kałużach rozmokłe, stare gazety, mugolskie i czarodziejskie, niektóre jeszcze z datą przed 1930, na których bawiły się tak samo brzydkie jak wcześniej szczury. Pewnie jest w tym miejscu mnóstwo boginów, pomyślałam nagle, przyglądając się z ukosa ziejącym czernią szparom pod wybrudzonymi listwami. Nienawidziłam ich, wątpiłam zresztą, żeby jakikolwiek czarodziej lubił oglądać to, czego najbardziej się boi, i wolałam ich nie spotkać, zwłaszcza podczas misji.
Im dłużej jednak przebywałam w pokoju, tym większe miałam wrażenie, że coś pominęłam. Coś ważnego. Coś... Coś...
Przespacerowałam się wzdłuż ścian, powoli, ostrożnie, uważnie przyglądając się każdemu przedmiotowi. Rzuciłam też kilka zaklęć wykrywających, ale nic nie zwróciło uwagi magii. Mimo to nie mogłam po prostu zignorować palącego wręcz przeczucia, że coś jest tutaj mocno nie tak. Ufałam swojej intuicji i wierzyłam, że mnie nie zwodzi, w końcu dotychczas jeszcze nigdy nie wywiodła mnie na manowce.
Ale kiedy już przebadałam każdą z gazet i każdą plamę, a wciąż nie znalazłam nic bardziej podejrzanego, niż jest to dopuszczalne w takim miejscu, zaczęłam się denerwować. O co mogło chodzić? Czego nie dostrzegałam? A może po prostu już wariuję i zamiast opóźniać, powinnam przejść do następnego pokoju? Cholera jasna! Co było nie tak?!
Podniosłam wzrok znad mokrej okładki "The Observer" z drugiego tygodnia grudnia 1935 i wtedy - zupełnie tak, jakbym musiała stanąć w tym miejscu, by to spostrzec - moje spojrzenie padło na malutkie, ale głębokie pęknięcie w ścianie. Niby nic. Pełno tutaj takich rys pod zerwanymi tapetami, w końcu w tej portierni działo się mnóstwo. I pewnie bym to zignorowała, gdyby nie to, że coś w tej szparze błyszczało.
Ścisnęłam mocniej różdżkę, w każdej chwili gotowa zaatakować, podniosłam się cicho z klęczek - i spróbowałam otworzyć dziurę zaklęciem.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Opuszczona portiernia [odnośnik]02.10.16 11:11
The member 'Tamuna Moody' has done the following action : rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona portiernia - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 8 z 23 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 15 ... 23  Next

Opuszczona portiernia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach