Sypialnia Zivy i Edgara
AutorWiadomość
Sypialnia
Opis pomieszczenia.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ostatnio zmieniony przez Ziva Burke dnia 18.04.17 22:55, w całości zmieniany 1 raz
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Zdenerwowanie Edgara sięgało zenitu. Nie mógł uwierzyć, że jego żona została posądzona o morderstwo. Nawet nie próbował zrozumieć działań ministerstwa, uważając całe to zajście za ogromną pomyłkę. Właśnie dlatego nie odzywał się do Zivy przez całą drogę powrotną, układając w głowie plan odkręcenia tego hańbiącego nieporozumienia. Może i renoma Burków była związana z czarną magią, jednak to nie był powód, by oskarżać ich na prawo i lewo o tak poważne zbrodnie. Gdyby chociaż mieli na to niepodważalne dowody! W zasadzie nie mieli nic, a i tak planowali już wtargnięcie na teren jego posiadłości. Do tego z pewnością nie dopuści - ostatnie, co mu się marzyło, to pałętający się tutaj funkcjonariusze magicznej policji. Nie był głupi i wszystkie nielegalne przedmioty trzymał bardzo dobrze schowane, jednak z zasady nie ufał takim funkcjonariuszom. Wszedł do sypialni, gniewnym ruchem rozwiązując swój krawat. - O co chodzi z tym Rosjaninem? - Teraz chciał poznać jej wersję. Dokładną, prawdziwą, bez pomijania jakiegokolwiek szczegółu. Bo może cała ta sprawa wcale nie wyglądała tak jak jemu się wydawało. Spojrzał na nią wyczekująco, rzucając rozwiązany krawat gdzieś na łóżko. Musieli działać szybko, jeżeli chcieli przestać czuć oddech ministerstwa na swoich plecach.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
W posiadłości było zadziwiająco cicho. Po wyjściu z kominka, nie spotkała nikogo ze służby, nie napatoczył się nikt, na kim mogłaby się bezkarnie wyżyć. Zapewne wszyscy zostali oddelegowani do dalszych pomieszczeń i dostali nakaz niepokazywania się przez najbliższych kilka godzin. Małżeństwo Burke milczało całą drogę powrotną, dusząc w sobie targające emocje. Byli jak dwie tykające bomby, który mogły w każdej chwili wybuchnąć i pozostawić po sobie jedynie pobojowisko. Do sypialni weszła zamaszystym krokiem i od razu skierowała się w stronę barku. Wyciągnęła toporną szklankę z grubym dnem i zdecydowanie zbyt mocno, postawiła ją na stoliku. Dźwięk zderzenia szkła z drewnem rozbrzmiał echem w całym pomieszczeniu. Następnie niedbale napełniła naczynie brunatno-bursztynowym płynem, który był niczym innym jak Ognistą Whisky i wypiła jednym haustem całą zawartość, a zaraz znowu dolała alkoholu. Nie interesowało jej to, że takie zachowanie nie przystoi dobrze urodzonej damie, żonie i matce. Była zbyt wściekła, aby przejmować się etykietą. Wreszcie spojrzała na Edgara. Ostatni raz widziała go w takim stanie, kiedy ogłoszono wyniki referendum. Wyjście z Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów nie było powodem do radości. Nie dla rodu Burke.
W sprawie Rosjanina mogła okłamać męża, tak jak okłamała Raidena, ale czy był w tym jakiś sens? Ufała mu, była pewna, że niezależnie od tego, co zrobiła, będzie działał na jej korzyść.
- Zabił go ktoś, kto szukał rzeczy, która należała do Rosjanina, a przynajmniej częściowo należała. - powiedziała wymijająco, nasuwając już Edgarowi pełną odpowiedź. - Rzeczy, której nie znalazł. - dodała spuszczając wzrok na posadzkę sypialni. Niemalże jak skarcone dziecko, które ma się przyznać do błędu. - Nie mógł jej znaleźć, bo szkatułka jest dalej w tym domu. - wyrzuciła wreszcie z siebie i zacisnęła usta w wąską linię, modląc się w duchu o jak najłagodniejszą reakcję męża, który był już wystarczająco wyprowadzony z równowagi.
W sprawie Rosjanina mogła okłamać męża, tak jak okłamała Raidena, ale czy był w tym jakiś sens? Ufała mu, była pewna, że niezależnie od tego, co zrobiła, będzie działał na jej korzyść.
- Zabił go ktoś, kto szukał rzeczy, która należała do Rosjanina, a przynajmniej częściowo należała. - powiedziała wymijająco, nasuwając już Edgarowi pełną odpowiedź. - Rzeczy, której nie znalazł. - dodała spuszczając wzrok na posadzkę sypialni. Niemalże jak skarcone dziecko, które ma się przyznać do błędu. - Nie mógł jej znaleźć, bo szkatułka jest dalej w tym domu. - wyrzuciła wreszcie z siebie i zacisnęła usta w wąską linię, modląc się w duchu o jak najłagodniejszą reakcję męża, który był już wystarczająco wyprowadzony z równowagi.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
W okno sypialni zastukał potężny kruk niosący w dziobie kopertę z listem.
Atmosfera zaczynała gęstnieć. Edgar zdawał się czuć dookoła siebie to ciężkie powietrze i tylko czekał aż coś lub ktoś w nim wybuchnie. I choć na co dzień starał się być niezwykle opanowanym człowiekiem, w tym konkretnym momencie nie odważyłby się dać swojej różdżki, że tą osobą nie okaże się on sam. Kobieta stojąca naprzeciwko niego urodziła mu trójkę dzieci i, do tej pory, nienagannie reprezentowała jego ród. Była jego żoną od ponad pięciu lat. W takiej sytuacji nie tylko musiał bronić jej godności, ale i chciał to zrobić. Przez ten wspólnie przeżyty czas Ziva stała się Edgarowi bliższa niż ten kiedykolwiek by się spodziewał. Właśnie dlatego ta sprawa tak go rozzłościła i choć racjonalna część jego umysłu przeczuwała niespodziewany zwrot akcji to ta druga żywiła naiwną nadzieję, że faktycznie Ziva nie miała z tym absolutnie nic wspólnego. I przez istnienie tej niewielkiej myśli, poczuł zawód. Powoli ściągnął brwi, co było jawnym znakiem jego zdenerwowania. Początkowo nic nie mówił, nie mogąc wyjść z podziwu, że jego żona zachowała się tak nierozważnie, dokładając mu kolejnego problemu na szczyt i tak piętrzącego się stosu. - Nie zwróciłaś mu jej - przeciął w końcu ciszę swoim cichym stwierdzeniem. - Dlaczego? - Nie potrafił tego zrozumieć. Szkatułka nie była aż tak wartościowa, żeby bez żadnych skrupułów przetrzymywać ją pod dachem posiadłości, Rosjaninowi pokazując jedynie figę. Zresztą nie tak prowadziło się interesy, nawet jeżeli Ziva pragnęła zostać właścicielką tego konkretnego przedmiotu. - Zastanowiłaś się chociaż raz nad konsekwencjami? - Zarzucił ją kolejnym pytaniem, wciąż intensywnie zastanawiając się nad rozwiązaniem tej jakże dla niego niewygodnej sytuacji. - Teraz banda idiotów z ministerstwa będzie chciała przeszukać nam posiadłość - dodał i choć pod żadnym pozorem nie miał zamiaru do tego dopuszczać, cały czas pozostawało to problemem do rozwiązania. Burkowie nie bez powodu zawsze starali się żyć w cieniu. Nieobecni, małomówni, bez przerwy gdzieś w tle. Czerpali z tego same korzyści, które z kolei mogły zostać bardzo łatwo odebrane przez stawianie tak nieostrożnych kroków. - Zamierzałaś kiedykolwiek mi o tym powiedzieć? - Zapytał jeszcze, nie odrywając od niej spojrzenia swoich niebieskich tęczówek. Jeżeli ukrywała przed nim tak na pozór niewinny fakt to skąd mógł mieć pewność, że nie zatuszowała czegoś poważniejszego? Przesunął dłonią po swoim czole, kiedy do jego uszu dotarł nieprzyjemny dźwięk pukania w szybę. Odwrócił się w jego kierunku i to jedno spojrzenie wystarczyło, by oprócz zdenerwowania zaczął czuć rosnący niepokój. Doskonale znał tego kruka, rzadko zwiastował coś dobrego. Edgar odebrał od niego list, uprzednio spoglądając w jego ciemne oczy i po raz kolejny odnosząc wrażenie, że ten ptak wie więcej. Jakby faktycznie o zmierzchu wracał do nestora, zasiadał na jego ramieniu i opowiadał o zaobserwowanych wydarzeniach w rodzinie niczym Hugin i Munin. Edgar otworzył kopertę, nie zbaczając na zaadresowanie jej do Zivy, i szybko przeleciał wzrokiem przez treść listu. Początkowe uczucie niepokoju zaczęło ustępować uldze, nawet jeżeli Edgar był przekonany, że w razie konieczności nestor nie będzie się roztkliwiał i faktycznie wypełni obietnicę postawioną w ostatnim zdaniu. - Od nestora - powiedział krótko, podając jej list. Mimo wszystko żałował, że nestor musiał interweniować w tej sprawie. Wolał załatwić to wszystko sam bez zbędnego włączania w to i tak zapracowanego Alarica. Poza tym Edgar, tak jak chyba każdy członek rodu, starał się wypaść przed nim jak najlepiej, przez co zawsze czuł się w jego obecności jak niedoświadczony dzieciak, choć przecież miał już ponad trzydzieści lat na karku.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Rosnące napięcie było nie do wytrzymania. Nigdy nie byli postawieni w takiej sytuacji, więc nic dziwnego, że lady Burke myślała nad konsekwencjami swojego czynu. Może nawet się bała. Czuła nieprzyjemny prąd przeszywający jej ciało, smagający ją z każdym kolejnym zdaniem Edgara. Zawiodła go, a było to ostatnią rzeczą, której chciała. Odkąd postawiono ją na ślubnym kobiercu, ustanowiła sobie za zadanie, nie dać nikomu satysfakcji. Zapewne niewielu ludzi w nią wierzyło. Miała zostać żoną i matką i chciała wywiązać się z tego obowiązku jak najlepiej. Przecież tego od niej oczekiwano, prawda? I do tej pory, nikt nie narzekał. Fakt, różniła się od rodu Burke w swoich metodach wychowawczych. Poświęcała dzieciom znacznie więcej czasu niż przewidywano i okazywała więcej czułości. Była świadoma tego, że jej nowa rodzina ma inne sposoby. Byli bardziej surowi i oschli, ale najwidoczniej bliźniaczki stopiły serca wielu krewnych Edgara, którzy w obecności Esmee i Alivii, byli jacyś odmienieni. Ziva nie słyszała skarg pod swoim adresem, pomijając oczywiście teściową, ponieważ do dzisiaj nie sprawiała problemów. Och, nawet teraz nie chciała ich sprawiać. Nie przewidziała najzwyczajniej takiego obrotu spraw.
- Nie zwróciłam jej, bo chciałam ją lepiej zbadać. Kilkanaście dni, to zbyt mało czasu. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Zaoferowałam mu pieniądze. Mimo podbijania stawki, nie chciał się zgodzić. - dodała zrezygnowanym głosem. Widziała w tym przedmiocie historyczny potencjał. Genezę, którą chciała całkowicie zgłębić. Jak widać, za wszelką cenę.
- Oczywiście, że chciałam Ci o tym powiedzieć. Tak samo, jak poinformowałam Cię o tym, że ten Rosjanin się do mnie zgłosił po usługę. - zarzucał jej jawne kłamstwo, co bardzo ją zabolało. Zawsze była wobec niego szczera. Starała się jedynie czasem przemilczeć pewne fakty, aby zbytnio go nie niepokoić, albo żeby nie rozdrapywać własnych ran. Odwróciła gwałtownie głowę, słysząc stukanie w szybę. Czarny kruk nigdy nie był dobrym omenem. Przez pięć lat widziała tego ptaka tylko dwa razy w życiu. Pierwszy raz po ogłoszonych zaręczynach na sabacie. Nestor wyrażał w liście swoje ogromne zadowolenie z faktu rychłego połączenia rodów Burke i Crouch. Drugim razem pogratulował jej narodzenia syna, dziedzica, na którego tak długo byli zmuszeni czekać. Edgar pochwycił list od zwierzęcia, chociaż Ziva doskonale wiedziała, do kogo był zaadresowany, nie próbowała go powstrzymać. Kiedy przekazał jej pergamin, poczuła jak kręci się jej w głowie. Musiała aż przytrzymać się drewnianej konstrukcji łóżka. Teoretycznie wściekłość na całą sytuację powinna minąć, przecież nestor zadbał o rozwiązanie tej sprawy. Oczyszczona z zarzutów, napiętnowana u głowy rodu. Dopiero teraz uświadomiła sobie rzeczywiste możliwe konsekwencje swojej bezmyślności. Nestor, Ministerstwo Magii, sąd i Tower były niczym w porównaniu z tym, co przyszło jej teraz do głowy. - Na Rowenę, Edgarze… Szkatułka jest dalej w tym domu. - powtórzyła się, zapewne wzbudzając zdziwienie męża. To przez stres? - Morderca Rosjanina szukał jej. Może przyjść i tutaj. - usiadła na łóżku i zaczęła cała drżeć na myśl o tym, że przez własną głupotę, coś może zagrażać jej bliskim. Jej dzieciom.
- Nie zwróciłam jej, bo chciałam ją lepiej zbadać. Kilkanaście dni, to zbyt mało czasu. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. - Zaoferowałam mu pieniądze. Mimo podbijania stawki, nie chciał się zgodzić. - dodała zrezygnowanym głosem. Widziała w tym przedmiocie historyczny potencjał. Genezę, którą chciała całkowicie zgłębić. Jak widać, za wszelką cenę.
- Oczywiście, że chciałam Ci o tym powiedzieć. Tak samo, jak poinformowałam Cię o tym, że ten Rosjanin się do mnie zgłosił po usługę. - zarzucał jej jawne kłamstwo, co bardzo ją zabolało. Zawsze była wobec niego szczera. Starała się jedynie czasem przemilczeć pewne fakty, aby zbytnio go nie niepokoić, albo żeby nie rozdrapywać własnych ran. Odwróciła gwałtownie głowę, słysząc stukanie w szybę. Czarny kruk nigdy nie był dobrym omenem. Przez pięć lat widziała tego ptaka tylko dwa razy w życiu. Pierwszy raz po ogłoszonych zaręczynach na sabacie. Nestor wyrażał w liście swoje ogromne zadowolenie z faktu rychłego połączenia rodów Burke i Crouch. Drugim razem pogratulował jej narodzenia syna, dziedzica, na którego tak długo byli zmuszeni czekać. Edgar pochwycił list od zwierzęcia, chociaż Ziva doskonale wiedziała, do kogo był zaadresowany, nie próbowała go powstrzymać. Kiedy przekazał jej pergamin, poczuła jak kręci się jej w głowie. Musiała aż przytrzymać się drewnianej konstrukcji łóżka. Teoretycznie wściekłość na całą sytuację powinna minąć, przecież nestor zadbał o rozwiązanie tej sprawy. Oczyszczona z zarzutów, napiętnowana u głowy rodu. Dopiero teraz uświadomiła sobie rzeczywiste możliwe konsekwencje swojej bezmyślności. Nestor, Ministerstwo Magii, sąd i Tower były niczym w porównaniu z tym, co przyszło jej teraz do głowy. - Na Rowenę, Edgarze… Szkatułka jest dalej w tym domu. - powtórzyła się, zapewne wzbudzając zdziwienie męża. To przez stres? - Morderca Rosjanina szukał jej. Może przyjść i tutaj. - usiadła na łóżku i zaczęła cała drżeć na myśl o tym, że przez własną głupotę, coś może zagrażać jej bliskim. Jej dzieciom.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Edgar puszczał jej słowa mimo uszu. Równie dobrze mogłaby tłumaczyć się godzinami, a i tak nie zrozumiałby jej kompletnego braku rozwagi. Nie istniało żadne wyjaśnienie, które w tym momencie by go usatysfakcjonowało. Zwykła ciekawość, chęć przeprowadzenia głębszych badań - to wszystko wydawało się być niezwykle błahe. Szczególnie teraz, kiedy sytuacja znacznie się skomplikowała. I nikt Edgara nie przekona, że tego nie dało się przewidzieć. Chociaż może to tylko on zawsze analizował każde możliwe zagrożenie, chcąc uniknąć zaskoczeń. Jego praca była już wystarczająco nieprzewidywalna również bez robienia takich planów.
Nic nie powiedział. Jedynie spojrzał na nią z rysującym się na twarzy niedowierzaniem. Nawet podczas kłótni zachowywał swoją chłodną powściągliwość, tak typową dla reszty rodziny. Nigdy nie lubił mówić aby mówić, dlatego to zachowanie ciszy sprawiało, że czuł się pewniej. - Ale tego nie zrobiłaś - powiedział. Nie chciał, żeby Ziva spowiadała mu się z absolutnie każdej wykonywanej czynności, jednak cała ta sprawa od samego początku wydawała się być podejrzana. Od samego początku trzeba było trzymać rękę na pulsie, a może nie doszłoby do takich sytuacji. Chociaż Edgar nie miał w zwyczaju płakać nad rozlanym mlekiem - stało się. Teraz musiał definitywnie wszystko zakończyć, bo choć nestor oczyścił Zivę z zarzutów, nie oznaczało to jeszcze końca tej sprawy. I, jak widać, Ziva również zdawała sobie z tego sprawę. Powiódł za nią wzrokiem, kiedy ze zdenerwowania postanowiła przysiąść na krawędzi ich łoża. Ostatnio widział ją tak zdenerwowaną, a może nawet bardziej, podczas początków choroby Esmee. Wtedy starał się być dla niej jak najlepszym oparciem, teraz nie potrafił z siebie wydobyć ani krzty empatii. Nie, kiedy całe to zawirowanie było spowodowane jej poczynaniami. List od nestora tylko pogłębił w nim to uczucie, które nie pozwalało wydostać się na wierz żadnemu innemu jak chociażby zwykły lęk spowodowany jego obietnicą czy strach, który właśnie dopadł Zivę. - O to bym się nie martwił - powiedział jednak dość lekceważącym tonem głosu, umniejszając grozę tego jednego powodu do niepokoju. - Posiadłość chroni wystarczająca ilość zaklęć - dodał. Każdy pałac w Durham był odpowiednio zabezpieczony przed nieproszonymi gośćmi, a na ten konkretny sam Edgar rzucał parę dodatkowych uroków. Wierzył w ich moc, aczkolwiek w głębi duszy wiedział, że Ziva może mieć rację. Mężczyzna musi być zdesperowany skoro dopuścił się morderstwa, ale czy jest aż tak zdesperowany, by wyruszyć do Wielkiej Brytanii? To długa podróż, nawet dla czarodzieja. - Dasz mi tą szkatułkę - zdecydował. Najlepiej byłoby ją jak najszybciej odesłać z powrotem, jednak Burkowie nie byli tacy ulegli. Edgar zamierzał zabrać ją z domu, ale wciąż pozostać w jej posiadaniu. Sprawa mogła jeszcze przyjąć nieoczekiwane tory, lepiej mieć zabezpieczenie. - Skończyłaś już ją badać? - Dopytał jeszcze, jednak chcąc dokładnie wiedzieć, w czego posiadaniu się znalazł. Bo choć wolał, żeby do tej sytuacji w ogóle nie doszło, to jednak teraz musieli wyrwać z niej jakieś korzyści.
Nic nie powiedział. Jedynie spojrzał na nią z rysującym się na twarzy niedowierzaniem. Nawet podczas kłótni zachowywał swoją chłodną powściągliwość, tak typową dla reszty rodziny. Nigdy nie lubił mówić aby mówić, dlatego to zachowanie ciszy sprawiało, że czuł się pewniej. - Ale tego nie zrobiłaś - powiedział. Nie chciał, żeby Ziva spowiadała mu się z absolutnie każdej wykonywanej czynności, jednak cała ta sprawa od samego początku wydawała się być podejrzana. Od samego początku trzeba było trzymać rękę na pulsie, a może nie doszłoby do takich sytuacji. Chociaż Edgar nie miał w zwyczaju płakać nad rozlanym mlekiem - stało się. Teraz musiał definitywnie wszystko zakończyć, bo choć nestor oczyścił Zivę z zarzutów, nie oznaczało to jeszcze końca tej sprawy. I, jak widać, Ziva również zdawała sobie z tego sprawę. Powiódł za nią wzrokiem, kiedy ze zdenerwowania postanowiła przysiąść na krawędzi ich łoża. Ostatnio widział ją tak zdenerwowaną, a może nawet bardziej, podczas początków choroby Esmee. Wtedy starał się być dla niej jak najlepszym oparciem, teraz nie potrafił z siebie wydobyć ani krzty empatii. Nie, kiedy całe to zawirowanie było spowodowane jej poczynaniami. List od nestora tylko pogłębił w nim to uczucie, które nie pozwalało wydostać się na wierz żadnemu innemu jak chociażby zwykły lęk spowodowany jego obietnicą czy strach, który właśnie dopadł Zivę. - O to bym się nie martwił - powiedział jednak dość lekceważącym tonem głosu, umniejszając grozę tego jednego powodu do niepokoju. - Posiadłość chroni wystarczająca ilość zaklęć - dodał. Każdy pałac w Durham był odpowiednio zabezpieczony przed nieproszonymi gośćmi, a na ten konkretny sam Edgar rzucał parę dodatkowych uroków. Wierzył w ich moc, aczkolwiek w głębi duszy wiedział, że Ziva może mieć rację. Mężczyzna musi być zdesperowany skoro dopuścił się morderstwa, ale czy jest aż tak zdesperowany, by wyruszyć do Wielkiej Brytanii? To długa podróż, nawet dla czarodzieja. - Dasz mi tą szkatułkę - zdecydował. Najlepiej byłoby ją jak najszybciej odesłać z powrotem, jednak Burkowie nie byli tacy ulegli. Edgar zamierzał zabrać ją z domu, ale wciąż pozostać w jej posiadaniu. Sprawa mogła jeszcze przyjąć nieoczekiwane tory, lepiej mieć zabezpieczenie. - Skończyłaś już ją badać? - Dopytał jeszcze, jednak chcąc dokładnie wiedzieć, w czego posiadaniu się znalazł. Bo choć wolał, żeby do tej sytuacji w ogóle nie doszło, to jednak teraz musieli wyrwać z niej jakieś korzyści.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Właśnie, praca Edgara należała do bardziej ryzykownych. Ostrożność, zapobiegliwość i myślenie przyczynowo-skutkowe były głównymi podwalinami sklepu na ulicy Śmiertelnego Nokturnu, który po dziś dzień, pozostawał w stanie nienaruszonym. Grali na nosie Ministerstwa Magii, oscylując na granicach prawa. Jak miał się nie nauczyć przewidywania pewnych sytuacji, skoro jego ród od pokoleń był w tym prawdziwym mistrzem? Ziva skupiała się głównie na przeszłości. Analizowała ją, badała, odkrywała jej najmroczniejsze aspekty i wyciągała na światło dzienne. Czy to nie ironia, że sama nie lubiła tajemnic i chciała je wszystkie zgłębić? Odwieczne pragnienie zbierania wszystkich wiadomości o tym, co było. Gdy dotykała czarnomagicznych przedmiotów, które przywoził jej mąż ze swoich wypraw, wciąż czuła ich moc, chociaż klątwy zostały zneutralizowane. Czuła ich chęć do opowiedzenia swojej własnej historii, a wystarczyło tylko posłuchać. Tak samo było ze szkatułką od Rosjanina. Poprosiła Edgara o złamanie klątwy, aby mogła spokojnie się nią zająć. Nie przypuściła tylko, że przedmiot aż tak ją zaciekawi, że będzie się o niego targować, aby ostatecznie go trochę przetrzymać. Ani nie przewidziała, że ktokolwiek będzie w stanie za niego zabić.
Patrzył na nią z góry. Zaczęła mieć deja vu, czując jakby znowu się to działo. Podobne rozmowy przeprowadzał z nią Leander, kiedy rwała się bardziej do nauki, zamiast do spełniania obowiązków, które spoczywały na barkach czarownicy szlachetnie urodzonej. Kiedy robiła coś wbrew niemu, wystawiając na próbę jego cierpliwość i opanowanie. Spojrzała na męża, słysząc jego lekceważący ton. Był rzeczywiście aż tak przekonany o skuteczności rzuconych zaklęć ochronnych, czy tylko udawał?
- Uważasz, że zaklęcia ochronne są wystarczające. - stwierdziła i pokręciła z niedowierzaniem głową. - A mimo wszystko chcesz zabrać stąd szkatułkę. Wiesz tak samo jak ja, że jest tu tylko względnie bezpiecznie. - zauważyła, siląc się trochę za na oskarżycielski ton głosu. Na tym świecie żyli potężni czarodzieje i jeśliby tylko chcieli, nic by ich nie powstrzymało do wdarcia się do tej posiadłości. Chociaż nie wiedziała, kto był mordercą Sorokina, uważała tego człowieka za desperata. Kto wie, jak wiele mógłby poświęcić za zdobycie szkatułki? - Weź ją sobie. - powiedziała, jakby udzielała mu swojego pozwolenia. - Pergaminy z zapiskami o niej są w kufrze w piwnicy. - dodała. Nie chciała już tego przedmiotu, nie chciała go już więcej badać. Miała wystarczająco dużo problemów przez niego. - Dziwne, że nie ufasz mi, ale ufasz mojej wiedzy. Może oddaj ją innemu badaczowi, aby mieć gwarancję jakości. - rzuciła oschle. Stres i złość powoli ustępowały, ale nie była przekonana czy to z powodu listu do nestora, czy alkohol w jej żyłach, zaczął ją rozluźniać.
Patrzył na nią z góry. Zaczęła mieć deja vu, czując jakby znowu się to działo. Podobne rozmowy przeprowadzał z nią Leander, kiedy rwała się bardziej do nauki, zamiast do spełniania obowiązków, które spoczywały na barkach czarownicy szlachetnie urodzonej. Kiedy robiła coś wbrew niemu, wystawiając na próbę jego cierpliwość i opanowanie. Spojrzała na męża, słysząc jego lekceważący ton. Był rzeczywiście aż tak przekonany o skuteczności rzuconych zaklęć ochronnych, czy tylko udawał?
- Uważasz, że zaklęcia ochronne są wystarczające. - stwierdziła i pokręciła z niedowierzaniem głową. - A mimo wszystko chcesz zabrać stąd szkatułkę. Wiesz tak samo jak ja, że jest tu tylko względnie bezpiecznie. - zauważyła, siląc się trochę za na oskarżycielski ton głosu. Na tym świecie żyli potężni czarodzieje i jeśliby tylko chcieli, nic by ich nie powstrzymało do wdarcia się do tej posiadłości. Chociaż nie wiedziała, kto był mordercą Sorokina, uważała tego człowieka za desperata. Kto wie, jak wiele mógłby poświęcić za zdobycie szkatułki? - Weź ją sobie. - powiedziała, jakby udzielała mu swojego pozwolenia. - Pergaminy z zapiskami o niej są w kufrze w piwnicy. - dodała. Nie chciała już tego przedmiotu, nie chciała go już więcej badać. Miała wystarczająco dużo problemów przez niego. - Dziwne, że nie ufasz mi, ale ufasz mojej wiedzy. Może oddaj ją innemu badaczowi, aby mieć gwarancję jakości. - rzuciła oschle. Stres i złość powoli ustępowały, ale nie była przekonana czy to z powodu listu do nestora, czy alkohol w jej żyłach, zaczął ją rozluźniać.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Pokręcił głową. - Dobrze wiesz, że staram się trzymać w domu jak najmniej takich przedmiotów - odpowiedział, podając to za powód swojej decyzji. Tak naprawdę faktycznie nie był przekonany o skuteczności zaklęć rzuconych na dom, niemniej nie chciał popadać w paranoję. Nawet jeżeli ktoś przedostanie się przez czary chroniące posiadłość, to inne i tak szybko dadzą o tym znać. Chciał czuć się bezpiecznie w swoim własnym domu; chciał zrobić z niej niezagrożoną twierdzę i nie obawiać się w niej wrogów czy wysłanników departamentu przestrzegania prawa czarodziejów. Stąd coraz to nowsze zaklęcia, stąd szczególna ostrożność w zatrzymywanych artefaktach. - Szczególnie teraz ta szkatułka nie powinna ozdabiać półki nad kominkiem - dodał, spoglądając na Zivę i starając się ze wszystkich sił nie zostać przez nią wyprowadzonym z równowagi. Nie lubił tracić nad sobą kontroli, czując się wtedy pozbawionym swojej burkowej bańki, w której czuł się bezpiecznie. Zawahał się przed wypowiedzeniem czegoś więcej, spuszczając na moment wzrok. Miał szczerze dość całej tej sytuacji, choć dopiero przed chwilą się zaczęła. Nie chodziło nawet o to, że ma nawał pracy spowodowany ostatnimi zawirowaniami politycznymi. Raczej powaga i groza tej sytuacji tak go zdążyła zmęczyć, nie wyobrażał sobie, co w takim razie musiała odczuwać Ziva. Po kilku dłużących się sekundach uniósł na nią wzrok. - Ufam ci - powiedział zdenerwowany, ale faktycznie tak uważał. Nie sądził, by Ziva kiedykolwiek chciała mu zaszkodzić. Może przed narodzinami dziewczynek, jednak teraz? Nawet jeżeli nienawidziłaby Edgara, nie mogłaby nic zrobić przez wzgląd na dzieci. Natomiast podejrzewał, że nie zawsze jest z nim w pełni szczera, ale chciał wierzyć, że to co tuszuje nie jest niczym bolesnym czy szczególnie istotnym. To on w tym związku mógłby sypać różnymi istotnymi tajemnicami jak z rękawa, ale na chwilę obecną nie czuł się z tym źle. Nie miał wyrzutów sumienia, nie uważał tego za coś jednoznacznie złego. - Twoja opinia zawsze mi wystarcza - zauważył, spoglądając na parapet, na którym wciąż siedział wielki kruk. Podszedł w jego stronę, chcąc go przegonić, ale nie potrafił tego zrobić. Nie potrafił skrzywdzić tego ptaszyska. Zamiast tego otworzył szerzej okno, żeby mógł sam wylecieć w odpowiedniej chwili, dzięki czemu do komnaty wpadło orzeźwiające zimne powietrze. Edgar wziął głęboki wdech, spoglądając gdzieś w niebo. - Proszę, nigdy więcej nie rób niczego tak bezmyślnego - powiedział po chwili, zerkając na Zivę kątem oka. Już nie chciał dodawać ani słowa o nestorze, ale przede wszystkim dlatego miał nadzieję, że następnym razem Ziva parę razy się zastanowi przed podjęciem takich kroków.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wszystko wymaga czasu. Wraz z nim bardzo wiele się zmienia. W przypadku małżeństwa Burke, na lepsze. Początki ich związku były, delikatnie mówiąc, ciężkie. Zmuszeni przez nestorów swoich rodów do przysięgania sobie abstrakcyjnych rzeczy. Z tego powodu obrali za wrogów właśnie siebie, chociaż żadne z nich nie pragnęło tego ślubu. Ziva dodatkowo miała obawy przed samym wcieleniem do rodu Burke, który słynął ze swoich związków z czarną magią. Ba, uważała Edgara za potencjalnego mordercę i spała przy nim jak na szpilkach, a teraz po pięciu latach jest pierwszą osobą, do której zwraca się w razie problemów. Westchnęła na jego pierwsze słowa. On sprowadzał artefakty typowo związane z czarną magią, mogące posiadać klątwy. Ziva otrzymała zwykły przedmiot, który miała zbadać. Fakt, skrywał pewną zawartość, chronioną zaklęciami, ale nie była to nic stricte z zakresu czarnej magii. Dlaczego więc nie trzymać tego w domu? W życiu by nie przypuściła, że ta szkatułka może doprowadzić do morderstwa, że czyjaś obsesyjna chęć jej posiadania, zostanie okupiona ludzką krwią. To brzmiało tak abstrakcyjnie, że aż nie chciało się w to wierzyć. A jednak.
Pewnie, że jej ufał. Gdyby tak nie było, nie korzystałby nigdy z jej wiedzy. Nie wtajemniczałby jej w wiele aspektów swojej pracy. Nie uczyłby jej czarnej magii. Jeśli nie wierzyłby w umiejętność dochowania przez nią tajemnicy, zawsze trzymałby ją pod kloszem zakłamanych wyobrażeń o swojej pracy. Sporą część opowiadał Zivie, była przekonana, że nie wszystko, ale wcale tego nie potrzebowała. Czasem wolała mniej wiedzieć, a spokojniej spać. Stopniowo się uspokajała. Chociaż nie wierzyła w zaklęcia ochronne, nie chciała po jednym sparzeniu, dmuchać ciągle na zimne. Podniosła się powoli z łóżka i chwyciła szklankę z Ognistą Whisky ze stolika. Upiła nieduży łyk, a alkohol piekł jej przełyk, aby ostatecznie dać efekt przyjemnego, wewnętrznego rozgrzania. Podeszła do męża i zatrzymała się przed nim, obracając w dłoni szklankę. Bursztynowy płyn wirował, aby zaraz się uspokoić. Wręczyła Edgarowi drinka i niepewnie, delikatnie dotknęła jego zarostu na twarzy.
- Moim celem nigdy nie było zaszkodzenie Tobie. Nam. - szepnęła, patrząc prosto w błękitne, zimne oczy, które niejednokrotnie swoim spojrzeniem mogłyby zabić.
Pewnie, że jej ufał. Gdyby tak nie było, nie korzystałby nigdy z jej wiedzy. Nie wtajemniczałby jej w wiele aspektów swojej pracy. Nie uczyłby jej czarnej magii. Jeśli nie wierzyłby w umiejętność dochowania przez nią tajemnicy, zawsze trzymałby ją pod kloszem zakłamanych wyobrażeń o swojej pracy. Sporą część opowiadał Zivie, była przekonana, że nie wszystko, ale wcale tego nie potrzebowała. Czasem wolała mniej wiedzieć, a spokojniej spać. Stopniowo się uspokajała. Chociaż nie wierzyła w zaklęcia ochronne, nie chciała po jednym sparzeniu, dmuchać ciągle na zimne. Podniosła się powoli z łóżka i chwyciła szklankę z Ognistą Whisky ze stolika. Upiła nieduży łyk, a alkohol piekł jej przełyk, aby ostatecznie dać efekt przyjemnego, wewnętrznego rozgrzania. Podeszła do męża i zatrzymała się przed nim, obracając w dłoni szklankę. Bursztynowy płyn wirował, aby zaraz się uspokoić. Wręczyła Edgarowi drinka i niepewnie, delikatnie dotknęła jego zarostu na twarzy.
- Moim celem nigdy nie było zaszkodzenie Tobie. Nam. - szepnęła, patrząc prosto w błękitne, zimne oczy, które niejednokrotnie swoim spojrzeniem mogłyby zabić.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Kruk w końcu rozłożył skrzydła i odfrunął. Edgar obserwował go przez chwilę, z każdą kolejną sekundą odczuwając coraz większą ulgę. Nie sądził, że obecność tego ptaszyska aż tak na niego wpłynie. Jakby ptak przekazywał nestorowi wszystko, co widzi. To nie ułatwiało rozmowy. Rozluźnił nieświadomie spięte mięśnie i odwrócił się w kierunku żony. Przebyli długą drogę, żeby znaleźć się w tym miejscu. Edgar początkowo uważał Zivę za największe zło, jakie przytrafiło się w jego życiu. Ślub, dzieci, obowiązki. Wiedział, że kiedyś ten dzień nadejdzie, a i tak nie był na niego przygotowany. Lubił swoje życie takie, jakie było. Nie ufał Zivie i nie chciał mieć z nią do czynienia więcej niż to koniecznie. Unikał jej; prowadził zdawkowe rozmowy o ile w ogóle można było nazwać te wymiany zdań rozmowami. To zachowanie nie przystawało mężczyźnie w tym wieku, ale po prostu nie mógł przywyknąć do nowego życia. Nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu powiedział, że kiedykolwiek będzie mu na niej zależeć tak jak zależało właśnie w tym momencie. Że będzie mu szczerze zależało na jej dobru, nie tylko dlatego, że musi dbać o reputację swojego związku i tym samym całego rodu. A jednak z każdym kolejnym miesiącem wspólnego życia Ziva stawała mu się coraz bliższa, nawet jeżeli wciąż nie był pewien czy to najwyższe uczucie czy może zwykłe przyzwyczajenie. Tak czy inaczej wiedział, że nie pozwoli jej w żaden sposób skrzywdzić, a już na pewno aresztować. Przynajmniej do czasu, kiedy w ich związek nie zacznie bardziej ingerować nestor. Odebrał od niej szklankę z Ognistą Whiskey. - Wiem o tym - powiedział i upił łyk alkoholu, uświadamiając sobie, że właśnie tego teraz potrzebował; odczuł przyjemne pieczenie w przełyku. - Po prostu musisz bardziej uważać - dodał, spoglądając w jej ciemne oczy, tak bardzo podobne do oczu ich dzieci. Żadne z nich nie odziedziczyło jego błękitnych tęczówek, ale nawet gdyby było inaczej, widziałby w nich odbicie swojej żony. Może to tylko siła sugestii, może faktycznie były do niej tak podobne. Wypił jeszcze jednego łyka i odgarnął Zivie włosy za ucho, składając na jej szyi szereg pocałunków.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ziva bardzo się zmieniła od momentu ślubu. Okres tych zmian rozciągnął się na lata, ale w żadnym stopniu nie przypominała siebie z czasów bycia panną. Małżeństwo paradoksalnie, pogłębiło jej chęć bycia niezależną. Do momentu, w którym trudniła się profesją odpowiednią do tytułu szlachcianki i godnie reprezentowała nowe nazwisko, mogła robić to, co chciała. W granicach rozsądku, ale lady Burke wykorzystywała ten układ maksymalnie. Badała różne przedmioty, pisała książki i artykuły do prasy. Jednocześnie godziła swoją pasję z byciem matką i żoną. Nawet czasem mogła się pokusić o stwierdzenie, że jest szczęśliwa. Trafiła na mężczyznę, który dawał jej odpowiednią ilość przestrzeni życiowej do swobodnego oddychania. Nie przytłaczał jej i odwdzięczała mu się tym samym. Zawsze sądziła, że nigdy nie zdoła się przekonać do Edgara, nie wspominając o jakichkolwiek cieplejszych uczuciach wobec niego. Ani o palącym pragnieniu bycia u jego boku. Chyba na tym powinno polegać małżeństwo, prawda? Na wspólnym przeżywaniu wszystkiego i wzajemnym wspieraniu się nawet w tych najbardziej beznadziejnych momentach. W książkach pisano o miłości, o wylewnym opowiadaniu o swoich uczuciach, ale mało kto zastanawiał się nad tym, co dzieje się z rzekomą miłością w momencie, w którym przychodzi czas na małżeństwo. Codzienność, monotonia, brak wyzwań, wszystko to było największym mordercą tego gorącego uczucia.
Przymknęła oczy, czując drapanie zarostu męża na delikatnej i wrażliwej szyi skontrastowane z jego ciepłym oddechem przesuwającym się po skórze. Kiedy się nad nią nachylił, charakterystyczna woń perfum, których używał odkąd pamiętała, uderzyła w jej nozdrza. Wzięła drżący wdech, zaciągając się rozbrajającym zapachem drzewa sandałowego i labdanum. Odebrała Edgarowi szklankę z bursztynowym płynem i niedbale przesunęła ją po kamiennym parapecie. Gdy mężczyzna uniósł głowę, Ziva wspięła się na palce, opierając dłonie na jego ramionach i go pocałowała. Przywarła bardziej do jego ciała w momencie, kiedy ich języki się spotkały. Ciche, przeciągnięte westchnienie wyrwało się z ust lady Burke.
Przymknęła oczy, czując drapanie zarostu męża na delikatnej i wrażliwej szyi skontrastowane z jego ciepłym oddechem przesuwającym się po skórze. Kiedy się nad nią nachylił, charakterystyczna woń perfum, których używał odkąd pamiętała, uderzyła w jej nozdrza. Wzięła drżący wdech, zaciągając się rozbrajającym zapachem drzewa sandałowego i labdanum. Odebrała Edgarowi szklankę z bursztynowym płynem i niedbale przesunęła ją po kamiennym parapecie. Gdy mężczyzna uniósł głowę, Ziva wspięła się na palce, opierając dłonie na jego ramionach i go pocałowała. Przywarła bardziej do jego ciała w momencie, kiedy ich języki się spotkały. Ciche, przeciągnięte westchnienie wyrwało się z ust lady Burke.
So when you're restless, I will calm the ocean for you
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
In your sorrow, I will dry your tears
When you need me,
I will be the love beside you☙ ❧
Ziva Burke
Zawód : Badacz Historii Magii i autorka podręczników szkolnych
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Sen
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
jest chwilowym złudzeniem
bo on podaruje Ci władzę, a Ty bez litości
na tronie we krwi odnajdziesz się.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wychował się w rodzinie, która zdecydowanie mniej chuchała i dmuchała na swoje kobiety, dlatego też ta rzekoma swoboda dana przez Edgara była dla niego czymś całkowicie naturalnym. Nigdy nawet nie pomyślał, że Ziva może odbierać to w taki sposób. Przez te pięć lat małżeństwa nigdy nie przeszkadzało mu, co robiła w wolnym czasie. Aż do dzisiaj, kiedy okazało się, że została oskarżona o zamordowanie człowieka. Cóż, istnieją jakieś granice i to z pewnością ją przekroczyło. Ziva mogła być pewna, że tego incydentu jeszcze długo nie zapomni, o ile w ogóle, ale w tym konkretnym momencie nie miał ochoty się nim przejmować. Szczególnie, że sprawa została już rozwiązana przez nestora i Edgar nie musiał się trudzić. To był niepodważalny plus jego interwencji, ale i tak Edgar wolałby dojść do tego samemu. Wolał wszystko robić tak, by nie dopuścić do wtrącenia się nestora w jego sprawy - każdy inny scenariusz odbierał jako osobistą porażkę. Tu nawet nie miał okazji się wykazać i w tym wypadku sam już nie wiedział co jest gorsze. Ale wyrzucał z siebie te myśli, chcąc się skupić na tym, co jest tu i teraz. Cała złość na Zivę jakby z niego wyparowała, pozostawiając jedynie pustkę, której jednak od dawna potrzebował. Nie przerywał pocałunków, kiedy wyjęła z jego dłoni szklankę z alkoholem. Nie był im już potrzebny. Objął ją w talii, przysuwając bliżej siebie, po czym zaczął szybko rozwiązywać jej suknię. W głowie miał pustkę, działał instynktownie, po prostu jej pragnąc. Tego wieczora jego nastój zmieniał się jak sinusoida. Jeszcze chwilę temu był na nią wściekły, lecz teraz w końcu doszła do niego ta skrywana ulga, że nic jej się nie stało. Mógł nie był idealnym mężem, jednak wciąż zależało mu na jej bezpieczeństwie i nie wybaczyłby sobie, gdyby przez niego trafiła do więzienia - nawet jeżeli ten scenariusz był nieprawdopodobny. Nie przerywając pocałunku, przeniósł się z Zivą na ich łoże, by mogli wygodnie spędzić upojny wieczór.
|zt
|zt
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sypialnia Zivy i Edgara
Szybka odpowiedź