Wydarzenia


Ekipa forum
Brutus Malfoy
AutorWiadomość
Brutus Malfoy [odnośnik]16.02.17 15:11

Brutus Armand Malfoy

Data urodzenia: 05.07.1948
Nazwisko matki: Black
Miejsce zamieszkania: Dwór w Wiltshire
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Wzrost: Całe 143 centymetry, ale kiedy się postaram i wyprężę, to nawet 145!
Waga: 30 kilogramów
Kolor włosów: Niesamowicie jasna, prawie biała czuprynka z naturalnymi, złocistymi refleksami
Kolor oczu: Bladoniebieskie
Znaki szczególne: Jestem Malfoyem! A kiedy tata nie widzi, udaję że utykam, bo chcę być do niego bardziej podobny niż Septimus!


Mały chłopiec stoi wyprostowany, niemalże na baczność, lecz w jego postawie brak hardego posłuszeństwa. Odmalowuje się w nim raczej naturalna, niewymuszona gracja. Ma idealną postawę, której uczył się od guwernerów, by nie zawstydzić swoich rodziców garbieniem się przy stole podczas uroczystych bankietów ani nie popełnić karygodnego faux pas podczas spotkania z wujem Tristanem. Wdzięcznie schyla jasnowłosą główkę, demonstrując nauczycielowi, jak należy ukłonić się przed miłą panienką, po czym już nieco sztywniej, z szacunkiem i pokorą wykonuje lekkie skinienie, którym zawsze wita ojca, jeśli tylko akurat o tym nie zapomni i nie podbiegnie do niego od raz, kiedy tylko go zobaczy, aby spontanicznie się do niego przytulić



Nazywa się Malfoy. Brutus Malfoy. Zawsze tak przedstawia się nieznajomym, również dzieciom, przy czym zauważył, ze tata mierzy go wówczas nieodgadnionym spojrzeniem. Trochę strapionym, trochę dumnym, jakby nie mógł się zdecydować, czy go pochwalić, czy zadać bliżej nieznane pytanie i usłyszeć odpowiedź, która mu się nie spodoba. Często przyłapuje ojca na podobnym zafrasowaniu, ale boi się zwrócić bezpośrednio do Abraxasa i dociec przyczyny. Stara się i naprawdę próbuje nie przysparzać rodzicowi zmartwień: nachalna apostrofa do ojca, którego powinien (i robi to z przekonaniem, bez konwenansowego przymusu) otaczać szacunkiem, byłaby niedopuszczalna.



Wypełnia sobą cały dwór w Wiltshire; niespotykane, jak w tak drobnym ciałku może mieścić się tyle energii. Skryty za kotarą w gabinecie ojca (pieczołowicie zadbał o to, by stopy nie wystawały mu zza aksamitnej zasłony) słyszy, jak matka mówi o nim żywe srebro. Brzmiało to usprawiedliwiająco, ale przy tym ładnie i niesamowicie dźwięcznie. Dumnie, szumnie, ot, idealne określenie dla małego chłopca, który pragnie zasłużyć na miano mężczyzny. Brutus miał miliony pomysłów skąd wziął się ten pseudonim: począwszy od srebrzystego koloru swych włosów, skończywszy na brzdęku srebrnych sztućców, które mimo wielokrotnych upomnień wciąż podskakiwały na stole, gdy prędko kończył posiłek i zrywał się z krzesła na równe nogi, aby wrócić do zabawy. Tak po raz pierwszy ukazała się jego magia, kiedy ojciec nakazał mu wrócić i posprzątać, cała zastawa została wręcz zmieciona z wystawnie nakrytego stroju. Nikt nie miał pretensji.



Wiedziano wcześniej, że ma w sobie magię: jeszcze, kiedy leżał w kołysce objawił się u niego dar metamorfomagii. Srebrzyste włoski mieniły się kolorami tęczy, a małe piąstki zaciskające się na palcach matki nagle przemieniały się w męskie, silne dłonie. Brutus nie czuł się jednak przez swą umiejętność wyjątkowy; nie potrafił nad nią panować, nie umiał jej kontrolować, a gwałtowne zmiany zachodzące w aparycji automatycznie zdradzały jego nastrój. Chłopiec obawiał się, że swą nieporadnością w utrzymywaniu w ryzach metamorfomagii rozczarowuje ojca, więc pieczołowicie ćwiczył, najczęściej w starannie zamkniętym pokoju, nie chcąc, by ktokolwiek oglądał serię jego porażek. Jednak... Brutus lubi w sobie te nieoczekiwane niuanse, czuje się niezwykle dumny, gdy siłą woli wyciągnie swoje szczupłe ciałko o kilka cali w górę, podczas co miesięcznego mierzenia postępów w centymetrowym wyścigu między nim, a Septimusem.



Często sam pałęta się po korytarzach - łato wymknąć się guwernerom, którzy są jak ci obrzydliwi mugole i chociaż mają oczy, wcale nie potrafią patrzeć. Brutus opanował do perfekcji sztukę rozpływania się w powietrzu, wystarczy na sekundę odwrócić wzrok, by mały łobuziak zdołał umknąć. Nigdy jednak nie opuszcza lekcji, nawet jeśli są nudne, a pan McManus trzeci raz powtarza tę samą, nieśmieszną anegdotkę swoim oleistym, usypiającym głosem. Chłopiec pilnie przykłada się do wszystkich zajęć: narzucił sobie surową dyscyplinę i przestrzega jej wzorowo - największy dowód jego męstwa i silnej woli, mimo słońca grzejącego w szyby jego sypialni i Marie machającej do niego z ogrodu, nie pozostawił posterunku nad książkami, zawzięcie powtarzając heraldykę dwudziestu ośmiu rodów szlachetnych. Zamknięty w swojej komnacie i przesiadujący przy stosie podręczników nieco się niecierpliwi, wierci się i kręci, ziewa, nierzadko namaluje karykaturę wąsatego pana McManusa na marginesie woluminu - rozsądnie nie dodając podpisu, bez którego nie istnieje szansa na rozpoznanie modela, ale finalnie wywiąże się ze swoich obowiązków. Zadane lekcje odrabia bez najmniejszego sprzeciwu, wymaganą wiedzę recytuje śpiewająco już następnego dnia. Jeśli się nie przygotuje, bardzo się martwi. Nie chce, żeby pan McManus powiedział ojcu, nie chce sprawić mu zawodu, nie chce, aby tatuś się denerwował. Bycie lordem, to nie przywileje, ale powinności. To nie zabawa, to obowiązki. Noszenie nazwiska Malfoy to zaszczyt. Musisz okazać się go godny, Brutusie. Zapracuj na to.



Marzy o tym, by tatuś powiedział, że jest z niego dumny. Chciałby zasłużyć na jego aprobatę, na przychylne spojrzenie, chociażby na kiwnięcie głową i lekki uśmiech, świadczący o tym, że ojciec czuje się zadowolony. Tata jednak rzadko go chwali, Brutus częściej widzi go strapionego, zafrasowanego, milczącego. Chyba wtedy się denerwuje albo martwi, chociaż nigdy nie nakrzyczał na chłopca. Młody Malfoy nie rozumie, czemu tata tak dużą wagę przykłada do jego zachowania. Zwracano mu uwagę, by nie biegał, nie wychodził poza zachodnie skrzyło dworu, nie wariował w ogrodzie, nie wspinał się na drzewa, nie próbował dosiadać rumaków, nie spoufalał się z dziećmi służących (a przecież córeczka lokaja jest strasznie miła i prawie tak ładna, jak Marie), a nawet nie uśmiechał się z b y t r a d o ś n i e. Pan Abercrombie pewnego dnia powiedział, że wygląda na ogromnego urwipołcia z tym plebejskim uśmiechem od ucha do ucha i kazał mu natychmiast przestać. Brutus obraził się na nauczyciela i cały dzień przesiedział pod stołem w kuchni, podjadając ciasteczka. Tata oczywiście się dowiedział (zdradziły go okruszki i czekolada w kącikach ust, skrzaty honorowo zobowiązały się milczeć aż po grób) i udzielił mu surowej reprymendy przy wszystkich - najbardziej chłopca zabolało triumfujące spojrzenie Septimusa, najwyraźniej ukontentowanego z wpadki młodszego brata.



Brutus uwielbia swoją młodszą siostrzyczkę, dla której mógłby zrobić wszystko. W dziecięcym pojęciu to słówko mieści jeszcze więcej treści - nieraz oddał Marie ostatnią truskawkową babeczkę, pozwolił jej wykąpać się pierwszej - a pierwszy przecież miał najlepiej, bo opiekunki jeszcze nieznudzone długim ceremoniałem harcujących dzieci lały do wanny najwięcej bąbelków i piany - krył ją przed panią Abernathy, kłamiąc jak z nut i ryzykując urośnięcie nosa do niebotycznych rozmiarów. Brutus woli bawić się z siostrą niż z Septimusem, bo ona nie boi się wspinać z nim na drzewa i udawać jeźdźców smoków, chociaż przecież jest dziewczynką! A on? Septi ciągle tylko siedzi nad tymi swoimi książkami albo robi inne, niesamowicie nudne rzeczy. Brutus nigdy tego nie przyzna, ale jest o brata okropnie zazdrosny. Wie, że tata czuje dumę z ich podobieństwa - ileż to razy słyszał, że Septimus to idealna kopia ojca? - wie, że często go chwali, słyszy, z jaką próżnością przedstawia go mój pierworodny syn. On jest zaś tylko Brutusem, sprawiającym kłopoty urwisem. Też chciałby słyszeć od ojca, że wdał się w niego, że stanie się jego następcą, że będzie godnym dziedzicem ich tradycji. Tata jednak nigdy tak nie powiedział, a Brutus chowa wszystkie swoje smutki w swym dziecięcym serduszku, nie dzieląc się nimi z nikim, nawet z Marie



Ma milion pomysłów na minutę, ale pragnie zostać sławny. Chciałby, aby jego imię przyćmiło Septimusa, żeby tata go docenił i żeby świat nigdy o nim nie zapomniał. Ojciec stawia mu na wzór jego imiennika - Brutus lubił sobie wyobrażać, że sam osiągnął równie wiele. Nie rozumie trudnych artykułów Walczącego Maga, którego Abraxas często czyta siedząc w fotelu (nie wolno mu wtedy przeszkadzać), ale pamięta przesłanie płynące z słów taty oraz jego przodka. Złoty głos Brutusa Malfoya został uwieczniony, zaklęty w czasie i brzmi nadal niezwykle dźwięcznie i donośnie, zwłaszcza na dworze w Wiltshire, bezpośrednio z nim związanym. Blondynek wierzy we wszystkie zapewnienia ojca, pouczającego go o wyższości czarodziejów nad mugolami. O jego wyższości nad zwykłymi czarodziejami. Niekiedy chłopiec traci kontrolę nad swą dystyngowaną obojętnością, ale to przecież trzeba wybaczyć. Jest tylko dzieckiem, ciekawskim, pełnym życia, skorym do wygłupów. I... nie mówi tego głośno, ale wolałby przejść do historii jako poszukiwacz przygód (skoro już wybłagał od rodziców własnego niuchacza, prawdopodobnie pustoszącego w tym momencie ogród, to nic nie jest niemożliwe), łowca dzikich bestii albo chociaż najskuteczniejszy pałkarz Pustułek z Kenmare, niż najwyższy sędzia Wizengamotu. Poprzysiągł sobie jednak, że nigdy nie zawiedzie taty, a chociaż ma dopiero osiem lat, to dotrzymuje wszystkich obietnic, jakich złożył




Często myszkuje po dworze, odkrywając nowe, fantastyczne miejsca do zabawy. Nie istnieją komnaty zamknięte na klucz, których nie spróbuje otworzyć, nie ma drzwi z szyfrem, jaki powstrzymałby go przed zajrzeniem do środka. Respektuje wyłącznie prywatność rodziców, nie zagląda więc do ich sypialni i - tym bardziej - do gabinetu ojca bez wyraźnego pozwolenia. Brutus miewa dziwne wrażenie, że dwór jest niesamowicie plastyczny, zmienia się, rośnie, maleje, przerzuca rozmaite pomieszczenia w kompletnie inne rejony budynku. Niegdyś, podczas kolejnej ze swoich eskapad zawędrował aż na strych; tajemniczo mieniący się kurzem, zapachem sekretów i starych ksiąg. W niskim pomieszczeniu odnalazł wiele woluminów o pożółkłych kartach, całe stada pająków - niektórych tak olbrzymich, że Brutus dałby sobie uciąć rękę, iż zalęgły się tam akromantule - lecz poza tym, nic interesującego. Z wyjątkiem zdjęcia, wsuniętego jako zakładka do najgrubszej księgi. Było wyblakłe, z pogiętymi rogami, ale Brutus bez trudu rozpoznał swego ojca, stojącego przy nadzwyczaj surowo wyglądającym mężczyźnie. Tata i dziadek - pomyślał od razu, nie dając się zmylić nieco pełniejszym policzkom i tak szczupłego młodzieńca (przypominającego Septimusa tak bardzo, że aż zagryzł wargi z wściekłości) - lecz... nie potrafił rozpoznać drugiego chłopca pozującego do fotografii. O nieco ciemniejszych włosach, szerszym uśmiechu, błyszczących wesoło oczach; dla odmiany, j e g o lustrzane odbicie. Prędko zbiegł po schodach, przeskakując kilka stopni na raz i wymachując triumfalnie zdobyczą, by wpaść do salonu gdzie ojciec akurat raczył się popołudniową herbatą i rozgorączkowanym głosem domagać się opowieści. Uwielbiał, gdy tata raczył go swymi historiami, lecz tym razem srogo się przeliczył. Fotografia została skonfiskowana, a on zaprowadzony do swego pokoju, skąd pomimo krzyków i kilkugodzinnego walenia do drzwi wątłą piąstką, nikt go nie wypuścił. Brutus zrozumiał wówczas dwie rzeczy: nie powinien więcej o to pytać, ale nie spocznie, póki się nie dowie, dlaczego tata zareagował aż tak panicznie i kim jest chłopiec z tajemniczej fotografii.



Brutus obciążony jest skazą genetyczną, lecz choroba - dotyk meduzy -
jeszcze się nie ujawniła




Patronus: Tata opowiadał mi i Septimusowi, że tylko bardzo potężni czarodziej potrafią wyczarować patronusa. Mówił, że przekształcają swoją magię w strażnika, który chroni nawet przed dementorami, który ochroni przed wszystkim. Tata to umie, ale twierdzi, że my jesteśmy jeszcze zbyt mali, żeby nam się udało. Ale ja nie potrzebuję patronusa, bo mam mojego tatę i wiem, że on zawsze mnie obroni i przy nim nie muszę się niczego bać.





Statystyki i biegłości
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
język francuskiI1
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
historia magii I2
retoryka I 2
ukrywanie się I 2
kłamstwo I 2
ONMS I 2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
szlachecka etykieta-0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
literatura (wiedza)I0,5
AktywnośćWartośćWydane punkty
taniec balowyI1
jeździectwoI1
szermierkaI1
latanie na miotle I 1
GenetykaWartośćWydane punkty
Genetyka (jasnowidz, półwila lub wilkołak)-0
Reszta: 1,5


Wyposażenie

Niuchacz, dziecięca miotełka



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Brutus Malfoy dnia 28.04.17 8:27, w całości zmieniany 3 razy
Gość
Anonymous
Gość
Re: Brutus Malfoy [odnośnik]03.11.17 17:52

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Nie ma możliwości pomylić prawdziwego Malfoya z kimkolwiek innym. Tak charakterystyczne, niemal białe włosy, blada cera i przenikliwe spojrzenie jasnych źrenic - wszystkie te cechy idealnie wpisują się młodego panicza Brutusa.
Żywe srebro, takim dźwięcznym mianem określane dziecko nie może być zwyczajne. Pełen energii chłopiec, poszukiwacz przygód (nawet jeśli tylko na dworze) jest jednocześnie wzorem arystokratycznego wychowania i powodem dla ojcowskiej dumy, a o tę Brutus zabiega najmocniej. Rodziciel jest wzorem, niedoścignionym ideałem i opiekunem, któremu młody panicz próbuje zaimponować. Jednocześnie, dziecięca natura nie daje się okiełznać. Chłopiec dokazuje, psoci i rozpieszcza młodszą, ukochaną siostrzyczkę. Ale przede wszystkim rośnie na dziedzica rodu, który kiedyś osiągnie wielki sukces. W końcu jest Malfoy. Brutus Malfoy.

OSIĄGNIĘCIA
Żywe srebro
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Dotyk meduzy (nieujawniona)
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Garrett Weasley
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brutus Malfoy  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Brutus Malfoy [odnośnik]03.11.17 17:53
WYPOSAŻENIE
Niuchacz, dziecięca miotełka

ELIKSIRY-

INGREDIENCJEposiadane: -

-

BIEGŁOŚCI[05.11.17] +1 PB do puli (nagroda za szybką zmianę)

HISTORIA ROZWOJU[30.04.17] Tworzenie karty postaci -20PD
[29.06.17] Tworzenie postaci - aktualizacja, -100 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Brutus Malfoy  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Brutus Malfoy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach