Wejście
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Wejście
Wejście do sklepu z amuletami przy ulicy Pokątnej nietrudno jest zauważyć. Rzadko zdarza się, by ktoś przeszedł obojętnie obok fantazyjnych, drewnianych drzwi w morskim kolorze, przywodzącym na myśl morze Egejskie oblewające plaże Grecji. W okrągły wykusz wprawiony jest przykuwający wzrok witraż z winoroślą, tuż przy drzwiach kwitną egzotyczne rośliny, magicznie utrzymujące zieleń liści przez cały rok. Latem wrota są zawsze otwarte, wypuszczając na zewnątrz charakterystyczną woń cytrusów i świeżej morskiej bryzy.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:36, w całości zmieniany 1 raz
Jego uderzenia nie były najmocniejsze ani szczególnie precyzyjne - on, naczelny bywalec Nokturnu, miał problem z walką wręcz. Po raz kolejny nie obronił się przed ciosami Valhakisa, tym razem dostając o wiele mocniej w oko i szczękę. Drugi cios okazał się być szczególnie bolesny, lecz to tylko podsyciło buzujący w Edgarze ogień. Miał przejmującą ochotę rzucić w Valhakisa najgorszą z możliwych klątw. Chciał na własne oczy zobaczyć jak się stacza, choć w zasadzie już teraz miał tego przedsmak. Grek przestał nad sobą panować i Edgar uważał to za swego rodzaju zwycięstwo, nawet jeżeli on sam w tym momencie nie zachowywał się lepiej. Cały czas czuł wściekłość przemieszaną z satysfakcją. Wbrew swojej naturze miał ochotę opowiedzieć Grekowi każdy szczegół jego znajomości z Dei i obserwować jak coraz bardziej się spina, z coraz większym zacięciem i mniejszą precyzją wymierza kolejne ciosy; jak jego misternie ułożony świat zaczyna się walić. - To Deirdre łże - przypomniał mu, uderzając go w skroń i zaraz potem śląc również uderzenie w szczękę.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 98, 15
'k100' : 98, 15
Nie wierzył, nie chciał wierzyć i choć czuł, że opowieść Edgara jest niezwykle płynna i barwna w te odpowiednie - podsycające wyobraźnię szczegóły - to i tak nie przyjmował tego do wiadomości. To nie mogła być prawda, to nie była prawda. Burke oczerniał ją umyślnie, wiedząc, jak ogromnie rozsierdza tym Asteriona, który w ułamku sekundy tracił opanowanie, na rzecz bezsilnej wściekłości. Przez nieuwagę mógłby wytłuc z niego życie i pewnie nawet by tego nie zauważył, w amoku tłukąc go pięściami coraz mocniej. Włożył w uderzenia zdecydowanie więcej siły, wyprowadzając cios z długiego łuku i silnie uderzając najpierw w policzek, później w podbródek Edgara. Jego głowa gwałtownie odskoczyła w tył, ale Valhakis oślepiony gniewem nie widział, czy usta mężczyzny zalała krew, czy spluwał na podłogę, czy ucierpiał tak mocno, jak powinien. Chciał sprawić, by ten zamknął usta i nie odezwał się więcej, by przestał godzić w jego Deirdre swymi paskudnymi słowami, a... jednocześnie pragnął ich więcej, jako impulsu do działania.
Przed uderzeniem Edgara osłonił się za późno, dostając w skroń z niebywałą siłą. Zachwiał się na nogach, przed oczami stanęły mu mroczki, cofnął się kilka kroków, wpadając na niską szafę w kącie pomieszczenia. Kąt widzenia nieco się rozmył, ból pulsujący w głowie utrudniał Valhakisowi koncentrację, ale ten nie rezygnował, nieco po omacku zbliżając się do Burke'a, by wyprowadzić potężne uderzenia prosto w jego twarz. Chwycił go szatę, niemożliwie sfrustrowany i zraniony.
-Co ty o niej wiesz - wychrypiał, między słowami uderzając go raz jeszcze. Ciepła krew splamiła już ich obu, powoli płynąc wąskimi, łaskoczącymi strumyczkami po ich twarzach.
Przed uderzeniem Edgara osłonił się za późno, dostając w skroń z niebywałą siłą. Zachwiał się na nogach, przed oczami stanęły mu mroczki, cofnął się kilka kroków, wpadając na niską szafę w kącie pomieszczenia. Kąt widzenia nieco się rozmył, ból pulsujący w głowie utrudniał Valhakisowi koncentrację, ale ten nie rezygnował, nieco po omacku zbliżając się do Burke'a, by wyprowadzić potężne uderzenia prosto w jego twarz. Chwycił go szatę, niemożliwie sfrustrowany i zraniony.
-Co ty o niej wiesz - wychrypiał, między słowami uderzając go raz jeszcze. Ciepła krew splamiła już ich obu, powoli płynąc wąskimi, łaskoczącymi strumyczkami po ich twarzach.
No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
The member 'Asterion Valhakis' has done the following action : rzut kością
'k100' : 62, 80
'k100' : 62, 80
Włożył w swoje uderzenie całą bulgoczącą w nim złość, z chorą przyjemnością patrząc jak Asterion wpada na szafkę. Chciał podejść i uderzyć go jeszcze raz i jeszcze aż w końcu przestanie się na niego rzucać, tracąc przytomność. Puściły mu wszelkie hamulce, dlatego ruszył w kierunku mężczyzny z zamiarem powtórzenia ciosu, lecz tym razem Asterion był szybszy. Uderzenia Greka sprawiły, że Edgarowi zakręciło się w głowie i zachwiał się, ale ten szybko złapał go za koszulę, tym samym zmuszając do ustania na nogach. Czuł metaliczny posmak krwi, której zebrało się w jego ustach na tyle dużo, że splunął nią w bok. - Wiem wystarczająco dużo - odpowiedział, patrząc wyzywająco w rozwścieczone oczy Valhakisa. Niecierpliwym ruchem strzepnął jego rękę, wciąż trzymającą go za szatę, i wymierzył kolejny cios w twarz. Poczuł jak jego obita dłoń styka się z jego nosem, mając nadzieję, że właśnie go łamie. Potem złapał go za fraki i popchnął w kierunku szklanej gabloty. Zdawał się nie czuć promieniującego bólu całej twarzy ani krwi, kapiącej na białą koszulę. Odczuwał jedynie furię i przejmującą chęć dokopania leżącemu. - I jak widać więcej od ciebie - dodał, już do niego podchodząc, by móc wymierzyć kolejne ciosy. Przestał myśleć o Europie i o zemście, która doprowadziła ich do tego punktu. Przestał myśleć o czymkolwiek, chcąc jedynie zaspokoić swoją żądzę i sprawić mu ból.
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Edgar Burke' has done the following action : rzut kością
'k100' : 44, 78
'k100' : 44, 78
Zachłysnął się palącą złością, przepływającą prądem przez jego mięśnie. Nie sądził, że był zdolny do czegoś takiego - prymitywnej bójki, wyładowywania agresji w sposób skrajnie mugolski, uwłaczający rozsądkowi, inteligencji, będący właściwie zaprzeczeniem wszystkiego, co Asterion chciał sobą reprezentować. Valhakis jednak nie żałował ani przez chwilę, że podniósł rękę na Edgara, że mocno prał go po twarzy, upodabniając się do portowego oprycha. Zasłużył na to, a każde kolejne słowo łamało w Asterionie kolejne bariery, za jakimi początkowo się chronił. Nie istniały hamulce, adrenalina znieczulała i mimo że krew zalegała mu w ustach, a podpuchnięte, przekrwione oczy znacznie utrudniały widzenie, Valhakis cały czas szedł w zaparte, zapamiętale grzmocąc Edgara, jakby chciał mu w ten sposób odpowiedzieć nie tylko za obelgi rzucone na Deirdre, ale i również za wszystkie przykrości, jakich doznał od niego osobiście. Pięść przeciwnika zetknęła się z jego nosem; Valhakis jęknął cicho, zabolało, choć kość chyba nie została złamana. Drugie uderzenie, znacznie mocniejsze prawie pozbawiło go przytomności: dysząc ciężko dźwignął się z podłogi i ponownie zaatakował, tym zajadlej, im bardziej desperacko Edgar próbował się przed nim bronić. Bił go mocno, precyzyjnie, starając się sprawić jak najwięcej bólu. Pierwszy cios powędrował w kierunku łuku brwiowego, drugi spadł tuż przy brodzie i ustach Burke'a; Asterion potrząsnął nim wściekle, nie kontrolując drżenia swych dłoni.
-Nie będziesz jej hańbić, zrozumiałeś? - warknął, popychając go brutalnie w przód - wynoś się stąd - syknął jeszcze, z hukiem zatrzaskując drzwi. Natychmiast zablokował je zaklęciem, po czym zerknął na swoje dłonie - zakrwawione, obtarte, ze śladami stoczonej walki. Ostrożnie dotknął opuszkami palców napuchniętej twarzy, badając doznane urazy - nos był cały, ale w miarę schodzenia adrenaliny, odczuwał coraz większy dyskomfort. Westchnął cicho, przykładając sobie do posiniaczonego oka zimny metal kielicha, po czym przysiadł za ladą, w ciszy zastanawiając się nad tym wszystkim. Nadal nie ręczył w opowieść Burke'a, nadal był dumny ze swego postępku, ale... czuł nieprzyjemny dreszcze niepokoju, mocno wgryzającego się w jego ciało.
|zt
-Nie będziesz jej hańbić, zrozumiałeś? - warknął, popychając go brutalnie w przód - wynoś się stąd - syknął jeszcze, z hukiem zatrzaskując drzwi. Natychmiast zablokował je zaklęciem, po czym zerknął na swoje dłonie - zakrwawione, obtarte, ze śladami stoczonej walki. Ostrożnie dotknął opuszkami palców napuchniętej twarzy, badając doznane urazy - nos był cały, ale w miarę schodzenia adrenaliny, odczuwał coraz większy dyskomfort. Westchnął cicho, przykładając sobie do posiniaczonego oka zimny metal kielicha, po czym przysiadł za ladą, w ciszy zastanawiając się nad tym wszystkim. Nadal nie ręczył w opowieść Burke'a, nadal był dumny ze swego postępku, ale... czuł nieprzyjemny dreszcze niepokoju, mocno wgryzającego się w jego ciało.
|zt
No, I am not Prince Hamlet, nor was meant to be
Strona 2 z 2 • 1, 2
Wejście
Szybka odpowiedź