Sypialnia Elisabeth
AutorWiadomość
Sypialnia Elisabeth
Opis w trakcie tworzenia...
A little learning is a dangerous thing...
Podniosła na chwilę głowę, nasłuchując ciszy panującej w całym domu. Chciała się upewnić, że wszyscy domownicy śpią. Wszyscy z jej wyjątkiem, oczywiście. Nie było to jednak w żaden sposób dziwne, bowiem kobieta już w czasach szkolnych przyzwyczaiła się do nieco krótszego czasu przeznaczonego na sen, o ile w ogóle się mu poświęcała. W ciemności bowiem mogła poświęcać się temu, co nie było przeznaczone dla oczu innych; dzisiaj miała zamiar poświęcić się nowej umiejętności, którą zapragnęła posiąść. Już od dłuższego czasu męczyła ją ogromny brak zajęcia, mogącego zaspokoić jej ambicje. Z każdą chwilą czuła się coraz bardziej żałosna, bowiem jej postawa i mniemanie o sobie, zdawało się być niczym wobec tego, co rzeczywiście umiała. Wobec tego, co mogła ocenić jako wartościujące ją. A było to dla niej uczucie niesamowicie przykre, jak nie frustrujące, spotęgowane dodatkowo sytuacją jaka zaistniała w Ministerstwie Magii po referendum. Zaczęto wówczas likwidować lub przemianowywać niektóre departamenty, a w tym również ten i jej. Nagła swoboda w gospodarowaniu własnym czasem, stała niezwykle uciążliwa i z początku Elisabeth nie wiedziała, co powinna z sobą począć. Bezczynność przyniosła jednak okazję do rozmyślań, a te nagłe zainteresowanie klątwami. Z początku była to niewinna fascynacja tematem, które szybko przyniosła jednak chęć władania umiejętnością ich nakładania. Długo jednak wahała się, chcąc odpowiednio przemyśleć tą decyzję - pozornie interesująca, szybko mogła się okazać bezużyteczna czy jedynie pozornie potężna. Nadchodził jednak koniec miesiąca, a ona stała się zdecydowana, by nauczyć się tejże umiejętności. Czarna magia pociągała ją już od dawna, teraz mogła znaleźć swego rodzaju upust dla tego upodobania.
Na początek musiała zdobyć odpowiednie książki, co okazało się nie być aż tak trudne. Przez lata stało się to jej praktyką, bowiem wcześniej uczyła się samej czarnej magii. Umiejętność władania nią była nielegalna, a zatem wszystkie środki potrzebne do kształcenia, trzeba było zdobywać w ukryciu. Podobnie było z jej nowym zainteresowaniem. W końcu udało jej się dostać do kilka interesujących lektur, które póki co przechowywała w swoim domu, w sypialni. Wielu z pewnością szukałoby nieco bardziej wyrafinowanych kryjówek, jednak jej nie było to potrzebne. Jeżeli coś było w jej ojcu dobre to fakt, że nie grzebał w jej prywatnych rzeczach i dokumentach. Nie miał do tego głowy, a i wiele z nich uważał za coś ważnego do pracy. Nie oznaczało to jednak, że tego typu przedmioty przechowywała na szafce nocnej obok łóżka, byłoby to wręcz żałosne z jej strony. Nie była naiwna aż do tego stopnia. Książki przechowywała w toaletce, w której jednak z szafek miała drugie dno, bronione odpowiednimi zaklęciami. Poza tym dodatkową przeszkodę stanowiła sowa - w przypadku służby, ci nie mogliby nawet niczego odnaleźć, gdyż sowa zwykła ich dziobać za podobne próby. Elisabeth jednak nie obawiała się ich - w jej oczach byli osobami dość podrzędnymi. Każdego można zaś było przekonać do milczenia, choćby i siłą. Poza tym osoby służące w jej domu wykazywała lojalność, jaka tylko mogła cechować służbę. Nie wtrącali się w sprawy, które ich nie dotyczyły i za to chociażby, Parkinson potrafiła w jakiś sposób ich cenić.
Teraz jednak stare tomy leżały rozłożone na podłodze, zaś na ich starych zniszczonych okładkach, tańczyło światło świec. Ciężkie kotary na oknach były zaciągnięte, skrywając ją dodatkowo przed światem. Ona zaś wciąż trwała na miejscu, nasłuchując odgłosów. Nic nie usłyszała. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, przenosząc spojrzenie z jednej ze ścian, na spoczywające na podłodze książki. Poszła w tamta stronę, siadając obok nich. W samotności lubiła siedzieć na podłodze. Nie było to z pewnością zbytnio odpowiednie dla osób o jej pozycji, jednakże w tej chwili nikt nie mógł je zwrócić na to uwagi. A ona mając pod sobą jedynie twardą podłogę, czuła się w jakiś sposób o wiele pewniej. Chwyciła dłonią jedną z ksiąg, obserwując jak przy tej czynności drży jej dłoń z podniecenia. Na twarzy już dawno nie było uśmiechu, a jedynie skupienie. Pierwszy tomik spoczął na jej kolanach, a ona otworzyła go na pierwszej stronie. Zaczęła wzrokiem powoli wodzić po literach, chcąc wchłonąć jak największą ilość wiedzy. Następnie przewróciła kartkę na kolejną stronę, i kolejną, i kolejną… Zawarta w książce treść szybko zaczęła ją pochłaniać, a ona z satysfakcją chłonęła wszystkie informacje. Te zaś upewniły ją tylko w jej decyzji - podjęła słuszną decyzję.
Kolejne sekundy, minuty spłynęły jej na odkrywaniu kolejnych wiadomości na temat klątw. W pewnej chwili poczuła swoistą niecierpliwość, jak na razie bowiem miała kontakt z typowym, dość nudnym opisem, wzbogacający jedynie o ogólne informacje na temat tematu. Z uporem jednak brnęła dalej, nie zwykła się bowiem zniechęcać tak szybko. Ta wytrwałość nie została jej jednak wynagrodzona, a przynajmniej nie przez tą książkę. Okazała się to być bowiem dość słaba pozycja, która owszem, wzbogacała o ogólne pojęcie o klątwach, nie pomogła jednak zrozumieć ich nieco głębiej. Prawdopodobnie tyle samo informacji uzyskałaby, poprzez przeczytanie nieco lepsze książki na ten temat. Z westchnieniem, nieco krzywiąc się, odłożyła książkę obok siebie z uczuciem rozczarowania. Spodziewała się nieco więcej po tej konkretnej księdze.
Sięgnęła po kolejną. Przed tym jednak ponownie zamarła w bezruchu, wsłuchując się we wszechobecną ciszę. Z pewnością dochodziła już północ, może i nawet dawno już minęła? Czymże jednak był czas wobec celu, który sobie obrała…
Wróciła do czytania, niemalże od razu dostrzegając różnicę w samej książce, jak i pojedynczych informacjach, które wyczytała w tej poprzedniej. Była świadoma faktu, że te mogą zawierać sprzeczne wiadomości, było to dość normalne. Wystarczyło potem jedynie je skorygować, poprzez kolejne książki i logiczne myślenie wybierając te najbardziej prawdziwe. Nie miała jednak zamiaru robić tego teraz, a dopiero po skończeniu swoich lektur. Patrząc na ten mały stosik, leżący obok obawiała się, że będzie musiała naukę rozłożyć na dwie noce. Nie mogła bowiem przez dzień czytać o klątwach, narażając się tym samym na odkrycie zainteresowania.
Na chwilę oderwała swoje myśli od tematu. Teraz pochłaniała wiedzę raczej teoretyczną i prawdopodobnie uda jej się skończyć to jeszcze w tym tygodniu. Później nadejdzie czas na praktykę, a te pod żadnym pozorem nie będą mogły mieć miejsca w domu. Mogła się narazić nie tylko na niechcianych świadków, ale i zniszczenia związane z próbami. Nie. Musiała znaleźć sobie inne miejsce, bardziej odpowiednie i skryte przed oczami innych. Postanowiła jednak nie myśleć teraz o tym, a następnego dnia w wolnej chwili. Wolała nie marnować cennych godzin nocnych. Ponownie jej wzrok spoczął na literach. Szybko dała się im pochłonąć, czując o wiele większą satysfakcję niż przy poprzednim dziele. Treści były o wiele bardziej konkretne, a przy tym też i szczegółowe. W myślach chwaliła księgę nieznanego autora, czytając najpierw o samych klątwach, przedmiotach na nie podatnych… Dużo wiedzy teoretycznej. Co się zaś tyczy wiedzy praktycznej, autor poświęcił jej nieco mniejszą część. Po pierwszym przeczytaniu Elisabeth mogła ocenić ją jako coś łatwego, co zdziwiło nawet ją samą. Były to jednak jedynie początkowe odczucia i te zniknęły niedługo po informacjach o zagrożeniach, płynących z procesu nakładania klątwy. Nie była naiwna, wiedziała że takowe występują, lecz nie przykładała do nich po prostu zbyt wielkiej uwagi. Teraz to nieco się zmieniło, co jednak nie pozbawiło ją zapału i dalszej chęci kształcenia, albowiem wszystko niesie ze sobą jakiś stopień ryzyka. Jak zwykli wierzyć jej przodkowie, nikt tak naprawdę nie miał wpływu na swój los, ponieważ tym rządzi fatum. Wszyscy mogą starać się zmienić je, na przekór sobie jeszcze bardziej się do niego zbliżając. Sama Elisabeth miała mieszane odczucia w stosunku do tej iście tragicznej wiary, lecz odnosząc ją do niektórych sytuacji można by uznać to po części za prawdę.
Z niemałym zainteresowaniem, kobieta pochłaniała ostatnie stronice księgi. Po niej zaś nadszedł czas na kolejną, znacznie mniejszą niż poprzednie. Można by o niej powiedzieć wręcz “miniaturka”, nie gardziła jednak żadnym źródłem wiedzy, które mogła zyskać. Tym razem postanowiła nie nasłuchiwać kroków, pochłonięta nową pasją, pragnęła wiedzieć jeszcze więcej. Przewracała kolejne stronice, obojętna na pierwsze objawy zmęczenia. Kolejna pozycja okazała się być podobna do poprzedniej, jeśli chodzi o zawarte w niej wiadomości. A przynajmniej takie wrażenie odebrała, czytając sam początek. I chociaż bardzo pragnęła przeczytać do końca również i tą księgę, od czytanych treści oderwał ją szmer w korytarzu. Podniosła głowę, nasłuchując w napięciu. Jej wzrok spoczął na zegarze. Trwała jeszcze chwilę, a gdy przekonała się, że nikt nie wstał, ona sama podniosła się z miejsca, chwytając tomiki i idąc w stronę swojego schowka.
Na dzisiaj koniec czytania, czas na odrobinę snu.
|zt
A little learning is a dangerous thing...
Sypialnia Elisabeth
Szybka odpowiedź