Wydarzenia


Ekipa forum
Bo gdzieś się kąpać trzeba
AutorWiadomość
Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]20.03.17 19:18

Łazienka

NAJWAŻNIEJSZE POMIESZCZENIE W MIESZKANIU, wiadomo. Goście przychodzą i odchodzą podziwiając wnętrze najwyższej klasy łazienki. Białe ściany, do połowy wyłożone niebieskimi kafelkami - bardzo praktycznie. Przeciętnej wielkości wanna, zlew, toaleta oraz szafki na szpargały czy ręczniki są wszystkim, czego potrzeba młodej kobiecie. No, nad kranem wisi jeszcze lustro, żeby móc podziwiać swoje rozczochrane oblicze. A wokół wiją się rośliny w doniczkach - nawet w łazience nie mogło zabraknąć zieleniny. To zawsze dodatkowa porcja tlenu.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]03.09.18 0:58
30 lipca

Na laskę Merlina! – jęknęła, z wszechogarniającym zdumieniem przyglądając się z bliska twarzy Pomony, bo tylko w ten sposób w pełni mogła zrozumieć ponaglający list, proponujący przyśpieszenie wspólnego rytuału w domowej pieleszy – nie widziałyśmy się zaledwie kilka dni – nie rozumiała jak i dlaczego cera kuzynki uległa takiemu pogorszeniu. Może czekały ją kobiece, ciche dni? Albo zjadła za dużo czekoladowych żab? Albo rzeczywiście zapomniała o istnieniu maseczek upiększających i poprawiających samopoczucie? Cóż, czasami faktycznie odnosiła wrażenie, że pochłonięta pielęgnowaniem roślin Sproutówna zapomniała o pielęgnowaniu siebie, a przecież żadna z nich nie młodniała, wręcz przeciwnie: po dwudziestym roku życia podobno traciło się naturalną zdolność do bycia nieskazitelne piękną. Pięknu trzeba było zdecydowanie pomagać, a w ich świecie nie brakowało na to sposobów. W zwinnym geście związała ciemne pukle w ciasnego warkocza, żeby po chwili bez pytania ruszyć w stronę łazienki. Musiała sprawdzić, czy miała do czynienia z małym dramatem, czy może troszkę większym. Flakony, puste, słoiki z olejkami, częściowo puste, pachnidła, mydło, teraz miała pewność, że Pomona już dawno nie spotkała się z domowym rytuałem piękności. Pokręciła więc głową, żeby nareszcie rozłożyć na parapecie zestaw małego kosmetycznego alchemika; płukanka ziołowa, maseczka ziołowa, maseczka z domowych składników upchana w kilku małych słoiczkach... musiała zadbać o zarówno swoją cerę, jak i kuzynki, ale też o ich żołądki, dlatego wnet z torby wyjęła domową malinową nalewkę babuni i placek z wiśniami, które podała stojącej w progu łazienki Pomonie.
Bunia przesyła pozdrowienia i pyta kiedy nas odwiedzisz – uśmiechnęła się porozumiewawczo, dlatego że niczym nowym nie było to, że babcia Sprout – pomimo swojego wieku – była najbardziej odprężonym człowiekiem jakiego znała, lubującym się w robieniu mocnych, domowych nalewek. Gdy nadchodziła jesień, spiżarka w domu pękała w szwach, z kolei na korytarzach unosiła się woń alkoholu i owoców, i warzyw, z których tworzyła rozmaite potrawki na leniwe, zimowe wieczory. Lato z kolei było okresem przestoju, chociaż zdarzało się, że skuszona pięknymi malinami, czy jeżynami, staruszka przejmowała kuchnię na pewien czas, nie wpuszczając tam nikogo. Zabronili jej, mówiła mama, wytwarzać domowego alkoholu, chociaż panna Sprout sama widziała jak niejednokrotnie zawartość świeżutkiej butelki znikała systematycznie po wizytach rodziców w kuchni. Nie oceniała jednak, domyślając się, że mieli swój powód, jak na przykład ciężkie, ciemne czasy, które na moment potrafił rozjaśnić słodkawy smak owoców przeplatany palącym smakiem alkoholu. – Gotowa? – Spytała, ujmując w dłoń słoiczek z zieloną, gęstą papką.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Bo gdzieś się kąpać trzeba 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]17.09.18 11:55
To miał być przyjemny dzień. Jeden z wielu wakacyjnych czasów, kiedy beztroska ciśnie się na pierwszy plan. Wyobrażałam to sobie jako picie wina, jedzenie przysmaków oraz plotki do rana, ale obudzenie się z brzydką twarzą trochę niweczy to śmiałe przedsięwzięcie. Oglądam się w lustrze nie dowierzając - dlatego list do Primki kreślony jest na szybko, w gorączkowym szale. Nikt nie poradzi sobie z mankamentami urody lepiej od niej. Rowan niestety ma pewnie dyżur albo ciekawsze rzeczy do roboty niż ratunek zaniedbanej cerze siostry, tak samo zresztą jak Honka. Zresztą, lubię towarzystwo mojej młodszej siostrzyczki - ma złotą radę na wszystko, a jeśli nie ma, to posiada w zanadrzu prawdziwe smakołyki, które łagodzą każdą bestię. Nawet taką wykwitającą na pulchnej buziuchni.
- Aż tak źle? - dopytuję zatrwożona, dając się oglądać z każdej strony. Sama wzrok mam utkwiony w suficie, na wszelki wypadek, gdyby Prim zechciała jeszcze policzyć moje rzęsy. Tak dla postawienia kropki nad i, tak dla zamknięcia kryzysowej sprawy spójną klamrą. - No właśnie, co mogło pójść nie tak? - drążę delikatny temat, niemal dosłownie drżąc o swój wygląd. Nigdy nie zależało mi na olśniewaniu wszystkich urodą, ale nade wszystko pragnę być zadbana - a tutaj taki klops. O, właśnie, zjadłabym klopsy. Chyba muszę wysłać ponaglającą sowę do Julki, żeby przybyła w końcu wraz ze swoim narzeczonym, wtedy będziemy mogli zjeść najpyszniejsze pulpety świata. W sosie pomidorowo-dyniowym z dodatkiem rozmarynu oraz tymianku, pychota. Robię się prawdziwie głodna. - Słuchaj, może najpierw coś zjemy…? - proponuję nieśmiało widząc, że młodsza Sproutówna zdecydowana jest na wszystko. Niczym huragan przemyka przez większość mojego mieszkanka, aż bezceremonialnie ląduje w łazience. Staję w progu, a rosnący wstyd wykwita rumieńcami na policzkach. Otóż zaczął się przegląd, a skoro czarownica wyjmuje ze swej torebki zestaw małej kosmetyczki to już wiem, że inspekcja przebiegła niepomyślnie. Niech to. Zaczynają mną targać wątpliwości, ale przecież Pierwiosnek nie zrobiłby mi żadnej krzywdy, prawda? Przynajmniej naumyślnie.
Odbieram prezenty od Buni i uśmiecham się szeroko. Placek pachnie obłędnie, a nalewka wygląda szałowo. Aż ślinka cieknie. - Myślę, że całkiem niedługo! Muszę korzystać z wakacji - zapewniam zatem solennie, po czym udaję się do kuchni. Ciasto kładę na stoliku i kroję je na kawałeczki, butelkę otwieram chwytając z szafki kieliszki i z takim oto arsenałem wracam się do łazienki. - Tak na wszelki wypadek - informuję z miną niewiniątka, po czym cały zestaw umieszczam na parapecie. Jedzenie w takim miejscu nie wydaje się nagle takie złe. Ja to mam szalone pomysły. - Dobra, dawaj - rzucam bohatersko. Zaciskam powieki i wystawiam twarz do Primki, żeby maźnęła mnie tym czymś co tam ma w ręku. Rany, ale trzeba się dla tego piękna poświęcać! - Jak ty to robisz, Prim, że cały czas wyglądasz tak świeżo? - pytam całkiem serio, gdzieś pomiędzy jednym specyfikiem a drugim.

[bylobrzydkobedzieladnie]



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones




Ostatnio zmieniony przez Pomona Sprout dnia 08.10.18 13:40, w całości zmieniany 1 raz
Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]29.09.18 23:52
Westchnęła, jednak nie odpowiedziała – zachowała dla siebie wszelkie komentarze i górnolotne teorie spiskowe, co mogło się stać z cerą Pomony, bo przypuszczała, że jej siostra przesadziła ze słodyczami. I już. Wprawdzie sama nie należała do świętych i nie przestrzegała granic, bardzo często ulegając pokusie zjedzenia choćby najmniejszego ciasteczka, czy cukierka, ale znacznie prościej szło wytykanie błędów innym, niż samej sobie.
Uśmiechnęła się nikle na pytanie siostry, zarówno to pierwsze, dotyczące jedzenia, jak i to drugie, dotyczące cery, bo, na wszystkie tarty cytrynowe świata, nie robiła nic specjalnego ze swoją cerą. Ot, jadła co chciała, czasami niekoniecznie zdrowo, stroniła od aktywności fizycznej, która podobno zapewniała zdrowie i wachlarz innych plusów, i nie denerwowała się. Nigdy. Miała wszak dość specyficzne podejście do życia, kiedy potrafiła machnąć ręką na wiele rzeczy, niejednokrotnie wyprowadzających innych z równowagi, chociaż nie przyznała się przed nikim do tego, że znaczną część z nich tłumiła w sobie, przypłacając to uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym i niejednokrotnie samoocenie. Stwarzała pozory, udawała, ukrywając wszystko pod, o ironio, naturalnym i szczerym uśmiechem, w który nieustannie wkradała się nuta nadziei i wiary w ludzi.
Hoduję w ogródku diable ziele i popalam wieczorami kiedy Bunia już śpi – wzruszyła ramionami w odpowiedzi, tłumiąc rozbawienie, gdy cała jej uwaga poświęcona była na wykonywanej czynności. Czy kłamała? Może tak, a może znowu stwarzała pozory ułożonej córeczki, która wcale nie znała się na poprawiaczach humoru, innych niż alkohol? Pojawiła się weń chęć sprawdzenia reakcji Pomony, chociaż ona, jako starsza siostra, znała ją chyba najlepiej z całego rodzeństwa i poza tym szybko zorientowałaby się, gdyby rzeczywiście kiedyś ujrzała ją w euforii po zapaleniu ziółek.
Zieloną papkę musiała rozprowadzić w miarę równomiernie na pomkowej twarzy, a kiedy to zrobiła, postanowiła dotrzymać jej towarzystwa w wyglądaniu najśmieszniej na świecie – maź rozsmarowała na swoich policzkach, czole, nosie i podbródku, myjąc ręce zaraz po.
Twoje włosy wymagają nawilżenia i podcięcia końcówek – kontynuowała swobodnie – wiedziałaś, że jajka potrafią zdziałać cuda? – Preferowała oczywiście inne sposoby, na przykład olej rycynowy, który miał zastosowanie nie tylko medyczne, ale i pielęgnacyjne, jednak od czasu do czasu lubiła zaskakiwać siostrę różnymi ciekawostkami. – Dodajemy do herbatki czy pijemy osobno? – Chaotyczność w rozmowie była raczej jej znakiem rozpoznawczym, nic więc dziwnego, że z rozmowy o jajkach i ścinaniu włosów przeskoczyła do przyniesionej nalewki, która stała zakręcona na parapecie, tuż obok ciasta. – Jak się masz, Pomczuniu? – Uśmiechnęła się, podsuwając Sproutównie zachęcającym ruchem talerzyk z ciastem pod nos.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Bo gdzieś się kąpać trzeba 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]08.10.18 14:39
To bardzo prawdopodobne. Ale nic nie poradzę na to, że tak kocham słodycze - wszyscy kochają, a jak nie, to znaczy, że są źli i nie można im ufać. Każdy, kto twierdzi, że nie lubi absolutnie żadnych słodkich smakołyków, a nawet nie słodzi herbaty czy kawy to musi być jakiś degenerat z mroczną duszą, nie uwierzę w nic innego, no po prostu nie. Dlatego dla podkreślenia mojej nieskończonej dobroci oraz łagodności muszę jeść te wszystkie pyszności, nie ma innej opcji. Przecież nie stanę się złym człowiekiem tylko po to, żeby mieć ładną cerę - są rzeczy ważne i ważniejsze. Primka musi to po prostu zrozumieć, chociaż jej milczenie jest nazbyt sugestywne i jeśli mam być szczera to trochę mnie ono martwi. Przybieram więc minę zranionej sarny, która oczekuje na jakikolwiek werdykt i odpowiedź, ale żadne z tych nie opuszczają ust mej siostry, więc marszczę niezadowolona nos przyczyniając się tym samym do przyspieszenia procesu zmarszczkowego, ale nie przejmuję się tym nic, a nic.
I znów milczenie. Czy to jakiś niesamowity sekret? Już zamierzam szturchnąć niewdzięcznego Pierwiosnka, okrzyczeć i w ogóle, aż wreszcie idzie się doprosić jakiejś odpowiedzi, chociaż ona nie brzmi zbyt poważnie. Lub odpowiednio dla porządnej kobiety i damy, więc patrzę trochę sceptycznie na tą moją młodą Sproutównę, ale po chwili lekko się uśmiecham. Nie, nie powinnam wątpić w jej rozsądek, nie dała mi nigdy ku temu powodów. Ale i tak czuję się jakoś dziwnie. Dobra, tylko przez krótki moment. - A tak poważnie? - dopytuję więc nim znikam w kuchni, żeby powrócić z odpowiednią oprawą do serwowanych przez Daphne przysmaków. Czy raczej Bunię, kochana kobieta. Wzdycham nad jej zmysłem smaku oraz umiejętnością wyczucia odpowiedniej chwili. Tak, babski wieczorek spędzony na dbaniu o swą urodę jest idealną okazją do picia pysznego alkoholu oraz pałaszowania przepysznych smakołyków, to powie każda kobieta.
Jednak rozprowadzanie podejrzanie zielonej papki po twarzy nie jest tak koszmarne jak wydawało mi się jeszcze chwilę temu. Z zamkniętymi oczami to nawet całkiem nieźle. Spojrzawszy w lutro uznaję, że dobrze, że nikt nas w takim stanie nie widzi. Wyglądamy jak dwa zielone potworki. Trochę więcej sadełka i wzrostu, a Julka pewnie pomyliłaby nas z trollami.
- Tak, muszę iść do fryzjera - przytakuję niechętnie, trochę zrezygnowana. - Jajka? Co robią jajka? Jajka to działają cuda w cieście albo tarcie - stwierdzam trochę zaskoczona wiedzą Primki na temat produktów spożywczych używanych do pielęgnacji… włosów? Czy jednak balsamowania ciała od wewnątrz? Jeśli tak, to musimy jeść dużo sadzonych i jajecznicy. - Osobno - decyduję w końcu, nalewając nam tej naleweczki do małych szklaneczek. Mmm pachnie wybornie. Na takie posiadówy to trzeba znieczulać się konkretnie. - Za piękno wewnętrzne i zewnętrzne! - rzucam nagle, unosząc naczynie do toastu. Po czym wychylam duszkiem całą jego zawartość. Pyszne, ale piecze. Najlepiej toksynę zneutralizować jedzeniem ciasta, to powszechna prawda. - Pytasz o chwilę obecną czy ogólnie? - dopytuję, bo Prim tak nagle wyskakuje z tym pytaniem, że ja zaczynam się trochę gubić.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]12.10.18 19:21
Wyczuła zawahanie w głosie siostry i uśmiechnęła się nawet rozbawiona, próbując ukryć ten uśmiech, bo nie sądziła, że przemknie jej przez myśl rozważenie prawdziwości tych słów. Wątpiła, by Bunia była AŻ tak wyluzowaną babcią na świecie, bo mimo skłonności do tworzenia miliona nalewek, była porządną starszą kobietą; zadbaną, elegancką i mądrą. Bunia owszem, robiła na drutach, ale między zajęciami typowymi dla babć, ceniła sobie choćby wyjścia do teatru czy opery. A w kryształowej szkatułce w sypialni trzymała biżuterię, nie zaś skręcone i gotowe do palenia diable ziele. Wiedziała, sprawdziła to.
Nie wiem, Pom – westchnęła – po prostu taka jest i nic na to nie poradzę, może ukradłam wam dobre geny sprzed nosa? – I co mogła dodać więcej? Nic. Pakowała w siebie co jakiś czas domowe specyfiki tworzone po kątach, maski ziołowe, uzupełniała witaminy, bo mimo dużej ilości słodyczy pamiętała, że nie tylko z nich składała się dieta, a poza tym raczej nie prowadziła najlepszego trybu życia. Może faktycznie dostała w spadku najlepsze geny, niepodatne na szybkie starzenie?
Mogę ci podciąć włosy – zaproponowała, z lekkim wahaniem wprawdzie, ale przecież podcięcie końcówek nie było czymś niesamowicie skomplikowanym, prawda? Wystarczyło wziąć nożyczki i grzebień i skupić się na tyle, żeby nie porobić schodów, ale decyzję pozostawiała siostrze – przecież nie zamierzała się obrazić za ewentualną odmowę, skoro zdolności fryzjerskie miała dość wątpliwie. – No, nie wiem, podobno są dobre do maseczki na włosy. Tak mówi Bunia, ale ja je widzę bardziej w ajerkoniaku. – To co mówiła Bunia musiało być prawdą, więc już nawet nie dopytywała o szczegóły tej maseczki i czy jajka faktycznie mają cudotwórcze właściwości. Pamiętała tylko przepis i stosowanie... a może to był przepis na likier jajeczny? Nie, na pewno nie. Nie było w nim spirytusu.
Żółtko, oliwa, sok z cytryny, włosy chyba nie wypadną, jakby co – mogła nawet przetestować ją na sobie, na ochotnika, chciała, tylko czekała aż zielona maź zaschnie na twarzy.
Równie ochoczo chwyciła kieliszek w dłoń i wychyliła go na zdrowie, już po chwili rozkoszując się palącym w gardło smakiem owoców. Gdy tylko lekki grymas zniknął, ustępując miejsca błogości, przeniosła wzrok na kawałek tarty.
Teraz i ogólnie – pytała o wszystko; o sprawy miłosne, zawodowe, towarzyskie, bo chyba jej siostra miała coś, czym mogła się pochwalić. Przynajmniej ta.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Bo gdzieś się kąpać trzeba 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]04.01.19 14:30
Nie widzę uśmieszku zdobiącego piękną twarz Primki, ale trochę się niepokoję brakiem odzewu. Jednak skutecznie zagłuszam niepokój przygotowywaniem kieliszków oraz talerzyków pod pyszny placek, który mam ochotę spałaszować od razu. Jednak nie wypada, kiedy siostra przychodzi do mnie w konkretnym celu. Trochę mi przykro, że moja buziuchna nie prezentuje się tak zacnie jak przypuszczałam. Może rzeczywiście zaniedbałam się przez uganianie za dzieciakami w Hogwarcie? Albo po prostu zakopana w szklarnianej ziemi nie umiem oderwać się od szkodliwych właściwości gleby oraz gorącego powietrza wewnątrz szklanych przybudówek? Sama nie wiem. Uważam jednak, że powinnam znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy i wyeliminować ją lub przynajmniej załagodzić. Przecież ciągłe leczenie objawów nie jest dobrym pomysłem, prawda?
Wracam w mgnieniu oka, ale to nie kuracje pielęgnacyjne mnie do tego skłaniają, a jedzenie. Okropny ze mnie łakomczuch, co zrobić. Przez myśl mi jednak nie przejdzie, że to właśnie pałaszowanie pysznych słodyczy mogłoby źle wpływać na moją skórę - przecież cukier wyśmienicie działa na mózg, co jest bardzo ważne w pracy nauczycielki.
Unoszę brwi kiedy Sprout mówi takie okrutne rzeczy - ale może rzeczywiście jest to prawda. To natomiast oznaczałoby, że za fatalnym stanem mojej cery stoją geny, czyli nic się nie da zrobić! Och, tak mi przykro.
- Ty to taka niepozorna jesteś Primka. A szczwana jak lis! - komentuję w takim razie. Chwilę później wybucham śmiechem, przecież nie jestem zazdrosna. Nie żałuję niczego mojemu rodzeństwu, chcę dla nich jak najlepiej. Włącznie z przychyleniem nieba! Więc to dobrze, że chociaż ona otrzymuje w spadku piękny wygląd. Ekhm, to znaczy, Rowan jest najpiękniejsza, wiadomo!
- A umiesz? I nie będziesz płakać, że włosy z długich stają się krótsze? - dopytuję sceptycznie. Chodzi o to, że kobiety zwykle mają świra na punkcie włosów. Ucięcie chociażby odrobinę pukli uznawane jest za coś skandalicznego, a przecież takim nie jest. W końcu odrastają. - Och tak, z Bunią to tylko w ajerkoniaku - stwierdzam wywracając oczami, starając się przy tym nie myśleć o tych wszystkich mazidłach na skórze. - Ale wtedy w kółko chodziłybyśmy pijane - chichoczę. W końcu alkohol wnika przez naskórek i dalej, ale to musiałyby być zniewalające ilości, nie trochę likieru jajecznego. - Sok z cytryny jest podejrzany, ale możemy spróbować - uznaję i wzruszam ramionami. Co ma być, to będzie. Nie ufam kwasom, jednak ten może okazać się naprawdę pomocny. Gorzej już chyba nie będzie? Lepiej za to wypiję. Dlatego piję, a potem nalewam kolejny kieliszek wspaniałej nalewki. - A wiesz, spokojnie. Dzieciaki pilnie się uczą, chociaż upilnować ich to czasem skaranie merlińskie… ale wszystko dobrze, nie narzekam - opowiadam pokrótce. Nie mam życia miłosnego, tak jak nie mogę opowiedzieć o Zakonie, więc tematy życia gwałtownie się zawężają. - Myślę niedługo nad skrzyżowaniem dyni z marchewką - dodaję, po czym nie wiedzieć dlaczego pąsowieję. Dobra, ja już wiem dlaczego. - A co tam u ciebie? - W świecie pełnym słodkości.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]17.01.19 21:36
Tylko żartowała; w końcu wszystkie Sproutówny były piękne, nawet z lekko zniszczoną cerą, czy sianem na końcach włosów, i nie ulegało to żadnym wątpliwościom, chociaż czasami musiały być po prostu wobec siebie nieco uszczypliwe. Jak siostry. Czy między którymiś siostrami panował zawsze pokój i harmonia? Jeśli tak, koniecznie musiała je poznać! Bo pomiędzy nimi pojawiały się chyba wszystkie możliwe rodzaje emocji. Ale niezależnie od niczego, kochała je.
Dlaczego miałabym płakać? – zdziwiła się szczerze; naprawdę nie rozumiała – nie podcinam ich przecież sobie, a zresztą, pięć czy dziesięć centymetrów to nic, potem tylko rosną zdrowe – nie odpowiedziała jednak na pierwsze pytanie, czy umie, ale podejrzewała, że tak; to chyba nie było takie trudne, prawda? Szyła ubrania z firanek, bawiła się w hodowanie ziół i przetwarzanie ich na różnego rodzaju specyfiki, do tego gotowała i robiła potrawy o różnym stopniu skomplikowania, czy więc podcięcie kilku centymetrów włosów na prosto było takie trudne? Szybko odnalazła w pobliskiej szufladzie nożyczki i grzebień, które położyła na umywalce, spojrzeniem z kolei powróciła na Pomonę i kieliszek trzymany na powrót w dłoni.
Gdy wypiła i nalała sobie kolejny, zamilkła na dłuższą chwilę, wyraźnie się nad czymś zastanawiając. Z miną największego myśliciela ich wieku poddawała w wątpliwość skład maseczki na włosy, szukała za i przeciw, lecz w ostatecznym rozrachunku doszła do wniosku, że chyba nie chce próbować tego w tej chwili.
To może lepiej olejowanie włosów, to trochę lepsze niż ta maska – uznała; no a poza tym od oliwy włosy nie wypadną, pomyślała w duchu, gryząc się na szczęście w ostatniej chwili w język. – No albo damy sobie spokój z włosami, tylko ci je podetnę, a odżywki następnym razem – dodała niepewnie, przytykając chwycony przy okazji kawałek placka w rękę. Skoro i tak znajdowały się w łazience, to mogła się trochę pobrudzić.
Zrobiłabyś sobie w końcu takiego bobasa, zegar ci tyka – zasugerowała bezlitośnie, nie zauważając w ogóle zwężenia tematów do rozmów. W końcu w ich rodzeństwie jak na razie nikomu się nie śpieszyło do posiadania dzieci i nie była pewna, czy powinno ją to dziwić, niepokoić, czy może właśnie cieszyć. Podejrzewała, że to właśnie na nią spadłaby rola niani, ot co. – U mnie? Nic nowego, pracuję, nikogo nie poznaję, ostatnio tylko kilka razy naprawiałam altanę, bo nie wytrzymała i raczej nie prowadzę interesującego życia – westchnęła i sięgnąwszy do słoika z mazidłem, czystymi palcami rozsmarowała cienką warstwę na swojej twarzy, po tym podsunęła słoiczek Pomonie.


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Bo gdzieś się kąpać trzeba 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]24.01.19 21:00
Lubię nazywać to pięknem duszy - wtedy rzeczywiście wszystkie jesteśmy piękne i olśniewające. Niestety z zewnątrz mamy raczej dość… specyficzną urodę. Ja niestety wybijam się na jej tle, gdyż do tego wszystkiego jestem dość pulchna. Nie wiem jak Rowan i Prim to robią, że tyle jedzą, a wciąż są takie szczuplutkie! Cieszę się jednak z tej ich zalety, na pewno na nią zasłużyły. Zresztą, o czym ja myślę - okrągłe jest wspaniałe, tak jak kula jest idealnym kształtem i tyle w tym temacie, o.
- Nie wiem. Kobiety stają się okropnie rozwydrzone jak przychodzi do obcinania włosów. Swoich czy cudzych, bez różnicy. To przejęcie, jakby mieli im głowy uciąć! Nie rozumiem tego. Włosy odrastają, na słodką Helgę - przytakuję siostrze, jednocześnie przy tym wyznając swe doświadczenia. I wzdycham nie wiedząc jak skomentować tak nienaturalne zachowanie wielu krewniaczek oraz przyjaciółek, czy nawet dalekich znajomych. Dobrze, że Primka nie ma podobnego poglądu, wtedy byłby płacz i zgrzytanie zębów - a tak to niech tnie! Najważniejsze, żeby mieć zdrowe, lśniące i wręcz olśniewające pukle.
- Także mi możesz śmiało ciąć. Wiadomo, nie za mocno, ale te kilkanaście centymetrów będzie w porządku - dodaję chwilę później widząc, jak młoda Sprout waha się czy obciąć te paskudne włosy. Serio może. Naturalnie, że nie całkiem, w końcu długie są wizytówką kobiety, ale podcinać końcówki zawsze warto. Zresztą, kiedy piję wino, podejmowanie decyzji przychodzi mi zaskakująco lekko. Jeden kieliszek zamienia się w trzy, albo i cztery - trochę tracę rachubę czasu kiedy tak próbujemy być piękne i powabne za pomocą różnych specyfików. Do tego słodkie ciasto rozpływające się na podniebieniu sprawia, że niczego więcej mi nie potrzeba. Uśmiecham się do siostry. - Dobra, olejowanie - przytakuję kiwając głową. Jednak Prim nieszczególnie jest zdecydowana co do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych, dlatego po prostu wzruszam ramionami. - Dobrze, tylko nie zapomnij! - śmieję się, gdyż w końcu chcę wyglądać ładnie. Tak po prostu, nawet jeśli nie ma być z tego pożytku w postaci męża. Chcę dobrze czuć się w swoim ciele, to chyba nie zbrodnia?
W przeciwieństwie do nagle poruszonego tematu. Niestety, ale część wina jakie dotąd miałam w buzi ląduje na Primrose - jej twarzy oraz bluzce. To wszystko przez prychnięcie mające uniemożliwić mi zachłyśniecie się alkoholem podczas wygłoszenia tej niespodziewanej uwagi. - Przepraszam - mruczę zachrypniętym głosem i ścieram sobie z brody resztki szkarłatnego trunku. - Ale sama zaczęłaś - kontynuuję z kwaśną miną. - Nie będę robić sobie żadnego bobasa - fukam groźnie. Jest wiele przeciwwskazań, jak chociażby brak męża. Jesteś bardzo nietaktowna, Prim. Świadomość beznadziejności momentu życia, w jakim teraz jestem przyprawia mnie o kolejną falę smutku, jaką usiłuję zapić winem. Gdyby to zależało wyłącznie ode mnie, już dawno miałabym swoją rodzinę. Jednak zaczęłam się powoli godzić z tym, że zostanę sama, a inni powinni to uszanować. - Za to ty mogłabyś się zainteresować tym tematem. Żaden kawaler nie porwał twojego serca? - dopytuję. Wet za wet, czy jakoś tak. A może chodziło o weterynarza. Nie wiem, szumi mi już w głowie.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Bo gdzieś się kąpać trzeba [odnośnik]05.03.19 14:42
Sproutówna niespecjalnie przejmowała się opiniami innych osób, ale przyszło jej to dopiero po jakimś czasie. Przecież najpierw niemal przez całą szkołę była ofiarą niewybrednych komentarzy i żartów, bo miała za dużo tu, czy tam, swój aktualny zarówno wygląd, jak i nastawienie do świata, zawdzięczając głównie babci. I cieszyła się, z perspektywy czasu, z tej przeprowadzki, skoro rozkwitła i odnalazła swoją drogę życiową, która nie przyszła jej wcale łatwo.
Długie włosy są niepraktyczne – dodała więc jeszcze na zakończenie i uśmiechnęła się porozumiewawczo. I podczas gotowania nie były praktyczne, bo kto lubił jedzenie z czyimś włosem? I podczas sadzenia nowych roślin, czy oporządzania ingrediencji, też się nie sprawdzały, bo przecież nikt nie lubił jak jego włosy pachną jakimś śmierdzącym nawozem. Może były ładne i nadawały uroku, ale długość do ramion też go nadawała, ba, podkreślała niejednokrotnie rysy twarzy, nadawała kobiecości, ujmując dziewczęcości, która powinna zniknąć w okresie dojrzewania. Po posileniu się i odpowiedzialnym skosztowaniu nalewki Buni, zajęła się włosami Pomony. Mrucząc pod nosem coś niezrozumiałego – co w ostatecznym rozrachunku przypominało raczej rozkaz – i usadzając siostrę na taborecie, chwyciła nożyczki i grzebień. Robiła wszystko, co w jej mocy, by obcięła włosy w miarę równo i dobrze, i po dłuższej chwili rzeczywiście uzyskała satysfakcjonujący efekt. Patrząc – z lekkim niedowierzaniem, ale i ogromnym zadowoleniem – na tył głowy Pomony, rozczesała ciemny włos, po czym zarządziła jednak mycie głowy i nałożenie maseczki wzmacniającej domowej roboty. Kiedy skończyła, owinęła swoją ofiarę ręcznikiem i wypuściła ze swoich rąk, podobny zabieg stosując na sobie. I przy okazji wycierając plamy z wina, które powstały na jej ubraniu.
Następnym razem wezmę śliniaczek – oczywiście, zdarzało się każdemu, ale żeby tak marnotrawić wino i pyszne ciasto? Na podobny komentarz wymierzony tym razem w jej kierunku Prymulka przewróciła jedynie oczami – nie ma i się nie zanosi, no co ja poradzę, no co... – westchnęła, siląc się na powagę i pozorne zmartwienie – kiedyś na pewno się pojawi, ale nie będę przecież na siłę szukać, prawda? – i zerkając wymownie na Pomonę, uśmiechnęła się, wciskając w siebie kolejny kęs ciasta.

zt??


* * *like a flower made of iron


Primrose Sprout
Primrose Sprout
Zawód : złodziejka ciastek; pomocnica w Czekoladowej Perle
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
W walce między sercem a mózgiem zwycięża w końcu żołądek.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Bo gdzieś się kąpać trzeba 5ec844eba06fd06c3663bd04febb9f2f
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6323-primrose-sprout#159252 https://www.morsmordre.net/t6427-cynamonka#163819 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-dolina-godryka-dom-numer-101 https://www.morsmordre.net/t6428-p-sprout#163820
Bo gdzieś się kąpać trzeba
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach