Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet
AutorWiadomość
Gabinet [odnośnik]14.01.17 3:14

Gabinet

Do gabinetu prowadzą dwie pary drzwi umieszczone po jego węższych ścianach, znajdujących się na przeciwko siebie. Przy oknie ustawione jest biurko, wiecznie zagracone niezliczoną liczbą ksiąg traktujących głównie o sztuce. Na środku dość niewielkiego pomieszczeni ustawiana jest ława. Wzdłuż dłuższego boku mebla ustawiona została kanapa o skórzanym, czarnym obiciu, bok stoi fotel, który przeważnie zajmuje Sauveterre.
Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]18.02.17 21:39
/1 kwietnia

Ile czasu minęło odkąd po raz ostatni widziała swojego drogiego kuzyna? Jak bardzo ich kontakt osłabił się podczas tej dwuletniej nieobecności? Dla Alfreda był to zbyt daleki dystans, więc alternatywą było wypożyczanie sów - ale ich częstotliwość i tak nie była zadowalająca. Listy nigdy nie oddawały dynamiki prawdziwej, namacalnej relacji i wprowadzały Selinę w stan frustracji - zawsze służyły jej raczej jako preludium do spotkania aniżeli skuteczny strumień stałej komunikacji. Na szczęście nareszcie ktoś usłuchał jej rad i nakazów. Apollinarre Souveterre wrócił do domu. Jedynego miejsca, w którym jego obecność przynosiła Lovegood poczucie ukontentowania i zapewnienie, że każdy znany jej element jest na swoim miejscu - czysty spokój.
Zabawne, ale mimo że znali się tyle lat i mieli tysiące wspomnień do wybrania, Osa zawsze na pierwszym miejscu w pamięci miała chwile, gdy jako dzieci wspinali się na ulubione drzewo, uciekając przed całym światem. Ona opowiadała historie - zawsze miała talent do słów, a jej skłonność do wymyślania miliona kłamstw i wymówek nadawała jej wręcz niezwykłą umiejętność zręcznej narracji, a on chłonął oczami widok zachodzącego słońca. Czasem, kiedy spędzali wspólnie wakacje, wyrywał ją z łóżka, by mogli razem obserwować, jak ta wielka, gorąca gwiazda się budzi ze snu, rozświetlając nieboskłon. Zawsze kojarzył jej się właśnie z ciepłem i letnimi promieniami. Nierzadko między nimi zgrzytało - ona energiczna, gniewna, nieuważna, a on zwykle melancholijny, flegmatyczny, zamyślony, sztucznie uprzejmy i grzeczny, zainteresowany istotą rzeczy, a nie doświadczaniem, cichy obserwant, a nie uczestnik. Dochodziło między nimi do starć, bo nie mogła znieść wyuczonej grzeczności i nudy. Nie potrafiła się jednak obrażać wieczność, ani też znienawidzić kuzyna, za każdym razem raczej popychając go w celu pójścia w jej kierunku a nie zrównać go z ziemią. Właściwie to dopiero w momencie, gdy blondynkę zaczynały plątać zobowiązania i stawała na ścieżkach dorosłego życia, coraz częściej musząc się zatrzymywać, wyrównała tempo z artystą, będąc w stanie nareszcie stworzyć w miarę harmonijną więź. Dlatego pozostawała niepogodzona, gdy ten stały człon w jej otoczeniu został wyrwany z miejsca - w końcu jej jestestwo rozbijało się o ciągle zmiany, ale miała kilka nienaruszalnych składników, które powinny zostać na swoim miejscu, by zapewnić jej równowagę. Do wszystkiego podchodziła egoistycznie. Nawet cierpienie kuzyna odbierała personalnie, jakby dotknęło rdzeń jej własnego ego - jego ból wyrywał jeden z kręgów z jej kręgosłupa.
Ale wszystko wracało do normy - do stanu, kiedy mogła swobodnie dryfować między kuzynostwem, odnajdując w nich potrzebne cechy, które utrzymywały jej przy trzeźwości zmysłów. Świeżo mianowany dyrektor galerii sztuka, co prawda, miał dotrzymać jej towarzystwa w nietrzeźwości, ale podobne szczegóły nie powinny trawić niczyjego umysłu - wszak to nieistotne detale, które tylko zacierały kolejne nie mające znaczenia sprawy.
Wychodząc z domu, zabrała ze sobą butelkę wina - zgodnie z obietnicą. Nie ufała babce, a tym bardziej jej szalonym osądom, zawartości miliona fiolek, które przechowywała w piwnicy ani pozornemu spokojowi, który znaczył jej twarz - doskonale wiedziała, jaką niechęć do niej jawiła, a tym bardziej zdawała sobie sprawę z jej niegodnych ścieżek. Nie zdziwiłaby się, gdyby chciała ją otruć za przyczyną jej drogiego kuzyna. Ta kobieta nie miała za grosz sumienia.
Nie miała zamiaru czekać - ani na to, aż ktoś otworzy jej drzwi po zapukaniu, ani przeciągać chwil rozłąki - zaledwie wczorajszego wieczoru dostała od niego list głoszący, że jest już w Londynie, a właśnie przekraczała próg mieszkania, które się nie zmieniło choćby o odrobinę (nie licząc kilku pustych półek, które być może z czasem zostaną na nowo zapełnione). Wiedziała, gdzie szukać gospodarza, pamiętając jego stare nawyki - zwłaszcza teraz będzie bardziej zajęty organizowaniem swoich spraw i odnajdywać będzie spokój w miejscu pracy aniżeli w jakimkolwiek innym pomieszczeniu. Jej samej gabinet wydawał się nazbyt oficjalnym pokojem na jakiekolwiek spotkania towarzyskie, ale nie miała zamiaru dzisiaj dawać mu kolejnej lekcji.
-Na brodę Merlina...-wydała z siebie na wydechu, kiedy szybkim krokiem omijała biurko, by wpaść mu w objęcia - zbyt ckliwe jak na jej gust, ale nie przestawała obejmować jego karku przez za długi czas, by miała wiarygodnie narzekać na ten fakt. Chwyciła za jego kucyk, by zzezować potem na twarz i spróbować objąć wzrokiem całą jego sylwetkę, jakby porównując ile się w nim zmieniło od ostatniego czasu, gdy się widzieli. W jej mózgu wszystko jednak zębatka wskoczyła w prawidłowe miejsce i nareszcie istotne sprawy były na swoim należytym miejscu.-Doprawdy, Apollinare, nie waż się więcej obrażać na Anglię.-zaznaczyła mu, wyciągając przed siebie butelkę wina.-Francuskie wino zaczyna smakować dobrze dopiero, jak człowiek się od niego odzwyczai i doceni jego trudną dostępność.-zaśmiała się, nie ściągając z niego spojrzenia, jakby nie mogła się na niego wystarczająco napatrzeć.-Lepiej, by rozwiązało ci język.-zastrzegła jeszcze, z brzękiem odstawiając szkło na drewniany blat, by jednym ruchem różdżki przywołać lampki (miała nadzieję, że nie były zakurzone) i odkorkować trunek. Wszak była niemalże u siebie. Prawie gościła go w swoim własnym domu.




I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Gabinet ANUtJXt
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t986-selina-lovegood#5480 https://www.morsmordre.net/t1028-alfred-wlasnosc-seliny-lovegood#5823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f133-queen-elisabeth-walk-137-2 https://www.morsmordre.net/t3514-skrytka-bankowa-nr-290#61348 https://www.morsmordre.net/t1131-panna-lovegood
Re: Gabinet [odnośnik]05.03.17 15:18
Dopiero tutaj, na Horiznot Alley, w mieszkaniu, które zostawiłem jakiś czas temu czułem, jak mocno brakowało mi tego miasta. Ale jednocześnie też nowe, niewygodne doznanie, doświadczało mnie z każdą minutą boleśnie uświadamiając, że nie wyjdziesz z sypialni. Nie złożysz lekkiego pocałunku na moim karku i nie odciągniesz od pracy, która – niezależnie od ważności – zostanie odłożona na później. Musiałem się z tym pogodzić. A właściwie – będąc całkowicie szczerym – myślałem, że te dwa lata poza wyspami mi pozwoliły tego dokonać. Teraz jednak, każda sekunda spędzana w samotności uświadamiała mnie, jak mocno się myliłem.
Rzuciłem się więc w wir pracy, nieprzerwanie nad nią skupiając swoje myśli. Posłałem też listy do kuzynek. Ciągle znajdowałem zajęcie, nie pozwalając sobie na chwilę rozproszenia w której myśli biegły tylko na jeden tor. Dopiero wieczorem, po całym dniu skupienia, niechciane myśli atakowały mnie – a ja nie miałem już jak się przed nimi bronić. Spałem, ale był to sen lekki, wielokrotnie zrywany marami, które nic nie miały wspólnego z rzeczywistością.
Dziś, dokładnie tak samo jak wczoraj, przeglądałem dokumentację Galerii. Skrupulatnie zaznajamiałem się z nią. Musiałem poznać dokładnie wszystko, by móc odpowiednio zarządzać powierzoną mi instytucją.
Wiedziałem, że Selina nie będzie kazała na siebie długo czekać. Nie tylko dlatego, że tak wynikało z treści jej listu. Po prostu, zawsze taka była. Spontanicznie żywiołowa. Oddana całkowicie targającym nią emocjom. Pozwalająca, by to one prowadziły ją przez życie. Gdyby przyszło mi ją zobrazować – nie pod postacią twarzy, a zjawiska – z pewnością ująłbym ją pod postacią gromu z nieba, wspomaganego burzą o wielkiej, niszczycielskiej mocy. Była trochę jak taran, który nieprzerwanie parł przed siebie do upatrzonego przezeń celu. Podziwiałem ją za to. Może gdybym posiadał w sobie więcej z jej oddaniu emocjom… może wtedy nie pozwoliłbym ci wyjść za drzwi.
Zdążyłem tylko odłożyć pióro do kałamarza i odchylić się na krześle, gdy ta wchodziła już ze znajomą dla siebie energią do gabinetu. Uniosłem na nią spojrzenie i pokornie przyjąłem oplatające się wokół mojej szyi ramiona. Wygiąłem kącik ust do dołu w parodii skrzywienia, gdy pociągnęła ze splecione na karku włosy. Lubiłem ją taką – pewną siebie, każdego wypowiadanego słowa, pogodzoną ze samą sobą. Tęskniłem – uświadomiłem sobie, gdy niebieskimi tęczówkami lustrowałem jej ostrą twarz. Niepokornie wywróciłem tęczówkami słysząc jej słowa. Nigdy nie byłem obrażony na Anglię, to raczej ona w swych zachowaniu, odepchnęła mnie od siebie. Potrzebowałem odetchnąć od ulic, miejsc i ludzi, które nagminnie kojarzyły mi się z tobą. Głupi, nieporwany wniosek zdawał się mówić, że z daleka będzie lżej, a tęsknota z biegiem czasu rozpłynie się jak mgła. Wracając tu, zrozumiałem jak bardzo się myliłem. Ale nie zamierzałem robić kroku wstecz.
-Jest coś, co chciałabyś ze mnie wyciągnąć, Selino? – pytam, zdobiąc usta uśmiechem. Było tylko kilka osób na tym świecie z którymi byłem kompletnie i całkowicie szczerym. Selina była jedną z nich. Choć czasem zastanawiałem się czy rzeczywiście było to kwestią mojego własnego wyboru, czy też jej wzrok, a zarazem sposób bycie sprawiał, że – profilaktycznie – rozsądniej było mieć ją po swojej stronie.
Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]10.03.18 21:19
Czerwiec?

Chociaż czerwiec był obfity w dość dużą ilość pracy, zmian i nowości tak polecenie od Czarnego Pana musiało zostać wykonane, nawet jeśli polegało na zwykłej rozmowie. A rozmowę miała odbyć wraz z Apollinare, którego nie widziała od początku maja, kiedy to w niezbyt dobrej formie wyszli z próby naprawy magii w bibliotece Londyńskiej. Kobieta niezbyt chętnie chciała wracać do tamtego wieczora, zresztą tyle się działo, że nie była nawet dokładnie stwierdzić którego dnia doszło do tego przykrego doświadczenia. Była w trakcie przygotowań do zupełnie czegoś innego i takie niepowodzenia zdecydowała się pozostawić daleko za sobą i po prostu o nich nie myśleć, ponieważ nie było ku temu żadnych powodów. Wraz z Apollinare umówiła się listownie, że odwiedzi go w jego domu gdzie wspólnie oddadzą się dyskusji nad tematem, który zlecił im Czarny Pan. Mieli porozmawiać o tym jak oboje dbają o czystość krwi w miejscu swojej pracy. Goshawk miała o tyle dobrze, że dość niedawno tę pracę zmieniła i zdecydowanie nie miała zamiaru już stawiać swojej stopy w Mungu. Świat tak bardzo się zmieniał, jedno wydarzenie wystarczyło, aby wywrócić życie kobiety całkowicie do góry nogami w taki sposób, że ona sama nie potrafiła się w tym wszystkim połapać i jakoś to wszystko ogarnąć. Chodziła więc trochę myślami nieobecna, zdecydowanie przytłoczona ostatnimi wydarzeniami i nie wyglądała na kobietę silną, pewną siebie, za którą jeszcze niedawno chciała być uważana. Gdzieś uleciała z niej ta siła, którą starała się emanować. Wiedziała oczywiście, że musiała pozbierać się do końca czerwca, do dnia rozpoczęcia misji w manufakturze kominków i prawdę mówiąc nie była pewna czy podoła temu zadaniu.
Na Horizont Alley trafiła bez problemu i od razu swoje kroki skierowała w stronę odpowiedniego numeru kamienicy, a potem na odpowiednie piętro. Ostatnio miała wrażenie, że coś ciągle na nią czyha za rogiem, bała się o siebie i dlatego starała się jak najszybciej przemierzać Londyńskie ulice mając różdżkę zawsze w pogotowiu. Na szczęście dotarła do mężczyzny bez większych problemów i gdy tylko drzwi do jego mieszkania się otworzyły ta szybko wsunęła się do środka. Ruszyła za nim gdy prowadził ją do swojego gabinetu i usiadła na skórzanej kanapie gdy ją jej wskazał.
- Dużo się zmieniło od naszego ostatniego spotkania - zauważyła.
Może nie tyle w jego życiu co w jej i zastanawiała się trochę, czy tylko u niej doszło do takiego obrotu o sto osiemdziesiąt stopni. Czy inni także mieli takie wrażenie, że ich życie uległo całkowitemu wywrotowi? Czy także nie potrafili sobie z tym poradzić? Bo Marianna miała wrażenie, że jest w całkowitej rozsypce i bała się tego co nastąpi.
Zdawać by się mogło, że polecenie Pana było proste, wystarczyło podyskutować, ale temat wcale nie był najłatwiejszy. Czy oboje w jakikolwiek sposób mieli wpływ na czystość krwi we własnym miejscu pracy? Czy gdy Marianna jeszcze pracowała w Mungu to miała cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii? Prędzej Apollinare w swojej galerii może na to jakoś zaradzić, ale czy to robił? Kobieta była bardzo ciekawa tego co uda im się ustalić i do jakich wniosków dojdą, bo ta rozmowa na pewno miała być ciekawa.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Gabinet [odnośnik]04.04.18 22:35
Czas mijał nieubłaganie i choć nie jeden próbował go zatrzymać, żaden nie podołał postawionemu przed sobą samym zadaniu. Prawda była brutalna i jedna - czasu nie można było zatrzymać, bowiem jak życie, i czas musiał przemijać. Cały dzień minął w zwyczajowym galeryjnym szale i właściwie prawie zapomniałem o spotkaniu z które zaplanowane zostało już wcześniej. W ostatniej chwili cofnąłem się do mieszkania odwieszając ciemny płaszcz na wieszak w przedpokoju. Już spokojnym krokiem skierowałem się do mojego gabinetu, który ostatnio zdawał się jakiś bardziej ponury. A może to zwyczajnie ja przestałem posiadać resztki humoru będąc już jedynie ponurym i nic ponad to? Nie miałem szansy rozważać na tym więcej.
Kobietę przywitałem uniesieniem spojrzenia znad księgi, która leżała niezmiennie rozłożona na biurku. Może nie niezmiennie, ale od jakiegoś czasu wracałem do niej czytając strony, które znałem już na pamięć. Nadal nie posunąłem się dalej w badaniach nad obrazami zdolnymi tworzyć materialne światy i mieścić jednostki ludzkie, ale byłem pewien, że, może nie całość, ale z pewnością początek znajdował się właśnie na przeglądanych stronach. Spisanych jednak językiem zawiłym, prawie filozoficznym już jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że nie mówią one wprost o problemie a skrywają rozwiązanie pośród wersów. Owo rozwiązanie należało odnaleźć, odszukać. Nie leżało na wierzchu, ot tak, dostępne dla wszystkich. Było skrzętnie ukryte przed wzrokiem tych, którzy nie byli w stanie rozwikłać zagadki - miałem nadzieję, że nie należałem do nich.
Skinąłem głowa kobiecie, wskazując miejsce na przeciwko mnie. Miało nas oddzielać duże, mahoniowe biurko, zarzucone pergaminami, zapiskami, odręcznymi szybkimi szkicami, które musiałem gdzieś umieścić gdy znajdowały się w mojej głowie.
- Panno Goshawk. - przywitałem się statycznie zamykając rozłożoną przede mną księgę. Odsunąłem ją na bok, układając przed sobą dłonie, splotłem je opierając o blat i zawieszając na nim spojrzenie. - Napijesz się czegoś? - zapytałem, sam doskonale wiedziałem co wypełni moje szkło.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]21.05.18 21:08
Zapowiadało się całkiem przyjemnie. Marianna była dobrej myśli jeśli chodzi o ich dyskusję. Chociaż zdawało się, że będzie to nic trudnego, to jednak wymagało od nich ruszenia szarych komórek i wysilenia się w kwestii, która dla nich nie była zbyt prosta. Zanim jednak przejdą do sedna sprawy, to trzeba było przejść przez te wszystkie miłe gesty, nic nie znaczące wymiany zdań i uniesień kieliszkami. Nie można było powiedzieć, że Apollinare był źle wychowany, Goshawk sądziła wręcz, że niemożliwym było przez niego ominięcie jakiegokolwiek punktu w ich rozmowie. I to pytanie o alkohol było tym, które zostało przed nią postawione. Bo tak rozmawiać na sucho? Gdzieżby znowu.
- Bardzo chętnie - odparła.
Nie czuła potrzeby, aby wyjaśniać mu co powinno się znaleźć w jej szklance. Obserwowała mężczyznę uważnie gdy oba naczynia wypełniał odpowiednią cieczą. Było to wbrew pozorom dość interesujące, gdy płyn z butelki przelewał się powoli wypełniając szkło. Można było bezkarnie utkwić na tym swój wzrok i zebrać myśli, które ostatnio tak hulały w głowie i trudno było się na czymś konkretnym skupić. To co się działo bardzo wybiło Mariannę z rytmu, może dzisiejsza rozmowa pozwoli jej w końcu jakoś się ułożyć? Byłoby to wręcz wskazane.
- Jak sądzę, skoro mnie tu gościsz, to i ty otrzymałeś nowe polecenia od Czarnego Pana? - dopytała.
Zadała to pytanie tylko po to, aby się upewnić. Aby mieć pewność, że nie marnuje ani jego ani swojego czasu. Obróciła kilkakrotnie szklankę w swoich dłoniach, a potem uniosła je lekko i zerknęła na mężczyznę. Niemy toast za Czarnego Pana? Dlaczego by nie. Po czym wypiła łyk alkoholu odstawiając naczynie na blat.
- Czystość krwi w miejscu naszej pracy. Twoja praca jest dość specyficzna, prawda? Nie jesteś urzędnikiem, który codziennie musi przychodzić do ministerstwa i dzielić pomieszczenie z gronem innych osób. Masz chyba dość sporą dowolność w tym z kim chcesz pracować. Czy się mylę? - zaczęła.
Nie było sensu tego przedłużać. Polecenie Pana musiało zostać wykonane, ale nie oznaczało to, że mieli zająć sobie nawzajem cały dzień. Szybko, porządnie i bezboleśnie. Taki miała plan na tę rozmowę.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Gabinet [odnośnik]22.05.18 20:46
Szanowałem kobiety, choć nie doceniałem ich tak jak kiedyś. Teraz większość z nich jawiła się dla mnie jedynie jako chodzący pomnik piękna - o ile oczywiście los nie poskąpił jej urody. Na mój szacunek nie musiały więc sobie zapracowywać, jednak już uznanie zdawało się zgoła inną rzeczą i jak do tej pory niewiele przedstawicielek płci pięknej wpisało się w żmudnie kreślony rejestr. Tak nawet było lepiej, choć kobiety niezbędne były by świat ten mógł się rozwijać, nie powinny wkładać spodni i przejmować obowiązków mężczyzn. Do nich należała działanie na zapleczy wydarzeń, manipulacja wszak umiejętnie wpisywała się w ich jestestwa.
Sięgnąłem po jedno z win zalegających na długiej półce wypełnionej butelkami, nie wahając się nawet chwili, gdy moja dłoń sięgała w jego kierunku. Znałem się na tych trunkach od lat, w dzieciństwie pijałem je już do obiadów. Podałem jej szklany kieliszek sam zajmując miejsce swoje miejsce na fotelu o czarnym obiciu. Skinięciem głowy odpowiedziałem na jej pytanie wolną dłonią wskazując czarną kanapę. Niebieskie spojrzenie uważnie obserwowało jej postępowanie. Prostolinijna, dobrze, lubiłem takie osoby. Nie musiałem niepotrzebnie strzępić języka i wić zmyślnych zdań by zadowolić rozmówcę.
- Nie mylisz się. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Świat sztuki, zwłaszcza tej wysokiej rzadko kiedy ocierał się o niziny społeczne. Galerię Sztuki odwiedzali wszyscy, bowiem dla wszystkich była ona otwarta, jednak na wernisaże zapraszana była jedynie śmietanka towarzystwa, ci którzy się liczyli i ci którzy na sztuce się znali. - Jako dyrektor galerii mam do dyspozycji zespół ludzi. Co prawda odziedziczyłem ich w spadku. - zaśmiał się lekko, zwyczajnie, jakby żadna z osób o których mówił nic nie znaczyła - bo i tak było, nie żywił względem nich żadnych odczuć czy emocji, dostawali galeony za swoją pracę i mieli ją wypełniać. Nie poniżej perfekcyjności go nie interesowało. - Dokonałem jednak kilku znaczących zmian. - zdradził swobodnie nie mając na sumieniu żadnej z trzech osób które pozbawił pracy. Najniższy statusem krwi człowiek w jego galerii w tej chwili był półkrwi, posiadał jednak uzdolnienia w kierunku transmutacji z którą nigdy sobie nie radził. Tylko ona pozwoliła mu zachować stanowisko, choć był pewien że i na jego miejsce szybko odnalazłby kogoś. - Zastanawia mnie jednak twój zawód. Jako uzdrowiciel nie raz musiałaś stanąć przed obowiązkiem uleczenia szlamy. - dalej stwierdzał, nie pytał. Może zastanawiał się jak to wyglądało. Dla niej, dla Lupusa, nie dla Cassandry, ona prowadziła własną lecznicę na Nokturnie, mogła odmówić udzielenia komuś pomocy.

| postarajmy się to zamknąć szybko i nadać temu wątkowi priorytet (który właściwie posiada przez fakt iż jest misją poboczną) <3


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]13.06.18 22:14
Marianna mogła zazdrościć mężczyźnie jego wolności w pracy. Faktu, że może sobie dokonać pewnych zmian i oczyścić swoje środowisko z osób, z którymi nie chce się otaczać. Ani krew Marianny ani krew tego mężczyzny nie była w stu procentach czysta i oboje musieli zdawać sobie z tego sprawę. Jednakże stając u boku Czarnego Pana musieli dokonać pewnych wyborów, wyrzec się kontaktów ze szlamami i również, tak jak ich Pan, pragnąć oczyścić świat z tego plugastwa.
Odziedziczona, jak to Apo stwierdził, grupa ludzi po oczyszczeniu z osób, które nie spełniały pewnych kryteriów było dobrą bazą do budowania zespołu. Zespołu złożonego z samych czystokrwistych osób o konkretnych, jedynych słusznych, poglądach. W Mungu tak nie było i nie było co się oszukiwać, że jest inaczej. Rzeczywistość w szpitalu była zgoła inna i Goshawk w pewnym sensie cieszyła się, że opuściła już to toksyczne miejsce.
- Na początku wspomnę, że w Mungu już nie pracuję. I całe szczęście, ponieważ atmosfera robiła się tam dla mnie niezbyt znośna - rozpoczęła odpowiadanie na jego pytanie. - Stażyści i młodsi uzdrowiciele są siłą roboczą, zajmują się najgorszą robotą i tym czym nie chcą zajmować się starsi uzdrowiciele. Nikt się tam nie pyta o poglądy, niestety. Stety lub nie, w większości przypadków nie wie się z kim ma się do czynienia. Dopóki nie poznasz nazwiska oczywiście.
Marianna nie raz i nie dwa musiała mieć kontakt ze szlamą czy też jakimś półkrwiakiem, niestety w tej dziedzinie magii jaką było uzdrowicielstwo było to wręcz nieuniknione. Oczywiście były sposoby na to aby nauczyć się uzdrowicielstwa innymi sposobami, ale gdy Goshawk szła na staż nie wiedziała, że w przyszłości będzie jej to tak bardzo ciążyć.
- Dlatego też wybrałam choroby genetyczne - zauważyła po chwili zastanowienia. - Zdarzają się one głównie u szlachciców z powodu ich częstego wiązania się pomiędzy osobami bardzo ze sobą spokrewnionymi. Dzięki temu, powiedzmy w… dziewięćdziesięciu pięciu procent przypadków miałam do czynienia z osobą czystokrwistą. W pozostałych pięciu mogłam próbować się wymigać.
Mari uważała, że z tej całej sytuacji wyszła najlepiej jak tylko mogła. W pierwszym możliwym momencie zrezygnowała ze wszystkich oddziałów gdzie mogłaby w jakiś sposób narazić się na nieodpowiednie towarzystwo. A teraz nie pracowała tam już w ogóle, pracując u Burke’ów mogła całkowicie zapomnieć o towarzystwie osób z krwią nieczystą.
- W jaki sposób zrobiłeś czystkę w swoim zespole? - zapytała. - Odsiewałeś ich tylko ze względu na krew, czy poglądy również były wyznacznikiem? Jak do tego doszedłeś nie wzbudzając podejrzeń?
Goshawk uważała, że przy każdym swoim działaniu powinno się je wykonywać w taki sposób, aby nie zwrócić na siebie uwagi innych. Nie było to, akurat w tamtym okresie, potrzebne Czarnemu Panu. A zbytnie afiszowanie się ze skrajnymi poglądami mogło przynieść mężczyźnie dość sporo nieprzyjemności.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Gabinet [odnośnik]17.06.18 12:37
Widać było, że czuje się swobodnie - właściwie nie było w tym nic dziwnego. Znajdowali się w jego mieszkaniu. Miejscu, które właściwie znał na pamięć. Każdy jeden jego kąt nie stanowił dla niego tajemnic.
Nie mógł narzekać - chyba że na wspomnienia, które mu przynosiła przestrzeń - dostał dobrą posadę i mógł otoczyć się ludźmi, którzy spełniali jego wymagania. Do tego, zyskał szansę, której nie zamierzał zwyczajnie przegapić.
Słuchał wypowiadanych przez nią słów unosząc brew ku górze nie potrafiąc zrozumieć co za różnica. Kim innym mieliby być stażyści i młodsi uzdrowiciele, jeśli nie tanią siłą roboczą? Sam tak zaczynał, pan przynieś, podaj pozamiataj. Małe bzdurne sprawki, które nie miały żadne większego znaczenia. Ale wiedział, że po szczeblach kariery należy pnąc się cierpliwie. Nie przerywał jej jednak, chociaż zastanawiał się, czy Mugnu rzeczywiście jest instytucją godną zaufania, skoro jej uzdrowiciele mogą próbować się wymigać od powierzanych im zadań. Wiedział jak skończyłoby się to u niego, gdyby któryś z jego pracowników zaczął się migać.
- Nie tłumaczę się przed nikim. Nowy dyrektor oznacza zmiany - zarówno w prowadzeniu Galerii Sztuki, jak i w zespole za nią odpowiedzialnym. - wzruszył ramionami unosząc kieliszek wina do ust. Cierpki smak wina rozlał się po jego przełyku, niebieskie tęczówki uważnie obserwowały siedzącą w gabinecie kobietę. Na razie nie był w stanie ostatnie stwierdzić, jakie są jego odczucia względem niej. Czy potrafiłby jej zaufać, tak, jak ufał Cassandrze? Szczerze w to wątpił. - W większości nie miałem też problemów z poglądami, o które pytasz. Galerię wcześniej prowadziła sama lady Avery, nie pozwoliłaby pracować w tym miejscu byle komu. - dodałem, choć nie było to potrzebne. Sam pamiętałem staż, który odbywałem pod jej skrzydłami. Wymagająca, trudna to zadowolenia, jednak od zawsze doskonale wiedziała czego chce i czego oczekuje od ludzi. Łapałem się na tym, że przejąłem kilka jej zachowań i niezauważenie sam wprowadziłem do własnych działań. Była dobrym nauczycielem.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]25.06.18 22:28
Nie można było się z nim nie zgodzić. Faktycznie, zajmowanie kierowniczego stanowiska miało swoje plusy i przywileje. Nie musiał się nikomu tłumaczyć ze swoich działań. Jeśli chciał wyrzucić kogoś z pracy bo nie odpowiadały mu poglądy czy zainteresowania tej osoby - wystarczyło jedno jego słowo, a pojawiał się nowy zupełnie inny pracownik na miejsce tego poprzedniego. Miał również ten komfort, tak jak wspomniał, że przejął tę galerię sztuki po lady Avery. Kobiecie, która była dość dobrze znana czarodziejskiej społeczności nie tylko ze względu na to czym się zajmowała, ale także poglądy jakie reprezentował jej ród. Były takie rodziny, których nawet nie trzeba było dobrze poznawać, aby wiedzieć co sobą reprezentują. Już samo nazwisko mówiło kim są i czego się można spodziewać. Mężczyzna trafił idealnie czego Mari mogła mu jedynie pozazdrościć. Ona nie miała tak łatwego startu, ale sama sobie zgotowała taki los chcąc wykonywać taki zawód.
Nie była przecież jedyna. W Mungu pracowało wiele osób, które pochodziły ze szlacheckiej rodziny, nawet takiej gdzie czystość krwi była bardzo ważną częścią ich poglądów. Oni również chcąc czy nie chcąc musieli przejść przez te wszystkie etapy, przez wszystkie szczeble hierarchii. Taki Lupus Black na przykład, on również musiał kiedyś pobrudzić sobie ręce szlamowatą krwią.
Marianna nie była pewna czy była dobrą osobą, z którą mężczyzna miał porozmawiać. Była pewna, że lord Black byłby na tym stanowisku zdecydowanie lepszą osobą do konwersacji właśnie ze względu na swoje doświadczenie i sposoby radzenia w przeszłości z rozkazami starszych uzdrowicieli, które często kłóciły się z jego poglądami. Sama Goshawk była ciekawa tego jak sobie z tym radził.
- Zdecydowanie twoja posada daje ci większe możliwości. Masz w tym zdecydowaną przewagę na innymi zawodami - zauważyłam.
Każdy miał swoje plusy i minusy. Dzięki swojej pracy Marianna wiedziała w jaki sposób leczyć, jak sprawić by nie umarli na polu walki. Co innego fakt, że sama była zagrożona a anomalie wcale jej nie ułatwiały zadania. Ale jej umiejętności zdecydowanie mogły się przydać.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Gabinet [odnośnik]01.07.18 15:04
Siedział wygodnie w swoim fotelu, przypominając sobie rozmowę ze swoim przyjacielem, czy też momenty w których ona przychodziła, wyciągając go z transu jednym, krótkim pocałunkiem w kark. Przeszłość na zawsze miała pozostawać taka sama, nikt nie był w stanie jej zmienić. Mógł jednak planować przyszłość, nie popełniać błędów przeszłości. Uczyć się na nich. Choć czasem wolałaby sie pozbyć wspomnień, które nadal wprawiały ciało w wyuczone reakcje.
Siedząca na przeciw niego kobieta nic dla niego nie znaczyła. Nie imponowała mu w żaden sposób, niewiele jednostek jej płci było w stanie zodobyć jego uwagę czy uznanie. Jedna, której zaufał najmocniej zabiła go po raz pierwszy. Nie miał jej tego za złe - już nie. Choć czasem nadal nie potrafił zrozumieć. Jednak zwątpienie zdecydowanie potrafiło nawiedzieć go czasem w momentach w których kompletnie nie powinno.
Kobiety posiadaly moc, jednak musiały wiedzieć jak ją wykorzystać - większość z nich tego nie potrafiła. Nadal jednak nie był w stanie zrozumieć wyborów siedzących na przeciw niego kobiety. Ale nie oceniał ich, już nie, nie miało to znaczenia.
- Możliwie. Jednak to nasze wybory składają nas na jednostki, którymi stajemy się wraz z biegiem czasu. - stwierdził spokojnie. Nie sądził, by miał większe możliwości. Był zwyczajnie sprytny i wiedział jak radzić sobie w sytuacjach, które mógłby znaczyć szlam. Uniósł kieliszek do ust, nie odciągając przenikliwego spojrzenia od kobiety siedzącej na przeciw niego. Ta rozmowa niewiele mu przyniosła, jednak była poleceniem Czarnego Pana. Może jej profity miały wypłynąć dopiero w przyszłości, na razie będąc dla niego niezrozumianymi. Może ich sens skrywał się gdzieś między wierszami, z których jeszcze nie potrafił czytać. To nie było ważne. Przynajmniej na razie.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał, odstawiając kieliszek na blat biurka. Uniósł dłoń, by poprawić okulary w złotych oprawkach. On wiedział już wszystko, co powinien. Zdawało się, że zaczynali kończyć to spotkanie. I dobrze, nie było sensu ciągnąc go na siłę. Jeśli chciała rozwiać jeszcze jakieś wątpliwości - zamierzał to zrobić. Jeśli nie, nadszedł czas by się rozejść.


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Re: Gabinet [odnośnik]04.07.18 22:40
Marianna również nie znała sensu tego spotkania. Nie rozumiała co miała jej dać ta rozmowa. Mogła jedynie zaufać Czarnemu Panu wierząc, że miał w tym jakiś głębszy plan, a ich wspólnie spędzony czas przyniesie kiedyś jakieś profity. Pan nie chciałby chyba, aby marnowali go w momencie gdy tak dużo jest do zrobienia.
Ze słowami mężczyzny nie mogła się nie zgodzić. Było pewne, że gdyby wybrała inny zawód to byłaby innym człowiekiem. Gdyby w przeszłości podjęła inne decyzje, to jej bagaż doświadczeń zawierałby inne przeżycia. Na przeszłość jednak nie ma się wpływu i marnotrawstwem czasu, według Marianny, było wracanie do niej. To co się już zrobiło i jak się zadecydowało o swoim życiu nie było już do cofnięcia. Można było jedynie myśleć o przyszłości i ewentualnie wyciągać wnioski z tego co dzieje się aktualnie. Aby drugi raz nie popełnić tych samych błędów. Panna Goshawk nie uważała, aby wybranie przez nią uzdrowicielstwa było błędem. Co prawda wtedy kierowały nią zupełnie inne powody ale całkowicie nie żałowała swojego wyboru.
- Masz rację - przytaknęła jedynie.
Bo cóż więcej miała mu na to odpowiedzieć? Ich rozmowa nie była zbyt długa i w dodatku miała wrażenie, że całkowicie wyczerpali temat. Gdyby miała tą samą rozmowę przeprowadzić z kimś, kogo zajęcie chociaż trochę pokrewne było z zajęciem Marianny, to byłoby zdecydowanie łatwiejsze i przyjemniejsze. A tak? Ani mężczyzna nie wniósł nic z pogląd Marianny, ani ona w jego. Nic też w jej oczach nie zyskał i nie stracił, nadal był tak samo neutralny. Ale polecenie to polecenie, które osobiście wykonali.
- Więcej nie. Nie będę ci już zajmować czasu - powiedziała wstając. - Powodzenia.
Nie miała zamiaru za rozmowę dziękować, ani wygłaszać jakieś regułki o tym, że ma nadzieję, że spotkają się na najbliższym spotkaniu Rycerzy. Pożegnała się więc jedynie krótkim skinieniem głowy, a następnie została odprowadzona do wyjścia. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły z pewną ulgą udała się w swoją własną stronę mając nadzieję, że naprawdę ten czas krótki poświęcili kiedyś im się zwróci.

zt


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Gabinet [odnośnik]10.07.18 18:47
Nie śpieszył się - wszak nie musiał, był w swoim domu, w swoim gabinecie. W miejscu, które było jednocześnie też cmentarzyskiem przeszłości. Miejscem w którym stawiał nowe fundamenty na zgliszczach starego życia. Czy miał ponieść spektakularną porażkę, czy też odnieść rażący sukces? Minęło kilka miesięcy i nadal nie wiedział. I wątpił, by miał się dowiedzieć przed samym rozwiązaniem sprawy. By ktokolwiek miał wręczyć mu odpowiedzi wcześniej. Dopiero na mecie, w obliczu wyniku na który czekał będzie wiedział - dostanie własną odpowiedź.
Ten wieczór nie przyniósł mu odpowiedzi, nie przyniósł też zrozumienia. Widocznie nie posiadał w sobie zbyt wiele empatii, by być w stanie postawić się na miejscu kogoś innego. Nie zważał jednak nie na to. Miał wypełnić polecenie Czarnego Pana, niezależne od własnych odczuć. Z każdą chwil jego szacunek do niego rósł. Choć nie rozumiał każdej decyzji.
Wiedział jednak, że wybrał dobrze - przynajmniej w tym jednym aspekcie. Powrót do Londynu nie był łatwy, a i sama praca której się podjął taką nie była. Nie żałował jednak. Tutaj mógł zyskać potęgę i siłę, której poszukiwał już od tak dawna. Nie zamierzał więc odpuścić. Nie teraz, na samym początku. Prawdopodobnie też nie kiedykolwiek indziej. Uśmiechnął się lekko, łagodnie, może nawet trochę pobłażliwie, gdy zgodziła się z jego zdaniem.
Uważne błękitne spojrzenie lustrowało jego towarzyszkę, gdy wypowiadała kolejne słowa. Skinął jedynie głową, nie mówiąc już nic więcej. Uniósł kieliszek by osuszyć go z ostatnich kropli alkoholu. A potem wstał by odprowadzić ją do drzwi. Nie pożegnał się też, opuściła jego mieszkanie w milczeniu i dobrze. Czcze, regułki niczego im nie dawały i żadne z nich ich nie potrzebowało. Był jednak ciekaw - ciekaw jak odnajdzie się w zgromadzeniu, którego był częścią. Ciekaw, jak ona się w nim odnajdzie. Czy będzie potrafiła? Miała wszak szansę, by pokazać że kobiety zdolne są do wielkich rzeczy. Wiedział, że tak, wszak spotkał już na swojej drodze takie. Jednak były to wyjątki. Rzadkie, jak czterolistne koniczyny, a może nawet bardziej mityczne.

| zt


Just wait and see, what am I capable of

Apollinare Sauveterre
Apollinare Sauveterre
Zawód : artysta, krytyk, dyrektor Galerii Sztuki
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Sztuka zawsze, nieustannie zajmuje się dwiema sprawami: wiecznie rozmyśla o śmierci i dzięki temu wiecznie tworzy życie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4149-apollinare-sauveterre https://www.morsmordre.net/t4299-rembrandt#90382 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f208-horizont-alley-21-3 https://www.morsmordre.net/t4239-skrytka-bankowa-nr-1066#86886 https://www.morsmordre.net/t4236-apollinare-sauveterre#86874
Gabinet
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach