Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]27.02.17 10:35

Kuchnia

Kuchnia znajduje się na parterze, w części wspólnej. Rzadko kto do niej zagląda, bo to królestwo skrzatów domowych przygotowujących posiłki dla całej rodziny Blacków. Pomieszczenie to z pewnością odstaje od reszty pomieszczeń w kamienicy z powodu ubogiego wyglądu. Z drugiej strony kto by chciał tu w ogóle przebywać?

[bylobrzydkobedzieladnie]
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Kuchnia [odnośnik]21.01.21 1:00
1 października

Dlaczego tak nieładnie traktowało się skrzaty domowe? Celine przyuważyła tego poranka jak jedna ze służących opryskliwie zwróciła się do stworzenia, które przecież nie chciało wyrządzić żadnej krzywdy, gdy zderzyli się na korytarzu. Kobieta straciła panowanie nad różdżką, wiklinowy kosz ze świeżo przygotowanym praniem upadł na wypolerowaną podłogę, a ona z miną tak kwaśną, jakby zjadła cytrynę oznajmiła, że teraz będzie musiała wszystko wyprać jeszcze raz. Po co? Jedynie kilka skrawków materiału wystawało za krawędź ich kołyski, to nie powód do tego, by dezynfekować odzież od nowa w obawie o brud czy zarazki - ale może to Celine nie dostrzegała w tym większej filozofii, nieświadoma wciąż, że świat arystokratyczny rządził się zupełnie odmiennymi prawami. Skrzat przeprosił, pokłonił się w popłochu, zanim znikł sprzed jej oczu w tchnieniu delikatnej mgiełki, wyraźnie zakłopotany... A może wystraszony? Nie jeden raz półwila była zmuszona przyglądać się głowom jego pobratymców przybitym do ściany. Służyły chyba za nauczkę, przestrogę, choć dla niej stawały się makabrycznym dowodem niedocenienia dobrobytu przysługującego czarodziejom. Skrzaty nie powinny były zmuszać się do służby, skoro traktowano je jak popychadła. Nękano obrazem brutalnym, krwawym, chyba magicznie zabezpieczonym w sposób niwelujący starzenie się ciała. Współczuła im. Każdego ranka, każdego wieczora, gdy widziała jak skrzętnie te stworzenia uwijały się w swych zadaniach, nie otrzymując za nie jednego słowa podzięki czy nawet spojrzenia skierowanego w ich stronę. Były niewidzialne. Podobnie zresztą jak sama Celine; dla wielu Blacków wciąż nie istniała. Pałętała się korytarzami jako abstrakcyjny wymysł lady Aquili, jej zachcianka; czasem zastanawiało ją to, czy rzeczywiście ktoś nie narzucił na nią peleryny niewidki, jednak z drugiej strony... Może to i dobrze? Oczy domowników wydawały jej się bardzo zimne. Ich głosy barwiła nuta, której nie rozumiała, nie do końca. Porozumiewali się językiem dumy i etykiety, jaką ona, zwykła Lovegood, obserwowała niczym zwierzęcy rytuał lunaballi podczas pełni księżyca. Ich taniec nie był jej własnym, była go ciekawa, ale wiedziała, że w ten sposób nigdy nie będzie mogła wierzgać nogami.
Dlatego właśnie tego wieczora znalazła się w kuchni. Jej obecność wzbudziła nie lada poruszenie; skrzaty na moment zastygły w swoich pracach i spojrzały na nią w niezrozumieniu, aż jeden z nich zwrócił się do niej cienkim głosem, pytając o powód, dla którego zawitała w uboższej części posiadłości. Celine wiedziała już, że Blackowie nie spotykali się tutaj na wspólne posiłki. A to dziwne, przecież mieli tak wielki jadalniany stół, zdolny pomieścić każdego z nich, nawet najbliższych sąsiadów.
- Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać - zapewniła stworzenia z delikatnym rumieńcem pokrywającym policzki. Czy to był zły pomysł? W wielkich oczach, zielonych i niebieskich, nie doszukała się zrozumienia, ale przynajmniej odnalazła wśród nich znajomą twarz osobnika, którego wcześniej mijała na korytarzu. Tego nieszczęśnika ścierającego się z nieprzyjemną służącą; wstyd się przyznać, ale Celine również nie pałała do niej przesadną sympatią. Już pierwszego dnia wyczuła płynącą od kobiety wrogość, wyższość, złośliwość. A to nie było niczym, z czym pragnęłaby mieć do czynienia. - Och, to ty. Masz może chwilkę? Chciałam zapytać czy... Upewnić się, że nic ci nie jest - zwróciła się do skrzata i uniosła dłoń, jakby pragnęła go zatrzymać; zaklęciem zmywał naczynia, więc nie powinien czmychnąć, ale ich tendencja do znikania w nicości sprawiła, że Lovegood niczego nie była pewna.
- Pajdek? - pisnął w odpowiedzi skrzat. Chyba pomyślał, że zrobił coś złego, w innym wypadku dlaczego niska kobieta o złotych włosach miałaby dopytywać o jego samopoczucie? Nikt tego nie robił, nie tutaj, nigdy, a on przecież nie chciał się wychylać. Pragnął jedynie służyć tak dobrze, jak było to możliwe. - Pajdek nie chciał, Pajdek przeprasza - zapewnił w pośpiechu, a zielone oczęta błysnęły czymś boleśnie znajomym. Czy nie reagujesz podobnie gdy wytykane ci są twoje błędy, niedociągnięcia, Celine? Czarownica poczuła jak na dno jej żołądka opada ciężki kamień; od kiedy było jej bliżej do skrzata niż człowieka?
- Och, nie, nie zrobiłeś nic złego! - odparowała może zbyt głośno, ale nie potrafiła dłużej znieść świadomości, że mogła przyczynić się do jego przestrachu. Ostrożnym, powolnym krokiem wyminęła kuchennego pomocnika, który zwrócił się do niej jako pierwszy, posyłając mu przepraszający uśmiech, po czym podeszła bliżej do skrzata przedstawiającego się imieniem Pajdek. Ładnie. Jak świeżo wypieczony chleb z chrupiącą skórką; jej tata piekł kiedyś takie chleby. - Proszę, nie denerwuj się - każde jej słowo sprawiało, że oczy skrzata stawały się jeszcze większe, jakby mówiła do niego w innym języku, nieznanym, niebezpiecznym, niepewnym. Jak to wszystko odkręcić? - Ja tylko... Och, bardzo ładnie zmywasz naczynia. Lubisz to robić? - Celine z zakłopotaniem zmieniła temat; właściwie to posługiwał się zaklęciem, ale domyślała się, że i to wymagało pewnego rodzaju wprawy. - Widzisz, mnie na przykład uspokaja lejąca się woda, jej odgłos. Jest przyjemny, prawda? Jak wodospad - snuła. Ale stworzenie nie rozumiało, ach, przyglądało jej się jak zagubionej w kuchennej rzeczywistości akromantuli o nieodgadnionych zamiarach, dopóki niskie, odziane w łachmany ciałko nie wyprostowało się odrobinę, a długie, szpiczaste uszy zatrzepotały w niepewności. Żaden pobratymiec nie ruszył mu na pomoc, choć w powietrzu czuć było ich współdzielone zagubienie.
- Pajdek zawsze zmywa naczynia. Czasem jeszcze wyciera podłogę. Pajdek cieszy się z pracy - po dłuższej chwili okrutnego milczenia skrzat odpowiedział jej posłusznie, zniżając przy tym głowę. Czy lubił dźwięk wody, ściereczki polerującej porcelanę? To było zadaniem, nie przyjemnością; Celine próbowała zrozumieć, że te istoty inaczej postrzegały egzystencję, wszystkim była dla nich możliwość służenia czarodziejom, jednak jej wewnętrzy idealizm nie zgadzał się z takim schematem. Zasługiwały na więcej. Na skarpetkę i możliwość poznania świata takim, jaki był - kolorowym, dobrym, ciekawym. Poza tą kuchnią istniało tak wiele, czy Pajdek o tym wiedział?
- Rozumiem. To bardzo ładnie ze strony Pajdka - pochwaliła go z uśmiechem, zażenowanym, odrobinę poddańczym. Przysięgła sobie wówczas, że nigdy nie podniesie głosu na te istotki, nigdy świadomie nie dołoży im pracy, nie potraktuje nierówno - choć nigdy dotąd nic takiego nie zrobiła. - Mogę odwiedzić cię jutro? Zobaczę jak zmywasz naczynia, ja tak dokładnie nie umiem - nie dam cię skrzywdzić tej niemiłej pani, upewnię się, że dobrze się czujesz, że nikt ci tutaj nie dokucza. Uśmiech nieznacznie przybrał na sile. A mimo to, że Pajdek nie zrozumiał jej motywacji - skinął główką, chyba chętny zgodzić się na wszystko, byle tylko czarownica była zadowolona i nie doniosła na jego nieposłuszeństwo reszcie domowników. Ale powód nie był ważny: najistotniejszym był fakt, że Celine mogła mieć na niego oko, niego i pozostałe skrzaty, jeśli również potrzebowałyby pomocy. Odpowiedziała więc kiwnięciem i spojrzała kątem oka na inne stworzenie, które kończyło przygotowywać posiłek. Na srebrnej tacy stał talerz z jedzeniem, obok niego zaś znajdowała się zdobiona filiżanka z parującą herbatą. Jej aromat prędko wypełnił całą kuchnię. No tak, przecież to już ta godzina... - Czy to kolacja lady Aquili? - spytała, na co chudy skrzat o przydługim nosie odpowiedział twierdząco, choć bezgłośnie. Prawie uderzył krańcem nosa o pobliski taboret, kiedy skłaniał przed nią głowę. - Nie kłopoczcie się, ja ją zaniosę. Dziękuję! - stwierdziła pogodnie i zanim skrzat zdążył zaoponować - nie kłopot, Mleczek zaniesie! - porwała w dłonie tacę, prędko ewakuując się z kuchni. Dość już napsuła im dziś humoru, Celine podejrzewała, że te niewinne, zbyt uczynne dla niesprawiedliwych ludzi istoty jeszcze długo będą rozpamiętywać jej pojawienie się w tym miejscu, pewnie z zatrwożeniem wypatrując ponownego objawienia następnego wieczora. Ale musiała im uświadomić, że istniał ktoś, kto życzył im dobrze. I był z nich dumny.

zt
1215 słów


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach