Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój nr 1
AutorWiadomość
Pokój nr 1 [odnośnik]20.03.17 0:51

Pokój nr 1

Zwykła, brudna, zaniedbana, lecz równocześnie tania klitka do wynajęcia na noc. Jak bywa w takich miejscach trudno poszukiwać tu luksusów. Wzdłuż jednej ściany ciągnie się łóżko zasłane nieprzyjemną w dotyku pościelą i okryte jeszcze bardziej gryzącą narzutą. Naprzeciw łóżka znajduje się co prawda wysłużone, lecz wciąż dziarsko trzymające się życia krzesło. Znajdujące się w pokoju okno jest zasłonięte grubą zasłoną, której tak właściwie bliżej było do koca.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:01, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 1 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]20.03.17 7:03
Czułem, jak jej wzrok prześlizgiwał się metodycznie po mojej ranie. Wiedziałem, że w ten sposób nie jest w stanie wywnioskować za wiele, a jednak czułem niepewność co do tego, czy mimo wszystko powinienem skorzystać z jej umiejętności. Nie była kimś kogo znałem, komu ufałem, nie wiedziałem co zrobi jeśli rozpozna pochodzenie rany? Jeszcze mogłem się ze wszystkiego wycofać. Tylko co dalej? Nie mogłem się oszukiwać - nie było szans na to bym sobie tak po prostu z tym poradził sam. Koniec końców rozsądek wygrał. Nie oznaczało to jednak, że nie irytowała mnie sytuacja, a ja nie zacząłem się zastanawiać co zrobię jeśli dziewczyna czegoś się dowie. Istniało w końcu ryzyko.
Jej dłoń była przyjemnie chłodna, nie przyniosła mi jednak żadnej ulgi. Nawet jej słowa potwierdzające, że była gotowa podjąć się mojej prośby wcale nie sprawiły, że poczułem się lepiej. Wręcz przeciwnie - moje zmieszanie zdawało się pogłębić przyprawiając mnie o ból głowy. Naprawdę chętnie wolałbym uniknąć tej całej sytuacji jednak ściana do której byłem przypierany wcale nie zamierzała ulegnąć pod naporem.
- Znam jedno takie miejsce- schowałem ramię pod połami peleryny, by zaraz odkleić się od ściany - Jest niedaleko - dodałem, gdy z rozpędu minąłem jej sylwetkę by móc ją poprowadzić do miejsca w którym za gówniarza zdarzało mi się zakradać ku niepocieszeniu belfrów, a w którym już potem, w dorosłym życiu nieraz bywałem z powodu interesów. Wydawało się wręcz idealne przez wzgląd na to, iż z niemej zasady nie powtarzano tutaj nikomu o minionych gościach.
Krok miałem niepewny i wolny. Nie przejmowałem się więc tym, że kobieta mogła mnie w jakikolwiek sposób zgubić. Będąc w środku zignorowałem biesiadujące towarzystwo kierując się do barmana, który z przezornością wymalowaną na twarzy niezbyt chętnie podał mi klucz. Potem jeszcze tylko schody, które zdawały się ciągnąć dla mnie w nieskończoność. Z niewypowiedzianą ulgą usiadłem więc na krawędzi łóżka.
- Rana ma dwa dni...- zacząłem, gdy kobieta weszła do pokoju zamykając za nami drzwi. Z grymasem bólu odłożyłem na bok pelerynę, a potem zabrałem za ściąganie wierzchnich warstw, aż do momentu w którym nie stałem się nagi od pasa w gorę. - Nie stosowałem na to żadnej magii w jakiejkolwiek formie... - tego to na pewno można było się już domyślić po moim sanie i dość prostackim dla wykształconego uzdrowiciela opatrzeniem ran w typowo dla mugolski sposób o czym mógł świadczyć charakterystyczny zapach środka dezynfekującego typowy dla istot niemagicznych. Brudne już opatrunki okalały całe lewe ramie. Tors przepasały mi kolejne bandaże przytrzymujące opatrunek na barku - pod nim (opatrunkiem) kryły się głębokie bruzdy po szponach.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]31.03.17 18:49
Ruszyła za nim, nie musiała się śpieszyć, ponieważ mężczyzna poruszał się dość powoli. Nie było więc obawy, że się zgubi gdzieś za nim, szła za to bez słowa wpatrując się w jego plecy i zastanawiając się, jakim cudem mężczyzna dostał takich obrażeń i dlaczego nie pojawił się z tym w Mungu. Jednakże, na pytania przyjdzie czas później. Weszli do Gospody pod Świńskim Łbem, jak jej dawno tu nie było, chociaż gdy była młodsza i przychodziła do Hogsmeade na wycieczki również niezbyt lubiła się tutaj pojawiać. Miejsce to nie cieszyło się zbyt dobrą sławą, co też ją zresztą ją zaciekawiło. W końcu w tej gospodzie nie było ani czysto, ani schludnie, nie to co w Pubie pod Trzema Miotłami. Ale nie jej oceniać. Weszła za nim po schodach, potem do pokoju i zamknęła za nimi drzwi. Gdy on mówił ona była zajęta ściąganiem swojego płaszcza i dobywaniem różdżki. Rzuciła je na jakieś krzesło, a sama podeszła bliżej lekko przechylając głowę.
- Faktycznie, widać, że została opatrzona w bardzo prymitywny sposób. Czemu nie zwróciłeś się do jakiegoś magomedyka wcześniej? - zapytała. - Usiądź głębiej.
Poczekała, aż wykonał jej polecenie, a sama przysiadła na skraju łóżka. Było tu zdecydowanie zbyt nisko, aby mogła nad nim stać i się pochylać. Tak i jej będzie wygodniej i jemu. Teraz, będąc z nim na jednej (mniej więcej) wysokości, mogła spokojnie zająć się jego ramieniem. Skierowała różdżkę w miejsce jego opatrunków, nie chciała ich ruszać bez znieczulenia, materiał na pewno mocno przywarł do ran i bez ich ponownego otwarcia się nie obejdzie by je ściągnąć. A to na pewno będzie bardzo bolało. Nie była osobą, która niepotrzebnie narażała swoich pacjentów na dodatkowy ból.
- Attrequio - rzuciła. - Zaklęcie znieczulające, zaraz powinno przestać cię boleć.
Sama wstała i zaczęła szukać jakiś czystych ścierek, które mogłaby wykorzystać jako okłady. Mężczyzna był cały gorący, na pewno przydałoby się zbić jego temperaturę. Obawiała się, że w jego organizm weszło jakieś zakażenie, a sama tutaj mogła sobie z tym nie poradzić. W końcu udało jej się znaleźć coś, co mogłoby się nadać. Zmoczyła to mocno zimną wodą, a następnie przyłożyła mu do czoła.
- Ingelacidus - rzuciła celując na jego głowę.
Okład zatrzymał się w miejscu, a mężczyzna mógł poczuć przyjemny chłód. W tym czasie Marianna zabrała się za zdejmowanie opatrunków. Tak jak podejrzewała, nie było najlepiej.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]05.04.17 20:32
W tym miejscu czułem się pewnie. Wiedziałem, że apatyczna obsługa z wyuczonej maniery wzrokiem popieści uważnie jedynie monety będące opłatą za pokój. Bardzo śmieszną zresztą. Nikt nie będzie zadawał pytań, jeśli ktoś dostrzeże kawałek okrwawionej pościeli bądź bandaża, nikt nie weszcznie paniki, nikt...nie będzie specjalnie się przejmował...kobiecym krzykiem, a przynajmniej nie od razu. To nie tak, że przecież nie wybiegałem w przód, nie myślałem co zrobię jeśli będzie zbyt domyślna, jeśli będzie się tym afiszować, jeśli okaże się nadmierną służbistką i będzie to chciała zgłosić...Nie zawahałbym się podjąć odpowiednich kroków. Nie raz robiłem rzeczy z których nie chciałem i dumy mi nie przysparzały. Ewentualna groźba zastosowanie odpowiednio silnego confundusa na osobie na której wymusiłem pomoc naturalnie należały do listy tych rzeczy, lecz ja już postanowiłem - nie chciałem by ktokolwiek wiedział co się stało, co mnie zraniło dopóki nie będę pewny, że piętno klątwy się na mnie odbiło. Dopóki nie będę potrafił odpowiedzieć na pytanie co dalej. Teraz byłem na to zbyt skołowany. Potrzebowałem czasu i byłem gotowy go sobie zapewnić, a nawet wywalczyć.
Mając w głowie takie myśli nie mogłem nie spojrzeć na nią wilkiem okazując nie zadowolenie z powodu tego co dobiegało do mych uszu - pytania.
- To nie istotne - odpowiedziałem szorstko z nutą groźby. Niech cie to nie interesuje. Zajmij się tym czym masz się zająć. Jasny przekaz.
Umiejscowiłem się zgodnie z jej poleceniem, a potem z uwagą obserwowałem jej poczynania. Moja przezorność co do poczynań uzdrowicieli była w tym momencie być może nieco chorobliwa, lecz uzasadniona.
Czując ulgę po inkantacji jej zaklęcia rozluźniłem się nieznacznie. Działanie zaklęcia było zdecydowanie skuteczniejsze i tańsze od butelki porządnej ognistej.
Zdrową ręką skubnąłem badawczo umieszczony na moim czole kompres. Nie pierwszy raz czegoś podobnego doświadczyłem, lecz za każdym razem miałem wrażenie, że coś pójdzie któregoś razu nie tak i skończę w grobie ze szmatą na głowie.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]07.04.17 15:27
Spoglądała na niego niepewnie. Mężczyzna nie wydawała się zbyt uprzejmy, ani zbyt rozmowny, ani też zbyt bezpieczny. Ale przez to, że był osłabiony i obolały nie miał chyba zbytnio ochoty na to, aby wdawać się w jakąś dyskusję czy, co gorsza, atakować za takie pytania. Marianna jedynie zacisnęła usta, przez chwilę milczała, a potem uśmiechnęła się lekko.
- Rozluźnij się trochę, dobrze ci to zrobi - rzuciła tylko.
A co innego miała mu powiedzieć? Aby jej zaufał? Niewykonalne, nie znali się praktycznie w ogóle, jak można więc zaufać obcej osobie? Goshawk również mu nie ufała, ale przyszła mu pomóc, liczyła tylko, że sypnie jej trochę złotych monet za wykonanie usługi i nie zabije jej gdy tylko uda jej się go uleczyć. Była niepewna całej tej sytuacji, gdy czekała aż znieczulenie obejmie całą jego rękę, spoglądała na niego kątem oka i widząc, że napięcie spadło, a jego twarz nie wykrzywia już ból, zabrała się do pracy. Musiała ściągnąć te brudne opatrunki, które przykleiły się do rany. Bez znieczulenia byłoby to bardzo bolesne, dobrze, że Marianna mu je nałożyła.
- Opatrunki przykleiły się do rany, postaram się ściągnąć je delikatnie, nie powinieneś jednak nic czuć. Zostaną ci po tym blizny - zauważyła.
Wolała go poinformować. Pamiętała, że kiedyś na stażu miała takiego pacjenta, co również przyszedł z ranami, a potem próbował ją zaskarżyć, że nieumiejętnie mu je wyleczyła, bo zostały blizny. Idiota. Mari zaczęła ściągać opatrunki, starała się zbytnio nie uszkodzić skóry, jednak wcale nie było to takie łatwe i już po chwili w niektórych miejscach można było zobaczyć surowe mięso, w innych natomiast pociekła krew. Obrażenia były głębokie, chyba brudne. Miały dziwny kształt i fakturę, ale nie potrafiła dokładnie określić co zadaje takie obrażenia.
- Recivium - rzuciła.
Skoro już coś robiła, musiała zrobić to dobrze. Nie lubiła pracy po łebkach, nie lubiła się poddawać i dużo od siebie wymagała, dlatego dbała o to, aby to co robiła było wykonane jak najlepiej potrafiła. Dlatego nie mogła zasklepić brudnej rany, w ciągu kilku godzin albo dni mężczyzna albo by umarł z zakażenia, albo w bardzo ciężkim stanie trafił do Munga. Mari sądziła, że i w jednym i w drugim przypadku nie było to dla niego zbyt dobre wyjście.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]07.04.17 17:12
Nie było na to szans. Już pomijając sam, fakt tej całej konspiracyjnej otoczki, tego, że nie znałem tej kobiety po prostu jeszcze nie nastał taki dzień w którym rozluźniłbym się w towarzystwie uzdrowiciela. Być może za bardzo przesiąkłem za młodu opinią o uzdrowicielach z jakimi zdarzyło mi się mieć styczność w dokach lub na Nokturnie. Zdecydowanie nie byli to ludzie godni jakiegokolwiek zaufania. Byli bardzo chytrzy i przebiegli. Należało być uważnym by przypadkiem nie wyjść od jednego będąc o kilka kości bądź organów lżejszym. W Mungu co prawda podobne praktyki były karane to jednak powierzanie życia, zdrowia, często będącego jedynym posiadanym dobrem w cudze ręce...W głowie mi się nie mieściło, żeby można było zrobić coś podobnego bez posiadania żadnego wahania. A jeśli tak ufni ludzie istnieli to musieli być chorzy.
Towarzyszące więc napięcie zelżało, jednak nie ustąpiło zachowując poziom umożliwiający mi zachowanie czujności. Byłem nieufny wcale się z tym jednak nie kryłem. Mimo to nie dawałem pretekstów do tego, by widzieć we mnie zagrożenie - nie trzymałem w dłoni różdżki, poddawałem się nakazom, ułatwiałem w miarę swoich możliwości współpracę.
- Byle zaczęło się to w końcu jakoś goić... - Nie przeszkadzało mi to. Z czasem nowe blizny zestarzeją się i wkomponują w resztę. Poza tym nie przywiązywałem uwagi do posiadania czy nie posiadania kolejnego znamienia. Męczyło mnie już, że wszystko to było ciągle takie rozbabrane. Co prawda rana była świeża, lecz po dwóch dniach powinna już jakoś wyglądać, a wcale nie było poprawy. Kwestia tego, że ukąszenie nie należało do zadanych przez normalne zwierze? Być może.
Pokornie pozwalałem się więc skubać z bandaży. Dziwne to było uczucie. Jak gdyby mieszanka mrowienia i uczucia szurania powierzchnią paznokcia po płaskiej powierzchni.
- Jesteś w stanie określić, ile zajmie czasu nim się wygoi. Około - podpytałem, zastanawiając się ile minie nim odzyskam w ramieniu pełnię siły.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]08.04.17 0:25
Może i nie sprawiał wrażenie osoby, która mogłaby jej w tym momencie zagrozić, ale to nie znaczy, że mógł zrobić tego później oraz, że powinna opuszczać swoją gardę. Musiała zachować czujność oraz w miarę możliwości wyglądać na profesjonalistkę oraz osobę, która nie zrobi mu krzywdy, żeby go najzwyczajniej w świecie nie sprowokować. Rana po chwili została wyczyszczona, ale mężczyzna odezwał się w końcu jakimś dłuższym zdaniem, więc Marianna zwróciła na niego swoją uwagę.
- Z tym gojeniem to różnie bywa, jeżeli rana jest niemagiczna, to znaczy skaleczenie nożem, zaatakowanie przez zwierze, to powinna zagoić się jak standardowa rana, jednak jeśli pochodzi z czarnomagicznego zaklęcia albo została spowodowana przez magiczne zwierzę, to jest z tym zazwyczaj trudniej - podsumowała dokładnie, żeby mężczyzna wiedział na czym stoi.
Marianna nie była w stanie dokładnie określić czy rana mężczyzny faktycznie pochodziła od zaatakowania przez niedźwiedzia, czy przez inne groźne stworzenie. Mogła jedynie oczyścić ranę, zaleczyć je, zabandażować i mieć nadzieję, że reszta zagoi się sama, a organizm sam się zregeneruje. Czasami bywało tak, że mimo użycia silnych zaklęć leczących rany, one nie chciały się leczyć, potrafiły się bardzo brzydko zabliźniać i nic nie można było na to poradzić.
- Zszyję ci teraz tę ranę - zaproponowała w końcu.
Nie było to zbyt trudne, prosta inkantacja, kilka ruchów nadgarstka w zależności od tego jak głęboka i jak szeroka była rana. W każdym razie robiła tak, aby było dobrze i miała ogromną nadzieję, że tyle wystarczy. Spojrzała na niego, gdy zadał jej kolejne pytanie.
- Nie, u każdego człowieka rana goi się inaczej, tak jak mówiłam, zależy to również od pochodzenia rany. Jeżeli nie będziesz jej ruszał i ponownie się nie otworzy, to powinno być wszystko dobrze - powiedziała patrząc mu w oczy.
To było naprawdę ważne, aby nie otworzył ponownie rany, bo wszystko szlag trafi. Gdy skończyła, to chciała założyć na to wszystko czysty opatrunek, ale zdała sobie sprawę z tego, że niczego takiego nie posiada. Westchnęła cicho i zebrała brudne opatrunki, a potem poszła z nimi do łazienki. Najprościej będzie je po prostu przeprać i wysuszyć.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]15.04.17 2:04
Trudniej. Jak bardzo...trudniej? - przebiegło mi przez myśli, lecz nie wypowiedziałem słów na głos. Nie chciałem nic sugerować, choć nie wątpiłem w to, że kobieta już sama miała kilka pomysłów na to dlaczego wolałem uniknąć medycznej placówki. Wolałem pozostawić ją jednak w sferze spekulacji. Jednocześnie w pewien sposób poczułem się spokojniejszy. W końcu wychodziło na to, że rana nie chciała się goić przez swoje magiczne pochodzenie, a nie jakąś paskudną infekcję. Mimo wszystko lubiłem posiadać obie ręce i wolałbym by tak zostało. Z drugiej strony niepokoiła mnie możliwość długiego leczenia. Nie byłem zbyt obeznany w magii ułatwiającej życie codzienne, w zwykłych zaklęciach...Większość czynności wykonywałem bez udziału magii. Te były mi zbędne nawet podczas przemieszczania się po Nokturnie co wcale nie było proste, a teraz...? Może ucieczka i oderwanie się na jakiś czas od świata nie była naprawdę złym pomysłem? Po co miałem w końcu wracać chociażby do Rudery? By być sztyletowanym wzrokiem przez Bertiego, Eileen oraz Flo, która by mi przypominała jakim jestem chujem?
Przytaknąłem, samemu wbijając wzrok gdzieś w kąt sali. Mimo wszystko widok szycia szarpanych, oślizłych ran nie należał do najprzyjemniejszych. Tym bardziej gdy w głowie kołysała się świadomość że to tak właściwie moja ręka, która będzie traktowana jak kawał rozdartego materiału. Trochę pocieszające było to, że robiła to kobieta. Nie musiałem się przynajmniej stresować, że moje ramie będzie wyglądało jak obwiązana do wędzenia szybka, prawda...?
- Jak mam nie ruszać ręką? - Zmarszczyłem czoło odpowiadając jej z wyrzutem bo mi tu jakieś dziwne rzeczy dla mnie niepojęte mówiła - Ręka służy przecież do ruszania - czego ich na tych kursach uczą?! Jak miałem przykładowo otworzyć sobie piwo bez przytrzymania go? Czekać aż mi się zabliźni? Przecież to zamie tygodnie...
- Są jakieś sposoby by przyśpieszyć, no, gojenie się? Eliksiry?


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]18.04.17 22:06
Gdy zszywało się ranę najważniejszy był efekt, to aby skóra została dobrze połączona i aby dobrze się zrosła, ale fakt faktem, kobiety bardziej zwracały uwagę na to, aby to jeszcze jakoś potem wyglądało. Mężczyznom nie zależało, wielu z nich uważało, że blizny, a w szczególności te najszkaradniejsze, były ozdobą ich ciał. Kobiety nie chciały takich posiadać i o ile na umięśnionych barkach wyglądało to nawet całkiem dobrze, o tyle na wątłych ramionach kobiet - już nie bardzo. I też nie każdy chciał je posiadać, dlatego końcem końców Marianna starała się, aby po zszyciu został jak najmniejszy ślad. Zostanie, to prawda, ale aby nie szpecił. Pochłonięta pracą spojrzała na mężczyznę dopiero gdy zadał jej pytanie, jego tok myślenia był w sumie całkiem zabawny, był taki trochę… bezradny. Oczywiście nie było się z czego cieszyć, ani śmiać, ale trochę jego pytanie ją rozczuliło. Będąc jednak w toalecie i piorąc opatrunki zdecydowała się mu odpowiedzieć.
- Niestety, ale będziesz musiał pooszczędzać rękę przez jakiś czas. Wykonywać nią jak najmniej gwałtownych ruchów, nie rozciągać, nie unosić, nic co mogłoby naruszyć zszyte miejsce. Nie mówię, że masz nią w ogóle nie ruszać, od nadgarstka do łokcia przecież jest sprawna, ale nie możesz się nadwyrężać - wytłumaczyła mu jeszcze raz spokojnie.
Miała nadzieję, że teraz dokładnie zrozumiał i przyjmie jej zalecenia. Jeśli zależało mu na wyzdrowieniu i szybkiej regeneracji, to musiał się zastosować do jej poleceń. Jeśli otworzy ranę, a szwy puszczą, to wszystko rozpocznie się od początku, a sądziła, że tego nie chciał. Zapytał również o coś, co mogłoby przyspieszyć gojenie, Mari musiała się chwilę zastanowić, co byłoby odpowiednie. To nie tak hop siup podać co powinien przyjmować, tym bardziej, że to nie była stricte jej dziedzina lecznicza.
- Możesz przyjmować eliksir wiggenowy, ma działanie regenerujące, ale jest trudny do uwarzenia i nie wiem czy dostaniesz go po za Mungiem, aczkolwiek możesz popytać w aptekach lub u alchemików, jest też maść z wodnej gwiazdy, która koi rany. Jeżeli rana ci się otworzy, to możesz spróbować wywar ze sproszkowanego srebra i dyptamu, musisz wysmarować bezpośrednio ranę i w sumie przyśpiesza to również gojenie. To być może będzie lepsze niż eliksir wiggenowy. Też nie wiem czy dostaniesz go poza Mungiem
Podała mu sporo informacji, miała jednak nadzieję, że zapamięta wszystkie nazwy i w miarę możliwości zdobędzie to, do czego będzie miał dostęp. Marianna nie miała przy sobie teraz żadnych eliksirów leczniczych, więc nawet nie mogła mu nic podać. Sam będzie musiał się zaopatrzyć. W międzyczasie, gdy odpowiadała na jego pytania zdążyła wrócić i nawet prawie skończyć bandażowanie.


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]20.04.17 11:20
Czas płynął, a wraz z nim nasilało się moje znużenie. Od dwóch dni słabo sypiałem będąc nękanym przez ból i gorączkę. Teraz więc, gdy bodźce te zelżały mogłem w końcu zaczerpnąć nieco przyjemnej ulgi. Nie pomagało mi to w utrzymaniu uwagi, jak i ostrożności. Chcąc nie chcąc gdy monotonia bezruchu podczas oczekiwania na zakończenie zszywania rany się przeciągała pozwalałem sobie nieostrożnie na dłuższe przymykanie powiek. Nie było to roztropne, a jednak widząc zaangażowanie kobiety zaczynałem tłumaczyłem usprawiedliwiać swoją głupotę wiarą w to, że jest jedną z tych "oddanych sprawie" uzdrowicielek lub łasych na kasę perfekcjonistek.
Nie byłem do końca świadomy tego, jak czasem w marudny sposób potrafiłem popadać w skrajności i wykrzywiać oczywistości. Teraz też to nieświadomie robiłem wpasowując się nieświadomie w stereotyp "chorego mężczyzny". Nikt w końcu nie był idealny, prawda? Niemniej ogarnęło mnie rozbawienie, którego nie potrafiłem ukryć - zaśmiałem się więc uznając jej zalecenia co do ostrożności za wyolbrzymione i niepoważne. Prawdopodobnie podobnie do mojego wyrzutu.
- Zabawna jesteś - przyznałem z uznaniem przyglądając się na jakim etapie prac się znajduje. Nazwy eliksirów wyłapywałem wybiórczo. Nazwy magicznych, płynnych substancji były w podświadomy sposób wypierane mój umysł. Ciągle z trudem przychodziło mi bowiem postrzeganie płynnej substancji w fiolce za coś mogącego mieć pozytywne działanie.
- Może trudno w to uwierzyć, lecz alchemicy mieszkają też poza mungowymi piwnicami - zauważyłem lekko, nie chcąc na razie zastanawiać się czy w ogóle skorzystam z umiejętności któregokolwiek.
Gdy skończyła bandażować poruszyłem nieznacznie ramieniem. Nie poczułem jednak za bardzo niczego przez wzgląd na ciągle utrzymujące się zaklęcie przeciwbólowe. Zastanawiałem się już jak to wykorzystam. Zdrowym ramieniem zaś przyciągnąłem rzuconą obok na łóżko pelerynę z której wygrzebałem najpierw papierosa, a potem portfel. Pozwalając jej dokonywać jeszcze jakichś końcowych "dopieszczeń" wyliczałem monety i bilony. Nie pytałem o wartość jej usługi bo sam jako stały bywalec wszelakich lecznic byłem z tymi dość dobrze obeznany.
- Sprawy nie było - rzuciłem przypominając o wymogu milczenia, gdy przesunąłem w jej stronę szczodrą opłatę. Nie lubiłem być komukolwiek cokolwiek winien. Umowa była, a ja się z niej zamierzałem wywiązać.

|-15 galeonów


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]24.04.17 19:01
Zarumieniła się lekko. Nie często słyszała, że jest zabawna i w dodatku nie bardzo wiedziała czy odebrać to jako coś pozytywnego, czy wręcz przeciwnie - naśmiewał się z niej i nie krył się z tym na tyle, że powiedział jej to prosto w twarz. Przynajmniej się obudził, Marianna bowiem myślała, że mężczyzna przyśnie jej tu zanim skończy, a jakoś nie uśmiechało jej się budzenie go, chociaż zapewne by to zrobiła, nie wyszłaby przecież bez zapłaty.
Prawdę mówiąc, nie powinno interesować jej, czy mężczyzna zastosuje się do jej wskazówek, czy załatwi sobie eliksiry, o których mówiła i czy będzie z nich korzystać. To chyba w jego interesie było, aby rana wydobrzała i by szybko wrócił do zdrowia, ale mężczyźni byli w tym wypadku dość niesforni, uważając, że zalecenia uzdrowicieli są niepotrzebne lub wręcz stosowanie się do nich jest oznaką słabości. Nic tylko pokręcić z dezaprobatą głową. Ale nic nie powiedziała, bo w tym samym momencie mężczyzna zaczął grzebać w swoim płaszczu, by wyciągnąć pieniądze i podać je Mariannie. Spojrzała na nie, nie było tego zbyt wiele, ale pieniądze piechotą nie chodzą, dlatego schowała je do kieszeni.
- Oczywiście - odparła tylko.
Nie czuła powodu, dla którego miałaby komukolwiek opowiadać o tym, co się dzisiaj wydarzyło, tym bardziej, że chyba nawet właściwie nie znała imienia ani nazwiska owego mężczyzny. A może to i lepiej? Właściwie nie potrzebowała tej informacji, jeszcze przysporzyłoby to jej jakiś problemów. Zaczęła się zbierać, usługa o jaką została poproszona została wykonana i nie było powodu, dla którego miałaby zostać tu dłużej. Wyleczyła go tyle ile mogła i to już w jego rękach leżało jak do końca przebiegnie jego rekonwalescencja. Marianna miała tylko nadzieję, że niedługo nie dostanie sowy z prośbą o przybycie, bo coś mu się spaprało. Jeśli posłucha jej zaleceń więcej nie powinni się spotkać. Chyba, że los kiedyś jeszcze spłata im figla i sprawi, że jednak na siebie wpadną. Gdy była już przy drzwiach spojrzała jeszcze raz na łóżko, czy aby wszystko co jej zabrała ze sobą, a następnie kiwnęła mężczyźnie na pożegnanie i wyszła zostawiając go samego w pokoju.

zt


A ty? Czy ty? Już rozumiesz też
Czy chcemy czy nie, czeka na nas śmierć
Po tym co się tu stało każdy chyba wie
Pod drzewem dziś to wszystko zacznie się

Marianna Goshawk
Marianna Goshawk
Zawód : Uzdrowicielka rodziny Burke, pomocnica Cassandry
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3736-marianna-goshawk https://www.morsmordre.net/t3750-odynka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f283-pokatna-27-4 https://www.morsmordre.net/t4637-skrytka-bankowa-nr-940#99756 https://www.morsmordre.net/t3753-mari-goshawk
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]13.05.17 23:50
Gdy wyszła pozwoliłem sobie w końcu na upragnione rozluźnienie. Przymknąłem oczy z przyjemnością stwierdzając, że nie czuję w tym momencie nic poza mrowieniem i swędzeniem ran. Była to zasługa ciągle trzymającego się mnie zaklęcia znieczulającego. Miałem nadzieję, że będzie się utrzymywał do końca dnia. Potrzebowałem snu by móc na trzeźwo pomyśleć co dalej. Przechyliłem się więc, zsuwając się ze ściany którą podpierałem na pościel łóżka na którym jeszcze chwilę wcześniej siedziałem. Chyba nigdy łóżko nie wydawało mi się być bardziej wygodne.
W przypływie resztek trzeźwości sięgnąłem po różdżkę by magią zabezpieczyć pomieszczenie zapobiegając możliwości pojawienia się kogoś nieproszonego, a chwilę później odleciałem mając nadzieję, że kolejny dzień okaże się w jakikolwiek sposób lepszy. Jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo naiwne były moje pragnienia wobec planów losów...

|zt


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : 8+2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3
ZWINNOŚĆ : 17+3
SPRAWNOŚĆ : 24+6
Genetyka : Wilkołak

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]17.06.18 22:18
|z gościnnego

Był przerażony. Czy oni siebie słyszeli? Pogubili się nawet we własnych słowach. Raz twierdząc, że nikt nie mówił o zabijaniu z zimną krwią, po czym... Oczekiwali od niego, że przyklaśnie przy stwierdzeniu, że istniało dobre i złe morderstwo? Morderstwo było jedno - nie było podziałów. Chyba naprawdę różnili się bardziej niż sądził, jeśli jako prosty facet Ben nie rozróżniał ułudy od rzeczywistości. Próbowali mu wmawiać rzeczy, których nie powiedział. Nie czekałby obok, widząc cierpienie. Za kogo go brali? Za kogo brali każdego, kto starał się działać dobrze poza Zakonem? Nie posunąłby się jednak do morderstwa, jak to mówili, dla wyższej sprawy. Nie zamierzał być takim samym człowiekiem jak ci, z którymi mieli walczyć. Były inne rodzaje powstrzymania tego szaleństwa niż rzucanie się w ten sam prąd. Najbardziej jednak podziałało na niego coś innego. Tłumaczenie swojej żądzy, podsuwając mu pod nos obrazy martwych dzieci. Jamie zasłaniał się jego własnymi uczniami dla poparcia swojej racji. Jak śmiał? W głowie Jaydena buchało jedynie Zostaw mnie, gdy czuł rosnącą w nim irytację. Chciał się cofnąć, odsunąć się, a przynajmniej dać wymownie znak, że ten dziwny pokaz siły był zbyteczny. Chyba pierwszy raz dosłownie zadrżał pod wpływem silnej emocji, ale słowa Benjamina nim wstrząsnęły. Co zamierzał udowodnić? Wright był na tyle bezczelny, by sugerować, że odejście z Zakonu Feniksa sprawi, że Vane wypleni z siebie wszelkie pozytywne uczucia? Że będzie neutralny, obserwując cierpienia innych? Profesor odczuwał to zgoła inaczej - pozostanie tutaj wzbudzało jego wątpliwości, a ich było zbyt wiele, by mógł je zignorować. Nie chciał się poddawać, ale zamierzał działać zgodnie ze swoim sumieniem. Nie chciał się denerwować, ale osaczenie go przez trzy osoby mu się nie podobało. Do tego te wszystkie przykre słowa, które sięgały do głębi... To było zbyt wiele. Im bardziej chcieli mu wytłumaczyć, co chcieli osiągnąć, tym bardziej tracili w jego oczach. Lepiej by było gdyby pozwolili mu po prostu wyjść. Rozumiał ich chęć działania, ale on nie był taki jak oni. Odetchnął, chcąc pozbyć się spięcia, co wcale proste nie było. Nie musiał być jednym z nich, by robić to, co uważał za słuszne. I jeśli posiadając własne zdanie, miał też opuścić to grono, to niech tak będzie. Powiedział już, że akceptuje wszystkie konsekwencje. Przywołując słowa Foxa, dzisiaj by został z nimi, a jutro? Co będzie jutro? Nie. Nie chciał pamiętać słów, które tutaj padły. Nie musiał bronić tego co bliskie sercu, atakując. Nie zgadzał się z rzuconymi tam słowami, oni nie zgadzali się z jego. W czym problem, skoro w końcu padło  wyraźne, że nie było miejsca dla zdrajców. Czyż nie? Nie spodziewał się, że wolna wola została zdeptana i uznana za wrogość. Pomona powiedziała, że powinien był to przemyśleć. Prawdą było, że myślał o tym od długiego czasu. Posłałby jej jedynie smutne spojrzenie. Pamiętał te dzieci, o których mówiła. Właśnie dlatego, z szacunku do nich, do tego, co się stało, nie zamierzał tego akceptować. Sądziła, że to jedyna droga? Poświęcić część dla ocalenia większości? Było mu przykro, jeśli sądziła, że miał zostawić dzieci bez opieki, bo wyszedł z tego pomieszczenia. Przed dołączeniem robił dokładnie to samo, co teraz i powinna o tym wiedzieć najlepiej. Cel mogli mieć wspólny, ale cała reszta była odmienna. W pewnym sensie był im wdzięczny za pokazanie mu tego, do czego chciał dążyć. Tutaj ich ścieżki powinny się rozejść. Wyszedł, nie patrząc po zebranych i ignorując Maxine, której horyzonty były najwidoczniej zbyt wąskie, by myśleć samodzielnie. Skierował się do jednego z pokoi, idąc za Samuelem. Gdy znaleźli się w środku, stanął w milczeniu i spojrzał na gwardzistę. - Lepiej się pospiesz, bo przegapisz spotkanie - powiedział w końcu, uśmiechając się blado. Za chwilę miał się ocknąć, nie wiedząc, dlaczego się tutaj znalazł. Nie pamiętając niczego, co wiązało się z Zakonem Feniksa. Miał tęsknić za niektórymi, ale wiedział, że po zaklęciu, to minie.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]17.06.18 22:49
Milczał, gdy otwierał drzwi na zewnątrz, wskazując tylko przejście profesorowi. Czuł ciążący mu na sercu obowiązek. Żadnej satysfakcji, żadnej dumy. Tylko czysty przekaz. Jak daleko to wszystko miało sięgnąć, a może jak nisko upaść, by w końcu ludzie przetarli oczy? W zakonie zbijały się dwie strony - naiwność i realizm. A skoro obie jasno tliły się na spotkaniu, spięcie było nieuniknione. Że też nie znaleźli porozumienia, bo na kompromisy już nie było miejsca, ani czasu. Wiedział o tym doskonale, ale przyjmowanie na siebie słów, które nie były prawdziwe, nigdy nie było proste. Zarzucono mu coś, czego sam o sobie nie wiedział. Mógł sie dziwić obrazowi, który widocznie wykreował, ale nie miał zamiaru sie użalać. Miał misję i dla celu gotów był odłożyć atakującego emocje. Odsuwał je sukcesywnie, z każda falą słów, oskarżeń i głosów, które przeplatały się we wzajemnym niezrozumieniu. Skrajności. Takie rzucone pomiędzy czerń i biel.
Otworzył drzwi pokoju, do którego wcześniej dostał dostęp. Zawiasy skrzypnęły cicho, jakby jękiem, którego wcale nie chciał interpretować. Zamknął za sobą, by w końcu stanąć przed męzczyzną. Uchwycił spojrzenie, które umykało gdzieś w rejony smutku. To samo, które kilka miesięcy temu tętniło żywą iskrą. Światłem, którego coraz częściej brakowało wokół. Realia bezdusznie dławiły podobne lśnienie, a Samuel musiał na to patrzeć. Sam zapewne przyczyniając się do tego. Nie mógł jednak się zatrzymać, nie, kiedy bestie tak ochoczo ruszyły na żer z okrutna bezczelnością atakując najbardziej czułe punkty. Nie mieli skrupułów i oni musieli sie z nimi zmierzyć.
Zanim sie odezwał, jeszcze chwilę patrzył na Jaydena. I chociaż tkwiła w tym absurdalna groteska, odwzajemnił wyraz, gdy kącik warg uchylił się w jakimś cieniu uśmiechu - Mam nadzieję, że odnajdziesz dla siebie miejsce i cel - powoli wysunął z rękawa różdżkę. Czuł jej drżenie, delikatne ciepło, które lokowało się gdzieś u podstawy cyprysowego drewienka. Jayden musiał zapomnieć o Zakonie, o jego tajemnicach, o istnieniu, o chacie. O spotkaniach. Zakon Feniksa na zawsze miał zniknąć z pamięci Jaydena Vane'a. I to na tej myśli skupił się unosząc różdżkę i kierując ją w skroń mężczyzny - Obliviate - wypowiedział, zataczając nadgarstkiem nieduży krąg. Moc krążyła w powietrza, ale pytanie brzmiało, czy chciała usłuchać woli Samuela.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 1 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Pokój nr 1 [odnośnik]17.06.18 22:49
The member 'Samuel Skamander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 3

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Pokój nr 1 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 1 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pokój nr 1
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach