Przyszła bratowa :foch: ( :moh: )
Musimy się poznać w maju, a przynajmniej poznać bliżej, bo na pewno z salonów i z tego co wiem (od Krejga) to z dzieciństwa musimy się kojarzyć.
Nie obiecuje ci na pewno miłości w naszych relacjach, a przynajmniej nie na początek. Rowan i Craig od zawsze byli sobie bliscy, tak więc mój rudzielec będzie podchodził do ciebie z dość dużym dystansem.
Ale kto wie, jak to będzie wyglądać później? Może nawet cię polubię

Rowan, na początku to w ogóle Est będzie w szoku, że z dnia na dzień ma narzeczonego i to jeszcze takiego, który był z jej kuzynką, więc będzie się czuć niepewnie u Burków ogólnie powinnyśmy się też znać z Munga - co prawda pracujemy na różnych piętrach, ale może gdzieś przypadkiem na siebie wpadają, pewnie Estelka w końcu ją polubi, bo Rowan to (chyba?) pewna siebie kobietka i pracuje w nietypowym jak na kobietę zawodzie, ale nie będzie zabiegać o sympatię

Każdy czułby się niepewnie u Burków bez względu na sytuacje
Właśnie, jeszcze Mung. Jak najbardziej mogą kojarzyć się jeszcze stamtąd. Co prawda Rowan w najbliższym czasie zrezygnuje z pracy koronera, ale wciąż nie zmienia to faktu, że przepracowała w tym zawodzie niemal dziesięć lat. No, to coś już mamy Może cię nie zjem.

Jako, że obie pracują w Mungu, podrzucam ci jeszcze Jocelyn . Josie jako stażystka często jest posyłana do alchemików po eliksiry, więc z pewnością nie raz i nie dwa miała do czynienia z Estelle. Pytanie tylko, jaki Estelle miałaby stosunek do młódki? Tak sobie pomyślałam, że może kiedyś Josie była świadkiem gorszego samopoczucia Estelle, albo doszło do jakiejś wpadki w związku z jakimś eliksirem? Zawsze też można taką sytuację dopiero rozegrać fabularnie .

Jocelyn, Est raczej by jej nie oceniała w żaden sposób, bo nie kieruje się zasadą "zapomniał wół jak cielęciem był", ale też nie pałałaby do niej wielką sympatią i miłością od pierwszego wejrzenia. Raczej byłaby jej obojętna, jeśli tylko przychodziłaby po eliksiry, jednak tak jak mówisz - możemy rozegrać coś dopiero fabularnie. ewentualnie mogłaby ją podszkolić w zielarstwie/eliksirach/leczniczej, jeśli Joce miałaby z czymś problemy aalbo mogłyby być partnerami w zbrodni, jeśli faktycznie by była jakaś wpadka z eliksirami.

Ogólnie jestem za tym, żeby to rozwinąć właśnie fabularnie i pchnąć relację dziewcząt do przodu ^^. Do tej pory mogły to być czysto zawodowe stosunki - Josie przychodzi po eliksiry, Estelka je daje, ale można pewnego dnia zesłać na nie jakieś dodatkowe komplikacje, wskutek których dziewczęta mogłyby współpracować, by uniknąć kłopotów. Gdyby relacja poszła w stronę pozytywu, Estelka może dawać Josie korepetycje, bo jednak eliksiry nigdy nie były jej mocną stroną, a jej wiedza jest głównie teoretyczna

Okej, mnie to pasuje. Akurat w fabularnym maju będzie mieć sporo problemów, więc to idealna okazja, żeby coś zepsuć w pracowni!

To w takim razie będę czekać na wspólną fabułę, a znajomości z pracy zawsze w cenie

Matka Marine i ojciec Estelle to rodzeństwo, więc panny są kuzynkami. Z racji różnicy wieku i uczęszczanych szkół nie ma raczej szansy na wielką zażyłość, ale na pewno niejedne wakacje spędzały w swoim towarzystwie, więc może coś poza neutralnością zdążyły już osiągnąć? Co byś wolała, pozytyw, czy negatyw? Z Evelyn mam plus ;)

Estelle raczej nie przepada za swoimi kuzynkami żarcik. za Aurigą nie przepadała, ale ta z kolei "zabierała" jej siostrę, Marine chyba nie ma takiego zamiaru, więc poszłabym raczej w stronę neutralnej relacji początkowo. A fabuła pokaże czy się to zmieni w pozytyw.
Bo raczej nie miałaby jej czego uczyć, skoro Marine nie umie w eliksiry, zielarstwo i leczniczą. Chyba, że masz jakiś pomysł co mogłoby zacieśnić ich więzy.

Estelle Slughorn napisał:Estelle raczej nie przepada za swoimi kuzynkami żarcik. za Aurigą nie przepadała, ale ta z kolei "zabierała" jej siostrę, Marine chyba nie ma takiego zamiaru, więc poszłabym raczej w stronę neutralnej relacji początkowo. A fabuła pokaże czy się to zmieni w pozytyw.
Bo raczej nie miałaby jej czego uczyć, skoro Marine nie umie w eliksiry, zielarstwo i leczniczą. Chyba, że masz jakiś pomysł co mogłoby zacieśnić ich więzy.

Estelle mogłaby ją uczyć tańczyć! Nie od podstaw, wiadomo, ale starsza i obyta kuzynka na pewno byłaby cennym wsparciem, babcia Lestrange to już nie te lata do takich psot. Lekcje w wakacje, a później spacery w ogrodzie albo wizyty w balecie mogłyby je jakoś do siebie zbliżyć, jeśli chcesz

Oo! To mi pasuje. Teraz ta różnica wieku nie wydaje się taka znacząca, ale na przykład jak były młodsze to pewnie Estelka rozczulała się nad nieporadną Marinką i ją wzięła pod swoje skrzydła.
Ja tu widzę sesję-retrospekcję jak były dzieciakami i pewnego razu Estelle przyłapała Marinę na nieporadnych, samotnych lekcjach tańca w ogrodzie, a potem zaczęła ją uczyć. Warkocze też chętnie by jej plotła.

Jesteśmy kuzynkami i lubię się z twoją siostrą. Pewnie jeszcze do niedawna zazdrościłam ci tak dobrych kontaktów z siostrą, ale teraz ze mną i Rosalką jest lepiej :D. Nie wiem jak teraz jest u ciebie, ale za czasów szkolnych, tzn w wakacje mogłyśmy sobie czytywać romansy, ja to nadal je lubię! Co prawda nie myślę o poślubieniu mężczyzny ze złej rodziny, ale zawsze można poczytać sobie piękne historie. Odkryłyśmy też swoje choroby w podobnym czasie, czyli niedługo po skończeniu szkoły, mogę do ciebie przychodzić w nadziei, że to zastąpi wizyty w Mungu